A nasze wladze cichaczem razem z unijnymi dupkami przygotowuja nam nowy wspanialy swiat. D.Icke ma racje, szalenstwo NWO bedzie sie rozkrecac coraz szybciej.
,,Prace Sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej tocz± siê w cieniu gor±cych wydarzeñ i nie przyci±gaj± nadmiernej uwagi opinii publicznej. Czasami jednak dotycz± kwestii, wobec których blednie znaczenie nawet najbardziej nag³o¶nionych sporów politycznych.
Komisja do spraw Unii Europejskiej ma kontrolowaæ wspólnotowe prace Rz±du polskiego, ale myli³by siê, kto by s±dzi³, ¿e odgrywa ona donios³± rolê. Wprawdzie jest „organem w³a¶ciwym” Sejmu do wspó³pracy z Rz±dem w sprawach Unii, ale zakres jej mo¿liwo¶ci jest nader ograniczony.
Rz±d ma obowi±zek przedstawiaæ jej informacje o swoim udziale w pracach Unii, ale nie jest obowi±zany dostosowaæ swego dzia³ania do komisyjnych opinii, podobnie zreszt± jak nie jest prawnie zobowi±zany do wdra¿ania wezwañ Sejmu. Informacjê Rz±du mo¿na wprawdzie odrzuciæ, ale ma to raptem znaczenie demonstracji. Rz±d ma obowi±zek przekazaæ Komisji projekty decyzji i aktów prawnych Unii, a Komisja ma trzy tygodnie na ustosunkowanie siê do tych projektów i stanowiska Rz±du. Nawet sprzeczne ze stanowiskiem Rz±du opinie Komisji nie skutkuj± prawnym obowi±zkiem zmiany tego stanowiska. Co wiêcej, Rz±d, uznaj±c pilno¶æ podjêcia niektórych decyzji, mo¿e podj±æ je bez wcze¶niejszego uzyskiwania opinii Komisji, a pó¼niej musi tylko wyt³umaczyæ, dlaczego tak uczyni³. Komisja mo¿e informacjê w tej sprawie przyj±æ lub odrzuciæ, ze skutkiem jak wcze¶niej. Przewodnicz±cy Komisji (z lewicowej wiêkszo¶ci) pisuje do Rz±du (wybranego przez lewicow± wiêkszo¶æ), o tym, ¿e Komisja jest wa¿na i nie wolno jej lekcewa¿yæ, Rz±d wyja¶nia, ¿e nie mia³ takich niecnych intencji, a ¿ycie p³ynie swoim torem.
Przy tym wszystkim Komisja jest bardzo pracowita. Sp³ywaj± bowiem na Polskê potoki unijnych decyzji i projektów i jest do czego siê odnosiæ. Najwiêcej pracy w tych miesi±cach wi±¿e siê z przyst±pieniem przez Polskê do ró¿nych umów miêdzynarodowych, których stron± jest Unia i jej cz³onkowie, a których stron± nie by³a dotychczas Polska. Komisja debatuje wiêc nad sk±din±d donios³ymi gospodarczo zagadnieniami, jak kontyngenty na banany z Meksyku, import drutu o przekroju poni¿ej jednego milimetra z Mo³dowy, pale drewniane obrobione (i nie obrobione) jeszcze sk±din±d, czy pomoc± Unii dla krajów trzeciego ¶wiata. Kto by jednak ca³kowicie lekcewa¿y³ Komisjê, te¿ by³by w b³êdzie. Jest ona bowiem ciekawym punktem obserwacyjnym, dziêki któremu mo¿na czasem wy³owiæ naprawdê wa¿ne informacje.
GALILEO to system nawigacji satelitarnej, analogiczny do amerykañskiego GPS. Komisja Europejska za³o¿y³a sposób jego wykorzystania w dwóch komunikatach ze stycznia 1998 i lutego 1999 roku. Przyjêto, ¿e system ten, o zasiêgu ¶wiatowym, bêdzie niezale¿ny od amerykañskiego GPS, ale zdolny bêdzie do wspó³dzia³ania z nim. Znamienne jest, ¿e te kluczowe dla przysz³o¶ci Unii dokumenty mia³y formê „komunikatów”, czyli dokumentów, które nie wymagaj± zatwierdzeñ ze strony pañstw cz³onkowskich Unii. Na przestrzeni kolejnych piêciu lat tezy tych dokumentów sta³y siê oficjalnym stanowiskiem wszystkich pañstw cz³onkowskich i podstaw± porozumienia z USA.
Nawigacja satelitarna umo¿liwia niewspó³miernie sprawniejsze ni¿ kiedy¶ kierowanie ruchem lotniczym, ale tak¿e morskim, drogowym, czy choæby ruchami wojsk. Nawigacja satelitarna, skojarzona z elektroniczn± identyfikacj± poruszaj±cych siê obiektów, umo¿liwia w ka¿dym czasie precyzyjne wyznaczenie po³o¿enia obiektu. Wykorzystaæ mo¿na j± w celu oznaczenia samochodów nara¿onych na kradzie¿ i psów nara¿onych na zagubienie, z³ych kryminalistów pozostaj±cych pod nadzorem policji oraz dobrych dzieci bawi±cych siê z rodzicami w chowanego w dzikich lasach. Nawigacja satelitarna, skojarzona z systemami elektronicznych informacji o osobach, instytucjach, rynkach, otwiera zupe³nie nowe perspektywy komunikacji, docierania do informacji, podejmowania decyzji, zarz±dzania. Tak¿e kierowania spo³eczeñstwami. Szeregi obywateli oznaczonych elektronicznymi chipami sprawniej mog³yby zawieraæ transakcje handlowe, skuteczniej p³aciæ podatki i mniej skutecznie uchylaæ siê od przestrzegania wprowadzanych przez rz±dy przepisów. Nieufnych mo¿na by przekonywaæ argumentem, ¿e powszechne chipowanie zabezpieczy ¶wiat przed terrorystami, a ¿e dokona siê to za cenê traktowania ka¿dego jako podejrzanego o terroryzm, nie musi ju¿ byæ a¿ tak bardzo nag³o¶nione.
Nawigacja satelitarna wprowadzona w ¿ycie, stopniowo uzale¿nia spo³eczeñstwa w mniej wiêcej podobny sposób, w jaki ¿ycie organizmów ¿ywych uzale¿nione jest od dostêpu powietrza. Brak powietrza powoduje obumarcie organizmu – przerwanie nawigacji satelitarnej w spo³eczeñstwie, w którym staje siê ona istotn± struktur± komunikacyjn±, oznacza obumarcie (przynajmniej na pewien czas) wa¿nych funkcji spo³ecznych, gospodarczych, systemów bezpieczeñstwa i bolesne straty, z mo¿liwo¶ci± ¶mierci wielu osób w³±cznie. Nie jest zatem obojêtne dla ¿ycia spo³ecznego kto, w jakim celu i w jaki sposób zarz±dza takim systemem komunikacji zbiorowej.
Ta w³a¶nie – by u¿yæ s³ów przedstawiciela Rz±du polskiego „kwestia maj±ca charakter techniczny” – trafi³a pod obrady Komisji do spraw Unii Europejskiej w dniu 9 lipca tego roku, w zwi±zku z projektem zawarcia tymczasowego porozumienia pomiêdzy Uni± a Stanami Zjednoczonymi Ameryki w sprawie u¿ytkowania systemów nawigacji satelitarnej. Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Wojciech Ha³ka, poinformowa³, ¿e Rz±d polski nie ma zastrze¿eñ do przyjmowanych dokumentów, a fakt, ¿e Komisja Europejska przekaza³a polsk± wersjê jêzykow± pó¼no i na niew³a¶ciwy adres, spowodowa³ jedynie „trudno¶ci natury czysto lingwistycznej”. Poniewa¿ Komisja Europejska zaplanowa³a podpisanie porozumienia z USA na szczycie w koñcu czerwca, Rz±d polski dzia³aæ musia³ pilnie i bez wcze¶niejszego zapytania Komisji do spraw Unii w polskim Sejmie.
W toku dyskusji podniesiono kilka kwestii. Kto poza USA i Uni± dysponuje analogicznymi systemami? (Izrael, Rosja, Chiny) Czy wobec przyst±pienia do porozumienia w sprawie GALILEO/GPS Polska nie zamyka sobie drogi do budowania w³asnych systemów w przysz³o¶ci? Jakie bêd± praktyczne warunki dostêpu do systemu nawigacji satelitarnej, na przyk³ad dla przedsiêbiorców i czy kwestia ta by³a z konsultowana z przedstawicielami przedsiêbiorców w Polsce? Które firmy bêd± twórcami i w³a¶cicielami/dysponentami systemu GALILEO? (wielkie, miêdzynarodowe korporacje, g³ównie lotnicze, zarówno europejskie, jak amerykañskie) Pad³o te¿ pytanie czy umawiaj±ce siê strony, w tym przedstawiciele Rz±du polskiego, w trakcie przygotowañ do porozumienia, rozwa¿a³y zagadnienie gwarancji praw cz³owieka oraz praw narodów i ich pañstw, w warunkach ustanowienia powszechnego systemu nawigacji satelitarnej. Przecie¿ urz±dzenia techniczne tego systemu równie dobrze mog± okazaæ siê broni± lub mog± pos³u¿yæ do ustanowienia ram elektronicznego obozu koncentracyjnego.
Minister Ha³ka odpowiedzia³: „Nie chcê banalizowaæ pytania. Ta kwestia jest podnoszona w zwi±zku z rozwojem nowych technologii elektronicznych i informatycznych. Czêsto publicznie wyra¿ana jest obawa czy tego typu systemy nie przekszta³c± siê w samoistnie dzia³aj±ce systemy „orwellowskie”. Byæ mo¿e wcze¶niej kto¶ zainteresowany wykorzysta je do takiej dzia³alno¶ci. Jest to jednak pewna cena rozwoju, której nie potrafimy unikn±æ. Mogê jedynie zapewniæ, ¿e nie w tym celu zosta³y utworzone systemy GPS i GALILEO.” Mniejszo¶ciowa grupa pos³ów podjê³a próbê odrzucenia informacji Rz±du i przeprowadzenia opinii Komisji, ¿e ratyfikacja tej umowy miêdzynarodowej powinna zostaæ dokonana za zgod± Sejmu wyra¿on± w ustawie, poniewa¿ dotyczy ona okoliczno¶ci realizowania praw cz³owieka w Rzeczpospolitej Polskiej. Ratyfikacja za zgod± Sejmu, wyra¿on± w ustawie, umo¿liwi³aby te¿ zg³oszenie zastrze¿eñ do umowy miêdzynarodowej, dotycz±cych gwarancji praw cz³owieka i narodu. Wnioskodawcy przegrali w g³osowaniu.
Struktura urz±dzeñ elektronicznych rozstrzyga o mo¿liwo¶ciach ich wykorzystania, ale niekoniecznie rozstrzyga o bezpo¶rednim przeznaczeniu. Z problemem niektórych konkretnych celów, dla których wykorzystany ma byæ europejski system zbierania danych, Komisja do spraw Unii Europejskiej zetknê³a siê ponownie 9 wrze¶nia, przy okazji omawiania kolejnego unijnego przedsiêwziêcia.
INSPIRE- projekt Dyrektywy ustanawiaj±cej strukturê informacji przestrzennej w Europie – przedstawi³ Andrzej Bratkowski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Informacje dotycz±ce zagospodarowania przestrzennego w pañstwach cz³onkowskich Unii s± niejednolite, niespójne, niepotrzebnie wielokrotnie zbierane i dlatego nale¿y wprowadziæ standaryzacjê tych danych i zebraæ je w jednym, europejskim systemie informacji przestrzennej. System taki: „zapobiegnie…”, „ujednolici…”, „usprawni…”, „u³atwi…”, s³owem – bêdzie ¶liczny. System ten bêdzie mo¿liwy do wprowadzenia dziêki wspó³pracy z realizowanymi ju¿ projektami GALILEO oraz GMES (globalny monitoring ¶rodowiska i bezpieczeñstwa, dokonywany za po¶rednictwem GALILEO, którego formalnym celem jest monitorowanie zagro¿eñ kataklizmami i katastrofami). Zakres rzeczywistych zainteresowañ twórców programu INSPIRE ujawniaj± dopiero projekty trzech Aneksów do projektu Dyrektywy. Materie w nich dziwnie s± popl±tane i czê¶ciowo szeregowane wed³ug projektowanego czasu ich wprowadzenia. Uporz±dkujmy je dla celów tego opracowania.
Zbiory danych maj± obejmowaæ – po pierwsze – systemy odniesieñ geograficznych, siatki geograficzne, jednostki administracyjne, sieci transportowe, hydrografiê, obszary chronione, rze¼bê terenu, czy mapy odwzorowuj±ce powierzchniê Ziemi z lotu ptaka. Tak¿e dane dotycz±ce charakterystyki gleb, czy geologii, rozmieszczenia gatunków zwierz±t i ro¶lin. Tak¿e dane dotycz±ce meteorologii i oceanografii. Bêdzie to zatem rodzaj niezwykle szczegó³owego, elektronicznego atlasu, komunikuj±cego na bie¿±co(!) zmiany zachodz±ce w obserwowanej przez system GALILEO/GMES przestrzeni. I gdzie te czasy, gdy najbardziej aktualne i szczegó³owe mapy bywa³y przedmiotem naj¶ci¶lej chronionych tajemnic wojskowych?
Po drugie, dane maj± dotyczyæ: s³u¿b rz±dowych i urz±dzeñ ochrony ¶rodowiska, budynków, urz±dzeñ produkcyjnych i przemys³owych, urz±dzeñ rolniczych i u¿ytkowania terenu, rozmieszczenia ludno¶ci, zagro¿eñ ¿ycia i bezpieczeñstwa. Tak¿e dane dotycz±ce jednostek do zbierania danych statystycznych (a zatem: PESEL-e, REGON-y). Wszystko to s± dane maj±ce bezpo¶rednie i ogromne znaczenie dla zarz±dzania, i to tak¿e sprawami publicznymi, oraz dla zachowania bezpieczeñstwa obywateli i pañstwa. Dotychczas wszystkie pañstwa ¶wiata pilnie strzeg³y takich danych, dobrze rozumiej±c, i¿ dysponowanie nimi jest podstaw± realnej w³adzy.
Tymczasem projekt Dyrektywy zak³ada, ¿e poszczególne kraje cz³onkowskie nie bêd± wed³ug standardu unijnego gromadziæ wszystkich danych dotycz±cych ich terytorium, lecz jedynie niektóre z nich i nastêpnie udostêpniaæ je we wspólnym unijnym systemie. W wybranym zakresie pañstwa cz³onkowskie mia³yby zatem zbieraæ dane – jedne na terytoriach drugich – dbaj±c przy tym o ich jako¶æ. W ten sposób ju¿ nie tylko w zakresie dostêpu do danych, ale nawet w zakresie samego zbierania informacji, poszczególne pañstwa cz³onkowskie Unii nie bêd± ju¿ gospodarzami same u siebie. Oczami wyobra¼ni mo¿emy ju¿ zobaczyæ, na przyk³ad, dzielnych polskich le¶ników zbieraj±cych dane o rozmieszczeniu zwierzyny ³ownej na terytorium Niemiec i skrupulatnych niemieckich geodetów, zbieraj±cych dane o dzia³kach geodezyjnych i katastralnych na terytorium Polski.
Bowiem – po trzecie wreszcie – w systemie INSPIRE zbierane maj± byæ dane dotycz±ce tzw. identyfikatorów nieruchomo¶ci, czyli dok³adne adresy dzia³ek geodezyjnych oraz dane dotycz±ce dzia³ek katastralnych, czyli nieruchomo¶ci nale¿±cych do okre¶lonych w³a¶cicieli, ze wskazaniem prawnego stanu w³asno¶ci. By zrozumieæ sens tego rozwi±zania nale¿y u¶wiadomiæ sobie, i¿ istnieje mo¿liwo¶æ ³±cznego korzystania z wielu zbiorów danych. Choæby przez banki. Na przyk³ad, utworzone w systemie bankowym powszechne spisy d³u¿ników, czy informacje gromadzone w instytucjach podatkowych czy ubezpieczeniowych, w zestawieniu z baz± danych systemu INSPIRE – mog± umo¿liwiaæ sytuacje, w których operatorzy tych systemów, dzia³aj±c w porozumieniu, bêd± mogli zaprojektowaæ przejêcia we w³adanie wybranych dzia³ek, niezale¿nie od tego do kogo one dzi¶ nale¿±. Czy to teoretycznie mo¿liwe? – pyta pos³anka. Tak. – odpowiada wybitny geodeta. Jak to siê ma do ustawy o ochronie danych osobowych? – pyta pose³. „Nie narusza przepisów tej ustawy” – odpowiada wiceminister. Najwyra¼niej nie widzia³ na oczy ksiêgi wieczystej, która jest podstaw± ustalania stanu w³asno¶ci nieruchomo¶ci, i która identyfikuje dane personalne kolejnych pokoleñ w³a¶cicieli nieruchomo¶ci.
Zdaniem przedstawiciela koalicji (z SLD) w bilansie korzy¶ci i kosztów wprowadzenia tego systemu, „wyra¼nie przewa¿aj± korzy¶ci nad kosztami”. Zdaniem przedstawiciela opozycji (z Platformy Obywatelskiej) „uporz±dkowanie systemu informacji przestrzennej w skali Unii jest jak najbardziej wskazane”. Rz±d pierwotnie sygnalizowa³ pos³om, i¿ ma zastrze¿enia co do dopuszczalno¶ci gromadzenia danych o Polsce przez s³u¿by (czy prywatne firmy?) z innych krajów. Wycofa³ jednak zapisy tych zastrze¿eñ z tekstu swego oficjalnego stanowiska. Podobno nie oznacza to wycofania zastrze¿eñ. Chodzi jedynie o to „aby naszego stanowiska (w negocjacjach unijnych) nie traktowaæ w sposób zbyt sztywny” (min. Bratkowski).
Wiceminister jest „nowy” i nie uczestniczy³ w dzia³aniach, które doprowadzi³y do powstania projektu Dyrektywy. By rozwiaæ w±tpliwo¶ci poprosi³ o mo¿liwo¶æ zabrania g³osu przez Dyrektora z Ministerstwa Ochrony ¦rodowiska, Andrzeja Jagusiewicza, „który bra³ udzia³ w negocjacjach nad przygotowaniem tre¶ci projektu Dyrektywy i nie tylko” (uczestniczy on tak¿e w pracach rady doradczej projektu GMES). Dyrektor po raz kolejny okre¶li³, i¿ „celem inicjatywy (INSPIRE) jest zharmonizowanie i doprowadzenie do wspólnej europejskiej infrastruktury dla dostarczania informacji przestrzennej”. Dodajmy – wspólna informacja przestrzenna jest niezbêdna temu, kto zarz±dza zjawiskami zachodz±cymi w przestrzeni. Jest ona zatem potrzebna jednemu, europejskiemu zarz±dzaj±cemu.
O u¿yteczno¶ci europejskiego systemu informacji przestrzennej Dyrektor powiedzia³, ¿e „zaczyna siê od ¶rodowiska, a skoñczy siê na ca³ej gospodarce narodowej”, nie zauwa¿aj±c, ¿e wtedy nie bêdzie to ju¿ gospodarka „narodowa”. Przedstawiciele Rz±du pracuj±cy nad dokumentami GALILEO, sygnalizowali pewne trudno¶ci lingwistyczne w zwi±zku z opó¼nieniem oficjalnych t³umaczeñ. Najwyra¼niej bywaj± sytuacje, w których trudno¶ci lingwistyczne wystêpuj± w¶ród pracowników Rz±du nawet wtedy, gdy, z pozoru, t³umaczenia wydawa³yby siê najzupe³niej zbêdne. Okazuje siê jednak, ¿e przyda³by siê s³ownik, t³umacz±cy z polskiego na nasze. Chc±c pokonaæ opór lingwistycznych materii, wielu z nas przecie¿ siêga do s³owników. Osobi¶cie siêgn±³em, bo zastanowi³o mnie s³owo „inspire” (na posiedzeniu Komisji wymawiano je z angielska). Jego ³aciñski ¼ród³os³ów oznacza: oddychaæ, ale tak¿e pobudziæ, roznieciæ, natchn±æ, tchn±æ ducha. Po w³osku podobnie. Po francusku „inspire” znaczy: natchniony (czym¶), ow³adniêty. W jêzyku niemieckim wystêpuj± tylko pochodne ³aciñskiego ¼ród³os³owu „inspire”, a w formie, w której u¿yto go w projekcie Dyrektywy, s³owo to nie wystêpuje. Po angielsku „inspire” znaczy miêdzy innymi: wdychaæ, wzbudzaæ (np. zaufanie), rozniecaæ, inspirowaæ, ale tak¿e opêtaæ. Ciekawe co mieli na my¶li twórcy programu INSPIRE?
ODPOWIEDZIALNO¦Æ
czasem przygniata, i – to paradoks – tym bardziej, im fa³szywiej jest rozumiana. Dyrektor Jagusiñski stwierdzi³ przed Komisj± do spraw Unii Europejskiej: „¿e w lipcu uczestniczy³ w posiedzeniu Rady i nie by³o ani jednego kraju, który by siê odwa¿y³ wypowiedzieæ stanowczo przeciwko tej inicjatywie”. Grupa pos³ów odwa¿y³a siê jednak i z³o¿y³a wniosek o odrzucenie przez Polskê projektu Dyrektywy. Przegra³a w g³osowaniu. Jeden z powa¿niejszych lewicowych pos³ów prywatnie t³umaczy³ potem prawicowej pos³ance, ¿e nie popar³ wniosku o odrzucenie „bo jakby to wygl±da³o, gdyby¶my ci±gle byli przeciw?” Kiedy przedstawiciel Rz±du polskiego stwierdza, ¿e w negocjacjach miêdzynarodowych „nie by³o kraju, który by siê odwa¿y³ wypowiedzieæ przeciwko”, to spontanicznie deklaruje istotn± przes³ankê postêpowania rz±dz±cych Polsk±. Nas, Polaków, i boli to i wstydzi – warto jednak przej¶æ ponad emocjonaln± stron± zjawiska tchórzostwa, by zauwa¿yæ jego szersze t³o.
Oto na ok³adce kolorowego pisma, promuj±cego Uniê Europejsk±, fotografia nowego wybrañca na urz±d Przewodnicz±cego Komisji Europejskiej i napis: „nikt go nie chcia³, wszyscy siê zgodzili”. Oto dyplomatyczny raut, na którym znacz±cy dyplomata zwraca siê (z pewn± doz± z³o¶liwo¶ci) do polskiego parlamentarzysty: „oto jest pan pose³, który mówi g³o¶no to, co inni omawiaj± jedynie w zaciszu gabinetów”. Oto w³oski senator, który przewiduje, ¿e Unia bêdzie integrowa³a siê „raczej wolniej, ni¿ szybciej”, bo „tak naprawdê to nikt tego nie chce”, poczym dodaje: „tylko ka¿dy boi siê to powiedzieæ”. Oto wp³ywowy ksi±dz, który radzi spe³niæ oczekiwania Unii, któr± sk±din±d uznaje za klasyczny przejaw utopii, bo w jakim¶ wa¿nym unijnym gmachu, w jakim¶ korytarzu, w jakich¶ czterech pokojach, podobno wiêcej wiedz± o przysz³o¶ci polskiej gospodarki, ni¿ w polskim Rz±dzie. Czy to jaka¶ epidemia lêku? Przed czym? Przed kim?
Rozwój nowych technologii nie od dzisiaj niesie ze sob± niebezpieczeñstwa ich nadu¿ycia. Im bardziej rozwiniête technologie, tym niebezpieczeñstwa wiêksze. Czciciele postêpu, rozumianego jako osi±ganie kolejnych poziomów technologicznego zaawansowania, sk³onni s± ludzi przestrzegaj±cych przed tymi niebezpieczeñstwami, podejrzewaæ o sk³onno¶ci do cofania czasu. Nie zauwa¿aj±, ¿e gdy rozwój technologiczny nie idzie w parze z rozwojem moralnym, to zagro¿ony jest cz³owiek, któremu przecie¿ rzeczy maj± s³u¿yæ. Pojawia siê wtedy tyle¿ absurdalny, ile rzeczywi¶cie stawiany problem – co jest wa¿niejsze, cz³owiek czy postêp? Fascynacja technologicznym rozwojem przeró¿nych rzeczy prowadzi bowiem do z³udzenia w³adzy absolutnej i do urzeczowienia cz³owieka, postrzeganego przez samozwañczych szafarzy postêpu albo jako u¿ytecznego pracownika postêpu, albo jako nieu¿ytecznego zawalidrogê. Przyk³adów, i to a¿ nazbyt wiele, zna wspó³czesna historia. Czy w imiê postêpu wolno ograniczyæ ludzk± wolno¶æ? Czy w imiê postêpu wolno cz³owieka pozbawiæ w³asno¶ci? Czy wolno naruszyæ jego godno¶æ? Czy w imiê postêpu wolno kogo¶ skazaæ na ¶mieræ – na przyk³ad ludzi przejawiaj±cych niepostêpowe d±¿enia? Czy w imiê postêpu wolno niszczyæ bogaty dorobek dziesi±tków ludzkich pokoleñ?
I w odpowiedzi na takie absurdalne pytanie zazwyczaj przegrywa cz³owiek. W istocie – cz³owiek przegrywa, gdy takie pytania w ogóle zostan± postawione. Dlatego nale¿y zabiegaæ o gwarancje praw cz³owieka, praw rodzin i praw narodów – w ka¿dych warunkach, a zw³aszcza wobec wyzwañ bêd±cych skutkiem postêpu technologicznego i wobec prób nadu¿ycia mo¿liwo¶ci, które zwi±zane s± z nowymi generacjami rzeczy. Kto ten problem ma rozwi±zaæ, je¿eli nie pañstwa? Napomykaj± o tym problemie morali¶ci, naukowcy, nawet literaci i filmowcy, a rz±dy milcz±. Polski te¿. A komisyjne i parlamentarne wiêkszo¶ci odsuwaj± postawiony problem do lamusa. Warto zatem pamiêtaæ, ¿e ¿aden system bêd±cy wytworem cz³owieka sam siebie nie przekszta³ci na „orwellowsk±” mod³ê. Kto¶ musi to uczyniæ – jaki¶ cz³owiek, jacy¶ ludzie. Kiedy przedstawiciel Rz±du polskiego snuje rozwa¿ania nad niebezpieczeñstwem rozwoju systemów „orwellowskich” i powiada, ¿e: „jest to jednak pewna cena rozwoju, której nie potrafimy unikn±æ”, to przecie¿ nie mówi rzeczy nowych.
Nie tak dawno, w rzeczywisto¶ci Zwi±zku Radzieckiego, bêd±cej bujnym pierwowzorem orwellowskiego „Folwarku zwierzêcego”, te¿ dzia³y siê rzeczy nad wyraz przykre – których jednak nie da³o siê unikn±æ, je¿eli postêp mia³ siê dokonaæ! To w³a¶nie w imiê postêpu dopuszczano siê: i ³amania praw cz³owieka, i urz±dzano obozy koncentracyjne (mia³ siê od kogo Hitler uczyæ), i wszczynano wojny, i urz±dzano ludobójstwa. To stamt±d podjêto próby „zjednoczenia” Europy pod sztandarami ¶wiatowej rewolucji. Podobno komunizm upad³. Jak to siê zatem dzieje, ¿e dzi¶ na czele Unii staj± po kolei ludzie, którzy jako politycy raczkowali w ¶rodowiskach komunistycznych. Choæby Barroso, choæby Borrell, choæby Solana. I czy to nie s± przypadkiem g³ówni dzi¶ politycy unijni? I dlaczego znów tylu tu „komisarzy”?
Niektórzy „ludzie radzieccy” oraz inni, których rozumem ow³adnê³o fa³szywe rozumienie postêpu, do dzi¶ nie przyjmuj± do wiadomo¶ci, ¿e to mo¿e byæ gro¼ne. Przypomnijmy sobie zatem, ¿e orwellowski koñ „Bokser”, bêd±cy pe³nym wznios³ych idea³ów przodownikiem postêpu, na swej ostatniej drodze – do rze¼ni – by³ tyle¿ przera¿ony, co … zdumiony! Kiedy dzi¶, w kilkana¶cie lat po tak zwanym „upadku komunizmu”, argumenty twórców rewolucji g³osi w Sejmie przedstawiciel Rz±du RP, to ludzie znaj±cy historiê, stawiaj± sobie pytanie: czy to kolejny nieszczêsny „Bokser”, czy mo¿e jeden z brytanów wieprzka „Napoleona”, które „Boksera” odstawi³y do rze¼ni? Tak czy inaczej, to kto¶ z tamtego folwarku. I nie ma tu znaczenia, ¿e program rewolucji rozwa¿a on nie po rosyjsku, lecz w jêzykach zachodnio-europejskich. Te same gro¼ne pomys³y mog± bowiem zmieniaæ stolice i jêzykowy przyodziewek i jednocze¶nie trwaæ przy swojej chorej to¿samo¶ci. Nieszczêsne narody, które ich w porê nie rozpoznaj± i nie odrzuc±.
(-) Jan £opuszañski''
http://www.bibula.com/?p=17564