Cóż - "światopogląd" to pojęcie niewystarczająco w tym przypadku precyzyjne i błędne w samej istocie problemu.
Na rozwój chorób przewlekłych ogromny wpływ ma nasza psychika i doświadczenia życiowe. Stan naszego umysłu, stopień "szczęśliwości" i poczucie bezpieczeństwa w danym środowisku lub sytuacji często determinuje to, czy uda się nam wyjśc obronną ręką z np. choroby nowotworowej. Chemioterapia i radioterapia kompletnie nie działa, jak karze się wierzyć chorym, co zostało wielokrotnie naukowo udowodnione. Wyższą, rzeczywistą skuteczność podczas badań klinicznych mają terapie placebo, ale oczywiście nikt z "układu" się do tego oficjalnie nie przyzna. Należy rolować, rolować, rolować pieniążki, póki bal trwa. Teoria o genetycznym pochodzeniu i uwarunkowaniu powstawania nowotworów jest w 95% przypadków błędna.
Jeśli współczesna onkologia jest czegoś pewna, to tego, że nikt z uczonych doktores & professores nie ma bladego pojęcia czym jest rak i dlaczego wśród populacji żyjącej w tym samym środowisku, odżywiającej się tym samym śmieciowym pożywieniem i oddychającej tym samym śmierdzącym powietrzem dany % choruje lub zachoruje na nowotwór, a palacz z 40-letnim stażem umrze śmiercią zupełnie naturalną w wieku 85 lat. Źródła powstawania raka należy szukać w środowisku które każdy z nas sam wokół siebie tworzy i tworzą je otaczający nas ludzie. Jest to oprócz chorób psychicznych, skłonności do przemocy, agresji i uzależnień najsilniej związane ze stanem naszego umysłu schorzenie.
Serio - po dogłębnym przestudiowaniu problemu jestem bardziej skłonny uwierzyć w to, że komórki nowotworowe to zamaskowane komórki grzyba, niż w obecnie obowiązujące dogmaty onkologiczne. Nie ważne, że nie da się ich udowodnić , a wszelkie dowody na poparcie obowiązujących tez zostały wielokrotnie obalone już 30 lat temu. Dogmat onkologiczny jest silny jak nigdy dotąd i absolutnie nic nie zapowiada jego obalenia - tak jak nic nie jest w stanie obalić wiary religijnego człowieka w jego wybrane bóstwo. Przemysł onkologiczny wart jest po prostu zbyt wiele miliardów dolarów, a kłamstwo powtarzane setki razy staje się szczerą prawdą
A odnośnie tematu dyskusji - Chavez musi mieć świadomość tego, że jego Państwo jest na celowniku sąsiada z północy kontynentu i jest swoistym Iranem Ameryki płd. a likwidacja "reżimu" w Wenezueli stanowi jeden ze strategicznych celów polityki USA na kontynencie południowoamerykańskim. Na razie priorytet ma Iran, a pewnego poranka może nas obudzić lekki powiew fali uderzeniowej