“Tym, czego nam wszystkim mniej lub więcej brak w chwili obecnej, jest nowa formuła świętości”.
P. T. de Chardin, Na Pacyfiku, marzec 1937
Ludzie, a zwłaszcza młodzież, są targani wątpliwościami. Zadają pytania, na które już dawno powinni znać odpowiedź. Tę ogromną lukę w wypełnianiu ich potrzeb dostrzegają osobnicy, którzy pokończyli jakieś kilkudniowe kursy manipulowania ludźmi, bądź przeczytali kilka książek o psychomanipulacji, odbyli podróże do indyjskich awatarów lub do Tybetu, a później odkryli u siebie pociąg do władzy i panowania nad innymi. Przy okazji zauważyli, iż daje to znaczne nieopodatkowane korzyści finansowe, które w dzisiejszych, bardzo ciężkich czasach, w próbach utrzymania się przy życiu o własnych siłach, czyli z pracy własnych rąk i umysłu, są bardzo utrudnione, często wręcz niemożliwe. Dzisiaj maleje zapotrzebowanie na pracę ludzi, bo wiele czynności wykonują za nas automaty. Rośnie natomiast “popyt” na rozwój duchowy. Społeczności niemal w każdym kraju doświadczyły już bardzo dużej liczby atrakcji wymyślonych przez naukowców, obejrzały w kinach oraz w telewizji to, co nadawało się do obejrzenia i czują przesyt. Ludzie, przede wszystkim młodzi, potrzebują strawy duchowej. Chcą być lepsi i mądrzejsi, a literki przed nazwiskiem i dyplomy nie są już szczytem marzeń i osiągnięć. W dzisiejszych czasach uczęszczanie do szkół nie daje żadnej gwarancji zdobycia pracy. W wyniku bardzo szybkiego postępu, programy edukacyjne nie nadążają z kształceniem nauczycieli i absolwentów w wielu dziedzinach.
Tak więc tę ogromną lukę w zaspokajaniu ogromnych potrzeb zdecydowali się zapełnić tzw. fałszywi mistrzowie. Jest takie powiedzenie: Pierwsze śliwki robaczywki. Gdy zamiesza się wodę, męty zawsze wypływają na powierzchnię. Ale po jakimś czasie opadają i woda staje się ponownie czysta. W obecnych czasach, pod wpływem ogólnie dostępnej, fachowej literatury na tematy związane z czarną magią oraz rozwojem duchowym, przybywa ludzi rozpoczynających eksperymenty z podporządkowywaniem sobie słabszych od siebie, a gdy im to coraz lepiej wychodzi, tworzą własne grupy zwane sektami. Słabszym od takich duchowych przywódców jest zawsze ten, kto szuka. Ten, kto wie, o co mu chodzi w życiu, jest zawsze silniejszy. Kto szuka, jest słabszy, bo nie wie. Kto nic nie wie, musi wszystkiemu wierzyć. A wszyscy poszukujący chcą dotrzeć do prawdy, odnaleźć ją i podzielić nią z tymi, którzy także jej szukają.
Tolerancja religijna nie jest wyrazem miłości. Jest tylko wyrozumiałością dla osób, które różnych sytuacji muszą lub chcą w życiu doświadczyć.
Znamiona prawdziwej religi
Prawdziwą religią może stać się tylko ta, która byłaby w stanie nauczyć każdego swego wyznawcę samodzielnego, właściwego myślenia i nakłonić do prawidłowego obchodzenia się z własnym organizmem, aby żyć długo i szczęśliwie, w zdrowiu, szacunku do wszystkich bliźnich i właściwego ich traktowania, a dzięki temu także właściwego oddawania czci Bogu w duchu i w prawdzie. Byłaby to religia, która potrafiłaby tak wpływać na zmysły, że byłyby one całkowicie opanowane i podporządkowane woli człowieka. Wówczas ludzie nie czyniliby już pod wpływem chwilowego impulsu zła, którego by później żałowali. Na przykład nie byłoby zbrodni w afekcie. Każdy szkodliwy nałóg byłby bardzo łatwy do opanowania, bez pomocy specjalistów.
Ponieważ od zarania naszych dziejów, a także obecnie na całym świecie nikt o takim zjawisku jeszcze nie słyszał, można uznać, że wszystkie religie są tylko wynaturzonymi sektami, skutecznie uczącymi swoich wyznawców nienawiści do członków innych wyznań, samych siebie i wszystkich ludzi. Pozornie wszystkie religie i sekty nauczają i zachęcają do miłowania wszystkich bliźnich, ale robią to w tak pokrętny i nieudolny sposób i takimi metodami, że ludzkość najchętniej wymordowałaby się wzajemnie, co także i w dobie obecnej czyni. Nie ma religii dobrych i lepszych. Są tylko religie złe, gorsze i najgorsze. Prawdziwa religia nie istnieje, bo nie ma dowodów jej istnienia w postaci owoców, które powinna wydawać.
Wszystkie religie rzekomo wzywają do pokoju i miłości. Dlaczego w takim razie były one i są powodem wszystkich wojen? W chrześcijańskiej Europie, z wyjątkiem Rosji, dlaczego dopiero od 60 lat nie ma wojen? Bo religie nie wiedzą, czym jest ta miłość, o której tak rozprawiają. Wplatanie w swych wypowiedziach co kilka zdań słowa "miłość" jest tylko ględzeniem o niej, a nie jej uczeniem. Także wzywanie do pokoju i miłości nie jest dowodem na to, że religie cokolwiek zamierzają i są w stanie w tym względzie uczynić i osiągnąć. Składają wyłącznie oświadczenia o takich treściach.
Przyczyny wojen między religiami
Prawdziwą przyczyną wojen między trzema największymi religiami była zawsze walka o zdobycie i zajęcie miejsca, które dla pospólstwa nazwano Ziemią Świętą, a jest nim jeden z najsilniejszych ziemskich czakramów, nazywany punktem zero. Podobny punkt znajduje się w Polsce na Wawelu. Ten, kto zawładnąłby tym miejscem, mając je na wyłączność, rządziłby światem, ponieważ korzystałby z mocy, która daje taką możliwość. Posiadłby moc sterowania i manipulowania wszystkimi umysłami. Jest to miejsce grobu Abrahama, ojca Żydów i Arabów. Miejsce, na którym kiedyś król Salomon zbudował świątynię, zburzoną później przez Babilończyków. Obecnie, na miejscu odbudowanej i ponownie zburzonej przez Rzymian świątyni, znajduje się muzułmański meczet. Do miejsca tego teraz mają takie same prawa Żydzi i Arabowie, potomkowie przyrodnich braci, Izaaka i Ismaela, ponieważ jest to prawo do miejsca grobu ich ojca. Pozostałością po odbudowanej świątyni Salomona jest tylko "Ściana Płaczu", pod którą Żydzi przybywają z całego świata, aby korzystać z miejsca największej mocy, i tak usiłują manipulować i wykorzystać energię tego najsilniejszego ziemskiego czakramu, aby ich życzenia wypowiadane w tym miejscu, miały o wiele większą wartość energetyczną i możliwość spełnienia.
Z mocy tego miejsca mają obecnie prawo korzystać także muzułmanie i chrześcijanie. Ich życzenia i prośby jako ludzi nienawidzących się wzajemnie, znoszą się. Efekt jest taki, że trzy największe religie, zwalczając i usiłując wymordować się wzajemnie, nie mogą uzyskać takiej przewagi, dzięki której tylko jedna miałaby dostęp do miejsca, z którego także Hitler chciał rządzić i panować nad światem. Każda z tych religii chce uzyskać monopol do wyłącznego wykorzystywania najsilniejszej energii Ziemi, do zapewnienia sobie władzy nad nią. Jest to więc tylko walka o wyłączność do miejsca największej mocy. A jej zdobywcy zaczęliby urządzać świat według swojego wyobrażenia. Lepiej nawet nie wyobrażać sobie, co by było. Wcale nie musieliby spełniać woli Boga na ziemi. Cele, zwłaszcza dwóch z tych religii, są takie same. Utrzymać pozostałą ludzkość na jak najniższym poziomie rozwoju, zawładnąć i sterować umysłami i z nikim nie dzielić się władzą. Ustanowić podział ludzkości na sprawujących władzę i posłusznych poddanych płacących podatki, co z każdym dniem jest coraz bardziej doskonalone dzięki komputerom, kamerom, telewizji i internetowi.
Pozornie mogłoby się wydawać, że to przywódcy polityczni wszczynają wszystkie konflikty, a duchowni starają się je potem załagodzić. Ale przywódcy polityczni byli kiedyś dziećmi uczęszczającymi na lekcje religii, których rodzice też w swym mniemaniu wychowywali na pobożnych ludzi. Ci wszyscy prezydenci, skorumpowani urzędnicy, chorzy umysłowo reżyserzy, podli oszuści, bandyci, chuligani, młodociani przestępcy, byli w pierwszej kolejności dziećmi, chodzącymi z rodzicami do kościołów, świątyń, na pseudochrześcijańskie zgromadzenia w zborach, lekcje religii, a później na nauki o Bogu, aby dowiedziały się, czego Bóg od nas oczekuje i jak mają postępować, aby żyć zgodnie z Jego wolą. Jeżeli to nic nie daje, a nawet szkodzi, bo dziecko może być dodatkowo molestowane i zgwałcone fizycznie przez duchowego przywódcę, może już nadszedł najwyższy czas, aby wychowywaniem dzieci zaczęli zajmować się zupełnie inni specjaliści.
Ci, którzy wybierali prezydentów, posłów, senatorów, byli nauczani tymi samymi metodami. Wybierając rzekomo najlepszych spośród siebie, kogo wybrali? Jan Kochanowski napisał: "Takie ich Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie".
Kto w okresie kształtowania się osobowości dziecka ma dostęp do jego umysłu, i kto nie robi tego, co powinien, o własnych siłach nie odejdzie, tym bardziej, że nic oprócz ględzenia robić nie potrafi. A ponadto uważa, że jest to najbardziej dochodowy, nieopodatkowany biznes. Trzeba im pomóc zwolnić okupowane miejsca.
Kto decyduje o naszym życiu
Największy wpływ na to, jacy jesteśmy i jak ułożyliśmy sobie życie, miały i jeszcze mają religie, a dzięki temu prawie wszystkie fałszywe poglądy, które wyznajemy, będące ich główną pochodną. Religie, to tak jak telewizja, kino i prasa, podstawowy fałszywy, zakłamany i wypaczony obraz świata.
Każdy człowiek, z wyjątkiem geniuszy, umie robić tylko i wyłącznie to, czego go nauczono lub sam zdołał się od innych nauczyć. Nie robimy tylko tego, czego nikt nas nie uczył. Procesy myślenia, zachodzące w ludzkich umysłach, mają związek z tym, u kogo i jak chętnie pobieraliśmy nauki i kto nam robił pranie mózgu. Prawie każdy musiał przejść przez przeszkolenie religijne. Król Salomon napisał: "Kamień szlifuje się o kamień, żelazo o żelazo, a człowiek o człowieka". Kto miał nas szlifować, jeżeli najlepszych spośród nas prześladowano? Ilu do tej pory było takich, których nie spalono na stosach i którym pozwolono uczyć nas tego, czego należało?
Byli już i są między nami tacy, którzy potrafią i uczą pojedynczych osobników, (szukających i mających szczęście takich nauczycieli odnaleźć) prawidłowych zachowań. Gdyby im tylko pozwolono, chętnie w krótkim czasie oszlifowaliby pozostałą ludzkość jak brylanty, ale i tu właśnie przywódcy duchowi zabraniają, zakazują wszystkiego, co mogłoby przyczynić się do zmian na lepsze. Dopiero od niedawna i tylko pod niektórymi szerokościami geograficznymi nie muszą tacy nauczyciele szukać schronienia w miejscach niedostępnych.
Policzyć nie da się tylko tego, czego nie było i nie ma. Ale efekty złego nauczania można wymieniać w nieskończoność. Kapłani, którzy powinni być wzorem godnym naśladowania, uczyć nas, być psychoterapeutami, nie tylko zawiedli. Nie byli zdolni do nauczenia nas tego, co najbardziej człowiekowi jest potrzebne do jego prawidłowego rozwoju. Nie ma pożytku z fanatyzmu, a jednak przede wszystkim jego jesteśmy nauczani. Przywódcy duchowi okazali się więc osobnikami, o których napisano "Pochwyciliście klucz poznania; sami nie weszliście, a tym, którzy chcieli wejść, zabroniliście". (Łuk.11.52).
Ale jak to się dzieje, że choć tak skutecznie są w stanie zakazać tego, co dobre, tym którzy jeszcze muszą lub chcą liczyć się z ich zdaniem, nie potrafią zabronić ludziom stawać się alkoholikami, narkomanami, bandytami, przestępcami i kłamcami. Moim zdaniem, mają swój interes w tym, aby ludzie tacy właśnie byli.
Jak do tej pory, największym osiągnięciem wszystkich religijnych przywódców duchowych jest skuteczne zwalczanie tego, co dobre. Co, z drugiej strony, jest dopustem Bożym, abyśmy mogli bardzo dobrze zapoznać się ze złem, a przy okazji pospłacać wszystkie długi karmiczne. Na przykład zabranianie czytania mądrych książek, z których można nauczyć się, jak mądrzej i lepiej żyć. I ględzenie o miłości, zwłaszcza do bliźnich, choć nic z tego nie wynika. Zakazują, zabraniają, mówią co wolno, a czego nie, mimo że każdy z nas ma własną wolną wolę wyboru tego, co jego zdaniem jest dla niego dobre. Posiedli wiedzę, dzięki której tak manipulują ludźmi, że nawet jeśli ktoś widzi, jak postępują, i tak nie odważy się przeciwstawić czy zaprotestować. Zakazują korzystania z tego, co Bóg nam wszczepił i z czego pozwolił nam korzystać według własnego uznania. Mamy więc wolną wolę, nawet zdaje nam się, że jesteśmy ludźmi wolnymi, ale korzystania z najważniejszej prawdziwej wolności – duchowej – zabroniono używać zgodnie z przeznaczeniem. Ludzie także i tego pojęcia, jak wielu innych, nie rozumieli i jeszcze nie są w stanie zrozumieć. I żadna religia nie zachęca do tego, żeby cokolwiek wiedzieli na ten temat.
Przywódcy duchowi, bracia starsi, mistrzowie, guru specjalnie szkolą się u takich nauczycieli, aby umieć ubezwłasnowolnić każdego obywatela zewnętrznych ciemności tak, aby on sam nie chciał zajmować swego umysłu sprawami, na których ma się nie znać, choć dla swego dobra znać się powinien. Jest to nowoczesna forma zniewolenia. Działalność sekciarzy także sprowadza się do jeszcze większego ubezwłasnowalniania ludzi szukających tej miłości, o której ciągle słyszą, mają dosyć obłudy, fałszywej pobożności, zakłamania w domu, w kościele i wszędzie, a jednocześnie potrzebują i chcą czcić Boga w jakiś lepszy i mądrzejszy sposób. Niestety, właśnie ci są najłatwiejszą zdobyczą dla sekciarzy i sępów, także odpowiednio przeszkolonych, nazwanych przez Jezusa "wilkami drapieżnymi, przychodzącymi w owczej skórze". (Mat.7.15). Inaczej interpretują Pismo, opluwając i wyszydzając wyznawców innych religii, choć sami nie są lepsi.
Dlaczego Bóg nie chroni przed sekciarzami tych,
którzy Go szukają
Można zadać pytanie, dlaczego Bóg, widząc szczere chęci tych, którzy Go szukają, w jakiś cudowny sposób nie chroni ich przed sekciarzami?
Napisano: „szukajcie a znajdziecie". Nie ma możliwości znalezienia czegoś w miejscu, w którym tego nie ma. Przecież wyraźnie napisano “szukajcie”, a nie “wstępujcie do sekt”. Jeśli nie można znaleźć tego, czego się szuka w jednym miejscu, trzeba szukać inaczej i gdzie indziej. Sekciarze zaczepiają, szukają i znajdują. Potrafią szukać. A szukają łatwowierców z problemami, chcących je rozwiązać i uzyskać prawdziwe odpowiedzi na dręczące ich pytania. Może od sekciarzy należałoby uczyć się, jak szukać. Prawo do poszukiwania wywalczyliśmy już sobie nie tylko pod naszą szerokością geograficzną. Wstępując jednak do sekty z własnej woli (nawet z właściwą intencją, ale bez zapewnienia sobie ochrony ze strony Sił Wyższych i możliwości wydostania się po zerwaniu wszystkich dotychczasowych znajomości), nie dość, że nie znajdzie się tego, czego się szukało, to jeszcze można stracić wszystko. Rozum, majątek i rodzinę. Jezus ostrzegał przed takimi sępami. Jeżeli do szczerych chęci w poszukiwaniach nie dodaje się prośby do Boga o mądrość, właściwe rozeznanie i bezpieczeństwo, to “ofiarą” zaopiekują się ci, którzy coś mówią o Bogu, podszywając się pod tzw. aniołów światłości. Sprawy związane z sekciarstwem są jedną z form wyselekcjonowania najlepszej odmiany – człowieka mądrego, który samodzielnie potrafi odróżnić zło od dobra i trzymać się tylko tego, co dobre. Sekciarze, odsiewając plewy, zgarniają je pod swoje skrzydła, nie dając nic lepszego w zamian, choć cały czas zapewniają, że to lepsze wkrótce nadejdzie. Słabych i głupich, niezdolnych do własnych poglądów i umiejętności odróżnienia prawdy od fałszu, odłączają od mądrych. Mądry jest ten, komu sekty i religie do kontaktów z Bogiem nie są potrzebne. A także ten, kto wyszedł z nich bez uszczerbku na ciele i duszy o własnych siłach, a więc odporniejszy i zdrowszy na umyśle, jeśli z jakiegoś powodu do nich na jakiś czas wstąpił. I takich Bóg szuka. Mądrych, zwłaszcza teraz. Chińskie powiedzenie mówi: „kiedy student jest gotów, nauczyciel się zjawi". Można to sparafrazować mówiąc: „kiedy padlina ledwie słania się na nogach, sekciarze zlecą się jak sępy”. Łatwowierność, słabość, delikatność, wrażliwość, podatność na stres, martwienie się, nie jest ani cnotą ani zaletą. To choroba umysłowa, a jej konsekwencją może być wciągnięcie i zagarnięcie przez sektę, opętanie przez duchy zmarłych i oszukanych członków sekty, a następnie pobyt na oddziale psychiatrycznym.
Dlaczego ja nie pasuję do żadnej ze współczesnych religii i sekt? Dlatego, że nie umiem nienawidzić innych ludzi i źle im życzyć. Staram się nakłonić ich do samodzielnego myślenia, piszę te książki w taki sposób, żeby także mogli zrozumieć to, co ja zrozumiałam.
Wiedzą kapłani i sekciarze, że byłby to koniec ich bandyckiej działalności. Gdyby każdy człowiek został nauczony samodzielnego myślenia, wiedział, co jest słuszne, prawdziwe, chodził tylko z
własną lampą oświetlającą mu drogę, a pouczenia i wytyczne przyjmował bezpośrednio od Boga, Jezusa, Aniołów, Kosmicznych Nauczycieli lub od najmądrzejszych ludzi piszących mądre książki (czyli bez zbytecznych pośredników, którzy wiedzą, że to, co jest dobre dla nas, nie jest dobre dla nich) – Ziemia natychmiast zaczęłaby się regenerować.
Tak miało być i tak wkrótce będzie. Tego procesu już nie można powstrzymać. Stanie się tak nie dlatego, że ja coś tu sobie piszę. Ja dokładam do tego procesu swoją małą cegiełkę.
Czym przede wszystkim zajmują się przywódcy duchowi
Przywódcy duchowi ludzkości nigdy nie byli zdolni i nie chcieli nauczyć nas tego, co dobre, tym bardziej, że nie mieli w tym żadnego interesu. Zawsze byli zajęci sprawowaniem władzy, powiększaniem zakresu swych wpływów, decydowaniem o losach świata, grabieżą, morderstwami, ucztowaniem, łupiestwem, rzucaniem klątw, mieszaniem się do polityki, wtrącaniem się we wszystko, pedofilstwem, skandalicznym i niemoralnym homoseksualnym prowadzeniem się, pomnażaniem swych dóbr i tępieniem co światlejszych obywateli, tzw. heretyków. Gdzie tu miejsce na jakiekolwiek powiązania z dobrem? W logice matematycznej jest tak: Prawda plus prawda = prawda. Kłamstwo plus kłamstwo = kłamstwo. Prawda plus kłamstwo = kłamstwo. Jak by tego było mało, to co mówią i czego nauczają, jest niezgodne z Biblią. Najdziwniejsze jest to, że to nikomu z wiernych nie przeszkadza. Może jest to wynik łączenia się podobnego z podobnym, czyli pozostawania w towarzystwie wzajemnej adoracji?
Biblijne wersety wykorzystywane przez sekciarzy
do werbowania nowych wyznawców
W Liście do Tymoteusza św.Paweł napisał: "Biskup ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, który by dzieci wychowywał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości" (3.1-4).
Rozwód można wziąć z powodu zdrady . "A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił cudzołoży". (Mat.19,9).
Zamiast 10 przykazań, uczą 9 przykazań. Jedno – "nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, a okazuję łaskę do tysięcznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań”. II Mojż.20, 4-6. zostało opuszczone, a dziesiąte rozbite na dwa, aby ilość się zgadzała.
Jezus urodził się na przełomie września i października w czasie spisu ludności, a jego narodziny, nie wiadomo dlaczego, obchodzi się w rzymskie Saturnalia trzy miesiące później, w taki sam sposób, jak robili to kiedyś Rzymianie.
Jezus miał braci i siostry, a więc jego Matka, Maria, nie mogła być zawsze dziewicą."A gdy On jeszcze mówił do tłumów, oto matka i bracia jego stanęli na dworze, chcąc z nim mówić. I rzekł mu ktoś: oto matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą z tobą mówić". (Mat.12,46).
"Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali przez kilka dni". (Jan2,12).
"Bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego". (Jan7,5).
"Czyż nie jest to syn cieśli? czyż matce jego nie jest na imię Maria, a braciom jego Jakub, Józef, Szymon i Juda. A siostry jego, czyż nie są wszystkie u nas? Skąd ma tedy to wszystko? (Jan 13,55).
„A gdy Józef obudził się ze snu, uczynił tak jak mu rozkazał anioł Pański i przyjął żonę swoją. Ale nie obcował z nią , dopóki nie powiła syna, i nadał mu imię Jezus”. (Mat.1.24i25).
Czy takie nieścisłości lub sprawdzające się proroctwa, które sekciarz z dowolnej sekty wskazuje w Biblii, automatycznie są dowodem na to, iż oni należą do lepszej i prawdziwszej religii? Oni popełniają błędy i wypaczenia o wiele gorsze. Ja też wskazuję nieścisłości i cytuję wersety, ale sekty nie mam zamiaru zakładać, aby domagać się comiesięcznej dziesięciny od zarobków lub hojnych datków w każdym miesiącu. Zapłatę za książkę i wiedzę w niej zawartą oddaje werset z 1 Tym.5.18: „Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska, oraz: Godzien jest robotnik zapłaty swojej”. Słowa Jana z Objawienia 22.17. „ A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten kto pragnie niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota.” Mówią o tym, że za darmo możesz dostać od Boga wszystko, łącznie z wodą żywota wiecznego. Ja tylko usiłuję pokazać, jak do tej wody można dojść. Ja niczego nie daję. Ja tylko usiłuję wywiązywać się jak najlepiej z tego, co powinnam. Oprócz tego także po to, aby nie zaliczono mnie do „sług gnuśnych i leniwych” (Mat25.26).
To do sekciarzy w obecnych czasach skierowane są słowa i do nich pasują wersety: „bo obchodzą ziemię wzdłuż i wszerz, a gdy kogoś znajdą, czynią go jeszcze gorszym niż był poprzednio”, „ nauczają zakonu a nie rozumieją należycie ani tego, co mówią, ani tego co twierdzą”. (1Tym.1.7).
Czego uczą wszystkie religie i sekty
Według przepowiedni, deprawujące, zakłamane religie i sekty miały istnieć do momentu, gdy najmądrzejsi spośród nas będą mieli możliwość przekazania takiej wiedzy, dzięki której będzie wreszcie można zacząć żyć jak ludzie żyć powinni. Ten okres w naszych dziejach, już się rozpoczął.
Dlatego z taką zajadłością zawsze tępiono tych, którzy mogliby przyczynić się do wzniesienia ludzkości na wyższy poziom swego rozwoju, bo wiedzieli oni, że od tego momentu zacznie się ich upadek. Okres mrocznego średniowiecza, jak wszystko co złe, był także zasługą religii. Ale on już minął. Religie i sekty uczą w pierwszej kolejności nienawiści do innych ludzi. I wszystkie mają jedną cechę wspólną – nie potrafią nauczyć niczego dobrego. Dlatego Jan Zbigniew Słojewski napisał: "Niewykluczone, że Pan Bóg już niedługo będzie mógł liczyć wyłącznie na ateistów". Ateizm też był przez jakiś czas potrzebny, bo dzięki wyklętym ateistom zostały obalone zmurszałe dogmaty. I to dzięki nim oraz sekciarzom Kościół zaczyna zmieniać swe wynaturzone oblicze. Dziś już nie zmusza się ludzi do ateizmu. Dziś ludzie stają się ateistami, gdy przyglądają się „pobożnym” ludziom.
Moim zdaniem, aby na Ziemi zapanował pokój, nie można liczyć w tym względzie na obecne religie ani sekty, w takej formie, w jakiej istnieją. W dużym Słowniku Wyrazów Obcych, na co szczególną uwagę zwracają sekciarze, pod hasłem parafianin można odczytać ciekawą definicję, oznaczającą: chama, gbura, ciasność poglądów, zacofanie, zaściankowość. Kiedyś tak było. I co z tego, że tak jest napisane? A kto ci dzisiaj może nakazać, abyś był chamem i miał ciasne poglądy, i kto może zabronić być kulturalnym i oświeconym? Bóg nikogo nie zmusza do głupoty.
Jakie znaczenie ma dziś to w co wierzysz i odmawiasz w pacierzu
Jakie ma znaczenie, czy odmawiasz tylko 9 przykazań zamiast 10? Dzięki ich odmawianiu nie jesteś w stanie stać się lepszym człowiekiem, a w związku z tym przybliżyć się do Boga, bo nie potrafisz wykrzesać z siebie tej odrobiny miłości do siebie i bliźniego. Jeśli nie potrafisz szanować i miłować bliźniego swego, daremne są twe poszukiwania. I nadaremnie usiłujesz cześć Bogu oddawać. Jakie znaczenie ma dziś to, że Kościół zmienił 10 przykazań, jeśli przestały one obowiązywać już około 2000 lat temu. „Albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony, każdy kto wierzy”. (Rzymian 10.4). „Chrystus wykupił nas od przekleństwa Zakonu”; „Przykazania bowiem: nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość”. (Rzym.13.9-10).
Dlaczego ludzie dają się ogłupiać
Jak to było i jest zrobione, że ludzie dawali i dają się aż tak ogłupiać, mimo że od kilkudziesięciu lat istnieje powszechny obowiązek posyłania dzieci do szkół?
Jest to bardzo sprytnie pomyślane. Wystarczy, że nie uczy się niczego mądrego i dobrego. Mnie kojarzy się ta sytuacja z bajką o oszustach krawcach, udających, że szyją bardzo drogie szaty dla króla. Twierdzili oni, że ci, którzy tych szat nie widzą, są źli, i w związku z tym będą musieli zwolnić zajmowane urzędy. Dlatego wszyscy dworzanie i poddani łącznie z królem, kłamali i udawali, że widzą piękne materiały, z których krawcy kroili i szyli. Oszustwo zostało zdemaskowane, gdy na pokazie nowych szat króla, jakieś bardzo małe, a więc jeszcze nie zdeprawowane dziecko, któremu nie zależało na stanowisku, zaczęło głośno wołać, że król jest goły.
Do niedawna, co mądrzejsi i światlejsi obywatele naszej planety, tylko w bajkach, bez narażania się na śmierć, przeważnie na stosach inkwizycji, mogli przemycać swoje przemyślenia na temat tego, co się na tym świecie odbywa. Był to jeden z tematów tabu. Ale czasy, których my jakimś cudem dożyliśmy, są o tyle odmienne, że obecnie może to robić każdy, kto odczuwa taką potrzebę. Największą karą, jaka może takiego śmiałka pod naszą szerokością geograficzną spotkać, jest w dzisiejszych czasach już nie krytyka, ale tylko próba ośmieszenia jego poglądów w środkach masowego przekazu, w których ich pracodawcy nakazali swym pachołkom i służącym umieszczać ośmieszające teksty. Dziś co światlejsi obywatele wiedzą, że to, co jest ośmieszane, zasługuje na szczególną uwagę.
Tak jak napisałam w ostatniej mojej książce, jestem osobą całkowicie niezależną, nie piszę pod wydawców uzależnionych od aktualnie sprawujących władzę, nie liczę się z nikim, nie boję się nikogo, nie zabiegam o stanowiska, nie zależy mi na uznaniu i poklasku. Skoro nie muszę liczyć się z nikim, robię to, co mi tylko moje serce i rozum dyktuje. Nie interesuje mnie zdanie tych, którym moje pomysły nie spodobają się.
Jakie to daje korzyści? Nie można mną manipulować i sterować, przekupić, obiecać przywilejów i dostępu do ogłupiających wszystkich, a jednocześnie niezdolnych jeszcze do jakiegokolwiek dobrego i pozytywnego działania środków masowego przekazu (internet daje ogromne i o wiele lepsze możliwości, pod warunkiem, że ma się coś mądrego do przekazania. Ci, którzy spędzają dużo czasu na serwowaniu w internecie, automatycznie nie głupieją od oglądania telewizji). Nie można mnie szantażować, straszyć ogniem piekielnym, nie można mnie już wykląć, ani wyrzucić. Jestem wolna.
Kiedy świat zmieni się na lepszy
Aby świat zmienił się na lepszy niż jest – jak napisałam w moim wykładzie stulecia – należało ustalić prawdziwą przyczynę istnienia zła. Problem zrozumiany jest problemem rozwiązanym, jak to ktoś mądry już przede mną powiedział. Skoro nasi nauczyciele i przywódcy duchowi w religiach i sektach nie potrafią nauczyć nas szacunku do siebie, wezwać do pokoju, wywołują wojny i piętrzą problemy, należy pozbyć się tych, którzy nic nie potrafią i tak postępują. Czy będą karani za zaniechanie takich czynności, które z racji zajmowanego stanowiska należały do obowiązków? To przywódcy wszystkich religii nie nauczyli nas być dobrymi, a ponadto podjudzali nas przeciwko sobie. To, że Bóg tolerował ich bandycką działalność do tej pory, nie jest dowodem na to, że ich popiera.
Do największych zbrodni przeciwko ludzkości, należy więc zaliczyć ogłupianie. Tym procederem od zarania dziejów aż po dzień dzisiejszy zajmowali i zajmują się kapłani i przywódcy duchowi wszystkich religii. Uzurpowali sobie (i nadal tak postępują, ustanawiając jakieś dogmaty o swej nieomylności) prawa do kształtowania naszych postaw, poglądów, zabraniając w pierwszej kolejności samodzielnego myślenia, a w związku z tym możliwości rozwoju i własnego decydowania o swym życiu.
W jaki sposób odbywa się uczenie nienawiści? Jest to zrobione w sposób wyjątkowo perfidny i zakłamany. W każdej religii i sekcie wmawia się prostaczkom i laikom, że religia, w której ich wychowano jest najlepszą ze wszystkich, jedyną prawdziwą i uznawaną przez Boga. Do oddawania czci Bogu w duchu i w prawdzie nie jest konieczne, aby nienawidzić tych, którzy robią to inaczej. Co to znaczy oddawać Bogu cześć w duchu i w prawdzie? Znaczy to, że Boga należy czcić jako ducha, a o Nim i bliźnich należy myśleć i mówić tylko prawdę. Jeśli nie potrafimy mówić tylko prawdy, lepiej nic nie mówić.
Więcej można przeczytać na mojej stronie w książce “Zanim wstąpisz do sekty”
www.bozenaszymborska.pl