Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:48, 18 Gru '10
Temat postu: Antynarkotykowa krucjata Seremeta
Prokurator generalny blokuje zmianę ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chce, by ścigać za posiadanie małej ilości narkotyku
Zdaniem prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, jeśli przeforsowany zostanie zapis, by za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku nie karać, może to być "w istocie próba legalizacji posiadania nieznacznej ilości narkotyków". Prokurator dodaje, że przepis może być wykorzystywany przez dilerów narkotykowych.
- Nie znam jeszcze tej opinii. Na gorąco mogę wyrazić zdumienie - mówi nam minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. - Kiedy konsultowaliśmy projekt, mieliśmy pozytywną opinię Prokuratury Generalnej. Mam wrażenie, że ta opinia była sporządzona bez zapoznania się z danymi. W 1999 r., tuż zanim wprowadzono - dla skuteczniejszego ścigania dilerów narkotykowych - karalność posiadania każdej ilości narkotyków, za posiadanie narkotyków skazano 1900 osób, a za handel - 1800. Dziesięć lat później, kiedy obowiązywały już obecne przepisy, handlarzy ukarano tylko 900, za to 10 razy wzrosła liczba ukaranych za posiadanie: skazano 20 tys. A więc skuteczność ścigania handlarzy drastycznie spadła, karzemy ich ofiary - dodaje Kwiatkowski.
Opinia prokuratora generalnego zablokowała prace nad projektem w Sejmie. Rząd posłał go tam latem. W nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii znalazło się m.in. rozwiązanie, by w przypadku posiadania nieznacznej ilości narkotyku na własny użytek prokurator mógł nie wszczynać postępowania, jeśli przemawia za tym niewielka społeczna szkodliwość czynu i właściwości sprawcy. Projekt nakłada też na prokuraturę i sądy obowiązek ustalenia, czy osoba złapana na posiadaniu narkotyków wymaga terapii. A jeśli tak - wysłanie jej tam.
Projekt oprotestował PiS, który oskarżał rząd, że kuchennymi drzwiami wprowadza legalizację narkotyków. Premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski mówili, że projekt ma zracjonalizować walkę z narkomanią, by nie wsadzać do więzienia okazjonalnych konsumentów i osób uzależnionych (np. były przypadki aktów oskarżenia o posiadanie narkotyku w sobie). I by uzależnionym udzielać skuteczniejszej pomocy. Projekt popierała Polska Sieć Polityki Antynarkotykowej oraz terapeuci i więziennicy.
Pod koniec września marszałek Sejmu skierował projekt do pierwszego czytania w komisji sprawiedliwości. Miała ona najpierw zasięgnąć opinii komisji ustawodawczej. A ta zebrała się dopiero w czwartek. Posłowie - głównie z PiS - zapoznali się z opinią prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Oprócz tego, że neguje ideę nowelizacji, wytyka też szereg innych rzeczy. Np. to, że operuje pojęciami "nieznaczna ilość" czy "posiadanie na własny użytek", które są niedookreślone. A to znaczy, że są sprzeczne z konstytucyjną zasadą określoności przepisów.
Po wysłuchaniu opinii Prokuratury Generalnej posłowie przegłosowali, że będą zasięgać kolejnych opinii.
[i]Prokurator generalny blokuje zmianę ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chce, by ścigać za posiadanie małej ilości narkotyku
Zdaniem prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, jeśli przeforsowany zostanie zapis, by za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku nie karać, może to być "w istocie próba legalizacji posiadania nieznacznej ilości narkotyków". Prokurator dodaje, że przepis może być wykorzystywany przez dilerów narkotykowych.
l
Co tam marihuana!
Seremet przebywając w USA pod fałszywą flaga turysty
-zwiedzał USA od marcu 1991 do marca 1993.
Tam przygotował się do objęcia posady i ...
,nauczyli go tam, na tajnych kursach, jak zamiast o Polaków,
to dbać o karpie!
Rabują Polskę , a prokurator zapewnia im zasłonę dymną z karpia!
==========================
Los karpi w rękach prokuratorów
Aktualizacja: 2011-12-11 8:19 pm
“Przed świętami Andrzej Seremet przestrzega: sprawcy cierpień ryb mają być ścigani i karani
Prokurator generalny Andrzej Seremet włączył się w dyskusję o tym, jak przed Wigilią powinny być traktowane karpie.
Jednak jego głos budzi wśród śledczych kontrowersje.
O zmianę przedświątecznych przyzwyczajeń Polaków od dawna walczą organizacje ekologiczne.
Chcą, by żywe karpie sprzedawane przed Wigilią były transportowane, przechowywane i zabijane w sposób humanitarny.
Na forum dyskusyjnym prokuratorzy.net można przeczytać, jakie wytyczne wystosował w tej sprawie Seremet.
Zwraca on uwagę podległym śledczym na zapisy ustawy o ochronie zwierząt.
“Ponieważ ryby są kręgowcami, podlegają ochronie przewidzianej w tej ustawie na równi z innymi zwierzętami kręgowymi” – pisze.” …
Całość tutaj (“Rzeczpospolita” 09-12-2011)
KOMENTARZ portalu Wolność i Kapitalizm: Niedługo specjalne komisje 3-osobowe (pracownik unijny, ekolog, policjant) będą tuż przed świętami sprawdzać w naszych domach czy karpie są przetrzymywane w odpowiednio dużym zbiorniku a woda właściwie natleniona
Naturalnie zorganizuje się płatne kursy poprawnego pozbywania życia ryb za pomocą atestowanych unijnych noży.
Za: Wolność i Kapitalizm (2011-12-11)
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:37, 15 Gru '11
Temat postu:
Popatrzcie czym zajmuje się prokuratura, a czym nie zajmuje.
==============================
14 Grudnia 2011
Jak zabić karpia, by nie zapłacić kary?
Jest tylko jedna metoda. Aby to zrobić, trzeba mieć wykształcenie i odpowiedni wiek.
Tradycja kupowania żywej, albo świeżo zabitej ryby trzyma się u nas mocno. Sieci handlowe rozpoczęły właśnie przedświąteczną sprzedaż karpi.
Pamiętajmy przede wszystkim, by nie zabijać ryby przy dziecku lub razem z nim. – Jest to zakaz bezwzględny, zagrożony sankcją karną – zaznacza Główny Lekarz Weterynarii.
Za złamanie zakazu grozi kara pozbawienia wolności do roku, ograniczenie wolności albo grzywna do 500 zł.
Marek Karp był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego.
"Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" – mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego Marek Karp na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich – leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie – według oficjalnej wersji – zmarł z powodu powikłań powypadkowych. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwych okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Według naszych ustaleń była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych.
