W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Fałszywy teror i droga droga do dyktatury   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
6 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 2805
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 00:02, 04 Sty '10   Temat postu: Fałszywy teror i droga droga do dyktatury Odpowiedz z cytatem

FAŁSZYWY TERROR – DROGA DO DYKTATURY
Maj 26, 2003 – 10:15

To najstarsza sztuczka z czasów Rzymian; stwarzanie potrzebnych ci wrogów
W roku 70 pne, ambitny, niewiele znaczący polityk i wyjątkowo bogaty człowiek – Markus Licinius Krassus, chciał rządzić Rzymem. Żeby zobrazować co to był za człowiek, mówi się, że wymyślił straż przeciwpożarową. Ale według wersji Krassusa, jego strażacy-niewolnicy biegli do miejsca pożaru, podczas gdy sam oferował kupno tego budynku za ułamek jego wartości. Jeśli właściciel zgodził się na sprzedaż, niewolnicy Krassusa gasili pożar. Jeśli zaś odmówił sprzedaży, Krassus pozwalał by budynek spalił się doszczętnie. Wykorzystując takie metody, Krassus w końcu stał się największym prywatnym posiadaczem ziemi w Rzymie, i część swojego majątku spożytkował na pomoc Juliuszowi Cezarowi przeciwko Cicero.
W tamtym czasie Rzym był republiką nakładającą bardzo sztywne ograniczenia na przywódców co mogli robić, i ważniejsze, czego nie mogli robić. Ale Krassus nie miał zamiaru znosić takich ograniczeń, wobec czego wymyślił plan.
Krassus wykorzystał bunt niewolników dowodzony przez Spartakusa i zasiał terror w sercach Rzymian, którego garnizon został pokonany w walce ze Spartakusem. Ale Spartakus nie miał zamiaru maszerować na Rzym, wiedział, że to ruch samobójczy. Spartakus i jego armia nie chcieli mieć nic wspólnego z Rzymem, od początku chcieli tylko zagrabić tyle pieniędzy, aby wynająć od swoich byłych właścicieli flotę i pożeglować do wolności.
Ale to żeglowanie Spartakusa było ostatnią rzeczą której chciał Krassus. Potrzebował wygodnego wroga, z udziałem którego sterroryzowałby Rzym dla własnych korzyści politycznych. Tak więc Krassus przekupił ową flotę by wypłynęła bez Spartakusa, następnie tak ustawił dwa legiony, by Spartakus nie miał wyboru i musiał wejść do Rzymu.
Przerażony nieuchronnym wejściem armii gladiatorów Rzym, ogłosił Krassusa pretorem. Krassus pokonał armię Spartakusa i mimo, że Pompejusz uznał to za swoją zasługę, rok póżniej Krassus został wybrany konsulem Rzymu.
Tym posunięciem Rzymianie poddali swoją republikańską formę rządów. Wkrótce potem nastąpił pierwszy triumwirat składający się z Krassusa, Pompejusza i Juliusza Cezara, a na końcu rządy boskich cesarzy Rzymu.
Rzymianie zostali oszukani: poddali republikę i zaakceptowali cesarzy
Cicero – polityczny przeciwnik Juliusza Cezara, mimo dokonań w dziedzinie literatury, prowadził takie same gry wobec Juliusza Cezara, mówił, że Rzym stawał się ofiarą wewnętrznego spisku ‘ogromnej prawicy’, w którym każdy wyraz dążenia do ograniczeń prawnych rządu traktowany był jako zachowanie podejrzane. W celu pokazania Rzymianom jak niebezpieczny stał się Rzym, Cicero opłacił zbirów by spowodowali tak duże zamieszanie jak było możliwe, i zorganizował kampanię na obietnicy zakończenia zamieszek jeśli zostanie wybrany i otrzyma nadzwyczajne uprawnienia.
To o czym Cicero tylko marzył, udało się zrealizować Adolfowi Hitlerowi. Wybrany na kanclerza Niemiec, podobnie jak Krassus, nie miał zamiaru rządzić ograniczony niemieckim prawem. Ale nie tak jak w przypadku Cicero, zbiry Hitlera byli łatwo rozpoznawalni, ubrani byli w takie same brązowe koszule. Ale ich czyny nie różniły się od ich rzymskich przodków. Inscenizowali bójki, podkładali ogień, wywoływali tyle problemów ile tylko mogli, podczas gdy Hitler przemawiał obiecując skończyć z tą kryminalną falą zniszczeń i terroryzmu – jeżeli otrzyma nadzwyczajne uprawnienia.
Następnie spłonął Reichstag – zainscenizowany atak terrorystyczny. Niemcy zostali oszukani – poddali swoją republikę i zaakceptowali totalną władzę Der Fuhrera.
Finansowane przez rząd szkoły nigdy o tym nie powiedzą*, ale rządy rutynowo polegają na oszustwach by sprzedać swoje programy niechętnemu społeczeństwu. Rzymianie zaakceptowali cesarzy i Niemcy zaakceptowali Hitlera nie dlatego że chcieli, ale dlatego, że ostrożnie wykreowane iluzje lub grożby nie zostawiały im wyboru.
