Zgubny wpływ internetu? Przełomowe badania

Bimi

Cytat:

Studenci brytyjscy nie są w stanie skupić się na czytaniu książek naukowych, ponieważ ich umysły zostały "wkręcone" przez internet - informuje serwis telegraph.co.uk.

Eksperci twierdzą, że internet zachęca użytkowników do poruszania się pomiędzy stronami zamiast koncentrowania się na jednym ze źródeł takich jak książki, które do tej pory były podstawowym źródłem informacji.

reszta: http://wiadomosci.onet.pl/2127308,12,zgu.....,item.html

nie bardzo rozumiem dlaczego stanem pożądanym jest koncentrowanie się tylko "na jednym ze źródeł". Smile

aczkolwiek rzekomo wyjaśniają to dalej w artykule - kliknijcie na link

JimmyB

W internecie można wygrzebać więcej "źródeł" i większą ilość wiedzy niż daje przeciętny podręcznik akademicki - trzeba tylko umieć oddzielić internetowy śmieć Wink

. Imo w mediach coraz częściej będziemy słyszeć, widzieć i czytać o "ogromnej szkodliwości" internetu - a potem cichaczem wprowadzą cenzurę...

Przełomowość tych badań polega na odkryciu faktu, że przeciętny młody człowiek woli siedzieć w necie niż z nosem w podręczniku? też mi przełom Very Happy

DarkTech

Net jest doskonałym narzędziem weryfikującym. Czytając książkę wielokrotnie mamy wątpliwości co do "prawd" w niej zawartych. Niestety książka nie jest zaopatrzona w wyszukiwarkę kwestionowanych przez nas wiadomości. Brytyjscy studenci nie należą raczej do błyskotliwych i poszukiwanych w roli fachowców.
_________________
Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.

slidexman

net jest net
to reewolucja
szybkosc i ilosc
przeplywu informacji
miedzy ludzmi
skacze wysoko
_________________
Otwarte Piramidy Finansowe

mizaj

Moim zdaniem to proste. Chodzi o to, że nawet znajdując jakieś źródło osoba ta, nie jest w stanie skoncentrować się na nim tylko jej mózg jest już gotowy do przeskoczenia na inną informację. Takie pobieżne przeskakakiwanie z tematu na temat, bez zagłębiania się w jego sens. Szybkie zdawkowe informacje. I gdy mają zrobić coś co wymaga nieco dłuższego skupienia się na jednej czynności (tu akurat przykładowo przeczytanie książki) to sprawia im to ogromne problemy. Nie jest niczym nowym, bo słyszałem o takich wnioskach już parę lat temu, i oczywiście dotyczy to wszystkich a nie tylko studentów brytyjskich Smile

Oczywiście ta informacja jest dość jednostronna i uogólniona, bo nie wszyscy dochodzą do takiego stopnia "wkręcenia".

Bimi

mizaj napisał:

Moim zdaniem to proste. Chodzi o to, że nawet znajdując jakieś źródło osoba ta, nie jest w stanie skoncentrować się na nim tylko jej mózg jest już gotowy do przeskoczenia na inną informację.

No tak - niewątpliwie na skutek możliwości dostępu do o wiele większej liczby ciekawych informacji spora część z nas stała się zbyt niecierpliwa aby doczytać do końca jakikolwiek dłuższy tekst. Ba - często nawet nie potrafimy już obejrzeć filmu bo za bardzo się dłuży

Jednakże, czy jest to "zgubne"?
No cóż... dla tradycyjnych metod prania mózgu na pewno Smile

Moim zdaniem ludzie w XXI wieku szukają informacji a nie publicystyki (która im te informacje na swój sposób interpretuje) - dlatego nauczyliśmy się szybko przeskakiwać na kolejne teksty; w poszukiwaniu kolejnych informacji. Dostrzegam tu pewnego rodzaju zmianę metodologii, natomiast nie widzę w tym żadnego zagrożenia dla jednostki.

Choone

Bimi napisał:

No tak - niewątpliwie na skutek możliwości dostępu do o wiele większej liczby ciekawych informacji spora część z nas stała się zbyt niecierpliwa aby doczytać do końca jakikolwiek dłuższy tekst. Ba - często nawet nie potrafimy już obejrzeć filmu bo za bardzo się dłuży

Jednakże, czy jest to "zgubne"?
No cóż... dla tradycyjnych metod prania mózgu na pewno Smile
Moim zdaniem ludzie w XXI wieku szukają informacji a nie publicystyki (która im te informacje na swój sposób interpretuje) - dlatego nauczyliśmy się szybko przeskakiwać na kolejne teksty; w poszukiwaniu kolejnych informacji. Dostrzegam tu pewnego rodzaju zmianę metodologii, natomiast nie widzę w tym żadnego zagrożenia dla jednostki.

Zważywszy, że czasem aby zrozumieć jakiś bardziej skomplikowany problem studenci (np. medycyny) muszą przeczytać kilkudziesięciostronicowy artykuł naukowy (np. o etiologii danej choroby), a następnie umieć zweryfikować zawartą tam wiedzę, to oczywiście jest to poważny problem.

I to zjawisko właśnie daje genialne możliwości prania mózgu - zamiast przestudiować coś dogłębnie, następuje łykanie "na wiarę" mnóstwa śmieciowych informacji zawartych w Internecie (nie wspomnę już o tym, że np. wikipedia jest często mocno niedopracowana). A wszelkie prace zaliczeniowe/dyplomowe są pisane metodą "kopiuj/wklej" bez krztyny zastanowienia. Kiedyś to student/uczeń często musiał się choć trochę zastanowić nad tym co przepisuje z jakiejś książki...

Z drugiej strony oczywiście Internet to kopalnia wiedzy dla tych, którzy potrafią się przedrzeć przez szum informacyjny, a następnie wgłębić w długie teksty/posty.

Bimi

nie wiem dlaczego zakładasz, że jeśli ktoś odpuszcza sobie doczytanie jakiegoś artykułu do końca to robi to dlatego, że szybko łyknął to "na wiarę".
nic z tych rzeczy - on po prostu uważa, że nie ma sensu czytać dalej. a to czy w to wierzy, czy nie, jest kwestią zupełnie niezależną.

poza tym nie mówimy tu o czytaniu artykułów niezbędnych do zdania egzaminu, tylko o optymalnej metodzie pozyskiwania wiedzy na użytek niekomercyjny; minimum poświęconego czasu przy maksimum przyswojonych informacji.

oczywiście, że jeśli egzamin będzie z jakiegoś artykułu to każdy normalny człowiek przeczyta go kilkukrotnie i nie będzie miał z tym problemu.
inaczej mówiąc: to że ktoś zazwyczaj nie czyta całych tekstów nie znaczy że tego nie potrafi - to kolejne błędne założenie.

Aqua

Układ ludzkie oko - umysł nie musi czytać słowo po słowie. Rejestrujemy całe strony w sekundy - nie uczy się nas w szkołach globalnego czytania czy pamięci fotograficznej, więc dla naszej świadomości jest to zjawisko obce. Natomiast podświadomie możemy dokonywać całkiem trafnych analiz i śmiem twierdzić, że zwykłe przescrollowanie artu może dać nam "intuicyjną" informację czy warto czytać (wrzucać informację do świadomości) czy nie. Pomijając oczywistą kwestię, że z zasady, jeżeli ktoś wypisuje głupoty na początku, to na koncu raczej nie zmądrzeje. Wink

_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.

Lestar

My na studiach wkuwamy całe podręczniki i nikomu do głowy szukanie informacji w necie za bardzo jeszcze nie przyszło. Sam próbowałem, ale nie ma to sensu, w szczegółowych kwestiach (a takie się na studiach zagłębia) informacje w sieci są za bardzo rozsiane albo po prostu ich nie ma / nie są opracowane. Jedynie wyjątkowo korzystam z neta jako z dodatkowego źrudła informacji.

Co innego szukanie informacji o wydarzeniach.

BTW Jeżeli w UK studenci dziwią się, że mają książki czytać to co to za kierunek studiów? Przecież to jest po prostu nierealne chyba że robili badania na jakiś najłatwiejszych kierunkach.

nicram

nie u nich po prostu edukacja jest na takim poziomie ze nie zaskoczylo mnie to ze ich uczniowie sie dziwia ze maja ksiazki czytac....
moze poziom to zle okreslenie bo chodzi raczej o sposob w jaki sie tutaj uczy, jest troche inny i bardziej luzacki, tutaj nie ma obowiazku rycia calych ksiazek na pale , chodzi bardzie o dobre zrozumienie waskiego zakresu wiedzy z ktorego ma byc sie specjalista.Trzeba tez pamietac ze zasob wiedzy w jezyku angielskim na necie jest duzo wiekszy niz po polsku wcale sie nie dziwie ze tak mocno go wykorzystuja przy swoim "nauczaniu" , a jezeli chodzi o studia bardzo specjalistyczne to tak czy tak musza czytac ksiazki bo inaczej nie zdobeda wiedzy, wg mnie do badan wybrano dobrze wyselekcjonowana grupe mlodych ludzi po badaniach psychologicznych i badania te maja na celu wyeksponowanie problemu ktorego nie ma a wszystko w imie cudownego ograniczania dostepu do internetu w imie dobra dla mlodych ludzi.

suspenser

Choone napisał:

I to zjawisko właśnie daje genialne możliwości prania mózgu - zamiast przestudiować coś dogłębnie, następuje łykanie "na wiarę" mnóstwa śmieciowych informacji zawartych w Internecie (nie wspomnę już o tym, że np. wikipedia jest często mocno niedopracowana).

Wg mnie czytając tradycyjną książkę ludzie biorą wiele rzeczy "na wiarę".
Do tego jest tam zwykle zaprezentowany jeden punkt widzenia (autora) i koniec.

Czytanie w internecie pobudza do myślenia, szukania alternatywnych teorii i wybierania tych, które nas przekonują.

Do tego można zadawać pytania i poddawać w wątpliwość dzisiejszych autorów książek pisanych online ( np. autorów blogów) i jest to ogromny jakościowy skok w zdobywaniu wiedzy.

Zobaczcie o ile łatwiej byłoby wcisnąć ludziom mit globalnego ocieplenia gdyby tylko pisano o nim w książkach i nie byłoby internetu - gdzie zadawalibyśmy pytania - na corocznych odczytach autorskich ?
Tymczasem gdy ktoś pisze brednie to nie dość, że część w nie nie wierzy i żąda dowodów to jeszcze część znająca się na zagadnieniu a nie mająca powiązań z kłamcą odnoszącego korzyści na szerzeniu mitu poda fachowe argumenty, które mocno podważą głoszone teorie.

Nawet pracownicy instytucji zajmujących się okłamywaniem społeczeństwa wynoszą i anonimowo publikują w internecie informacje, które obnażają prawdę - to jest siła, której elita nie jest w stanie powstrzymać, więc próbują zniszczyć wolność i anonimowość w internecie - czy im się uda zależy tylko od nas samych.

Co do książek itp. to ja osobiście moje pierwsze książki po angielsku czytałem właśnie w internecie - była tam tak ciekawa wiedza, że bariera językowa nie była w stanie mnie powstrzymać.
Dzisiaj w internecie zdobywam i rozpowszechniam wielokrotnie więcej wiedzy niż kiedykolwiek wcześniej czytając, pisząc itd. więc niech mi nie próbują wciskać kitu jak bardzo mnie on ogranicza Laughing

_________________
We wszystkim trzeba mieć umiar ... nawet w umiarze.

Za niezgodność poglądów i działań z własnymi Bimi zmniejsza limity.

Na szczęście kary ta są mniej dotkliwe niż za to samo 30 lat temu.

Pozdrowienia dla oficera prowadzącego.