W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Jak jest wokół was?   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Multimedia Odsłon: 7798
Strona:  «   1, 2, 3 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:24, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Erde, ja wraz z trzydziestoma milionami Polaków, chcieli byśmy poznać sposób na wyjście z tego marazmu. Tłumaczenie biedy 95% społeczeństwa poprzez ich lenistwo, czy ułomność jest sporą przesadą. Człowiek nie chce sięgnąć po sukces, czy zastanowić się jak go osiągnąć ? Ja takiego czegoś nie łykam.

Chodzi o to, że gady u władzy preparują takie teorie, gdyż najlepszą obroną jest atak, zresztą nie mogą głosić nic sensowniejszego, gdyż nic mądrzejszego w swojej obronie nie dadzą rady wymyśleć. Część ludzi popiera te wymysły, gdyż nie mieli jeszcze okazji zmierzyć się z systemem. W telewizji, radiu, prasie, wszystko wygląda tak optymistycznie, świat czeka u naszych stóp. Rzeczywisty świat wygląda inaczej, wpierw zabierze ci wiarę, później nadzieję, następnie zagoni cię do pracy za 1000zł, i tylko spróbuj coś szemrać pod nosem to rynsztok.

Więc dobra, motykę już mam, teraz na słońce ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Caramba




Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 541
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:39, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Placebo: Ludzie są różni i jeden próbuje się za każdym razem podnieść a inny leży z twarzą w błocie, i nawet tego nie zauważa lub jest mu tak dobrze. System jest do dupy i każdy musi sobie sam odpowiedzieć co mu bardziej pasuje. Ot cała filozofia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
nanook




Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 229
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:48, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To nie tak, że bogatym specjalnie zależy na biedzie, żeby utrzymać swój status. Tylko prymitywom może na tym zależeć (a jak się okazuje, tacy zawsze mają siłę przebicia, bo nikt o zdrowych zmysłach nie przekracza pewnych granic).
Kim innym są bogaci osiągający swą pozycję ciężką pracą i wiedzą a kim innym szumowiny bijące się o ster. Tak samo z biednymi - jedni chcą się nachapać a inni ciężko pracują. Status majątkowy i pozycja w tej robotniczej hierarchii nie mówią o moralności.
Rytm nadają niestety zwierzęta, stąd to gówno.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:03, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie wiem co lepsze, leżenie twarzą w błocie, czy co róż uderzanie twarzą w błoto. Pierwsza metoda to jakaś stabilność bez ułudy, z twarzą w błocie. Druga metoda za to, zawsze poprzedza tą pierwszą, jest drogą do pierwszej, czyli jeszcze próbujemy się łudzić, że nie leżymy twarzą w błocie. Kolejne upadki pozwalają dojść do prawdy, że ma się leżeć twarzą w błocie. Niekiedy potrzeba bardzo wielu upadków by dojść do tego, że nie jest to przypadkowe.

Bieda i ciężka praca ma być całym życiem mas, by bogactwo i lenistwo stało się udziałem nielicznych. Zresztą do tego trzeba samemu dojść.

Miliardy ludzi nie mogą się mylić, nie róbmy z nich idiotów. A leniwi na pewno nie są, bo już ciężko zapierdal*ją.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
erde




Dołączył: 14 Cze 2009
Posty: 730
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:45, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Caramba napisał:
erde napisał:
Nikt nie rodzi się z bogatymi rodzicami czy od razu we własnościowym domku jednorodzinnym tak było jest i będzie.


No tu się chyba przeklawiaturowałeś Wink Co do reszty to właśnie tak jak piszesz Smile


Nie, nie przeklawiaturowałem się. Może domek jednorodzinny nie jest okazem bogactwa i trochę przesadziłem, ale ja nawet domku jednorodzinnego nie miałem i prawdopodobnie dzięki państwowym nakazom, zakazom i polityce fiskalnej w najbliższych latach nie będę miał, co nie oznacza że mam narzekać i nie dążyć do tego do czego chcę dojść.
System mnie denerwuje, ale nie robię jakichś podziałów między tych co mają środki produkcji, a tych co nie mają. Powinniśmy ludzi dzielić na tych co kradną i nie kradną. politycy kradną bo żyją z nieswoich pieniędzy. Wrzucanie do jednego wora kombinatora, który po transformacji wzbogacił się z dnia na dzień - z człowiekiem, który zapierdzielał za granicą by teraz tworzył miejsca pracy jest niesprawiedliwe.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
M8




Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 612
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:49, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mylicie się i to bardzo. Są miliony sposobów na wyjście z leżenia twarzą w błocie. Dlaczego nikt z was nie zainteresował się choćby e-biznesem? Przecież tam przy zerowych inwestycjach pieniężnych(ale trzeba zainwestować swój czas) można łatwo osiągnąć dość spory pasywny przychód.
Np. Możesz sobie zrobić stronę albo forum pod adsense i rozwijać i pozycjonować aż zacznie przynosić kasę.

Jeśli bolą was podatki to powiem wam że założenie spółki w raju podatkowym nie jest aż takie trudne i drogie jak się wydaje.

Jak jest u mnie?
Siedzę sobie w domu, nawet jak nic nie robię to kasa się pojawia, jak coś robię to pojawia się sporo więcej(albo rośnie pasywny przychód), w wolnych chwilach jem psychodeliki i studiuje Razz
_________________
Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
erde




Dołączył: 14 Cze 2009
Posty: 730
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:55, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie każdy zna się na e-biznesie. Chodzi o to, że nie trzeba mieć jakoś innowacyjne pomysły by zarabiać na siebie. Ludzie zarabiają na produkcji zapałek i papieru toaletowego. Kto się zainteresuje tematem ten sobie znajdzie pomysł na zrobienie kasy w uczciwy sposób. Znajdzie pomysł, którego nie ma jeszcze na naszym kontynencie, nie ma w Polsce, albo takiego którego nie ma w jego województwie, może mieć też taki sam pomysł jak sąsiad, a nadal będzie zarabiał pieniążki. Tylko zamiast nowo zarobione pieniądze wydawać na nowe towary reklamowane w katalogach czy tv to niech tą kasę zaoszczędzi i zainwestuje.
Nie musisz kupować samochodu bo sąsiad kupił. Nie musisz jeść na mieście skoro w domu możesz zjeść 4-krotnie taniej. O to chodzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:45, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kupa słów, żadnego konkretu.

Poza tym, gdyby ktokolwiek z Was był ustawiony, to nie zabijał by nudy gadając na tym forum. Tak jak ja to robię.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
erde




Dołączył: 14 Cze 2009
Posty: 730
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:04, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kto powiedział, że ktoś z nas jest ustawiony? Odbierasz to tak jak chcesz odebrać i tyle. Bzdurą jest, że żeby ktoś coś miał ktoś musi nie mieć. Rzeczywiście na rękę jest mi to, że kogoś nie stać na rzecz którą oferuję w sprzedaży na prawdę jestem zadowolony :/

ed: chodzi o złe wykorzystanie pieniędzy ludzi. pod pretekstem "sprawiedliwości społecznej" zabiera się ludziom kasę by sprawiedliwie ja rozdzielić na obiekty i usługi publiczne, tyle że kontrola osób trzecich pieniążków konkretnej osoby to jest pasożytnictwo i zawsze dojdzie do korupcji i kradzieży. taki towarzysz Sierakowski pierdoli coś o lewicy i przeciw kapitalizmowi, a sam pali amerykańskie Marllborasy i popija Coca Colą (jest fota na googlach) a w czasie kryzysu mówi, że należy podnieść podatki. Kretyn kompletny. Chce podnieść podatki bo nie chce by podczas kryzysu ten kryzys dotknął tej jego zasranej krytyki politycznej, która z publicznych funduszy drukuje swoje zjebane propagandowe książeczki. A ludzie takim idiotom wierzą, że jest źle bo tamto i sramto. Kapitaliści źli i wyzyskiwacze, a sam jest złodziejem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:42, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja lepiej nic nie piszę, bo zakopię się w tym wątku.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Karkołomny




Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 386
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:58, 07 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

placebo napisał:
Kupa słów, żadnego konkretu.

Poza tym, gdyby ktokolwiek z Was był ustawiony, to nie zabijał by nudy gadając na tym forum. Tak jak ja to robię.

Eeeeetam. Ludzie tacy jak my, co maja czas wypisywać bzdety na forach internetowych SĄ ustawieni. Inni w tym czasie zapierdalają w robocie.
Cool
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kapitan_Nemo




Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 498
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 04:53, 08 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Thx za ciekawe wypowiedzi, napisze jak u mnie.

Żyje w dwóch światach jednocześnie. Pochodzę z małej wsi gdzie spędzam większość swojego czasu wolnego oraz studiuje na sgh (nie polecam). W ciągu tygodnia siedzę więc w Warszawie, a weekendy i swieta na wiosce, jakoś nie podchodzi mi życie miejskie - nie widać gwiazd nocą, i nawet nie ma gdzie się przejść na porządny spacer. No ale nie o tym miało być. Mam kumpli z podstawówki, gimnazjum - są to ludzie na których mi zależy i większość wisiłku który wkładam w swój rozwój jest po to żeby im pomóc. Zawsze byłem zwolennikiem pracy organicznej - czyli pomagasz tym całkiem na dole, żeby zaczęli sobie sami radzić i ewentualnie mogli zacząć pomagać innym ludziom. Wierze, że czym więcej doświadczenia tym łatwiej z czasem będzie mi znaleźć uniwersalne rozwiązanie, które będzie zmieniało człowieka z reakcjonisty na refleksjonistę, bo według mnie tutaj jest pies pogrzebany. Jeżeli przez całe życie byłeś zastraszany, wszyscy Cię tylko jechali, i mówili Ci jaki jesteś straszny od podstawówki zaczynając, ciężko jest uwierzyć w siebie. Jedynym rozwiązaniem jest żeby każdy z nas stał się pewnego rodzaju nauczycielem - wiem że nie ma czasu, i ochoty i jest to w.k.ur.we trudne, ale działa. Taktyka moja polega na tym żeby pokazać jednostkom, które leżą twarzą w błocie, że nie tylko mogą się podnieść, ale że wystarczy zrobić krok w bok i już się stoi na twardym gruncie, następnie dodaje się trochę otuchy i jednostka zaczyna powoli podejmować ryzyko, na początku małe, ale wystarcza to aby odczuć satysfakcję z sukcesu przy włożonym własnym wysiłku. Podejmowane kroki stają się coraz większe, ewentualne porażki bolą coraz mniej, i z czasem może być naprawdę dobrze. Najbardziej boli, że nie mam 100% skuteczności, czasami, wciągu miesiąca traci się pół roku pracy z daną osobą.

Prowadziłem też wiele rozmów ze zwykłymi żulami z warszawy, próbując się dowiedzieć, czemu są w takiej a nie innej sytuacji - w większości przypadków upadki których doznali są tak bolesne, że nie chcą się podnosić, żeby odczuwać coś podobnego po raz kolejny. Np zdrada żony, śmierć dziecka, więzienie przez głupotę albo po prostu zapędzenie samego siebie w kozi róg. Potem wchodzą używki, no bo wiadomo, jeżeli istnieje środek, który pozwala manipulować hormonami szczęścia po co się fatygować i poprzez zmianę własnego życia odczuć szczęście wynikające z działania, jeżeli można nie tylko pozbawić się poczucia smutku, ale odczuwać szczęście poprzez spożycie - to jest efekt końcowy zazwyczaj.

Problem rodzi się w szkole, kiedy następuje rozłam. Każdy chce być fajny. I jesteś fajny w oczach nauczycieli albo rówieśników - niestety nie wielu jest ludzi, którzy potrafią pogodzić te dwie rzeczy ze sobą. Z tym, że w oczach rówieśników pozostajesz fajny dopóki masz coś na koncie, jak będziesz bez grosza większość ludzi Cię zostawia - nawet rodzina często woli użyć mechanizm ostracyzmu, niż potem mieć plamę na rękach i poczucie straty przez włożony wysiłek(Śmieszne że jak dziecko odnosi sukcesy to rodzice sobie go przypisują a gdy jest na odwrót z dzieckiem jest coś nie tak). Z kolei to czy ktoś umie się przeciwstawić naciskowi grupy rówieśniczej, społeczeństwa lub jakiemukolwiek naciskowi wynikającemu z informacji, wynika z moralności. Moralność, sumienie jest tym czymś co dopiero pozwala zadać sobie pytanie czy wszystko jest ok, masz możliwość zakwestionować starszego kolegę, polityka. Staram się więc także, wpajać najprostszą moralność zazwyczaj zaczynam od oko za oko, potem przechodzę do chrześcijańskiego poświecenia wobec ludzi których cenisz i ewentualnie, co rzadko się udaje pokazuje co to znaczy mieć udane życie małżeńskie (oczywiście jak ja to rozumiem - niestety nie mam doświadczenia w tych sprawach, jedynie książki i przeżyte związki) - ale chodzi o to żeby taki człowiek zrozumiał, że zaufanie wynika także z własnego działania. Jak masz zgraną paczkę kumpli prawdopodobieństwo, że przetrwają i się będą napędzać jest dużo wyższe aniżeli pozostaną sami. Tak samo jest kiedy masz naprawdę fajną kobietę - łatwiej trawi się porażki i łatwiej podejmuje się ryzyko bo jest dla kogo. Nie wiem jak wy, ale według mnie sukces w grze życie w dużym stopniu zależy od moralności. Po pierwsze dlatego, że sukces często wynika z relacji, czyli poprzez znajomości ułatwiamy sobie grę. Albo działamy sami, ale mamy na tyle samozaparcia żeby się nie pogrążyć, i za każdym razem wstajemy - bez tego pozostaje tak zwany fuks.


A jeżeli chcemy poprawić coś w dużej skali. Trzeba stworzyć schemat i umieć go przekazać w jak najprostszym słownictwie przy jak najmniejszej ilości słów. Wiele treści przedstawionych na forum, dyskusji, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, tylko że zrozumienie nie przychodzi zbyt szybko, ja chociaż siedzę w temacie już kawałek czasu i próbuje integrować zdobywaną wiedzę w swoje życie nadal czuje się kretynem. Wszystkie wielkie głowy, typu Mahomet, Jesus, Budda, Laotse, Konfucjusz i inni tacy tworzyli różne teorie, które umieli w swoim czasie przekazać w sposób, który był kompatybilny z przeciętnym umysłem obywatela rejonu gdzie działali - tu według mnie jest klucz. Jeżeli stworzysz toerie, którą zrozumie 2% populacji, te 2% je wykorzysta dla własnych korzyści, jeżeli stworzysz teorię którą zrozumie 90% populacji 90% je wykorzysta dla siebie. Często krążą mi śmieszne rzeczy po głowie, ale jak próbuje kumpla z powrotem przywrócić do życia przy pomocy skomplikowanej teorii dużych słów nic to nie daje - najprostsze mechanizmy i rady za to wiele. W mrowisku mrówki przekazują sobie informacje za pomocą związków chemicznych. U człowieka zostały ono zastąpione przez emocje - tylko emocjonalny przekaz jest wstanie coś zdziałać, czysto racjonalne informacje tylko przez nie wielką część są trawione.A tu trzeba umiejętnie użyć te 20% społeczeństwa. Jaki jest problem z Ickiem i tego typu osobami, często psują umiejętność ufania innym ludziom. A jak ktoś jest zadufany w sobie to wraz z momentem otworzenia oczu od razu je zamyka i potem jeszcze trudniej dotrzeć niż wcześniej było. No i rodzi się syndrom boga - wiem ja zawsze mam racje Razz (za krytykę będę dzwięczny).

Mnie strasznie buduje to że jestem Polakiem my mamy coś takiego czego inni nie mają, że jak coś na wszystkich wk.ur.wi to trzeba nastukać nie ma wybacz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
M8




Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 612
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:01, 08 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawe jest to twoje gadanie o moralności, ale problem jest gdzie indziej. Po prostu ludzi nie chcą myśleć, normalny człowiek jak mu się coś nie uda to się załamuje i poddaje, jak mi się coś nie uda to analizuje dlaczego i szukam lepszego sposobu - to jest ogromna różnica. Poza tym większość ludzi działa przez całe życie tak jak się na jego początku nauczyli, nie zmieniają się, nie potrafią się zmieniać. A gdy coś im nie wychodzi to świat jest winny a nie oni. Tak więc nie nadążają za zmieniającym się światem i lądują twarzą w błocie.
Moralność nie ma tu nic do rzeczy, najłatwiej w życiu być zupełnie amoralnym Smile
_________________
Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kalfas




Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 338
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:18, 08 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No to masz facet druga odpowiedź ze Sląska pod rząd.

M8 to jak sam slyszysz ponadnormalny facet...mozna rzecz , że paranormalny.

Moralnosc....sam o tym czesto pisze ale.... tak naprawde to zwykle pierdolenie....tak jak Ci
na SGW pierdolą.......sam wiesz bo nie polecasz.

Nie ma morlanosci poza gadaniem o niej....99,9999% ludzi i tak zachowa sie w okreslonych okolicznosciach niemoralnie...
ale na co dzien beda sie trzymali tej moralnosci jak cienka kurwa agresywnego alfonsa....

Prawda taka jak M8 rzekl ze lepiej w zyciu maja Ci dla ktorych amorlanosc jest norma i zwyklym sposobem zycia....

Tych sobie cenie i sznuje w momencie gdy nie chowaja swoich pogladow za flaszywymi wstawkami....
Wiesz wali taki w morde...lezysz na ziemi i krwawisz on podchodzi i mowi...wale w ryj bo lubie......
To jest OK.


Niestety ..tu znowu ta liczba 99,9999 amoralnych skurwysynow i kurew chowa sie zawsze za swietoszkowata moralnoscia. I to jest zle.....

Wracaj na wies tam przynajmniej zapuscisz korzenie....
_________________
życie to myślnik miedzy data urodzin i śmierci. Może to wszystko co mamy? czasami nawet nie mamy tego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Kapitan_Nemo




Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 498
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:32, 08 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To może sprecyzuje o co mi chodzi dokładniej z tą moralnością.

Krytyka słuszna, ale według mnie nie dezintegruje argumentacji. Szukam sytuacji kiedy moralność się opłaca - według mnie można z tym zrobić jak z dowodem Pascala nawet przy założeniu, że Bóg nie istnieje. (Tak widzę, że gafę trochę zrobiłem nie podając definicji jak rozumiem słowo:P. Moralne zachowanie widzę jako świadomy wybór dobra i odrzucanie wyborów gdzie dobra nie ma. Oczywiście nie potrafię zdefiniować dobra ani zła, wydaje mi się, że każdy ma swój światopogląd i według tego obiera sobie punkt zero). Świętoszek nie, ale pozorne dostosowywanie punktu zero do otoczenia, z ewentualnymi rzadkimi odskokami w stronę dobra owszem.

Nienawidzę uproszczeń, schematów, modeli ale inaczej często się nie da wyrazić co by się chciało. Są więc dwie sytuacje, pierwsza gdzie żyje sam - poszukując szczęścia jako pojedynczy wilk, czarny baran oraz druga gdzie żyje w albo w stadzie owiec albo watasze wilków (kim jesteśmy zależy z kim się utożsamiamy, nie jest to stałe oczywiście). O ile nie mamy szczególnych uzdolnień, które pomagają nam w życiu i czynią nas cennymi, musimy grać według ściśle określonych zasad, które narzuca system (gramy albo czarnymi albo białymi). Jako jednostka nie mam możliwości rozróżnienia między udawaną moralnością a prawdziwą (jeżeli taka w ogóle istnieje???), ale to nie ma według mnie tak wielkiego znaczenia.

1. Kiedy jesteśmy sami. Najlepszą sytuacją dla wilka jest kiedy wtargnie się niezauważonym do stada owiec i czerpie z nich resourcy. Chyba oczywistym jest, że najłatwiej to uczynić udając potulną owieczkę, kiedy zostajemy zaakceptowani przez stado z łatwością możemy wykorzystywać nieuwagę owieczek. Ponadto dochodzi, że owieczki bardzo boją się dezintegracji, gdzie lepiej jest ignorować nasze amoralne zachowanie (jeżeli już jesteśmy na takim stadium) dla zachowania spójności stada - bez spójności stado ginie i owieczki albo znajdują sobie inne stado (ale istnieje mus bycia w okropnej rzeczywistości), albo podróżują dalej same - większość nie daje zazwyczaj rady. Można także próbować różne zagrywki z wilkami, ale to już rzeczy typu przestępczość, przekręty no i polityka na wyższym szczeblu. Jak jest się czarnym baranem jest trudniej - albo napierdalamy się z wilkami, bez zębów jest dosyć ciężko - (sam widzę się jako taką jednostkę, i o ile potrafiłbym często psychicznie zniszczyć nie jednego młodego wilka, mój punkt zero nie pozwala na takie zagrywki, no chyba, że jestem zagrożony lub atakowany jest mi ktoś bliski, wolę próbować przekonywać wilka do swoich racji - mam czas) albo staramy stać się przewodnikiem stada i w ten sposób czerpać korzyści, możemy też się bawić w Konrada Wallenroda i wkradać się do stada Wilków, lub po prostu stać się zwykłą owieczką. Kiedy walczymy w pojedynkę z wilkami, upadki powinno łagodzić stado owiec, w którego imieniu oczywiście walczymy oczywiście Razz - przygarną nas jeżeli będą myślały, że nasza obecność ulepsza stado, nie pogarsza. Kiedy jesteśmy w watasze wilków, musimy dostosować swoje zachowanie do zachowania wilków - w oczach owieczek stajemy się amoralni, nawet jeżeli celem jest np. eliminacja samca alpha, zdecydowanie najtrudniejsza droga dla barana, ale w oczach wilków musimy być moralni, czyli nie wolno nam pykać czyjejś samiczki - wbrew pozorom mafia i wiele grup przestępczych ma bardzo jasne i racjonalne zasady zachowania.

2. Kiedy działamy w grupie, czyli zakładam ubezwłasnowolnienie - chcemy być rządzonym. Jako wilk dążymy do bycia jak najbliżej samca alpha, jako owieczka chcemy być blisko przewodnika stada, lub chcemy świętego spokoju. W pierwszym przypadku musimy spełniać minimum aby wzrastać - wystarczy pozór moralności, musi on być jednak zachowany. Albo nie rzucamy się w oczy co jest najłatwiej osiągalne kiedy jesteśmy jak pozostali.


Bez umiejętności budowania wiarogodnego pozytywnego image'u w oczach innych ludzi, nie ma skąd brać zasobów. Jeżeli nie urodziliśmy się z nimi, musimy niestety jakąś drogą je zdobywać. A jedynym sposobem przestrzeganie określonych zasad - nawet jeżeli pozornie. Tak więc, nawet jeżeli Boga nie ma, "moralne zachowanie" bardziej się opłaca. Problem ten, że korzyści wynikające z dobrego zachowania są odczuwalne nie momentalnie i są rozłożone w czasie, działając inaczej czerpiemy korzyści od razu, ale możemy dać dupy i potem odbudowywanie zaufania to jak mission impossible - jak wyszczekasz kumpla, to nawet najbardziej amoralny przestępca Ci nie pomoże, chyba że jest taki sam. U Żydów np, kiedy raz zostaniesz przyłapany na poważnym kłamstwie już nigdy nie odzyskasz zaufania.

Jest jeszcze jedna korzyść, wybierając moralną drogę - nie musimy się zastanawiać nad życiem tak często. Życie rzadziej daje w dupę, mniej wałków ma się na koncie (oczywiście tych odczuwalnych negatywnie), ludzie cenią kogoś na kim mogą polegać w trudnych chwilach, często pojawia się chęć odwdzięczenia. Mam kolegę - taki młody wilk właśnie był. Dzisiaj mówi, że fajne uczucie wiedzieć, że to się opłaca.


To tak na koniec dodam jeszcze, bo pewnie będę zwiedzał głębiny szamba w najbliższym czasie Razz. Według mnie NWO, dąży do tego by zmniejszyć liczbę wilków, robi się ich za dużo, tak by było jedno wielkie stado owiec z określonymi zasadami. Na razie jestem w trakcie odpowiadania sobie na pytanie po, której stronie wolę być - czy wybieram komfort psychiczny i sielankę na wsi czy pcham się do watachy, żeby podwyższyć sobie standard życia - a zastraszanie całe po to, żeby jak najwięcej samotników, ludzi nie określonych, inteligentnych przeciągnąć na stronę czarnych (jeszcze kolory - jak jesteś biały starasz się innych zmieniać w białych, jak jesteś czarny bierzesz co się da, nie patrząc na to, że to Twoje zachowanie może wywołać reakcję łańcuchową, gdzie tworzymy rządnego zemsty potwora, który następnie zmieni np. 10 białych pionków w czarne).


Jeszcze kusi niemiłosiernie:
http://www.youtube.com/watch?v=uijFctBM47M

Ale jak przetrącić coś co przerasta moją percepcje???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
M8




Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 612
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:26, 08 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nemo, nienawidzisz schematów? uproszczeń ? modeli? To jak ty żyjesz ?
Wydaje Ci się, twój brak modeli też jest modelem, twój mózg żyje tymi schematami układającymi się w fraktal tak że nigdy nie znajdziesz dna Smile

Kalfas, bije bo lubię jest niepraktyczne, lepiej kłamać i siać dezintegracje. Wracając do tematu dobra i zła to jak zauważyłeś już pewnie żongluję nimi jak tylko chce, a mogę tak robić bo to tylko pojęcia w które ty chcąc-niechcąc wierzysz Very Happy Wierzysz bo tak zostałeś wychowany Smile

Wybaczcie jeśli piszę jak świr, jestem po sporej dawce psychodelików i dopiero wracam powoli do normalności która nie istnieje
_________________
Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Kapitan_Nemo




Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 498
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 04:35, 09 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To samo pytanie mógłbym zadać czy nie jak świr - chociaż trzeźwy?

Zgadzam się, żyje tak jak napisałeś. W schematach, nie drażni mnie, że dotyczą mnie i mojego życia, ale jak bardzo utrudniają komunikacje z innymi ludźmi. Bardzo bym chciał natomiast, żeby istniał uniwersalny model, dzięki któremu w sposób jasny można by przekazywać co człowiekowi chodzi po głowie. To wielość różnych schematów i modeli, które nie są rozłączne, ale zawierają się w sobie i się pokrywają budzi niechęć. Wydaje mi się np. że problem pojawia się już przy używaniu słów - o ile nie dogadamy się wcześniej co do definicji, albo nie będę gotów spróbować zrozumieć co chciał mi ktoś przekazać jego sposobem myślenia, przekaz informacji nie jest możliwy. Samo zniwelowanie przeszkody semantycznej wymaga dużo wysiłku. I tu na forum jest jeszcze wszystko pięknie, jak ktoś ma w miarę w głowie poukładane, to albo będzie gotów się dostosować, albo pozwoli się dostosować do jego warunków.

Tylko, że wątek jest - jak jest u was. Wyobraźcie sobie, wieś gdzie większość przeczytała jedną książkę w życiu - Łysek z pokładu Idy Razz. Ludzie przesiąknięci rutyną, często pyszni, brak gotowości na ustępstwa, i do tego stereotypowe myślenie. U nich problemem jest, że używają bardzo mało i bardzo proste schematy w swoim życiu, prowadzenie dyskusji w sposób, który nie prowadziłby do kłótni jest rzadkością, więc zachwianie czyimś światopoglądem jest wręcz niemożliwe. Jedyną opcją - rozmowy w 4 oczy, ale schemat - za dużo czasu spędzasz z facetem sam na sam, jesteś pedałem. Kobiety to "przedmioty", używanie ich do zmiany sposobu myślenia jeszcze słabsze skutki odnosi. No i mimo tego wszystkiego czasem się udaje - dzisiaj koleś dzwonił i się chwalił, że ukończył kurs na drugi stopień kelnera/barmana.

Nie szukam dna - tylko małą iskierkę - która sprawia, że człowiek zaczyna wierzyć we własne wybory, zaczyna planować, przestaje narzekać, chce walczyć o siebie, nie musi zajmować się polityką, ale zaczynają go ciekawić jej zasady itd. Bo chociaż czasem się udaje - to nie potrafię określić momentu kiedy następuje poprawa, ani co ją wywołało. A potem rozpalić ognicho Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kapitan_Nemo




Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 498
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:02, 12 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ogród

Dawno, dawno temu, kiedy sztuka ogrodnictwa była jeszcze w powijakach, żył sobie znakomity ogrodnik. Oprócz tego, że znał się na pielęgnacji roślin oraz na ich właściwościach leczniczych i estetycznych, posiadł również tajemną wiedzę o ziole długowieczności i żył wiele setek lat.
Pokolenie po pokoleniu odwiedzał i uprawiał ogrody na całym świecie. W pewnym mieście założył piękny ogród i nauczył pracowników, jak go pielęgnować. Przekazał im również wiedzę z teorii ogrodnictwa. Ludzie Ci przywykli jednak do tego, że rośliny zakwitają co roku i rychło zapomnieli, że niektóre trzeba szczepić, niektóre dodatkowo podlewać i tak dalej. W końcu rośliny zdziczały, ale ludzie uznali, że tak ma właśnie wyglądać idealny ogród.
Mistrz zwolnił mało pojętnych pracowników i zatrudnił nowych. Ostrzegł ich, że jeśli nie będę pilnie studiowali i stosowali jego metod, to podzielą los poprzedników. Oni też zapominali o jego zaleceniach, a że byli leniwi, zajmowali się tylko roślinami łatwiejszymi w pielęgnacji, a pozostałe pozostałe usychały. Zwolnieni pracownicy przychodzili do nich czasem i udzielali im pouczeń, jednak nowi ich wyrzucali, krzycząc: To wy zboczyliście z drogi prawdy
Mistrz nie poddawał się jednak i zakładał kolejne ogrody. Żaden nie był wszakże doskonały oprócz tego, który uprawiał on sam wraz ze swoimi pomocnikami. Kiedy po świecie rozeszła się się wiadomość, że jest wiele ogrodów, a nawet wiele metod ogrodniczych, ludzie zaczęli się nawzajem odwiedzać, chwalić, krytykować, spierać. Pisano książki, powoływano stowarzyszenia ogrodników i wprowadzano wśród nich hierarchię.
Jak to zwykle bywa z ludźmi, ogrodnicy łatwo dają się uwodzić zewnętrznym pozorom. Mówią: Podoba mi się ten kwiatek i chcą żeby wszystkim innym też się podobał, nawet jeśli jest to chwast wypierający rośliny lecznicze czy spożywcze.
Są ogrodnicy, którzy preferują rośliny w jakimś określonym kolorze, uważając je za "najwartościowsze". Inni troszczą się tylko o rośliny, zaniedbując alejki, bramy i ogrodzenia.
Kiedy wiekowy mistrz w końcu jednak zmarł, zostawił w spadku wiedzę o ogrodnictwie, rozdawszy ją między ludzi, którzy umieli ją lepiej lub gorzej zrozumieć zależnie od swoich zdolności. Sztuka ogrodnicza była więc rozproszona po wielu ogrodach i księgach.
Ludzie wychowani w konkretnym ogrodzie z reguły są tak głęboko z indoktrynowani w kwestiach ogrodniczych, iż przy najlepszej woli nie potrafią zrozumieć, że muszą wrócić do korzeni pojęcia ogród. W najlepszym razie umieją wstrzymać się od krytyki innych ogrodów albo znaleźć cechy wspólne.
Od czasu do czasu rodzą się prawdziwi ogrodnicy. Tak wiele jest pseudoogrodów, że kiedy ludzie słyszą o prawdziwych, mówią:Tak,mówisz o ogrodzie, jaki już mamy albo jaki sobie wyobrażamy. Zarówno to, co mają, jak i to co sobie wyobrażają, jest ułomne.
Prawdziwi fachowcy, którzy nie są w stanie przemówić pseudoogrodnikow do rozsądku, z reguły obracają się we własnym gronie, podtrzymując autentyczną sztukę ogrodniczą. Często muszą się maskować, ponieważ ludzie, którzy chcą się uczyć, rzadko traktują uprawianie ogrodu jako sztukę i rzetelną wiedzę. Zadają więc pytania w rodzaju: Co mam zrobić, żeby te cebule wydały piękniejsze kwiaty?
Prawdziwi ogrodnicy pomagają im dla dobra ludzkości, ponieważ czasem udaje się na przekór wszystkiemu stworzyć prawdziwe ogrody, które szybko się wprawdzie degenerują, ale dzięki nim może przetrwać tradycja i ludzie mają sposobność od czasu do czasu zobaczyć, jak powinien wyglądać ogród.

Ktoś ma wskazówki jak być dobrym ogrodnikiem?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
beezle




Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 522
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:12, 12 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wracając do meritum - "jak jest wokół was?"... napiszę jak jest u mnie.

Mieszkam w miasteczku (około 100 000 mieszkańców) na Górnym Śląsku. Mieścina jakich wiele, raczej "noclegownia", bo wiele osób (łącznie ze mną) dojeżdża do pracy/na studia do większych miast. Ostatnio (z uwagi na zbliżającą się trzydziestkę) zacząłem się zastanawiać nad tym co zrobiłem, co się wokół mnie zmieniło.

Nie jest różowo. We wszystkich okolicznych miasteczkach, aby dostać pracę (w głupim kiosku gazety sprzedawać) to trzeba mieć znajomości. Nieraz widzę pogardę w spojrzeniu takich ludzi, bo oni "mają plecy". Co za naiwność. Chcą się poczuć dowartościowani i próbują się wywyższać. Z drugiej strony osoby bez "znajomości", nawet po studiach, nie mogą pracy znaleźć (w zawodzie nie, bo nie mają niezbędnego doświadczenia, a poza zawodem nie, bo stanowisko nie wykorzysta ich kwalifikacji). No, ostatecznie zbyt wygórowane wymagania finansowe (kur## górnik bez wykształcenia w pobliskiej kopalni 3k na łapę dostaje - wiem, warunki szkodliwe itp, ciężka praca).

Konkursy w urzędach ustawiane (kolejny raz ... "plecy"). Nawet bezczelnie zaprzeczają zarzutom (mail) pisząc, że nieprawda, bo byli obecni podczas konkursu - a przecież wiem, że nie bo byłem i nie widziałem danej osoby (sekretarz, zastępca, czy ktokolwiek inny - to tylko przykład). W takim urzędzie (po takim konkursie) pracują ludzie, którzy niewiele potrafią. Czasem jakiś stażysta wie więcej. Panie, którym płacą za robotę - popijają kawkę.

Niedawno podjąłem decyzję, że czas na kolejny etap. Zmiana pracy na nową, lepszą. Popchnęło mnie do tego to, że chciałbym się w końcu naprawdę usamodzielnić (w moim otoczeniu sporo jest osób, które w wieku ~30 - 40 nadal mieszkają z rodzicami - bez pracy - więc nie jest tak źle u mnie). Czy to jest normalne, aby osoba w tym wieku nie była w stanie sama się utrzymać? Ja nie piszę o sobie, bo ja mógłbym ale mierzę wyżej - zamiast wynajmowania pokoju, chciałbym kupić mieszkanie (nawet skromne). I tu pojawia się problem, bo mieszkania w okolicy to kwota rzędu 150 - 250 tysięcy złotych. Perspektywa kredytu na najbliższe 30 - 40 lat.

Ukończyłem studia na znanej politechnice z wynikiem 5.0 (tak, jak koledzy z pracy, którzy mają podobny problem). Byłem ostatnio (jak koledzy) na paru rozmowach kwalifikacyjnych, wystartowałem w konkursach - wszystko dla sprawdzenia, czy coś się zmieniło od 6 lat, gdy zacząłem pracować. Bez zmian. No, może są jakieś: kiedyś przeszkodą był brak doświadczenia, teraz jest zaletą. Któryś raz z kolei dostałem odpowiedź, że moje oczekiwania finansowe 3500 netto (np. Katowice, duża firma informatyczna) są zbyt duże (policzmy: 1200 kredyt, 500 czynsz, paliwo 300, żywność 600 i reszta na niespodziewane wydatki i aby coś odłożyć - zostałoby 900 zł). Obecnie mam mniej niż 3000 netto. Nie jest źle, ale coraz częściej mam ochotę tym rzucić i odpocząć.

Co ciekawe, w obecnej firmie więcej nie dostanę. Mało tego, przed rokiem przyjęli gościa który dostał 7500 brutto (samozatrudnienie). To oznacza ~5k netto. Facet ma tylko niepełne dwa lata doświadczenia i ciągle zmienia firmy. Znaczy, że po znajomości się da, tylko jakie korzyści ma w tym szef? Gość ubrał gówno w ładny papierek i w ten sposób się dobrze sprzedał.

Scenariusz (z doświadczenia własnego). Dzwoni firma w odpowiedzi na ogłoszenie (to już plus), że chcieliby wiedzieć o jakiej kwocie rozmawiamy. Marudzi, że potrzebują kogoś na szybko, a ja mam 3 miesiące wypowiedzenia. Zaprasza mimo to na testy. Testy idiotyczne, przygotowane przez kogoś z HR (pytania o definicje, pisanie deklaracji metod, składowych interfejsów na papierze). Nie, żebym nie potrafił z dokumentacji skorzystać i w razie wątpliwości otworzyć na stronie X i zapamiętać (tego typu proste zagadnienia). Dostaję bardzo małą ilość punktów (poniżej 50/100 - udało mi się dowiedzieć od pani z HR), z uwagi na brak odpowiedzi na większość pytań teoretycznych (np. rzadko używana klasa w c#) i kilku błędów w kawałkach kodu. To "potwierdza", (myślę, że tak uważają) że ja nie jestem spostrzegawczy, nie mam zdolności analitycznego myślenia i rozwiązywania problemów. A dlatego, że większość pytań to sucha teoria. A ja głupi i nie wkułem tego wszystkiego! Ja na co dzień programuję, mam kontakt z klientem (UK), opracowuję założenia do różnych systemów (głównie pomiarowych), projektuję, implementuję, testuję i wdrażam dość skomplikowane oprogramowanie. Mam 6 lat doświadczenia zawodowego jako programista i jestem traktowany jak (bez urazy) mięso. Jest jeszcze jedna opcja w kwestii negatywnych decyzji - mówię coś, czego nie powinienem, lub w zły sposób. A może mój wygląd...? Długie włosy oznaczają bunt, a to nie wróży dobrze pracodawcy. Tak pół żartem, pół serio Wink.

Jedyne rozwiązanie, jakie obecnie widzę, to zmiana pracy dla jednego z klientów. To się wiąże jednak z wyjazdem za granicę, którego nie chcę. Ale co zrobić? Skoro w Polsce nikt nie chce mnie (i kolegów zresztą też) docenić. Poszukam jeszcze z pół roku - to dopiero parę spotkań, nie ma się co zrażać.

Mam nadzieję, że w tym przydługawym poście nie zastosowałem jakiegoś niefortunnego skrótu myślowego. Taka jest rzeczywistość wokół mnie - tak ja ją widzę. Nie narzekam, bo nie mam powodu. Może po prostu jestem głupszy niż myślałem i ten papierek mogę sobie w d... wsadzić. Szeroki wachlarz zainteresowań to też pierdolenie dla pracodawcy - co go obchodzi jakieś moje hobby nie związane z pracą (to piszę bez sarkazmu, tylko po chuj mnie o to pytają?).

Pozostaje pytanie, kiedy czas na rodzinę (skoro aby być informatykiem tyle czasu poświęcam) i za co to wszystko przy obecnych cenach (a... "zapomniałem", przecież inflacja to tylko ~3,4%). Inni dają radę (na kredytach) to czemu nie ja...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:14, 13 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja na Twoim miejscu nie zastanawiał bym się i brał pracę za granicą. Nie wiem czy miałeś przyjemność tam pobyć, ale życie jest tam znacznie łatwiejsze, ludzie są uprzejmi i bardziej wyluzowani, nie ma takiego wyścigu szczurów i rywalizacji jak u nas. Żyjesz ZUPEŁNIE innymi problemami. Zwłaszcza jak pobędziesz tam kilka lat i pracujesz w dobrym fachu. Pracujesz tak samo jak w Polsce, tylko za pensję, a nie jałmużnę.

W Polsce sytuacja przypomina walkę wszystkich o jedną poobgryzaną kość. To rywalizacja o resztki ze stołu. I nie wierz, że sytuacja tu się zmieni, tracisz czas a latka lecą. Za pół roku, kiedy się zdecydujesz, to możesz już nie mieć dobrej oferty z zagranicy.
Wielu ludzi chce wierzyć, że gdzieś tam jest ten mój pracodawca, na białym rumaku i w błyszczącej zbroi, który zapłaci mi uczciwie i uwolni od syfu, ... zapomnij.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
beezle




Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 522
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:39, 13 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

placebo napisał:
Ja na Twoim miejscu nie zastanawiał bym się i brał pracę za granicą. Nie wiem czy miałeś przyjemność tam pobyć, ale życie jest tam znacznie łatwiejsze, ludzie są uprzejmi i bardziej wyluzowani, nie ma takiego wyścigu szczurów i rywalizacji jak u nas.
Tak nad tym myślę cały czas, ale z drugiej strony to całkowita zmiana otoczenia, porzucenie w pewnym sensie rodziny itp. Ale dla odważnych świat należy. Byłem kilka razy (powiedzmy w "tygodniowych" delegacjach) i wiem z grubsza jak jest w UK, Holandii. Nie ma się co podniecać, bo z drugiej strony też są inne problemy, ale przynajmniej ten jeden podstawowy, czyli pieniądze - staje się mniej dokuczliwy.
placebo napisał:
W Polsce sytuacja przypomina walkę wszystkich o jedną poobgryzaną kość. To rywalizacja o resztki ze stołu. I nie wierz, że sytuacja tu się zmieni, tracisz czas a latka lecą. Za pół roku, kiedy się zdecydujesz, to możesz już nie mieć dobrej oferty z zagranicy.
Niestety 100% racji. Tak na marginesie, ostatnio spotkałem pewną starszą kobietę, która zbierała na jakieś leki za kilkadziesiąt złotych. Strasznie głupio mi się zrobiło, że marudzę i chcę więcej Sad. Pojebany kraj, żeby człowiek na starość nie miał za co leki kupić (opcja, że poczciwa babcia zbierała na jabola raczej odpada, bo te łzy w oczach raczej nie były udawane).
placebo napisał:
Wielu ludzi chce wierzyć, że gdzieś tam jest ten mój pracodawca, na białym rumaku i w błyszczącej zbroi, który zapłaci mi uczciwie i uwolni od syfu, ... zapomnij.
Tak, ale mimo wszystko jeszcze mam strzępki nadziei, że może jednak ... i od razu dociera do mnie, jaki naiwny jestem. Zobaczymy, na przełomie czerwca i lipca jadę do UK w delegację, zobaczymy co się da zrobić.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Caramba




Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 541
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:29, 23 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

beezle, placebo: Czyli wychodzi że im gorzej tym więcej normalnych ludzi wyjeżdża. Im więcej normalnych ludzi wyjeżdża tym jest gorzej. I tak w kółko.................
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:14, 02 Lip '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Program z wczoraj. Radziejowska, Michalkiewicz, Sierakowski.

http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-.....20/1988759

Jak powiedzieli w programie 750 złotych na osobę w gospodarstwie domowym to minimum egzystencji, współczynnik biedy.

Najniższa emerytura to ...706,29 zł od 1 marca 2010.


http://www.wskazniki.pl/?doc_id=140007&iid=4639

Z raportu NSZZ Solidarność:

Cytat:
Wydatki Polski na rodziny, są po Bułgarii, najniższymi w Europie, włączając w to równość siły nabywczej. Stanowią one pomoc 11 razy mniejszą niż we Francji i 17 razy niższą niż w Irlandii. Mniej niż 3 proc. dzieci poniżej 3 lat ma dostęp do żłobka lub przedszkola, dla porównania we Francji jest to ponad 60 proc. Zresztą duża część żłobków są to żłobki prywatne, których koszt jest zbyt wysoki dla wielu rodzin. Kwestia opieki nad dziećmi ma tym większe znaczenie w Polsce, że norma czasu pracy należy tu do najdłuższych w Europie.

Za ten system i jego finansowanie odpowiedzialni są rządzący, ale warto rozwiązania wypracowywać w drodze rzeczywistego dialogu zarówno trójstronnego, jak i bilateralnego.


http://www.solidarnosc.org.pl/pl/strona-.....nosc-.html
_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Multimedia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Jak jest wokół was?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile