Cytat: |
I tako wiedza stała się dobrem reglamentowanym.
Jako za okupacji,chociaż wtedy sytuacja była bardziej przejrzysta niż teraz w gąszczu przepisów opiekuńczego państewka Donia T. |
To jakaś histeria pismaków z GP.
Moja Żona pracuje w przedszkolu i nie ma żadnego "zakazu". Zresztą:
Cytat: |
dzieci są gotowe do nauki i za zgodą opiekunów może ją rozpocząć |
, czyli jak rodzic wyraża chęć, to nie ma przeciwwskazań. Ponadto wszystkie "zerówki" powinny już od tego roku zniknąć z przedszkoli, a pojawić się w szkołach.
Poza tym zdania są podzielone - jedni jęczą, że bezpodstawnie obniża się wiek "gotowości szkolnej" i zamierza się tłoczyć maluchom do głów wiedzę już od 5-6 lat, a drudzy marudzą, że 6-latków jeszcze się nie uczy czytać...
Owa podstawa programowa o której wspomina GP mówi, że w przedszkolu, jako instytucji głównie opiekuńczej, powinno się zwracać uwagę przede wszystkim na zabawę i ruch u dzieci. Jednak nie wspomina o zakazie nauki czytania i pisania.
Ten news to sztucznie dmuchany balon.
Sto lat temu nie było przedszkoli i chyba tylko komuniści złorzeczyli, że nie wszystkie dzieci mają równy dostęp do nauki.
A tak w ogóle, to jeżeli rodzice chcą by ich dziecko czytało i pisało w wieku 6 lat, to niech sami to dziecko nauczą. Ja pisałem i czytałem płynnie w wieku 5 lat za sprawą mojego dziadka, który uczył mnie przy każdej okazji.
Jedni rodzice dzieci oburzają się na indoktrynację instytucji opiekuńczo-edukacyjnych do których dobrowolnie oddają swoje dzieci (przedszkola i zerówki nie są obowiązkowe), a drudzy rodzice wymagają tej indoktrynacji i robią "tajne komplety". Kabaret.
Mając małżonkę w takiej instytucji, widzę jak bardzo rodzice nienawidzą zajmować się sami swoimi dziećmi i jak wiele z tych dzieci jest z ulgą oddawanych pod opiekę na większą część dnia.
Są poza tym przedszkola prywatne, w których można sobie zażyczyć dowolną formę edukacji swojego dziecka od dowolnie niskiego wieku.
Oczywiście, że instytucja przedszkoli jest karykaturalnie zbiurokratyzowana i wręcz nienaturalna, a polityka MEN to jeden wielki burdel, ale główny problem leży w systemie, który "zmusza" rodziców do oddawania dzieci do takich instytucji. Najpierw dzieci trafiają do przedszkoli na 2/3 swojego dzieciństwa, a potem rodzice tych dzieci na starość wylądują w "domu spokojnej starości".
Prrivan swoim postem poruszył bardzo dobry temat - instytucje edukacyjne i system edukacyjny.
L.
_________________
lechszukapracy@gmail.com