* Klasykę, jak również inne metody studiowania historii, w której jest więcej złych niż dobrych przykładów, zamienimy na studiowanie programu o przyszłości. Usuniemy z pamięci człowieka wszystkie fakty z minionych stuleci, które są dla nas niepożądane, a pozostawimy tylko te, które przedstawiają wszystkie błędy popełnione przez gojowskie rządy.
(Protokół 16.4 – Protokoły mędrców Syjonu)
‘Amerykański rząd również stosuje oszustwa by stworzyć iluzję, że MY OBYWATELE (we the people) nie mamy wyboru, ale musimy pójść w kierunku jaki życzy sobie rząd.
W 1988, New York Word Josepha Pulitzera i New York Journal Williama Randolpha Hearst’a prowadziły na swoich łamach spór na temat amerykańskiej interwencji na Kubie. Mówi się, że Hearst wysłał na Kubę fotografa by robił zdjęcia zbliżającej się wojny z Hiszpanią. Kiedy fotograf spytał co to za wojna, Hearst odpowiedział: ‘Ty robisz zdjęcia, ja dostarczam wojnę’. I jak Hearst powiedział, tak zrobił, gdyż jego gazeta publikowała artykuły o wielkich niegodziwościach popełnianych na Kubańczykach, i większość z tych artykułów, jak się póżniej okazało, była sfabrykowana.
Nocą 15 lutego 1898, amerykański okręt wojenny USS Maine zakotwiczony w hawańskim porcie by pokazać zdecydowanie na obronę interesów Ameryki, nagle eksplodował. Kapitan Sigsbee, dowódca okrętu, ostrzegał, by nie podejrzewać ataku wroga do chwili kiedy zorganizowane zostanie śledztwo w sprawie przyczyny eksplozji. Z tego powodu kapitan Sigsbee został odarty ze skóry w prasie za ‘odmowę widzenia oczywistego faktu’. The Atlantic Monthly zadeklarował, że nawet przypuszczenie że eksplozja nastąpiła jedynie w wyniku umyślnego działania Hiszpanii było ‘zupełnie niezgodne z rachunkiem prawdopodobieństwa’.
Pod hasłem ‘Pamiętaj o Maine’ Amerykanie poszli na wojnę z Hiszpanią, uzyskując Filipiny (i przyłączając po drodze Hawaje).
W 1975, śledztwo prowadzone przez admirała Hymana Rickovera zbadało materiały odzyskane z wraku w 1911, i doszło do wniosku, że nie ma żadnych śladów zewnętrznej eksplozji. Najbardziej prawdopodobną przyczyną zatopienia był wybuch miału węglowego w bunkrze węglowym ulokowanym nierozważnie obok magazynów. Przestroga kapitana Sigsbee była słuszna.
Prezydent Franklin Delano Roosevelt potrzebował wojny. Potrzebował gorączki ważnej wojny by zakryć symptomy śmiertelnej choroby toczącej gospodarkę od czasu wielkiej depresji (i mutowania jednocześnie w kierunku socjalizmu). Roosevelt chciał wojny z Niemcami by powstrzymać Hitlera, ale mimo kilku prowokacji na Atlantyku, Amerykanie cierpiący z powodów ekonomicznych, sprzeciwiali się wojnie. Roosevelt pogwałcił neutralność poprzez zawarcie umowy lend-lease (1941 – dostawy sprzętu dla Anglii i jej sojuszników – przyp. tłum) i nawet rozkazał zatapianie niemieckich statków na Atlantyku, ale Hitler nie odpowiadał na prowokacje.
Roosevelt potrzebował wroga, i gdyby Ameryka nie zaatakowała go, wtedy ktoś mógłby zostać wrobiony w atak na Amerykę, zupełnie jak Markus Licinius Krassus wrobił Spartakusa w atak na Rzym.
Droga do wojny otworzyła się kiedy Japonia podpisała trójstronny układ z Niemcami i Włochami, której każdy z sygnatariuszy wyraził zgodę na udzielenie wzajemnej pomocy zaatakowanemu. Wiedząc, że Hitler nigdy nie wypowie wojny
Ameryce, bez względu na prowokacje, znaleziono sposób by zmusić Japonię do ataku na Amerykę.
Pierwszym krokiem było nałożenie embargo na amerykańską ropę i stal, pod pretekstem wojny Japonii w Azji. To zmusiło Japonię do rozważenia przejęcia roponośnych i bogatych w minerały terenów Indonezji. Kiedy państwa europejskie były wyczerpane wojną w Europie, USA były jedyną siłą na Pacyfiku zdolną powstrzymać Japonię przed inwazją na Wschodnie Indie Holenderskie, i przez przeniesienie floty Pacyfiku z San Diego do Pearl Harbour na Hawajach, Roosevelt pierwszy uderzył na tę flotę i sprowokował pierwszy krok planu Japonii, której celem było rozszerzenie imperium na ‘teren południowych złóż’.
Roosevelt ustawił Japończyków dokładnie tak jak Krassus ustawił Spartakusa. Japonia potrzebowała ropy. Oni musieli napaść na Indonezję by ją dostać, i by to zrobić musieli usunąć zagrożenie jakie sprawiała amerykańska flota w Pearl Harbor. Nie mieli żadnej innej drogi wyjścia.
