To spoko.
Nawet lepszy koleś od mojego kuzyna, którego bodajże 3 razy trafiło a dwa to na pewno.
Raz na polu a raz przed domem.Za każdym razem pośrednio.Przed domem ma taką latarnię jakie są przy drogach i piorun uderzył w latarnię i w niego, także część mocy poszła w latarnię bo pewnie by go usmażyło.Leżał potem dość długo w szpitalu poparzony i w śpiączce.
Ogólnie ma duuuuże szczęście w życiu.Przeżył już upadek z dachu(po pijaku),raz mu pas klinowy traktora wciągnął rękę do samej pachy tak że mieli mu amputować ale się obyło.
Wniosek? Jak ma zginąć to się w szklance wody utopi