Co się wydarzyło na Diabelskim Zakręcie
- Masakra Indian - informowały media o starciach peruwiańskiej policji z amazońską ludnością. Potem okazało się, że wśród ofiar więcej było policjantów niż cywilów. Zginęły 34 osoby.
Zamieszki rozpoczęły się 5 czerwca 2009 roku na Diabelskim Zakręcie w pobliżu miasta Bagua w prowincji Amazonas. Naprzeciw siebie stanęło pięć tysięcy Indian i sześciuset policjantów. Był to kulminacyjny moment długiego konfliktu. Konfliktu o ziemię. Zdaniem rządu ten bogaty w ropę i gaz region powinien służyć całemu krajowi. Zdaniem miejscowych władza próbowała bez konsultacji z nimi oddać rodowe indiańskie terytoria zagranicznym koncernom wydobywczym.
Doszło do wymiany ognia - broń miały obie strony. W walce zginęło 24 mundurowych i dziesięciu cywilów. Czyli odwrotnie niż podawały media, w tym także polskie, które rok temu wydarzenia w Bagua nazwały masakrą indiańskich demonstrantów. Faktycznie była to masakra policjantów, którzy wpadli w pułapkę zastawioną przez miejscowych.
To bez znaczenia po której stronie było więcej ofiar, bo zginęli nie tylko policjanci i nie tylko Indianie, ale przede wszystkim Peruwiańczycy. Ludzie. Osierocili dzieci, zostawili żony. Trzeba było roku, by zdać sobie z tego sprawę. I trzeba będzie kolejnych lat, by rany mogły się zagoić.
Dlaczego w ogóle doszło do walk?
Najwięcej winy jest po stronie władzy, która zamiast rozmawiać z Indianami, po prostu ich zlekceważyła. Nie uszanowała ich szacunku do ziemi, którą zamieszkują od pokoleń. Nie zrozumiała ich praw, tylko narzuciła im swoje. Walec o nazwie Państwo zatrzymał się dopiero w Bagua, gdy na jego drodze stanęli Obywatele.
Amazonia, podobnie jak Andy, to głęboka prowincja Wybrzeża. Nie jest nawet ubogą siostrą, tylko wykorzystywaną i manipulowaną daleką kuzynką rozpasanej Limy. A jeszcze w przeddzień tragedii była szansa uniknąć rozlewu krwi. Kongres w stolicy odmówił jednak podjęcia decyzji, które mogły odmienić bieg wydarzeń.
Do śmierci doszło zatem, bo raz jeszcze w polityce ogólne interesy okazały się ważniejsze od pojedynczych ludzi. Po raz kolejny, tym razem dużo wyraźniej, władza ukazała swą skorumpowaną twarz. To największy problem dzisiejszego Peru. - Nigdy więcej tego, co się stało - wszyscy są co do tego zgodni. Ale bez ograniczenia chciwości i korupcji rządzących takie tragedie mogą się powtarzać.
Rocznica masakry w Bagua była smutna także dlatego, że do tej pory nie ustalono winnych, bo postępowanie sądowe idzie żółwim tempem. Ciągnie się również sprawa odszkodowań dla rodzin ofiar i traktowania ich równo - bez względu na to, po której stronie Diabelskiego Zakrętu stali.
http://operujewperu.bloog.pl/d,7,m,6,r,2010,index.html?ticaid=6a86e
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M