http://www.pardon.pl/artykul/3582/wtc_teorie_spiskowe_kwitna
Obecnie w złym tonie jest powątpiewać w to, co o zagładzie World Trade Center mówi rząd USA. Nie wypada, i można wyjść na mitomana. Jednak wciąż pojawiają się ludzie, których to nie zraża.
Amerykanie obsesyjnie boją się, że rząd ich okłamuje. To taka amerykańska specyfika, dziedzictwo wojny o niepodległość i zadziornego ducha kolonistów. Amerykańskie teorie spiskowe zawsze mówią o spisku władzy, wymierzonym w obywateli.
W Ameryce, społeczeństwie wielokulturowym, nie bardzo jest miejsce na typowo europejskie teorie spiskowe, w których przeciwko ogółowi knuje jakaś grupa - Żydzi, geje, Cyganie czy Eskimosi. W USA knuje rząd. W to Amerykanie święcie wierzą, a ich rząd co i rusz dostarcza im na to dowodów.
Watergate. Iran-Contras. "Nie uprawiałem seksu z tą kobietą". Władza okłamuje Amerykanów notorycznie, i z bardzo różnych przyczyn. Czasami, na przykład, ze wstydu. Jak w przypadku Roswell.
Rząd ukrywał prawdę, ale prawda była dość żenująca. Nieudane eksperymenty ze szpiegowaniem Rosjan za pomocą srebrzystych balonów stanowiły mało chwalebny rozdział w historii amerykańskich sił zbrojnych. Musimy pamiętać, że na każdy udany projekt przypada kilka partackich. Być może cała afera z UFO miała je zamaskować - jak słynny samolot atomowy: absurdalny pomysł, który pochłonął straszne pieniądze.
Tak więc rząd może ukrywać prawdę z najróżniejszych przyczyn - niekoniecznie dlatego, że prawda ta jest jakoś szczególnie potworna. Czasem to tylko pół prawdy. Nikt już raczej nie wątpi w to, że Amerykanie byli na Księżycu - jednak autentyczność słynnego filmu z lądowania wciąż budzi wątpliwości.
Podobnie jak oficjalna wersja wypadków w WTC. Zastrzeżenia do niej mają już nie tylko maniakalni wielbiciele serialu "Archiwum X", ale architekci i inżynierowie budowlani.
Najnowsza inicjatywa sceptyków to petycja do Kongresu o przeprowadzenie naprawdę uczciwego dochodzenia.
Stoi za nią poważny, doświadczony architekt, Richard Gage, członek Amerykańskiego Instytutu Architektury. Petycję podpisało już 230 architektów i inżynierów. Ludziom tym nie idzie o spisek, tylko o rzecz bardzo konkretną. Mianowicie ich zdaniem wieże WTC nie zawaliły się wskutek uderzenia samolotów, ale kontrolowanych wyburzeń.
Stowarzyszenie "Architects and Engineers for 9/11 Truth" przedstawia na swej stronie internetowej imponującą ilość analiz, ekspertyz, wykresów i dowodów na poparcie swych tez. Mają one charakter techniczny, opierają się na wyliczeniach z zakresu mechaniki budowli i jakoby wskazują niezbicie, że oficjalna wersja bynajmniej nie tłumaczy tego, co się w rzeczywistości zdarzyło.
Właśnie mija rok, odkąd Gage sformułował założenia swej grupy. Ilość osób podpisujących petycję rośnie, ale trudno ocenić, czy profesjonalistom uda się reanimować dyskusję nad wydarzeniami 9/11. Dziś kwestionowanie wersji oficjalnej ma rangę wyłącznie zjawiska kulturowego - jak wiara w UFO, Yeti, potwora z Loch Ness i to, że Elvis żyje.
Naturalnie nie można wykluczyć efektu kuli śnieżnej - gdy dostatecznie dużo ludzi będzie się domagać odpowiedzi, przyłączą się i media. Jednak póki co media dostarczają ludziom innej rozrywki, wciąż nowej i nowej. Wydarzenia sprzed sześciu lat są w dzisiejszym świecie historią starożytną.
Nieomal wszystkie stowarzyszenia wątpiące w oficjalną wersję wypadków mają w nazwie słowo "prawda". Wydaje się, że używają go w jakimś przestarzałym znaczeniu. Przecież "prawda" to w erze telewizji już nie "faktyczny stan rzeczy", tylko "to, co ludzie przyjęli do wiadomości". Zazwyczaj raz na zawsze.
A my rośniemy, rośniemy w siłę...Boją, boją się nas....