W celu rozzłoszczenia Amerykanów tak bardzo jak to możliwe, Roosevelt potrzebował by otwarty atak dokonany przez Japonię był jak najbardziej krwawy, wyglądający na nagły przeprowadzony przez Japończyków, w ten sam sposób jak w przypadku ataku na Rosję. Od tej chwili do czasu ataku na Pearl Harbor, Roosevelt i jego towarzysze zadbali by dowódcy na Hawajach, gen Short i adm. Kimmel, nic nie wiedzieli o lokalizacji japońskiej floty i jej zamiarach, by potem obwinić ich za atak. (Kongres ostatnio oczyścił z zarzutów Shorta i Kimmela, pośmiertnie przywracając im stopnie wojskowe).
Ale dokumenty wojskowe w tamtym czasie, i odtajnione póżniejsze potwierdziły, że Waszyngton wiedział o możliwości ataku, wiedział dokładnie gdzie była japońska flota, i wiedział dokąd zmierzała.
29 listopada sekretarz stanu Hull pokazał Joe Leib, reporterowi z United Press, wiadomość z godziną i miejscem ataku, i New York Times w specjalnym 12/8/41 wydaniu Pearl Harbor na str 13, napisał, że godzina i miejsce ataku znane były wcześniej!
Wiele razy powtarzane twierdzenie, że flota japońska utrzymywała ciszę radiową w drodze na Hawaje, było wielkim kłamstwem. Wśród podsłuchanych wiadomości przechowywanych w archiwach NSA jest nie zakodowana wiadomość wysłana przez japoński tankowiec Shriya mówiący ‘jesteśmy w drodze na pozycję 30.00N, 154.20E. Spodziewane przybycie 3 grudzień’.
Prezydent Lyndon Johnson chciał wojny z Wietnamem. Chciał pomóc swoim przyjaciołom – właścicielom firm sprzętu wojskowego w robieniu interesów. Chciał by Pentagon i CIA odstąpiły od ataku na Kubę. A przede wszystkim potrzebował prowokacji by przekonać Amerykanów, że ‘nie ma wyboru’..
5 sierpnia 1964 prasa amerykańska doniosła o ‘wznowionych atakach’ na amerykańskie niszczyciele na wietnamskich wodach, szczególnie w zatoce Tonkin. Oficjalnie mówiono, że północno wietnamskie łodzie podwodne ‘bez uprzedniej prowokacji’ zaatakowały USS Maddox podczas rutynowej patroli.
Prawdą jest, że USS Maddox wziął udział w spotkaniu wywiadu w kwestii koordynowania ataków południowego Wietnamu i sił powietrznych Laosu na obiekty w północnym Wietnamie. Prawdą jest, że również nie było ataku łodzi podwodnych na USS Maddox. Kapitan John J Herrick, dowódca w zatoce, wysłał wiadomość do Waszyngtonu DC, że raport był wynikiem ‘nadgorliwego’ członka załogi, który odebrał dźwięki śrub z własnego okrętu i spanikował. Ale nawet wiedząc, że raport był fałszywy, Lyndon Johnson tego wieczoru w telewizji ogłosił rozpoczęcie nalotów na północny Wetnam, jako ‘odparcie’ ataku, którego nigdy nie było.
Prezydent George Bush chciał wojny z Irakiem. Jak w przypadku Krassusa, motywacją Busha były pieniądze. Szczególnie pieniądze za ropę. Ale na skutek niedotrzymania przez OPEC zobowiązania ograniczenia produkcji ropy na Srodkowym Wschodzie, rynek był nasycony ropą pompowaną z Iraku, leżącego na około 1/3 rezerw ropy całego regionu.
George chciał wojny by powstrzymać dostawy ropy, utrzymać jej ceny (i zyski). Ale, podobnie jak Roosevelt, potrzebował by pierwszy ruch został wykonany przez ‘drugą stronę’.
Irak chciał uzyskać dostęp do zatoki Perskiej, i czuł się ograniczony do wąskiego pasa ziemi wzdłuż północnej granicy z Kuwejtem, co ulokowało irackie interesy w bliskim sąsiedztwie z nieprzyjaznym Iranem. George Bush, który otwarcie dozbrajał Irak podczas jego wojny z Iranem, wysłał wiadomość przez April Glaspie, że USA będzie interweniował jeśli Saddam Hussein przejmie większą część Kuwejtu. Saddam dał się nabrać i zaatakował.
Oczywiście Amerykanie nie mieli zamiaru wysyłać ich synów I córek by ryzykowali ich życie za produkty ropopochodne. Więc George Bush spreparował oszustwo przy pomocy firmy Hill & Knowlton, która wzbogaciła się przy pomocy pieniędzy podatników dlatego, że była najbardziej kreatywna w kłamstwach! Firma ta spreparowała największe oszustwo, w którym córka ambasadora Kuwejtu w USA wystąpiła w telewizji udając pielęgniarkę, i opowiedziała tragiczną historię, według której wojsko irackie zabierało inkubatory z kuwejckiego szpitala, pozostawiając wcześniaki na zimnej podłodze by umierały. Media od początku biorące w tym udział, nie zapytały dlaczego ‘pielęgniarka’ nie podniosła niemowląt i nie zawinęła ich w koce.
Wściekli po usłyszeniu tej historii Amerykanie wsparli operację Pustynna Burza’, która nigdy nie odsunęła Saddama Husseina od władzy, ale która ściągnęła kuwejcką ropę z rynku na prawie 2 lata i ograniczyła iracki eksport ropy do chwili obecnej. To, że nasi synowie i córki wrócili z poważnymi chorobami nie było zbyt wielką ceną za zwiększone zyski za ropę.
Po zwycięstwie w Iraku, jeszcze jedna wojna wydawała się mieć miejsce w bogatym w minerały regionie Bośni. I znowu użyto oszustwa by stworzyć poparcie dla akcji militarnej.
Było zdjęcie Fikreta Alica patrzącego przez ogrodzenie z drutu kolczastego, które miało ‘dowodzić’ istnienie nowoczesnych ‘obozów koncentracyjnych’. Jak wskazuje jego tytuł ‘Belsen 92’, wykorzystano wszystkie możliwe powiązania z horrorem nazistowskim, i miały one sprzedać konieczność wysłania większej ilości amerykańskich żołnierzy na teren innego państwa.
Ale kiedy niemieccy dziennikarze znaleźli się w Trnopolje, miejscu gdzie miał znajdować się obóz koncentracyjny by nakręcić film dokumentalny, odkryli, że zdjęcie było fałszywe! Obóz w Trnopolje nie był obozem koncentracyjnym lecz ośrodkiem dla uchodźców. Nie był również ogrodzony drutem kolczastym. Odkryto, że fotograf zrobił zdjęcie przez uszkodzoną część ogrodzenia dookoła szopy z narzędziami. To fotograf był wewnątrz, i robił zdjęcia uchodźcom.
I znowu Amerykanie zostali oszukani by wesprzeć działania, na które inaczej nie wyraziliby zgody.
Podczas gdy kilku prezydentów amerykańskich rozpoczynali wojny z powodów osobistych, to żaden z nich nie osiągnął poziomu Billa Clintona.
Jednocześnie ze spodziewanym oświadczeniem Moniki Lewinsky, Bill Clinton rozkazał atak pociskami dalekiego zasięgu na Sudan i Afganistan mówiąc, że ma niepodważalny dowód, że nadzwyczajne straszydło (i były afgański sprzymierzeniec) Osama Bin Laden produkował tam broń chemiczną w celach terrorystycznych.
Dokładne badania zdjęć odpadów nie pokazały żadnych ze spodziewanych materiałów znalezionych w laboratorium, które miało produkować śmiertelną broń. Zapewnienia dane przez CIA, że mieli pozytywne wyniki badania próbek ziemi na broń biologiczną uderzyły ich w twarz kiedy ujawniono, że tam nie było otwartego kawałka ziemi w pobliżu zbombardowanego miejsca. Sudan poprosił by międzynarodowi obserwatorzy zbadali ruiny fabryki w celu wykrycia śladów gazu nerwowego, w sprawie którego upierał się Clinton. Nic nie znaleziono. Sudańska fabryka była nieszkodliwą fabryką aspiryny, a jej właściciel wystąpił o odszkodowanie.
Póżniejsze badania miejsca zbombardowanego w Afganistanie ujawniło, że był to meczet.
W tym samym czasie media uporczywie głosiły historie o ludobójstwie i okrucieństwach w Kosowie, (by odwrócić uwagę od żenującego wydarzenia w Sudanie), tak samo sensacyjnych, i jak często okazuje się fikcyjnych, jak większość historii Williama Randolpha Hearsta o okrucieństwach dokonywanych na Kubańczykach.
I znowu rząd i media oszukały Amerykanów. We wszystkich stacjach telewizyjnych pokazywano zdjęcie, które miało przedstawiać jeden z Migów Slobodana Milosevica, zestrzelony podczas ataku na cywilów. Dokładniejsze badanie tego zdjęcia pokazuje, że było ono z matrycą po angielsku!
I podobnie jak Niemcy pod kanclerzem Hitlerem, jako naród widzieliśmy wydarzenia wywołujące strach w sercach obywateli, takie jak zbombardowanie WTC w Nowym Jorku, Oklahoma City i bombę w Olympic Park (w odpowiednim czasie by odwrócić uwagę mediów od świadków zestrzelenia TWA 800). Media bardzo szybko za winnych uznały ‘radykałów’, ‘prawicowych spiskowców’ i innych ‘wrogów spośród nas’, niczym nie różniących się od kłamstw Cicero i Hitlera.
Ale przy dokładniejszym zbadaniu, wydarzenia dokonywane przez ‘domowych terrorystów’ nie wydają się takie jakie miały być. FBI miało informatora wśród zamachowców na WTC, Emada Salama, który zaoferował zorganizowanie sabotażu. FBI odpowiedziało ‘NIE’. Tak zwana ‘wylęgarnia’ białego separatyzmu –Elohim City, częste miejsce pobytu Tima McVeigha w tygodniach przed bombą w Oklahoma, zostało zorganizowane i jest zarządzane przez informanta FBI !
I nikt do tej pory nie wyjaśnił co robiła druga ciężarówka Ryder na terenie tajnego obozu pośrodku drogi między Oklahoma i Elohim na dwa tygodnie przed wydarzeniem.

Tak więc doszliśmy do chwili obecnej. Podobnie jak Rzymianie w czasach Krassusa i Cicero, Niemcy w czasach nowo wybranego Hitlera, jesteśmy ostrzegani, że zagraża nam niebezpieczny wróg: nieugięty, niewidoczny, wszechobecny, i nieśmiertelny tak długo jak nasz rząd jest krępowany przez tą głupią Kartę Praw. Ukazują się artykuły rozważające czy są usprawiedliwione, czy może nie są, ‘nadzwyczajne środki’ (np. tortury) w pewnych przypadkach, jak te, których rzekomo mamy doświadczyć.
I znowu jak w przypadku Rzymu i Niemiec, rząd w dalszym ciągu zabiega o przychylność społeczeństwa dla wzmocnienia swojej władzy i kompetencji by ‘radzić sobie z kryzysem’.
Jednakże, kiedy liczniki czasu marki Casio paradują przed kamerami, przy donośnych dźwiękach ciągłych ostrzeżeń wydawanych przez wprawnych graczy, słuszne jest postawienie pytania: jak prawdziwy jest ten kryzys, i ile jest go w wyniku politycznych machinacji naszych własnych przywódców.
Czy to terroryści naprawdę stwarzają zagrożenie, czy też wynajęci aktorzy z bombami i zegarkami Casio, opłacani przez Cicero i ubrani w brązowe koszule podarowane im przez Hitlera?
Czy terroryzm wewnątrz USA pochodzi naprawdę z zewnątrz, czy też jest to sceniczna produkcja, zaprojektowana po to by Amerykanie uwierzyli, że nie mają innego wyboru, a tylko poddać Republikę i zaakceptować totalitarny rząd nowego cesarza, czy też nowego Fuhrera?
Utraciwszy ją raz, Rzymianie nigdy nie zdołali przywrócić Republiki. Utraciwszy raz, Niemcy nie zdołali przywrócić ich Republiki. W obu przypadkach państwa musiały upaść, zanim ludzie odzyskali wolność.
Przypomnij sobie to kiedy Krassus mówi ci, że nadchodzi Spartakus.
Przypomnij sobie to kiedy uliczne zbiry postępują tak jak zaprogramowano by wywołać strach wśród społeczeństwa.
Przypomnij sobie to kiedy płonie Reichstag.
http://www.whatreallyhappened.com/ARTICLE5/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
suspenser




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 669
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:58, 04 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Świetny artykuł Jerzy Smile

Prześlę innym jeszcze myślącym w dzisiejszym świecie.
_________________
We wszystkim trzeba mieć umiar ... nawet w umiarze.

Za niezgodność poglądów i działań z własnymi Bimi zmniejsza limity.

Na szczęście kary ta są mniej dotkliwe niż za to samo 30 lat temu.

Pozdrowienia dla oficera prowadzącego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
multipro




Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 275
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:20, 08 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

.
.
Pewne rzeczy są w tym opracowaniu przemilczane. Po pierwsze to zupełnie inne znaczenie miało powstanie Spartakusa. Otóż po prosu chodziło o ogromne powstanie niewolników zagrażające państwu. Zaś te późniejsze kombinacje Krassusa to po prostu już ocenzurowany przekaz historyczny. Jak one wszystkie zresztą, bo historii nie piszą historycy tylko władza. Zawsze władza pisze historię.

Tak więc mamy tu ogromne powstanie niewolników i z drugiej strony władzę dla której
jest to wskazaniem na ułomność jej dotychczasowych metod kontroli nad niewolnikami.
Władza ma sygnał „Houston, we have a problem” i naturalnie musi go rozwiązać.

I co robi? Oczywiście zmienia sposób kontroli niewolników (w dłuższej perspektywie)
przeobraża cesarstwo (temu też służył podział) i kajdany metalowe zamienia na mentalne – religijne. Tym samym operacja kończy się sukcesem. Niewolnicy nadal noszą kajdany tyle że ich nie widzą. A właściwie to można tu powiedzieć, że NOSIMY te wówczas założone kajdany po dziś dzień.

* * *

Co do II Wojny Światowej to pominięto fakt finansowania i kierowania nazizmem zza
oceanu
. Fakt historyczny. Zaś w przypadku Japonii to jest niewyjaśnione jakie wpływy utrzymała tam Wielka Brytania. Z reguły kraje posiadające kolonie, mimo fizycznego ustąpienia, zachowywały kontrolę nad tymi obszarami. To dlatego jakoś nie ma nawet jednego przykładu normalnego rozwoju w Afryce. A to kraje postkolonialne jednak urowce stamtąd płyną tak samo jak za czasów kolonialnych tyle już w warunkach
„wolności”. Tak więc w przypadku Japonii jest możliwy scenariusz jak w przypadku
Niemiec, ale jest to nie udokumentowane. W ogóle niewiele wiemy o brytyjskiej
kontroli Japonii.

No cóż, nikt dobrowolnie nie uwolni kury znoszącej złote jajka, tylko w „demokracji”
to już musi być ukryte
. Dotyczy to tak samo np. krajów afrykańskich i podobny
scenariusz mógł być odegrany w Japonii. Gdzie kraj ten wykorzystano politycznie
(jak Niemcy) z powodu braku innych możliwości (niedostatek zasobów naturalnych).
_________________
viewtopic.php?p=178889#178889
Ograniczenie do 1 postu dziennie, blokada
na zakładanie tematów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:09, 08 Sty '10   Temat postu: Miał być kompot wyszło gówno Odpowiedz z cytatem

Miał być kompot wyszło gówno

-Na priv dostałem pytanie i daję moje opinie

1. Na dłuższa metę dzieje ludzkości są niesterowalne.
Chcemy ugotować kompot.
Wszystko zrobiliśmy zgodnie z procedurą , a tu ktoś nam gówna , albo arszeniku dosypał i trzeba to wypić!Smile

Polecam lekturę Kosseckiego i portal autonom

2. Hilter nie doszedł do władzy, bo cały czas u władzy była międzynarodowa finasjera
Polecam tajne finansowanie Hitlera.
-
3. To gospodarka rządzi polityka. Wojna jest najgorszym sposobem prowadzenia polityki.
Ekonomia to natomiast, to nie nauka z dziedziny matematyki itp
Ekonomia to etyka!
Bardzo dobry artykuł w żydowskiego profesora jest na ten temat w Wprost , lub Neewsweeku

Facet opisuje jak to za "grzechy" przywódców są karani obywatele tego kraju, a przywódcy i tak żyją wygodnie pomimo nałożenia na kraj sankcji gospodarczych.
Władzy oddać nie mogą bo zaraz USA rękami "patriotów " by ich powiesiło

Już teraz jest wiadome , że następna rywalizacja już się rozpoczęła. USA znikają, to widać.
Zostaną Europa i Chiny.
Nie Rosja , Tylko Europa, czyli cały kontynent Europejski.
Obie tew siły znaja zasady wojny Sen Tsu i to napełnia otuchą
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:12, 08 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

multipro napisał:
.
.


Co do II Wojny Światowej to pominięto fakt finansowania i kierowania nazizmem zza
oceanu
. Fakt historyczny. Zaś w przypadku Japonii to jest niewyjaśnione jakie wpływy utrzymała tam Wielka Brytania. Z reguły kraje posiadające kolonie, mimo fizycznego ustąpienia, zachowywały kontrolę nad tymi obszarami. To dlatego jakoś nie ma nawet jednego przykładu normalnego rozwoju w Afryce. A to kraje postkolonialne jednak urowce stamtąd płyną tak samo jak za czasów kolonialnych tyle już w warunkach
„wolności”. Tak więc w przypadku Japonii jest możliwy scenariusz jak w przypadku
Niemiec, ale jest to nie udokumentowane. W ogóle niewiele wiemy o brytyjskiej
kontroli Japonii.

No cóż, nikt dobrowolnie nie uwolni kury znoszącej złote jajka, tylko w „demokracji”
to już musi być ukryte
. Dotyczy to tak samo np. krajów afrykańskich i podobny
scenariusz mógł być odegrany w Japonii. Gdzie kraj ten wykorzystano politycznie
(jak Niemcy) z powodu braku innych możliwości (niedostatek zasobów naturalnych).


"W ogóle niewiele wiemy o brytyjskiej
kontroli Japonii."

Wiemy , wiemy, tylko niewiele piszemy!Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:46, 09 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Myślę, że wystarczy raz podbić jakieś państwo aby na wiele wieków stało się marionetką. W dzisiejszych czasach jest to jeszcze bardziej możliwe, w związku z siłą oddziaływania mediów. Gdyż aby utrzymać się u władzy należy kontrolować dwie rzeczy, społeczeństwo i politykę. Społeczeństwo kontroluje się poprzez manipulację, propagandę, nakierowując masy na właściwy tor myślenia. Politykę poprzez rozproszenie, służby wywiadowcze.

Przykładowo, polskie karty historii od czasów rozbiorów mogą się wydawać przepełnione patriotyzmem, walką o niepodległość aż po niby dzisiejszą suwerenność. To co zmusza nas do myślenia o wojnach, ludobójstwie, światowym kryzysie, historii Polski w kategoriach oczywistej prawdy jest powaga tychże sytuacji i rozmach tych czynów. Czyli, widząc miliony ofiar, tysiące rannych, ogrom bólu, powagę reportera, nikt nie pyta się czy to może być mistyfikacja. Z punktu widzenia szarego człowieka niewyobrażalne jest aby taka rzeczywistość mogła być inscenizowana. Zresztą jeden człowiek nie widzi jakiegokolwiek interesu w możliwej manipulacji jego samego, gdyż nie jest świadomy siły (jednocześnie zagrożenia dla władzy) jakim jest całe społeczeństwo. I najważniejsze, obywatel nie dopuszcza myśli, że mógł by być manipulowany przez własny rząd, własną telewizję. To apropo społeczeństwa.

Co się tyczy polityki, to sprawa wydaje się znacznie prostsza. Podstawą dla utrzymania władzy jest jej rozproszenie. Na sejm, senat, rząd, prezydenta, komisje, służby, media, kościół i setki innych. W tym całym motłochu każda z instytucji ma pośredni wpływ na inne, w każdym razie nie ma możliwości aby jedna mogła przejąć całkowitą władzę nad resztą. W każdej z tych instytucji funkcjonują tysiące ludzi, więc nie możnością jest aby chociażby w jednej z nich doszło do całkowitej jednomyślności zdań. W razie gdy znajdzie się choćby jeden człowiek co wystaje poza szereg to znajdzie się sto innych, którzy go o to podpi*rdolą. Aby takiego delikwenta się pozbyć wystarczy kompromitacja w mediach, zastraszenie, ostatecznie eliminacja.

Wspólnym mianownikiem dla społeczeństwa i władzy jest demokracja. Czyli pozory wpływu społeczeństwa na politykę. A tak naprawdę, nigdy nie wybierzemy właściwych ludzi z prostego powodu. Uczciwego kandydata nigdy nie będzie stać na kampanię wyborczą (bo nie kradnie), nawet gdyby zebrał to media go skompromitują, a jeśli tego za mało to zostanie zabity.
Możemy wybierać tylko między marionetkami.

Co się tyczy manipulacji władzy, to zastanawia mnie na przykład czy prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko to naprawdę ten sam gość sprzed "face liftingu" w Austrii. Albo czy na ostatnich zdjęciach z zamachu na premiera Włoch naprawdę jest Berlusconi, facet wydaje się całkowicie nie podobny.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aiedail




Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 361
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:57, 20 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A dziś się ukazał na WP taki tekścik. Uznałem, że nie warto zakładać nowego tematu więc wklejam tutaj, z powodu powiązania tematycznego:

Cytat:
Antyterrorystyczna histeria doprowadzi do nowej wojny?

Próba zamachu na samolot amerykańskich linii lotniczych przez wiele dni zajmowała uwagę czołowych światowych mediów i amerykańskich polityków. Można było odnieść wrażenie, że gdzieś już to wszystko słyszeliśmy. Prezydent Obama zareagował jak przystało na laureata Pokojowej Nagrody Nobla: zagroził rozpętaniem nowej wojny, tym razem w Jemenie.

Trudno znaleźć logiczne powiązanie między próbą wysadzenia w powietrze samolotu na terenie USA, a pomysłem wysłania wojska do odległego kraju bliskiego Afganistanowi w globalnej klasyfikacji biedy. Jednak światowa opinia publiczna zdążyła się już przyzwyczaić do podobnych niedorzeczności. Lata "wojny z terroryzmem" nauczyły nas nowej interpretacji starego porzekadła "uderz w stół a nożyce się odezwą". Kiedy w którymś z krajów Zachodu dochodzi do zamachu lub jego próby, niechybnie represje spadną na jeden z krajów uznanych przez Waszyngton za państwo upadające lub członka osi zła. I nie ma nic do rzeczy fakt, że tzw. islamski terroryzm, którym usprawiedliwiają swe działania Amerykanie i ich sojusznicy, istnieje na Zachodzie przede wszystkim na łamach prawicowej prasy straszącej zalewem muzułmanów, islamizacją Europy albo, dlaczegóż by nie, budową minaretów.

Antyterrorystyczna histeria ma też wymiar wewnętrzny. Wprawdzie od roku 2001 w USA nie zanotowano żadnego zamachu na linie lotnicze i w ogóle żadnego zamachu, który można by przypisać Al-Kaidzie lub podobnemu ugrupowaniu, lecz nie przeszkodziło to ekspertom od bezpieczeństwa zalać media dobrymi radami o konieczności wprowadzenia nowych form kontroli pasażerów, uszczelnienia granic, tworzenia banków danych biometrycznych itd. Wiele państw już skwapliwie podążyło za tymi pomysłami. Reakcje te kontrastowały z brakiem jakiejkolwiek refleksji na temat skutków działań wojsk NATO w Afganistanie, mimo że liczba ich cywilnych ofiar tylko w ostatnich kilkunastu dniach 2009 r. szła w dziesiątki.

Od miesięcy słyszymy z ust generałów, polityków i ekspertów, że NATO powinno okupować kraj, aż do momentu, gdy szefowie paktu uznają, że mogą wycofać się "z twarzą". Jakby prowadzenie wojny kolonialnej było gwarancją "zachowania twarzy".

Między niszczycielskimi potęgami zwalającymi się na Afganistan, Irak, Liban, Gazę, Somalię (a teraz być może Jemen) a siłami, których czasem samo istnienie stanowi pretekst do kolejnych agresji, jest trudna do wyobrażenia dysproporcja. Odpowiada ona niewspółmierności między histeryczną eksploatacją krzywd USA i ich sojuszników doznanych z rąk "terrorystów" (nieważne, że w wypadku ostatniego zamachu są to krzywdy zaledwie potencjalne) a obojętnością na prób dochodzenia sprawiedliwości przez ofiary polityki jedynego supermocarstwa.

Zbieg okoliczności sprawił, że płynące z Waszyngtonu zapowiedzi odwetu na Jemenie sąsiadowały z informacją o umorzeniu postępowania przeciw najemnikom amerykańskiej firmy Blackwater. Amerykańscy ochroniarze w sierpniu 2007 r. zamordowali 17 niewinnych osób na bagdadzkiej ulicy. Formalne błędy prokuratury sprawiły, że zbrodnia ta, będąca zaledwie wierzchołkiem góry lodowej postępków Blackwater w Iraku, najprawdopodobniej pozostanie bezkarna.

Dyplomacje Izraela i USA, a także m.in. Polski czynią wszystko, aby podobnie stało się ze sprawcami ubiegłorocznej masakry w Strefie Gazy. Trwające 22 dni bombardowania stanowiły kulminację prawie dwuletniego, krwawego oblężenia półtoramilionowego getta. Operacja "Płynny Ołów" była tak jaskrawym pogwałceniem prawa międzynarodowego, wojennego i humanitarnego, że nie udało się uniknąć śledztwa zleconego przez ONZ. Jednak już konkluzje raportu przygotowanego przez zespół sędziego Richarda Goldstone’a są celem nieustających ataków.

Sama sytuacja w oblężonej Gazie pozostaje bez zmian. Trwa nielegalna izraelska blokada, armia okupacyjna ostrzeliwuje palestyńskich rolników i rybaków, nie ustają ataki na tunele pod granicą z Egiptem. Od zakończenia izraelskiej operacji okupanci zabili kilkadziesiąt osób, kilkanaście innych zmarło z braku zgody na leczenie poza granicami ogołoconej z instalacji medycznych Strefy.

Proces przeciw najemnikom Blackwater oraz losy Raportu Goldstone’a i obleganej Gazy ukazują z całą jaskrawością, że bogata i agresywna Północ ma specyficzne poczucie sprawiedliwości – inne dla siebie, inne dla Południa. Sytuacja ta stanowi wielkie zagrożenie nie tylko dla ofiar agresywnej polityki NATO, USA czy Izraela, ale także dla samej idei sprawiedliwości międzynarodowej.

Pojęcie prawa międzynarodowego jest tak często i bezczelnie traktowane instrumentalnie przez silnych i bogatych, że grozi to jego erozją i kompromitacją. Stosowanie dwóch miar odbiera prawu sens przede wszystkim w oczach tych, których miałoby ono chronić.

W tym kontekście wielkim sukcesem sprawiedliwości był list gończy za Cipi Liwni wydany przez brytyjski sąd w połowie grudnia. Oskarżenie Liwni – kierującej polityką zagraniczną Izraela podczas ataków na Gazę – przywraca pojęciu prawa międzynarodowego właściwą treść. Niezależnie od rytualnego oburzenia Tel Awiwu i oportunistycznej reakcji Londynu daje nadzieje tym, którym prawo to winno służyć – ofiarom agresji i niesprawiedliwości. Przywraca ofiarom to, czego agresorzy chcieliby je pozbawić – podmiotowość prawną i polityczną. I dotyczy to nie tylko mordowanych w Gazie Palestyńczyków, ale także naszych zachodnich społeczeństw, które działając wbrew imperialnym interesom swoich klas rządzących odzyskują istotę demokracji, jaką jest przecież oddolne samostanowienie.

Przemysław Wielgosz


http://konflikty.wp.pl/kat,1020347,title.....omosc.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Fałszywy teror  i droga droga do dyktatury
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile