W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Sondaże opinii publicznej  
Podobne tematy
Psychologia Platforma PO Bandwagon Effect i Media4
Karuzela sondaży10
Sondaże prezydenckie4bez ocen
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 6692
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20450
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:03, 20 Sie '05   Temat postu: Sondaże opinii publicznej Odpowiedz z cytatem

http://prawda.neostrada.pl/sond.html

Ktoś chce napisać o tym, że wierzy sondażom?
Proszę bardzo...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
nikt




Dołączył: 05 Wrz 2005
Posty: 53
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:35, 08 Wrz '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cimosze Spada Razz i bardzo dobrze, w jego miejsce wzrasta TusK Razz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
LowPassFrequency
Gość





PostWysłany: 10:21, 11 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oj człowieku... Patrzę, że spiskowe teorie dziejów dalej w modzie. Najpierw nalezy nauczyć sie czytać survey (a nie sondaż jak nieprecyzyjnie się wyrażasz, podobnie jak dziesiątki pismaków).
Wielce się oburzając na niezgodność dwóch przeprowadzonych w krótkim odstępie czasu badań konkurencyjnych ośrodków, wystawiasz sobie świadectwo ignorancji w dziedzinie badań społecznych. Na te pozorne niezgodności ma wpływ wiele czynników - Ty podajesz tylko jeden, a mianowicie granice błedu statystycznego wynikającego z prawa wielkich liczb stosowanego przy uogólnianiu wyników badań w próbie na ogół populacji. Nie wspominasz o rzeczach które mają o wiele większy wpływ na miarodajnośc badania: współczynnik trafności (na ogól 95 przy próbie 1066, przy badaniach telefonicznych mniejszy), wielkośc poróby, sposób doboru próby, metoda badawcza i wiele innych (z pozoru tak nieistotnych jak okres pracy ankietera dla danej firmy). Im tańsze zamówienie - tym więcej potencjalnych abberacji.
Firmom badawczym nie opłaca się fałszować wyników na zamówienie polityczne z jednego, ale za to wystarcającego argumentu - głównym chlebodawcą tych firm są prywatne korporacje i to one, a nie gazety czy kasztanowi politycy zostawiają tam gros przychodów. I korporacje te mając jakiekolwiek wątpliwości co do miarodajności pracy ośrodka po prostu skazują go na finasowy niebyt - strategia rynkowa przedsiębiorstwa oparta na nietrafnych wynikach to samobójstwo. Fałszerstwo więc za kilkaset tysięcy, czy nawet milon złotych jest nieopłacalne. Jako "specjalista" od badań terenowych na pewno się orientujesz ile w komercyjnych badaniach się płaci za jednego "łebka" z próby powiedzmy 1200?
I jeszcze jedno - ludzie w badaniu najważniejsze są szczegółowe korelacje zmiennych a nie słupki DEKLAROWANEGO poparcia (a nie zaufania okazanego przy urnie wyborczej).
Jeśli ktoś (dziennikarz, polityk, mało rozgarnięty obywatel) nie umie czytać wyników badań i wyciągać z nich wniosków znając wszystkie właściwości i ograniczenia metod badawczych to niech sobie odpuści i nie sieje ćwierć inteligenckiej papki.
Powrót do góry
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20450
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:32, 11 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wielce się oburzając na niezgodność dwóch przeprowadzonych w krótkim odstępie czasu badań konkurencyjnych ośrodków, wystawiasz sobie świadectwo ignorancji w dziedzinie badań społecznych. Na te pozorne niezgodności ma wpływ wiele czynników - Ty podajesz tylko jeden, a mianowicie granice błedu statystycznego wynikającego z prawa wielkich liczb stosowanego przy uogólnianiu wyników badań w próbie na ogół populacji. Nie wspominasz o rzeczach które mają o wiele większy wpływ na miarodajnośc badania: współczynnik trafności (na ogól 95 przy próbie 1066, przy badaniach telefonicznych mniejszy), wielkośc poróby, sposób doboru próby, metoda badawcza i wiele innych (z pozoru tak nieistotnych jak okres pracy ankietera dla danej firmy). Im tańsze zamówienie - tym więcej potencjalnych abberacji.

Ja wiem o tym, że sondaże sa nieprecyzyjne.
Ale kiedy przedstawia się je w mediach nie mówi się o tym, lecz podaje jedynie "błąd statystyczy" pisząc o nim tak, jakby był maksymalnym błędem sondażu w stosunku do rzeczywistości.

Cytat:
Firmom badawczym nie opłaca się fałszować wyników na zamówienie polityczne z jednego, ale za to wystarcającego argumentu - głównym chlebodawcą tych firm są prywatne korporacje i to one, a nie gazety czy kasztanowi politycy zostawiają tam gros przychodów. I korporacje te mając jakiekolwiek wątpliwości co do miarodajności pracy ośrodka po prostu skazują go na finasowy niebyt - strategia rynkowa przedsiębiorstwa oparta na nietrafnych wynikach to samobójstwo. Fałszerstwo więc za kilkaset tysięcy, czy nawet milon złotych jest nieopłacalne. Jako "specjalista" od badań terenowych na pewno się orientujesz ile w komercyjnych badaniach się płaci za jednego "łebka" z próby powiedzmy 1200?

Co to znaczy "na zamówienie publiczne"?
Poza tym, powiem ci tak.
Jakbym miał firmę, która robi takie badania i inna firma kupiła by u mnie przeprowadzenie sondażu, to co by mi szkodziło go lekko "podrasować", zanim im go oddam?
A gdybym miał zarówno firmę, która robi sondaże, jak i tą, które je kupuje, a do tego jeszcze 100 innych firm, z róznych branż, setkę kolegów w sejmie i pare setek w ABW to fałszowałbym sondaże na sete. Choćby po to by sprawdzić czy coś to daje. I nic bym na tym nie stracił.

Cytat:
I jeszcze jedno - ludzie w badaniu najważniejsze są szczegółowe korelacje zmiennych a nie słupki DEKLAROWANEGO poparcia (a nie zaufania okazanego przy urnie wyborczej).
Jeśli ktoś (dziennikarz, polityk, mało rozgarnięty obywatel) nie umie czytać wyników badań i wyciągać z nich wniosków znając wszystkie właściwości i ograniczenia metod badawczych to niech sobie odpuści i nie sieje ćwierć inteligenckiej papki.

Powiedz to tym z codziennych wiadomości.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
SQRW




Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 235
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:57, 11 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O proszę nawet socjolog się znalazł. Sam kiedyś studiowałem to . Więc coś powiem. Tutaj poprawię Cię Bimi bo się mylisz - wyników sondaży wcale nie trzeba fałszować , żeby uzyskać to co się chce. Bo po co ? Jak można zrobić aby były 100% prawdziwe , ale miały zamierzony wynik . Wystarczy odwołać do określonych grup społecznych i w nich przeprowadzić sondaż . Podam prosty przykład :
Mamy ochotę zrobić aby jutro Lepper miał wyższe noty niż tusk , - więc przeprowadzamy sondaż wśród rolników.
Chcemy uzykać proporcję by powiedzmy w sondażu wynikało że na Leppera głosowało 70% a na kaczyńskiego 30% więc ankietujemy 700 rolników i 300 studentów prawa.

A teraz pytanie do Pana socjologa - po co się tak robi?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gość
Gość





PostWysłany: 10:58, 12 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SQRW - Jeśli manipulujesz składem próby (jak to zrobić mistrzu przy próbie losowo-adresowej? Jako socjolog zapewne wiesz jak się warzy próby i jak "łowione" sa wziątki) to taka próba traci cechę reprezentatywności (a więc nie mozna zastosować prawa wielkich liczb), a to jest z kolei dziecinnie łatwe to wykrycia nawet dla "socjologa in spe". Więc wskaż mi "palcem" konkretne badanie ze sfałszowaną reprezentatywnością - to na prawdę proste.

Pewnym zgrożeniem jest niewiedza i ignorancja pismaków oraz "węszycieli spisków".
To jest własnie choroba tego kraju - nie znam się, nie mam pojęcia - ale swoje wiem i wam powiem. Bom omnibus (przy okazji- omnibus - jaki to rodzaj badania?) i znam się na wszystkim , jakiem Polak.
Jak mi sie auto zepsuje to zostawiam robotę mechanikowi, a nie sam zagladam, cmokam i udaje znawcę.
Tak samo jest z naszymi pożal się Boże decydentami. Gabinet cieni SamejBrony - Renata B. (koński warkocz) jako wiceminister finansów - bo kierowniczką GS'u kiedyś była to podstawy księgowości zna...
Powrót do góry
SQRW




Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 235
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:25, 12 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no właśnie kto komu odowodni jaką metodą robiony był sondaż? Jak ktoś zwyczajny może sprawdzić jakie sposoby badań zastosował ankieter. Jak wspomniałeś każdy socjolog wie jak dobierać ludzi ankietowanych , aby sondaż był dokładny a , to że tego nie robi to inna kwestia. Na początku swojego zdania użyłeś takiego pięknego słowa "manipulacja" . I do tego właśnie zmierzam . A taki właśnie artykuł znalazłem w sieci :

Sondaże opinni publicznej jako narzędzie manipulacji.

1. Uwagi wstępne.


Od najdawniejszych czasów ludzie starają się wpływać na zachowanie innych ludzi, aby osiągnąć zaplanowane przez siebie cele. Motywacje bywają różne. Czasem są to motywacje związane z pozytywnymi celami, ale częściej zmierzają do skutków, których poddani takim zabiegom ludzie wcale nie chcą, lub które są dla nich wręcz szkodliwe. Najwięcej zabiegów wymagają te cele, które wiążą się ze zdobywaniem, utrzymywaniem i pełnieniem władzy, a także z forsowaniem zaplanowanych przez siebie zmian, często takich zmian, które źle służą rządzonym społeczeństwom. Taka motywacja wymaga objęcia oddziaływaniem wielkich zbiorowości ludzkich i zachęca do rozwijania szczególnie skutecznych metod, także coraz lepszych narzędzi umożliwiających sterowanie ich zachowaniami.

Opanowanie środków masowego przekazu, zwłaszcza przy dzisiejszym rozwoju techniki, zapewniającym ich wszechogarniający zasięg, jest najbardziej skutecznym sposobem manipulacji zmierzającej do wymuszenia pożądanych zachowań społeczeństw. Nawet nieograniczony monopol dysponowania środkami masowego przekazu nie gwarantuje jednak łatwego osiągania zamierzonych celów – dysponenci muszą przecież stale dbać o minimum wiarygodności. Wielu z nas pamięta sytuację przed rokiem 1989, gdy wiarygodność polskiej telewizji, radia i prasy spadły do takiego poziomu, że także oczywiste prawdy były przyjmowane z powątpiewaniem, a nawet uznawane za kłamstwo. W tamtej sytuacji już nie tylko skuteczność sterowania zachowaniami ludzi spadła do zera, zniknęła nawet możliwość najprostszej i niezbędnej komunikacji władzy ze społeczeństwem. Dzisiaj zbliżamy się do podobnego stanu rzeczy, mimo, że pozornie tak wiele w Polsce się zmieniło. Nie trzeba szczególnie wnikliwych analiz treści publicystyki dominującej na rynku, czy zawartości przekazywanej informacji, a zwłaszcza tej nie przekazywanej. Wystarczy przejrzeć skład kadrowy polskiej telewizji - nie tylko ten widoczny na ekranie i nie tylko w telewizji publicznej. Trudno o bardziej wymowną ilustrację przewrotnej dewizy: „trzeba bardzo wiele zmienić, aby niczego nie zmieniać”.

Jedno wszakże się zmieniło –skwapliwie skorzystano z nowego i bardzo skutecznego narzędzia manipulacji jakim już od dawna posługują się ustabilizowane demokracje – wprowadzono socjotechnikę wykorzystującą tzw. badania opinii publicznej. Po roku 1989, wraz z falą innych nonsensów przyjmowanych bezkrytycznie z „cywilizowanego” zachodniego świata, do Polski dotarła moda na płytkie, choć krzykliwie popularyzowane sondaże opinii publicznej. Z wolna ogarniają one coraz szersze dziedziny aktywności publicznej. Metoda oddziaływania na świadomość pojedynczego człowieka, a w sumie na świadomość dużych grup ludzi, polega na wpajaniu przekonania o powszechności zachowań i poglądów, które są pożądane dla osiągnięcia zamierzonego celu. Badania opinii publicznej skupiają się na tej właśnie metodzie oddziaływania, przy czym badaniom nadaje się pozory naukowości, aby uwiarygodnić przedstawiane wyniki.

W niniejszym wykładzie przyjrzymy się bliżej sondażom opinii publicznej, aby przywrócić rzeczy właściwą miarę i zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa. Jest to temat bardzo ważny dla dzisiejszych adeptów sztuki dziennikarskiej, ponieważ w swej przyszłej pracy będą się oni często stykać z tym zjawiskiem.

Pragnę zaznaczyć, że tym wykładem wykraczam znacznie poza swoją wąską specjalność fizyka jądrowego, ale przedstawioną przeze mnie krytyczną analizę mógłby dokonać każdy myślący człowiek. Tym bardziej każdy, kto przyswoił sobie metody docierania do prawdy w badaniach naukowych i zna wszelakie obiektywne trudności jakie się z tym wiążą. W 1996 roku opublikowałem artykuł: „Sondaże: zabawa, czy manipulacja?” [dwumiesięcznik Arcana 3 (9) 1996], do którego napisania w znacznej mierze zainspirowała mnie lektura artykułu Stephena Budiansky’ego [U.S. News and World Report”, 4.12.1995] poddającego miażdżącej krytyce wiarygodność sondaży, które tak znacząco wpływają na życie publiczne w USA. Zwróciłem się wtedy z wyrzutem do polskich socjologów, że nie dbają o prestiż swojego środowiska naukowego, jeżeli przemilczają temat tak ważny i tak ściśle związany z ich dziedziną. Wywiązała się nawet krótka polemika, ale przedstawiona w odpowiedzi teza: „wszystko w porządku” nie skłaniała mnie do jej rozwijania. Nie mogłem wtedy wiedzieć o przygotowywanym opracowaniu Prof. Ryszarda Dyoniziaka, kierownika Katedry Socjologii AE w Krakowie, które opublikowane zostało w książce „Sondaże a manipulowanie społeczeństwem” wydanej przez TAiWPN Universitas w Krakowie w 1997. Opracowanie to zawiera wnikliwą analizę najważniejszych aspektów dotyczących sondaży i podaje wiele przykładów z polskiej praktyki. Gorąco polecam tę książkę, ponieważ zawiera ona bogaty materiał, którego nie sposób pomieścić w jednym wykładzie.

Przyjrzyjmy się przez chwilę sytuacji w USA. Tam techniki przeprowadzania sondaży rozwinięto do tego stopnia, że polityk składający zapotrzebowanie na zbadanie opinii wyborców, może uzyskać wynik w ciągu kilku godzin. Zwykle chodzi o zbadanie reakcji wyborców na decyzje, które polityk ma zamiar podjąć, ale często celem sondażu jest potwierdzenie słuszności już podjętej decyzji, lub poprawa notowań polityka, które zostały nadszarpnięte ujawnieniem niewygodnych, często kompromitujących okoliczności. Zwłaszcza w tym ostatnim przypadku sondaże są szczególnie ukierunkowane i hałaśliwie nagłaśniane przez media sprzyjające politykowi. Taki rodzaj socjotechnicznego działania „badaczy” dobrze ilustruje paradoksalny przykład, gdy ujawnienie skandali obyczajowych W.J.Clintona zaowocowało wzrostem jego notowań - w konsekwencji zablokowało to możliwość jego odwołania. Można się wszakże zapytać: „Cóż w tym złego, że polityk chce poznać reakcję wyborców na decyzję, którą ma zamiar podjąć? Przecież takie postępowanie jest realizacją, a nawet jest kwintesencją demokracji”. Przy takim postawieniu sprawy rodzą się podstawowe wątpliwości. Wielu polityków tak uzależniło swoje postępowanie od wyników sondaży, że nie potrafią oni już podjąć żadnej decyzji bez wcześniejszego rozpoznania opinii anonimowych respondentów. Jest to z pewnością zwyrodnienie demokracji, gdy ludzie żądni sprawowania władzy za główny cel uznają jej zdobycie i utrzymanie, a rozwiązywanie problemów jest wyłącznie pochodną tego głównego celu. Przecież nie sposób przyjąć, że polityk desygnowany do pełnienia władzy, mający dostęp do znacznie szerszej informacji niż uczestnik sondażowej ankiety, znający wielorakie uwarunkowania i dysponujący gronami ekspertów i doradców, miałby się kierować podpowiedzią jaką podsuwają mu wykonawcy badań sondażowych. Nawet gdyby przyjąć, że większość ma rację, że dostęp do informacji lawinowo rośnie, a w związku z tym w wielu przypadkach zbiorowa mądrość wskaże najlepszy wariant rozwiązania. Wątpliwości powstają, a nawet przerażenie ogarnia w chwili, gdy rozpozna się jak lichym substytutem opinii większości są wyniki sondaży, jak mizerna jest ich wiarygodność.



2. Sondaże - badania naukowe? socjologia ? statystyka?


Chociaż nikt nie twierdzi wprost, że badanie opinii publicznej ma charakter badań naukowych, w środkach masowego przekazu tworzy się aurę niezwykłej powagi wokół wyników uzyskiwanych przez instytucje zajmujące się sondażami. Wielokrotne i powtarzające się wpadki kompromitujące te instytucje, czasem wyniki przekraczające granice śmieszności, pozostają bez większego wpływu na dobre samopoczucie „specjalistów”, nierzadko legitymujących się tytułami naukowymi. Z namaszczeniem odkrywają przed nami tajniki wiedzy o polskim społeczeństwie uzyskane w sondażach, a może raczej projekcję swoich wyobrażeń o społeczeństwie podpartą fikcyjnymi liczbami. W telewizyjnych imitacjach debat publicystycznych, prowadzonych zawsze w starannie dobranym gronie uczestników i pod ścisłą kontrolą ideologicznie sprawdzonych i dyspozycyjnych dziennikarzy, gęsto padają argumenty oparte na najświeższych wynikach sondaży. Czasem dyskusja wręcz skupia się wokół takich wyników, a rzadkie i nieśmiałe próby podważania ich wiarygodności są tylko drobnym elementem gry pozorów, lub też zabiegiem ubarwiającym nudnawą atmosferę rozmowy.

Nikt nie oczekuje, by w badaniach socjologicznych stosowano taki rygoryzm, jaki obowiązuje w naukach ścisłych. W poszukiwaniu prawdy nie można jednak pomijać elementarnych wymogów stosowanej metody. Musi ona być dostosowana do przedmiotu badań, musi uwzględniać istnienie wszelkich czynników i okoliczności mogących mieć wpływ na ich wynik, musi wreszcie w części interpretacyjnej oprzeć się na żelaznych zasadach logiki. Każdy fizyk wie ile trudności trzeba pokonać w badaniach materii nieożywionej, ile pułapek zastawia natura, jak bardzo uczciwość badacza nakazuje by pokonać własny subiektywizm. Prawda, do której się w końcu dochodzi na podstawie faktów i dedukcji ogłaszana jest z wielką ostrożnością, bo popełnienie błędu skutkuje utratą wiarygodności.

Nie ma wątpliwości, że w badaniach socjologicznych skala trudności jest niepomiernie większa, a interpretacja i wnioski są znacznie bardziej złożone i muszą być obwarowane wieloma uwarunkowaniami. Nie chodzi o to by podważać wiarygodność dobrze przeprowadzonych badań socjologicznych, gdy wybrany fragment wiedzy o społeczeństwie oparty jest na analizie wielu ankiet i sondaży, przeprowadzanych z pełną znajomością rzeczy i z uczciwością w dociekaniu prawdy. Niestety przedstawiciele tej dziedziny nauki, występujący nad wyraz często w mediach publicznych, raczej kompromitują socjologię i rujnują wiarygodność swojego naukowego środowiska. Socjologowie zwykle pozostawiają bez komentarza bzdurne wypowiedzi i wnioski budowane na podstawie płytkich, metodologicznie całkowicie niepoprawnych sondaży.

Niedawno krzykliwie ogłoszono zaskakujący wynik sondażu, z którego wynikało, że połowa Polaków popiera legalizację eutanazji. Po usłyszeniu tej informacji normalny człowiek tylko przez chwilę zastanowił się nad tym, czy otoczenie, w którym żyje, jest aż tak odmienne od reszty Polaków. Dalsze myślenie musiało się skupić na problemie: jak zadano pytanie sondażowe, by uzyskać taki właśnie wynik? Nietrudno się domyślić, że pytanie było nakierowane na uzyskanie takiego właśnie szokującego wyniku, który ma być wstępem do kampanii propagandowej za legalizacją eutanazji w Polsce. Równie łatwo można postawić pytanie wykazujące całkowicie marginalną akceptację tego barbarzyńskiego procederu – wystarczyło by wspomnieć udokumentowany kontekst praktyki holenderskiej. Ten gorszący przykład manipulacji nie został należycie skomentowany przez socjologów, instytucja firmująca manipulację nie poniosła żadnych konsekwencji. Dla nas zdarzenie to powinno być przestrogą przed potencjalnymi skutkami zwycięstwa wyborczego dzisiejszych dysponentów środków masowego przekazu i sprzężonych z nimi ośrodków „badania opinii publicznej”. Jeszcze nie głoszą publicznie swoich zamiarów, ale trudno wątpić, że jest to preludium do przyszłego „rozwiązywania” problemu niewydolności systemu służby zdrowia i świadczeń emerytalnych drogą legalizacji eutanazji.

Sondaże opinii publicznej opierają się na metodzie indukcyjnej, w której na podstawie odpowiedzi grupy ludzi wybranej do badań dokonuje się uogólnienia wniosków określających postawy i poglądy szerszej zbiorowości. Przy absolutnej poprawności wszystkich innych elementów badań, dokładność wyniku badań zależy od liczebności grupy badanej. Mamy do czynienia z prostymi i dobrze rozpracowanymi prawami statystycznymi, które określają dokładność wyniku. Im bardziej liczebna jest grupa poddana badaniom, tym bardziej precyzyjny wynik można osiągnąć. Badane grupy zwykle obejmują około tysiąca osób ankietowanych, co określa dokładność wyniku na ok. 3%. Ale nawet tutaj uwidacznia się beztroska „badaczy”, którzy wielokrotnie publicznie deklarowali błąd 2 do 3%, przy liczbie badanych ok.1000 osób. Aby uzyskać dokładność 2% badana próbka musi liczyć co najmniej 2500 osób. Czymże jednak są te drobne nieścisłości w porównaniu z innymi mankamentami sondaży, które w praktyce polskiej ujawniają całkowitą bezużyteczność badań opinii publicznej i ich wulgarnie manipulacyjny charakter.

Zanim przejdziemy do wyliczenia podstawowych elementów podważających wiarygodność polskich ośrodków badania opinii publicznej, przypomnijmy fakt z przeszłości, który w dość wyjątkowy sposób demaskuje brak kompetencji najpoważniej dziś traktowanego ośrodka CBOS. Kiedy przed 1989 rokiem dwa istniejące wtedy ośrodki OBOP i CBOS prezentowały swoją wiedzę o Polakach, wydawało się, że niektóre ankiety sondażowe przeprowadzane były wśród pracowników telewizji, lub pomiędzy wyselekcjonowanymi kadrami partyjnymi. Propagandowa funkcja wyników sondaży naciągana była do granic śmieszności, które także dzisiaj są często przekraczane, zwłaszcza przy publikacji wyników OBOP. Jednak były przecież także zlecane zadania bardziej poważne, gdy prawdziwych wyników domagały się ośrodki dyspozycyjne. Badacze, których większość zapewne dalej tkwi w „fachu”, nie potrafili nawet swym możnym zleceniodawcom dostarczyć prawdziwej informacji. Wyniki wyborów w czerwcu 1989 roku były zaskoczeniem do tego stopnia, że obie strony knowań przy okrągłym stole zostały zmuszone do odsłonięcia części spisku, by dokonać jawnej manipulacji z wyborem W.Jaruzelskiego na prezydenta i z naprawieniem sytuacji wywołanej kompletnym fiaskiem listy krajowej.


3. Podstawowe błędy i manipulacje w sondażach.


Płynna jest granica pomiędzy błędami, które popełniają pracownicy ośrodków badań opinii publicznej w wyniku niedostatecznej wiedzy o metodologii, a manipulacjami, które są zamierzoną deformacją wyników. Czy istnieje jednak jakaś granica dla beztroski „naukowców” zajmujących się badaniami? Jak może nie zadziwić wypowiedź specjalisty Herberta Ashera z Uniwersytetu Stanowego Ohio cytowana w przytaczanym na wstępie artykule S.Budiansky’ego: „Coraz częściej odkrywamy, że nawet proste i drobne detale związane ze stawianiem pytań mogą mieć ogromny wpływ na wynik”. Przecież wystarczy odrobina wyobraźni, by uświadomić sobie te niebezpieczeństwa przed przystąpieniem do badań. Przejrzyjmy zatem najczęściej występujące przyczyny, które uzasadniają konieczność niezwykle sceptycznego traktowania ogłaszanych wyników:


3.1. Wybór badanej próbki.


Stosowanie praw statystycznych opiera się na trudnym do zrealizowania założeniu, że grupa poddana badaniom została wybrana w sposób idealnie przypadkowy i zapewniający pełną reprezentatywność dla zbiorowości, którą chcemy opisać. Nie jest to prosta sprawa dla kogoś, kto chce rzeczywiście uczciwie dotrzeć do prawdy. Natomiast dla kogoś kto chce uzyskać wynik, który szczególnie zadowoli zamawiającego, selekcja badanej grupy może znacząco ułatwić zadanie. W niestabilnej sytuacji w Polsce jest co najmniej kilka powodów, które potęgują trudności wyboru grupy reprezentującej przypadkowy rozkład opinii.

Po pierwsze – ludzie, którzy decydują się odpowiadać na pytania już stanowią wyselekcjonowaną grupę ludzi bardziej aktywnych i skłonnych do myślenia pozytywnego. Odmawiający, liczniej reprezentują ludzi zmęczonych rzeczywistością i pesymistów przekonanych, że nic od nich nie zależy.

Po drugie – nawet dzisiaj, mimo że czasowo oddaliliśmy się od okresu PRL, część ludzi zawsze potraktuje ankieterów jako osobników w jakiś sposób powiązanych z władzą – powoduje to odpowiedzi nieszczere, a nawet motywowane obawami o skutki ujawnienia rzeczywistych poglądów, bo w gruncie rzeczy nie ma żadnej gwarancji anonimowości.

Po trzecie – trudno uwierzyć, by ankieterzy docierali do wszystkich rejonów kraju, w proporcjach odzwierciedlających rzeczywisty rozkład opinii.

Po czwarte – podawane wyniki często nie są zaopatrywane informacją o lokalnym, lub ogólnopolskim charakterze sondażu. Geograficzny rozkład preferencji wyborczych jest przykładem, który ukazuje jak kolosalne są fluktuacje opinii i daje wyobrażenie o możliwej skali błędów.

Niektóre ośrodki badania opinii publicznej podają stale powtarzającą się i ściśle określoną liczbę badanych osób, np. 1080. Wskazuje to na stałe grono respondentów, a więc błąd selekcji grupy staje się błędem systematycznym, przenoszonym na wszystkie wyniki.

Jako przykład ilustrujący problem wyboru badanej próbki podam eksperyment jaki przeprowadziłem w czasie wykładu w Instytucie Dziennikarstwa. Zapytałem studentów o ich stosunek do integracji Polski z Unią Europejską. W grupie liczącej około 60 osób, wszyscy głosowali przeciw integracji. Daje to wynik 100% z błędem statystycznym ok.13%. Uczciwość nie pozwala mi jednak twierdzić, że aż tak znacząca jest dezaprobata dla integracji, mimo że studenci przybyli z wielu rejonów Polski.



3.2. Formułowanie pytania.


Zależność wyniku badań od sposobu sformułowania pytania jest rzeczą całkowicie trywialną. Są jednak prawidłowości, których nie sposób przewidzieć i dopiero solidne doświadczenie badacza pozwala uniknąć pułapek deformujących wynik. Na przykład kolejność stawianych pytań może mieć znaczący wpływ na wynik, co udokumentowano analizą badań dotyczących emocjonalnie całkowicie neutralnych problemów. Zapytano respondentów: „Porównaj tenis z piłką nożną” – 65% odpowiedziało, że piłka jest bardziej emocjonująca. Gdy odwrócono pytanie: „Porównaj piłkę nożną z tenisem” – 77% powiedziało, że tenis bardziej ekscytuje. Institut fuer Demoskopie w Allensbach w Niemczech zapytał: „ Czy uważasz, że ruch kołowy przyczynia się bardziej, czy mniej do zanieczyszczenia powietrza niż przemysł?” – 45% odpowiedziało, że ruch kołowy, a 32%, że przemysł bardziej. Gdy kolejność w pytaniu odwrócono, uzyskano całkiem odmienny wynik – 24% uznało, że ruch kołowy, a 57%, że przemysł bardziej zanieczyszcza powietrze.

W formułowaniu pytania trzeba uwzględnić wiele prawidłowości, które są dobrze rozpoznane, np. to, że ludzie mają skłonność do dawania odpowiedzi raczej powszechnie akceptowanych, niż uczciwych, że odpowiedź może nawet zależeć od płci, czy wieku ankietera, zwłaszcza w tematach delikatnych. Ustawianie odpowiedzi przez pytania przygotowawcze, które poprzedzają pytanie zasadnicze, jest zabiegiem, które często ma na celu odwrócenie wyniku, a nie pogłębienie tematu. Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że taki zabieg zastosowano w przypadku wspomnianego wcześniej sondażu na temat legalizacji eutanazji.


3.3. Brak szerszych informacji u respondentów.


Błąd ten dotyczy większości sondaży, bo rzadko ankieter poprzedza zasadnicze pytanie sprawdzeniem, czy respondent ma podstawowe informacje by udzielić odpowiedzi. Zapoznając się z wynikami nie wiemy jaki procent odpowiedzi pochodzi od osób, które mają szeroką wiedzę na dany temat, których informacje są cząstkowe, a jaka część respondentów odpowiada mimo kompletnej niewiedzy. W sondażach dotyczących spraw politycznych często dociekliwe i trudne pytania zadawane są ludziom, którzy zupełnie się polityką nie interesują. Jeszcze wyraźniej absurdalność takich badań ujawnia się w bardziej specjalistycznych zagadnieniach. Czy w ogóle ma sens badanie akceptacji dla energetyki jądrowej, zgody na legalizację eutanazji, lub integrację Polski z Unią Europejską, gdy nie ma pewności, że badane osoby mają dostateczną wiedzę i zapoznały się z merytoryczną argumentacją zwolenników i przeciwników? Znane jest też zjawisko niechęci ludzi do przyznawania się do ignorancji. W sondażu przeprowadzonym w USA zadano ankietowanym pytanie: „Czy uważasz, że Statut Spraw Publicznych dobrze spełnia swoją funkcję?” –ponad 30% respondentów sformułowało odpowiedź, mimo, że taki statut w ogóle nie istnieje.



3.4. Ukryte uprzedzenie.


Zamawiający sondaż na dany temat przeważnie nie oczekuje obiektywnych badań, lecz wyniku, który można wykorzystać na rzecz określonej linii politycznej, w interesie danej grupy, czy partii. Dla pieniędzy można porzucić zasady etyczne i sformułować pytanie tak, by zamawiający był zadowolony z wyniku. Można to zrobić w sposób nie skrywający intencji, bo najczęściej pytania sondażu nie są ujawniane publicznie, ale można tę intencję ukryć. Można także pytanie poprzedzić kontekstem ukierunkowującym sposób myślenia w stronę pożądaną dla osiągnięcia zamierzonego wyniku. Można jednym dodanym, lub zmienionym słowem zmienić wynik pytając na przykład: „Czy uważasz, że duszpasterze spełniają pozytywną rolę w społecznościach swoich parafii?, lub zamienić słowo „duszpasterze” na „proboszczowie”; odmienny wynik jest pewny.


3.5. Absurdalność pytania.


Przykłady zupełnie niedorzecznie ustawionych pytań dostarcza cotygodniowy telewizyjny program publicystyczny „Forum”, który w szczególny sposób związany jest z ośrodkami sondażowymi. Dwa pytania przedstawiane telewidzom do wyboru jako alternatywne warianty, najczęściej wcale nie są alternatywne, a ponadto bywają tak sformułowane, że na żadne z nich nie sposób odpowiedzieć prostym „tak”. Niezwykle małe, jak na telewizyjny sondaż, liczby uczestniczących w tej zabawie wymownie świadczą o właściwej ocenie wartości takiej sondy przez telewidzów. Podajmy pierwszy z brzegu przykład z najnowszego wydania programu Forum z dnia 8 maja br. Telewidzów zapytano: „Czy nowa ordynacja wyborcza oznacza parlament rozdrobniony, skłócony, niestabilny, czy też sprawiedliwie reprezentujący wszystkie siły polityczne?”. Co może odpowiedzieć, zapewne spora grupa telewidzów, która uznaje, że nowa ordynacja jest krokiem we właściwym kierunku, ale dalece nie wystarczającym do zapewnienia sprawiedliwej reprezentacji wszystkich sił politycznych? Trudno się dziwić, że liczba uczestników tej sondy nieznacznie przekroczyła żenujący dla programu poziom 2300 osób.

Absurdalność pytania najlepiej obrazują często wykonywane sondaże popularności, w których nigdy nie wiadomo o co właściwie chodzi. Co to znaczy „popularność Kościoła rzymsko-katolickiego”? Co chce zbadać ośrodek badań pytający o „popularność” polityka? Jak można tak wieloznaczne słowo zamieniać w interpretacji na „aprobatę”, „zaufanie”, czy też sugerować wynikający z „popularności” potencjał poparcia wyborczego. Utrzymujące się niezmiennie wysokie notowania J.Kuronia w takich rankingach, a jednocześnie jego nikłe wyniki wyborcze, wskazują na rozumienie przez respondentów słowa „popularność” raczej jako „rozgłos”, niż „aprobata”. Jakże więc nie uznać go za powszechnie znanego, jeśli swoją gabarytową sylwetką wypełniał szklany ekran przez tak długi czas, w każdej porze dnia. Może irytować, może być nie lubiany, ale trudno uchronić się przed wiedzą, że taki człowiek rzeczywiście istnieje i musi być znany wielu ludziom. Reguły przeprowadzania sondaży muszą wykluczać wieloznaczność, chyba że celem jest bałamutne i manipulacyjne wpływanie na opinię publiczną.


