Dziś nie było prądu w budynku LIM w Warszawie (potocznie zwany Mariotem). Nie po raz pierwszy w historii.
Skutek? Sparaliżowany internet w całej Polsce. Dlaczego? Otóż 30-40% całego ruchu w polskim internecie przechodzi przez ten jeden punkt. To jest jakby centrum polskiego internetu, przy czym nie ma żadnego technicznego przymusu pchania całego ruhu w jedno miejsce w Polsce, ale tak jest to zorganizowane, bo dla wszystkich jest tanio i wygodnie.
Co prawda tylko niektórzy internauci w kraju odnotowali w swoich domach całkowitą niedostępność stron www, ale w olbrzymiej większości przypadków łącza w całej Polsce były poważnie przeciążone (operatorom działały tylko trasy zastępcze najczęściej o sporo mniejszej przepustowości).
Operator węzła PLIX mieszczącego się w LIMie posiada agregat prądotwórczy na własne potrzeby ale nie zasila on wszystkich urzadzeń należących do PLIX, a tylko niektóre z nich. Firmy wpięte do węzła wymiany ruchu PLIX które trzymają w budynku LIM na 42p swoje urządzenia dostępowe konieczne do obsługi ruchu węzłowego żadnych agregatów w LIMie nie posiadają. Operator PLIX miał przygotowany plan awaryjny na wypadek braku prądu: dowiezienie kolejnych naładowanych UPSów na 42-gie piętro windą, ale niestety jakimś cudem windy bez prądu jeździć nie chciały. A Pudziana w pobliżu nie było, gdyby był może zaniósłby UPSy po schodach
.
Teraz z innej beczki. Wierzcie albo nie, ale jeszcze gorzej jest na węzłach internetowych mieszczących się w miastach wojewódzkich, węzłach należących do czołowych ogólnopolskich firm -dostawców internetu. W większości nie ma tam żadnych agregatów prądotwórczych! Włączając w to główne węzły wojewódzkie nawet operatorów będących spółkami akcyjnymi. Nie moge wymieniać konkretnych nazw firm, ale dotyczy to co najmniej kilku operatorów ogólnopolskich. UPSy w takich węzłach oczywiście są, ale podtrzymują one napięcie przez około 2-8 godzin w zależności od lokalizacji, firmy. Niektórzy dowożą agregetyy ale tylko niektórzy, a wyobraźcie sobie co się stanie gdy zajdzie potrzeba dowiezienia jednego agregatu do pięciu miejsc na raz.
Do czego zmierzam:
1. W przypadku gdyby władze państwowe tłumacząc się "zagrożeniem i naszym dobrem" postawiły sobie za cel wyłączyć dostęp do internetu (bo powiedzmy tak komunikują się terroryści i planują właśnie zamach) to jest to banalnie proste - łącza tranzytowe zagraniczne pomiędzy Polską a innymi krajami można policzyć na palcach rąk i nóg, często wiele łącz jest realizowanych w jednej fizycznej wiązce światłowodów. Ponadto wycięcie jednego punktu w Warszawie ogranicza ruch krajowy o 30-40%. Potem już zostaje kilka głównych bramek punkt<>punkt pomiędzy największymi operatorami w Warszawie i mamy pozamiatane. Internet pozostałby jedynie w szczątkowej lokalnej formie. Cenzura internetu nie jest trudna. Jeśli jakieśtam służby są w stanie wkroczyć jednocześnie do kilkudziesięciu mieszkań w całym kraju i aresztować jakiś gang, to równie dobrze mogą wkroczyć jednocześnie do kilkunastu serwerowni.
2. W przypadku black-out'u w dowolnym mieście wojewódzkim, nawet, jeśli mielibyście wpięcie do głownego węzła wojewódzkiego operatora XYZ S.A. i mielibyście u siebie prąd (powiedzmy laptopa z baterią na 10h), to po kilku godzinach i tak będzie pozamiatane, bo jeśli wasz operator agregatu nie posiada, to co Wam po prądzie, skoro internet i tak działał nie będzie. I nie mówię o osiedlówkach - tylko węzłach dużych operatorów.
Do widzenia.
Przypisy:
http://groups.google.pl/group/pl.internet.polip/topics?lnk=srg