W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Psychologia Platforma PO Bandwagon Effect i Media  
Podobne tematy
Sondaże opinii publicznej17bez ocen
Karuzela sondaży10
Sondaże prezydenckie4bez ocen
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Odsłon: 4790
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy w mediach jest używany Bandwagon Effect dla PO?
tak
100%
 100%  [ 18 ]
nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 18

Autor Wiadomość
aimfor2




Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 192
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 01:12, 18 Maj '10   Temat postu: Psychologia Platforma PO Bandwagon Effect i Media Odpowiedz z cytatem

Psychologia Platforma Obywatelska Bandwagon Effect i Media

Czy media używają Bandwagon effect aby Platforma Obywatelska wygrała?
Czy znacie jakieś inne psychologiczne chwyty?


Media ciągle nam mówią że Platforma Obywatelska wygrywa



Zasada podczepienia (bandwagon effect). Jeśli nie wiesz co myśleć, zobacz, co myślą inni. Nazywana także owczym pędem czy mentalnością stada - czujemy się dobrze, kiedy wybór podzielają inni członkowie społeczności, zwłaszcza, kiedy zależy nam na ich akceptacji. Im więcej osób dokonało danego wyboru, tym większe prawdopodobieństwo, iż kolejna jednostka postąpi tak samo. Jest przyczyną wybierania złych polityków (głosujemy na partie, na które głosują inni), szałów zakupowych na dane produkty, pewnie nie bez znaczenia w wypadku mód i trendów. Częściowo odpowiada także za efekt sieciowy, który z kolei odpowiada za sukces ekonomiczny Microsoftu

http://zaozi.blogspot.com/2010/03/tak-ci-sie-tylko-wydaje-cz-i.html

bandwagon effect” – wyborca niezdecydowany głosuje na tych, którzy na pewno wygrają
under dog effect” - wyborca niezdecydowany głosuje na tych, którzy ostatnio zanotowali najwyższy wzrost poparcia

Efekt Silniejszego (Bandwagon Effect) jest to zachowanie wynikające z ludzkiej psychologii i polegające na postępowaniu tak jak robią to inni. Ludzie wierzą, ze jeśli jakaś grupa osób zachowuje sie w podobny sposob, zachowanie takie musi byc słuszne i oni też robią podobnie. Zachowanie takie jest dosc dokladnie omawiane w psychologii i pociaga za soba wiele konsekwencji.

W ekonomi zachowanie to jest wykorzystywane w badaniu i manipulowaniu popytem i preferencjami konsumentow. Wiadomo powszechnie,ze klienci kupuja czesciej konkretne produkty badz marki tylko dlatego,ze inni tez tak robia. Takie zachowanie moze nawet zaklucac dzialanie mechanizmu rynkowego i prawa popytu i podazy, ktore mowia,ze konsumenci swe decyzje podejmuja w oparciu o cene i osobiste preferencje. (A. Colman 2003, s. 77)

Efekt silniejszego ma rowniez swe odzwierciedlenie w polityce. Tutaj przejawia sie on w dosc osobliwy sposob, albowiem wyborcy glosuja na tego kandydata, ktory jest promowany i przedstawiany jako ten, ktory ma wieksza sanse na wygrana. W rezultacie tacy glosujacy po wygranej ich kandydata rowniez staja sie niejako wygranymi. (A. Mehrabian 2000, s. 5)

http://mfiles.pl/pl/index.php/Efekt_silniejszego


Bandwagon effect
zachowanie części wyborców polegające na preferowaniu i przenoszeniu głosów na kandydata lub partię, dla których wzrasta poparcie w sondażach i mają największe szanse na wygraną. Motywem takiego zachowania jest zwykle chęć przyłączenia się do obozu zwycięskiego kandydata. Efekt ten może również dotyczyć osób, które obawiają się „zmarnowania głosu” z powodu udzielenia poparcia kandydatowi lub partii faktycznie przez nich preferowanych, ale nie mających szans na wygraną lub przekroczenie progu wyborczego.

Omawiane zjawisko zostało po raz pierwszy zaobserwowane już w XIX wieku, w Stanach Zjednoczonych, przy okazji rozmaitych wyborów na urzędy prezydenckie, gubernatorskie itp. Bandwagon effect został szerzej opisany w publikacji z 1944 roku, autorstwa socjologów Paula F. Lazarsfelda, Bernarda Berelsona i Hazela Gaudeta “The People's Choice: How the Voter Makes Up His Mind in a Presidential Campaign”. Autorzy publikacji analizowali wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych z 1940 roku.

Kandydatem Partii Demokratycznej był wtedy aktualny prezydent Franklin D. Roosevelt, sprawujący swój urząd drugi raz z rzędu. Rywalem Roosevelta był kandydat Partii Republikańskiej Wendel Lewis Willkie. Wybory, zgodnie z oczekiwaniami społecznymi i prognozami ośrodków badań opinii publicznej, wygrał Franklin D. Roosevelt, który w ten sposób został wybrany na trzecią kadencję z rzędu. Był to precedens w dziejach Stanów Zjednoczonych; Roosvelt wygrał również, po raz czwarty, wybory prezydenckie w 1944. Był jedynym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który sprawował swój urząd przez więcej niż dwie kadencje. W roku 1947 w Kongresie zgłoszona została XXII poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych (ratyfikowana w 1951), która oficjalnie ograniczyła możliwość sprawowania urzędu prezydenckiego przez tę samą osobę do dwóch kadencji.

http://dobrebadania.pl/slownik-badawczy.html?b=baza&szczegolowo=929


===========


Experts warn of 'bandwagon effect'

If John McCain’s supporters are hoping for a “Bradley effect” bounce on Election Day, some pollsters and strategists say they may have another thing coming.

Beware of the “bandwagon effect.”

While the Bradley effect posits that some white voters who tell pollsters that they will vote for a black candidate often have second thoughts in the voting booth, the “bandwagon effect” suggests that a small but significant number of persuadable voters will decide at the last minute to go with the winner.

As with the Bradley effect, the “bandwagon effect” is hard to measure or prove.

Pollster John Zogby is skeptical of the bandwagon theory and says voters always say it’s someone else who votes that way.

"'No, no, no, not me,'” he said they say. "’It's the stupid people across the street.’"

But it's not quite that simple.

Academics who have spent years researching the nexus of polling and voter behavior say that it takes a change in poll numbers to get voters jumping on board — or at least thinking about it. If the tide turns toward a candidate, persuadable — but previously unpersuaded — voters begin to ask what they’ve been missing.

"The original bandwagon theory is that people don't want to miss the party," said Samuel Popkin, a political scientist at the University of California at San Diego and the author of “The Reasoning Voter: Communication and Persuasion in Presidential Campaigns.”

"There will be somebody in the end who says, 'I don't want to vote for him because he's black, but McCain's going to lose so I'll vote for him to tell my grandkids I did,'" Popkin said.

But, he added: "I think what's more likely is if you see a poll that says people in your congressional district have changed, you're going to say, 'What's going on?' ... If you read in the paper [that] Obama's crowds are bigger than ever, his lead is growing, you think, 'I better double check. What have I missed? What's new that I didn't know?’”

Popkin said Obama's rise in the polls is just the kind of movement that would cause a voter to reevaluate, creating a positive feedback loop where more support begets more support. The reverse is true on John McCain's side: The more he drops, the more people reassess him.

On the other hand, if McCain surges in the polls in the last few days before the election, the bandwagon effect could have voters reconsidering and jumping off the Obama train.

Of course, voters are unpredictable, and a theory doesn’t always survive real-world tests.

To analyze the nuances of the bandwagon theory, Diana C. Mutz, a political scientist at the University of Pennsylvania, presented study subjects with descriptions of candidates and then told them that they had varying levels of popularity. Told that a candidate was popular, the theoretical voters would explain the popularity by focusing on the candidate's strengths. "We naturally try to explain our environment," said Mutz.

Given the current environment, swing voters may now find themselves explaining to themselves why Obama seems so popular. The campaign is ready with the outlines of an answer: He's cool under pressure, represents change, etc.

To encourage the bandwagon effect, Popkin said that a campaign should send a signal to voters that others like them have made the change, too. One example: an ad for Republican candidate William Russell currently running in Democratic Rep. John P. Murtha's Pennsylvania district. In it, a woman says, "Dear Mr. Murtha. I've always voted for you, but not this time.”

Mutz said that in a "high information" race like this year’s presidential contest, voters are unlikely to jump mindlessly on a bandwagon.

However, she said that when people “learn of a candidate's popularity, they are prompted to reconsider their own views in light of the kinds of explanations for this popularity that they can obtain from their environments.”

If the explanation for a candidate’s rise lacks substance, she said, then it's unlikely to influence a voter. For example, she suggested that if voters perceive that Obama’s rise is due to a huge influx of money, they’re not likely to be persuaded. But if they sense that his surge is founded on a well-run campaign and a smooth temperament, then they might be.

If Obama were sinking in the polls, voters would be looking for negative characteristics about him — and positive ones about McCain — to explain that environment. The McCain campaign would be ready with both: Obama's too liberal, too inexperienced, etc., while McCain's a hero, a straight-talker and a leader.

Editors and reporters, being human, are not exempt from the phenomenon. When a candidate is surging, editors might lean toward assigning stories that explain the rise in popularity. A flagging candidate comes in for rougher treatment as reporters look to explain the new climate. As Obama has performed better in the polls, he's been on the receiving end of a significantly greater number of positive stories than McCain.

"Information about who is leading or gaining ground simply serves as a catalyst to cause people to mentally rehearse more positive arguments than they otherwise would have,” Mutz said.

“I’ve actually seen the opposite reaction,” said Republican strategist Ed Goeas. “Every time it seems like Obama’s definitely going to win, it narrows, almost like there’s a buyer’s remorse.”

While the politically savvy may scoff at the idea that people are voting based on popularity, Mutz says the notion of being influenced by others isn’t so unusual when taken out of the context of politics.

"It's not at all stupid to rely on consensus," she said. "If everyone's saying that a particular restaurant is horrible, are you going to insist on going there yourself? The idea that we shouldn't turn to others for help in decision making is kind of dumb in some ways."

Even if we won’t admit it.

http://news.yahoo.com/s/politico/20081030/pl_politico/15070



By providing information about voting intentions, opinion polls can sometimes influence the behavior of electors, and in his book The Broken Compass, Peter Hitchens asserts that opinion polls are actually a device for influencing public opinion.[27] The various theories about how this happens can be split up into two groups: bandwagon/underdog effects, and strategic ("tactical") voting.

A bandwagon effect occurs when the poll prompts voters to back the candidate shown to be winning in the poll. The idea that voters are susceptible to such effects is old, stemming at least from 1884;[28] reported that it was first used in a political cartoon in the magazine Puck in that year. It has also remained persistent in spite of a lack of empirical corroboration until the late 20th century. George Gallup spent much effort in vain trying to discredit this theory in his time by presenting empirical research. A recent meta-study of scientific research on this topic indicates that from the 1980s onward the Bandwagon effect is found more often by researchers.[29]

The opposite of the bandwagon effect is the underdog effect. It is often mentioned in the media. This occurs when people vote, out of sympathy, for the party perceived to be "losing" the elections. There is less empirical evidence for the existence of this effect than there is for the existence of the bandwagon effect.[29]

The second category of theories on how polls directly affect voting is called strategic or tactical voting. This theory is based on the idea that voters view the act of voting as a means of selecting a government. Thus they will sometimes not choose the candidate they prefer on ground of ideology or sympathy, but another, less-preferred, candidate from strategic considerations. An example can be found in the United Kingdom general election, 1997. As he was then a Cabinet Minister, Michael Portillo's constituency of Enfield Southgate was believed to be a safe seat but opinion polls showed the Labour candidate Stephen Twigg steadily gaining support, which may have prompted undecided voters or supporters of other parties to support Twigg in order to remove Portillo. Another example is the boomerang effect where the likely supporters of the candidate shown to be winning feel that chances are slim and that their vote is not required, thus allowing another candidate to win.

These effects indicate how opinion polls can directly affect political choices of the electorate. But directly or indirectly, other effects can be surveyed and analyzed on on all political parties. The form of media framing and party ideology shifts must also be taken under consideration. Opinion polling in some instances is a measure of cognitive bias, which is variably considered and handled appropriately in its various applications.

http://en.wikipedia.org/wiki/Opinion_poll
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
aimfor2




Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 192
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:13, 18 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Prezydenckie wybory 2005 r

http://www.tns-global.pl/archive-report/id/7276 miesiąc przed wyborami (23% Kaczyński - 41% Tusk)
http://www.tns-global.pl/archive-report/id/7282 tydzień przed wyborami (34% K. - 40% T, gdybanie na II turę 47% K. - 53% T.)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_w_Polsce_w_2005_roku rzeczywistość (33% K. - 36% T, II tura: 54% K - 46% T.)
wyniki ostatnich wyborów - dla przykładu ukazanie manipulacji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
avedis88




Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 48
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 00:23, 26 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo dobrze, że ktoś w końcu wspomniał o tej jednej z ważniejszych z technik manipulacji, najczęściej używanej przez polityków. Politycy wytworzyli w swojej świadomości pewna grupę odniesienia, do której zawsze się odwołują, "grupa" ta nazywa się "miliony polaków" oczywiście grupa ta nie jest w żadnym stopniu realnie istniejąca grupa społeczną, ale słowem kluczem bardzo silnie podkreślonym znaczącą wartością liczbową, służącą celowemu wyolbrzymieniu, a jej rzekome przekonania nie mają oczywiście żadnego przełożenia na rzeczywistość. Najpopularniejsze badania są robione w oparciu o bardzo wąską grupę, rzekomo reprezentacyjną, składającą się najczęściej z ponad tysiąc osób, więc by poznać intencje "milionów polaków", trzeba by zrobić takich badań koło tysiąca. Przykładowe dwie wypowiedzi obrazujące standardowe działanie "milionów polaków"

1. Wypowiedź normalna:
Grupa niezadowolonych obywateli wyraża swoje zaniepokojenie

2. Pod "grupę niezadowolonych obywateli" podstawiamy nasze słowo klucz:
Miliony polaków wyrażają swe zaniepokojenie

"Miliony polaków" najczęściej pojawiają się w godzinach wieczornych w stacjach telewizyjnych podczas wiadomości, najczęściej są używane przez Donalda Tuska, oraz przez retoryków Radia Maryja ostatnio wystąpiły także u Jarosława Kaczyńskiego, podobne celowe wyolbrzymianie stosowane było za czasów komunizmu, gdzieś w kronikach filmowych natrafiłem tez na "miliony polaków" wyrażających "spontaniczną" (jedno z ulubionych słów komunistów) radość z powodu ukończenia kolejnej pięciolatki.
Zwrot ten jak to wspomniał aimfor2, ma na celu przyciągnięcie niezdecydowanych przerażonych obywateli. Metoda ta nazywana jest Informacyjnym Wpływem Społecznym i polega na tym iż w miarę dezinformacji jednostek i narastającego w nich niepokoju wynikającego z dezorientacji jednostki są skłonne podążać za ogółem społeczeństwa, więc żeby skutecznie użyć "milionów polaków" trzeba pierw ten milion sprytnie zastraszyć, żeby poczuł się tym milionem, a polityk który używa tego zwrotu rośnie do rangi heroicznego trybuna ludu. Bardzo świeży przykład zastraszania społeczeństwa miał miejsce na prezentacji komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego, jest to typowa dla PO retoryka ponieważ od początku swoich rządów straszą społeczeństwo PiS-em robiąc z Kaczyńskich apodyktycznych tyranów dążących do wprowadzenia państwa policyjnego, jakże pięknym tłem była owa wizja PiS-u do prowadzenia "polityki miłości" PO

Nie dajmy się oszukiwać i wypisujmy tu wszystkie uchwycone w mediach techniki manipulacji, wiem że jest tego dużo, ale dokładne poznanie tych technik pozwala być od nich wolnym
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20448
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:45, 07 Cze '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zważywszy na ostatnio publikowane wyniki sondaży i krzykliwe headliny, ośmielę sie zauwazyć, że wszystko wskazuje na to iż Bandwagon Effect jest chwilowo w posiadaniu PiSu Smile

onet: Sondaż: Kaczyński ruszył do przodu

wp: Kaczyński rośnie w siłę

gw: Sondaż ''Gazety''. Kaczyński rośnie w siłę
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:30, 09 Cze '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

50 procent Polaków ma gdzieś sondaże
Cytat:
Tydzień temu, gdzieś przed godziną 20-tą do mojego przyjaciela zadzwonił telefon. Gdy odebrał, usłyszał panią o słodkim głosie, która przedstawiła się jako przedstawicielka jednego z ośrodków badania opinii publicznej robiącego sondaż przedwyborczy. Nie dokończyła jednak swojej wstępnej tyrady:

- Najpierw przestańcie kłamać ćwoki – warknął kumpel i odłożył słuchawkę.

Następnego dnia tłumaczył mi się z tego wybuchu:

- Ja im poświęcę te 5 minut, a potem moim głosem sobie będą gębę wycierać w Tefałenie i wciskać ludziom, że 56% wyborców chce głosować na tego niezgułę Komorowskiego. Nie będę alibi dla tych manipulacji – argumentował.

Trudno mi było się z tym niezgodzić, bo i w moim odczuciu wszystkie oficjalne sondaże, którymi jesteśmy bombardowani z roku na rok tracą wszelkie znamiona wiarygodności. Stwierdziłem, że chyba bym zrobił tak samo i zapomniałem o tej rozmowie.

Do czasu.

Wczoraj, bowiem, gdy wieczorkiem buszowałem po notkach w Salonie24 zatrzymałem się przy tekście Ortodoksa „Z sondażami jest naprawdę coś nie tak...” http://ortodoks.salon24.pl/191285,z-sondazami-naprawde-jest-cos-nie-tak, a dokładnie przy komentarzu Seawolfa:
60% odmawia odpowiedzi.

To i tak wyniki tych, którzy nie rzucili sluchawką, ani grubym słowem!

http://ortodoks.salon24.pl/191285,z-sond.....nt_2725025

Kurde – pomyślałem – być może właśnie na tym polega ten myk. I pomimo, że sama teza zgadzała się z moim niedawnym doświadczeniem to jednak sugerowany przez Seawolfa odsetek odmawiających wydał mi się poważnie niewiarygodny. Dziś rano postanowiłem, więc rzecz sprawdzić.

Tak się składa, że jedna z moich klientek jest Project Managerem w jednej ze znanych sondażowni. Siedząc i rozkoszując się kawą wykonałem dziś rano do niej telefon.

- Pani Agnieszko – mówię – interesuje mnie metodyka wyborczych sondaży telefonicznych, czy to jest tajemnica jak to robicie?

- O, to zależy, o co Pan będzie pytał – uśmiechnęła się przez słuchawkę.

- Jak to jest z tymi odmowami na pytania, to są jawne informacje?

- Oczywiście, zawsze podajemy w wynikach.

- I? Jaki to jest odsetek?

- Różnie, zależy od okresu, rodzaju wyborów i różnych innych zmiennych.

- A teraz, w wyborach prezydenckich? Tak średnio...

- Udzielenia odpowiedzi na pytanie o preferowanego kandydata odmawia zazwyczaj od 1% do 6% respondentów.

- Tylko?

- Tylko.

- Zaraz, Pani Agnieszko a ile osób odkłada słuchawkę zanim ankieter zada to pytanie?

- No niestety sporo. Jeżeli ludzie przerywają rozmowę to zazwyczaj przed rozpoczęciem badania.

- W fazie, gdy ankieter się przedstawia?

- Tak.

- I jak to klasyfikujecie?

- Normalnie, jako nieprzyjęcie połączenia.

- Jako odmowa udziału w badaniach?

- Nie. Jako nieprzyjęcie połączenia. Trudno klasyfikować przerwanie połączenia przed badaniem jako odmowę udzielenia odpowiedzi.

- Czyli co? Traktujecie to podobnie jakbyście się w ogóle niedodzwonili.

- Tak. Nie mamy innego wyjścia, bo badanie nawet się nie rozpoczęło. Po prostu ankieter wykręca kolejny numer. Naszymi respondentami są tylko Ci, którzy wzięli udział w badaniu.

- A jak duży jest odsetek tych, do których nie możecie się dodzwonić lub, którzy rzucają słuchawką na początku?

- A tego Panu nie mogę powiedzieć, ale to wielki problem wszystkich firm badających opinię publiczną.

- Przekracza 50%?

- ...

- No Pani Agnieszko, wykręcacie do ludzi numer za numerem, czy z większością z nich udaje się porozmawiać czy nie.

- Różnie, są różne pory dnia i różne okoliczności...

- Ale...?

- Z większością się raczej nie udaje porozmawiać.

- Czyli podawana w wynikach grupa respondentów to ci, co w ogóle przystąpili do ankiety?

- Tak. I to tak musi być. Bo my nie wiemy czy danej osoby nie ma, czy nie może rozmawiać, czy nie odebrała osoba przypadkowa, czy dzwonimy nie w porę... Nie możemy interpretować braku możliwości rozmowy jako braku preferencji. A co tak Pana interesuje ta sprawa?

- Tak, staram się zrozumieć – lekko (bo nie do końca) skłamałem. Aha, Pani Agnieszko, a można zapytać czy ludzie klną do słuchawki?

- Ci, którzy dadzą się namówić na badanie zazwyczaj są grzeczni.

- A Ci, co rzucają słuchawką na początku?

- Zazwyczaj są niezbyt grzeczni. I muszę Panu powiedzieć, że nasi ankieterzy naprawdę muszą być cierpliwi i twardzi. Naprawdę wymaga odporności wykonanie kilkudziesięciu zimnych telefonów.

- Zdaję sobie sprawę. A jak z waszą trafnością?

- Oj, podpuszcza mnie Pan, no przecież wiadomo, że jesteśmy w czołówce.

- Wiem wiem, dziękuję.



W zasadzie, tą rozmowę przepisaną dosyć na gorąco powinienem pozostawić bez komentarza. Ale uznałem, że komentarz jest konieczny – chociażby ze względu na dobro mojej klientki. Cóż, nie jestem taki głupi, by podawać na blogu prawdziwe imię Project Managerki Znanej Sondażowni. Pani Agnieszka nie ma w rzeczywistości na imię Agnieszka. Rozmowa nasza tez z pewnością nie była nagrywana, zajmuję się, bowiem prywatnymi sprawami tej pani, więc i zadzwoniłem na prywatną komórkę.

A co do konkluzji:

Moim zdaniem właśnie dotknęliśmy rozwiązań dwóch tajemnic. Wyjaśniła się tajemnica tak wysokich słupków poparcia dla Bronisława Komorowskiego i PO. Trudno mi, bowiem sobie wyobrazić, że Ci rzucający słuchawka i mówiący ankieterowi do słuchu to zwolennicy liderów sondaży. Zazwyczaj jednak są to ludzie sondażami wkurzeni, przekonani o ich nierzetelności i wykorzystywaniu do prorządowego marketingu politycznego. A jeżeli tak, to większość rzucających słuchawką to zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego, Janusza Korwina-Mikke, Marka Jurka lub Kornela Morawieckiego, którzy nie maja zamiaru brać udziału w tej szopce. Siłą rzeczą sondaże omijane wielkim łukiem przez zwolenników tych kandydatów muszą ich bardzo poważnie niedoszacowywać. Zwolenikom więc tych kandydatów dobrze radze w ogóle się publikowanymi w telewizjach sondażami nie sugerować i robić swoje.

Myślę, że dużo rzadziej słuchawką rzucą zwolennicy SLD i Grzegorza Napieralskiego, gdyż oni cieszą się z rosnących słupków poparcia swojego kandydata i z pewnością wiele zrobią by podczas takiego badania dołożyć swoje trzy grosze. Tu wynik może być więc bardziej wiarygodny, o tyle, że nie zaniżony, a zawyżony na tej samej zasadzie co Komorowskiego, ino w mniejszej skali. Zwolennikom letniego Grzesia radzę zatem leciec na wybory, by nie obudzili się (wraz z samym Grzesiem) z ręką w nocniku.[...]

reszta >> http://antydziad.salon24.pl/191503,50-procent-polakow-ma-gdzies-sondaze
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Psychologia Platforma PO Bandwagon Effect i Media
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile