Najprawdopodobniej babę bolał ząb lub dostała po ryju od męża.
Oczywiście telefonia komórkowa znana dzisiaj - odpada całkowicie.
Telefony pracują na paśmie wysokich częstotliwości, w związku z tym ich zasięg jest bardzo mały - dosłownie kilkadziesiąt kilometrów.
Aby można było się gdziekolwiek dodzwonić potrzebna jest sieć przemienników krótkofalarskich, które prześlą ten sygnał na duże odległości. I takie przemienniki mamy dzisiaj rozsiane po całym kraju.
Odpada również zwykła krótkofalówka. Ludzie pracowali wtedy na małych częstotliwościach, w związku z czym anteny musiały być spore. Przecież to dosłownie kilkadziesiąt lat po wynalezieniu radia !
Teoretycznie mogło to być np radyjko. W tym okresie radia już dobrze znane, chociaż też nie tak miniaturowe. Tzn. mogły być wtedy miniaturowe ale z potężną anteną i uziemieniem, co było raczej u tej baby nierealne.
Natomiast cokolwiek z własnym wzmacniaczem - odpadało, bo wszystko było wtedy na lampach ! Nie znali tranzystorów - wtedy były dopiero pierwsze patenty. Czyli cokolwiek miniaturowego, nie opartego na lampach umożliwiającego rozmowę dwukierunkową nie istniało.
Zresztą nawet gdyby w tym czasie były już w użytku tranzystory i diody czyli elementy oparte na krzemie lub germanie - to i tak nie było miniaturowych ogniw bateryjnych, mogących to zasilić.
W ogóle, jak by jakaś baba w tym okresie miała takie miniaturowe urządzenie do rozmawiania, to uznano by, że ma spółkę z diabłem.