3.6. Fikcyjność badanego problemu.


Bywa tak, że przedmiotem badań są całkowicie fikcyjne problemy i być może nawet autor sondażu nie jest pewien jaki właściwie był cel jego własnych badań. Przytoczmy w skrócie przykład, który szczegółowo omawia Prof. Ryszard Dyoniziak w cytowanej książce, i który pochodzi z raportu przedstawionego w Gazecie Wyborczej z 25/26 lutego 1995r. Raport ten, opracowany przez autora wielu sondaży, dotyczył stanu umysłu Polaków wynikającego z odpowiedzi na sondażowe pytanie: „Czy czuje się Pan(Pani) osobiście skrzywdzony(a) przez...?”, i wymieniono 15 potencjalnych „krzywdzicieli”, poczynając od obecnego rządu, ludzi bogacących się, prezydenta.... przez Rosjan, Niemców, Kościół katolicki, aż po Żydów, a nawet rodziców. Nawet zakładając dobrą reprezentatywność próbki, która obejmowała 1050 dorosłych osób, wyniki nie są warte przytoczenia, a lepiej przytoczyć fragment komentarza prof. Dyoniziaka: „ Trudno byłoby wymyślić równie wydumany sondaż.....informuje on nie tyle o stanie umysłów społeczeństwa polskiego, lecz raczej o sposobie myślenia autora sondażu..” Abstrakcyjne pytanie musi prowokować do fikcyjnych odpowiedzi, więc autor sondażu sam zasugerował badanym potencjalnych „krzywdzicieli”. Tutaj Prof. Dyoniziak podaje niezwykle cenny opis prawidłowo przeprowadzonego sondażu na ten sam temat wykonanego przez Katedrę Socjologii AE w Krakowie. Niestety właśnie przez taki trud trzeba przejść, by obiektywnie wykazać podstawowe błędy niefrasobliwych, pseudonaukowych informatorów o zachowaniach, preferencjach, czy obawach Polaków. W próbnych badaniach ustalono najpierw najwłaściwszą formę pytania, aby uzyskać w miarę obiektywną odpowiedź i zapytano dwuczęściowo: „Jak Pan(i) sądzi, czy ktoś (lub coś) nas krzywdzi jako naród? Jeśli tak, to proszę wymienić kto (lub co) wyrządza nam jako narodowi największą krzywdę?”. Uzyskano oczywiście całkowicie inne wyniki, a badani w większości nie dostrzegli „krzywdzicieli” tam, gdzie im to wcześniej sugerowano. Co więcej wyniki wskazują na „normalność” respondentów, którzy w podobny sposób oceniają negatywną rolę „sprytnych polityków, partie postkomunistyczne, czy ludzi skorumpowanych i przestępców wśród biznesmenów i wysokich urzędników”. Ukazują one także zdrowy samokrytycyzm, gdy na podobnym miejscu lokuje się odpowiedź, że „sami sobie szkodzimy wybierając niewłaściwych polityków”, a nawet jest znacząca grupa odpowiedzi wskazujących na „własne lenistwo umysłowe i głupotę”. Takie badania rzeczywiście wnoszą coś pożytecznego, ale czy takie wyniki opublikuje Gazeta Wyborcza?



3.7 Bałagan porównawczy.


Gdyby zapytano: „Co smakuje ci bardziej- chleb, kawa, pietruszka, kukurydza, śliwki, czy koniak?”, albo: „Kogo bardziej aprobujesz – Niemowlaka, policjanta, staruszka, polityka, dziennikarza, czy psa?” – każdy wzruszyłby ramionami i nawet by nie próbował formułować odpowiedzi. Mimo to, powtarzają się zlecane sondaże wykonywane przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS), które badają „aprobatę dla instytucji publicznych” i całkowicie bezzasadnie zestawiają: Polskie Radio, wojsko, TVP, rzecznika praw obywatelskich, policję, samorząd lokalny, Najwyższą Izbę Kontroli, Kościół katolicki, rząd, Sejm, Senat i prezydenta. Co ma piernik do wiatraka? Co oznacza słowo „aprobata” przy takim zestawieniu?

Trudno o bardziej niekompetentne postawienie problemu. Jest to prawdziwie kompromitujący wybryk głównej instytucji badań opinii publicznej w Polsce. Dopiero notatka w Gazecie Wyborczej (nr.176, 1995), zatytułowana: „Kościół w dołku”, wyjaśnia cel tego bzdurnego sondażu i prowadzi na trop zleceniodawców, którzy realizują swoje zamiary przy pomocy ograniczonych, a może łasych na pieniądze wykonawców i interpretatorów.


Chyba nie warto przedłużać tej listy zamierzonych i niezamierzonych błędów sondaży, tym bardziej, że wiele z nich zawiera niektóre elementy wspólne. Warto natomiast skupić się przez chwilę na specyficznym wariancie sondaży, które badają preferencje wyborcze.


4. Prognozy wyborcze.


Można sądzić, że badanie preferencji wyborczych, które przecież sprowadzają się do prostego zapytania: „Na kogo Pan(i) będzie głosował(a)?”, nie powinno nastręczać żadnych trudności. Dla instytucji przeprowadzających takie badania kłopotliwy jest wszakże fakt, że wyniki takich badań są w znacznym stopniu sprawdzane wynikami wyborów. W „znacznym stopniu”, a nie całkowicie, bo po wyjątkowo uważnie pilnowanych przez społeczeństwo wyborach z czerwca 1989, istnieje wiele przesłanek wskazujących na oszustwa wyborcze popełniane w praktyce dalszych wyborów w Polsce. Przypadki jawnych oszustw potwierdzonych przez Państwową Komisję Wyborczą są zwykle kwitowane sentencją o ich nieistotnym wpływie na ostateczny wynik, chociaż wiadomo, że są to tylko symptomy znacznie szerszego zjawiska, które jednostkowo, szczęśliwym trafem udało się wykryć i z zupełnie wyjątkową determinacją udowodnić. Tak więc prognozy wyborcze służą w jakimś stopniu uwiarygodnieniu przyszłych wyników wyborczych, które mogą być częściowo fałszowane.

Oczywiście skala dzisiejszych oszustw nie może być na miarę tych, których dokonywano w początkach PRL i prognozy wyborcze muszą zbliżać się do rzeczywistych oczekiwań wyników wyborczych, gdy przybliża się termin weryfikacji. Mimo tak oczywistej wagi wyborczego sprawdzianu wiarygodności, polskie prognozy wyborcze są raczej kompromitujące. Przejawia się to zwłaszcza w prognozowaniu wyników tych ugrupowań politycznych, które cieszą się mniejszym poparciem wyborców. Tutaj liczby mogą się różnić nawet o czynnik dwa i więcej. Ta niezgodność najbardziej dobitnie wskazuje na główny cel manipulacji sondażami wyborczymi, jakim jest wykorzystanie efektu „samospełniających się prognoz”.

W symbiozie ze środkami masowego przekazu, które informują o wynikach, a częściej selektywnie je nagłaśniają, sondaże opinii publicznej są potężnym narzędziem manipulacji wyborczej. W zupełnie neutralnych tematach można wywołać efemeryczne efekty w opinii publicznej po „bombardowaniach” telewidzów seriami początkowo zupełnie sztucznie wymyślonych wyników sondaży i równolegle prowadzonej kampanii propagandowych komentarzy. To znane i dobrze opisane zjawisko wykorzystuje się nagminnie w przygotowywaniu pożądanych wyników wyborczych.

Wyobraźmy sobie całkiem abstrakcyjnie, że dzisiaj powstaje nowa partia prawicowa, która jakimś cudem uzyskuje taką kontrolę nad środkami masowego przekazu, jaką dysponują obecnie ugrupowania SLD, PO i UW. Pierwszy sondaż, którego w ogóle nie trzeba przeprowadzać, wskazuje na 10% poparcia tej partii i nieznaczny spadek notowań dotychczasowych liderów. Wynik ten nagłaśnia się we wszystkich programach informacyjnych jako prawdziwą sensację, a programy wypełnia się komentatorami, którzy ze znawstwem analizują przyczynę takiego zjawiska, podkreślając oczekiwane od dawna budzenie się zniechęconego dotychczas elektoratu. W kolejnych sondażach notowania nowej partii rosną, bo pojawia się rzeczywiste poparcie, do którego dodaje się ową wstępną i sztuczną zaliczkę 10%. Jednocześnie nagłaśnia się coraz bardziej znaczący spadek notowań konkurentów. Gra się toczy aż do momentu ciszy przedwyborczej, gdy trzeba już w miarę wiarygodnie przedstawić uzyskany skutek, który przecież także w wielkim stopniu zależy od talentów przedstawicieli nowej partii zademonstrowanych w kampanii wyborczej. Brak pluralizmu w środkach masowego przekazu, a także jednostronność i brak odpowiedzialności ośrodków badania opinii publicznej są w istocie zabójcze dla demokracji. Rozmiary manipulacji dokonywanej dzisiaj w Polsce wykluczają możliwość wyłaniania reprezentacji politycznej w procedurach, które zasługują na nazwę procedur demokratycznych. Wszyscy o tym wiedzą, a mimo to tak wielu powołuje się na wagę swojego mandatu uzyskanego w wyborach.


5. Posumowanie.


W wykładzie tym nie kierowałem się intencją, by podważyć sens prowadzenia badań opinii publicznej. Starałem się podkreślić, że można i należy to robić, ale pod warunkiem, że badania prowadzi się kompetentnie, starannie, a zwłaszcza uczciwie. Tylko wtedy można uzyskać niezbędną wiarygodności wyników. Dotychczasowa działalność polskich ośrodków badań opinii publicznej nie pozwala nawet mieć nadzieję, że któryś z nich ma ambicję, by zyskać choćby minimum zaufania. Należy wierzyć, że kiedyś powstanie bardziej ambitna instytucja, choć droga do uzyskania pożądanej renomy jest żmudna i nie pozwala nawet sporadycznie lekceważyć prawdę. Użyteczność takiej wiarygodnej instytucji byłaby nieoceniona w uzyskiwaniu ważnych fragmentów wiedzy o społeczeństwie. Czy nie byłoby ciekawe, gdyby w poważnych badaniach. potwierdzić niektóre intuicyjne przekonania i zapoznać z nimi opinię publiczną. Na przykład, że ludzie, którzy w ramach spektakli J.Owsiaka tak demonstracyjnie okazują swoje współczucie i troskę dla chorych dzieci, jednocześnie są często zwolennikami zabijania tych, które nie zdążyły się narodzić. Albo, że istnieje silna korelacja pomiędzy brakiem patriotyzmu, dezaprobatą dla Kościoła w Polsce i czytelnictwem Gazety Wyborczej. Poważne potraktowanie takich badań wymagałoby jednak solidnego fundamentu wiarygodności ich autorów.

Na razie wypada tylko wszystkim doradzić, aby:


1. Traktować wyniki sondaży z rezerwą, a nawet sceptycznie.

2. Wymagać precyzyjnego i kompletnego opisu szczegółów przeprowadzenia sondażu (sposób wyboru reprezentatywnej grupy, sformułowanie pytań, liczebność grupy badanej, liczby respondentów odmawiających odpowiedzi, etc.).

3. Zaprzestać finansowania ze środków publicznych wszelkich instytucji wykonujących badania opinii publicznej. Ta intratna działalność powinna być finansowo samowystarczalna, a błędy i brak rzetelności powinny eliminować z rynku.

4. Wymagać pełnej publikacji wyników i odpowiednio nagłośnionych protestów, gdy środki masowego przekazu przez jednostronną selekcję wyników deformują uzyskaną prawdę i przez to podważają wiarygodność autorów sondażu.



Prof. dr hab. Rafał Broda

Instytut Fizyki Jądrowej

im. H.Niewodniczańskiego

w Krakowie.

Kraków, maj 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
LoPassFrequency
Gość





PostWysłany: 18:09, 12 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fizyk jądrowy wypowiada się na temat metodologii badań społecznych - to potwierdza moją opinię o samouwielbieniu i braku dystansu Polaków do samych siebie .
Radzę źródła internetowe traktować z dużą rezerwą - sieć to w ok. 90% śmietnik.

Brednie kolego wypisujesz i siejesz kłamstwa:

1. "Jak ktoś zwyczajny może sprawdzić jakie sposoby badań zastosował ankieter?" - to nie ankieter stosuje metodę badawczą, jest on tylko wykonawcą kwestionariusza ankiety lub wywiadu będącego tylko składową metody. Poza tym zwyczajny człowiek może bez większego trudu sprawdzić zastosowaną metodę. Nie wiesz jak? Przecież studiowałeś nauki społeczne...
2. " Chociaż nikt nie twierdzi wprost, że badanie opinii publicznej ma charakter badań naukowych", a to ciekwe - metodologia jest, zastosowanie stałych praw jest, zastosowanie logiki matemtycznej jest - a nauki nie ma? Popatrz, tysiące przyszłych socjlogów, psychologów i pedagogów są codzienne oszukiwane na wykładach, iż metodologia nauk społecznych jest nauka.
3. Pan fizyk nie raczył wspomnieć we fragmencie dotyczącym próby o technikach niwelowania nadreprezentatywności i metodach warzenia próby na codzień stosowanych. Zapomniał? Świadomie czy nie? I na czyje zamówienie? (masz kolejny spisek bracie).

W dalszej częsci jest sporo przeinaczeń i niedopowiedzeń świadczących o ignorancji autora w tym temacie. Oczywiście wspomina o potencjalnych i znanych od lat abberacjach badawczych podając je jako coś sensacyjnego. Nie ma w tym żadnej sensacji. Każdy szanujący się ośrodek ma metody (często licencjnowane i piekielnie drogie) na częściową eliminacje tych zakłóceń.

Zgodzę się, że część ośrodków ( a szczególnie jeden posługujący się mało miarodajną, ale za to relatywnie tanią matodą) odwala "popelinę" a nierozeznany dziennikarzyna robi wielkie "halo" na podstawie kilku "słupków".
I czy z tego powodu nalezy w każdym badaniu węszyć świadomej manipulacji "cyklistów"? Należy czytać ze zrozumieniem, a nie doszukiwać się nie waidomo czego i powoływać się na fizyków jądrowych...

I mała rada - wybierz się czasem do porządnie zapopatrzonej biblioteki (Wikipedia i witryny "sponsored by NOP" to obciach dla poważnych ludzi) zanim zaczniesz rozprawiać o temacie bez uprzedniego, gruntownego przygotowania.
Powrót do góry
SQRW




Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 235
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:08, 12 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

cieszę się że jesteś tak wielce wykształcony i wiesz wszystko najlepiej w końcu co może wiedzieć o sondażach fizyk jądrowy - Autor ok. 200 prac naukowych publikowanych głównie w recenzowanych czasopismach o zasięgu międzynarodowym
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ogorek




Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 5
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 00:37, 13 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SQRW, a te prace naukowe publikowane w miedzynarodowych magazynach, to byly z zakresu fizyki? Czy socjologii i statystyki? Tytul profesora ma jak sadze tez z fizyki, co go uprawnia do bycia ekspertem w dziedzinie fizyki, ale nie w dziedzinie sondazy. Oczywiscie nie mowie, ze nie powinien sie o tym wypowiadac, ani ze jego argumenty sa bledne tylko dlatego, ze jest fizykiem - mowie tylko, ze nie mozna go traktowac jako eksperta w tej dziedzinie. Tak samo jak doktor fizyki nie bedzie ci przepisywal lekow na recepte, mimo ze jest doktorem Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
SQRW




Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 235
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:01, 13 Paź '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no właśnie te prace były z tego i z tego . Nie mowie ze to najwybitniejszy ekspert i nie wiadomo co - po prostu pokazalem jego artykol . Oczywiscie mogłem uciac kto to napisal ale bylo to proste do przewidzenia że ktoś się włanie do tego przyczepi. A jedno nie wyklucza drugiego. To ze ktos jest dobrym informatykiem nie wyklucza tego ze rownie dobrze zna sie na samochodach
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
djstuff
Gość





PostWysłany: 08:02, 28 Lis '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

polska? czy to te głupawe państwo nad wisłą???
Powrót do góry
Gość
Gość





PostWysłany: 08:03, 28 Lis '05   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

djstuff napisał:
polska? czy to te głupawe państwo nad wisłą???
Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
szcur
Gość





PostWysłany: 20:26, 30 Sty '06   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pierdolenie kotka za pomocą młotka...
Powrót do góry
Voltar




Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 5408
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:56, 25 Sie '07   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

z cyklu dziwne sondy:

Jaka figura wg. Ciebie odpowiada Zbigniewowi Ziobrze?
As 23%
Król 4%
Dama 8%
Walet 29%
10 1%
9 36%

Ogółem głosów: 19434
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20450
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:09, 10 Paź '07   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Po co fałszować sondaże?

Jeśliby wierzyć sondażowi aż 26% ludzi kieruje się wynikami sondaży przy podejmowaniu decyzji na kogo głosować Smile

http://www.tvn24.pl/28377,1523939,0,1,fakty_wiadomosc.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:19, 03 Lut '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
45 proc. Rosjan chciałoby widzieć swe dzieci w służbach bezpieczeństwa 2.02.2018 PAP

Rosja wojsko defilada, fot. Kisov Boris źródło: ShutterStock

45 procent Rosjan chciałoby, aby ich dzieci pracowały w służbach bezpieczeństwa państwa, w tym w wywiadzie - wynika z sondażu ośrodka FOM (Fundacja Opinii Publicznej). Sondaż wykazał również, że Rosjanie w ostatnich latach coraz pozytywniej oceniają te służby.

Sondaż dotyczył takich organów, jak Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB), Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) i Federalna Służba Ochrony (FSO, odpowiednik polskiego SOP-u). Zgodnie z wynikami 45 proc. badanych chciałoby, aby ich dzieci czy wnuki pracowały w tych służbach. Nie chciałaby tego jedna trzecia - 33 procent.

Proporcje te odwróciły się w porównaniu z 2001 rokiem, kiedy 29 proc. respondentów chętnie widziało takie miejsce pracy swoich dzieci czy wnuków, a 48 proc. było temu przeciwne.

W tegorocznym sondażu nie miało zdania w tej sprawie 23 proc. badanych, a w 2001 roku - 22 procent.

Uczestnicy sondażu odpowiadali także na pytanie, czy na ich opinię o jakieś osobie wpływa to, że człowiek ten pracował lub pracuje w służbach bezpieczeństwa państwa. 40 procent zapewniło, że nie ma to wpływu, podczas gdy w 2001 roku odpowiedziała tak połowa badanych. W porównaniu z 2001 rokiem niemal podwoiła się liczba tych, którzy odpowiedzieli, że ma to wpływ pozytywny: z 26 procent do 48 procent.

Podczas gdy w latach 1998-2011 około 35 proc. Rosjan deklarowało życzliwy stosunek do służb, a 34 proc. - negatywny, to obecnie już 66 proc. respondentów mówi o swojej pozytywnej ocenie. Niezadowolonych z pracy służb jest tylko 13 procent.

Analityk FOM Grigorij Kiertman powiedział rosyjskiej redakcji BBC, że działalność służb jest obecnie relacjonowana przez media w sposób o wiele bardziej pozytywny. "Oprócz istniejącej tendencji do rehabilitowania stalinizmu, która prowadzi do +pełzającej rehabilitacji represji+, w sytuacji zimnej wojny z Zachodem służby specjalne zyskują +aureolę bohaterstwa+" - powiedział socjolog.

Wśród tych, którzy pracę w służbach specjalnych uznają za atrakcyjną, najwięcej jest ludzi młodych, w wieku 18-30 lat. Twierdząco na to pytanie odpowiedziało 76 proc. respondentów w tej grupie.

Historyk Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał badającego zbrodnie stalinowskie uważa jednak, że nie należy zbytnio opierać się na tych danych. "To jest też rezultat propagandy państwowej w duchu propaństwowym, a także konformizmu, który wykazują obywatele, odpowiadając socjologom. Nie warto absolutyzować tych wyników, dlatego, że to wszystko się szybko zmienia" - powiedział Pietrow.

Sondaż przeprowadzono w dniach 27-28 stycznia w grupie 1500 osób w 53 regionach Federacji Rosyjskiej.
http://forsal.pl/swiat/rosja/artykuly/11.....nstwa.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:52, 23 Lut '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Włochy: Urząd nadzoru nad mediami przeciwko publikacji zakamuflowanch sondaży 23.02.2018 PAP

Włoski urząd nadzoru nad mediami i komunikacją (Agcom) zażądał wstrzymania publikacji zakamuflowanych sondaży przed wyborami parlamentarnymi. W ostatnich 15 dniach przed głosowaniem, gdy są zabronione, media podają je jako wyniki wyścigów konnych lub konklawe.

Ostatnie niecałe dwa tygodnie przed wyborami 4 marca we Włoszech upływają pod znakiem licznych form ominięcia zakazu ogłaszania najnowszych sondaży poparcia dla ugrupowań. Publikowane są one na stronach internetowych, a następnie przytaczane przez część prasy i stacji telewizyjnych oraz radiowych głównie jako rezultaty zawodów jeździeckich o „Grand Prix Włoch”, wyścigów samochodowych czy nawet konklawe.

W rzekomych relacjach z torów wyścigowych pojawiają się nazwy fikcyjnych koni, jeźdźców oraz stajni, które łatwo jednak skojarzyć z ugrupowaniami i ich liderami.

I tak na przykład zgodnie z tą metaforą największe szanse na zwycięstwo mają konie z jeźdźcami ze stajni, której szef nazywa się Burlesque. To odniesienie do koalicji sił centroprawicy pod wodzą byłego premiera Silvio Berlusconiego. Według najnowszych "doniesień z toru” stajnia ta ma 33- procentowe poparcie.

Na jednej ze stron internetowych jej czytelnicy mogą wziąć udział w sondażu przedwyborczym, którego wyniki są potem publikowane.

Jak podkreśla agencja prasowa Agi, urząd nadzoru nad mediami postanowił położyć kres praktyce łamania zakazu publikacji sondaży i zaapelował o bardziej rygorystyczne jego przestrzeganie.
Do tych, którzy je publikują w zawoalowany sposób, urząd rozesłał zawiadomienia dotyczące łamania obowiązujących przepisów poprzez publikowanie rezultatów wymyślonych wyścigów i innych zawodów.

Urząd tłumaczy zakaz publikacji tym, że sondaże mogłyby w decydujący sposób w dniach poprzedzających wybory wpłynąć na elektorat. Zauważa się, że zakaz dotyczy wszystkich środków przekazu, także stron internetowych. Jest on jednocześnie od dawna krytykowany, także przez ośrodki badania opinii, jako zbędny i przestarzały.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....ndazy.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Sondaże opinii publicznej
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile