W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Moje pierdoly  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
70 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 314200
Strona:  «   1, 2, 3 ... 204, 205, 206 ... 287, 288, 289   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:33, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sensacje 20 Wieku- Zaginione Archiwa,Cz.1



Sensacje 20 Wieku- Zaginione Archiwa,Cz.2



Sensacje 20 Wieku- Zaginione Archiwa,Cz.3



Ciemne strony PRL-u, gdzie są tajne archiwa Niemców? 23.11.2017






Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:00, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabriel Maciejewski o handlu zagranicznym Żydów.




50+ pytań do... i słów kilka o Januszu Korwin-Mikkem.





Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:35, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabriel Maciejewski o odżydzaniu handlu




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:54, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabriel Maciejewski o żydowskiej racjonalizacji



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:22, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przez przypadek trafiłem na tego bardzo ciekawego faceta...

Gabriel Maciejewski - Co łączy min. Katz'a z pedofilią i ruchem LGBT?




Gabriel Maciejewski o seksie



Gabriel Maciejewski o lichwie



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:06, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurjer Warszawski/ 20.02.1910/ Warszawa/ Rok 90, Nr 51

Heine o Chopinie

Ze wszystkich poetów największe szczęście do kompozytorów muzycznych miał Henryk Heine. Do pieśni jego, stanowiących wymarzony tekst muzyczny, najznakomitsi z nich dorabiali muzykę. Specjalne katalogi wykazują parę tysięcy numerów, a pomiędzy kompozytorami nie brak ani jednego rozgłośnego nazwiska.

A tymczasem Heine odpłacał kompozytorom za te fawory czarną niewdzięcznością. Że był miłośnikiem muzyki i rozumiał ją, dowodzą choćby w Lutecji jego Musikalische Berichte, świadczące jednak o wygórowanych wymaganiach i surowości sądu niemieckiego poety. A przytem biada muzykowi, do którego się był uprzedził! Jego szyderstwo zabijało bezlitośnie, a co najmniej boleśnie ośmieszało. Co się też nie nacierpiał nieszczęśliwy Meyerbeer, którego samo nazwisko już stanowiło wdzięczny materjał do dwuznaczników. W cyklu Romanzero poświęca mu Heine oddzielny wiersz p. t. „Panegiryk”, w którym drwi bezlitośnie z twórcy „Proroka”: gdzieindziej znów biorąc asumpt zo zwłoszonego imienia Giacomo, przezywa go Fiascomo. W tymże cyklu, w wierszu „W październiku 1849″ smaga szyderstwem Liszta: „Wolności wał ostatni skruszon, Madjarów lud się trupem kładzie, Mistrz za to zdrów i nieruszon – I szabla cała. Leży gdzieś w szufladzie.”

Widzimy więc, że poeta nie szczędził muzykom zatrutych grotów i raz po raz sięgał po nie do swego zasobnego kołczanu – to też tem godniejszym uwagi wydaje nam się fakt, że nietylko oszczędzał Chopina, ale mówi o nim, jak o człowieku zawsze z serdeczną miłością, a o muzyku z najgorętszym zachwytem.

Spotkali się niewątpliwie w salonach George Sand, gromadzących cały ówczesny paryski świat artystyczny, a stało się to zapewne jeszcze wówczas, kiedy piękna gospodyni była w zupełności oddana Mussetowi.

W swej Lutecji Heine przytacza niejeden ciekawy szczegół o łączącym ich stosunku.

Z George Sand pozostawał poeta w zażyłej przyjaźni. Nie dotyka jej szyderstwem; jest niezmiennym jej wielbicielem i obrońcą. Gorliwość swą posuwa nawet za daleko. Oto przez długi czas znęca się nieubłaganie nad niejakim Dessauerem, podrzędnym muzykiem, za to, że się on rzekomo chlubił dostąpieniem faworów pięknej Leili, jak naówczas George Sand nazywano. Znakomita autorka imponuje Heinemu przedewszystkiem tem, że była idealną matką. „Nieraz całemi godzinami bywałem obecny przy tem, jak wykładała dzieciom język francuski i pozostaje tylko żałować, że na wykładach tych nie bywała obecna in corpore cała Akademja francuska, ponieważ napewno wiele by z nich skorzystała,”

Rewerencja, którą Heine, otacza George Sand, nie przeszkadza mu mówić o niej z pewną poufałością, a już wprost nie oszczędza dwuznacznych alluzji, kiedy napomyka o jej stosunkach z Mussetem i Chopinem. Mówiąc o duchowem odziaływaniu na nią pewnych osób, kończy: „O wiele bardziej świeckiemi czynnościami zaszczyciła George Sand naszego ukochanego Fryderyka Chopina. Ów znakomity muzyk i pianista był przez czas dłuższy jej cavaliere servente; zanim umarł dała mu dymisję; wprawdzie w ostatnich czasach jego obowiązki stały się synekurą.”

Dopiero w r. 1850 przychylność jego i życzliwość dla George Sand nagłej ulega zmianie. Nie wiadomo co na to wpłynąć mogło, a może tylko rozdrażnienie, wywołane długą, beznadziejną niemocą poety; dość, że w liście do Henryka Laubego, datowanym 12-go października, 1850 r., czyli w rok po śmierci Chopina, skarżąc się na to, że go, złożonego chorobą, wszyscy opuścili, pisze: „George Sand, ta łotrzyca, nie troszczy się o mnie odkąd jestem chory; owa, emancypantka, a właściwiej powiedziawszy emancymatka 1) zmaltretowała w oburzający sposób mojego biednego przyjaciela Chopina w obrzydliwym, ale bosko napisanym romansie.”

Jeżeli Heine, jak to widzieliśmy, pozwala sobie na nieszkodliwe, uzasadnione zresztą blizką, znajomością żarty z Chopina, jako z człowieka, nie mniej jednak zawsze zachowuje dla niego wielki respekt, jako dla artysty. Nie szczędząc w Lutecji surowego sądu całemu szeregowi muzyków, odzywa się łaskawiej oThalbergu, ale zaraz dodaje: „Wyżej nad nim stawiam jednego tylko Chopina, który jednak bardziej jest kompozytorem jak wirtuozem. Słuchając Chopina, zgoła zapominam o mistrzostwie gry fortepianowej i zapadam w słodką bezdeń jego muzyki, w bolesną harmonję jego pieszczonych a głębokich melodji. Chopin jest wielkim, genjalnym poetą tonów, którego się właściwie wymieniać winno tylko na równi z Mozartem, albo Beethovenem albo Rossinim.”

W innem miejscu w Lutecji, kiedy w rozdziale poświęconym scenie francuskiej, mówi o grze Liszta, tuż zaraz dodaje: „Byłoby niesprawiedliwością, gdybym przy tej okazji nie wymienił pianisty, który obok Liszta największem cieszy się powodzeniem. Jest nim Chopin, słynący nietylko jako wirtuoz techniczną doskonałością ale również sięgający szczytów, jako kompozytor. To pierwszorzędny artysta.

„Chopin może posłużyć za przykład, jak to niezwykłemu człowiekowi nie wystarcza, dzięki technicznemu wydoskonaleniu się możność, możność współubiegania się z najlepszymi fachowcami. Nie zadowala to Chopina, że biegłość jego rąk bywa przez inne ręce z uznaniem oklaskiwana; sięga on po szczytniejsze wawrzyny; jego palce są jedynie sługami jego duszy, a ją oklaskują ludzie, którzy wytężają w słuchu, nietylko uszy, ale i duszę samą. To też jest on ulubieńcem owej sfery, która najwyższych rozkoszy ducha szuka w muzyce. Sława jego jest arystokratką z rodu, przesycona pochwałami najlepszego towarzystwa, jest ona równie wytworna, jak sama jego osoba.

„Chopin urodził się w Polsce z rodziców francuskiego pochodzenia 2) i częściowo kształcił się w Niemczech. To oddziaływanie trzech narodowości wyrobiło w nim osobowość, godną uwagi; przyswoił sobie mianowicie wszystko, czem się wyróżniają te trzy narody: Polska dała mu rycerskiego ducha i dziejowy swój ból, Francja dała mu swoją lekkość i wdzięk, Niemcy dały mu swą romantyczną melancholję… A natura obdarzyła go wdzięczną, smukłą, nieco wątłą postacią, szlachetnem sercem i genjuszem. Tak, Chopinowi przyznać trzeba genjusz, w zupełnem znaczeniu tego słowa; jest on nietylko wirtuozem, ale i poetą, umie on uzmysłowić poezję, która wypełnia głębie jego duszy, jest poetą tonów i nic nie daje się porównać z rozkoszą, której doznajemy, kiedy, siedząc przy fortepianie, improwizuje. Nie jest on wtedy ani polakiem, ani francuzem, ani niemcem, naówczas bowiem zdradza o wiele wyższe pochodzenie z krainy Mozarta, Rafaela, Goethego; prawdziwą jego ojczyzną jest królestwo poezji. Kiedy siedzi przy fortepianie i improwizuje, zdaje mi się, że mnie odwiedza ziomek z drogiej ojczyzny i opowiada mi najciekawsze rzeczy, które tam zaszły podczas mojej nieobecności… I nieraz chciałbym go zarzucić pytaniami: Jakże się tam powodzi pięknej niksie, która srebrny swój welon tak zalotnie wkrąg zielonych loków wiązać umiała? Czy białobrody bóg morza zawsze ją prześladuje swoją głupio-zmartwiałą miłością? Czy róże zawsze są u nas tak płomieniście dumne? Czy drzewa zawsze tak pięknie w miesięcznym blasku śpiewają?”

Ostatni ślad zajęcia, jakie Chopin zawsze budził w Heinem, znajdujemy w liście poety, pisanym do Michała Schlossa, a datowanym z Paryża d. 10-go czerwca 1854 roku. Zapytuje go mianowicie, komu ma zwrócić broszurę Liszta o Chopinie, otrzymaną od księgarza Brandusa, ale jeszcze nie przeczytaną.

Władysław Nawrocki.

——-
1) Niepodobna do przełożenia gra wyrazów: Emancipatrize i Emanzimatrize.
2) Jest to błędne twierdzenie, ponieważ jak wiadomo matka Chopina była rodowitą polką.


http://retropress.pl/kurjer-warszawski/heine-o-chopinie/

........................


Kurjer Warszawski/ 11.11.1918/ Warszawa/ Rok 98, Nr 312 (wyd. poranne)

Warszawa przeżywa dni przełomowe.

Nadzieje, programy, hasła zbliżają się do urzeczywistnienia. Organizm narodowy pręży się, aby tchnąć w tworzywo życie, ucieleśnić najgorętsze marzenia, przystąpić do wykonania wielkiego dzieła odbudowy Ojczyzny.

Warszawa jest w tej pracy nietylko mózgiem, ale i sercem narodu. I dlatego jej puls bije febrycznie przyśpieszonem tętnem, dlatego temperatura jej życia jest tak bardzo podniecona, dlatego fizjognomja ulicy ma tak niezwykły wyraz.

Warszawa jest na przełomie swego dawnego, gnębionego w ucisku i niewoli życia. Idzie ku życiu nowemu, jak zahartowana bojownica, przez trud i walkę.

Krwawe starcia i zajścia.
Dzień wczorajszy przeżywała Warszawa w nastroju podnieconym, gorączkowym. Istotnie manifestacje żydów-boIszewików i wrogie ich wrzaski przeciwko Polsce, przeciwko żołnierzom polskim – wywołały w całem społeczeństwie polskiem nastrój, jakiego z góry należało się spodziewać.

Stolica Polski dotknięta w swych uczuciach narodowych, zaskoczona groźbami anarchji bolszewickiej, obudziła się z letargu i ujawniła wyraźnie, czy to na licznych wiecach, czy w rozprawiających na ulicach grupach, jakie wyznajoe hasła, przy jakim stoi sztandarze.

Od rana zaroiły się ulice od tłumów, omawiających gorączkowo i z oburzeniem pierwsze wystąpienia bolszewickie przeciwko Polsce.

Spotykanych żołnierzy polskich, na których spadł dziś zaszczytny i ciężki zarazem obowiązek utrzymania bezpieczeństwa stolicy przed zamachami bolszewików, witano wszędzie entuzjastycznie.

Wznawiane wczoraj próby manifestacji bolszewickich spotkały się z energicznym odporem przedewszystkiem ze strony gromadnie wyloegającej na ulicach ludności polskiej, w przypadkach zaś, gdy napadano na żołnierzy lub im bluźniono, ludność reagowała czynnie przeciwko napastnikom, oddając winowajców w ręce żołnierzy lub odprowadzając do komendy wojskowej.

Dzień wczorajszy obfitował też w szereg krwawych starć.

*

W południe pochód, złożony z kilkuset osób, przeważnie młodzieży, przechodził przez aleje Jerozolimskie. Na rogu ul. Brackiej zatrzymał się tramwaj wojskowy „M”, w którym jechali wówczas oficer i 4-ej żołnierze niemieccy. Kilku uczestników przedniej części pochodu, zbliżywszy się do wagonu, który stał tuż przy latarni przed kawiarnią „Cristal”, zażądało od żołnierzy zdjęcia czapek. Trzej żołnierze uczynili żądaniu zadość, czwarty odmówił. Wówczas 3 uczestnicy pochodu, między nimi zaś Majchrzak, członek Związku zawodowego fryzjerów, usiłowali zdjąć żołnierzowi czapkę. Ten ostatni cofnął się i dał z karabinu w kierunku pochodu 5 strzałów.

Jedna z kul ugodziła Majchrzaka w piersi, raniąc go śmiertelnie. Kilka osób z pośród uczestników odniosło rany.

Na widok krwi pochód ogarnęło wzburzenie, wskutek którego na przechodzących niemieckich oficerów i żołnierzy posypały się strzały z rewolwerów. Są ranni po obu stronach.

Rannych żołnierzy niemieckich odwieziono do lazaretu wojskowego. Podobno jeden z żołnierzy zmarł wkrótce po starciu.

Niebawem nadszedł w aleje Jorozolimskie niemiecki oddział karabinów maszynowych. Dość gęsto zaczęły krążyć uzbrojone patrole. Grupy przechodniów, rozmawiające na rogach ulic, rozpraszano bez użycia broni.

*

W różnych dzielnicach miasta odbywały się próby manifestowania przeciwko Polsce i wojsku polskiemu. Dość liczny tłum z czerwonym sztandarem w dzielnicy wolskiej szedł ulicą Chłodną, wznosząc co chwila okrzyki wrogie Ojczyźnie naszej i wojsku polskiemu.

Oddział żołnierzy polskich, idący na mszę św. do kościoła, był sprowokowany przez manifestantów i, w 60 osób bez użycia broni przy pomocy pasów i pięści, rozproszył tłum, złożony conajmniej z 2,000 manifestantów.

Wkrótce tłum ten zebrał się ponownie i znów wznosił okrzyki.

Manifestował również liczny tłum po wyjściu z wiecu w teatrze „Argus” na Bielańskiej.

Starcia z mniejszemi grupami były w różnych dzielnicach miasta.

Podczas manifestacji na rzecz J. Piłsudskiego przed domem przy ul. Moniuszki kilkanaście osób o typie wyraźnie semickim zaczęło wołać: „Precz z Piłsudskim!” „Precz z wojskiem polskiem”.

Wzburzona publiczność rzuciła się w kierunku, zkąd dochodziły okrzyki i sprawców zamieszania rozproszyła.

*

Zuchwałego zamachu na żołnierzy polskich dopuścili się żydzi-bolszewicy około godz. 5.30 po poł. na ul. Królewskiej. W czasie tym z dowództwa 1-ej brygady (na Krakowskiem Przedmieściu) powracał do koszar na ul. Ciepłą, oddział z 20-tu żołnierzy, z których 5-u tylko było uzbrojonych w karabiny. Gdy oddział znalazł się przy zbiegu ul. Marszałkowskiej i Królewskiej, z przejeżdżającej bryczki, na której siedziała grupa żydów, posypały się strzały rewolwerowe do żołnierzy, poczem napastnicy popędzili szybko ul. Marszałkowską, w kierunku ul. Siennej i dalej ku ul. Wielkiej.

Zaskoczeni tym zamachem żołnierze polscy puścili się w pogoń za uciekającymi i dopiera na ul. Siennej, gdy pogoń zdawała się już utrudnioną, dali salwę z karabinów. Bryczka przewróciła się na rogu Wielkiej i Ślizkiej, a z pośród uciekających jeden padł trupem, dwu zraniono i aresztowano, dwaj inni zaś, których widziano z rewolwerami w rękach – zbiegli. Z dowodów, znalezionych przy zabitym, stwierdzono, że był to 36-letni Jakiel Frydman, zamieszkały przy ul. Grójeckiej Nr 55.

*

W ciągu dnia agitatorzy i emisarjusze bolszewiccy ponawiali na ulicach napaści na oficerów i żołnierzy polskich i usiłowali ich rozbrajać. Pomoc napadniętym okazywali skauci, studenci i publiczność, reagując na wszelkie objawy zamachów bolszewickich. Zatrzymywano również agitatorów-żydów, nawołujących do rewolucji, do pogromu sklepów, i przy wielu z nich znajdowano rewolwery. W ciągu dnia odstawiono na odwach wojskowy 30-u takich napastników i agitatorów prawie wyłącznie żydów, dotkliwie poturbowanych przez ludność na miejscu schwytania.

*

Wrogi nastrój w stosunku do żołnierzy polskich ujawniali bolszewicy warszawscy już od rana. Oddział żołnierzy bez broni, gdy powracał po nabożeństwie z kościoła garnizonowego przy ul. Dlugiej, spotkał tłum żydów podobno „bundzistów”, który zachował się wyzywająco, jednak nie odważył się napastować żołnierzy.

*

Około godz. 12 w poł., gdy pochód bolszewicki, złożony z samych żydów, po wyjściu jakoby z teatru „Argus” przy ul. Bielańskiej (gdzie wśród wiecowników miał się znajdować między innymi, delegat bolszewicki z Rosji) skierował się przez Graniczną, na ul. Królewską i tu rozpoczął manifestację: „Precz z Polską!”, „Niech żyje Lenin!”, „Niech żyje rewolucja!”, „Precz z wojskiem polskiem!” – natknął się na publiczność polską, która poczęła reagować. Doszło do starcia, z którego wielu agitatorów wyszło pobitych, między innymi dwaj studenci-żydzi (jeden z nich – jak stwierdza raport Pogotowia – Marceli Hufnagel).

Ponieważ napotkany oddział żołnierzy polskich przyjęty był wyzwiskami obraźliwemi, żołnierze dali salwę z karabinów. Gromada bolszewicka rzuciła się do ucieczki.

*

W dzielnicach żydowskich formowały się wielokrotnie pochody, zamierzające opanować wiezienie przy ul. Dzielnej (t. zw. Pawiak) i uwolnić przestępców kryminalnych. Zamiarom tym przeszkodzono i zapewniono więzieniu odpowiednią ochronę.

*

O g. 5 po południu, w ogrodzie Saskim, na przechodzącego żołnierza polskiego napadł z tyłu jakiś żyd i ugodził go nożem w plecy. Żołnierza odwieziono do szpitala.

*

W tymże czasie, przy zbiegu ulic Karmelickiej i Dzielnej, tłum manifestujących żydów, którzy krzyczęli „Precz z Polską!” i t. p. zażądał od przechodzącego żołnierza polskiego zdjęcia czapki. Gdy żołnierz odmówił, zraniono go i odebrano mu karabin z bagnetem. Rannego Pogotowie odwiozło do szpitala.

*

Ta sama zapewne grupa manifestantów bolszewickich napadła na ul. Gęsiej na żołnierza polskiego i rozbroiła go, rzekomo z powodu że nie chciał zdjąć czapki na wezwanie. Na tejże ulicy żydzi napadli na innego żołnierza polskiego i zranili go, ugodziwszy nożem pod łopatkę. Napadnięty uległ jednocześnie zwichnięciu nogi. Pogotowie odwiozło go do szpitala.

*

O g. 8.30 wieczorem zawiadomiono 11-ty komisarjat, że w kolonji Staszyca, przy ul. Filtrowej, leży jakiś raniony człowiek. Stwierdzono, iż jest to 18-letni Stanisław Krzyszczak i że otrzymał ranę w lewy bok podczas strzelania przez patrol policyjny. Krzyszczaka odwiozło Pogotowie do szpitala Dzieciątka Jezus.

*

Wczoraj wieczorem na ul. Marszałkowskiej grupa publiczności wezwała kilku przechodzących żołnierzy polskich oraz przygodnie znajdujących się „dowborczyków” i udała się z nimi do domu Nr 79, wskazując drukarnię, w której wydawany jest organ bolszewicki Nasza Trybuna. Zniszczono wszystkie znaleziono papiery i zatrzymano wszystkich znajdujących się tam pracowników owego pisma do czasu zjawienia się żandarmerji wojska polskiego.

*

Wczoraj wieczorem, około g. 11, tłumy młodzieży, obrawszy sobie posterunek przy dworcu wiedeńskim – poczęły rozbrajać podążających na dworzec oficerów i żołnierzy niemieckich. Gdy wieść o tem doszła do komendy wojsk polskich – wysłano niezwłocznie oddział, któremu broń skonfiskowaną wydano. Nie obeszło się jednak bez wypadków. Ktoś z tłumu wystrzelił z rewolweru do wartownika na frontonie dworca. Żołnierze niemieccy odpowiedzieli salwami. W zamęcie, jaki się wytworzył, nie można było zasięgnąć dokładnej informacji o zajściu, wiadomo tylko na razie, że są trzy osoby ranione z pośród osób cywilnych.

*

Akcja ze strony jednostek czy grup cywilnych w rozbrajaniu niemieckich wojskowych jest bardzo niepożądana, gdyż daje to pole do nadużyć i tą drogą broń może się łatwo dostać do rąk niepożądanych. W sprawie zaniechania wszelkich odruchowych poczynań w tym kierunku ze strony osób cywilnych – ma być wydana stosowna odezwa do ludności Warszawy.

Przejęcie broni i t. p. od żołnierzy niemieckich spoczywa na polskich władzach wojskowych, które są już w pertraktacjach z zawiązaną w Warszawie niemiecką radą żołniersko-robotniczą.

*

W kilku okręgach milicyjnych miasta i na przedmieściu zawiązały się wczoraj narodwe straże okręgowe, które czuwać mają nad bezpieczeństwem i okazywać pomoc milicji.

http://retropress.pl/kurjer-warszawski/warszawa-przezywa-dni-przelomowe/


Czytaj także:

Prowokacja

Nie pora w tej wulkanicznej chwili obchodzić sprawy drażliwe tak, jak wyżeł skulonego jeża. Czas najwyższy, aby powiedzieć otwarcie Europie, do czego nacjonalizm żydowski u nas dąży, i aby temu nacjonalizmowi dowieść, że my doskonale...

Z dni przełomu

Warszawa wstała dziś ze snu z zapytaniem na czołach: co przyniesie dzień dzisiejszy? Odpowiedzi płyną ze wszystkich stron, płyną tak szybko i w takiej liczbie, że niepodobna wszyskich w lot pochwycić. Notujemy tedy tylko najważniejsze....

Warszawa, d. 11 Listopada 1918 r.

11, XI, godz. 11-ta. Te trzy dziwnie, niemal mistycznie jednakowe liczby – to ścisła data, kiedy naczelne dowództwo niemieckie musiało marszałkowi Fochowi oddać zgodę na jego warunki kapitulacyi. Data zakończenia największej w dziejach świata wojen…...

Prasa angielska o Polsce

„Observer” 29. 6.: W czasopiśmie „Portnightly Review” znany pan William Harbutt Dawson krytykuje traktat pokojowy, o ile dotyczy Polski i sądzi, że koalicja poszła za daleko, poza granice rozsądku i bezpieczeństwa, oddając Polsce Prusy Zachodnie...

Zwycięstwo pod Warszawą

W dniu 18-ym b. m. udałem się wraz z posłami: Wacławem Tomaszewskim, Krajną, Wróblewskim i Ignacym Thomasem na pobojowisko pod Warszawą. Wyprawę naszą poprzedziła godzinna audyencya u jenerała Latinika, pod którego łaskawem przewodnictwem odbyliśmy na...

Moja Warszawa

(Z cyklu: Pisarze polscy o Polsce) Dzielnica żydowska, ten ropień wielkomiejski, ożywia się i nabiera chorej tężyzny w cieple słońca wiosennego. Mikroby posępnego ghetta wypełzają na ten czas z cuchnących schronów, rozprężają swe wątłe ciałka...

„Egzotyczna” Warszawa przez okulary cudzoziemca

W dzienniku niemieckim „Der Tag” ukazała się korespondencja z Warszawy. Autor tej korespondencyjki, zatytułowanej „Zagadki na karcie restauracyjnej” spojrzał na naszą stolicę pod zabawnym kątem. Oto jak patrzy pan Paul Steinfurth: „Polska nie jest krajem...

Warszawa niepodległa

Literatura, cyganeria, Askenazy, Daszyński*
Warszawa, która wbrew zakorzenionej w opinii nieprawdzie, była zawsze najbardziej literackim miastem Polski od dnia niepodległości stała się naprawdę stolicą literatury polskiej, ściągnąwszy do siebie na stały lub na dłuższy pobyt wszystkich niemal wybitnych pisarzy..
.

http://retropress.pl/category/kurjer-warszawski/

Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:25, 31 Lip '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurjer Warszawski/ 11.11.1918/ Warszawa/ Rok 98, Nr 312 (wyd. wieczorne)

Prowokacja

Nie pora w tej wulkanicznej chwili obchodzić sprawy drażliwe tak, jak wyżeł skulonego jeża. Czas najwyższy, aby powiedzieć otwarcie Europie, do czego nacjonalizm żydowski u nas dąży, i aby temu nacjonalizmowi dowieść, że my doskonale rozumiemy jego tendencje, że orjentujemy się w sytuacji, że robimy wprost nadludzki wysiłek, aby zadeptać ten lont, który on do beczki z prochem przykłada.

Cała Warszawa rozbrzmiewała wczoraj echami: „rewolucji żydowskiej”. Tem słowem ochrzcił lud polski awantury uliczne, wywołane w godzinach popołudniowych i wieczornych przez pospólstwo żydowskie pod komendą zawodowyoh agitatorów. Tłum nalewkowski już w sobotę wieczorem urządził wiec uliczny, rozbrzmiowający wrzaskami: „Precz z Polską! Niech żyje bolszewizm!” A wiece te i pochody powtórzyły się wczoraj, przyczem wydawano okrzyki tak prowokacyjne, jak: „Precz z Piłsudskim!” i „Precz z armją polską!”

I nie dość tego. Na ul. Marszałkowskiej żydowscy agitatorzy wzywali głośno do „rozbijania sklepów” a na Nalewkach tłum chałaciarzy wtargnął do tramwaju i bez wszelkiego powodu poturbował kilka osób z publicznośoi polskiej. Dla ukoronowania zaś dzieła, rzucono się z nożami i rewolwerami na legjonistów.

To są gołe fakty o przerażająco jasnej i wyrazistej wymowie. Niepodobna przypuścić, aby to, co działo się wczoraj na ulicach Warszawy, miało znaczenie jakiegoś epizodu, przypadkowej awantury, głupiego wybryku jednostek. Prowokacje żydowskie powtarzały się bowiem od soboty wieczorem przez całą niedzielę w różnych stronach miasta, a miały zgoła niedwuznaczne znamiona planowej organizacji. Uczestniczyły w nich całe gromady żydów, działające według komendy jakiś indywiduów, które posługiwały się gestem i tonem naczelników.

Niepodobna też przypuścić, aby to wszystko było tylko fanfaronadą polityczną, wyładowaniem brawury, manifestacją nacjonalizmu, lubującego się w pokazywaniu Polsce języków żydowskich, bo Nalewki, jak cała Warszawa, wiedzą doskonale, że atmosfera jest przepełniona elektrycznością i że, kiedy jak kiedy, ale dzisiaj z ogniem igrać nie wolno.

O cóż więc chodzi? Gdzie jest źródło chałatowego awanturnictwa? Jaki jest cel tej niebezpiecznej roboty nacjonalistów żydowskich?

Postawmy kropkę nad „i”. Jest to dalszy ciąg tej hecy, którą już od kilku miesięcy syonizm i nacjonalizm żydowski prowadzi w prasie amerykańskiej i angielskiej, aby przekonać kierowników polityki koalicyjnej, reformatorów starej i prawodawców nowej Europy, że Polska jest „klasycznym krajem pogromów żydowskich”, ża nie zasługuje na wolność, że w ostatecznym razie tak ją skrępować należy, aby żydzi w niej stanowili państwo w państwie, państwo pozostające pod opieką obcych mocarstw. Polska ma być traktowana jeszcze podejrzliwiej, jak niegdyś Turcja, której, jak wiadomo, na mocy tak zw. „kapitulacji”, odebrano prawo sądownictwa nad cudzoziemcami, przebywającymi w obrębie jej granic.

Chodzi tedy o to, aby bezpośrednio przed wielkim kongresem Europy wywołać sztucznie na polskiej ziemi „pogromy” i ten krwawy dokument rzucić na stół kongresowy.

Wszystkie oskarżenia żydowskie były dotychczas tylko „nastrojową” robotą, – robotą bez „corpus delicti”. Wywoływały niepokój, budziły tu i ówdzie instykty śledcze w stosunku do Polski, psuły nam na wszystkie strony opinję, ale na pytanie prokuratorów: „Jakie są dowody sprawy?” bąkały tylko jakieś nieokreślone ogólniki, cytowały błahostki, lub rzucały fakty podrabiane i retuszowane, które przy dokładniejszym badaniu były tak podobne do prawdy, jak krokodyl do wiewiórki.

Nacjonaliści żydowscy zrozumieli, że mimo całej potęgi inspirowanej przez siebie prasy, wielka komedja p. t. „Pogromy w Polsce” zaczyna być podejrzaną i krytyka kongresowa może ją… wygwizdać. Więc rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie dowodów, a gdy ich w całej Polsce nigdzie nie znaleziono, Sanhedryn nacjonalistyczny ogłosił hasło – prowokacji. Wydano rozkaz tajemny, aby za jaką bądź cenę wywołać pogromy żydowskie. Postanowiono pluć w oczy polakom, zagrać na strunach dusz polskich, nękanych strachem przed zarazą bolszewicką, drażnić nasz entuzjazm dla armji narodowej, deptać publicznie nasze świętości, bezcześcić bohaterów, uwielbianych przez tłumy, a wreszcie napadać zbrojnie na polskich żołnierzy.

Niech krew się poleje, niech lud, zniecierpliwiony prowokacją, rzuci się na sklepy żydowskie, niech pogrom splugawi świętą godziną odrodzenia polskiego, byle tylko módz położyć na stole kongresowym ten krwawy dokument, i powiedzieć: „Oto jest Polska
”.

http://retropress.pl/kurjer-warszawski/prowokacja/


Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:14, 01 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Historia cywilizacji śmierci w XX wieku



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:00, 01 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wanda – sanitariuszka Powstania Warszawskiego, uszanował ją wróg okaleczyli kaci



Sanitariuszki Powstania Warszawskiego – bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych co się kulom nie kłaniały.

Spotkanie

W uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpniowy dzień, pod koniec lat 60 tych XX wieku, przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.

Wojna i konspiracyjna walka

Wanda, tak miała na imię bohaterka tej opowieści, przyjaciółka mojej babci, była córką przedwojennego plutonowego zawodowego, który był podkomendnym mego dziadka – rotmistrza kawalerii. Byli oni przyjaciółmi, razem walczyli pod Krojantami i Bzurą, razem bronili Warszawy, później uczestniczyli w tworzeniu struktur AK. Walczyli w Powstaniu Warszawskim, później w partyzantce antykomunistycznego podziemia.

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Wanda miała prawie 15 lat. W jej rodzinnym domu panował patriotyczny nastrój. W czasie okupacji należała, jak wiele jej rówieśniczek, do harcerstwa podziemnego, tam przeszła kurs sanitarny. Była piękną, czarnowłosą, wysoką dziewczyną, o niebieskich oczach. Koledzy z plutonu AK podkochiwali się w tej wrażliwej i pięknej dziewczynie.

Wybuch Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., zastaje ją w punkcie koncentracji swego oddziału na Starym Mieście w Warszawie. Dostaje ona przydział do punktu sanitarnego.

W punkcie sanitarnym, jak opowiadała, operacje i zabiegi odbywały się 24 godziny na dobę. „Wszystko robiliśmy bez środków znieczulających, na żywca, więc pacjenci strasznie krzyczeli. Widziałam jak ludzie umierali, cierpieli z powodu urwanej ręki, nie mogli złapać tchu, ranni w płuca”. – tak wspominała te chwile ze łzami w oczach.

Dokładnie pamiętała, jak wynikało z jej opowiadania, zajęcie Starego Miasta przez Niemców. W tym czasie, zajmowała się ciężko rannymi w punkcie sanitarnym, który mieścił się w piwnicy zbombardowanego dużego domu. Wokół, walki trwały cały czas. W czasie doprowadzenia kolejnych rannych żołnierzy AK do punktu sanitarnego, zobaczyła ciężko rannego młodego SS – mana, który prosił ją o pomoc – czując zbliżającą się niechybnie śmierć. Pomogła rannemu Niemcowi zabierając go na powstańczy punkt sanitarny.

Nie pokłoniła się śmierci. Niemcy darowali jej życie. Zakatowali ją oprawcy z UB

W pewnym momencie usłyszała, jak wspominała, niemieckie głosy. Pierwsze, o co zapytali Wandę Niemcy wchodząc do punktu sanitarnego, to „czy leżą tu jacyś Niemcy”. Wówczas odezwał się ranny SS-man. Niemcy odpowiedzieli, żeby nie strzelać i że bardzo dobrze się nim opiekowaliśmy. „Wtedy uzbrojony po zęby SS-man – na szyi miał naboje, granaty w ręku – podszedł do mnie, chwycił w ramię i powiedział, żeby się nie bała, bo ze względu na to, że opiekowałyśmy się jego rodakami, nie wrzuci do środka granatów” – wspomina sanitariuszka.

W ten sposób uratowała życie swoje jak i 15 rannych żołnierzy AK. Dostają się oni do niewoli. Przeżyli wojnę.

W 1950 r. zostaje aresztowana jako „ element wywrotowy i klasowo obcy”. Wówczas, po ukończeniu matury, pracowała przed aresztowaniem w magistracie jednego z miast na tzw. terenach wyzwolonych.

W katowniach UB, zamknięta w piwnicy pełnej lodowatej wody sięgającej do pasa, była bita kilka razy dziennie. Oprawcy wyrywają jej paznokcie i wbijają bagnet w policzek, domagając się informacji o żołnierzach AK, walczących na barykadach Warszawy. Wanda milczy przypłacając zdrowiem. Traci na chwilę wzrok. Oprawcy wyłamują jej nogę, bijąc kołkiem po kolanie przez 4 godziny bez przerwy. W ranę wdaje się gangrena. Noga zostaje amputowana.

Zeszpeconą kalekę oprawcy komunistyczni spod znaku UB wypuszczają na wolność, wsadzają do pociągu i każą jechać do…..Niemiec.

Sponiewierana fizycznie, upodlona psychicznie, trafia do wrogiego sobie kraju. Tam zaopiekowali się nią polscy żołnierze, służący w Amerykańskiej Armii. Niestety odniesione rany i załamanie psychiczne doprowadza do bardzo poważnych komplikacji wewnętrznych. Dni Wandy są, według lekarzy, już policzone. Przed śmiercią, opowiada swoją historię dziennikarzowi wojskowemu, ten publikuje jej fotografie i wspomnienia w prasie.

Wróg ratuje jej życie

Do szpitala, gdzie przebywa Wanda, zgłasza się znany chirurg Niemiec. Zabiera Wandę do swojej prywatnej kliniki i poddaje intensywnemu leczeniu. Tam, okazuje się, że ten lekarz spłaca swój dług gdyż to on, jak się okazało, był tym uratowanym SS – manem w 1944 r. w Warszawie przez Wandę.

Podleczona w latach 60 tych XX wieku, wraca do Polski, do swojej ojczyzny. Władze komunistyczne odmawiają jej renty. Pozostaje bez środków do życia. Śpi w piwnicach, wyjada resztki ze śmietników. Pomaga je środowisko byłych żołnierzy AK dając żywność i schronienie. „Nie chciała być ciężarem” – jak mówiła, płącząc. „Dla Polski walczyłam, w Polsce umrę” i powoli umierała, a życie w niej się ledwo tliło.

Środowisko byłych żołnierzy AK, w Stanach Zjednoczonych, finansuje jej wyjazd na stałe do USA. Tam jest leczona, otrzymuje rentę, ufundowaną przez byłych żołnierzy AK. Zdrowieje.

O Polsce nie zapomina, odwiedzając rodzinne strony i stąd moje spotkanie z ta niesamowitą bohaterką.

Zakończenie

Wanda sanitariuszka, Powstaniec Warszawski, bohaterka i żołnierz AK, umiera w latach 80-tych XX wieku, w otoczeniu swoich kolegów z czasów Powstania Warszawskiego, na obcej ziemi w USA. Tam jest jej skromny grób i napis na nim „Wanda, sanitariuszka Powstania Warszawskiego”.

Cześć jej pamięci, Chwała bohaterom. Zapamiętajcie.



Andrzej Przybylski (zredagowany przez: Michał Antosiewicz) • interia360.pl
ZA: wzzw.wordpress.com , 01.08.2015 / i przypomnienie na: Salon24-dziennikarzobywatelski , 28.07.2018


http://www.polishclub.org/2018/08/06/wan.....zuyundUQO8


Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:49, 01 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Super montaz
JUR

My chcemy Polski narodowej - Leszek Bubel Band



Jak zbudować mafię - Zbigniew Kękuś - Rozmowy Leszka Bubla, cz. 3

W tym filmie zderzyły się „dwa różne światy”, dwa odmienne sposoby walki z patologiami wymiaru sprawiedliwości. Są to też dwa różne kierunki walki o obudzenie uśpionych Polek i Polaków, swoistej inżynierii ich dusz myślenia i działania w interesie naszego państwa i Narodu! Pan Zbigniew Kękuś nie zajmował się żywą polityką, która może wiele nauczy, ale ma predyspozycje aby być przydatnym Polsce. Bo to w polityce wszystko się rozstrzyga. I moją rolą jest takich ludzi promować. Miałem wreszcie okazję zademonstrować na czym powinna polegać skuteczność, którą się szczycę. Uważam bowiem, że powinienem dzielić się dobrymi doświadczeniami z moimi rodakami, a nie zazdrośnie ich strzec jak robią to inni. O ile mogą się nimi pochwalić bo takich praktycznie nie ma. Krytycy tego nie rozumieją. Nie rozumieją moich intencji, nie pomagają w propagowaniu także z różnych nieistotnych powodów. TO TAKIE POLSKIE!!! Daje to wrogom jawnym i skrytym przewagę nad moimi zwolennikami w staraniach przebicia się do szerszego grona odbiorców. Jesteśmy zbyt mało solidarni w promowaniu autorytetów, więc i także z tego powodu budzi to moją irytację. Dlatego zacząłem mówić dosadnie aby być lepiej zrozumiany. Przeciętny statystyczny Polak siedzi przed telewizorem 4 godziny dziennie i przez to ma zmielony mózg.

Czołem Wielkiej Polsce!
Leszek Bubel


Zapraszamy na http://stronnictwonarodowe.pl





Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:58, 01 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawa roszczeń żydowskich powróci! - obiecała pani ambasador Żorżeta - Stanisław Michalkiewicz






Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:44, 02 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabriel Maciejewski - Podlasie polską Wandeą?




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:18, 02 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdy umierał na ich rękach - Powstańcy płakali. Historia małego bohatera




Powstanie Warszawskie. Ileż to już na ten temat napisano, nakręcono filmów, pokazano dokumentów, ale wciąż nas fascynują opowiadania o najmłodszych, którzy walczyli o godną i wolną Polskę na barykadach Warszawy. Posłuchajcie.

Lata 70 te XX wieku był okresem nie tylko rodzącego się w kraju robotniczego buntu na tle ekonomicznym, ale i budzącej się coraz bardziej świadomości Polaków co do własnej narodowej wartości.

1 sierpnia 1973 r., jak każdego roku dla mnie był normalnym wakacyjnym dniem, gdzie po uroczystych obchodach święta 22 lipca (Narodowe Święto Odrodzenia Polski – najważniejsze polskie święto w okresie Polski Ludowej) nic się zdarzyć już nie mogło. A jednak. To co przeżyłem wówczas, na zawsze postało w moim sercu i mojej pamięci.

Spotkanie po latach

W dniu 1 sierpnia, zamiast jak zwykle w słoneczny wakacyjny dzień przebywać z kolegami na basenie w Bydgoszczy, zostałem zabrany przez mego dziadka – rotmistrza RP, oficera AK, Żołnierza Wyklętego na tajemnicze spotkanie gdzieś poza miasto.

Willa pod Bydgoszczą jakich w tej okolicy było wiele, w ogrodzie siedzący szczupli, wyprostowani (dla mnie wówczas starsi) panowie, witający się po żołniersku. Tak odbyło się kolejne spotkanie po latach tych co walczyli i przelewali krew za Polskę, którzy w czasach Polski Ludowej i dominacji ZSRR, byli szykanowani, siedzieli w ubeckich kazamatach i musieli się ukrywać niemal przez całe swoje powojenne życie. Nazywano ich także „Wilkami”.

Powstanie pozwoliło podnieść się im z kolan

Siedziałem wówczas dumny pośród tych bohaterskich żołnierzy i słuchałem z zapartym tchem opowieści, które zapamiętałem do chwili obecnej. Opowiadań o walce z znienawidzonym okupantem Niemieckim i Sowieckim, o Polsce, o tych co ginęli z opaską biało czerwoną, o tym jak Warszawa upokorzona i upodlona po 4 latach niewoli podnosiła się z kolan, jak prostowała się dumna i walcząca.

Ci co walczyli w te sierpniowe dni 1944 r,. mieli wówczas po naście lat. Były tam też dzieci i młode dziewczyny. Byli żołnierze września 1939 r., kolejarze, strażacy, tramwajarze i zwykły, warszawski lud.

Dla sponiewieranej przez Niemców ludności Warszawy, przez Gestapo, przez łapanki, Palmiry, nie miała większego znaczenia polityka tych, którzy bezpiecznie w cieniu swoich gabinetów z suto zastawionymi stołach nie bardzo wiedzieli co to jest wojna.

Młodzi bohaterowie tamtych czasów, najlepsi z najlepszych synów i córek swego narodu, bojowników i żołnierzy, powiedzieli okupantowi 1 sierpnia 1944 r. stanowcze NIE. Powiedzieli to w umęczonej i sponiewieranej, ale dumnej stolicy kraju, w Warszawie.

Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia

Opowiadali wówczas, w tym pięknym ogrodzie, na spotkaniu po latach, ci, co walczyli na barykadach Warszawy. Opowiadali o żołnierzach AK i innych ugrupowań, mieszkańcach Warszawy, którzy ginęli w sierpniowe dni walki na barykadach tego bohaterskiego miasta. Oto opowieść o jednym z takich zwykłych, szarych, najmłodszych mieszkańców walczącej o wolność Warszawy.

„Jeżyk” inaczej Jurek – bohater tej opowieści - miał wówczas, jak sam twierdził w rozmowie z powstańcami utrzymującymi barykadę gdzieś na Powiślu - 14 lat. Myśmy uważali ze ma 12 lat -twierdzili ci, co o tej historii opowiadali. Jeżyk był synem warszawskiego kolejarza – tak opowiadał jeden z dowódców bronionego odcinka. Przygarnęliśmy go przestraszonego i głodnego, ukrywającego się w zburzonym domu. Został z nami. Dostał stary karabin z jednym nabojem, gdyż bardzo o to prosił. Nad ranem Niemcy przypuścili atak na nasze pozycje, uderzając na broniony odcinek z trzech stron i zdobyli by ten odcinek, który otworzył by im drogę do serca Warszawy - gdyby nie nagłe i niespodziewane serie z broni maszynowej na ich tyły. Tak rozpoczyna się ta niesamowita i prawdziwa historia walki i śmierci małego bohatera Powstańca Warszawy.

Niemcy wycofali się w popłochu, tracąc wielu zabitych. Wówczas ujrzeliśmy ciężko rannego „Jeżyka” z karabinem maszynowym w dłoniach, który przedarł się przez wąskie otwory w piwniczych oknach zrujnowanych wokół barykady domów i skonał po chwili na rękach naszej sanitariuszki - kontynuowali swoją opowieść.

Okazało się, że gdy oddział był zajęty walką z nacierającymi Niemcami, on, szczupły chłopiec przedarł się przez malutkie otwory okienne w piwnicach okolicznych domów na tyły atakujących Niemców i doszedł niepostrzeżenie do stanowiska niemieckiego gniazda karabinu maszynowego, którego obsługa poległa w wyniku wybuchu powstańczego granatu. Karabin obrócił w stronę atakujących Niemców, zasypując ich gradem pocisków, sam będąc rannym od kuli snajpera niemieckiego.

Gdy „Jeżyk” umierał na rękach Powstańców, ucałował zanim zasnął biało czerwoną opaskę ze znakiem Polski Walczącej. Został on pochowany z honorami wojskowymi gdzieś na placu między zrujnowanymi budynkami a na grobie i na wbitym drewnianym krzyżu powstańcy wyryli napis "Jeżyk - żołnierz bohaterskiej Warszawy, żył lat 14".

Wówczas przerwali opowieść i wstali z miejsc - ci oficerowie II RP, bohaterscy obrońcy Polski, bohaterowie spod Krojant, Bzury walk o Monte Cassino, w milczeniu tak stali przez chwilę, a jeden z nich powiedział „Chwała najmłodszym bohaterom obrońcom Polski” . I wówczas temu bohaterowi, rotmistrzowi kawalerii, odznaczonemu za wybitne bohaterstwo na polu walki, kawalerowi orderu Virtuti Militari, łza pociekła po policzku.

Po cóż spierać się, czy Powstanie Warszawskie politycznie miało rację istnienia – to nie ma żadnego znaczenia, gdyż było one wyrazem woli narodu i czynów takich bohaterskich, młodych bojowników Polski, jak żołnierz o pseudonimie „Jeżyk”.

Pamiętajcie o tym na zawsze.

Wieczna chwała tym bohaterom!




http://dziennikarzobywatelski.simplesite.....fam19Yt3lk


Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:19, 02 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nowiny Codzienne/ 27.12.1934/ Warszawa/ Rok 3, Nr 359

„Zgadzamy się w zasadzie z Hitlerem!” – mówi przywódca żydowskich hitlerowców

Korespondent francuskiego dziennika katolickiego „La Croix”, zrobił wywiad u Maksa Neumana, przywódcy związku żydowskich narodowych socjalistów w Niemczech.

Maks Neuman jest sześćdziesięcioletnim mężczyzną, o wybitnie semickim typie. Między nim i wysłannikiem „La Croix” nawiązała się na wstępie ciekawa wymiana zdań:

– Czy jest pan Żydem? – spytał Neuman.

– Ja nie, natomiast pan jest Żydem! – odparł korespondent „La Croix”.

– Przepraszam – sprostował Neuman – jestem Niemcem, wyznającym religję żydowską. Czy pański dziennik nie jest w Niemczech zabroniony?

– Nie, o ile mi wiadomo.

– W takim razie możemy ze sobą rozmawiać.

W LOKALU PARTJI

Urządzenie wspaniałego lokalu narodowych socjalistów żydowskich na każdym kroku podkreśla ich przynależność do kierunku, zapoczątkowanego przez Hitlera: portret Hindenburga, przybrany
czarno – biało – czerwonemi wstęgami, mapy i wykresy, przedstawiające pokrzywdzenie i bezbronność Niemców, przeciwko którym uzbroił się cały świat…

ODDANI „FUEHREROWI”

W dalszej rozmowie z korespondentem „La Croix” podkreślił Neuman, iż narodowi socjaliści żydowscy są gorącymi patrjotami niemieckimi, oddanymi „Führerowi” całą duszą, gdyż uratował on Niemcy. Jest ich 5.000; wszyscy, jak jeden mąż, oddali swe głosy Hitlerowi przy wyborach na prezydenta Rzeszy.

– „Hitler stał się inny, – mówi Neuman – niż był wtedy, gdy napisał swój sławny „Mein Kampf”, dojrzał, wiele kwestyj przemyślał. Jeśli stanowisko jego wobec zagadnienia żydowskiego nie jest zupełnie jasne, to dlatego, ponieważ trudno mu wyrzec się poglądów, które kiedyś tak usilnie propagował. Ale Hitler jest na najlepszej drodze ku temu, by się zmienić. Uważamy go za uczciwego i fanatycznego patrjotę niemieckiego, i co do tego najważniejszego punktu zgadzamy się z nim całkowicie. Może się czasem mylić, jak każdy człowiek, ale najdonioślejsze jest to, iż walczy on o te idee, które wyznajemy również i my”.

RASA I NARÓD

– Sądzę, że z wyjątkiem zagadnienia rasy – wtrącił korespondent francuski.

– Rasa jest fenomenem fizycznym, i to niezbyt ważnym. My wierzymy, że ponad czynnikiem rasowym należy postawić solidarność uczucia narodowego.

– Niech pan to powie Hitlerowi!

ROZWIĄZANIE KWESTJI ŻYDOWSKIEJ

– Przedstawiłem rządowi niemieckiemu różne projekty rozwiązania kwestji żydowskiej, ponieważ żyjemy w epoce przejściowej, która nie będzie długotrwała.

– Na czem polega pański plan?

– Uważam, iż Żydów w Niemczech należy podzielić na 3 kategorje: 1) tych, którzy mieszkają w Niemczech już od szeregu lat; 2) Żydów zasymilowanych; 3) sjonistów. Rząd powinien dokonać bezwzględnej segregcji. Na 450 tysięcy Żydów, znajdujących się obecnie w Niemczech, jest tylko 150.000 szczerych niemieckich; patrjotów i ci powinni bez żadnych zastrzeżeń móc należeć do ogólno niemieckiej narodowej wspólnoty. Pozostałe 300.000 Żydów powinno się traktować, jako cudzoziemców, t. zn. można im odebrać niemieckie obywatelstwo. Wolnoby im nadal było prowadzić w Niemczech swoje interesy, ale najmniejsza próba wmieszania się do jakiejkolwiek polityki powinna być karana wygnaniem z Niemiec. Nie mieliby oni prawa organizować się jako „mniejszość narodowa”, ciesząca się opieką Ligi Narodów.

ASEKURACJA

Stanowiska Maksa Neumana i stosunkowo nikła ilość jego zwolenników (zaledwie około 1 proc. Żydów niemieckich) mają przeciwko sobie zorganizowane masy światowego żydostwa, które ich potępia, przynajmniej nazewnątrz bo pocichu kto wie, czy nie są radzi, że stwarzają oni dla Żydów pewien rodzaj asekuracji.


http://retropress.pl/nowiny-codzienne/z ... tlerowcow/


.................................................


Wiadomości/ 25.12.1949/ Londyn/ Rok 4, Nr 51-52 (194-195)

SILVA RERUM


Czy premier Izraela Chaim Weizmann był antysemitą?*

Przed pierwszą wojną do Królestwa Kongresowego zaczęli w wielkiej ilości napływać usuwani przez rząd rosyjski poza t.zw. „granicę osiedlenia (czierta osiedłosti)” Żydzi rosyjscy, czyli t.zw. popularnie „litwacy”. Żydzi ci już samym faktem imigracji do i tak przeludnionego Królestwa przyczyniali się do wzrostu nastrojów antysemickich, które w Polsce – w przeciwieństwie do Zachodu, z Niemcami na czele a nie wyłączając Anglii – miały charakter czysto gospodarczy i pozbawione były pierwiastka rasowego.

Nie na tym koniec: próbowali oni wspierać rząd w jego działalności rusyfikacyjnej i prowokowali społeczeństwo polskie, w którym żyły przecież tradycje sprzed powstania styczniowego, gdy aspiracje niepodległościowe miały zawsze poparcie Żydów polskich. Zbliżony do obozu socjalistycznego a na pewno daleki od antysemityzmu Wilhelm Feldman, który zmienił wyznanie bodaj dopiero na łożu śmierci, w swojej ultrapostępowej „Krytyce” opisywał, jak to już około r. 1900, po stłumieniu manifestacji pierwszomajowej w al. Ujazdowskich, widział na jednym z balkonów „grupę Żydów rosyjskich śmiejących się i zadowolonych z tryumfu bohaterskiej armii”, a Tadeusz Frenkiel w swoich wspomnieniach opowiada o awanturze Mieczysława Frenkla z pewnym Żydem rosyjskim, który odezwał się do niego w Warszawie: „Nie ponimaju waszewo sobaczjawo jazyka (Nie rozumiem waszego psiego języka)”.


Bardzo skądinąd umiarkowany odpór, jaki dawało społeczeństwo polskie tej fali obcego i przeważnie pasożytniczego elementu, wzbudził wrzawę na całym świecie i jak zwykle gdy o Polskę chodzi, przesadne i kłamliwe oskarżenia. Że jednak Polacy mieli prawo przeciwstawić się temu elementowi, świadczy fakt że przeciwstawili się mu również sami Żydzi i mniej więcej dla tych samych powodów. Pisze o tym obecny Premier Izraela Chaim Weizmann na str. 373 – 374 obszernej autobiografii „Trial and Error” (Londyn 1949), gdzie nawiasem mówiąc bezmierną tragedię trzech milionów Żydów polskich podczas ostatniej wojny zbywa dosłownie w trzech wierszach.

W r. 1923 Palestyna stanęła w obliczu imigranta o typie odbiegającym od pionierskiego typu „chaluca”. Nowe przepisy zezwalały na wjazd każdemu Żydowi, który posiada 2.500 dolarów.


Przepisy te dały szanse „wielu Żydom rosyjskim, którzy po pierwszej wojnie znaleźli się w Polsce” – zaznacza Weizmann. Ilość emigrantów wzrastała z miesiąca na miesiąc, ale równocześnie wzrastała ilość bezrobotnych. Prawda, przybysze przywozili z sobą kapitały, ale możliwości w zakresie handlu i przemysłu były ograniczone, to też „liczne sklepiki, które jak grzyby po deszczu wyrastały w Tel – Avivie i Haifie”, przyczyniały Weizmannowi „niemało troski”.

W dodatku część tych Żydów wykazywała małą świadomość społeczną, nie miała ochoty do pracy, syjonizmu nie rozumiała, Palestynę traktowała jak każdy inny kraj, do którego można emigrować, i w dodatku nie znała hebrajskiego. Zdawało się – dodaje Weizmann – że „jeśli tak dalej pójdzie, Tel – Aviv stanie się miastem mówiącym żargonem”.

Trzeba było zabrać głos, i w październiku 1924 Weizmann zdecydował się na swoją słynną mowę jerozolimską, w której wprawdzie powiedział że serce jego rozpiera radość z powodu rozrostu imigracji i że imigranci „z Dzikiej i Nalewek są krew z krwi i kość z kości naszymi braćmi i siostrami”, ale jednocześnie dodał że celem syjonizmu nie jest „budowa narodowej siedziby żydowskiej na wzór Dzikiej i Nalewek. Ghetto było dla nas tylko etapem w naszej wędrówce; teraz osiągnęliśmy ojczyznę i budujemy na wieki”.

Mowa ta ściągnęła na Weizmanna nienawiść wielkiej ilości Żydów polskich, nienawiść, która – jak podnosi – nigdy nie wygasła.

O ile wolno sądzić, Chaim Weizmann nie jest i nie był antysemitą. Być może, antysemitami nie byli także ci Polacy, którzy także nie chcieli rozrostu ghetta i żargonu na swojej ziemi.


http://retropress.pl/wiadomosci/czy-prem.....ntysemita/

...............................................


Wiadomości/ 04.08.1957/ Londyn/ Rok 12, Nr 31 (592)

Czy antysemityzm ruguje Żydów z Polski?

Warszawa, w lipcu 1957.

-A więc, doktorze, słyszę że pan ucieka do Izraela. To płynie jak wezbrana rzeka. Doktorzy, dyrygenci, dyrektorzy, kierownicy sklepów, słowem elita inteligencka, czy też nowa burżuazja żydowska się wyprowadza. Czy te wszystkie oświadczenia, obrony, skargi w sejmie na antysemityzm, jaki rzekomo Żydów chce wytępić do cna, wytworzyły panikę i ucieczkę?

– Pan jest moim pacjentem i wiadomo panu że staram się zawsze zrobić dokładną analizę choroby i zaczynam od ciśnienia. Długo robiłem diagnozę, czy wyjechać do naszej starej a zarazem tak nowej ziemi. I wiem że inni także nie jadą na ślepo. Czy mnie wypędza antysemityzm, jawny czy ukryty? Przez całą wojnę przechowywali mnie z rodziną chrześcijanie. Wiele tysięcy Żydów tak przetrwało. A potem się tu osiedliłem. Mam powodzenie wśród chrześcijańskich pacjentów i nikt mi nigdy nie ubliżył. Nawzajem sobie polecali doktora Ringelbluma. Nawet nazwiska nie zmieniłem, chociaż była taka moda.

– Rzeczywiście teraz trudno spotkać Żyda, który by nie miał nazwiska o brzmieniu arcypolskim, możliwie szlacheckim, na ski.

– Nie potrzebowałem iść tą drogą. Ringelblum znaczy nogietek czy też deszczownik, jak można wyczytać w słowniku. Sam bym się śmiał z siebie, z doktora Nogietka czy Nogietkowskiego. Mnie wystarczy to co mam, a w Izraelu Ringelblum też nie będzie razić. Łatwo zacząć ze zmianą nazwiska, ale się nie wie dokąd to zaprowadzi.

Miałem w szkole kolegę, strasznie się marwił że się nazywa Achselschweiss. Jakiś złośliwy urzędnik niemiecki z humorem tak zarejestrował jego pradziadka A może ten pradziadek miał przepocone pachy? Długo myślał nasz Jakubek o zdobyciu pięknego nazwiska. Poradziliśmy mu aby zgłosił się jako Potocki, od „Schweiss”. Wreszcie zdecydował się na Pachno. Wyjechał potem z pierwszą falą emigrantów w pierwszych latach po wojnie do Palestyny. Niedawno dowiedziałem się że w Australii jest właścicielem firmy „James Mac Pachney” i sprzedaje Old Scotch Whisky i Polish Vodka. Tak to na antypodach wytrysnął nowy klan Szkotów.

– Zdaje się że nie tylko ten Jakub wyjechał do Izraela, a wylądował w Australii. Chciałbym jednak serio poznać elementy diagnozy pana. Wiem że pan umie niezależnie myśleć i często mówi co myśli. Czy to jest exodus, jak czytałem w którymś piśmie, z niewoli egipskiej, czy zwykła emigracja z rachubą że gdzieś będzie lepiej, czy też jeszcze coś innego?

– Jaki tam exodus! Żydzi wyszli z Egiptu, bo im tam kazano kopać ziemię, odstawiać zboże i lepić cegły z mułu. W pasterzach kóz i baranów wywoływało to obrzydzenie. Ale czy kto w Polsce widział Żyda robiącego własnoręcznie cegłę? Albo kamieniarza?

– Dlaczego jednak, doktorze, narobiono tyle krzyku, prawic S.O.S., i to wtedy kiedy zaczęliśmy się starać o pożyczkę w Ameryce?

– Krzyk może być czasem pożyteczny. Żydzi zdobyli Jerycho wielkim krzykiem, ale u nas tego było za dużo nim odtrąbiono. Śpiących psów nie należy budzić. Głębszych symptomów tego co nasi współwyznawcy w Ameryce nazywają „Jew baiting”, chyba nikt nie dostrzeże.
Dorastająca młodzież nie wie, jak wyglądała odrębna społeczność żydowska z odmiennym językiem i obyczajem. Starsi zaś, którzy pamiętają Nalewki warszawskie, czy też niezliczone miasteczka, zamieszkałe ongi głównie przez Żydów, kiedy to Żydzi, jak powiedział Marx, siedzieli w porach społeczeństwa polskiego, mają teraz inne, realne troski i kłopoty. Tamto już jest odległą historią.

– Skoro jest tak dobrze, to czemu tylu Żydów likwiduje zdobyte pozycje, mieszkania, dochody? Gdzie indziej trzeba zaczynać od nowa, i to nie zawsze z dobrym startem.

– Wy, autochtoni, sami głosicie że w kraju jest bieda i robi się ciasno. Młoda inteligencja robotniczo-chłopska ma krzepkie łokcie i dobry apetyt, a już nie ma dla niej dosyć posad. Woła się już: „Zatrudniajcie magistrów!”, oczywiście na miejscu nie-magistrów. Każdy zrozumie że Żydzi nie mogą stanowić wyspy szczęśliwości w zbiedzonym kraju. Jeżeli ten i ów miał szczęście i przez spekulacje doszedł do jakiegoś kapitału, to gdzie go ma lokować? Budować przez kilka lat mały domek i handryczyć się o cegłę, drzewo i partacką robotę? A kto może gwarantować że Europa nie stanic się wrzącym terenem? My już wędrujemy od kilku tysięcy lat. Jeżeli gdzieś jest brama otwarta, to przez nią wchodzimy albo wychodzimy.

– Chce pan powiedzieć, doktorze, że repatrianci żydowscy ze Związku Radzieckiego zastąpią waszą elitę?

– Tak jest, o ile potrafią i nie będą się wyrywać za nami. Oni już latami na to czekają. Nie boją się Polaków. Inaczej byliby już się wybrali do Birobidżanu, do żydowskiej republiki nad Amurem.

– Czy nie odstraszają was trudności i niebezpieczeństwa wśród których trwa Izrael? Czterdziestu milionów zawziętych Arabów dokoła nie można lekceważyć.

– Polacy powinni to najłatwiej zrozumieć. My chcemy mieć nie tylko duchowe ognisko czy Homeland, lecz państwo tak mocne by się mogło obronić przed czyhającą agresją Semitów arabskich. Do tego trzeba nam ludzi, żołnierzy, masy uderzeniowej. Chcemy w ciągu dziesięciu lat doprowadzić ludność Izraela do trzech milionów i zasiedlić nowe tereny. To nie jest emigracja lecz repatriacja.

– Imponujące zamierzenia. Będą wymagały ogromnych środków materialnych i walorów moralnych. Już pierwsi syjoniści o tym wszystkim marzyli a jeszcze bardziej dyskutowali.

– Niech pan nie żartuje z ideologów-syjonistów. Ja sam byłem zapalonym syjonistą za młodu. Wtedy kpiono sobie że syjonista to jest taki Żyd, który drugiego Żyda wysyła do Palestyny. Teraz ja wysyłam samego siebie i żonę z dziećmi i kilku krewnych. To jest mój obowiązek. A poza tym jest to kraj marzeń i cudów, gdzie powstaje nowy naród hebrejski, z Żydów zachodnich i wschodnich, marokańskich Sefardim i niemiecko-polskich Aszkenasim, z Żydów przybyłych z krajów arabskich i z Indii. Izrael jest „melting pot”, z którego wyjdzie nowy typ Żyda, odważny i konstruktywny, bez narowów ghetta.

– Tak to widzicie wy, inteligenci, przez pryzmat ideału. Lecz ten Żyd, który miał sklep albo jatkę rytualną, a dzisiaj jest co najmniej dyrektorem w przemyśle konfekcyjnym czy mięsnym, patrzy bardziej materialnie i kalkuluje czy mu się to opłaci. Tutaj już porósł w piórka. A tam co? Weźmie łopatę w ręce i pójdzie kopać kanał nawadniający? I tak tam jest już nadmiar adwokatów bez procesów i lekarzy bez pacjentów.

– My dobrze wiemy że Izrael nie zarabia ani na swoje utrzymanie, ani na swoje inwestycje. Dalszy rozwój tego społeczeństwa jest sprawą honoru wszystkich Żydów amerykańskich i angielskich. Stać ich na to. Już w starożytności płacili Żydzi, rozproszeni po miastach greckich i rzymskich, podatek na świątynię w Jerozolimie. Obecnie każdy Żyd musi opłacać tak samo szekel na Syjon. A z pożyczkami amerykańskimi wpłynęło już miliard dolarów do Izraela. Czy wy, Polacy, możecie marzyć o takiej sumie? Trzy miliardy marek w towarach za szkody hitlerowskie płynie z Bundesrepubliki do Izraela. Stary wyga Adenauer zrozumiał że trzeba się okupić, aby Żydzi amerykańscy nie pluli Niemcom w kaszę, kiedy ci także potrzebowali dolarów i usamodzielnienia. Pytam, ile miliardów marek dostała Polska jako odszkodowanie za szkody i krzywdy? Na wszystko wystarczy w Izraelu.

– Armia izraelska niewątpliwie świetnie się spisała na Synaju. Skąd oni mają takie wojsko? Poza tym, zdaje się, niejeden emigrant czy repatriant zamiast do Palestyny w rozpędzie dolatuje do Australii lub Afryki Południowej. Przychodzi mi na myśl że jeden mój znajomy, chrześcijanin, żonaty z Żydówką, przysłał wiadomości z Nowej Zelandii, gdzie wyrabia masło. J. P. Sartre napisał w swoich „Rozważaniach o kwestii żydowskiej” że chrześcijanie stworzyli Żydów. Widocznie tutaj z chrześcijanina zrobił się Żyd, bo jakże inaczej byłby wyjechał?

– Kolejno odpowiem. Ma się dolary – ma się wojsko. Egipcjanie, to barany a nie żołnierze. Wyście się przyzwyczaili Żydów uważać za tchórzy. Widzicie że umieją nacierać nie tylko krzykiem. Trzeba pamiętać że Tytus z tak bitnym wojskiem, jak rzymskie, przez pięć miesięcy musiał oblegać Jerozolimę.

„Jeżeli ktoś opłaci sobie sam koszty przejazdu i nie chce pozostać w Palestynie, to może jechać sobie dokąd mu się podoba, ale zdarzało się, że jakiś ganef wyjechał na koszt Izraela, a już na pierwszym etapie, w Wiedniu, się urwał. Obecnie się takich huncfotów lepiej pilnuje. „Rozważania” Sartre’a znam. Nikt nie może zrozumieć jego żonglerki słów. Według niego Żydzi raz istnieją jako rasa, a raz tylko jako urojenie. Błyskotliwy, ale kiepski obrońca Żydów.

„Australia jest bogata i wydaje się być bardziej bezpieczna niż Europa. Nic dziwnego, że jest atrakcyjna dla tych co się boją twardego życia w Izraelu. Ten maślarz, który dojechał przez Izrael do Nowej Zelandii, miał szczęście, bo się ożenił z Żydówką. Może być że go przewiozła jako używany mebel. Bo graty domowe wolno zabierać repatriantom.

– Spostrzegam że skutkiem tej wielostronnej migracji następuje wyraźna koncentracja Żydów w Ameryce i na Bliskim Wschodzie a liczba Żydów w Europie dalej spada. Nie wiemy ilu Żydów wyemigrowało po wojnie z Polski a ile jeszcze pozostało. Ogłoszona statystyka nie uwzględnia wyznań.

– Szacunkowo jest ich od 100.000 do 150.000. Polska nieodwracalnie przestała być rezerwuarem biologicznym narodu żydowskiego. Ale placówki całkowicie chyba nie opuścimy.

– Doktorze, dużo spraw pan oświetlił, obiektywne okoliczności i subiektywne motywy, skłaniające Żydów do zmiany ojczyzny. Muszę jednak powrócić do pierwszego pytania. Czy wrogie nastawienie ludności – jawne lub ukryte – wygania Żydów z Polski?

– Cieszę się że miałem sposobność wyłożyć to co ja i wielu innych Żydów myślimy. Ciśnienie jest normalne. Nie należy wywoływać duchów. Nie antysemityzm wystrasza nas z kraju. Powtarzam że go nie ma. Jest to sztuczny straszak w grze politycznej, krajowej i międzynarodowej. Przewiduję że będę tęsknił czasem za Polską jak już tęsknią ci, co wcześniej wyjechali. Nie tęskni się za piekłem.


http://retropress.pl/wiadomosci/czy-antysemityzm-ruguje-zydow-z-polski/

Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:40, 02 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bluszcz/ 04.06.1910/ Warszawa/ Rok 46, Nr 23

TADEUSZ KONCZYŃSKI

Polska a Syon (II)

Litwacy, rozporządzający prasą żargonową, której technikę wzorowali na pismach żargonowych amerykańskich, zbrojni w kapitały wyniesione z pogromów, w energję i śmiałość, które ich otoczyły nimbem poszanowania wśród mas proletaryatu żydowskiego, ufni nadto w łaskawość i pobłażliwość rządu (bo tak umiejętnie władają językiem urzędowym i tak chętnie gotowi nas rusyfikować) – odrazu zajęli wśród żydów polskich stanowisko wyjątkowe, narzucające się i poczęli tworzyć opinię mas żydowskich, nie oglądając się na żadne względy historyczne i kulturalne.

Od czasów dni rewolucyjnych zrzucili maskę, jeżeli jaką dotychczas jeszcze nosili, i zdeklarowali się, jako wrogowie naszych ideałów narodowych, jako wrogowie nieubłagani żydów, którzy chcieli żyć na dawnej stopie przyjaznej z Polakami, wreszcie, jako wrogowie naszych aspiracyi polityczno-narodowych.

Od szyderstw z emblematów polskich, aż do aroganckiej i zuchwałej napaści na gości czeskich, był to jeden ciąg niechęci i wrogiego nastroju, wnikającego do ich teatrów, dzienników i towarzystw. W ten sposób, wobec braku przeciwwagi należytej ze strony żydów polskich, zaskoczonych agresywnością i uśpionych być może milczeniem prasy polskiej, zwichnięta została równowaga dotychczasowego współżycia między nami a masami żydowskiemi.

O tę równowagę pierwotną nam chodzi i dlatego rozpatrzymy elementy pojedyncze walki i środków, użytych przeciw nam przez Litwaków, aby wysnuć następnie wnioski zasadnicze i zsumować nasze pojęcia i nasze pia desideria odnośnie do kwestyi żydowskiej.

* * *

Rozróżniamy wojujący syonizm i wyrosły z niego separatyzm żydowski, jako bazis walki – a jako środki użyte w walce: żargon w prasie, w teatrze, na odczytach i polityczną rywalizacyę.

Syonizm jest produktem nie bardzo dawnym. Nie znały go zupełnie wieki średnie i nowoczesne. Wśród szalejących prześladowań i powtarzających się nieustannie autodafe’ów, wśród tragicznych tułaczek z kraju do kraju, z miejsca jednej masakry na drugie, wśród utraty wszelkich swobód politycznych, społecznych i towarzyskich nigdy nie występowała wśród żydów myśl o narodowościowej w ścisłem tego słowa znaczeniu niezależności. To, co miało jakąkolwiek łączność z ową ideą, było raczej tęsknotą religijną, niż świadomą myślą polityczną.

W Polsce przyjęci gościnnie przez Kazimierza Wielkiego, cieszyli się już na początku XVII-go wieku pełną swobodą – mogli uprawiać rolnictwo i rzemiosła, prowadzić handel i gospody, książki ich wychodziły bez cenzury, mieli nakoniec własne (dla przestępstw wewnętrznych) sądownictwo.

Jeżeli historya całej Europy zachodniej, Rosyi i Rumunii splamiona jest krwią żydowską i rabunkami, popełnionymi na żydach, to żaden dziejopis żydowski nie zdoła wykazać w historyi polskiej ryczałtowych, krwawych porachunków z nacyą żydowską.

Syonizm, jako idea powstaje po roku 1880. Był to okres między rokiem 1880-1890 wybuchu antysemityzmu w całej Europie. Pchnięcie tej fali antysemickiej dały bezlitosne pogromy Żydów w Południowej Rosyi, które wybuchły wkrótce po śmierci Aleksandra II-go (13 marca 1881 r.). Wówczas setki tysięcy żydów utraciło majątki w Rosyi i poszło na wygnanie. Część ocalałych zatrzymała się w ziemiach Królestwa Polskiego, część rozproszyła się po całym świecie, część wreszcie udała się do kolonji barona Hirsza w Palestynie.

Kiedy weszły w życie w Rosyi (w maju r. 1882) niesłychane ograniczenia Żydów, zarówno, co do granicy osiedlenia, jak również co do uprawy roli i kształcenia, fale za falami Żydów rosyjskich przepływały przez ziemie nasze w drodze za granicę – za każdym jednak razem zatrzymywały się tysiączne rzesze w naszym gościnnym kraju.

W ten sposób dzięki pogromom Żydów i dzięki ograniczeniom ich praw w Rosyi pozyskaliśmy przybyszów, którzy, zapomniawszy o źródle swego nieszczęścia, zaczęli wobec nas występować nie jak przybysze, lecz jak zaślepieni pseudopjonierzy kultury rosyjskiej, oni – ofiary tejże kultury.

Jak rzekłem, między rokiem 1880-1890 wybuchnął antysemityzm – równocześnie zaś, jako odpowiedź na hasła antysemityzmu wyrósł syonizm, głoszący ideał państwa żydowskiego w Palestynie.

Nie temu też dziwić się trzeba, że powstał syonizm w dobie budzenia się aspiracyi narodowościowych w całej Europie, dziwić się jedynie trzeba jego strukturze duchowej.

Do czego dąży syonizm i co jest jego celem? Wolność Żydów w wolnem państwie żydowskiem. Ideał! niewątpliwie! Ideał sam w sobie piękny. Ideał, który, gdyby był spełniony, byłby wspaniałym dowodem, że dwa tysiące lat tułaczki nie zabija narodów, które zachowały w ciągu wieków niewoli stos pacierzowy swojej egzystencyi narodowej.

Ale każdy ideał musi mieć swoją twarz jedną, a nie podwójną. Musi kryć w swej istocie siły, które dają mu moc przetrwania złych czasów, które mu jednają zwolenników wśród swoich i obcych, które szlachetnością i etycznem pięknem opromieniają jego skrzydła.

Polski naród nosi w swych piersiach ideał Syonu polskiego – kocha ideał wolności, ale ten ideał jest zgoła inny. Nasz ideał to nie przedmiot businesu, ale niezależny od nas samych, od naszych obliczeń i rachunków imperatyw! Ideał wolności, który kocha wolność równie swoją własną, jak cudzą -ideał, który nie kopie i nie urąga i nie szydzi z podobnych ideałów cudzych, ale który krwią ofiarną wyraził niejednokrotnie swą wspólnotę z nimi.

Kiedy w Ameryce toczyła się walka o wolność Stanów Zjednoczonych, nasi bohaterowie nie mierzyli łokciem korzyści, jakie odniosą, ale popłynęli na drugą półkulę świata, aby o wolność innego narodu walczyć. Nie odwrócili się plecami na głos wezwania, ale rzucili na szalę walki swoją krew, swoje życie i swoje zdolności.

Wszędzie, gdzie toczyła się wojna z reakcyą w Europie – walczyli nasi żołnierze-ideowcy. Walczyli na Węgrzech pod Bemem, przeciw absolutyzmowi austryackiemu. We Włoszech Mickiewicz formował legie polskie w walce o niezależność ziemi włoskiej. W Turcyi narówni z półksiężycem bili się legjoniści polscy o wolność Porty – od Pirenejów po morze Czarne wszędzie i zawsze stawaliśmy w pierwszych szeregach tam, gdzie wolność była zagrożona, gdzie ucisk dławił najświętsze hasła i uczucia. Przez ideał własnej wolności kochaliśmy takie same ideały w drugich.

I dlatego pamięć tych bohaterskich wysiłków, tych bezinteresownych, idealnych porywów nie zamarła nigdzie i mimo wszystko. W dobie zmateryalizowania wszystkich arkanów życia politycznego na całej kuli ziemskiej, którą to dobę obecnie przeżywamy, wznoszą wdzięczni Amerykanie pomniki Pułaskiemu i Kościuszce, w parlamencie węgierskim deszcz kwiatów sypie się na deputacyę polską, we Włoszech i we Francyi nieoficyalne sfery przy każdej nadarzającej się sposobności umieją zaznaczyć swe gorące sympatye dla narodu polskiego. W Konstantynopolu ministrowie tureccy pochylają głowy i mówią ze łzami w oczach o czynach naszych bohaterów przy sposobności odsłonięcia tablicy pamiątkowej Mickiewicza.

To spuścizna moralna naszego ideału wolności.

A ideał syonizmu? w czem jego siła wewnętrzna? gdzie okazał i kiedy, że jest prawdziwym ideałem? czem dowiódł, że to nie zwykły trick egoizmu, a święty odruch umęczonej duszy żydowskiej? gdzie i kiedy widzieliśmy wyznawców syonizmu pierś przy piersi razem z tymi, którzy również do wolności tęsknią? gdzie i kiedy idealiści syońscy okazali, że kochają ideały cudze, że je umieją wesprzeć i uszanować?

Nigdy i nigdzie! Ci, którzy ten ideał poczęli w swoich sercach, zrobili go przedmiotem pospolitych przetargów. Żydowska rasa nie wyposażyła swego ideału wolnościowego w niezależny i nieskrępowany niczem pęd uczuciowy, ale przeciwnie wycisnęła na nim piętno swej geszefciarskiej techniki. Uczyniła z ideału prosty, egoistyczny postulat narodowy, nie bacząc, że takie postulaty, przed którymi otwiera się droga najwyższych wysiłków, najwyższych poświęceń i najwyższego ukochania, nie może być egipską mumją, martwą i obojętną na postulaty wolnościowe i cierpienia narodowe innych ludów.

Syonizm nie zdobył sobie sympatyi na świecie nie dlatego, że jest ideałem mas żydowskich, ale dlatego, że ten ideał okazał ludom twarz chłodną pospolitego bankiera i składnika żydowskiego, którzy liczą, liczą i jeszcze raz liczą, a nie umieją zdobyć się ani na bezinteresowność, ani na uszanowanie cudzych ideałów. Dlatego też nie ma syonizm mocy zdobywczej, ani wśród ludów europejskich, ani wśród własnych mas żydowskich. Kto chce, aby kochano jego ideały, musi kochać całą duszą cudze, jeżeli są jego własnym podobne.

Skąd ten rozdźwięk między społeczeństwem polskiem a syonistami – skąd ich niezrozumienie i zwalczanie. Przed ideałem, jeżeli jest prawdziwym ideałem, uchylimy czoła – przed pospolitą, handlarską maksymą lub przed pospolitem egoistycznem hasłem szowinizmu żydowskiego – nigdy!

Syonizm w swej dzisiejszej formie jest komiwojażerem brutalnego egoizmu narodowościowego – a nie jest apostołem haseł wolnościowych. Polacy, walcząc w imię swego ideału, walczyli zawsze „za naszą i waszą wolność” – syonizm, kiedy walczy, to walczy pod hasłem: „za naszą wolność, na pohybel drugim”. Stąd nienawiść, z jaką syonizm spotyka się wśród ludów europejskich.

Uszlachetnijcie, panowie syoniści, wasz ideał, nauczcie się w imię swego ideału szanować cudze uczucia, wspierać usiłowania wolnościowe innych narodów, a pozyskacie sympatye dla waszego kopciuszka.

Naturalnem dzieckiem syonizmu jest seperatyzm narodowców żydowskich, który w najjaskrawszej formie na całej kuli ziemskiej wystąpił właśnie w Królestwie Polskiem. Praktyczny, handlowy zmysł żydowskich agitatorów powiedział im, że ideał syonistyczny zbyt jest daleki i że rentowniej będzie urządzić sobie i przywłaszczyć sobie tam ojczyznę, gdzie się oni znajdują. Na ziemiach polskich wystąpili też ze swojemi aspiracyami bez żenady. Ich etyka handlowa nie rozróżniała rzeczy szlachetnych od nieszlachetnych. Najłatwiej i najtaniej kupić lub przywłaszczyć sobie można cudzą własność, jeżeli ten ktoś znajduje się w warunkach wyjątkowych.

W takich właśnie warunkach wyjątkowych znajduje się naród polski w cesarstwie rosyjskiem. Separatyści żydowscy, zapominając, skąd przybyli i w jakich warunkach przybyli, widząc, że jest interes do zrobienia, zabrali się do rzeczy z arogancyą i zuchwałością brutalną. Powiadają, iż skoro już są na ziemi polskiej, to mają do niej wszelkie prawa, mogą zamknąć się we własnej kaście, odciąć się od społeczeństwa polskiego, żądać dla siebie wyłącznych praw i przywilejów, kpiąc sobie z polskich, narodowych aspiracyi, nie biorąc żadnego udziału w pracach zbiorowych społeczeństwa polskiego i odciągając nawet tych Żydów od nas, którzy pomni dawnej historyi, są nam przychylni.

Jest to polityka korsarzy, którzy na morzu polskiem chcą potworzyć wyspy separatyzmu żydowskiego, a czerpiąc swoje bogactwa i środki do utrzymania ze społeczeństwa polskiego, mogą w każdej chwili dogodnej zwrócić się ławą przeciw temu samemu społeczeństwu.

Zapytać się trzeba, gdzie i jaki naród zezwoliłby na wytworzenie się we własnym łonie nienawistnych mu, odseparowanych od niego organizmów – gdzie i który naród dopuściłby kogokolwiek do podobnego pasożytniczego toczenia własnego pnia ze szkodą i ujmą dla siebie? czy Rosyanie, którzy każdy żywszy odruch wśród Żydów tłumili najsilniejszemi represyami, – czy Niemcy, wśród których antysemityzm przybrał najjaskrawsze formy? czy Amerykanie? czy można, choć na chwilę przypuścić, iż separatyści żydowscy, którzy by rzucili w Stanach Zjednoczonych hasło wyłączności i obcości Żydów na ziemi amerykańskiej, którzyby chcieli żyć ze społeczeństwa amerykańskiego, a równocześnie urągali jego ideałom i ze wzgardą odsuwali się od wspólnej pracy dla dobra Stanów Zjednoczonych – że ci separatyści mogliby się ostać w ojczyźnie Waszyngtona i że gniew społeczeństwa amerykańskiego nie zmiótłby ich jak plewy do morza?

Separatyści-narodowcy żydowscy, jako sprytni geszefciarze mniemają, iż właśnie tu, w naszym kraju, jest interes do zrobienia, gdzie są „wyjątkowe prawa” i wyjątkowe okoliczności. Na licytacyę wystawia się kundmanów, znajdujących się w wyjątkowo złej sytuacyi – dlaczego nie zrobić takiego interesu z narodem np. polskim i np. w Królestwie Polskiem.

Nie rozumieją oni, że ich zmateryalizowany pogląd na rzeczy nie da się żywcem przenieść z dziedziny handlu do dziedziny życia politycznego i społecznego. Za gruboskórni są i za mało subtelni, aby pojąć, iż właśnie w tych wyjątkowych okolicznościach, w jakich znajduje się społeczeństwo polskie, powinni zachować tem głębszy takt, tem większy szacunek i współczucie wobec naszych ran narodowych.

Powinni również raz zrozumieć, że społeczeństwo polskie skrępowane i pozbawione praw pełnej samoobrony, musi wobec ich agresywności wrogiej zająć takie stanowisko, jakie mu konieczność narzuciła, powinni zrozumieć, że właśnie owe wyjątkowe prawa, które oni wyzyskują, grożąc np. obaleniem samorządu, jeżeli nie uznamy ich separatystycznych tendencyi w przyszłym samorządzie miejskim i wiejskim – mogą zmobilizować całe społeczeństwo polskie do samoobrony, a wówczas krzyk separatystów-narodowców na polski bojkot i polską ekskluzywność będzie śmiesznym krzykiem handlarzy zawiedzionych w swych obliczeniach.


http://retropress.pl/bluszcz/polska-a-syon-ii/


......................................

TAK Niszczono Polską elektronikę UPADEK DiORY



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:11, 02 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak zawsze kontrowersyjnie ale warto wiedzieć


Konfederacja "Targowica Oszołomów 2019" - Leszek Bubel




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:55, 03 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jewish Lies about the German Crime in Jedwabne [EN subtitles] - Leszek Bubel




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:13, 03 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Byla kiedys muzyka...

Barry White Top 20 Best Soul Love Songs Barry White Gretest Hits Barry White Best Of Playlist





Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:14, 03 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SUPER !!!

Polski ksiądz śpiewa piosenkę o Ojczyźnie !




Razem przeciw cenzurze!

youtube]https://www.youtube.com/watch?v=7NkZW-S4wRw&feature=share[/youtube]



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:31, 03 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ks. Stefan Ceberek - Składanka Piosenek



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:37, 03 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mocna odezwa do Episkopatu i wiernych




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:27, 04 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powstanie Warszawskie. Historia Bez Cenzury





Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:36, 05 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pytanie na ,które Goss nie bedzie mogl odpowiedziec Smile

Nawet przy swoim talencie do kłamania i udowadniania,ze czarne to białe i odwrotnie mam do tego błazna pytania ,na ktore nie bedzie mogl odpowiedziec:
GROSS .. PODAJ NAM DATE -DZIEŃ- WYBUCHU 'POWSTANIA' W GETCIE .

Tylko tylko.
Prawda jest taka ,ze NIE BYŁO ŻADNEGO "POWSTANIA" a jedynie odizolowane walki małych grup żydowskich ,na które natknęli się Niemcy w czasie oczyszczania getta.
To nie było powstanie .
Tyle tylko ,ze w poszukiwaniu nieistniejących bohaterów po raz kolejny trzeba poprawiać żydowska historie Smile

Tym bardziej ,ze trzeba przeciez stworzyc jakas 'rasowa' przeciwwagę do zrywu Polaków w postaci Powstania Warszawskiego.
Doszlo juz do tego ,ze pilkarze żydowscy po przegranym meczu fotografowali się pod POMNIKIEM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO udajac ,ze stoja pod pomnikiem w getcie.

Gross,ponawiam pytanie: PODAJ MI DATE WYBUCHU 'POWSTANIA" W GETCIE i DATE JEGO OFICJALNEJ KAPITULACJI .

Jerzy Ulicki-Rek
Wolna Polska zaczyna się tutaj
[/size]

https://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=1&t=30576


...............................
Musimy powstrzymać brutalne ataki na Kościół i wierzących!

https://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=3&t=30577


Wazny material.
Jerzy .(ATEISTA)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:31, 05 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lista zdrajców Polski? A numer ich to 44 i 7. Sejm RP, Aleksander Jabłonowski.




Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:50, 05 Sie '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kowal zawinił, Cygana powiesili. Powrót seryjnego samobójcy? Grzegorz Braun




Hieny polityczne, tęczowy terror i Żorżeta, która nie pozostawia Polsce żadnych złudzeń




Robią nas w konia: HIT Dlaczego NIE PARTIA! (wydanie specjalne, inicjatywa 1Polska)





Czy spekulacja to kradzież? Karoń - Gniadek - Piwoński - Wiśniewski - Zaorski - Debata



Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3 ... 204, 205, 206 ... 287, 288, 289   » 
Strona 205 z 289

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Moje pierdoly
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile