Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:52, 04 Lip '11
Temat postu: Kobieta w poszukiwaniu Ogiera
Jak ogiera , to najlepiej araba, bo przecież nie hucuła
Arab
Hucuł
======================================
Za Sympatia.onet.pl
W łóżku z Europejczykiem
W łóżku z Europejczykiem
Marzysz o romansie z gorącym Hiszpanem? Chętnie wybrałabyś się z Włochem na randkę ze śniadaniem? A może nikt nie wzbudza w Tobie tyle entuzjazmu co Polak? Przedstawiamy najciekawsze fakty i mity o tym, jacy naprawdę są w łóżku Europejczycy.
Onet jest Przyjacielem Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej.
Autor: Sylwia Stodulska-Jurczyk
Walka o centymetry
Czy wielkość ma znaczenie? Z pewnością tak - według panów. Serwis targetmap.com postanowił więc sprawdzić, jak rysuje się mapa długości penisa i jak Europejczycy wypadają na tle mieszkańców pozostałych zakątków świata. Okazuje się, że całkiem nieźle.
Natura obdarzyła Europejczyków przyrodzeniem o średniej długości ok. 13,48–14,88 cm. I choć wielu ich właścicielom wydaje się, że są pokrzywdzeni, na tle innych narodowości - spoza Europy - nie wypadają najgorzej. Na pewno narzekać nie powinni Polacy (ok. 13-14 cm), biorąc pod uwagę fakt, że Chińczycy, Japończycy czy Hindusi mogą się pochwalić średnio 10-centymetrowym przyrodzeniem – oczywiście we wzwodzie. Najbardziej usatysfakcjonowani mogą być natomiast Węgrzy, dysponujący ok. 17-centymetrowym penisem.
źródło: targetmap.com
Jeszcze kilka lat temu Węgrzy przodowali również jako ci, którzy najczęściej uprawiają seks (152 razy w roku). Pozycję stracili. A jakimi są partnerami?
- Moja babcia, która miała wielu przyjaciół na Węgrzech, zawsze Węgra stawiała za wzór męża, ojca, opiekuna swojej rodziny - mówi Kasia (32 lata), która była związana z przedstawicielem tej narodowości. - Ja mogę do tego dorzucić tylko same pozytywy, jeśli chodzi o "te sprawy". Trudno oceniać całą nację, mając "do czynienia" tylko z jednym przedstawicielem, ale - jeśli wszyscy są tacy, jaki był mój Norbert, to tylko pozazdrościć Węgierkom. Czuli, otwarci, przyjaźni, namiętni, trochę szaleni... A może po prostu to była wielka miłość...?
Mit południowego kochanka
Panie, biorące udział w badaniu firmy WAYN, wśród najlepszych europejskich kochanków wymieniły Włochów (1. miejsce) i Hiszpanów (4. miejsce). Innego zdania jest jednak damska część obu tych krajów. Jednak same Włoszki (aż 57 proc.) narzekają, że panowie są tu nieco zbyt zniewieściali i nie radzą sobie z podrywaniem. Oni sami są z siebie całkiem zadowoleni, przeżywając 65 orgazmów na 100 aktów seksualnych.
Podobny wynik dał przeprowadzony we Włoszech sondaż, w którym wzięły udział cudzoziemki. Ponad połowa potwierdziła, że panowie są zbyt dziecinni, a 79 proc. z nich wyznała, że nie mogłaby się zakochać we Włochu. Wcześniejsze badania przeprowadzane także przez samych Włochów pokazały, że ponad połowa pań nie jest usatysfakcjonowana z seksualnych umiejętności swoich partnerów.
- Spotykałam się z Włochem i trudno powiedzieć, żeby czym szczególnym się wyróżniał – mówi Kinga (32 lata), która przez trzy miesiące pracowała w miejscowości wypoczynkowej Cesenatico. – To chyba ta ich otoczka, pewność siebie, bardzo widoczny brak kompleksów tak działa na kobiety. Są otwarci na nowości, ale jak im o tym nie powiesz wprost, to nie możesz liczyć na zbyt wiele. Na pewno nie można się z nimi nudzić – ani na co dzień, ani w łóżku. Ale niestety, mężem byłby raczej kiepskim. Jako kochanek – w porządku, jako wierny partner – niekoniecznie. Wielokrotnie byłam podrywana przez takich, co w domu im właśnie obiadki szykowały. Po prostu zdradę mają wpisaną w geny.
- Nie mam ogólnoświatowego osobistego porównania mężczyzn pod tym względem, ale tak się złożyło, że mam porównanie z Włochami i… wolę Polaków – pisze forumowiczka tvn24.pl. - To jeden wielki mit o Włochach, że są najlepszymi kochankami pod słońcem - wręcz przeciwnie! A Polacy ... ech! Są zaje... jak to mówi dzisiejsza młodzież! Mało który mnie zawiódł! Włosi - każdy jeden! Polacy myślą o kobiecie, a Włosi to czyści egoiści myślący tylko i wyłącznie o sobie!
Niezadowolony jak Francuz
Francuzi znaleźli się na 2. miejscu jako wspaniali kochankowie – zdaniem kobiet. Ci jednak nie są zadowoleni ze swojego życia intymnego. Usatysfakcjonowana jest tylko 1/4 z nich. Przeciętny Francuz rocznie odbywa 120 zbliżeń seksualnych, a więc mniej niż Polak, i na każde z nich poświęca ok. 15 minut – również krócej niż Polak.
Choć największą sławą cieszy się miłość francuska, Francja uznawana jest za jeden z najbardziej romantycznych krajów w Europie, a Francuzi za czułych kochanków, badania tamtejszego instytutu opinii publicznej pokazały, jak mylny jest ten stereotyp.
Aż 75 proc. francuskich par nie ma satysfakcji ze swojego życia intymnego. Co więcej, zarówno panie jak i panowie przyznają się do różnych wymówek, aby uniknąć bliskości (jedna na trzy kobiety i jeden na sześciu mężczyzn).
Seksowny jak... Niemiec
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez firmę WAYN wśród 10 tysięcy turystek z 50 krajów, zdecydowanie najgorszymi kochankami są Niemcy. Wśród negatywnych cech panie wymieniają ich egoizm i wyrachowanie w łóżku.
- Ja bym jeszcze powiedziała, że są bez wyobraźni i zbyt szybcy – dodaje Marlena. – Nie mam co prawda wielkiego doświadczenia w bliskich kontaktach z Niemcami, bo spotykałam się tylko z dwoma w czasie, kiedy mieszkałam za granicą. Ale wcześniej byłam pewna, że w tych sprawach są mistrzami, w końcu to oni pierwsi pokazali światu rzeczy, które można robić w łóżku. A oni są spięci, mało spontaniczni i skupieni na sobie. A po wszystkim szybko wyskakują z łóżka i jakby zapominają o całym zajściu. Polacy to przy nich mistrzowie! Ale poza tym całkiem nieźli z nich partnerzy – troskliwi, zdecydowani i poukładani. I bardzo o siebie dbają.
Przeczy temu niestety inne badanie, przeprowadzone przez serwis OnePoll.com. Wynika z niego, że Niemcy… brzydko pachną. To potwierdzałoby doniesienie CKM-u, że według 40 proc. Niemców, prysznic przed randką to rzecz zupełnie zbędna.
Nie przeszkodziło im to jednak w uzyskaniu tytułu najseksowniejszego narodu w Europie. Przyznanego przez Brytyjki, twierdzące, że w żadnym innym kraju europejskim nie mieszka tak wielu przystojnych mężczyzn.
Dołączając do tego umiłowanie porządku, dobrych samochodów i wybornego piwa, maluje nam się całkiem ciekawy obraz potencjalnego partnera. A seks? Cóż, z pomocą zaradnej partnerki można powalczyć o poprawę jego jakości. Nie zapominając o tym, by częściej znajdować czas na miłosne uniesienia – z badań wynika, że tylko 1/3 Niemców oddaje się im częściej niż raz w tygodniu.
Nudny jak Brytyjczyk
Mieszkańcy Wysp zostali uznani przez zagraniczne turystki za kiepskich kochanków. Podstawową cechą, jaką im przypisują to... zbyt pulchne ciało. Według nich nie są też zbyt urodziwi, a w łóżku - raczej pasywni.
Inne badanie podpowiada, dlaczego tak się dzieje. Otóż ponad 70 proc. z nich, zamiast miłosnych uniesień wybiera komputer. Brytyjczycy, tuż przed zaśnięciem, wolą śledzić portale społecznościowe, robić zakupy czy płacić rachunki przez internet. Specjaliści nie ukrywają, że takie praktyki mają negatywny wpływ nie tylko na ich sen...
Jeśli bierzesz pod uwagę związek z Brytyjczykiem, powinnaś pamiętać, że jedna na pięć par w tym kraju śpi w osobnych łóżkach. Nawet, jeśli Twój mężczyzna wpuści cię do łóżka, istnieje realne niebezpieczeństwo, że zamiast zasypiać w jego czułych objęciach, zaśniesz przy dźwiękach klikającej myszki.
Jeśli planujesz randkę z Brytyjczykiem, wiedz, że statystycznie trzecia randka kończy się w jego przypadku niepowodzeniem, a para więcej się nie spotyka. Dotyczy to jednak głównie blondynek, które nie mają zbyt dobrej opinii według wyspiarzy.
Pomijając powyższe, Brytyjczycy są całkiem otwarci. Aż 1/3 z nich przyznaje, że już po pierwszej randce zaprasza partnerkę do swojego domu, a co czwarty spędza z nią u siebie całą noc.
Większość z nich nie może się jednak pochwalić nadmierną fantazją w łóżku. Aż 78 proc. nawet nie bierze pod uwagę, by kochać się w ciągu dnia. A wieczorami, jeśli nie włączy komputera, wybierze pozycję "na misjonarza". Tylko połowa panów pozwala, i to tylko na krótką chwilę, by partnerka nacieszyła się pozycją "na jeźdźca" - informował w zeszłym roku TheSun.pl.
Aktywny jak Grek, pasywny jak Czech
Z badań instytutu GfK i dziennika "The Wall Street Journal" wynika, że niekwestionowanymi przodownikami, jeśli chodzi o częstotliwość uprawiania seksu są Grecy. Kochają się 164 razy w roku, co daje im tytuł najbardziej temperamentnych narodów w Europie. W dodatku są bardzo zadowoleni ze swojego życia intymnego - połowa Greków twierdzi, że nie ma na co narzekać. Choć jest jedna rzecz, którą chętnie by zmienili – zdecydowana większość z nich chciałaby uprawiać seks co najmniej pięć razy w tygodniu.
Wiele mogliby się od Greków nauczyć Czesi, którzy są najbardziej pasywnymi kochankami. Co więcej, nie wyrażają oni zbytniej chęci, by zmienić ten stan rzeczy. Tylko co dziesiąty mężczyzna deklaruje, że chciałby się kochać co najmniej pięć razy w tygodniu. Mają jednak inną zaletę - są wiernymi partnerami.
Podczas międzynarodowego kongresu "Kobieta i mężczyzna – zdrowie reprodukcyjne i seksualne", który odbył się w marcu prof. Petr Weiss z Instytutu Seksuologii Uniwersytetu Karola w Pradze zdementował powszechne przekonanie, że Czesi są rozwiąźli seksualnie. Średnio w całym swoim życiu uprawiają seks z dziewięcioma kobietami. 47 proc. pełnoletnich Czechów uprawia seks częściej niż raz w tygodniu.
Choć Grecy w rankingach wypadają imponująco, to w ich przypadku panie również postanowiły im coś wytknąć - mianowicie rozsiewanie wokół siebie niezbyt ładnego zapachu.
Niezdecydowany jak Skandynaw
To, co na pewno cechuje Skandynawów to... niezdecydowanie. Od randki począwszy, na związku skończywszy. Według badań instytutu GFK 14 proc. Norwegów uważa, że za organizację udanej randki nie odpowiada nikt. Jej zaplanowania podejmie się tylko co czwarty. Podobnie będzie z seksem.
Większość Skandynawów nie odważy się zbyt szybko na pierwszy krok. Albo chociaż sygnał, że mieliby na niego ochotę. Randki mogą się więc ciągnąć w nieskończoność, choć mogą być całkiem udane. Jednak co czwarty Szwed będzie cierpliwie czekał na sygnał od kobiety, że myśli o kolejnym kroku. Tylko 17 proc. odważnie da znać, że liczy na coś więcej. Podobnie będzie z Norwegiem - tylko 18 proc. zdobędzie się na wykonanie pierwszego kroku. W żadnym innym zakątku Europy nie spotyka się tak powściągliwych mężczyzn.
Szwedzi zostali też uznani przez kobiety jednymi z najgorszych kochanków - podobno w łóżku są zbyt szybcy.
Cudze chwalicie…
Z badań wynika, że na całym świecie zadowolonych z seksu jest 44 proc. ludzi, a przeciętny stosunek seksualny trwa 18 minut. Jeszcze jakiś czas temu Polacy w tego typu rankingach nie wypadali zbyt dobrze. Wygląda jednak na to, że sytuacja zaczęła się odwracać.
- Panowie u nas nie są tacy źli, tylko żeby im się chciało chcieć – pisze bella na forum tvn24.pl. – I to potoczne wulgaryzowanie wszystkiego, co z seksem związane jest inne niż na świecie. U nas natychmiast pojawiają się komenty wulgarne, obelżywe i razi każda inność. Skoro więc nawet nie potrafimy o tym pogadać, to i w łóżku wygląda to nienajlepiej. Nie ma co się oburzać. Trzeba się edukować i... korzystać
Z przeprowadzonych dla firmy Bayer Schering Pharma badań wynika, że Polacy najczęściej w Europie uprawiają seks, a więc znajdują się w gronie najbardziej aktywnych seksualnie narodów. Ponad 12 proc. Polaków uprawia seks codziennie – tak dobrym wynikiem może się pochwalić zaledwie 8 proc. Europejczyków z innych krajów. Co więcej, blisko 50 proc. Polaków oddaje się miłosnym igraszkom częściej niż raz w tygodniu. W tyle pozostawiają więc uznawanych za gorących kochanków Włochów czy Hiszpanów.
Instytut Harris Interactive, także szukając odpowiedzi na pytanie, jak często Europejczycy chodzą do łóżka, stwierdził, że Polacy robią to 143 razy w roku. Są co prawda lepsi, ale za to nie są tak usatysfakcjonowani ze swojego życia intymnego.
Polacy mogą być też dumni z częstości orgazmów. Statystycznie mężczyźni przeżywają 35 orgazmów na 100 zbliżeń - Polacy 45.
Badania potwierdzają też, że 80 proc. Polaków jest czułymi i dbającymi o partnerkę kochankami. Co więcej, ponad połowa deklaruje chęć nieustannego pogłębiania swojej wiedzy i umiejętności związanych z technikami seksualnymi. To może oznaczać, że kolejne analizy pokażą ich w jeszcze lepszym świetle.
Seks – naprawdę taki ważny?
Badania często są jednak rozbieżne. Czy warto więc brać je sobie do serca? Przyglądając się choćby wynikom ankiet turystek z całej Europy można zauważyć, że coś do zarzucenia mają one w końcu każdemu. Czy dla nich seks jest tak ważny, jak mówią stereotypy?
Badania niemieckiego naukowca Michaela Sanda udowodniły, że jest wręcz odwrotnie. Zaledwie 2 proc. spośród 28 tysięcy mężczyzn różnej narodowości przyznaje, że w związku stawia przede wszystkim na seks. Co jest dla nich ważniejsze? Otóż pozytywne relacje z partnerką życiową, szczęśliwe życie rodzinne, zdrowie i bycie szanowanym.
Według stereotypów to kobieta jest tą, której niekoniecznie zależy na seksie. Być może panowie, którzy nie zostali ocenieni przez panie zbyt łaskawie, kierując się tym przeświadczeniem, uznali, że nie będą się zatem aż tak bardzo skupiać na udanym życiu intymnym. I może kobiety, wytykające potknięcia mężczyznom, są same sobie winne...
=================================================
Arab
Hucuł
Metrologia
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 10 Cze 2009 Posty: 681
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:53, 04 Lip '11
Temat postu:
rozumiem że publikacje tego typu mają na celu przyspieszenie procesu mieszania się ras ludzkich jak już kiedyś napisałem:
pawlak napisał:
Ja też będę kiedyś taki tolerancyjny jak wy ale poczekam z tym aż w rodzinie Rockefellerów , Morganów, Wartburgów lub Rothschildów pojawią się jacyś czarni albo latynosi narazie się jednak na to nie zanosi bo młody Dawid de Rothschild posuwa od wielu lat niebieskooką blondynę
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:49, 04 Lip '11
Temat postu:
Aiedail napisał:
I co w związku z tym?
Czemu ma służyć wklejenie czegoś takiego na tym forum?
Przepraszam.
Na prawdę nie chciałem nikomu psuć dobrego samopoczucia i wprowadzać go w depresję po pomiarach.
Zawsze można sobie podreperować samopoczucie porównując się z Japońcem , lub Hindusem!
Natomiast na końcu......
-Pokazałem dwa konie.
Jeden arab, - wspaniały do wyścigów, do skoków.
Drugi ... -hucuł!
Wyjątkowy do jazdy po górach.
Taki hucuł potrafi iść z jeźdźcem po kamieniach nad przepaścią i nigdy się nie potknie i nie spłoszy.
A więc?
Więc... -Analiza wartości się kłania!
( wymyślili i pierwsi dopracowali tę teorie Japończycy)
a u nas stara głuchawa babcia
W pociągu jada sobie dwie młode dziewczyny i stara babcia.
Jedna drugiej pokazuje i mówi:
" a u nas w ogródku to rosną taakie długie ogórki"
Na to koleżanka jej odpowiada
"A u nas w ogródku to rosną taaakie duże pomidory" i jednocześnie pokazuje , że są taakie duże , że się jej w garści nie mieszczą.
Na to stara i głuchawa babcia włącza sie w dyskusje i mówi:
"Młode ście som , a głupie ście som, najważniejszy to charakter!" _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:54, 05 Lip '11
Temat postu:
JerzyS.
Wszystkim ogierom dedykuje:)
Na wzgorzu stali sobie dwa byki leniwie jedzac trawe:jeden mlodziak pelen slomianego ognia i drugi ,stare byczysko doswiadczone w niejednej potyczce.
W dolinie,na dole paslo sie ,rowniez nonszlanco ,stado ponetnych jalowek.
Wiesz co -mowi mlody byk-mam propozycje:pedzimy tam ,na dol i zgwalcimy jakas jalowke..
Ja tez mam propozycje-odparl jego starszy kolega:zejdziemy na dol spacerkiem i zgwalcimy je wszystkie:)
Dołączył: 19 Lis 2009 Posty: 857
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:24, 06 Lip '11
Temat postu:
Aberdeen: Grzywna dla Polki. Uprawiając seks spadła z dachu
Cytat:
Oddawanie się uciechom erotycznym na dachu może być potrójnie niebezpieczne. Udowadnia to przypadek 19-letniej Polki z Aberdeen, która w trakcie stosunku spadła z dachu.
Właściciele samochodów, próbujący przejechać jedną z ulic w Aberdeen, długo zastanawiali się dlaczego jest ona zamknięta dla ruchu. Stał tam wóz strażacki, karetka reanimacyjna i radiowóz policyjny. Próżno jednak kierowcy i mieszkańcy wspomnianej ulicy wypatrywali dymu i ognia. Co najwyżej, można mówić o żarze namiętności.
Jak informuje Evening Express, nasza rodaczka poznała swego partnera, 26-letniego mężczyznę, przez internet i natychmiast postanowiła znajomość skonsumować. Ponieważ nie za bardzo było gdzie, bo rodzice akurat przebywali w domu, para postanowiła spróbować na dachu. Podobno początki złego zawsze są miłe – nie inaczej było w tym przypadku. Konstrukcja dachu okazała się nieprzystosowana do intensywnych uniesień i załamała się, skutkiem czego temperamentna rodaczka spadła z dachu, z wysokości trzech metrów. Rodzice wezwali służby ratunkowe, ale 19-latka podniosła się o własnych siłach – skończyło się jedynie na lekkich obrażeniach.
Kochanek miał problemy z samodzielnym opuszczeniem dachu, więc pomogła mu w tym straż pożarna. Dziewczyna tłumaczyła się, że to wszystko z nudów, a dach wybrała z dwóch powodów – rodzice byli w domu, a partner ma narzeczoną. Choć zapewne o tym drugim powodzie można już mówić w czasie przeszłym.
Kochankowie zostali ukarani grzywną za zakłócanie porządku.
Studia za seks
8 lip, 14:28 Dominic Utton
Fot. Getty Images/FPM
Fot. Getty Images/FPM
Świadczą usługi seksualne, żeby móc się uczyć. Ale gdy studia dobiegną końca, dochodzą do wniosku, że "normalna" praca nigdy nie zapewni im takich profitów. Prostytuujące się studentki wpadają w pułapkę.
Laura, 22-letnia studentka wychowania fizycznego, siedzi w zatłoczonym barze w centralnym Londynie i sączy drinka. Gdy rozgląda się wokół siebie, natrafia na oczarowane spojrzenia męskiej klienteli. W modnej sukience i zabójczych szpilkach dziewczyna jest najwyraźniej gotowa na randkę i obiad w jednej z najdroższych restauracji brytyjskiej stolicy. Prawda jest taka, że swojego partnera ma zobaczyć po raz pierwszy w życiu. I prześpi się z nim. Dla pieniędzy.
Przez ostatnie 12 miesięcy Laura, studentka drugiego roku, po zajęciach na uczelni pracowała jako "dziewczyna do towarzystwa". Możesz kupić sobie godzinę jej towarzystwa za 160 funtów. Na stronie internetowej, gdzie proponuje swe usługi, czytamy, że płacimy za jej czas i wszystko, co wspólnie zrobimy za obopólną zgodą. W rzeczywistości klienci Laury mają tylko jedno życzenie: seks.
– Ponieważ studiuję, nie jestem dyspozycyjna czasowo – tłumaczy Laura. – Nie mam w ciągu dnia dość czasu, żeby wykonywać normalną pracę i zarobić na naukę. To zajęcie oznacza, że sama wyznaczam dzień i godzinę spotkania. W dodatku płaca jest lepsza niż w jakiejkolwiek innej branży. Może to zabrzmi dziwnie, lecz uważam, że lepszej pracy bym mieć nie mogła. A jeśli chodzi o brzydkich mężczyzn, cóż, gdybym była barmanką, też musiałabym ich obsługiwać, prawda? Traktuję swoją pracę jak właściwy wybór.
Laura nie pasuje do stereotypu prostytutki. Nie sprawia wrażenia, żeby w tym układzie była ofiarą. Nie bierze narkotyków, mało pije i pochodzi z dobrej, kochającej rodziny. Jest zabawna, inteligentna, wygadana, a o tym, co robi, potrafi opowiadać z zadziwiającą szczerością. Ale niewątpliwie jest przedstawicielką zjawiska, które zatacza coraz szersze kręgi na uczelnianych kampusach: studenckiej prostytucji wymuszonej przez rosnące czesne.
Przeprowadzone niedawno badanie Keele University wykazało, że trzecia część ankietowanych "dziewczyn do towarzystwa" studiuje, a 18 proc. ma tytuł uniwersytecki. 38 proc. studentek przyznało, że prostytuuje się, żeby opłacić czesne. We wnioskach z innego studium przeprowadzonego przez Westminster University czytamy, że jedna na 25 studentek sprzedaje swoje ciało, żeby podołać kosztom nauki i utrzymania w czasie studiów. Prawdopodobnie 60 proc. wszystkich prostytutek w Leeds zdobywa wykształcenie. Badaczka i blogerka Brook Magnanti, lat 35, lepiej znana szerszej publiczności jako Belle de Jour, inspiracja dla show w brytyjskiej telewizji "Secret Diary of a Call Girl", z pomocą prostytucji napisała doktorat. (…)
Odpłatność za studia została wprowadzona w 1998 roku i początkowo wynosiła w Wielkiej Brytanii 1000 funtów za rok. Dziś studenci płacą trzy razy tyle, a od 2012 roku będą musieli wyłożyć na naukę nawet 9000 funtów. Zgodnie z szacunkami organizacji dobroczynnej Credit Action statystyczny student opuści teraz uczelnię zadłużony na kwotę 23 200 funtów. W przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. Tymczasem nie ma żadnej gwarancji, że wykształcenie przełoży się na przyzwoite zarobki. Bezrobocie wśród absolwentów uczelni jest teraz najwyższe od 1995 roku – i w żadnej innej grupie nie rośnie tak szybko: na starcie recesji wynosiło 10,8 proc., dziś jest to 20 proc.W przyszłym miesiącu tysiące Brytyjczyków dowie się, czy ich wnioski o przyjęcie na studia wyższe zostały pozytywnie rozpatrzone. Rekordowa liczba kandydatów szturmuje uczelniane bramy w nadziei, że zdąży przed podwyżką. Wydaje się jednak, że nawet ci szczęściarze, których ucieszy odpowiedź szkoły wyższej, zderzą się boleśnie z realiami studenckiego życia, tak różnego od tego, o czym czytamy w informatorach dla przyszłych żaków.
Laura przyznaje, że na ścieżkę prostytucji pchnęły ją argumenty natury finansowej. – Pracowałam w barze zarabiając siedem funtów za godzinę – opowiada. – Bardzo chciałam studiować, ale zwyczajnie nie było mnie stać. Przyjaciółka znalazła zatrudnienie przy seks-telefonie. Pochwaliła się, że dostaje funta za minutę, więc chciałam się przekonać, czy to prawda. Wtedy weszłam na strony z "dziewczynami do towarzystwa" i dotarło do mnie, że w ten sposób można zarobić prawdziwe pieniądze.
W dodatku wszystko jest takie proste. W zeszłym tygodniu umówiłam się na dwugodzinne spotkanie. Przez półtorej godziny popijałam rum z colą, przez pół godziny uprawiałam seks i wróciłam do domu z 300 funtami w kieszeni. Proste, co? Ludzie sądzą, że jesteśmy ofiarami. Jakimi ofiarami, słucham? Zdarza się, że w ogóle nie idziemy z klientem do łóżka. W tym tygodniu odwiedziło mnie trzech panów – w sumie pracowałam może cztery godziny i zarobiłam 600 funtów. Bez konieczności dojazdów, bez męczącego szefa. I już mam za co opłacić czynsz.
Stacey, lat 23, jest drobną dziewczyną, studentką ostatniego roku akademii sztuk pięknych, dowcipną, zarażającą śmiechem. Usługi seksualne świadczy w swoim mieszkaniu w zachodnim Londynie. Wciągnęła się, gdy nie mogła podołać kosztom utrzymania i materiałów do prac plastycznych. – Zbliżał się dzień zapłaty za czynsz, tymczasem ja osiągnęłam już maksymalny debet na karcie kredytowej – wspomina. – O pracy w charakterze "dziewczyny do towarzystwa" dowiedziałam się od koleżanek. Opowiadały, że umawiasz się na obiad i często nawet nie dochodzi do seksu. Przeszukałam internet, znalazłam stronę z ofertami i dodałam swoje zdjęcie. Nie minęło 20 minut a już miałam pierwsze zgłoszenie.
Stacey umówiła się z klientem na obiad i szybko stało się jasne, że ma on ochotę na coś więcej niż pozycje zapisane w menu. – Byłam tak naiwna, że naprawdę potraktowałam to jak randkę – mówi dziewczyna. – Ale zaraz padło pytanie, ile kosztują moje usługi. Potem mężczyzna położył na stole kopertę, w której znalazła się suma potrzebna na mój czynsz. Był zresztą całkiem sympatycznym gościem, niebrzydkim. Powiedziałam sobie: dlaczego nie?
Od tamtego czasu Stacey nie jest w stanie zliczyć wszystkich, którzy zapłacili jej za sesję w łóżku. Przyznaje tylko, że zarabia od 500 do 2000 funtów tygodniowo. Dobrze godzi to zajęcie ze studiowaniem i od czasu do czasu robi sobie przerwę w pracy, żeby "wszystko poukładać sobie w głowie". – Możesz się w tym wszystkim trochę pogubić – przyznaje. – I bardzo trudno w tej sytuacji związać się z kimś na stałe. Ale to mój wybór. Nikt mnie do niego nie zmusił. Zarabiam dobre pieniądze, sama sobie jestem szefem, jeśli chcę podwyżkę, to ją sobie daję i dowolnie wybieram termin urlopu.
Poza tym bardzo lubię poznawać nowych ludzi. Uważacie, że to bez sensu? Ja nie. Gdybym tak myślała, nie pracowałabym w tej branży. Nie zrozumcie mnie źle: to wcale nie jest dla mnie wymarzona ścieżka kariery. Nie robiłabym tego, gdybym nie potrzebowała kasy. Ale, w zasadzie, to samo można powiedzieć o każdej pracy.Stacey nie wie jeszcze, co zrobi, kiedy zostanie magistrem. – Oszczędzam i marzę o podróżach – zdradza. – Nie mam pojęcia, jak spożytkuję w przyszłości te lata studiów, lecz wydaje mi się, że większości absolwentów tego nie wie. I nikt raczej nie idzie do dobrej pracy zaraz po odebraniu dyplomu. Moja sytuacja jest o tyle lepsza, że nie wkroczę na rynek pracy z gigantycznym długiem do spłacenia.
Słuchając tych opowieści można na chwilę zapomnieć, czym naprawdę zajmują się moje rozmówczynie. Nawet jeśli mają pieniądze i same sobie są szefami, to istota ich pracy pozostaje niezmienna. – Nie da się uciec przed napiętnowaniem – przyznaje Cassie, 23-letnia absolwentka kierunku humanistycznego, która przez ostatni rok studiów świadczyła usługi seksualne i zajmuje się tym również teraz. Nawet jeśli studentki nazywają się "dziewczynami do towarzystwa", na określenie ich pracy wymyślono wiele dosadnych terminów i wszystkie one – choć niewypowiedziane – wiszą w powietrzu. – "Dziwka", "kurwa" – to już brzmi zupełnie inaczej, prawda? – przyznaje Cassie.
Stacey nie zachwyca się wysmakowaną wizją kurtyzany Belle de Jour. (…) Nie znoszę "Secret Diary of A Call Girl" – wybucha. – Przedstawia naszą pracę jako coś wykwintnego. A uwierzcie mi, nie ma nic wykwintnego, jeśli musisz klęknąć przed jakimś starym facetem.
Wstyd związany z wykonywaniem najstarszego zawodu świata mógłby skłonić dziewczyny do zerwania z prostytucją zaraz po zakończeniu studiów. Wtedy mogłyby spożytkować ciężko zarobione pieniądze i zacząć "normalną" pracę. – Wciąż boję się, że ludzie się dowiedzą, czym się zajmowałam – mówi Cassie. – Wstydzę się zwłaszcza rodziny i przyjaciół. Za każdym razem, gdy pada zdanie: "Muszę z tobą poważnie porozmawiać", zamiera mi serce.
Jednak niewątpliwie taki sekret się opłaca. Koledzy Cassie biją się o każdą posadę, godzą się na bezpłatne staże i zwiększają swoje długi, tymczasem nasza rozmówczyni ma dziś na koncie 120 tys. funtów. – Kiedy odebrałam dyplom, właśnie zaczynała się recesja – opowiada.
– Robiłam, co mogłam, wysyłałam listy motywacyjne, chodziłam na spotkania, ale nic z tego nie wyszło. Po jakimś czasie po prostu się poddajesz. I pytasz siebie, jaki jest sens w studiowaniu, jeżeli potem siedzisz na bezrobociu, w dodatku z potężnym kredytem do spłacenia? Ja jednak mogę zarabiać prawdziwe pieniądze i pracować za taką samą pensję jak finansista z City.
Z powrotem w barze widzimy, jak Laura przygotowuje się do "randki". – Początkowo założyłam, że w ten sposób dam radę opłacić naukę – mówi. – Ale obawiam się, że nawet jako osoba z wyższym wykształceniem nie dostanę pracy, która będzie tak opłacalna jak to zajęcie. Powtarzam sobie, że kiedyś z tym skończę. Nie chcę zostać zapamiętana jako "dziewczyna do towarzystwa". Chciałabym coś w życiu osiągnąć. To dlatego chodzę na studia. I nie zapomniałam o swoich ambicjach.
Imiona wszystkich bohaterek zostały zmienione.
Autor: Dominic Utton
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:43, 01 Sie '11
Temat postu:
21:38, 27.07.2011 /TVN24
17-latek zgwałcił konia
GROZI MU NAWET WIĘZIENIE
17-latek zgwałcił konia
Fot. sxc.huSprawą źrebaka zajmie się Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami
Policja w Węgorzewie (woj. warmińsko-mazurskie) zatrzymała 17-letniego mężczyznę, który zgwałcił małego źrebaka. Dostał mandat, ale grozi mu więzienie.
W poniedziałek węgorzewska policja otrzymała zgłoszenie o próbie kradzieży konia z jednego z gospodarstw na terenie miasta.
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, oniemieli. Jak poinformowała Mariola Ostaszewska z biura prasowego policji w Olsztynie, na polu ujrzeli 17-letniego mężczyznę, który gwałcił małego źrebaka.
Grozi mu więzienie
Chłopak, który był agresywny, został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Miał ok. promila alkoholu w organizmie.
Policjanci ukarali go 500-złotowym mandatem za wykorzystanie zwierzęcia do celów niezgodnych z jego naturą.
W związku ze sprawą została powiadomiona prokuratura.
Mężczyzna będzie odpowiadał za znęcanie się nad zwierzęciem na podstawie ustawy o ochronie zwierząt.
Grozi mu nawet dwa lata więzienia.
Sprawą najprawdopodobniej zajmie sie także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
nsz//mat
==================================
Podobno koń w sądzie odmówi składania zeznań!
A mnie gwałcą demokracją!
Też dac im dwa lata.
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 10 Lut 2011 Posty: 226
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:21, 01 Sie '11
Temat postu:
Cytat:
Policjanci ukarali go 500-złotowym mandatem za wykorzystanie zwierzęcia do celów niezgodnych z jego naturą.
To jest dobre... Rozumiem, że zaprzęganie konia do wozu jest również karane 500-złotowym mandatem? Wszak to wykorzystanie zwierzęcia do celów niezgodnych z jego naturą.
Pytanie-ankieta: kto jest większym idiotą?
a) Policjanci, którzy wystawili taki mandat (o ile za to rzeczywiście wystawili mandat).
b) Ustawodawca, który dał taki zapis w prawie (o ile rzeczywiście taki zapis istnieje).
c) Dziennikarz, który takie bzdury wypisuje.
Dołączył: 14 Sty 2015 Posty: 25
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:18, 01 Lut '15
Temat postu:
jeee kolejny ekstra temat
JerzyS napisał:
Świadczą usługi seksualne, żeby móc się uczyć. Ale gdy studia dobiegną końca, dochodzą do wniosku, że "normalna" praca nigdy nie zapewni im takich profitów. Prostytuujące się studentki wpadają w pułapkę.
no i bardzo dobrze, trzeba wykorzystywać starych zgredów ile wlezie, a każdy musi być z miejsca matką polką święta męczennicą? No chyba lepiej mieć kiepski seks za pieniądze niż kiepski seks za darmo. Lepiej być singlem i utrzymanką bogatego zgreda niż związać się z biednym, niezaradnym kolesiem, poświęcać się, harować i nic z tego nie mieć ani pieniędzy ani satysfakcji.
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:06, 09 Mar '17
Temat postu:
Krytyka feminizmu: Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy – czyli jak kobiety zabijają?
Przez
nczas -
30/07/2012
7
Z PAWŁEM ŚLĄSKIM, autorem książki „Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy – czyli jak kobiety zabijają” (dostępna tutaj), rozmawia Marta Sieciechowicz. Książka jest szczerą i autentyczną opowieścią o konsekwencjach związków z pewnymi kobietami. Związków, które tylko w najlepszym wypadku mogą się zakończyć na sali sądowej, ale na ogół tak się nie kończą. Książka to męskie, ale absolutnie niemizoginiczne, spojrzenie na feminizm i jego zabawna, beletrystyczna krytyka.
Czy religijność może mieć wpływ na istnienie hieny, tzn. czy osoba wierząca może być hieną?
Niestety może – i to jak! Ta Hiena de domo Maliszewska, ta od piekarza Tadzia była osobą wierzącą, jej matka też i córka też. Ale Hiena jest Hieną i religię wyrzuci z siebie w zależności od okoliczności. Bywa, że pastor ma żonę i żona jest Hieną aż miło. Dlatego celibat jest pożądany. Po pierwsze – nie ma rozkradania majątku kościelnego dla własnej rodziny, a po drugie – po zejściu z kazalnicy nie ma tego sączenia jadu do ucha i nastawiania księdza przeciwko temu czy tamtemu. Mogę się zgodzić, że przykazania i wzorowe życie religijne w domu rodzinnym mają na Hienę jakiś wpływ, ale obserwacje moje i kolegów ustaliły ten poziom wpływu na 1-5%, bez znaczenia.
Czy naprawdę uważa Pan, że tzw. samorealizacja jest kobiecie niepotrzebna? Czy jest Pan zwolennikiem niemieckiego 3xK, tzn. Kinder, Kirche, Küche? Co w takim razie z talentami danymi kobiecie przez Pana Boga?
Wszystkie „samorealizujące się” przestawały o tym ględzić w ciągu sekundy, w której dawałem im odczuć, że jestem taką zainteresowany – nie tylko zresztą ja, inni koledzy też to potwierdzają. Jest facet? Chce mnie! A to precz z samorealizacją! Rzuci wszystko i pędzi na randkę z uszami i ogonem do góry, choćby właśnie do jej firmy przyleciała japońska delegacja z klientem. No takie one na ogół są… tak są stworzone i nie jest to wcale żadna ujma. Nie mógłbym żyć z kobietą, która woli swoją pracę ode mnie. Inni może tak, ja nie. Nawet premier Cyrankiewicz się połapał i rozwiódł z Niną Andrycz – pasjami kochała swoją pracę, ale po co taka pasjonatka w domu? Niemcy są genialni w tym określonku. Po co mi żyć z domowym Einsteinem? Choć oczywiście moja domowa Kaczusia potrafi ze mną rozwinąć temat różnic stylu wystroju wnętrz art déco w Europie i w USA. To nas łączy. Zna na pamięć, jak Korwin-Mikke, oba koncerty Chopina – ja nie, ale to nas łączy. Łączy nas i religia, i wychowanie, i inne rzeczy – ot, choćby tango, ale uwaga!!! Kaczunia spełnia fenomenalnie całość niemieckiego przysłowia – a to jest wielka sztuka, największa i ja mam w domu baaardzo dobrze, ostatecznie wybaczyłbym tę damę w kuchni, ale i tak z trudem, bo nasza miłość do Bordeaux też nas łączy. Jakie talenty? Mają ich o wiele mniej od mężczyzn i prawie zerową zaciekłość realizacji tych ewentualnych uzdolnień. Ponadto to one same mają w pięcie własny talent, gdy na horyzoncie pojawia się facet do zagospodarowania. Córka mego kuzyna ma fenomenalny talent plastyczny, niewyobrażalny, po pradziadku. I co z tego? Zjawił się mężczyzna, wyszła za niego i talent pozostał w szafie. Ale to ona tak woli! Ona tak wybiera! Facet jest najważniejszy w ich głowach.
Dlaczego uważa Pan, że sądy rodzinne są niepotrzebne? Przecież zdarzają się także mężczyźni-dranie.
Pytanie tendencyjne. To nie ma nic do rzeczy. Mężczyźni-dranie istnieją, jest ich mniej niż Hien, określiłem takich w książce mianem „Kurdupli”, jestem dla nich bezlitosny w życiu i jeśli po drugim tomie „Hien” podołam, to napiszę poradnik dla kobiet: „Kurdupel – czyli męska Hiena”. Ale sąd? Jaki sąd? O sprawach intymnych, ludzkich, może mieć opinię ksiądz małej parafii, mufti, rabin czy kacyk małego plemienia. Ta opinia może – powtarzam: może mieć szanse na obiektywność, bo tam się znają wszyscy od pokoleń i o każdym wszystko wiadomo. Jeszcze do tego potrzebni są świadkowie, którzy mieszkali u powoda czy powódki przez sześć tygodni w szafie – jeśli takowych nie ma, to nikt nie ma prawa do sądzenia. NIKT! Sądy do spraw rodzinnych są chore, tendencyjne, skorumpowane. Cruelle w togach mają swe antypatie i sympatie, świadkowie bezkarnie kłamią – cyrk na kółkach, gorzej: PIEKŁO NA KÓŁKACH!
Dlaczego Sądy Rodzinne są tak sfeminizowane? Może to wina mężczyzn, że nie chcą być sędziami?
Nie wiem dlaczego. Chyba w ogóle wiąże to się z feminizacją życia człowieka rasy białej. Polska to młyn Prokopa, tego ze „Znachora”, pędzony babami. Biedne baby! Na poczcie same baby, w sklepie same baby, kelnerzy (ciężki, męski zawód) baby, w kasach baby, gdzie podziali się faceci do roboty? A kto chce być sędzią za 3 tys. złotych? Dajmy im 30 tys. i będzie nas sądziła elita intelektualna z konkursu i nienaganna moralnie. Łapówy taki też nie przyjmie. Winą mężczyzn jest to, że jeszcze nie obalili tego zgnitego demokratycznego potworka i że dają sobą poniewierać i odbierać sobie ponad 80% zarobków na różne „rządy” i lichwiarzy. Jak mają nas one za to szanować? Sądy rodzinne opisałem z całym właściwym mi barbarzyństwem, ale obiektywnie. Proszę czytać w książce.
Czy propaguje Pan rozwody?
Oczywiście, ale tylko w związku z Hieną! W związku z Hieną to ja propaguję nawet młotek ze stali narzędziowej uczyniony, czym wsławił się nasz bohater Thierry-Młotek, szczegóły również w książce. W związku z kobietą normalną i uczciwą wyznaję zasadę, że tylko śmierć nas rozdzieli, a i tu nawet jestem przekonany, że kiedyś, już po zmartwychwstaniu, w tym nowym ciele molekularnym czy energetycznym, będę i tak szukał tej mej Kaczuchy, przywiązuję się niezwykle silnie – albo ona to jakoś robi?
Czy spotkał Pan hienę, która mówiła sama o sobie, że jest hieną (niekoniecznie używając tego określenia)?
Świetne pytanie. NIGDY!!! Każda Hiena doskonale wie, że nią jest, wie odruchowo, jest świadoma swego hienizmu i swych świńskich cech. W pełni świadoma, ale nigdy o tym nie powie, bo ona uprawia kamuflaż. Jeśli jakakolwiek Czytelniczka zadaje sobie pytanie: „Czy ja aby nie jestem Hieną?”, to z góry można założyć, że nią nie jest! Hiena nawet nie zastanawia się – toż ona wie, ma to zaprogramowane na dodatkowych zwojach mózgu; homoseksualista też na ogół wie, że mu się chłopcy podobają…
Czy hienę można wyleczyć z hienizmu? Czy spotkał Pan taki przypadek?
Niestety, nie da się tego NIGDY wyleczyć – opisałem to szczegółowo. Można li tylko ją ograniczyć finansowo czy zbrutalizować i wtedy ta eskalacja hienizmu przycicha, ale po co człowiekowi wtedy taki dom i wieczna w nim wojna, wojna z perspektywą na straszliwą zemstę, na zemstę nieuchronną.
Hiena, modliszka, czarna wdowa – wszystko jest rodzaju żeńskiego.
Czy to przypadek?
Nie jest to przypadek. Tych kobiecych drapieżników jest o wiele więcej, ale te są najczęstsze. Różnią się tylko sposobem zabijania. U mężczyzn praktycznie każdy „Kurdupel” jest taki sam, tu prostota myślenia nie ewoluowała w jakieś inne podgatunki. U kobiet walka o samca i chęć wyjścia za mąż jest tak silna, że wyposażone są bardziej wielowariantowo, nie tak jak my: cycki, nogi, twarz… myślenie gibbona.
Podobno pierwszym ustrojem był matriarchat. Istnieją też do dziś społeczności poliandryczne. Może warto do tego wrócić?
Pytanie za trudne na mój prosty rozum. Jestem za powrotem do normalności poprzez obalenie tego g**** ustrojowego, jakim jest demokracja. Potem samo naturalnie się wszystko ułoży. Hienizm też przycichnie, zatrudnimy kata, sądy znormalnieją…
Skąd się bierze to całe hieństwo? Czy to wirus, którego można pokonać? Czy też może cecha przyrodzona ludzkości?
Hienizm jest genetyczny i nieusuwalny, tak jak zmiany genetyczne wywołujące syndrom samobójczy. Nawet syfilis jest niewidoczny w czwartym pokoleniu, hienizm zaś nigdy nie słabnie. W książce podaję dwie jedyne recepty na hienizm.
Co o książce mówi Pana żona?
Jest zachwycona, jak każda normalna kobieta. Są nawet fragmenty, gdzie kobiety tarzają się ze śmiechu, ale przede wszystkim żona wie, że powiedziałem 100% prawdy, tylko prawdy i całej prawdy. Staram się w życiu nigdy wobec niej nie kłamać. Kłamstwo to zawsze słabość, silny mężczyzna nie może być kłamcą, a w moim wieku nie boję się nikogo na ziemi. Aha, sama pani Małgorzata Korwin-Mikke powiedziała mi parę komplementów… Pękam z dumy.
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:00, 22 Wrz '17
Temat postu:
"W czasach mej paryskiej młodości
byłem w wielu muzułmańskich domach, naprawiając telewizory
– i ani razu nie spotkałem Hieny.
Nie zależało to od poziomu wykształcenia czy też zasobności portfela."
a dlaczego są w katolickiej Polsce?
Czyżby to było związanie z religia katolicką?
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
JerzyS pisząc :
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
nie próbuje dociekać przyczyn zjawisk.
Na przykład takiego zjawiska:
Krytyka feminizmu: Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy – czyli jak kobiety zabijają?
Przez
nczas -
30/07/2012
Tymczasem wg. mojego przekonania, opartego na wiedzy BIOLOGICZNEJ, "Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy", są SKUTKIEM zjawisk.
W dyskusji w temacie "psychiatria" (z Ihletem m.in.) wypowiadałam się na ten temat.
Nikomu nie zależy na analizowaniu przyczyn zjawisk, takich jak formowanie mentalności hieny, modliszki i czarnej wdowy.
A przyczyna jest prosta- przeżycia z dzieciństwa. A nawet negatywne bodźce z życia prenatalnego, jak wynika z www/learninggnm.com
WSZYSTKIE te kobiety nie zaznały w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa GŁÓWNIE ze strony ojca.
Albo ojca wcale nie było (rozwód) albo wywierał nieznośną presję na kobietę w małżeństwie (np. wymuszając seks) albo generalnie robił awantury, pił i despotycznie zarządzał "rewirem" kobiety i kobietą. Gdyż jego potrzeby seksualne nie były realizowane.
Generalnie problem WYZIERA z KAŻDEGO tematu na KAŻDYM forum społecznym. Ktokolwiek sprawdzi różnice w biologii samca i samicy homo sapiens, powinien zauważyć że - priorytety w sprawach seksu są dla płci RÓŻNE.
Ubolewam, że mężczyźni nie są w stanie ocenić tej sytuacji obiektywnie. Dlaczego ?
Dlatego, że ich biologicznym prerogatywem jest gotowość do prokreacji w permanencji. Do końca życia. I przez pryzmat SWOICH potrzeb patrzą na kobiety.
Książki, podręczniki traktujące o sprawach seksu piszą zwykle mężczyźni.
Z reguł opisujących charakter człowieka ("Cybernetyka i charakter" Mariana Mazura) i z www.learninggnm.com wynika, że osobnicy porażeni przymusem pisania podlegają manii (konfliktowi strach+złość). Zatem piszą to, co im ślina na jęzor przyniesie.
( Ja także podlegam takiemu nałogowi, niestety)
I żaden mężczyzna nie napisze o konieczności WSTRZEMIĘŹLIWOŚCI seksualnej.
W książce ( medycyna germańska) o nowotworach w obrębie narządów płciowych kobiet jest 10 stron, a o nowotworach mężczyzn 3 ( TYLKO 3 !)
Za jedyny sposób uniezależnienia się od dominacji mężczyzny-kobiety uznały uniezależnienie finansowe. Niestety, rujnuje to im zdrowie i ich dzieciom- oddawanym do żłobków i przedszkoli.
Konsekwencje "wyzwolenia" kobiet są traumatyczne.
Jest to też związane z desperackim zarządzaniem, kontrolą własnej seksualności - antykoncepcją.https://jarek-kefir.org/2014/12/26/szokujace-skutki-uboczne-antykoncepcji-hormonalnej-to-zaburza-prace-calego-organizmu/
Hormonalne środki imitują stan "ciąży". Ciąża jest stanem biologicznym wyłączającym potrzeby seksualne.
MIMO wpierania gównoprawd - NACHALNYCH, BEZCZELNYCH I ZBRODNICZYCH KŁAMSTW na temat "cudownego" seksu w ciąży w każdym gie-jzerze wiedzy o ciąży.
Na szczęście, jestem kobietą w wieku postmenopauzalnym i nie podlegam instynktom seksualnym. Używałam środków antykoncepcyjnych, różnych. Byłam w ciąży, urodziłam dzieci, mam tabuny znajomych kobiet o podobnych doświadczeniach i nikt mi nie wmówi, że seks w ciąży jest super. Oraz, że kobieta na hormonach bardzo pociąga seks. NIE !
Emblematycznym przykładem mężczyzny wytwarzającego kobiety o zwichniętej psychice jest sam Korwin (mam ochotę napisać Kurvin) Mikke.
Jakkolwiek zgadzam się z wieloma jego zdaniami na różne tematy, postrzegam go jako osobę której nie można wierzyć, jak każdemu uzależnionemu.
Jest seksoholikiem- uzależnionym od seksu.
Jego "bogate" życie rodzinne - kolejne związki i kolejne dzieci w związkach, o tym świadczą.
Ma pełną gębę frazesów, nie potrafił powstrzymać się od seksoholizmu a problem z córką tak skwitował:
Korwin-Mikke o aresztowaniu córki: "CO MNIE TO OBCHODZI? "
O czym mówi Gabor Mate - kanadyjski psychiatra ?
O tym, że na psychikę dziecka wpływa stan matki w czasie ciąży.
Jak leczyć uzależnienia - yt 10 minut
Korwin jest tak niezwykle bystry i inteligentny ale "leczy" się nitrogliceryną. I jest człowiekiem WIERZĄCYM - w medycynę konwencjonalną.
Biologicznie w rewirze samca homo sapiens znajduje się jego rewir=praca, samica oraz... rewir samicy (jej praca, dziecko, aktywności)
Zaburzenia w czasie rozwoju emocjonalnego chłopca powodują nadreaktywność na "naruszanie" granic jego rewirów. Np. wściekłą, irracjonalną zazdrość, despotyzm i usiłowanie sterowania wszystkimi elementami "rewiru".
W przypadku niedojrzałości emocjonalnej samca homo i związku z endodynamiczką, może to prowadzić do bezustannego ścierania się - walki o rządzenie w domu. Czego efektem jest rozpad związku.
Z mojej obserwacji związków i wypowiedzi znajomego adwokata- 40 lat w zawodzie, specjalizacja :rozwody, wynika, że ludzie się rozwodzą z powodu seksu. A właściwie z braku zaspokojenia potrzeb mężczyzny. Ze zmęczenia kobiet seksem.
Kiedyś zadał mi ten adwokat pytanie (miałam 45 lat) - czy pani wie dlaczego mężczyźni się żenią?
Odpowiedziałam - "dlatego, żeby mieć rodzinę"
On odpowiedział- "NIE, dlatego, żeby ... nie szukać „tego” daleko"
BYŁAM ZSZOKOWANA.
Ale taka jest PRAWDA.
I, kobitki, których na fp2 nie ma, powinny to przełknąć.
Wstawianie religijnych konotacji do tematu : "kobieta w poszukiwaniu ogiera" to jakieś zakręcenie relogijno-seksualne. Nie chcę użyć słowa obsesja.
Mieszanie agend podlegających prawom naukowym z metafizyką świadczy o chaosie intelektualnym.
Tak jak zestawienie słów PRAWDA O BOGU - jest NIEPOROZUMIENIEM.
Prawda należy do kategorii pojęć ze zjawisk obiektywnie sprawdzalnych- w nauce (dowody sprawdzane empirią, empiria-dowodami=prawami)
Bóg jest pojęciem z dziedziny metafizyki - jak zatem można "udowadniać", że istnieje albo nieistnieje !!!!!!![/b]
Moja smutna konstatacja jest taka. Nie można liczyć na dojście do głosu PRAWDY w temacie zdrowie człowieka. Mężczyźni tego, z uwagi na upośledzenie - podleganie uzależnieniu od seksu, nie są w stanie tego zrozumieć. Ani tym bardziej dążyć do upowszechnienia wiedzy biologicznej.
Uprzedzam osoby próbujące mi wmówić, że brak mi seksu i jestem nieszczęśliwą osobą w związku.
Mam i doceniam profity z bycia żoną i matką. Moje jedyne problemy wynikają z zawierzenia medycynie konwencjonalnej -m. in. hucpie dobroci szczepień.
Z powyższego powodu prowadzę akcję uświadamiającą na temat hucpiarskiej medycyny konwencjonalnej.
Tylko Azyren jest tak biegły w kalkulacjach metafizycznych, że "doliczył" się istnienia kilkunastu "jezusów".
Ale to człowiek omnipotentny, na każdy temat potrafi się wypowiedzieć autorytatywnie, czy to o noworodkach, czy polityce, czy o pochodzeniu Stalina.
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:20, 26 Wrz '17
Temat postu:
JerzyS napisał:
"Świadczą usługi seksualne, żeby móc się uczyć. Ale gdy studia dobiegną końca, dochodzą do wniosku, że "normalna" praca nigdy nie zapewni im takich profitów. Prostytuujące się studentki wpadają w pułapkę. "
Ciekawy to kraj gdzie trzeba zostac kurwa po to aby moc zplacic za nauke
Temat jak znalazl dla tak zwanych "FEMA-nistek" ale jakos jeszcze go nie zauwazyly
JerzyS pisząc :
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
nie próbuje dociekać przyczyn zjawisk.
Na przykład takiego zjawiska:
Krytyka feminizmu: Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy – czyli jak kobiety zabijają?
Przez
nczas -
30/07/2012
Tymczasem wg. mojego przekonania, opartego na wiedzy BIOLOGICZNEJ, "Hieny, Modliszki, Czarne Wdowy", są SKUTKIEM zjawisk.
W dyskusji w temacie "psychiatria" (z Ihletem m.in.) wypowiadałam się na ten temat.
Nikomu nie zależy na analizowaniu przyczyn zjawisk, takich jak formowanie mentalności hieny, modliszki i czarnej wdowy.
A przyczyna jest prosta- przeżycia z dzieciństwa. A nawet negatywne bodźce z życia prenatalnego, jak wynika z www/learninggnm.com
WSZYSTKIE te kobiety nie zaznały w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa GŁÓWNIE ze strony ojca.
Albo ojca wcale nie było (rozwód) albo wywierał nieznośną presję na kobietę w małżeństwie (np. wymuszając seks) albo generalnie robił awantury, pił i despotycznie zarządzał "rewirem" kobiety i kobietą. Gdyż jego potrzeby seksualne nie były realizowane.
Generalnie problem WYZIERA z KAŻDEGO tematu na KAŻDYM forum społecznym. Ktokolwiek sprawdzi różnice w biologii samca i samicy homo sapiens, powinien zauważyć że - priorytety w sprawach seksu są dla płci RÓŻNE.
Ubolewam, że mężczyźni nie są w stanie ocenić tej sytuacji obiektywnie. Dlaczego ?
Dlatego, że ich biologicznym prerogatywem jest gotowość do prokreacji w permanencji. Do końca życia. I przez pryzmat SWOICH potrzeb patrzą na kobiety.
Książki, podręczniki traktujące o sprawach seksu piszą zwykle mężczyźni.
Z reguł opisujących charakter człowieka ("Cybernetyka i charakter" Mariana Mazura) i z www.learninggnm.com wynika, że osobnicy porażeni przymusem pisania podlegają manii (konfliktowi strach+złość). Zatem piszą to, co im ślina na jęzor przyniesie.
( Ja także podlegam takiemu nałogowi, niestety)
I żaden mężczyzna nie napisze o konieczności WSTRZEMIĘŹLIWOŚCI seksualnej.
W książce ( medycyna germańska) o nowotworach w obrębie narządów płciowych kobiet jest 10 stron, a o nowotworach mężczyzn 3 ( TYLKO 3 !)
Za jedyny sposób uniezależnienia się od dominacji mężczyzny-kobiety uznały uniezależnienie finansowe. Niestety, rujnuje to im zdrowie i ich dzieciom- oddawanym do żłobków i przedszkoli.
Konsekwencje "wyzwolenia" kobiet są traumatyczne.
Jest to też związane z desperackim zarządzaniem, kontrolą własnej seksualności - antykoncepcją.https://jarek-kefir.org/2014/12/26/szokujace-skutki-uboczne-antykoncepcji-hormonalnej-to-zaburza-prace-calego-organizmu/
Hormonalne środki imitują stan "ciąży". Ciąża jest stanem biologicznym wyłączającym potrzeby seksualne.
MIMO wpierania gównoprawd - NACHALNYCH, BEZCZELNYCH I ZBRODNICZYCH KŁAMSTW na temat "cudownego" seksu w ciąży w każdym gie-jzerze wiedzy o ciąży.
Na szczęście, jestem kobietą w wieku postmenopauzalnym i nie podlegam instynktom seksualnym. Używałam środków antykoncepcyjnych, różnych. Byłam w ciąży, urodziłam dzieci, mam tabuny znajomych kobiet o podobnych doświadczeniach i nikt mi nie wmówi, że seks w ciąży jest super. Oraz, że kobieta na hormonach bardzo pociąga seks. NIE !
Emblematycznym przykładem mężczyzny wytwarzającego kobiety o zwichniętej psychice jest sam Korwin (mam ochotę napisać Kurvin) Mikke.
Jakkolwiek zgadzam się z wieloma jego zdaniami na różne tematy, postrzegam go jako osobę której nie można wierzyć, jak każdemu uzależnionemu.
Jest seksoholikiem- uzależnionym od seksu.
Jego "bogate" życie rodzinne - kolejne związki i kolejne dzieci w związkach, o tym świadczą.
Ma pełną gębę frazesów, nie potrafił powstrzymać się od seksoholizmu a problem z córką tak skwitował:
Korwin-Mikke o aresztowaniu córki: "CO MNIE TO OBCHODZI? "
O czym mówi Gabor Mate - kanadyjski psychiatra ?
O tym, że na psychikę dziecka wpływa stan matki w czasie ciąży.
Jak leczyć uzależnienia - yt 10 minut
Korwin jest tak niezwykle bystry i inteligentny ale "leczy" się nitrogliceryną. I jest człowiekiem WIERZĄCYM - w medycynę konwencjonalną.
Biologicznie w rewirze samca homo sapiens znajduje się jego rewir=praca, samica oraz... rewir samicy (jej praca, dziecko, aktywności)
Zaburzenia w czasie rozwoju emocjonalnego chłopca powodują nadreaktywność na "naruszanie" granic jego rewirów. Np. wściekłą, irracjonalną zazdrość, despotyzm i usiłowanie sterowania wszystkimi elementami "rewiru".
W przypadku niedojrzałości emocjonalnej samca homo i związku z endodynamiczką, może to prowadzić do bezustannego ścierania się - walki o rządzenie w domu. Czego efektem jest rozpad związku.
Z mojej obserwacji związków i wypowiedzi znajomego adwokata- 40 lat w zawodzie, specjalizacja :rozwody, wynika, że ludzie się rozwodzą z powodu seksu. A właściwie z braku zaspokojenia potrzeb mężczyzny. Ze zmęczenia kobiet seksem.
Kiedyś zadał mi ten adwokat pytanie (miałam 45 lat) - czy pani wie dlaczego mężczyźni się żenią?
Odpowiedziałam - "dlatego, żeby mieć rodzinę"
On odpowiedział- "NIE, dlatego, żeby ... nie szukać „tego” daleko"
BYŁAM ZSZOKOWANA.
Ale taka jest PRAWDA.
I, kobitki, których na fp2 nie ma, powinny to przełknąć.
Wstawianie religijnych konotacji do tematu : "kobieta w poszukiwaniu ogiera" to jakieś zakręcenie relogijno-seksualne. Nie chcę użyć słowa obsesja.
Mieszanie agend podlegających prawom naukowym z metafizyką świadczy o chaosie intelektualnym.
Tak jak zestawienie słów PRAWDA O BOGU - jest NIEPOROZUMIENIEM.
Prawda należy do kategorii pojęć ze zjawisk obiektywnie sprawdzalnych- w nauce (dowody sprawdzane empirią, empiria-dowodami=prawami)
Bóg jest pojęciem z dziedziny metafizyki - jak zatem można "udowadniać", że istnieje albo nieistnieje !!!!!!![/b]
Moja smutna konstatacja jest taka. Nie można liczyć na dojście do głosu PRAWDY w temacie zdrowie człowieka. Mężczyźni tego, z uwagi na upośledzenie - podleganie uzależnieniu od seksu, nie są w stanie tego zrozumieć. Ani tym bardziej dążyć do upowszechnienia wiedzy biologicznej.
Uprzedzam osoby próbujące mi wmówić, że brak mi seksu i jestem nieszczęśliwą osobą w związku.
Mam i doceniam profity z bycia żoną i matką. Moje jedyne problemy wynikają z zawierzenia medycynie konwencjonalnej -m. in. hucpie dobroci szczepień.
Z powyższego powodu prowadzę akcję uświadamiającą na temat hucpiarskiej medycyny konwencjonalnej.
Tylko Azyren jest tak biegły w kalkulacjach metafizycznych, że "doliczył" się istnienia kilkunastu "jezusów".
Ale to człowiek omnipotentny, na każdy temat potrafi się wypowiedzieć autorytatywnie, czy to o noworodkach, czy polityce, czy o pochodzeniu Stalina.
Piszesz w stylu kaznodziei religijnego z tym ze on odgornie naznacza kazdego czlowieka grzechem pierworodnym a Ty doszukujesz sie wszelkich ludzkich deficytow w konfliktach jakich doswiadczyli w dziecinstwie (czy wrecz w łonie matki). To ci dopiero spekulantka. Ale kazdy czyta swiat podlog wlasnego pryzmatu.
Ty zakrzywiasz trzezwy oglad rrzeczywistosci prawda objawiona za ktora uznałas zasady Medycyny Germanskiej. Ludzisz sie ze znalazlas szyfr ktory dzieki swej absolutnej niezawodnosci otworzy przed Toba kazda zagadke.
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 4105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:39, 26 Wrz '17
Temat postu:
JerzyS napisał:
"Ślubuję ci miłość, wierność, posłuszeństwo i uczciwość małżeńską"
– tak 85 lat temu brzmiała przysięga małżeńska składana przed ołtarzem przez pannę młodą.
24 września 1928 Kościół w Polsce
wykreślił z treści przysięgi fragment
zobowiązujący żonę do posłuszeństwa mężowi.
Przedtem już sam ślub determinował, kto rządzi w domu...
Całe nieszczęście zaczęło się 24 września 1928
gdy Kościół Katolicki w Polsce odszedł od TRADYCJI!
Po 24 września 1928 Hieny, modliszki, czarne wdowy
otrzymały moralne przyzwolenie na swoje działanie!
Co za bezczelność! Kobieta ma być własnością mężczyzny i nawet po dupie się nie może podrapać jak jej mąż nie pozwoli. A jak mąż każe, to żona ma szczać pod wiatr, a jak chce wyjść z domu, to musi najpierw męża zapytać, czy jej pozwoli. To jest chore co się ostatnio dzieje w Europie, te lewactwo, prawa kobiet i w ogóle. Jestem przerażony w jakim kierunku to wszystko zmierza
_________________ Stagflacja to połączenie inflacji i hiperinflacji ~ specjalista od ekonomii, filantrop, debil, @one1
Dołączył: 23 Wrz 2017 Posty: 101
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:52, 27 Wrz '17
Temat postu:
Cytat:
Co za bezczelność! Kobieta ma być własnością mężczyzny i nawet po dupie się nie może podrapać jak jej mąż nie pozwoli. A jak mąż każe, to żona ma szczać pod wiatr, a jak chce wyjść z domu, to musi najpierw męża zapytać, czy jej pozwoli. To jest chore co się ostatnio dzieje w Europie, te lewactwo, prawa kobiet i w ogóle. Jestem przerażony w jakim kierunku to wszystko zmierza Shocked Shocked Shocked
Święta racja, nawet Biblia to potwierdza w pewnym sensie
„Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem, ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany” (Efez. 5, 22 – 27).
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2 »
Strona 1 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów