Niedopowiedziana historia Apollo 11

marinho

http://www.planete.pl/?prog&19597

"Gdy w lipcu 1969 roku amerykański astronauta Neil Armstrong jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu, wydawało się, że był to absolutny i największy w historii triumf amerykańskiej nauki i technologii.

Niewiele jednak mówiło się o tym, że misja statku kosmicznego Apollo 11 była zagrożona i niewiele brakowało, aby zakończyła się tragedią. Dzisiaj, po blisko 40 latach od tamtych wydarzeń, ludzie związani z tym przedsięwzięciem przerywają milczenie. Po raz pierwszy zostały upublicznione tajne dotąd materiały i dokumenty NASA, dzięki którym dowiadujemy się, że ówczesna, niedoskonała technologia komputerowa, błędy ludzkie i usterki techniczne spowodowały, że nieszczęśliwe zakończenie misji Apollo 11 było niemal pewne. W Białym Domu przygotowano nawet komunikat o śmierci astronautów, który prezydent Nixon miał wygłosić na wypadek tragicznego zakończenia wyprawy. W dokumencie zobaczymy wypowiedzi Buzza Aldrina, jednego z astronautów uczestniczącego w locie Apollo 11, dyrektora lotu Gene'a Kranza oraz innych członków personelu obsługującego misję."

To jak to było z tym lądowaniem? Smile

frasobliwy

Każdy taki lot to jak misja pilota oblatywacza. Co innego rozbijac sie samolotem bedacym efektem dziesiecioleci dopieszeczen, a co innego praktycznie prototypwa rakietą. Czesto zapominamy, ze załogi statkow kosmicznych, nawet dzisiejszych, to wielcy ryzykanci.

marinho

Niezły filmik. Szczególnie jak Aldrin opowiada, że widzieli UFO. Very Happy

mooniek

frasobliwy napisał:

Każdy taki lot to jak misja pilota oblatywacza. Co innego rozbijac sie samolotem bedacym efektem dziesiecioleci dopieszeczen, a co innego praktycznie prototypwa rakietą. Czesto zapominamy, ze załogi statkow kosmicznych, nawet dzisiejszych, to wielcy ryzykanci.

Podobny temat istnieje w dziale "Lądowanie na Księżycu".

To prawda, że załogowe loty na orbitę okołoziemską tak spowszedniały, że zapominamy o ryzyku jakie każdorazowo astronauci podejmują. Nawet najbardziej dopracowana technika bywa zawodna, bo projektuje ją i tworzy człowiek.
Pozwolę sobie jedynie nie zgodzić się z opinią, że pierwsza wyprawa na Księżyc odbyła się prototypową rakietą. Otóż, rakieta Saturn V to środek transportu o potężnej mocy i masie 2950t, z której jedynie 45t przypadało na ładunek (statek macierzysty + księżycowy lądownik). Lot Apollo 11 był szóstym lotem tej rakiety i czwartym z ludźmi na pokładzie. Gdy chodzi o oba statki, był to piąty lot statku macierzystego z załogą oraz trzeci lot załogowy lądownika LM.

frasobliwy

mooniek napisał:

Lot Apollo 11 był szóstym lotem tej rakiety i czwartym z ludźmi na pokładzie. Gdy chodzi o oba statki, był to piąty lot statku macierzystego z załogą oraz trzeci lot załogowy lądownika LM.

Nadużyłem słowa "prototyp". W lotnictwie cywilnym zdarza sie zamęczyc kilka maszyn zanim zakłady przejdą do produkcji seryjnej, a tu proszę: szusty lot i już do pracy. Gdyby mnie ktoś zapraszał do lotu Saturnem, to bez wzgledu na precyzję języka powiedziałbym, że prototypem nie lecę. Smile

$iemo · Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 210 Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat

Każdy Saturn V to prawie "prototyp", przecież to jednorazówki.
_________________
...Nie polemizuj z idiotą, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pobije doświadczeniem...

mooniek

Podobnie jak jednorazowa rakieta nośna Sojuz, wyprodukowana w ponad tysiącu egzemplarzach? Very Happy

Nie można tak generalizować. Saturn V to już historia. Zbudowano bodaj 15 sztuk z tego 13 poleciało, dwa ostatnie egz. znajdują się w muzeach. Rakieta okazała się udana i spełniła swe zadanie. Budowana równolegle przez Rosjan rakieta podobnej klasy - N1 okazała się zupełnie niesprawna i w czterech kolejnych lotach uległa katastrofie. Mimo to planowano kolejne dwie próby z nadzieją, że za szóstym razem się uda. Jak widać, ocena sprawności tak skomplikowanych urządzeń jest rzeczą względną i zależy od wypracowanego doświadczenia.