Niespodziewany wypadek
28 sierpnia 2004 roku, na szosie w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek. TIR na białoruskich numerach rejestracyjnych uderzył w samochód osobowy, którym jechał Marek Karp – dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (zajmującego się "białym" wywiadem i analizami sytuacji politycznej i gospodarczej w krajach b. ZSRR). W wyniku uderzenia, auto Karpia wypadło z jezdni i wpadło na przeciwny pas ruchu, gdzie zostało staranowane przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Ciężko rannego Karpia przewieziono do szpitala, gdzie mimo reanimacji i wysiłków lekarzy nie odzyskał przytomności. Zmarł 14 września 2004 r. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były powikłania powypadkowe.
Tak brzmi oficjalna wersja zdarzeń przyjęta przez prokuraturę w Siedlacach.
Śledczy przyjęli, że wypadek nie był zaplanowany, a szef OSW zmarł z powodu odniesionych w nim ran.
Sprawa została umorzona. Świadkowie i dowody przeczą oficjalnej wersji śmierci Marka Karpia.
Uwolnić zabójcę
Tuż po północy, 29 sierpnia 2004 roku celę policyjnej izby zatrzymań w Białej Podlaskiej opuścił Siergiej Zawidow – człowiek, który kilkanaście godzin wcześniej spowodował wypadek Karpia. Wyszedł z budynku i natychmiast wyjechał w stronę przejścia granicznego w Terespolu. Kilka godzin później był już na Białorusi, skąd ponownie do Polski nie przyjechał. Dopiero nad ranem okazało się, że podejrzanego kierowcy nie ma już w policyjnym areszcie, zaś bez niego nie będzie można przeprowadzić dalszych czynności śledczych oraz wizji lokalnej.
Zwolnienie z aresztu człowieka podejrzewanego o spowodowanie dzień wcześniej wypadku, w którym zginął ktoś tak ważny jak szef ośrodka zajmującego się "białym" wywiadem musi dziwić.
Jeszcze bardziej zdumiewa to, że w aktach śledztwa nie zachował się protokół zwolnienia kierowcy, ani nazwisko osoby decydującej o jego zwolnieniu.
A przecież było jasne, że uwolniony Białorusin natychmiast skorzysta z okazji, aby opuścić granice Polski. Strata tak ważnego świadka jak sprawca wypadku praktycznie pozbawiała śledztwo możliwości wyjaśnienia prawdziwego przebiegu zdarzeń. Dopiero pół roku później prokuratura – dzięki współpracy z białoruskim konsulatem – ustaliła adres Zawidowa. Jednak korespondencja sądowa wysyłana na ten adres wracała z adnotacją, że adresat jest nieznany. "Całe te wezwania wyglądały prowizorycznie" – oceniają policjanci, którzy brali udział w śledztwie w tej sprawie. Chodziło o to, aby udawać śledztwo, a w rzeczywistości je zakończyć i całą sprawę zatuszować. Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że przez cały czas nie próbowano nawet wyjaśnić okoliczności tajemniczego zwolnienia Zawidowa, ani osób, które to umożliwiły.
800 zł za wypadek
Kiedy zamknięto prokuratorskie dochodzenie, sprawa wypadku trafiła na wokandę. Sąd Okręgowy w Siedlcach (w którym sprawy zwykle ciągną się miesiącami), tym razem wydał wyrok w ciągu jednego dnia.
Siergiej Zawidow został uznany za winnego spowodowania ciężkiego wypadku samochodowego i za to przestępstwo skazany zaocznie na "800 zł grzywny" oraz "trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres lat dwóch".
Sąd przyjął argumenty prokuratury o winie kierowcy, podzielił jej wywód i wydał wyrok skazujący. Żadna ze stron nie złożyła apelacji i wyrok uprawomocnił się. Pozostał w mocy tylko na papierze, gdyż kierowcy nie zatrzymano i nie osadzono w areszcie. Wyjaśnienie tego paradoksu jest proste: chodziło o to, by formalnie zamknąć sprawę i doprowadzić ją do końca, nie wyjaśniając prawdziwego tła i przyczyn wypadku.
Dwie ekspertyzy
Co tak naprawdę wydarzyło się w Białej Podlaskiej 28 sierpnia 2004 roku? Przesłuchani przez prokuraturę świadkowie opowiadają, że w tył samochodu Marka Karpia uderzyła ciężarówka. W konsekwencji, jego samochód wpadł pod nadjeżdżającego z naprzeciwka TIR-a, który zgniótł go. Rannego dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich wyciągnięto ze zgniecionego pojazdu i przewieziono do szpitala. Dokładny przebieg zdarzenia odzwierciedla sporządzona po wypadku ekspertyza biegłego. Wynika z niej, że ciężarówka była sprawna, zaś jej kierowca – Siergiej Zawidow – rozpoczął hamowanie dopiero w ostatnim momencie (świadczą o tym ślady opon i zapisy na tachografie). W samochód Karpia uderzył nie prosto, lecz z boku, więc siła i kąt uderzenia zepchnęły auto na przeciwny pas jezdni, gdzie staranowała je ciężarówka. Jeżeli przypatrzyć się całemu zderzeniu bliżej – widać, że wypadek przebiegał według metod uczonych na specjalnych kursach sowieckich służb specjalnych: NKWD i GRU. Samochód ofiary tracił przyczepność i wpadał pod ciężarówkę, która go taranowała (w podobny sposób wyglądał wypadek, w którym zginął Walerian Pańko – szef NIK, który badał aferę FOZZ) "Przebieg zdarzeń (…) nosi znamiona działania zaplanowanego w celu pozbawienia życia M. Karpia" – czytamy w najważniejszym fragmencie ekspertyzy.
Zupełnie odmienne wnioski przedstawia druga ekspertyza. Wynika z niej, że wypadek w Białej Podlaskiej był zdarzeniem przypadkowym i "nie nosił znamion premedytacji". Winę za jego spowodowanie ponosi kierowca białoruskiej ciężarówki, który "nie zachował szczególnej ostrożności" i "zbyt późno rozpoczął proces hamowania". Skoro tak to w jaki sposób wytłumaczyć to, że nie ominął samochodu Karpia prawym poboczem, choć szerokość miejsca pozwalała na to? Dlaczego – jeśli już uderzył w jego samochód, to trafił w prawą stronę tylnej części, a nie prosto, co uniknęłoby zderzenia z nadjeżdżającą ciężarówką? W końcu – jak to się stało, że doświadczony kierowca ciężarówki nie zdążył wyhamować, choć tego dnia widoczność była dobra, a jezdnia niemal idealnie sucha? Odpowiedź na wszystkie te zagadki jest prosta: w przypadkowość tych zdarzeń można byłoby uwierzyć gdyby nie to, że Siergiej Zawidow, uderzając w pojazd Karpia, z wyjątkowym wyczuciem potrafił tak skręcić, że siła uderzenia wypchnęła auto na przeciwległy pas.
Świadkowie wypadku zwracają uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół: białoruski TIR jechał za samochodem Karpia dłuższy czas, trzymając się podejrzanie blisko. Wjechał w jego auto dopiero wtedy, gdy z naprzeciwka nadjeżdżała polska ciężarówka. Każe to domyślać się, że kierowca czekał na moment, kiedy będzie mógł uderzyć w samochód Karpia, aby osiągnąć oczekiwany rezultat – mówi jeden z policjantów, biorących udział w śledztwie.
Na stole operacyjnym
Prokuratorska wersja tego, co się działo bezpośrednio po wypadku, nie znajduje potwierdzenia w relacjach innych świadków. Dr n. med. Franciszek Wiewiórski – lekarz z warszawskiego szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej (pracuje w zawodzie od prawie 30 lat) twierdzi, że stan Karpia wcale nie był taki ciężki, jak podawano to w oficjalnym komunikacie. "Pacjent został przywieziony z poważnymi urazami powypadkowymi" – opowiada. "Jednak nie jest prawdą, aby zagrażały one jego życiu". Wiewiórski potwierdza, że Karp przeszedł skomplikowaną operację, w wyniku której usunięto skutki urazów. Jego zdaniem, od tej pory zaczęła się systematyczna poprawa stanu zdrowia i samopoczucia pacjenta. "Miałem z nim do czynienia codziennie" – mówi lekarz. "Widać było, że dochodzi do zdrowia. Zresztą to był bardzo silny człowiek." Podobnego zdania jest dr Maciej Parzkowski – podwładny Wiewiórskiego. "W tamtych dniach miałem codzienny kontakt z Karpiem" – opowiada. "Jego hospitalizacja przebiegała znakomicie. Szybko wracał do zdrowia po swoim wypadku".
Obaj lekarze wspominają, że Marek Karp często pytał jak długo będzie jeszcze musiał pozostać w szpitalu. "Chciał jak najszybciej wyjść. Sprawiał wrażenie człowieka obawiającego się o swoje życie" – zapamiętał Wiewiórski. "Czegoś się bał, był mocno przestraszony, jednak nie chciał o tym mówić".
Wieczorem, 12 września dr Wiewiórski wychodził z pokoju, w którym przebywał Karp. "Przy drzwiach stało dwóch nieznanych mi ludzi" – opowiada – "Zaczekali aż wyjdę, po czym bez zgody weszli do niego. Podszedłem i powiedziałem, że o tej porze wizyty są już zabronione. Wtedy pokazali mi jakieś legitymacje, powiedzieli, że są ze służb specjalnych i że przyszli w sprawie wagi państwowej, o której nie mogą mówić. Kilkanaście minut później tajemniczych mężczyzn już nie było". Dr Wiewiórskiemu do dziś nie udało się dowiedzieć kim tak naprawdę byli i po co przyszli ludzie ze służb specjalnych.
Tajemnica rany na głowie
Według oficjalnej wersji przyjętej w śledztwie, Marek Karp zmarł chwilę po godzinie 15.00 w dniu 14 września 2004 "wskutek powikłań po wypadku drogowym". Zupełnie inaczej ten dzień zapamiętali lekarze. "Chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala i często pytał nas kiedy będzie mógł to zrobić" – opowiadają. "W końcu zgodziliśmy się go wypuścić, pod warunkiem, że za trzy dni zgłosi się na wizytę kontrolną". Dr Wiewiórski pamięta, że 14 września był ostatnim dniem pobytu Karpia w szpitalu, ale dlatego, że… tego dnia został on wypisany. "Zezwoliłem Markowi Karpiowi na opuszczenie szpitala" – potwierdza lekarz. "Stan jego zdrowia pozwalał na zakończenie hospitalizacji". Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich opuścił szpital jako człowiek zdrowy, kilka minut po godzinie 15:00. Wyszedł i udał się w stronę najbliższego postoju taksówek.
O 15:30 dwaj sanitariusze znaleźli Karpia leżącego na parkingu samochodowym, kilkadziesiąt metrów od głównego wejścia do szpitala. Rozpoczęli natychmiastową reanimację i przenieśli nieprzytomnego z powrotem na oddział. Mimo wysiłków lekarzy, Marek Karp nie odzyskał przytomności i zmarł godzinę później.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia głowy. Według oficjalnej wersji, były one konsekwencją wypadku samochodowego w Białej Podlaskiej. Lekarze Franciszek Wiewiórski i Maciej Parzkowski są pewni, że rany na głowie nie było, gdy Karp wychodził ze szpitala. Nie było jej również w ostatnich dniach jego pobytu. Ich zdaniem, w przeciągu kilkunastu minut, ewentualny nagły nawrót choroby nie mógł osiągnąć takiego stadium. Jeżeli medycy mówią prawdę – oznacza to, że dyrektor OSW został zamordowany na parkingu samochodowym przy szpitalu MSWiA kilkanaście minut po załatwieniu formalności związanych z wypisaniem.
Spotkanie z Wassermannem
Tajemnica rany na głowie, pospieszna sekcja zwłok i szybkie zamknięcie oficjalnego śledztwa, tworzą logiczną całość z obawami Karpia o własne życie i jego próbami jak najszybszego opuszczenia szpitala. Aby wyjaśnić ich przyczynę, należy prześledzić ostatnie tygodnie życia Marka Karpia, o których wiadomo bardzo niewiele. "To był mało towarzyski człowiek, samotnik, zawsze chodził własnymi drogami, ale nigdy się z tego nie zwierzał" – opowiadają koledzy Karpia z Ośrodka Studiów Wschodnich. Pracownicy OSW przyznają jednak, że ostatnie tygodnie swojego życia, ich dyrektor spędził na badaniu procesów ekonomicznego uzależniania przez rosyjskie specsłużby byłych państw Układu Warszawskiego. W tym czasie sejmowa komisja śledcza ds. Orlenu próbowała wyjaśnić prawdę o wpływie rosyjskich służb specjalnych na polski rynek paliw (kilkanaście dni przed wypadkiem Karpia ujawnione zostały wiedeńskie rozmowy Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem). Badania te były również przedmiotem zainteresowania polskich służb specjalnych.
Jak ustaliliśmy, na zlecenie polskich służb pracownicy OSW sporządzili raport o przejmowaniu przez firmy związane z rosyjskimi służbami specjalnymi kontroli nad rynkiem paliw w krajach Europy Środkowo – Wschodniej. Raport opatrzono klauzulą tajności. W lipcu 2004 r. treść tego raportu została przedstawiona na nieformalnym spotkaniu w jednym z ośrodków wywiadu pod Warszawą. "Niestety, nie mogę się wypowiadać ani o przebiegu takich spotkań, ani o ludziach biorących w nich udział, ani o przedstawianych tam materiałach" – mówi Zbigniew Siemiątkowski – b. szef Agencji Wywiadu. Ze źródeł zbliżonych do OSW udało się nam jedynie dowiedzieć, że w feralnym spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele AW i ABW, którzy rozmawiali o tym jak zapobiec energetycznemu uzależnianiu Polski od Rosji. W efekcie, zapadły decyzje i plany działań, których treści nie znamy. Wiadomo tylko, że sam Karp wyjechał do Rosji i Gruzji, aby zbadać kilka dodatkowych wątków tematu.
W drugiej połowie sierpnia, Karp spotkał się ze Zbigniewem Wassermannem – wówczas wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. Orlenu i członkiem komisji ds. służb specjalnych. "Znałem Karpia i bardzo go ceniłem" – mówi nam Wassermann. "Ceniłem również jego pracowników za ich ogromną wiedzę na temat krajów wschodnich". Koordynator służb specjalnych potwierdza, że kilka dni później miało dojść do kolejnego spotkania, podczas którego dyrektor OSW miał przekazać istotne informacje dotyczące ważnej osoby z branży paliwowej. Informacje te miały mieć związek z działaniami komisji orlenowskiej. Do spotkania nie doszło, bo w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek.
Specjalista ds. biopaliw
Dzięki pracownikom Ośrodka Studiów Wschodnich, znamy osobę, którą przed swoją śmiercią interesował się Marek Karp. To właśnie informacje na jego temat miał przekazać Wassermannowi. Tą osobą jest Robert Gmyrek – wówczas członek zarządu PKN Orlen ds. biopaliw. Karp poznał Gmyrka kilka lat wcześniej podczas oficjalnych delegacji parlamentarnych do krajów kaukaskich. Gmyrek – wówczas urzędnik ministerstwa rolnictwa - zajmował się w tamtym czasie nawiązywaniem nowych kontaktów handlowych i badaniem rynku biopaliw. Informacje o związku Gmyrka ze śmiercią Karpia pojawiały się w mediach już jesienią 2004 roku. Szybko jednak zeszły z łamów gazet.
Kontrwywiad ABW przez dłuższy czas miał interesować się Gmyrkiem ze względu na jego zażyłe kontakty z ambasadą rosyjską i jej pracownikami. "Służby kontrwywiadowcze zawsze interesują się kontaktami przedstawicieli obcych wywiadów w Polsce" – mówi Konstanty Miodowicz – były szef kontrwywiadu UOP. "Badanie i rozpracowywanie tych kontaktów to normalna praca służb".
Pracownicy ministerstwa rolnictwa pamiętają, że bardzo często Roberta Gmyrka odwiedzał jeden z pracowników ambasady rosyjskiej - Nikołaj Zachmatow. Wyrażał się o nim jako o swoim przyjacielu i serdecznym znajomym, wręczał mu różne okolicznościowe prezenty. Tymczasem, jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do komisji ds. służb specjalnych, Zachmatow był rozpracowywany przez kontrwywiad cywilny i wojskowy jako członek warszawskiej rezydentury GRU.
Tajny ośrodek GRU
Czego dokładnie dowiedział się przed swoją śmiercią Marek Karp? Bardzo istotnej odpowiedzi na to pytanie udziela protokół przesłuchania Arkadiusza Grochulskiego – jednego z szefów i założycieli polskiej mafii paliwowej (związanego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi). Grochulski przeżył próbę zamachu na własne życie. Zatrzymany na polecenie krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej, został tymczasowo aresztowany. Od tego momentu zaczął udzielać śledczym bardzo cennych informacji na temat funkcjonowania paliwowych grup przestępczych i ich zagranicznych powiązań. W najważniejszym fragmencie jednego z protokołów przesłuchań czytamy: Za granicą polsko – białoruską, na wysokości Hajnówki, znajduje się tajny ośrodek GRU. Służy on jako miejsce spotkań przedstawicieli mafii paliwowej, polskich prokuratorów i funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych. W dalszej części zeznań padają nazwiska ważniejszych gości tego ośrodka. Jak wynika ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej, tajemnice tego ośrodka jako pierwszy poznał właśnie dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zduszone śledztwo
W sprawie wypadku Marka Karpia zgadzają się tylko dwa fakty: fakt jego śmierci i data wypadku samochodowego. Pozostałe informacje to kłamstwa lub wielopiętrowe manipulacje. I nic dziwnego: w zatuszowaniu tej sprawy zainteresowane były bardzo wpływowe grupy interesów oparte na komunistycznych służbach specjalnych. Wyjaśnienie tajemniczego wypadku z Białej Podlaskiej musi pociągnąć za sobą również wyjaśnienie tego kto i w jaki sposób tak naprawdę rządzi polskim rynkiem paliwa i energetyki. Tych pytań nie można jednak odkładać, bo dotyczą one podstawowych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa.
Leszek Szymowski
Nazwiska niektórych osób zostały zmienione na ich prośbę i dla ich bezpieczeństwa.
==========================================
Ja nic z tego nie rozumie, to w końcu ile jest za zabicie KARPIA?
500złotych,czy 800 złotych grzywny?
No i jesZcze jedno
"Pamiętajmy przede wszystkim, by nie zabijać ryby przy dziecku lub razem z nim. – Jest to zakaz bezwzględny, zagrożony sankcją karną – zaznacza Główny Lekarz Weterynarii. "
Czyli można zabijać ale każde osobno.
Osobno KARPIA i osobno dziecko
Główny Lekarz Weterynarii wyraźnie zaznacza , że wolno zabijać osobno , ale nie można zabijać karpia razem z dzieckiem
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Do zadań realizowanych w Wydziale należy w szczególności:
udzielanie zgody na przemieszczanie materiałów wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego,
udzielanie pozwoleń na przywóz, wywóz lub pomoc techniczną dotyczącą towarów związanych z wykonywaniem kary śmierci i tortur,
udzielanie zezwoleń na obrót hurtowy w kraju napojami alkoholowymi o zawartości powyżej 18% alkoholu,
udzielanie pozwoleń na produkcję substancji zubożających warstwę ozonową,
wydawanie zaświadczeń o udzielonej pomocy de minimis przedsiębiorcom posiadającym status zakładu pracy chronionej,
przygotowywanie i udział w opracowaniu projektów aktów prawnych regulujących zadania w ramach realizowanych przez wydział, wymienionych wyżej procesów,
udział w dostosowywaniu przepisów krajowych do wymogów wynikających z ustawodawstwa UE w zakresie objętym działaniem wydziału.
======================================================
No więc Prokurator Generalny Andrzej Seremet. wprowadził przepis dopuszczający przywóz tych "towarów związanych z wykonywaniem kary śmierci" ale to chodzi o wykonywanie kary śmierci tylko na karpiach! _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:57, 26 Sty '12
Temat postu:
Bimi napisał:
hehe, faktycznie. toś wynalazł
Nu, i doigrał się.
Seremet na 3 lata pójdzie siedzieć
=======================================
Turysta Seremet - Pracowity IGNORANT
"Pan Karp": Seremet zastraszał, działał na naszą szkodę
HODOWCY DONOSZĄ NA PROKURATORA GENERALNEGO
Hodowcy zarzucają prokuratorowi, że działał na ich szkodę
Andrzej Seremet zastraszał hodowców karpi i działał na szkodę ich interesu - uważa Towarzystwo Promocji Ryb "Pan Karp" i składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Prokuratora Generalnego.
Sprawa ma związek z dokumentem, jaki szef prokuratury przed Bożym Narodzeniem rozesłał do prokuratorów w całym kraju, a w którym tłumaczył, jak należy traktować ryby.
Seremet, w oficjalnym dokumencie wysłanym do prokuratorów (o czym napisał pierwszy portal tvn24.pl) apelował, że w czasie "unieruchamiania, ogłuszania i uboju" ryb należy je chronić "przed bólem, stresem i cierpieniem".
Informował m.in., że ryby "powinny być transportowane w środowisku wodnym", a przewożenie "żywych ryb w pojemnikach pozbawionych wody lub foliowych workach albo koszykach nie jest humanitarnym traktowaniem".
Seremet w obronie ryb. Prokuratorzy: "
To żart?"
"Wnioski prokuratora niepoparte wiedzą"
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa prokuratury w imieniu Towarzystwa Promocji Ryb w czwartek w Prokuraturze Apelacyjnej ma złożyć prezes jego zarządu Zbigniew Szczepański.
We wniosku napisano, że Seremet w swoim piśmie zasugerował, że
"działania związane z realizacją starego, polskiego zwyczaju
związanego ze Świętami Bożego Narodzenia, a polegającego na
zakupie w sklepie żywego karpia, jego przeniesienie do domu
i uśmiercenie w celu spożycia mają przestępczy charakter".
"Pan Karp" uważa, że większość wniosków zawartych w dokumencie szefa PG jest
"całkowicie gołosłowna i niepoparta wiedzą z zakresu ichtiologii".
Ryby lepiej przenosić w bez wody?
Wbrew bezpodstawnym i nieprecyzyjnym sugestiom Prokuratora Generalnego, to właśnie przenoszenie ryb w plastykowych koszykach lub torbach bez wody może w określonych warunkach być optymalne z punktu widzenia minimalizacji cierpienia i stresu.
Towarzystwo Promocji Ryb
Chodzi przede wszystkim o trzy kwestie.
Po pierwsze, według Towarzystwa, opisany przez Seremeta sposoby przenoszenia żywych ryb są
"poczynione z obrazą dla podstawowej wiedzy z zakresu ichtiologii oraz badań naukowych".
"Wbrew bezpodstawnym i nieprecyzyjnym sugestiom Prokuratora Generalnego, to właśnie przenoszenie ryb w plastykowych koszykach lub torbach bez wody może w określonych warunkach być optymalne z punktu widzenia minimalizacji cierpienia i stresu" - twierdzi TPR.
Towarzystwo zarzuca Seremetowi pisanie nieprawdy,
jakoby uśmiercenie karpia przez osobę bez odpowiedniego przeszkolenia było przestępstwem.
"W naszym przeświadczeniu, Pan Andrzej Seremet formułując zapisy ww. pisma przekroczył swoje uprawnienia oraz nie dochował obowiązków, czym działał na szkodę interesu hodowców karpi w Polsce, dokonując nadinterpretacji obowiązujących przepisów, powodując dezinformację w mediach, a przez to zastraszanie hodowców, handlowców oraz konsumentów.
Wydaje się zasadnym oczekiwanie, że Prokurator Generalny, formułując tak daleko idące wnioski,
powinien odwołać się do wiedzy specjalistycznej z zakresu ichtiologii,
a nie polegać na własnym przekonaniu - przekonuje "Pan Karp" i zarzuca Prokuratorowi Generalnemu jako funkcjonariuszowi publicznemu przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu.
Towarzystwo chce ścigać Seremeta z artykułu 231 KK, czyli przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Grozi za to kara pozbawienia wolności do trzech lat.
Karp martwy albo do wiaderka
Policzyli straty
Towarzystwo w zawiadomieniu do prokuratury podkreśla, że od kilku lat sytuacja hodowców karpi w Polsce jest "szczególnie trudna", a "bezpodstawne i niepoparte specjalistyczną wiedzą wywody Prokuratora Generalnego, kojarzące legalną działalność i dochowywanie świątecznej tradycji spożywania karpia jako potrawy wigilijnej z procederem przestępczym stanowiły działanie na szkodę interesów kilku tysięcy hodowców karpia w Polsce".
Szczepański w rozmowie z tvn24.pl wyjaśnił, że Towarzystwo wcześniej nie złożyło zawiadomienia do prokuratury, ponieważ dopiero teraz hodowcy ryb podsumowali swoją grudniową sprzedaż.
Funkcjonariuszowi publicznemu, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków,
działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat.
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:53, 27 Mar '12
Temat postu:
Dziwne zachowania Turysty prokuratora Seremeta
11:38, 27.03.2012 /tvn24.pl
Postawili zarzuty za więzienia CIA. Odebrano im sprawę.
PROKURATORZY: TO BYŁA DECYZJA ANDRZEJA SEREMETA
Postawili zarzuty za więzienia CIA. Odebrano im sprawę.
Fot. TVN24Lotnisko w Szymanach - to tu samolotami mieli trafiać więźniowie, przewożeni następnie do Kiejkut
Prokuratura Generalna odebrała śledztwo w sprawie więzień CIA warszawskim prokuratorom, po tym gdy w styczniu ogłosili oni zarzuty Zbigniewowi Siemiątkowskiemu. - To budzi obawy – mówi tvn24.pl mecenas Mikołaj Pietrzak pełnomocnik m.in. pokrzywdzonego Saudyjczyka Abd al-Rahim al-Nashiriego, który miał być więziony w Polsce. Sprawę przekazano do Krakowa. Postępowanie stoi w miejscu.
- Decyzja o przeniesieniu śledztwa należała do Prokuratora Generalnego, dlatego Prokuratura Apelacyjna w Warszawie jej nie komentuje – powiedział nam Dariusz Korneluk warszawski prokurator apelacyjny.
Gazeta Wyborcza ujawniła dzisiaj, że 10 stycznia warszawscy prokuratorzy ogłosili zarzuty Zbigniewowi Siemiątkowskiemu, byłemu szefowi Agencji Wywiadu w związku z zorganizowaniem w Kiejkutach na Mazurach więzienia dla podejrzanych o terroryzm. Warszawscy prokuratorzy pod koniec stycznia przekazali do Prokuratury Generalnej wniosek o przedłużenie śledztwa.
Zarzuty za więzienia CIA dla Siemiątkowskiego
Taka decyzja budzi obawy. Śledztwo faktycznie było dobrze prowadzone. Jako pełnomocnik pokrzywdzonych z ulgą przyjąłem wiadomość o przedstawieniu zarzutów w tej sprawie. Przeniesienie śledztwa w takim momencie może rodzić pytania czy nie chodzi o ukręcenie łba sprawie. Jednak jestem dobrej myśli.
Mec. Mikołaj Pietrzak, reprezentujący pokrzywdzonego Saudyjczyka Al-Nashiriego
Ujawnili swoje plany
Ustaliśmy, że w tym wniosku prokuratorzy mieli zawrzeć m.in. informacje o dalszych planach. Napisali m.in. o rozważeniu możliwości przedstawieniu zarzutów płk Andrzejowi Derlatce, ówczesnemu zastępcy Siemiątkowskiego. Śledczy pisali także o zbadaniu odpowiedzialności premiera Leszka Millera i sprawdzeniu czy są powody by postawić go przed Trybunałem Stanu.
Pytanie bez odpowiedzi
Po pewnym czasie od wpłynięcia wniosku Andrzej Seremet, szef Prokuratury Generalnej zdecydował o przeniesieniu śledztwa do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Dlaczego? Na pytanie nie odpowiedział Mateusz Martyniuk, rzecznik Seremeta.
- Tajemnica państwowa nie pozwala mi przekazywać żadnych informacji o toku tego postępowania i decyzji podejmowanych przez prokuratorów - odpowiedział Martyniuk.
Czy powody przeniesienia zna współautor zarzutów dla Siemiątkowskiego? - Nie prowadzę już tego śledztwa nie jestem jego gospodarzem, dlatego nie mogę tego komentować – odpowiada Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, jeden z dwóch prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie więzień CIA w Polsce.
"To budzi obawy"
Kiejkuty i tajne loty - więcej pytań niż odpowiedzi
Skoro prokuratorzy zdobyli dowody, by ogłosić zarzuty Siemiątkowskiego, to z jakiego powodu odebrano im postępowanie? - Taka decyzja budzi obawy. Śledztwo faktycznie było dobrze prowadzone. Jako pełnomocnik pokrzywdzonych z ulgą przyjąłem wiadomość o przedstawieniu zarzutów w tej sprawie. Przeniesienie śledztwa w takim momencie może rodzić pytania czy nie chodzi o ukręcenie łba sprawie. Jednak jestem dobrej myśli – powiedział nam związany z Helsińską Fundacją Praw Człowieka mecenas Pietrzak, reprezentujący Al-Nashiriego. Saudyjczyk był podejrzewany przez Amerykanów o współudział w ataku na amerykański okręt USS Cole w Jemenie w 2000 r. Miał być przez nich torturowany w tajnym ośrodku CIA w Polsce.
"Bezpieczeństwo państwa"
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że decyzja prokuratora Tyla o przedstawieniu zarzutów Siemiątkowskiemu spotkała się z ostrą krytyką prokuratorów nadzorujących śledztwo w Prokuraturze Generalnej. Ich zdaniem warszawscy prokuratorzy m.in. nie wzięli pod uwagę, że doprowadzenie do oskarżenia byłego szefa Agencji Wywiadu, a także ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności byłego premiera będzie biło w bezpieczeństwo i interesy Polski.
Zaufana prokuratura Seremeta
Dlaczego sprawa trafiła akurat do krakowskiej prokuratury? Ufa jej Prokurator Generalny. Szefem Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie jest Artur Wrona, o którym Seremet mówił, że prywatnie jest jego przyjacielem. Szefem tej prokuratury był też I Zastępca Seremeta – Marek Jamrogowicz. Po przeniesieniu sprawy więzień CIA z Warszawy do Krakowa śledztwo wciąż nie ruszyło dalej. Powierzono je jednej osobie – prokurator Katarzynie Płończyk. Do dzisiaj nie skończyła jeszcze czytać akt tej sprawy. - W każdym postępowaniu w przypadku przejęcia postępowania prokurator zapoznaje się z aktami jednocześnie analizując także podejmowane działania przez poprzedniego prokuratora – mówi tvn24.pl prokurator Wrona.
W rozmowie z TVN24 rzecznik krakowskiej prokuratury Piotr Kosmaty powiedział, że śledczy są na etapie kończenia analizy materiałów. - W najbliższym czasie podejmiemy decyzję o potrzebie i ewentualnie o składzie osobowym grupy prokuratorów, którzy dalej będą prowadzili to postępowanie - podkreślił Kosmaty.
Piotr Kosmaty: bez komentarza
Osobista decyzja prokuratora
Końcową decyzję procesową podejmuje prokurator prowadzący postępowanie na podstawie wszystkich zgromadzonych dowodów w sprawie. Działanie prokuratora zawsze musi być praworządne.
Prok. Artur Wrona
Czy rzeczywiście istnieją obawy, że "sprawie zostanie ukręcony łeb"?
- Końcową decyzję procesową podejmuje prokurator prowadzący postępowanie na podstawie wszystkich zgromadzonych dowodów w sprawie. Działanie prokuratora zawsze musi być praworządne – odpowiada nam szef krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej.
Krakowska prokuratura jest oceniana jako bardzo drobiazgowa i wnikliwa. Od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. W międzyczasie zmarło już dwóch prawników, którzy mieli pomagać w załatwianiu decyzji w SN. Do dzisiaj nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów. Pod nadzorem krakowskiej apelacji prowadzone były też śledztwa w sprawie podejrzenia sfałszowania podpisów Pawła Grasia, a także w sprawie byłego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego.
Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)/ ola/k
===============================
13:20, 27.03.2012 /PAP, TVN24
"90 procent tej historii jest już znane". Reszta w prokuraturze?
W PARLAMENCIE EUROPEJSKIM ZAJMUJĄ SIĘ SPRAWĄ WIĘZIEŃ CIA
TVN24
Utrzymywanie w tajemnicy przez dwa miesiące informacji o postawieniu zarzutów Zbigniewowi Siemiątkowskiemu w sprawie więzień CIA w Polsce, to "brak przejrzystości" w działaniach polskich władz - twierdzi dr Crofton Black, ekspert z brytyjskiej organizacji Reprieve, broniącej praw domniemanych terrorystów pojmanych przez Amerykanów. Brytyjczyk komentował informację z Polski przed posiedzeniem komisji Parlamentu Europejskiego, w której trwa wysłuchanie na temat rzekomych więzień CIA w Europie. - 90 procent całej historii jest już znane. Polska prokuratura ma najprawdopodobniej ostatnie 10 procent wiedzy - powiedział Black.
Dr Black skrytykował polską prokuraturę za nie podzielenie się informacją o zarzutach z PE. - Jestem tym zaskoczony i zdumiony - powiedział Brytyjczyk, komentując wtorkowe doniesienia "Gazety Wyborczej", według której zarzuty Siemiątkowskiemu postawiono już 10 stycznia 2012 roku.
Postawili zarzuty za więzienia CIA. Odebrano im sprawę.
Prokuratura Generalna odebrała śledztwo w sprawie więzień CIA warszawskim... czytaj więcej »
- Polska prokuratura nie wspomniała o tym w korespondencji z komisją. Według mnie to brak przejrzystości - powiedział dr Black. Brytyjczyk stwierdził, że zarówno PE jak i jego organizacja przez ostatnie miesiące pozostawała w formalnym kontakcie z polskim prokuratorem generalnym, ale kwestia postawienia komukolwiek zarzutów miała nie zostać poruszona ani razu.
Twierdzeniom Brytyjczyka częściowo zaprzecza Jacek Protasiewicz, europoseł PO i wiceprzewodniczący europarlamentu. - Nie sądzę by komisja współpracowała w tej kwestii z polską prokuraturą, ponieważ ta ze względu na tajność śledztwa odmawia udziału chociażby w dzisiejszym wysłuchaniu - powiedział polityk.
Jacek Protasiewicz o współpracy Polski z komisją PE (TVN24)
Polska prokuratura nie wspomniała o tym w korespondencji z komisją. Według mnie to brak przejrzystości.
dr Crofton Black, ekspert organizacji Reprieve
Niepełna wiedza
Posiedzenie komisji PE ds. swobód obywatelskich rozpoczęło się we wtorek o godzinie dziewiątej. Nie biorą w nim udziału zaproszeni przedstawiciele Rumunii, Litwy i polskiej prokuratury generalnej. - Otrzymaliśmy oficjalnie odpowiedzi, że osoby te nie mogą wziąć udziału w posiedzeniu - poinformował sekretariat komisji.
Posiedzenie zatytułowano: "Co nowego w kwestii rzekomych nielegalnych zatrzymań i transferów więźniów przez CIA w Europie?". Francuska europosłanka tej komisji - Helene Flautre (Grupa Zielonych) - przedstawi roboczy dokument o przygotowywanym przez nią raporcie na ten temat.
Zarzuty za więzienia CIA dla Siemiątkowskiego
Były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski ma zarzuty udziału w... czytaj więcej »
- 90 procent całej historii jest już znane. Polska prokuratura ma najprawdopodobniej ostatnie 10 procent wiedzy - powiedział dr Black.
Ograniczony udział
- Prokurator generalny Andrzej Seremet przekazał pisemną informację, że nie będzie brał udziału w tym wysłuchaniu. Argumentował przede wszystkim, że całe śledztwo jest niejawne i musiałby się ograniczyć w swoim wystąpieniu do ogólników i nie mógłby odpowiedzieć na żadne pytania - powiedział w poniedziałek prok. Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej. Dodał, że według jego informacji udziału w posiedzeniu komisji odmówiły także m.in.: duński MSZ i litewskie ministerstwo obrony.
Obecni na posiedzeniu mają być natomiast przedstawiciele organizacji pozarządowych zajmujących się problematyką domniemanych więzień CIA. Z polskiej strony informację przedstawi wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC) Adam Bodnar. - Zamierzam przedstawić komisji tylko i wyłącznie ostatnie fakty w sprawie, które udało się uzyskać m.in. w trybie dostępu do informacji publicznej - powiedział przed posiedzeniem Bodnar.
Prokurator generalny Andrzej Seremet przekazał pisemną informację, że nie będzie brał udziału w tym wysłuchaniu. Argumentował przede wszystkim, że całe śledztwo jest niejawne i musiałby się ograniczyć w swoim wystąpieniu do ogólników i nie mógłby odpowiedzieć na żadne pytania.
prok. Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej.
W spotkaniu wezmą też udział m.in.: Amnesty International, charytatywna brytyjska organizacja prawnicza reprezentująca więźniów Guantanamo Reprieve oraz Instytut Bezpieczeństwa Narodowego i Antyterroryzmu na Uniwersytecie w Syrakuzach (Włochy). Ze Stanów Zjednoczonych ma przybyć obrończyni Abu Zubaydaha, torturowanego więźnia, który twierdził, że w latach 2002-2003 r. był przetrzymywany w tajnym więzieniu CIA w Polsce.
Więzienie CIA w Polsce?
Prowadzone od sierpnia 2008 r. w Warszawie tajne śledztwo w sprawie domniemanych więzień CIA w Polsce w połowie lutego zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Prokuratura bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce tajnych więzień CIA w latach 2002-2003 i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień, godząc się na tortury, jakim w punkcie zatrzymań CIA w Polsce mieli być poddawani podejrzewani o terroryzm.
Kiejkuty i tajne loty - więcej pytań niż odpowiedzi
W 2010 r. ujawniono, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA.
W lutym 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji PE jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-05" działało "co najmniej jedno tajne więzienie", właśnie w Szymanach. Miano w nim przetrzymywać 10 członków al Kaidy. PE postawił w tamtym raporcie zarzuty 17 krajom Europy o tolerowanie niezgodnej z prawem działalności CIA na ich terenie, jak porywanie lub przewożenie osób podejrzanych o działalność terrorystyczną. PE nie udało się znaleźć dowodów na istnienie w Europie tajnych więzień, ale w części dotyczącej Polski i Rumunii eurodeputowani "nie wykluczyli" istnienia takich ośrodków.
mk//gak/k
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 06:02, 29 Mar '12
Temat postu:
nienawidzę skurwiela. nie dość, że kłamie w żywe oczy to dodatkowo robi we własnym interesie czystki nie tam gdzie trzeba. kolejny totalitarny szkodnik.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:30, 18 Lip '13
Temat postu:
Złapali cię z marihuaną? Masz tylko 10 proc. szans, że prokurator umorzy twoją sprawę
Zmiany w ustawie narkotykowej miały spowodować, że w przypadku nieznacznej ilości narkotyków prokurator odstąpi od postępowania już w momencie zatrzymania. Niestety, zdarza się to jedynie w 10 proc. przypadków. - Dzisiejsze prawo jest barbarzyńskie - kwituje przewodnicząca Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej.
Przeciwko Rafałowi toczy się postępowanie za posiadanie niespełna pół grama marihuany. Palił z kolegami na osiedlu. - Trafiliśmy na 48 godzin do policyjnej izby zatrzymań. Dla tych, co nigdy nie mieli konfliktów z prawem, to było traumatyczne przeżycie - opowiada. W jego sprawie przeszukano cztery mieszkania. Akta liczą już blisko 150 stron. Gdy jego rodzice otworzyli drzwi policjantom, byli w szoku. - Myśleli, że pójdę do więzienia - dodaje. Od jego zatrzymania minął rok, jednak doskonale pamięta, jak się czuł na izbie. - Jak przestępca, kryminalista - tłumaczy.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:15, 19 Lip '13
Temat postu:
Nasi czytelnicy opisują swoje historię związane z zatrzymaniem za posiadanie marihuany. Wszystkie układają się jakby w jedną opowieść: mieli przy sobie skręta, trafili do izby, później ciągano ich miesiącami po sądach. Rozumiem, że Polska ma restrykcyjne kary za posiadanie narkotyków, jednak 0,46 g to nie jest powód do robienia ze mnie kryminalisty - pisze jeden z nich.
Nasz wczorajszy tekst o tym, jak działa znowelizowane prawo narkotykowe, spotkał się z ogromnym odzewem naszych czytelników. Wszystkie przesłane przez was historie układają się w schemat: macie około 20-30 lat, w chwili zatrzymania mieliście przy sobie małą ilość marihuany. Żaden z was nie był handlarzem czy dilerem ale to nie przeszkadzało, by zatrzymanego potraktować jak przestępcę.
Oto najciekawsze historie naszych czytelników. Na końcu publikujemy historię Norberta - z nadzieją, że wkrótce postępowanie wobec niego stanie się codziennością w traktowaniu osób zatrzymanych z niewielką ilością narkotyków.
[i]Prokurator generalny blokuje zmianę ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chce, by ścigać za posiadanie małej ilości narkotyku
Zdaniem prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, jeśli przeforsowany zostanie zapis, by za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku nie karać, może to być "w istocie próba legalizacji posiadania nieznacznej ilości narkotyków". Prokurator dodaje, że przepis może być wykorzystywany przez dilerów narkotykowych.
l
Seremet popełnia Przestępstwo z Nienawiści
Seremet nienawidzi użytkowników i posiadaczy marihuany
Tak bardzo ich nienawidzi , że wszystkich by ich pozamykał w wiezieniach _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:41, 04 Gru '14
Temat postu:
Czy to dziwne dlaczego Seremiet nadal utrzymuje się na swoim stanowisku?
Widać, że siły trzymające go przy władzy są nadal potężne!
Ciekawe , co zrobi jak one nie będą już tak potężne?
Ciekawe jak ustawił swoje dzieci?
Gdzie zażąda o przesyłanie mu swojej emerytury?
Czy Polska może zablokować przesyłanie mu emerytury ,
jak odmówi stawienia sie przed polski wymiarem sprawiedliwości?
czy ktoś ma info na temat stanu posiadania i na temat kariery edukacyjnej i zawodowej dzieci pana Seremita? _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
11 tys. złotych miesięcznie – tyle emerytury będzie dostawał Andrzej Seremet
Paweł Bednarz Dziennikarz
Obserwuj46
Andrzej Seremet po sześcioletniej kadencji przechodzi w stan spoczynku. Nie będzie jednak musiał się martwić o środki na życie. Na emeryturze przysługuje mu bowiem 75 proc. jego dotychczasowego wynagrodzenia. Krakowski sędzia jest pierwszym i ostatnim prokuratorem generalnym niezależnym od rządu. Od 4 marca jego stanowisko zostanie połączone z funkcją ministra sprawiedliwości.
Andrzej Seremet będzie mógł skorzystać ze świadczenia z racji zakończenia swojej kadencji i przejścia na emeryturę bezpośrednio ze stanowiska prokuratora generalnego. Okazuje się, że sama wysokość emerytury nie jest niczym nadzwyczajnym - jest wyłącznie wynikiem zastosowania przepisów rozporządzenia ministra sprawiedliwości. Mówią one, że prokuratorowi, który chce przejść w stan spoczynku przysługuje świadczenie w wysokości 75 proc. dotychczasowej pensji zasadniczej. Oznacza to, że dotychczasowy Prokurator Generalny będzie otrzymywał miesięcznie emeryturę w wysokości ok. 11 tys. złotych dlatego, gdyż jego wcześniejsze wynagrodzenie zasadnicze oscylowało prawdopodobnie w okolicy 15 tys. zł miesięcznie.
Ile zarabiają prokuratorzy?
Zarobki prokuratorów są w dużym stopniu zależne od rangi prokuratury. Najniższe pensje są w prokuraturze rejonowej, a najwyższe w apelacyjnej. Najwięcej można dostać pracując w Prokuraturze Generalnej. Podobnie do sędziów, zarobki prokuratorów są wyliczane na podstawie iloczynu przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale poprzedniego roku podawanego przez GUS oraz mnożnika, który jest inny w zależności od piastowanego stanowiska. Ów mnożnik jest ustalany przez Radę Ministrów w drodze rozporządzenia (Dz. U. z dnia 8 kwietnia 2010 r.).
Stanowisko Stawka wynagrodzenia zasadniczego Mnożnik
prokurator prokuratury rejonowej pierwsza 2,05
druga 2,17
trzecia 2,28
czwarta 2,36
piąta 2,50
prokurator prokuratury okręgowej czwarta 2,36
piąta 2,50
szósta 2,65
siódma 2,75
ósma 2,92
prokurator prokuratury apelacyjnej, prokurator oddziałowej komisji ścigania zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prokurator oddziałowego biura lustracyjnego siódma 2,75
ósma 2,92
dziewiąta 3,12
dziesiąta 3,23
Prokurator Generalny, prokurator Prokuratury Generalnej, podstawowa dla sędziów Sądu Najwyższego 4,13
prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prokurator Biura Lustracyjnego awansowa 115 % stawki podstawowej
Biorąc pod uwagę, że poziom przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale 2015 r. wyniósł 3854,88 zł, łatwo policzyć jak kształtuje się wynagrodzenie zasadnicze w prokuraturze w tym roku. Na najniższym szczeblu – prokuraturze rejonowej – jest ono na poziomie 7902,504 zł. brutto miesięcznie.
Poniższy wykres przedstawia miesięczne zarobki prokuratorów brutto, z podziałem wg przyznanej stawki wynagrodzenia.
[Przypnij na Pinterest] [Podziel się]
Podobnie jak w przypadku sędziów od pensji prokuratorów nie odprowadza się składek na ubezpieczenie społeczne (ZUS).
Dzięki temu prokuratorzy zarabiający tą samą kwotę brutto co przeciętny obywatel dostają „na rękę” znacznie więcej.
==================================
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:38, 05 Mar '16
Temat postu:
Wyszkowski zawiadamia prokuraturę ws. Tuska!
"Brał pieniądze od BND za pośrednictwem agentów wywiadu Niemiec"
piątek, 04.03.2016, 20:34
Legenda opozycji PRL Krzysztof Wyszkowski zdecydował się
po zmianie przepisów i objęciu funkcji prokuratora generalnego przez Zbigniewa Ziobrę,
na złożenie zawiadomienia do prokuratury na Donalda Tuska.
Zdaniem Wyszkowskiego, były polski premier był agentem zachodnich służb:
– Skoro od dzisiaj obowiązuje nowe prawo i prokuratorem generalnym jest człowiek, który nie będzie zamiatał pod dywan takich drobiazgów jak zdrada państwa, narodu, działanie przeciwko Polsce więc uznałem, że warto zawiadomić prokuraturę. Zawiadomić o tym, o czym prokuratura już dawno wie – powiedział Krzysztof Wyszkowski w rozmowie z Radiem Wnet.
Opozycjonista dodał, że wiele osób posiada wiedzę o agenturalnej przeszłości Tuska:
– Donald Tusk na początku swojej działalności brał pieniądze nie tylko od agentów Służby Bezpieczeństwa
ale brał również od Bundesnachrichtendienst (BND) za pośrednictwem agentów wywiadu Niemiec – mówił.
Wyszkowski dodał, że w Niemczech znajdują się dowody w postaci nagrań i dowodów wypłaty pieniędzy za bycie agentem.
Radio Wnet, pikio.pl
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów