|
Autor
|
Wiadomość |
8N
Dołączył: 27 Gru 2007 Posty: 267
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:14, 21 Lut '10
Temat postu: Frasyniuk - Znieść święto 11 listopada |
|
|
Cytat: | Znany działacz Solidarności Władysław Frasyniuk opowiedział się za zniesieniem święta 11 listopada i ustanowieniem w jego miejsce święta państwowego w dniu 4 czerwca, upamiętniającego wybory do tzw. sejmu kontraktowego z 1989 r., czym wywołał konsternację starszego pokolenia polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii.
- Skreślmy 11 listopada, bo zimno, chłodno i prawdę powiedziawszy jest to ponure święto, w którym kontynuujemy tradycję II RP, a trzeba ją przerwać - zadeklarował w Frasyniuk, wypowiadając się w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie przy okazji otwarcia wystawy "Solidarność legenda wiecznie żywa".
- Jeśli uważamy, że 11 Listopada jest naszym świętem, to w tym święcie uczestniczy Bierut, Gomułka, bo to jest kontynuacja tej tradycji - dodał nie rozwijając tej myśli.
Według niego to właśnie 4 czerwca "wampir komunizmu został (ostatecznie) przebity osinowym kołkiem", a Polska była w awangardzie przemian w dawnym obozie moskiewskim.
Niezręczną sytuację rozładował ostatni prezydent RP na uchodźstwie 90-letni Ryszard Kaczorowski dziękując Frasyniukowi i innym działaczom Solidarności za to, "że (tak dobrze) przeszli różne testy, którymi poddawały ich władze PRL i zawsze byli wierni tej Polsce, która się zaczęła 11 listopada".
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1.....l?skad=rss |
Jak to nie przejdzie, to proponuję ustalić datę 7 i 8 czerwca w hołdzie referendum z 2003
_________________ Everything is OK
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Adwokat Diabła
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 1279
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:57, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
A nie lepiej od razu powrócić do 22 lipca. Ciepło wtedy będzie na 99%. Jakieś minimum 22*C. Każdy na wakacjach, więc pełen luzik i chill out'cik. Można pójść w plener, obejrzeć defiladę i sztuczne ognie w krótkim rękawku, zrobić grilla, zjeść kiełbaskę lub indyka, wypić zimnego browara etc etc
A tak to przez to globalne ocieplenie 11 listopada pada deszcz i +1*C, a 3 Maja pada śnieg i +*7C. Wszyscy zostaną w domu i będą oglądać Taniec z Gwiazdami i Kevin sam w Powstaniu.
Naród nigdy się nie zintegruje.
A Frasyniuk za takie pomysły i nie tylko powinien do końca życia przekładać wajchy na wrocławskich torowiskach. Bo to mu najlepiej wychodziło.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
DzM
Dołączył: 28 Sty 2010 Posty: 21
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:56, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Pan Frasyniuk niech sobie lepiej na Ukraine wyjedzie i tam święta państwowe zmienia.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:00, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Chciałbym zobaczyć polityka który ośmieli się zaproponować zamianę jakiegoś święta religijnego na inne świeckie
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:28, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Adwokat Diabła napisał: | A nie lepiej od razu powrócić do 22 lipca. Ciepło wtedy będzie na 99%. Jakieś minimum 22*C. Każdy na wakacjach, więc pełen luzik i chill out'cik. Można pójść w plener, obejrzeć defiladę i sztuczne ognie w krótkim rękawku, zrobić grilla, zjeść kiełbaskę lub indyka, wypić zimnego browara etc etc
A tak to przez to globalne ocieplenie 11 listopada pada deszcz i +1*C, a 3 Maja pada śnieg i +*7C. Wszyscy zostaną w domu i będą oglądać Taniec z Gwiazdami i Kevin sam w Powstaniu.
Naród nigdy się nie zintegruje.
A Frasyniuk za takie pomysły i nie tylko powinien do końca życia przekładać wajchy na wrocławskich torowiskach. Bo to mu najlepiej wychodziło. |
To , że chce znieść rocznice obsadzenia przez niemiecki Sztabu Generalny stanowiska w swojej strefie okupacyjnej przez swojego agenta przez rok szkolonego w Magdeburgu i wysłanie go specjalnym pociągiem ,podobnie jak Lenina do Rosji, to tego do Warszawy trudno się dziwić.
==========================
- Nr 71 Odezwa wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, zapowiadająca zjednoczenie ziem polskich z 14 sierpnia 1914
Powstanie II Rzeczypospolitej.
- Nr 115 Proklamacja K. Kuka w imieniu cesarza Austro – Węgier Franciszka Józefa I w sprawie utworzenia nowego Królestwa Polskiego, 5 listopada 1916.
- Nr 143 Orędzie Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, głoszące prawo Polski do niepodległości, 27 marca 1917.
- Nr 144 Proklamacja Rządu Tymczasowego Rosji w sprawie powstania niepodległego państwa polskiego, 29 marca 1917.
"Rząd Józefa Świeżyńskiego powstał 23 października 1918 r."
'Wiadomości napływające dziś z Lublina, są tak samo elektryzujące, jak 91 lat temu, kiedy w nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku powstał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej.'
Ustanowienie rocznicy "wyborów w 1989 to wyjątkowa bezczelność!
Kalendarium
1918
3 marca · Podpisanie w Brześciu Litewskim traktatu pokojowego pomiędzy państwami centralnymi a bolszewicką Rosją.
4 kwietnia · Rada Regencyjna powołuje drugi rząd z Janem Kantym Steczkowskim jako premierem.
21 maja · Ultimatum Naczelnego Dowództwa Frontu Wschodniego (Ober-Ost) i w następstwie rozbrojenie przez Niemcy Korpusów Polskich.
3 czerwca · Deklaracja premierów Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch, stwierdzająca m.in., iż „utworzenie Polski zjednoczonej i niepodległej, z dostępem do morza, stanowi jeden z warunków pokoju trwałego i sprawiedliwego".
Lipiec · Utworzenie w Wielkopolsce, z inicjatywy endecji, Centralnego Komitetu Obywatelskiego (CKO) z programem pokojowego przejęcia władzy.
29 sierpnia · Dekret Rady Komisarzy Ludowych RSFRR o anulowaniu traktatów rozbiorowych.
13 września · W trakcie audiencji u prezydenta Stanów Zjednoczonych Roman Dmowski i Ignacy Jan Paderewski przedstawiają aspekt terytorialny odbudowy niepodległego państwa polskiego.
28 września · Układ między rządem francuskim a KNP o uznaniu Armii Polskiej we Francji (błękitna armia) za jedyną, samodzielną, sojuszniczą i współwalczącą armię polską.
4 października · Gen. Józef Haller obejmuje dowództwo Armii Polskiej we Francji.
7 października · Manifest Rady Regencyjnej z zapowiedzią utworzenia rządu reprezentującego najszersze warstwy narodu i kierunki polityczne.
12 października · Organizacje polskie w Rzeszy Niemieckiej wydają wspólne oświadczenie z żądaniem odbudowy państwa polskiego, obejmującego ziemie wszystkich trzech zaborów.
23 października · Rada Regencyjna, bez konsultacji z władzami obu okupacji, powołuje rząd Józefa Świeżyńskiego.
28 października · Utworzenie w Krakowie Polskiej Komisji Likwidacyjnej (PKL), z zadaniem przejęcia władzy na ziemiach okupacji austriackiej.
31 października · Uderzenie wojsk Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej na Lwów; początek krwawych walk polsko-ukraińskich. · Faktyczne przejęcie władzy przez PKL w Krakowie i Galicji Zachodniej.
3 listopada · Odezwa premiera Świeżyńskiego z zapowiedzią utworzenia rządu ogólnonarodowego.
5 listopada · Porozumienie między polską Radą Narodową w Cieszynie a czeskim Národnim Výborem w sprawie podziału Zaolzia.
7 listopada · Utworzenie w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim jako premierem.
9 listopada · Abdykacja cesarza Wilhelma II.
10 listopada · Przybycie zwolnionego z internowania Józefa Piłsudskiego do Warszawy.
11 listopada ·
W Compiegne państwa Ententy podpisują z Niemcami układ o zawieszeniu broni.·
Józef Piłsudski przejmuje z rąk Rady Regencyjnej władzę naczelną nad wojskiem (Polnische Wehrmacht).
12 listopada · Oświadczenie Piłsudskiego o przystąpieniu do formowania rządu na prośbę Rady Regencyjnej.
14 listopada · Rada Regencyjna przekazuje władzę Józefowi Piłsudskiemu i się rozwiązuje.
16 listopada · Józef Piłsudski jako naczelny dowódca wojsk polskich notyfikuje państwom Ententy powstanie niepodległego państwa polskiego.
17 listopada · Powstaje rząd Jędrzeja Moraczewskiego.
21 listopada · Wyparcie wojsk ukraińskich ze Lwowa.
22 listopada · Dekret o Najwyższej Władzy Reprezentacyjnej Republiki Polskiej; Józef Piłsudski obejmuje urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa.
24 listopada · Utworzenie we Lwowie Tymczasowego Komitetu Rządzącego, który podporządkowuje się bezpośrednio rządowi w Warszawie.
3-5 grudnia · W Poznaniu obraduje Sejm Dzielnicowy, reprezentujący ludność polską z całej Rzeszy Niemieckiej.
7 grudnia · Rozkaz Józefa Piłsudskiego o jednolitości sił zbrojnych.
27 grudnia · Wybuch powstania wielkopolskiego.
Grudzień · Apel Józefa Piłsudskiego do KNP o porozumienie w kwestii wspólnego występowania wobec Ententy. · Sejm dzielnicowy w Poznaniu wyłania Naczelną Radę Ludową jako wspólną reprezentację Polaków zaboru pruskiego. · Na Kubaniu powstaje 4 Dywizja Strzelców pod dowództwem gen. Lucjana Żeligowskiego, formalnie wchodząca w skład Armii Polskiej we Francji.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:10, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
NIEMIECKIMI OCZAMI
Jak to widzi Dr Arkadiusz Stempin ktory jest historykiem na Uniwersytecie Alberta Ludwika we Freiburgu
NIEPODLEGŁOŚĆ
JÓZEF PlŁSUDSKi
W przejęciu władzy pomogła Komendantowi postawa niemieckich żołnierzy, którzy sami się rozbrajali, przekazując Polakom broń i amunicję
Bagnet Komendanta
10 listopada 1918 roku Józef Piłsudski przybył z Berlina do Warszawy. Pomogli mu w tym Niemcy w zamian za zdławienie w zarodku bolszewickiej rewolty nad Wisłą.
ARKADIUSZ STEMPIN
_. Dochodziło popołudnie 12 listopada 1918 roku, kiedy generalny gubernator generał--pułkownik Hans von Beseler, przebrany po cywilnemu, wymknął się z warszawskiego zamku w tajemnicy przed własnymi zbuntowanymi żołnierzami. Ponad godzinę przesiedział na kanapie w przedpokoju gabinetu polskiego rządu. W tej czarnej dla niego chwili asystował mu rotmistrz Rostworowski, który był świadkiem głębokiej depresji zdobywcy twierdz Modlina i Antwerpii, przez trzy lata w imieniu cesarza Wilhelma II niepodzielnie władającego Polską. O godz. 17 podjechały dwa samochody. Odwieziono Beselera nad Wisłę, gdzie wsiadł na polski statek i popłynął w stronę Torunia. Na pożegnanie poprosił o przechowanie mu skrzynki starego wina, pozostawionego na zamku. Cennego napoju nie dało się jednak uratować. Pokrzepili się nim zrewoltowani niemieccy żołnierze. Jeszcze kilka dni wcześniej nic nie zapowiadało tak upokarzającej ucieczki z Warszawy. Beseler dopiero co wrócił z Berlina, gdzie zapewniono go, że planowane zwolnienie z magdeburskiego aresztu „agitatora Piłsudskiego" nie nastąpi przed rozwiązaniem generalnego gubernatorstwa i wycofaniem wojsk niemieckich z Polski. Stary lis odetchnął. Zbyt dobrze wiedział, że wcześniejsze pojawienie się owianego legendą Komendanta w Warszawie wytrąci mu władzę z ręki. A na takie upokorzenie nie pozwalała duma pruskiego generała.
Beseler od dawna rywalizował z Józefem Piłsudskim o naczelne dowództwo nad powstającą armią polską. Ponad rok wcześniej wskutek agitacji Piłsudskiego legiony odmówiły złożenia przysięgi na wierność cesarzowi. Przekreśliło to generalskie ambicje stania na czele polskiego Wehrmachtu. W odwecie Beseler osobiście podpisał nakaz internowania Piłsudskiego. Teraz role się odwróciły.
W sierpniu 1915 roku wojska niemieckie wkroczyły do Warszawy i do spółki z Austriakami zajęły cały obszar zaboru rosyjskiego. Nie wywołało to w Berlinie zawrotu głowy, zacofaną Pol¬skę traktowano tam jako worek pełen Żydów, Słowian i katolików. Jej wcielenie do Rzeszy nie wchodziło w rachubę; protestanckie wschodnie rubieże udławiłyby się prawie ośmiomilionową ludnością katolicką i żydowską. Również pierwotne plany wykorzystania Polski jako cennego fantu w rokowaniach z Rosją - w celu zawarcia separatystycznego pokoju i zakończenia wojny na dwa fronty - wzięły w łeb. Car, lojalny wobec zachodnich aliantów, nie zasiadł do stołu rokowań. Niemcy szybko jednak zrobili użyte z nieoczekiwanej zdobyczy. Na potrzeby wojny wyciskali z zajętego terytorium ostatnie soki. Demontowano maszyny, konfiskowano metale, nie cofając się nawet przed ściąganiem z kościołów miedzianych dachów. Nic lepiej nie oddaje ówczesnych nastrojów niż kursujący po Warszawie czterowiersz:
Jeszcze Polska nie zginęła, póki my z Niemcami,
wywiozą nas do Berlina razem z kartoflami.
Marsz, marsz, narodzie, o głodzie i chłodzie,
Za przewodem Besełera weźmie nas cholera.
Kierowanie utworzonym Cesarsko-Niemieckim Generalnym Gubernatorstwem cesarz powierzył Beselerowi. 65-letni generał bez większego politycznego doświadczenia przeobraził się nieoczekiwanie w zręcznego gracza. Gdy przedłużająca się wojna zmusiła cesarstwo do uzupełnienia szeregów nowymi rekrutami, przeforsował w Berlinie śmiałe iunctim: werbunek Polaków w zamian za przyznanie Polsce niepodległości. Suwerenny kraj, choć bez ziem za¬boru pruskiego, miał być podbudowa państwowości polskiej u boku potężnych Niemiec utworzenia polskiej armii. Beselera, stylizującego się na ojca chrzestnego nowej Polski, zżerała ambicja stania na czele półmilionowego Pólnische Wehrmacht. Skoro jednak legiony miały się stać kręgosłupem armii nowego Królestwa Polskiego, Piłsudski domagał się, by przysięgę od wojska przyjął polski premier. „Czy sądzi pan - perorował podczas spotkania w cztery oczy - że jeśli nalepicie orła polskiego na każdy palec u ręki, która nas dławi, to przez to Polacy zaczną uważać morderczy uścisk tej ręki i wyraz miłości i przyjaźni?" Beseler zignorował te słowa. W rewanżu Piłsudski wezwał legionistów do bojkotu przysięgi wierności dla cesarza Wilhelma. Większość posłuchała wezwania Komendanta. Wściekły Beseler to za przejaw buntu i w nocy z 21 na 22 lipca 1917 r. internował Piłsudskiego w twierdzy Magdeburg. „Nikt tu po nim nie płacze" - wtrącił w czułym liście do żony. Sam jednak, zamiast stanąć na czele półmilionowej armii, objął dowództwo nad zaledwie pięcioma tysiącami beselerczyków, którzy złożyli przysięgę. Gdy z końcem października 1918 roku widmo klęski na froncie i czerwonej rewolucji zajrzało cesarstwu w oczy, nowy rząd w Berlinie jedynego ratunku przed antyniemieckim i nie daj Boże bolszewickim powstaniem w Polsce doszukał się w osobie Piłsudskiego. Do Magdeburga w celu wysondowania poglądów internowanego wysłano „czerwonego" hrabiego Harryiego Kesslera. Ten obieżyświat, kosmopolita, dyplomata, pisarz i mecenas kultury znał Piłsudskiego osobiście. Poznali się jesienią 1915 roku tuż po bitwie legionów pod Kukłą. Kessler był pod silnym wrażeniem akcji bojowej legionistów, którzy w większości na bosaka, ze śpiewem na ustach złamali rosyjski punkt oporu. „Zmęczony i przedwcześnie podstarzały, ale jego głębokie oczy natychmiast iskrzyły się energią, kiedy zaczęło się mówić o Polsce" - zanotował wówczas Kes¬sler w pamiętniku. Już wtedy gram: wolna Polska z Galicją i Kongresówką; natomiast ziemie zaboru pruskiego, przynajmniej dla obecnej generacji, nie wchodzą w rachubę. Co się jednak stanie w przypadku militarnej klęski Niemiec i zwycięstwa aliantów, tego przewidzieć się nie da.
Trzy lata później zaszła owa rozważana teoretycznie w 1915 roku sytuacja. W Berlinie głowiono się nad tym, czy zwolniony z internowania Piłsudski po przejęciu władzy nie podejmie starań o przyłączenie ziem zaboru pruskiego do nowego państwa polskiego, czy nie będzie podgrzewał antyniemieckich nastrojów. 31 października 1918 roku Kessler stanął w magdeburskiej twierdzy.
Jego rozmówca razem ze współinternowanym pułkownikiem Kazimierzem Sosnkowskim zamieszkiwali pierwsze piętro - dwie sypialnie i salon - starego sczerniałego domku. Otoczony drewnianym parkanem budyneczek przypominał bardziej studencką budę niż więzienie dla pierwszego więźnia Generalgouvernement--Warschau. Piłsudski od ostatniego spotkania z hrabią jeszcze bar¬dziej się skurczył i postarzał. Tytko błysk w oczach pozostał ten sam. Rozmowę prowadzono w języku niemieckim, w którym Piłsudski mówił płynnie, choć z błędami. Od swojego kontrahenta Kessler usłyszał powtórkę wykładu spod Kukli. Jeśli zachodni alianci przyznają Polsce ziemie zaboru pruskiego, ta nie powie „nie". Ale wojny o Gdańsk i Poznań wszczynać nie będzie. Do stworzenia armii polskiej w celu zdławienia ewentualnej bolszewickiej rewolty potrzebuje trzech miesięcy. Na zakończenie Piłsudski postawił tylko jeden warunek wstępny: Beseler musi ustąpić z Warszawy. Zadra siedziała głęboko.
W Berlinie podzielano pogląd, że jednoczesna obecność zwaśnionych konkurentów jest niemożliwa. Mimo to berliński MSZ zażądał podpisania przez Piłsudskiego oświadczenia, że po powrocie nie podejmie żadnej akcji wymierzonej w Niemcy. Nie bez racji oponował przeciw temu Kessler:
„Oświadczenie takie to policzek dla polskiego oficera, którego słowo honoru waży najwięcej! Prócz tego lojalka ograniczy jego wiarygodność w oczach Polaków".
Pat rozwiązał wybuch bolszewickiej rewolty w Niemczech. Ponieważ rozprzestrzeniła się głównie wśród marynarzy i żołnierzy, widmo zbuntowanych pułków w Warszawie zaczęło straszyć rząd w Berlinie. Jedynym człowiekiem, który zdawał się gwarantować, że takiej sytuacji nie wykorzysta, był Piłsudski. 8 listopada Kessler otrzymał rozkaz rządowy zwolnienia internowanego i przywiezienia do Berlina. W trybie natychmiastowym. Bez podpisywania lojalki. Niemal równocześnie z nadejściem rozkazu do Magdeburga na ulice miasta wyległy zrewoltowane tłumy. W chwili gdy liczyła się każda godzina, stanęły wszystkie pociągi. Kessler nie dal za wygraną. W piętnaście minut zorganizował samochód. Jazda do Berlina przypominała koszmar. Średnio co 20 kilometrów w aucie pękała opona. Przy każdym defekcie z dziury wydobywał się potworny smród, gdyż gumy wypełniało nie powietrze, lecz masa kartoflana - wynalazek wojny. Kiedy Kessier z polskimi oficerami wieczorem dotarł do stolicy, na ulicach też już wrzało. Ruch kolejowy został wstrzymany. Dalsza jazda do Warszawy okazała się niemożliwa. MSZ załatwiło naprędce pokój w hotelu Continental.
Rozstając się wieczorem z Kesslerem, Piłsudski poprosił go o dostarczenie szabli. Nie bez racji argumentował, że niezręcznie mu będzie pojawić się w Warszawie w mundurze wojskowym, ale „nago", bez broni. Na drugi dzień hrabia robił co mógł, niczego jednak nie wskórał. Wszystkie sklepy z bronią były zamknięte na głucho. Podarował więc Piłsudskiemu swój bagnet Po południu za prosił jeszcze obydwu polskich wojskowych na obiad. Atmosfer przy stole była ponura. Zza zasłoniętych kotarami okien dobie gały odgłosy maszerujących demonstrantów i ulicznych strzałów W tym dniu runęła monarchia - abdykował cesarz. Podczas gdy Sosnkowski i Kessler przy stole przepijali bruderszaft, Piłsudski siedział w milczeniu i wyrokował złowieszczo, że przybędzie do Warszawy za późno. „Za późno, by zapobiec wylewowi czerwonej rewolty po Polsce".
W istocie przybył za późno, by zapobiec bardziej teatralnemu niż rzeczywistemu rozbrojeniu oficerów niemieckich przez polskich studentów i licealistów. Utworzone rady żołnierskie wypowiedziały posłuszeństwo Beselerowi, same przekazywały Polakom broń, amunicję i pieniądze. To z nimi rozmawiał Piłsudski jako szczątkami władzy niemieckiej w Polsce, gdy 10 listopada przybył do Warszawy. Generalnego gubernatora zignorował, tym bardziej że już 9 listopada Beseler został pozbawiony dowództwa nad gubernatorstwem i wojskiem. Od przyjazdu Komendanta do Warszawy w głębokiej depresji siedział na zamku, paląc w piecu najważniejsze dokumenty. I przyglądając się z okna, jak jego żołnierze przypinają do mundurów
Piłsudski dotrzymał słowa danego Kesslerowi. Zakusy bolszewików na opanowanie Warszawy spotkały się z należytą odprawą. Agitatorów zabito lub powsadzano za kraty. Nieliczni beselerczycy uratowali natomiast miasto przed bandytyzmem i rozbojem, które jak zawsze w takich wypadkach wypełzły z ciemnych nor. Jedynemu lojalnemu do końca wobec Beselera niemieckiemu regimentowi Piłsudski pozwolił przy zachowaniu pełnego ceremoniału wojskowego przemaszerować głównymi ulicami miasta i opuścić Warszawę. Osiem dni po przybyciu do stolicy poprosił Berlin o przysłanie przedstawiciela dyplomatycznego. Na warszawskim dworcu z pociągu wysiadł nie kto inny, tylko „czerwony" hrabia Kessler.
Kiedy 17 lat później, w maju 1935 roku, Polska, żegnając swojego Marszałka, pogrążyła się w żałobie, Kessler w Berlinie pisał:
„Odszedł największy Polak od czasów Kościuszki, który w dniu przyjazdu do Warszawy jako wskrzesiciel państwa pojął, że zimny rachunek polityczny wymaga zastąpienia polsko-niemieckiej wrogości sąsiedzką przyjaźnią". Zawikłane meandry międzynarodowych powiązań udaremniły ten zamysł. Ale słowa „czerwonego" hrabiego pozostają w mocy.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
kalfas
Dołączył: 02 Gru 2009 Posty: 338
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:47, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Myślę, że prawdziwe święto Niepodległości Polski dopiero przed Nami.
Jeszcze nie tak szybko. Poczekać musimy z kilkanaście lat co najmniej.
Ale nadejdzie...
Ciekawy wątek, z Piłsudskim dwie refleksje.
1. W tym położeniu geopolitycznym jesteśmy skazani na wschód lub zachód innego wyjścia nie ma.
Chyba że anektujemy ziemie słowiańskie od Łaby do Donu od Bałtyku po Morze Czarne....było już tak w historii ze mogliśmy być supermocarstwem...rozłożono nas od środka.......
2. Takie historie wskazują jak bardzo płaskie jest widzenie oficjalnej historiografii. teraz i do 2 wieków wstecz możemy
się cofać z tego typu dokładnymi wspomnieniami. Dalej to już pomroki dziejów. Poznajemy zaledwie skrawki wydarzen...i to tylko tych z ktorymi ktos raczyl nas zapoznac bo z reguły było mu na reke.....Historia pokonanych nie powstanie nigdy...dlatego nalezy wygrywac.
_________________ życie to myślnik miedzy data urodzin i śmierci. Może to wszystko co mamy? czasami nawet nie mamy tego.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:58, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
kalfas napisał: |
2. Takie historie wskazują jak bardzo płaskie jest widzenie oficjalnej historiografii. teraz i do 2 wieków wstecz możemy
się cofać z tego typu dokładnymi wspomnieniami. Dalej to już pomroki dziejów. Poznajemy zaledwie skrawki wydarzen...i to tylko tych z ktorymi ktos raczyl nas zapoznac bo z reguły było mu na reke.....Historia pokonanych nie powstanie nigdy...dlatego nalezy wygrywac. |
Popatrz na zdjęcie Piłsudskiego na dworcu w Warszawie jak wysiada z pociągu z Magdeburga.
Fałszywka i dezinformacja.
Po pierwsze na zdjęciu ma szablę zamiast kordzika , a po drugie, to zdjęcie zostało zrobione później , a nie podczas przybycia z Niemiec
=======================
taka próbka
Andrzej Nowak
"LEWA WOLNA", ALBO O SPISKACH PIŁSUDSKIEGO Z LENINEM
Kto uratował sowiecką władzę od zguby? – pierwszy raz pytanie to, skierowane retorycznie przeciw Piłsudskiemu, padło 29 listopada 1919 roku.
W liście skierowanym w tym dniu do polskiego Naczelnika Państwa przez pobitego właśnie przez bolszewików generała Antona Denikina, dowódcę sił zbrojnych Południa Rosji (czyli głównej części armii "białej" Rosji) pojawia się ten właśnie zarzut: Piłsudski świadomie wstrzymał działania Wojska Polskiego na przeciwbolszewickim froncie na przełomie lata i jesieni roku 1919, kiedy wojska "białych" szły na Moskwę. Wstrzymał, bo chciał, żeby "czerwoni" pobili "białych" – bo uznał "czerwonych" za mniejsze zło, z punktu widzenia polskiego interesu narodowego. I stało się, stwierdzał Denikin. Bolszewicy mogli przesunąć z uspokojonego w ten sposób frontu przeciwpolskiego 43 tysiące "bagnetów i szabel" – poważną siłę uderzeniową, którą przetrącili kręgosłup ofensywie "białych", a następnie zepchnęli ich na brzeg Czarnego Morza. Lenin wygrał wojnę domową dzięki krótkowzrocznej decyzji Piłsudskiego. Polska zapłaci za to kiedyś, dodawał złowieszczo Denikin: zapłacą jej za to bolszewicy lub rosyjsko-niemieckie przymierze. (1)
Rosyjski generał-emigrant doczekał na tę chwilę – we wrześniu 1939. Swój zarzut powtarzał w międzywojennym okresie wielokrotnie. Pierwszy raz uczynił to publicznie w ogłoszonym w Berlinie w 1926 roku 5 tomie Oczerków russkoj smuty i w wydanym w tym samym roku w Paryżu odrębnym szkicu Polsza i Dobrowolczeskaja armia. Powtórzył w 1937 roku w pamflecie Kto spas sowietskuju włast ot gibieli (Paryż) i po polsku: Sprostowania historii. Odpowiedź Polakom (Paryż 1937). Za nim tę wielką winę już nie tylko Piłsudskiemu, ale szerzej: Polakom i zaślepiającej ich antyrosyjskiej fobii, która kazała im wybrać raczej Lenina niż Denikina, przypisywali kolejni Rosjanie – aż po Aleksandra Sołżenicyna. (2)
Historyczne polemiki rosyjsko-polskie mają swoją odrębną logikę, nie zawsze zgodną z faktami, a często narzucającą im skrajne interpretacje. Wielkie oskarżenie polityki Piłsudskiego i podjętych w jej ramach strategicznych decyzji, które pomóc miały faktycznie bolszewikom w utrwaleniu ich władzy, pojawiło się jednak szybko także w wewnątrzpolskiej debacie. I nabrało od razu kształt nader konkretnego pytania: czy postanowienie o wstrzymaniu ofensywy na froncie przeciwbolszewickim na progu jesieni 1919 roku poprzedzone było jakimś tajnym układem Piłsudskiego ze stroną sowiecką? Takie pytanie sformułowali już we wrześniu 1920 roku, tuż po zwycięskiej bitwie warszawskiej, posłowie Związku Ludowo-Narodowego, kierując je do rządu polskiego na ręce marszałka Sejmu. I to pytanie można by spróbować zbyć przez odwołanie do szczególnej logiki wewnętrznej tym razem rywalizacji piłsudczyków i narodowych demokratów. Ci ostatni – ktoś powie – byli wszak gotowi postawić każdy zarzut, byle tylko umniejszyć świeży triumf swojego arcywroga.
Rosyjski generał-emigrant doczekał na tę chwilę – we wrześniu 1939. Swój zarzut powtarzał w międzywojennym okresie wielokrotnie. Pierwszy raz uczynił to publicznie w ogłoszonym w Berlinie w 1926 roku 5 tomie Oczerków russkoj smuty i w wydanym w tym samym roku w Paryżu odrębnym szkicu Polsza i Dobrowolczeskaja armia. Powtórzył w 1937 roku w pamflecie Kto spas sowietskuju włast ot gibieli (Paryż) i po polsku: Sprostowania historii. Odpowiedź Polakom (Paryż 1937).
Za nim tę wielką winę już nie tylko Piłsudskiemu, ale szerzej: Polakom i zaślepiającej ich antyrosyjskiej fobii, która kazała im wybrać raczej Lenina niż Denikina, przypisywali kolejni Rosjanie – aż po Aleksandra Sołżenicyna. (2)
cdn na życzenie
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:07, 21 Lut '10
Temat postu: |
|
|
HARRY KESSLER: PIŁSUDSKI O STOSUNKACH POLSKO-NIEMIECKICH. PRZEWIEZIENIE PIŁSUDSKIEGO Z MAGDEBURGA DO WARSZAWY
Poznałem Piłsudskiego w październiku 1915 r. na Wołyniu, w ziemiance pod Koszyszczami. Legioniści polscy (którzy zresztą nie wszy¬scy pochodzili z Polski — ale również z Niemiec i z Węgier, jednak wszyscy byli bardzo młodzi) odznaczyli się wówczas w bitwie szaleją¬cej pod Czartoryskiem, szturmując zwłaszcza przed niedawnymi dniami z wielką odwagą, częściowo na bosaka, otoczoną błotnistym lasem wieś Kukle, silny punkt oparcia Rosjan. Piłsudski był twórcą i duszą Legionów: on — i uroczyste, staropolskie pieśni ludowe, które legioniści intonowali w niebezpieczeństwie i w wirze walki.
Po raz pierwszy odwiedziłem Piłsudskiego w dniu 29 października w towarzystwie austriackiego komendanta odcinka kawaleryjskiego hr. Lasockiego. Spotkaliśmy skromnego człowieka, ubranego po cywilnemu, w szary, wełniany sweter, podczas gdy otaczający go Pola¬cy, nawet w tym lesie, w zwykłej ziemiance i na froncie, umundurowani byli nieco fantastycznie. [...]
Piłsudski wypowiedział przede mną dość otwarcie swoje cele. Podkreślał, że połączenie Galicji z Kongresówką jest konieczne, nawet nie do uniknięcia; rezygnował jednak z wszelkich pretensji do Prus Zachodnich czy też większej części Poznańskiego. Przynajmniej, jeśli chodzi o niego i obecne pokolenie. Co późniejsze pokolenia podejmą, nie da się przewidzieć, ani też nie da się przewidzieć, co się stanie, gdy Niemcy zostaną pokonani i koalicja Prusy zachodnie Polsce zechce ofiarować. Dla niego jednak jest sprawą główną, aby Niemcy i Polacy zapomnieli o swojej starej nieprzyjaźni, a nawet nauczyli się przyjaźnie współpracować jako sąsiedzi, którzy wreszcie zmądrzeli.
Od tego czasu aż do roku 1918 Piłsudskiego nie widywałem. Aresztowanie jego w r. 1917 na podstawie austriackiej denuncjacji traktowałem jako głupotę, a nawet jako nieszczęście; mówiłem o tym w Berlinie. Kiedy w r. 1918 zbliżała się klęska, baron Romberg, ówczesny mój szef i poseł w Bernie, przypomniał sobie te stosunki i wysłał mnie do sekretarza stanu Solfa do Berlina; gabinet polecił mi wówczas odwiedzić Piłsudskiego, który uwięziony był w twierdzy magdeburskiej. Miałem wejść z nim w kontakt, wybadać go i zobaczyć, czy można od niego oczekiwać jakiejkolwiek pomocy.
W dniu 31 października pojechałem do Magdeburga. Tam na moje zapytanie otrzymałem od Piłsudskiego odpowiedź, że wypowiedział on już swoje polityczne poglądy w r. 1915 i od tego czasu w ich zasadzie nic się nie zmieniło. Ponieważ polityka niemiecka generał-gubernatorstwa w Polsce Beselera całkiem widocznie zbankrutowała, a katastrofie w Polsce zapobiec mógł tylko bohater narodowy Polaków — Piłsudski — niemiecki rząd ludowy brał teraz pod uwagę warunki, na jakich mógłby Piłsudskiego uwolnić. Miał on przede wszystkim zadeklarować pisemnie i pod słowem honoru, że nic nie przedsięweźmie przeciwko Niemcom. Tekst deklarcji zredagował gen. Hoff-man. Ze swej strony byłem przeciwny wymaganiu tej pisemnej deklaracji. Piłsudski na pewno potraktowałby ją jako zniewagę i odmówiłby tego rodzaju wymaganiom, jak również przeciwny byłem i z tego powodu, że pisemna, przyjazna dla Niemców deklaracja, której na pewno nie da się zachować w tajemnicy, skompromitowałaby Piłsudskiego w Polsce i w tym wypadku nic by się on nam nie przysłużył.
Kiedy nadeszła rewolucja, zostałem, bez załatwienia tej sprawy, wysłany w dniu 6 listopada ponownie do Magdeburga, aby tam oczekiwać na decyzję gabinetu. Dzień 7 listopada przeszedł bez ostatecznych poleceń, dopiero w nocy z 7 na 8 listopada nadszedł do mnie pośpieszny rozkaz, by Piłsudskiego już bez pisemnej deklaracji uwolnić i jak najszybszą drogą przewieźć do Berlina. [...]
Piłsudski i jego szef sztabu Sosnkowski o niczym za swoimi kratami i drewnianymi palisadami nie wiedzieli, przechadzając się przy pięknym poranku po ogrodzie, toteż kiedy stanąłem przed nimi w swoim dziwnym przebraniu, które wcale do tej uroczystej chwili nie pasowało, mieli twarze nieco zdziwione. Wiadomość o swym uwolnieniu przyjęli jednak z grzecznością pełną godności a la polonaise. Zakomunikowałem im, że ponieważ w mieście wybuchły rozruchy, musimy się spieszyć, i że mogę im z tego powodu dać zaledwie dziesięć minut na spakowanie. Każdej chwili twierdza i jej warty mogły być zaatakowane.
Chodziłem jak na węglach po ogrodzie, podczas gdy oni na górze pakowali swoje szczoteczki do zębów, nocne pantofle i fotografie rodzinne. W końcu zjawili się, każdy z zawiniątkiem. Żołnierze, którzy spostrzegli, co się dzieje, ranni, rekonwalescenci, jeńcy forteczni gromadzili się na dziedzińcu. Z niemiłą ciekawością oglądano nas, kiedy z zaryglowanych i zamkniętych drzwi palisady wyszliśmy na wielki dziedziniec twierdzy: Piłsudski w mundurze polskiego pułkownika, Sosnkowski (w czasie mego posłowania dowodzący pierwszym korpusem w Warszawie, późniejszy minister spraw wojskowych) w cywilnym ubraniu, wreszcie ja, od góry w płaszczu myśliwskim, od dołu w wojskowych butach, wszystko to uwieńczone miękkim kapeluszem. Przeszliśmy obok zdumionej i przerażonej straży, obeszliśmy wokół twierdzę przez drugi most na Elbie (twierdza jest położona na wyspie) i napotkaliśmy stenotypistkę, która nam zameldowała o pomyślnym przybyciu samochodu na szosę. Siedliśmy doń szybko i ruszyliśmy wśród gorącego, słonecznego, pełnego błękitu dnia, gdzie rewolucja wśród lasów i łąk wydawała się prawie niemożliwa. [...]
Berlin był w owe popołudnie piątkowe na zewnątrz jeszcze spokojny, jakkolwiek oczekiwano tutaj wybuchu rewolucji z godziny na godzinę. Z placu Kanclerskiego zatelefonowałem do Urzędu Spraw Zagranicznych do księcia Hermanna Hatzfeldta, który był tam referentem dla spraw polskich. Hatzfeldt zakomunikował mi, że dalsza jazda do Warszawy jest dzisiaj niemożliwa z powodu przerwanego ruchu. Z tego też względu umieściliśmy naszych protegowanych w hotelu Continental, gdzie Urząd Spraw Zagranicznych w oczekiwaniu na re¬wolucję przezornie zamówił pokoje.
Piłsudski martwił się, jak mi mówił Sosnkowski, iż nie posiada broni bocznej. Z tego też powodu następnego dnia rano w sobotę, 9 listopada, obszedłem miasto, ażeby mu dostarczyć szabli. By występ¬wać przy tej uroczystości z odpowiednią godnością, nie mogłem się ubrać po cywilnemu i wziąłem mundur, co mi 'nie bardzo poszło w smak wobec scen, jakie widziałem w Magdeburgu. W rzeczywistości jednak chodziłem po Berlinie w mundurze do 2-ej po południu, przez nikogo nie niepokojony. Wszystkie jednak sklepy z bronią były zamknięte, co zmusiło mnie, a właściwie dało mi sposobność, której sobie w duchu życzyłem, by moją własną boczną broń, jeszcze z frontu pochodzącą, wręczyć Piłsudskiemu na pamiątkę.
Po 1-ej złożyłem sprawozdanie o moich rozmowach z Piłsudskim baronowi Langwerth von Simmern, który w czasie wojny był szefem politycznego wydziału w Urzędzie Spraw Zagranicznych. Staliśmy właśnie przy biurku, kiedy go odwołano do telefonu. Langwerth rzucił krótko: — Właśnie w tej chwili koszary gwardii zostały zdobyte.
Był już najwyższy czas, aby Piłsudskiego z Berlina wywieźć. Poszedłem wobec tego z Hatzfeldtem do Ministerstwa Wojny, aby zażądać specjalnego pociągu. Jakiś generał-major przyjął nas jak w najpiękniejszych dniach wojennych: Piłsudski był ciągle jeszcze dla niego „der Kerl". Kiedy wyszliśmy stamtąd, przechodząc przez ulicę Kóniggratz obok muzeum etnograficznego, przeciągał właśnie wielki pochód demonstrantów z dworca Anhalter na plac Potsdamski. Poszliśmy w jego ogonie. Z drugiej strony na rogu ulicy Kóniggratz Schóne-berger rozchwytywano właśnie świeże dodatki nadzwyczajne. Abdykacja cesarza! Było około w pół do drugiej.
O 2-ej zaprosiłem Piłsudskiego i jego szefa sztabu Sosnkowskiego, Giilpena i Hatzfeldta do urządzonego w stylu staroniemieckim pokoju, w głębi restauracji Hillera. We frontowych salach firanki były za¬puszczone, wszystkie stoliki zajęte. W głębi hotelu żaden głos z zewnątrz nie dochodził, tylko usługujący kelner od czasu do czasu komunikował nam o wielkich i coraz większych tłumach przeciągających przez Friedrichstrasse. (Jeden z młodszych kelnerów od Hillera został tego popołudnia na ulicy zastrzelony.)
Powoli mijały chwile, w czasie których żartobliwie wypytywaliśmy się p. Stocka — starszego kelnera od Hillera, dawniejszego osobistego kelnera Edwarda VII w Paryżu w hotelu Bristol i Albany — czy kuchnia jest jeszcze aby w rękach rządu? Nastrój w tym cichym, głęboko zasłoniętym pokoju, przy starannie oziębianych lub podgrzewanych winach, przy obiedzie „przedwojennym", w towarzystwie takiego człowieka jak Piłsudski, kiedy na zewnątrz rozbrzmiewała rewolucja — był przedziwny: Piłsudski poważny, milczący, obawiający się ogromnego wpływu niemieckich wydarzeń na Polskę, Sosnkowski po raz pierwszy ożywiony. Piłsudski zamknięty w sobie i zamyślony powtarzał swoją troskę: przybywa za późno, być może za późno, aby ratować Polskę przed bolszewizmem...
Piłsudski przybył do Warszawy niestety zbyt późno, aby przeszkodzić owemu teatralnemu, niepotrzebnemu rozbrojeniu niemieckich wojsk przez gimnazistów i akademików, urosłych na bohaterów. Przybył jednak akurat w porę, ażeby powstrzymać zagrażający Polsce bolszewizm, którego zwycięstwo w Polsce mogłoby dać rewolucji niemieckiej całkowicie odmienny przebieg. Polska stałaby się mostem między Rosją i Niemcami, czemu zapobiegał Piłsudski przez swą olbrzymią popularność.
Jego próba doprowadzenia do porozumienia z Niemcami nie dała co prawda rezultatu, ponieważ nie chciała tego koalicja i Polacy z Paryża — próby tej jednak dokonał. Piłsudski umożliwił ostatniemu wiernemu starej niemieckiej tradycji oddziałowi, pułkowi Jabłonna, przemaszerować przez Warszawę z bronią, muzyką i wojskowymi ho¬norami. On również zwrócił się o niemieckie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Polsce i kiedy w osiem dni później jako niemiecki poseł przybyłem do Warszawy — Piłsudski jako naczelnik państwa odpowiedział na moje przemówienie przy wręczaniu listów uwierzytelniających całkowicie w tymże samym duchu swoich dotychczasowych wypowiedzeń w Koszyszczach i w Magdeburgu. Obydwaj — według niego — mielibyśmy wysoki zaszczyt i wspólne zadanie wyprowadzenia naszych narodów ze starej nieprzyjaźni do nowej przyjaźni.
Nie były to bynajmniej dyplomatyczne frazesy, lecz — jak się okazuje z powtarzania przy tak różnych okolicznościach tej samej myśli — było to Piłsudskiego głębokim przekonaniem. Toteż kiedy Polsce została narzucona odmienna polityka — Piłsudski jej uległ, ale tylko niechętnie i w swoim przekonaniu czasowo. Pochodziło to nie z powodu niechęci do koalicji ani też na pewno nie z przyczyny przyjaznych uczuć w stosunku do Niemiec, do czego Niemcy nigdy mu nie dały powodu — ale tylko dlatego, że nie tracił on z oczu faktów całkiem na zimno ocenianych. Fakty te oceniał bez złudzeń, widząc, że pomoc koalicji dla Polski może się stać zbyt kosztowna. Nawet jego mistyczna wiara w posłannictwo Polski planom wylęgłym poza nią częściej się będzie wewnętrznie przeciwstawiać niż godzić, tkwił bowiem w nim własny jego pogląd na politykę Polski.
Uwolnienie Józefa Piłsudskiego z Magdeburga wedlug relacji hr. Harry Kesslera. Podał Wacław Lipiński. „Niepodległość" 1938, T. 18, s. 46-1—465, 467—470.
W. Lipiński we wstępie do tego dokumentu pisał: Podana poniżej jego [Kesslera] relacja wydrukowana została w zeszycie szóstym „Die Neue Rundschau" z czerwca 1935 r. wraz z następując notatka redakcji: „Przytoczone poufne uwagi hr. Kesslera zostały napisane przezeń na przełomie 1918 i 1919 r. i zakomunikowane kilku współpracownikom kół rządowych. Miały one wejść do wspomnień autora pt. Postacie i czasy, z czego I tom pt. Narody i Ojczyzny ukazał się obecnie." Tom ten w Niemczech został skonfiskowany. Tom II nie ukazał się z powodu śmierci autora.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|