W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Amarantus. Diabelskie ziele?  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Odsłon: 5735
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ostrożny




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 779
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:10, 15 Lip '10   Temat postu: Amarantus. Diabelskie ziele? Odpowiedz z cytatem

Chciałbym, aby osoby które mają jakieś osobiste doświadczenia z tą rośliną podzieliły się swoimi spostrzeżeniami. Chodzi mi o uprawę jak też sposoby przyrządzania. Może ktoś wie jak się wyciska olej z tej rośliny. Czy ziarno można spożywać na surowo?

Cytat:
Amarantus - zboże XXI wieku
W czasach pokoju dodawano do niego miód. W czasie wojny - krew. Placki amarantowe z krwią jeńców wojennych, jedzone przy dźwiękach bębnów, dodawały męstwa wojownikom.

Znienawidzony w czasach podbojów kolonialnych przez hiszpańskich zakonników, wyklęty jako symbol pogaństwa, płonął na stosach wzdłuż andyjskich wierzchołków.

Uprawiano amarantus już około 5 tysięcy lat temu. Z historii wynika, że znany był już Majom. W wysokich Andach, za Inków i Azteków był podstawowym zbożem Indian. Był jednym z trzech ziaren obok kukurydzy i fasoli, oddawanych jako lenno władcom plemiennym.
Przed najazdem hiszpańskich konkwistadorów Aztekowie otrzymywali już około 20 tysięcy ton nasion amarantusa w ciągu roku, co stawiało go wśród roślin uprawnych na trzecim miejscu, po kukurydzy i fasoli. Nasiona mielono i przyrządzano z nich papkę, tortille oraz napoje. Młode liście i pędy stosowano jako warzywo i przyprawę. Odgrywał również magiczną rolę w obrzędach religijnych Indian. Z ciasta amarantusowego z dodatkiem krwi ludzkiej wykonywano figurki bogów i składano je w ofierze, a także wypiekano placki, które miały dodawać siły wojownikom.

Czy przypadek sprawił, że właśnie ta czczona przez Indian roślina, a nie inne: kukurydza, fasola, ziemniaki, czy pomidory, które przybyły do Europy z Ameryki, została zapomniana na wiele wieków?

Przez Indian amarantus uznawany był za roślinę świętą i nazywany - "nieśmiertelny". Ale nie przez tych, którzy przylecieli przez morze na ogromnych ptakach, przyjechali na wielkich zwierzętach, nie imały się ich strzały i włócznie i zabijali na odległość. Oni to, czyli hiszpańscy najeźdźcy szerzący chrześcijaństwo, zakazali siać "diabelskie ziele", a za jego uprawę obcinali ręce. Tak to amarantus, za sprawą zakonników, stał się zielem zakazanym i symbolem pogaństwa. Legenda mówi, że pierwsi konkwistadorzy, z nienawiści do tej rośliny, wytrzebili amarantus prawie całkowicie. Legenda mówi też, że była to zemsta za zabicie mnicha bliskiego papieżowi i wypieczenie rytualnych placków z jego krwi zmieszanej właśnie z amarantusem. Tak więc amarantus przycupnął jedynie tam, gdzie nie docierali ze swymi naukami zakonnicy, czyli na poletkach w wysokich górach. Odkrył go tam wiele wieków później inny mnich i przywiózł na europejskie dwory. Tak więc z Ameryki dotarł amarantus do Europy, Azji i Afryki jako chwast, roślina ozdobna z racji swoich przepięknych amarantowych pióropuszy i częściowo jako roślina uprawna. Ślady upraw amarantusa znaleziono w Argentynie, Gwatemali, Peru, Boliwii, Meksyku, i południowo-wschodnich stanach USA. Dziś pola amarantusa spotkać można we wszystkich niemal zakątkach świata. Uprawia się go na większą skalę w obu Amerykach, południowo-wschodniej Azji: Indiach, Nepalu, w Himalajach, Chinach, Cejlonie oraz w Afryce: w Mozambiku, Ugandzie, Nigerii.
Uprawia się go także w okolicach Leningradu, w Kazachstanie i w Europie: w Niemczech, na Słowacji no i w Polsce. Największe jednak jego uprawy znajdują się w Ameryce, która już kilkanaście lat temu "zwariowała" na punkcie tego pseudozboża. Wypieki z dodatkiem amarantusowej mąki: chleby, ciastka, makarony można tam znaleźć w wielu sklepach. Zwłaszcza, że dodatek mąki z amarantusa poprawia skutecznie jakość wypieku - z racji swych właściwości może wyeliminować całkowicie nagminnie dodawane do wypieków chemiczne polepszacze. Przedłuża także trwałość pieczywa, powoduje, że jest ono zasobne w potrzebne organizmowi mikroelementy i nadaje mu wyśmienity lekko orzechowy smak.

Matki indiańskie tak jak przed wiekami, tak i teraz przeżuwają liście amarantusa i podają swoim niemowlętom jako pokarm. W świetle najnowszych badań zwyczaj ten nie powinien już dziwić - okazało się, że białko amarantusa jest lepiej przyswajalne i ma większą wartość biologiczną niż białko z mleka, soi czy jęczmienia. Przy tym jest go więcej niż w innych roślinach zbożowych i w produktach mlecznych. Zaletą białka amarantusowego jest zawartość w nim wszystkich aminokwasów egzogennych. Białko to bogate jest w niezbędne dla organizmu aminokwasy: lizynę, metioninę i tryptofan. Aminokwasy, czyli "cegiełki potrzebne do wyprodukowania przez organizm własnego białka, występują w amarantusie w bardzo korzystnych proporcjach. Ziarenka amarantusa bogate są w te aminokwasy, które w niewielkich ilościach występują w ziarnach innych zbóż czy strączkowych. Mąka amarantusa doskonale komponuje się z mąką kukurydzianą i innych zbóż właśnie dlatego, że uzupełnia aminokwasy egzogenne. To spostrzeżenie zostało wykorzystane w Ameryce przy produkcji odżywek dla niemowląt. Ponadto tokotrienole z błonnikiem obniżają poziom cholesterolu i w ten sposób zapobiegają miażdżycy i chorobom serca
Związki tłuszczowe w nasionach amarantusa, których zawartość waha się od 5 do 9%, zawierają dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych. Amerykanie, którzy od 20 lat prowadzą badania nad tą rośliną i planują częściowe zastąpienie po 2000 roku upraw kukurydzy amarantusem, obliczyli, że 10 procentowy dodatek mąki z amarantusa w codziennym pieczywie zahamowałby rozwój chorób układu krążenia u ponad 30% chorych.
Ma też "nieśmiertelny" dobre działania dla środowiska. Pochłania dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż inne rośliny. Rodzi to nadzieję, iż w przyszłości masowa jego uprawa okaże się panaceum na grożące nam skutki efektu cieplarnianego. Okazuje się też zbawczy dla wielorybów i rekinów. Do niedawna otrzymywano skwalen - środek używany do produkcji preparatów chroniących skórę i w przemyśle farmaceutycznym, z przysadki mózgowej wielorybów. Teraz można ten preparat otrzymywać z oleju z amarantusa.
[Dostępny jest np. chleb ...ze skwalenem, rekomendowany przez .... - przypis LZ]
Ziarno amarantusa zawiera wiele cennych biopierwiastków: żelazo, wapń, magnez, fosfor, potas. Ilość ich jest kilka razy większa niż w ziarnach zbóż. Nie zawiera glutenu. Nie bez znaczenia jest też duża zawartość w nim witamin, w szczególności A i E - witaminy "wiecznej młodości", a także witamin B i C.
Zawartość tych wszystkich cennych substancji w amarantusie sprawia, że lekarze i dietetycy zalecają go na całym świecie chorym i rekonwalescentom, osobom starszym i sportowcom, matkom i dzieciom jako środek podtrzymujący dobre zdrowie i samopoczucie. Leczniczo - podawanie amarantusa wzmacnia pamięć i system nerwowy, hamuje rozwój wrzodów żołądka.
Pod względem zawartości żelaza nie ma sobie równych. Smakuje lepiej od szpinaku i ma od niego pięciokrotnie więcej żelaza. W Afryce i południowo-wschodniej Azji uprawia się amarantus także ze względu na liście.

W naszym kraju występuje amarantus pod nazwą szarłat. Rodzina Amarantaceae liczy sobie aż 60 gatunków, z czego tylko kilka z nich nadaje się do uprawy, większość z nich to, tak zwane chwasty o niejadalnych nasionach i liściach. Na przykład: szarłat szorstki, czyli amarantus retroflexus jest bardzo żywotną roślinką i daje się we znaki także polskim rolnikom.
Wprawdzie amarantus według klasyfikacji botaników nie jest zbożem, jednakże najczęściej wykorzystywaną jego częścią, są nieco większe od maku, jasnobrązowe nasiona. W żargonie naukowym nazywany jest więc pseudozbożem. Jest rośliną jednoroczną dorastającą do 3 metrów wysokości.

W Polsce historia tego pseudozboża rozpoczyna się 10 lat temu, kiedy to profesor Emil Nalborczyk z warszawskiej SGGW pojechał do Indian Mapuczi do Chile i przywiózł do Polski nasiona amarantusa. Od tego czasu napisano u nas o amarantusie 15 prac magisterskich, 2 doktoraty i szereg prac naukowych, wyhodowano dziesiątki ton ziaren. Nadano też nazwę pierwszej polskiej odmianie amarantusa - Rawa. Ra od Radzików, gdzie po raz pierwszy zostały wysiane na poletkach doświadczalnych, a wa od Warszawa, gdzie na SGGW były dokładnie badane. Teraz w rejestracji jest nowa odmiana amarantusa - Aztek. Polska, z racji pracy grupy naukowców, rolników - pasjonatów tej rośliny jest jednym z większych w Europie producentem amarantusa. Mamy także największą kolekcję nasion w Europie. Organizacją amarantusowego rynku zajęła się specjalnie powołana do tego celu firma "Szarłat" z siedzibą w Łomży.

Czy amarantus ma jakieś wady? Podobno nawożony chemicznie nie rośnie. Nie lubi też pestycydowych oprysków. Dokładnie odwrotnie niż inne uprawy, gdzie zależność pomiędzy wysypanymi nawozami sztucznymi, a plonami jest wprost proporcjonalna. Na szczęście, to co wydaje się być problemem rolników, z punktu widzenia konsumentów jest wielką zaletą.
Amarantus nie ma też wygórowanych potrzeb bytowych - może rosnąć nawet na piasku. Co roku purpurowe kity "nieśmiertelnego" stoją na prawie stu hektarach. Najwięcej w zamojskim.

Profesor Tadeusz Haber, zajmujący się od wielu lat w warszawskiej SGGW wykorzystaniem nasion amarantusa w żywieniu, znajduje dziesiątki rozwiązań dla zastosowania amarantusa. W Leningradzie pił nawet amarantusową wódkę i jadł amarantki zamiast sezamek. Można dodawać amarantus do chleba, ciast, wypieków, sałatek, pasztetów, kotletów zbożowych, deserów. Wytwarzać z niego "masło amarantusowe", majonez, mleko dla osób alergicznych. Praktycznie, nadaje się do wszystkiego. Ostatnio odkryto, że można w miarę tanio wyprodukować z amarantusowej mąki folię dla przemysłu spożywczego i gospodarstw domowych ulegającą biodegradacji. Ponad 60 różnych produktów zbożowych, zawierających także amarantus, znajduje się w sprzedaży w obu Amerykach.
W Meksyku sprzedaje się 8 różnych rodzajów mąki z nasion amarantusa, najbardziej popularnym produktem z mąki jest alegria, czyli prażone nasiona smażone w melasie, a także atole, czyli napój z przypiekanych i zmielonych nasion zmieszany z syropem i wodą. W Peru popularne jest bollos, czyli prażone i zmielone nasiona z syropem lub fermentowane i używane do produkcji piwa. W Gwatemali z sorgo i amarantusa przyrządza się chicha, czyli podobny przysmak jak alegria w Meksyku. W Indiach nasiona są smażone w cukrze jako laddos, a także gotowane z ryżem. W Nepalu są przypiekane, mielone i jedzone jako kleik - sattoo. W Himalajach zmielonych nasion używa się do przygotowywania naleśniko-podobnych chapattis. U nas, na razie, dostępna jest mąka, nasiona, a także popping, czyli prażone jak popkorn nasiona amarantusa. Można je kupić jedynie w sklepach ze "zdrową żywnością". Kilkanaście piekarni w Polsce wypieka także chleb z dodatkiem 30 procentowym mąki z amarantusa.

Nie musicie się obawiać, że próbujecie roślinę z diabelskiego ziela - żartuje na konferencji o amarantusie profesor Emil Nalborczyk. Wprawdzie inni członkowie rodziny amaranthus są chwastami, ale przecież znane są takie przypadki nawet w najlepszych rodzinach - perz i pszenica są również z tej samej rodziny. A poza tym, 2 lata temu zdarzyło się, że w czasie mszy polowej wśród pól amarantusa, ksiądz pobłogosławił pola i w ten sposób została zdjęta po 500 latach klątwa, która ciążyła na tej roślinie. Czy był to wynik świadomej decyzji, czy tak jak przed wiekami przypadek - nie wiadomo.

[url]
http://www.lepszezdrowie.info/amarantus.htm[/url]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Amarantus. Diabelskie ziele?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile