To nie ja. Tak wypowiadał się jeden ginekolog w TVN-e. Na ile jest w tym prawdy a na ile propagandy trudno mi naprawdę ocenić.
a co do twoich pytań:
Cytat: |
nieplodnosc jest dziedziczona?
dzieci z probowki beda dzedziczyly po rodzicach niezdolnosc do rozmnazania?
czy dorosle osobniki powstale dzieki zaplodnieniu in vitro beda mogly w naturalny sposob splodzic potomstwo?
jakie jest prawdopodobienstwo koniecznosci kozystania z in vitro??
jakie jest prawdopodobienstwo kozystania z tej metody gdy jedno z osobnikow jest z tzw.probowki?
jesli in vitro bedzie powszechnie dostepne to ile kroc zwiekszy sie koniecznosc kozystania z tej metody po uplywie 200 albo 500lat?
czy w perspektywie kilkudziesięciu pokolen spolecznosci nie beda uzaleznione od tej metody w jakims stopniu?
czy nie stworzy to monopolu na rozmnazanie? |
Według mnie, Tu nie chodzi tylko o to, czy niepłodność jest dziedziczona. Sama Niepłodność to może być tylko "jedna z przyczyn" dla której NATURA NIE GODZI SIĘ aby dana para miała potomstwo. Sami rodzice nie muszą być przecież faktycznie niepłodni - zachodzi tylko pewien konflikt genetyczny, a np. z innymi partnerami mogliby mieć potomstwo bez problemu. Konflikt równie dobrze może dotyczyć różnych chorób, np. umysłowych, albo wręcz pewnych ukrytych cech osobniczych, które objawią się dopiero po latach. Dla mnie, jest to bardziej niż prawdopodobne. To wynika wprost z prawa Karmy.
Przecież, musi być jakiś powód dlaczego natura nie dopuszcza do połączenia się konkretnych genów, no nie?. Czy może jednak mamy przyjąć, że dzieje się to ot tak - fatum? przypadek? złośliwość boga? Osobiście nie życzyłbym sobie dowiedzieć się, iż wziąłem się z zaplanowanego działania jakiegoś dziada w białym kitlu. To prawie jak mieć trzech rodziców. Na planie astralnym tak właśnie to wygląda. Co najmniej trzy osoby biorą udział w "poczęciu", przy czym jedną z nich jest doktor Mengele, dla którego głównym motywem jest na bank spermy jakaś egoistyczna szmatława pobudka. To od razu rodzi mnóstwo komplikacji. Gdybym np. to ja dowiedział się że powstałem "na siłę", że ściągnął mnie tu jakiś doktorek: BO TAK - bo dostał za to kasę i wakacje na bahama, a całą resztę, dalszy los "swojego" dziecka ma w dupie, to w pierwszej kolejności kropnąłbym pseudo-rodziców siekierką, a jego samego odszukał i zostawiłbym sobie na koniec, utopił skurwiela w jego własnym deserze: w końcu miałbym do tego pełne prawo, no nie?? Wszak On sam byłby mi go udzielił - wszak swój los określiłby już w momencie kiedy "chwytał się się za nie swoje jaja", hahha (ale jaja...)
Wracając do pytań: jeśli dzieci z probówki prędzej nie powyrzynają swoich "rodzicieli" - BO TAK, to za 500 lat połowa ludzkości ma niezłe szanse być gatunkiem ułomnym, bogatym w wszelkie niedomogi, kalectwa, być gatunkiem skrzywionym na każdym kroku. Niepłodność może tu być akurat najmniejszym z kłopotów... To będzie tylko naturalny i ZDROWY proces w którym przyroda będzie próbować się oczyścić pozbywając się wadliwych osobników. Na ile człowiek jej to umożliwi i nie będzie się mieszał a na ile w dalszym ciągu będzie się staczał w stronę dalszych upośledzeń to się okaże. Bo Kto właściwie powiedział że w każdym zakątku ziemi ma siedzieć jakaś gęba do oglądania? Co, to już bez ludzi planeta wypadnie z orbity czy jak?
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty