hanuman
Dołączył: 17 Lis 2007 Posty: 212
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:47, 18 Lis '10
Temat postu: Polska rozdaje pieniądze |
|
|
Cytat: | POlska rozdaje pieniądze!
http://gielda.onet.pl/eureko-sprzedalo-akcje-pzu,18726,3789685,1,news-detal
PODSUMOWUJĄC:
Eureco sprzedało 41,6 % posiadanych akcji PZU (miało 31 % wszystkich akcji- a sprzedało 12,9 %). Eureco dostało za to 4,1 mld zł, czyli za całość może dostać 9,85 mld zł. Przypominam: Eureco kupiło 31 % akcji PZU (5 XI.1999) za 2,9 mld zł, czyli w ciągu 11 lat miało zysk w wysokości 339 % (w tym samym czasie OFE dawały zysk wynoszący ...24 %). Ponadto Eureco dostało kasę za brak sprzedaży 20 % akcji PZU za 2,2 mld zł (obietnica Kameli-Sowińskiej) - 12,5 mld zł (ugoda Tuska) i dywidendę za 2008 r. (od posiadanych 31 % akcji) w wysokości 7,5 mld zł.
Rozliczenie koncowe: Eureco wpłaciło 2,9 mld zł, w zamian dostało 24,1 mld zł i jeszcze 5,4 mld zł dostanie. Czyli 1020 % zysku za 11 lat!!!!!!!!!
http://www.inwestycje.pl/ubezpieczenia/u.....980;0.html |
znalezione na: http://urbas.blog.onet.pl/6790841,417220.....forum.html
cały artykuł : http://www.inwestycje.pl/ubezpieczenia/u.....980;0.html
Cytat: | Ugoda PZU z Eureko – Polska rozdaje pieniądze
26.09.2009 13:50 sobota
Zobacz profil, wykres i notowania spółki PZU »
Ugoda PZU z Eureko – Polska rozdaje pieniądze
Ugoda PZU z Eureko to kapitulacja za dopłatą. Mimo iż istnieją aż 3 możliwości uniknięcia zapłaty odszkodowania Eureko przez Polskę, rząd koniecznie chce zapłacić i tym samym zalegalizować bezprawie. Ciekawe, co okaże się dla polskich finansów publicznych bardziej kosztowne – afera FOZZ czy ugoda z Eureko.
Minęło 8 lat sporu Skarbu Państwa z holenderskim Eureko, który w praworządnym państwie w ogóle nie powinien mieć miejsca. Czy w związku z tym możemy mówić, że Polska jest państwem prawa? Czy prawo obowiązuje tylko obywateli?
Legalizacja bezprawia
Umowa
prywatyzacyjna PZU zawarta między MSP (którym w 1999 r. kierował sławny prywatyzator Emil Wąsacz) a konsorcjum holenderskiego Eureko i BIG Banku Gdańskiego była z mocy obowiązującego w Polsce prawa bezwzględnie nieważna. Taką, jednoznaczną opinię od strony prawnej, doskonale udokumentowaną i przez nikogo niepodważoną, jednogłośnie w raporcie końcowym sformułowała sejmowa komisja śledcza ds. prywatyzacji PZU SA już kilka lat temu. W jej składzie zasiadał jeden z ministrów obecnego rządu z ramienia PO, Cezary Grabarczyk, jak i przedstawiciel PSL, obecnie wiceminister skarbu Jan Bury, który aktualnie, niezwykle zamaszyście wspiera ugodę między Skarbem Państwa, a Eureko. Dzisiaj brną do kosztownej umowy, która nie ma żadnych podstaw prawnych. Nie można legalizować czegoś, co od początku było łamaniem prawa i to skutkowało całkowitą nieważnością tego typu działań. Naruszało również podstawowe zasady porządku prawnego RP. Umowę prywatyzacyjną na rzecz holenderskiego Eureko i BIG Banku Gdańskiego z 1999 r. cechuje w sposób ewidentny bezwzględna nieważność oparta na naruszeniu szeregu polskich ustaw i przepisów, a więc podstawowych zasad porządku prawnego RP. W związku z tym wszystkie uchwały PZU SA od dnia 5 listopada 1999 do dnia dzisiejszego są nieważne. W świetle obowiązującego prawa również ostatnie zmiany statutu spółki, decyzje o sprzedaży obligacji przez PZU SA, jak i możliwość wypłaty 5 mld zł na rzecz Eureko w formie ugody zawartej ze Skarbem Państwa są bezprawne i nieważne. Zawarta bowiem w 1999 r. umowa prywatyzacyjna PZU SA naruszała przepisy rozporządzenia ówczesnej Rady Ministrów, którą kierował tak obsypywany dziś komplementami Jerzy Buzek. Było to rozporządzenie w sprawie trybu prywatyzacji PZU SA w związku z ustawą prywatyzacyjną i jej art. 33. Umowę prywatyzacyjną zawarto w sposób sprzeczny ze zgodą wyrażoną przez polski rząd w marcu 1999 r., która wyraźnie stanowiła, że przedmiotem sprzedaży będzie wyłącznie 30 proc. akcji PZU SA bez możliwości przeniesienia na kupujących jakichkolwiek elementów strategicznej kontroli nad PZU SA oraz że sprzedaż 30 proc. akcji nie może powodować ograniczenia uprawnień Skarbu Państwa w zakresie zbycia pozostałych akcji PZU SA. Wiemy doskonale, że stało się dokładnie na odwrót. Polskie prawo zostało złamane ewidentnie po raz pierwszy, ale nie ostatni. Jakby tych naruszeń było mało, MSP, które reprezentował „geniusz prywatyzacji” E. Wąsacz, przyjęło ofertę konsorcjum Eureko BIG Bank Gdański. mimo iż nie spełniała ona warunków złożenia tej oferty ustalonych właśnie przez Radę Ministrów, ponieważ Eureko i BIG Bank Gdański nie byli inwestorami branżowymi w sektorze ubezpieczeń. Mimo tego ofertę
Eureko i BIG Banku Gdańskiego jednak przyjęto, choć podlegała ona odrzuceniu już na starcie z przyczyn czysto formalnych, ale tak się nie stało. Takie cuda dzieją się w polskiej prywatyzacji od 20 lat bez żadnych konsekwencji. Żeby było jeszcze śmieszniej i bardziej kompromitująco, utrącono inną, prawidłową ofertę złożoną przez firmę ubezpieczeniową Axa, w bardzo podejrzanych okolicznościach podmieniając po prostu strony. Kolejnym posunięciem ówczesnego ministra Skarbu Państwa, rażąco naruszającym polskie prawo w tym przepis art. 5 ust. 6 rozporządzenia RM w sprawie trybu prywatyzacji w związku z art. 33 Ustawy o prywatyzacji, było przyznanie i to dwukrotne, kolejno po sobie, wyłączności negocjacyjnej temu samemu oferentowi – oczywiście Eureko BIG Bank Gdański. Zawarcie umowy prywatyzacyjnej PZU S.A. – Eureko nastąpiło również z rażącym naruszeniem przepisów art. 6 Prawa bankowego oraz Ustawy o działalności ubezpieczeniowej (Dz.U. Nr 11 poz. 62), a konkretnie naruszeniem art. 11 ust. 3, 6 i 7. Pomimo tego prywatyzacja PZU SA postępowała zamaszyście na przód. Odtrąbiono ją jako wielki sukces zapychający kolejną dziurę budżetową. Jednak Sąd Najwyższy w swym orzecznictwie mówi wyraźnie, że „dokonana z naruszeniem zakazu wynikającego z rąk prawa publicznego czynność prawna (a umowa prywatyzacyjna jest właśnie taką czynnością prawną,kształtującą stosunki cywilno-prawne) jest nieważna” (art. 58 §1 Kodeksu Cywilnego). Taka właśnie czynność prawna dokonana wbrew temu zakazowi jest bezwzględnie nieważna z mocy prawa. Stanowi o tym wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 listopada 2002 r. CKN 1445/00OSNC2004/3/3. Zatem wszystkie te naruszenia prawa, które zostały dokonane przy zawieraniu umowy prywatyzacyjnej PZU SA z Eureko w 1999 r., jak i przepisów o charakterze Ius cogens, wywierały skutek w postaci bezwzględnej nieważności tych czynności. Nieważność umowy sprzedaży akcji PZU SA była więc ewidentna, a wszystkie uchwały walnych zgromadzeń PZU SA podjęte z udziałem Eureko od samego początku do dziś (również te zakładające wywianowanie Eureko na razie kwotą jak na kryzys przecież niebagatelną, bo 5 mld zł i wypłatą dywidendy oraz uchwały o wyprzedaży obligacji PZU SA w kwocie 12 mld zł) powinny być traktowane jako nieistniejące i nieważne. Jeśli więc ktoś poważnie traktuje polskie prawo, to nic a nic nie jesteśmy winni Eureko, a raczej odwrotnie. Wystarczyło tylko skierować do polskiego sądu sprawę o stwierdzenie nieważności umowy prywatyzacyjnej. Każdy polski rząd, gdyby tylko chciał, mógł skierować sprawę do polskiego sądu o stwierdzenie nieważności umowy prywatyzacyjnej z 1999 r. i miałby ten problem z głowy. A my Polacy nie musielibyśmy się składać po 1000 zł każdy na prezent dla Eureko. Pytanie więc za 5 mld zł, dlaczego nikt nie chciał tego uczynić? Co kryje drugie dno tej prywatyzacji? Dlaczego czołowe media w Polsce w sposób całkowicie kłamliwy i tendencyjny informowały i nadal informują polską opinię publiczną w taki, a nie inny sposób. Podobno jeśli wypłacimy Eureko na razie 5 mld zł (choć Eureko domagało się w ramach postępowania arbitrażowego nawet 36 mld zł, do którego to postępowania arbitrażowego nie miało zresztą prawa w ogóle dojść, gdyby pomocnej dłoni nie przyłożyli do tego kolejni ministrowie polskiego skarbu czy całe rządy), będzie to wielkim sukcesem Polski. Eureko dopiero wtedy tak naprawdę wyjdzie z PZU, gdy sprzeda posiadane aktualnie 33 proc. akcji na GPW, uzyskując kolejne 12 do 14 mld zł. Czy to będzie wielki sukces polskiego rządu, który na prywatyzacji PZU zarobił 3 mld zł, a straci w granicach od 17 do 19 mld zł już po ewentualnej sprzedaży akcji PZU na giełdzie? Przecież można było całą sprawę rozegrać na wiele sposobów i praktycznie nic nie płacąc. Nadal istnieją co najmniej trzy sposoby uniknięcia zapłaty na rzecz Eureko.
Sukces polskiego rządu klęską Polski i Polaków
Najbliżej profesjonalnego rozwiązania sporu, uwzględniającego polską rację stanu, obronę polskich interesów gospodarczych był paradoksalnie premier L. Miller dzięki staraniom byłego prezesa PZU Zdzisława Montkiewicza – który próbował poważnie traktować polskie prawo i polską rację stanu i przypłacił to utratą stanowiska i procesem sądowym z Eureko. Premier J. Kaczyński publicznie zapowiedział skierowanie sprawy do polskiego sądu w celu stwierdzenia nieważności umowy prywatyzacyjnej PZU SA z Eureko z mocy prawa. Jednak na tych zapowiedziach niestety się skończyło, a jego minister SP i wiceminister odpowiedzialny za PZU brnęli od potknięcia do wpadki. Jak więc to możliwe, że coś, co było ewidentnym naruszenia prawa i naruszeniem porządku prawnego RP, będzie nas kosztować jako społeczeństwo gigantyczne pieniądze
(bo 1000 zł od osoby, których absolutnie nie powinniśmy płacić, a nawet nie należy płacić, jeśli poważnie się traktuje obowiązujący w Polsce ład prawny)? Chyba że z jakichś bardzo tajemniczych powodów bardzo chce się zapłacić owe gigantyczne kwoty. Dlaczego tak uporczywie jest kontynuowany – wbrew logice, prawu i odpowiedzialności za państwo – ten prywatyzacyjny szwindel? Gdzie tkwi siła przełożenia i wpływów oraz umiejętność presji na kolejne polskie rządy w tej sprawie? Sprawa PZU SA nie powinna również w żadnym wypadku trafić do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Oparto ją o fałszywą podstawę prawną i błędne przesłanki i to w dużej mierze na nasze własne życzenie. Arbitraż oparto bowiem o polsko-holenderską konwencję o ochronie inwestycji, która w ogóle nie dotyczy spraw prywatyzacji a jedynie ochrony inwestycji holenderskich np. z powodu zamieszek społecznych, rewolucji stanów nadzwyczajnych, nacjonalizacji itd. Nie ma w niej mowy o prywatyzacji. Wprost przeciwnie art. 2 tej umowy między Polską a Holandią o ochronie inwestycji mówi, że inwestycje muszą być zgodne z obowiązującym prawem i przepisami. Holendrzy jednak doszli do wniosku, że skoro Polacy zgadzają się na taki arbitraż, to dlaczego mają z tego nie skorzystać. Nawet gdybyśmy przegrali sprawę w Trybunale, byłoby to dla nas znacznie mniej kosztowne od ugody, bo do wyroku Sądu Arbitrażowego jest potrzebna klauzula wykonalności, którą nadaje polski sąd zgodnie z art. 1153 kpc. Tylko taki tytuł może być podstawą do egzekucji. Ten arbitraż też można prawnie podważyć na mocy art. 1152 kpc.
Dopłacić i stracić
Wielkie ryzyko i wielką odpowiedzialność bierze na siebie premier i minister SP Aleksander Grad. Czy musi? Czy dysponuje argumentami nie do odrzucenia, gdy zdecyduje się na ową ugodę? Po kompromitacji z prywatyzacją stoczni okazał się jak widać ministrem nieusuwalnym. Został szybko rozgrzeszony z tego, co dotychczas zrobił w kwestii prywatyzacji. Czy zadecydowała o tym właśnie sprawa ugody z Eureko? Czy do tego właśnie jest tak niezbędny, by Eureko w ramach ugody dostało na początek 5 mld zł? Jak silne i wpływowe musi być nieformalne lobby na wszystkich szczeblach polskiej władzy w mediach, żeby lekką ręką obdarowywać tych, którzy nie byli fair wobec nas od samego początku tej właśnie prywatyzacji, a to wszystko w dobie takiego kryzysu, którego apogeum dopiero przed nami. Gigantycznie rośnie zadłużenie Polski na ok. 700 mld zł długu publicznego. Olbrzymie jest zadłużenie polskich gospodarstw domowych rzędu 400 mld zł. Gdy brakuje pieniędzy praktycznie na wszystko: na NFZ, na ZUS, na drogi
, na leki dla chorych na cukrzycę, mukowiscydozę, nowotwory czy na szklankę mleka dla dzieci w polskich szkołach, my mamy gest. Co sprawia, że prawo polskie można traktować tak lekceważąco? Czy prawo obowiązuje w Polsce tylko zwykłych „szaraków”? Znacząco tańszym rozwiązaniem byłoby nawet kupienie przez polski rząd, a raczej przez PZU S.A., całego Eureko – bo PZU na to stać tym bardziej, że holenderska firma miała ostatnio poważne kłopoty finansowe w związku z kryzysem, a jej większościowy holenderski właściciel Rabobank w 37 proc. jest właścicielem Eureko. Rabobank jest już obecny na polskim rynku i w 57 proc. jest udziałowcem Banku BGŻ, w którym planuje przejąć pełną kontrolę. To podobno ma być również elementem owej ugody. Pozbycie się Eureko w powyższy sposób poprzez zakupienie
go z pewnością nie kosztowałoby ani 5 mld ani tym bardziej 17 czy 19 mld zł. Dlaczego tego bardzo prostego rozwiązania nawet nie spróbowano? Tylko na siłę wpychamy gigantyczne pieniądze Holendrom. O co tu chodzi? Gdzie tu biznesowe, zdroworozsądkowe i gospodarskie podejście? Wypłacamy 5 mld zł Eureko i do tego oddajemy jeszcze pełną kontrolę nad BGŻ.
Totalna kapitulacja jeszcze za dopłatą
To ma być ten autentyczny sukces Polski. To totalna kapitulacja i kompromitacja i to jeszcze za dopłatą, choć media rozpływają się w superlatywach nad kolejnym sukcesem ministra Aleksandra Grada. W zamian za 5 mld zł Holendrzy nie odsprzedadzą ani nie zwrócą posiadanych 33 proc. akcji PZU SA. Choć respektując polskie prawo powinni je zwrócić, oni jedynie godzą się łaskawie zrezygnować z zakupu dodatkowego obiecanego im pakietu 21 proc. akcji PZU i to pomimo że umowa o zakupie 21 proc. akcji już bardzo dawno temu wygasła. Na kapitale zapasowym PZU SA zgromadziło około 12 mld zł. Pieniędzy w końcu naszych, wspólnych. Teraz PZU SA, aby zadośćuczynić Eureko, musi sprzedać zgromadzone obligacje na tę kwotę, a tyle gotówki przecież nie posiada. Musimy więc negocjować z bankami komercyjnymi, a są to oczywiście banki zagraniczne, i negocjować w bardzo niewygodnej pozycji. Podobno chodzi o BRE Bank, Citi Handlowy i Pekao SA, które z pewnością dobrze na tym zarabiając, odkupią od PZU SA obligacje skarbowe. Jak widać wszyscy na tej pseudougodzie nieźle zarobią. Tylko nie my Polacy, my jak zwykle do tego dołożymy. Jednorazowa sprzedaż tak dużej liczby obligacji o tak dużej wartości
około 12 mld zł nie może być obojętna zarówno dla popytu na papiery skarbowe SP, jak i dla ich wyceny oraz dla obligacji korporacyjnych i samorządowych oraz dla całego rynku. Mówiąc krótko, przy tak fundamentalnych potrzebach pożyczkowych państwa polskiego i polskiego budżetu (w przyszłym roku aż 203 mld zł), przy gigantycznym deficycie na 2010 r. rzędu 52 mld, a tak naprawdę 90, a może 100 mld zł – wszystko to wygląda na sabotaż działań ministra finansów tego samego rządu albo podkładanie nogi samemu sobie. Kto kupi te nasze wszystkie obligacje, gdy na rynek wypłyną jeszcze obligacje PZU SA? Takie działania MSP może również zachwiać notowaniami polskiego złotego, bo jeśli Eureko postanowi zamienić 5 mld zł na euro, możemy mieć huśtawkę na rynku walutowym, czego słusznie spodziewa się wicepremier W. Pawlak. Mogą być to działania, które wyrządzą ewidentną szkodzę samej spółce PZU SA, finansom publicznym, budżetowi państwa poprzez wzrost rentowności obligacji i spadku cen obligacji, rynkowi papierów skarbowych jak i notowaniom polskiego złotego.
Wkręcają NBP
Jeśli miałoby być prawdą, że ugoda MSP z Eureko polegać będzie dodatkowo na włączeniu do tego niecnego przedsięwzięcia NBP, a więc Polskiego Banku Centralnego, który miałby skredytować działania owych banków zagranicznych działających w naszym kraju (BRE BANK, Citi Handlowy i Pekao SA) pod zastaw obligacji PZU SA lub ich sprzedaż poza rynkiem, to byłoby to nie byle jakim skandalem. Budziłoby to również zasadnicze wątpliwości natury prawnej i konstytucyjnej. Czy na pewno do tego jest powołany Bank Centralny? Wciąganie w to NBP, który dysponuje naszymi wspólnymi rezerwami finansowymi i to w kontekście tak poważnych i uprawomocnionych wątpliwości prawnych dot. umowy prywatyzacyjnej PZU SA z Eureko z 1999 r. i naruszeń obowiązującego w Polsce prawa, może rodzić wręcz odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu. Prezes NBP S. Skrzypek powinien pilnie poinformować polską opinię publiczną jaka jest prawda w tej kwestii, jaką rolę ma spełnić NBP w tej ugodzie. Ponieważ PZU SA ma ponad 70 proc. swoich lokat ulokowanych w papierach skarbowych o średniej kwocie dochodu 21 mld zł, to wypłata tak wielkiej dywidendy w postaci ogromnego pakietu posiadanych obligacji rzędu około 12 mld zł nie może być obojętna zarówno dla polskiego rynku długu, jak i polskiego rynku pieniężnego oraz wartości pozostałych zasobów skarbowych papierów wartościowych, które pozostaną w ręku PZU SA oraz Skarbu Państwa. To musi mieć wpływ negatywny na przyszłe wyniki finansowe spółki i ceny obligacji. Dodatkowo podaż tak dużej ilości obligacji to spadek cen obligacji, wzrost rentowności, czyli uzyskiwanych zysków z jej zakupu np. przez banki. Banki komercyjne, które szykują się na ryzykowny, hazardowy wręcz zakup akcji PZU SA, mając nawet zagwarantowane pożyczki z NBP. Rzecz to wręcz zadziwiająca. I tak mogą mieć przynajmniej chwilowe problemy z płynnością. Te same banki, które podobno nie mogą lub nie chcą wykonywać swych podstawowych obowiązków, czyli udzielać kredytów polskim podmiotom gospodarczym, włączają się w wielce wątpliwy, żeby nie powiedzieć hazardowy, i podejrzany interes, którego konsekwencje prawne są dzisiaj trudne do przewidzenia. Wykorzystany do tego ma być jeszcze NBP. To prawdziwe, absolutne kuriozum. Ciekawe jak zareagują zagraniczne centrale owych banków, które same mają poważne problemy i sporo trupów w szafie. Czy wyrażą zgodę na tego typu ryzykowny proceder? Obecne władze bardzo się spieszą, żeby zaklepać, zalegalizować ową pseudougodę, stan bezprawia, braku szacunku dla podstawowych norm prawnych na już zaplanowanym na 25 września walnym zgromadzeniu PZU SA. Cena finansowa, prawna i polityczna tego niby happy endu, czyli ugody MSP i Eureko będzie dla Polski i Polaków ogromna. Nie jest też wykluczone, że znajdzie się choćby jeden akcjonariusz mniejszościowy, który uzna, że tego typu działania to nie tylko naruszenie jego praw nabytych, ale że zapisy umowy prywatyzacyjnej PZU SA z 1999 r. są sprzeczne z polskim prawem. To oznacza, że są one w świetle art. 58 §1 k.c. po prostu bezwzględnie nieważne. Na takiej patriotycznej postawie i interpretacji przepisów szczególnie dużo mogliby zyskać pracownicy PZU SA posiadający akcje pracownicze, ale również budżet państwa i Skarb Państwa. Przez ostatnie 20 lat Polacy zostali skutecznie pozbawieni własnego majątku narodowego w gruncie rzeczy bez większego sprzeciwu. Ale czy dodatkowo za zwykłe przekręty i łamanie prawa mają jeszcze dodatkowo dopłacić? Czy nie lepiej przeznaczyć owe 5 mld zł na kredyty dla małych i rodzinnych przedsiębiorstw? Czy warto więc na siłę legalizować bezprawie dotyczące umowy prywatyzacyjnej PZU SA z Eureko z 1999 r. w 2009 r., a więc 10 lat po fakcie. Nadal więc realnie istnieją 3 możliwości uniknięcia wypłaty odszkodowania Eureko. Nawet po pierwszych wyrokach Trybunału Arbitrażowego dla nas niekorzystnych. Po pierwsze, uzyskanie w polskim sądzie orzeczenia stwierdzającego bezwzględną nieważność owej umowy prywatyzacyjnej z 1999 r. Druga to odmowa nadania wyrokowi arbitrażowemu klauzuli wykonalności przez polski sąd z powodu jej sprzeczności z podstawowymi zasadami porządku prawnego RP i naruszenia polskiego prawa. Trzecia to możliwość niezasądzenia szkody na rzecz Eureko lub zasądzenie jej w ułamkowej wysokości z powodu nieudowodnienia poniesienia szkody przez Eureko. Trzeba tylko chcieć i mieć czyste sumienie, aby nie dopłacać do tego interesu i nie legalizować bezprawia.
Autor Janusz Szewczak
Autor jest analitykiem gospodarczym |
|
|
|