Służba despotyzmowi i fałszowi
To patriotyzm … wszarzy.
Albert Camus
Tak naprawdę …
niewiele pomaga Żydom stałe wypominanie
i protesty przeciwko Narodowi …
od którego doznali najmniej krzywd.
Sir H. Rumbold,
ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce
Spotwarzona przeszłość
czyli
o żydowskich zbrodniarzach wojennych
Roman Kafel
Copyright: Roman Kafel
Niniejszą pracę poświęcam Zosi - mojej żonie
Autor, kwiecień 1996 r.2
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
Spis treści ............................................................................................2
Wstęp...................................................................................................3
Za Austrii .............................................................................................5
Ofiarny stos........................................................................................10
Przed wojną........................................................................................18
Wojna.................................................................................................42
Emigracja...........................................................................................53
Zagłada...............................................................................................60
Pomoc ................................................................................................63
Wybawcy ............................................................................................74
Funkcjonariusze.................................................................................82
Opór...................................................................................................91
Rewolta warszawskiego getta..............................................................93
Partyzantka żydowska ...................................................................... 103
Niezałatwione sprawy ....................................................................... 111
Posłowie ........................................................................................... 12
Wstęp
Urodziłem się u stóp Karpat, zaraz po II wojnie światowej, której złowrogi cień
towarzyszy mi całe życie. Dzieciństwo wypełniały opowieści krewnych i sąsiadów
o łapankach, partyzantce AK, Niemcach, UPA, Żydach, Ruskich i … UB-owcach.
Opowieści te zawsze miały swoją chronologię. Od tamtego czasu, używam tej
chronologii na swój własny, prywatny użytek, dopasowując do siebie wydarzenia,
którymi zajmuję się już jako dorosły.
Kiedy miałem cztery lata, patrząc z rynku Rymanowa na zrujnowany duży
budynek z łukowymi otworami okien, zapytałem swego Ojca:
- Tato, a to co?
- Synagoga, synku!
- A co to jest synagoga?
- To kościół dla Żydów.
- Tato, a co to Żyd?
- Nie co, ale kto! … Boże Ty mój - westchnął Ojciec - gdyby ktoś parę lat temu
powiedział mi, że będę musiał tłumaczyć swojemu dziecku co to jest Żyd, i że nie będę
mógł mu pokazać w Rymanowie Żyda, myślałbym, że zwariował!
Stojący na przystanku świadkowie tego dialogu poważnie kiwali głowami.
Brzdąc, nie mogłem pojąć, jak można było spalić ludzi!
- Dlaczego? Po co? Za co?
- Za nic dziecko, za nic. Za to, że byli Żydami!
Był to dla mnie wstrząs, który wrył się bardzo głęboko w moją psychikę.
Oceniając z dystansu lat jestem coraz bardziej pewny, że wpłynął na całe moje życie.
Wpłynął na to, że odbieram świat na swój własny specyficzny sposób, starając się
odpowiedzieć na pytania jakie życie stawia.
Poświęciłem dość dużo czasu, aby znaleźć jak najwięcej informacji o owej
spopielonej społeczności. I wydawało mi się, że znalazłem wszystko co możliwe,
że wiem wszystko. Że posiadam pełną informację. Że mogę zamknąć ten rozdział
mego życia i tę nienaturalną ciekawość. Miałem informacje, ale nigdy nie miałem do
czynienia z Żydami, z żywymi ludźmi. Zajmowałem się tym tematem jak czymś
martwym i odległym. Jak badaniem historii starożytnego Babilonu, Kartaginy,
Rzymu …
Los rzucił mnie do Ameryki, gdzie przeżyłem drugi szok.
Jeden z moich klientów wyciągnął na powitanie rękę, na której wytatuowany
miał obozowy numer. Kiedy dowiedział się, że jestem Polakiem, stał się bardzo
serdeczny. Poznał z innymi; ich stosunek do mnie był taki sam.
Pewnego dnia zupełnie przypadkowo spotkałem go z jego synami. Pierwszy raz
zetknąłem się z taką wrogością - świetnie skrywaną za parawanem amerykańskiej
grzeczności. Wrogość ta emanowała z dwóch młodych, wykształconych mężczyzn
z taką siłą, że można było ją fizycznie czuć. Podzieliłem się moim spostrzeżeniem ze
znajomym.
- Widzisz, oni Polskę znają tylko ze szkół. A człowiek zaganiany i nie ma czasu na
prostowanie pewnych rzeczy.
- Jakich rzeczy? Prostowanie czego?
Zacząłem od nowa …! 4
Tym razem o tamtym czasie opowiedzieli Żydzi i ich własna martyrologiczna
literatura. Polskie obozy koncentracyjne, bliska współpraca Polaków z Nazistami!
Polacy gorsi niż Niemcy! Polacy znajdujący samozadowolenie w udręczeniu Żydów!
Polska nienawiść! Polski zwierzęcy antysemityzm! Wspomnienia, pamiętniki, filmy
(wiele filmów) Shoah, Wiatry wojny, Lista Shindlera, etc., etc … Ta wersja wydarzeń
postawiła na głowie wszystko, co na ten temat dotychczas słyszałem od własnych
bliskich i Rodaków, wszystko czego dowiedziałem się z polskiej bibliografii. Czyżby
celowo karmiono mnie - nas - fałszem? Dlaczego? Po co?!
Za wszelką cenę postanowiłem dotrzeć do Prawdy! Ale gdzie znaleźć Prawdę???
Po dość długim okresie poszukiwań i przekopywania się przez literaturę
żydowską, dotarłem do źródeł opowiadających jeszcze jedną, ale jakże inną, wersję
tamtego czasu. Wersję przerażającą, skrzętnie i z nie maskowaną bojaźnią skrywaną.
Spisane relacje i dokumenty, zatrzęsienie dokumentów … Już niewielka ich część
wywołuje zdumienie i grozę. Ofiary zza grobu dają świadectwo prawdzie … Ich
Prawdzie. To tylko część ujawnionych dokumentów; inne spoczywają w archiwach
i do dziś nie wiadomo, czy kiedykolwiek ujrzą światło dzienne. Dokumenty pilnie
strzeżone w archiwach rodziny Goodman w Londynie, Efisz w Zurichu, Sternbuch
w Montreux oraz Griffel i Weissmandel w USA.
O tamtym czasie opowiadają dokumentując źródła świadkowie, Żydzi, których
chlebem duchowym były Tora i Talmud. Żydzi, którzy wybrali godną śmierć zamiast
spodlonego życia. Żydzi, którzy pozostali wierni Przymierzu. Żydzi, którzy chcą
Prawdę o tamtym czasie zachować dla swego narodu. Niejednokrotnie są to ludzie,
których dopiero ta właśnie Prawda doprowadziła z powrotem do ich żydowskich
korzeni.
Jest to opowieść o żydowskich zbrodniarzach wojennych, gorszych niż Niemcy.
Gorszych niż polscy szmalcownicy.
Gorszych, bo swoich - żydowskich!
Gorszych, bo do dziś nie rozliczonych i nie ukaranych!
Tę wersję Wam opowiem … 5
Za Austrii
Na początku był biedny, ale szczęśliwy i barwny świat austriackiej Galicji. Świat
kolorowych jarmarków w Rymanowie. Pełen Żydów, Łemków, Polaków;
handlujących, kłócących się i upijających w szynkach, katolickich i żydowskich,
rozpoznawanych po tym, że w jednych przegryzano kiełbasą, a w drugich gęsiną.
Świat ten tworzył całość, a zarazem podzielony był według boskiego porządku,
którego nigdy nawet nie przyszło do głowy komukolwiek negować.
Najbardziej eksponowanymi postaciami zawsze byli Proboszcz, Rebe i Pop.
Że podział taki był słuszny dowodził fakt, że niebezpieczny pożar kościoła, który
już groził zagładą całego miasta, został cudem opanowany - nie wspólnym wysiłkiem
gaszących (nawet wtedy nie pamiętano jakiej narodowości, bo gasiły wszystkie), ale …
dzięki wspólnym modłom tych trzech duchownych - tam na miejscu … przy ogniu …
Na oczach wszystkich ucichł wiatr, ogień przygasł …
Dalej szli adwokaci, sędziowie, lekarze, nauczyciele, urzędnicy, policjanci - ci, do
których zwracało się - Pan. Słowo "Pan" wyjaśniało wszystko. Nikt nie wyobrażał
sobie nawet, by sędziemu powiedzieć Moszku, albo policjantowi Józefie … Panowie
chodzili do tych samych szynków, ale oczywiście do innej izby. Pili oni lepsze trunki
i zagryzali w zależności, gdzie pili i gęsiną, i kiełbasą.
Za nimi plasowali się rzemieślnicy i właściciele sklepików, więksi gospodarze,
młynarze, handlarze bydła i koni. Ci znali się w całej okolicy, handlowali najczęściej,
pili zawsze i od czasu do czasu bili. Nie, broń Boże, nie o żadne wyznanie, język czy
narodowość - Panie zachowaj; bili się honorowo, po pijanemu o rzeczy jak
najbardziej realne. A to, że w ferworze targu nazwał dorodnego byczka cherlawym,
albo nie chciał wypłacić do końca, albo wręcz oszukał jeden drugiego: a to podmienił
materiał, albo zmienił fason butów, albo za zgodzoną świnię podstawił innego
wieprzka. W bijatyce więcej było szamotaniny niż razów, bo nikt nie pozwalał bić się,
bo jakże to wypada; wszyscy rozdzielali zwaśnionych, co zresztą w oparach gorzały
nie zawsze prowadziło do pokoju, a nieraz wręcz odwrotnie …
Ważną rolę odgrywały słowa. Słowa - wyzwiska. Parszywy Żydzie, Głupi Goju,
Myszygenie, Szmoku, Czubaryku, Ślipyj Lachu. Słowa te wbrew pozorom nie były
wcale obraźliwe - ot rodzajniki, aby wiadomo było kto z kim i komu. To dopiero
później rozpoczęły się roztrząsania, czy parchu to obraźliwie, czy nie (o goju -
hebr. ścierwo - jakoś nikt nie wspomina). Owszem, dla akademików było to
obraźliwe, bo w zasadzie oni parchów nie mieli. Tam na Jarmarku rzadko kto ich nie
miał i to bez różnicy na wyznanie, więc nie było się i o co obrażać.
Ci, którym mówiono Pan, tytułowali się nawzajem mecenasie, doktorze, hrabio
… Salon tworzył swoją etykietę, z "proszę, przepraszam … panie hrabio, panie
doktorze …", a Jarmark swoją. Przepychając się wśród wozów, cieląt, świń
i straganów, otrząsając z buta gówno czy wyciągając bat z … oka, używało się innych
form grzecznościowych, typu ty głupi goju, ty myszygene, ty szmoku, ty parchu, ty
czubaryku, ty bucu, ty … ty …
Na samym dole jak zawsze była biedota. Robotnicy kontraktowi, sezonowi
i rolni, parobcy, woźnice, pomocnicy, służący/służące, żebracy. Ich jedynym celem
było - nie być głodnym i przeżyć.
Owa grupa społeczna, zazwyczaj pomijana i niesłusznie lekceważona przez
wszystkich, także przez historyków, odgrywała moim zdaniem od wieków rolę 6
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
najważniejszą, rolę że tak powiem rasowego, biologiczno-genetycznego katalizatora.
Wśród niej bowiem rodziło się dość dużo dzieci. Nie zawsze chcianych czy ślubnych,
ale za to jakże dorodnych. Nikt się też nie dziwił, skąd w rodzinie Aarona pojawiło się
jasne chłopię, z niebieskimi (jak Jaśkowe furmanowe) oczkami, lub w rodzinie
zacnego gospodarza czarnowłosa i ciemnooka dziewczynka, podobna na dodatek do
biednego ale jakże przystojnego Mońka - blacharza.
Blondaska obrzezywano, czarnulkę chrzczono i życie toczyło się swoim torem. Czy był
czas na roztrząsanie takich drobiazgów? Zreszta po co roztrząsać, jaki by to miało cel!
Na tym poziomie nikt nie prowadził dyskusji o wielkiej polityce, o różnicach
rasowych i wyznaniowych. Co prawda przewodnicy duchowi starali się to tłumaczyć,
a ponieważ to i tak zgadzało się z zastanym boskim porządkiem, wszyscy byli
szczęśliwi.
Żyd - że jest Żydem; za nic by nie oddał swego Żydostwa. Uważał się za potomka
Dawida, syna Wybranego Narodu. Umiał czytać i pisać, znał Torę i Talmud. Gdzież
tam mu się równać do takiego ciemnego Polaka, niewiele różniącego się od
inwentarza, który hodował. Bijącego swoją babę i bachory, żrącego trefną kiełbasę
i upijającego się do nieprzytomności.
Polak cieszył się, że jest Polakiem, a nie Żydem. Był katolikiem, modlił się w tym
samym kościele co dziedzic, starosta. To on był Panem tej ziemi, Kmieciem - nie tam
jakiś przybłęda Żydek. Wypędzony - i słusznie - z Ziemi Świętej, za straszliwy grzech
odrzucenia Zbawiciela. Za straszne słowa samopotępienia starszyzny żydowskiej,
wg Ewangelii "Krew Jego na nas i na syny nasze!", musi pokutować. Za Ojce swoje,
musi ubierać się w śmieszne chałaty, tałesy, nosić brodę, jeść śledzie, śmierdzieć
czosnkiem i mieć kupę rozwrzeszczanych bachorów, które zamiast paść krowy drą się
w haderze cały dzień. No i co by taki nie robił i tak wyląduje w końcu w Piekle.
Ustalony porządek rzeczy, Żyd - Żydem, Polak - Polakiem, Rusin - Rusinem, tak
jak kobieta jest kobietą, a mężczyzna - mężczyzną.
Co prawda dochodziło czasami do zadrażnień, ale nigdy zatargi takie nie powstawały
oddolnie. Zawsze znalazł się nadgorliwy albo ksiądz, albo rew, czy pop, albo jakiś inny
akademik i mieszali ludziom w głowach. Stąd też lud wiedział, że po dopuszczeniu się
pospolitego wykroczenia sięgać trzeba do wzniosłych usprawiedliwień. "Pobiłem
Żyda, bo … ukrzyżował Chrystusa!" - a co?.. Miał się przyznać przy wszystkich
w sądzie, że pobity Moniek chciał go zastąpić przy pomaganiu pani Sędzinie
w "rozpalaniu pieca"?!
Nikt z "normalnych" ludzi nie pamiętał od kiedy w Rymanowie mieszkali Żydzi;
wiedzieli to natomiast i ksiądz i rabin, ale kto by tam im o takie rzeczy głowę
zawracał?
I nikt z "normalnych" ludzi nie pamiętał, aby te dwa światy mieszały się ze sobą
w jakikolwiek inny - niż dopuszczony boskim prawem, krewkością lędźwi, czyli
ustalonym porządkiem rzeczy - sposób.
Dwa światy obce kulturowo i religijnie (z upływem wieków coraz mniej różne
antropologicznie), ale za to oddzielone językiem, pismem, obyczajem, a przede
wszystkim wzajemną tolerancją i poszanowaniem odrębności,
poszanowaniem prywatności.
Egzystowały te światy obok siebie jak oliwa z wodą. Na Jarmarku mieszały się tak, że
nie można było rozróżnić co jest co. Po Jarmarku oddzielały się od siebie idealnie -
jedni sobie, drudzy sobie.
Zwiastuny kataklizmu pojawiły się dużo wcześniej. Jak wspominali starzy,
gdzieś jeszcze za Franciszka Józefa (świeć Panie nad jego dobrą duszą).7
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
Pierwsi zaczęli hrabiowie. To oni, ratując zadłużone do końca i zagrożone licytacją
majątki, żenili się z córkami bogatych Żydów. Lud patrzył na to ze zgrozą, bo
wiadomo było, że do niczego dobrego to nie doprowadzi.
Roześmiana, szczęśliwa para młodych mijająca w bryczce czekających w kolejce
pod Petrowym młynem, była tematem wielu uwag.
- Lejbuś widzisz - to nowa dziedziczka, ponoć ją hrabia aż z Włoch przywiózł.
- Eeee, jaka tam ona Włoszka, ona jest nasza - Chajka z Preszowa. Byłem po konie na
Węgrzech to mi nasze powiedzieli. Ale nie mów, że wiesz ode mnie bo mi stary drzewa
nie sprzeda!
- O Matko Przenajświętsza!!! Hrabia z Żydówką??? O Jezu!!! A co na to wasi?
- Nu, co nasi? Wszyscy tam u jej ojca w kieszeni siedzą, nawet rew. Stary ponoć
nawet od jakiegoś barona Rakuszana, pederasty hrabiostwo kupił. E … tfu!!! Na
Serufay'Ku!
Ryba psuje się od głowy! Wiedzieli o tym wszyscy. Za hrabiami poszli w ślady
inni. Nieee … oczywiście nie "normalni" ludzie, ale … akademiki. Doktorzy, adwokaci,
nauczyciele, artyści. Wyjeżdżali do Lwowa, Wiednia, Krakowa, Pragi i wracali
odmieńce. Nie rozróżniłeś Żyda od katolika, a ich obu od Rusina. Modne ubrania,
modne fryzury, modne maniery. Śmiali się z proboszcza, rewa i popa jednakowo.
Przenosili do większych miast. Za żony brali nowoczesne kobiety, które wyglądały
i zachowywały się podobnie. Boski porządek rzeczy został zburzony raz na zawsze.
Czy nie było w tym winy "normalnych" ludzi? Toż to oni przecież od ust
odejmowali sobie strawę, by wykształcić dzieci. Wysyłali je do szkół, na uniwersytety.
Jaki to zaszczyt był mieć syna studenta! Nie, nie tylko dla ojca czy rodziny, ale i dla
całej wsi. Do tego diabelski wynalazek psychoanalizy dra Freuda, rower i … wakacje.
O czym mógł porozmawiać student z normalnymi chłopakami? Przyjeżdżali do nich
koledzy, ze studiów, nie zawsze byli to katolicy.
Następowała błyskawiczna sekularyzacja kultury. To powodowało rozbudzenie
polityczne. Polityczne nadzieje. Nowe czasy łamały ustalony porządek. Stare ramy nie
mogły utrzymać młodzieży.
Rzesze młodych z żydowskich sztetli szukały nowej tożsamości. Znajdowały ją
w wyidealizowanej doktrynie socjalistycznej; identyfikowały się z międzynarodowym
ruchem robotniczym (komuniści) lub z narodem polskim, uznając socjalne
i asymilacyjne procesy za nieuniknione (socjaliści-syndykaliści wyznania
Mojżeszowego). Socjaliści narodowi uznawali konieczność emigracji do Palestyny,
odbudowy i powrotu do Eretz Ysroel (syjoniści). No a dla starej, największej grupy
tradycyjnych, ortodoksyjnych Żydów polskich Ojczyzną była Polska, a duchową Eretz
Ysroel - Tora i Talmud.
Mniejszość żydowska tak w Polsce, jak i w Europie zawsze była doskonale
zorganizowana. Niebagatelny na to wpływ miało wiele czynników. Millenia
doświadczeń, powszechność szkolnictwa, ogromna, nie mająca sobie równych
starożytna wiedza elity żydowskiej. Wysoki stopień zorganizowania socjalnego
społeczności żydowskiej budził bezgraniczne zaufanie jej członków do grup
przywódczych i do samej społeczności. Stała łączność wspólnot wyznaniowych
rozrzuconych po całej diasporze powodowała, że elity żydowskie były doskonale
poinformowane w sprawach zarówno politycznych, jak i socjalnych.
Talmudyczne prawo bezwzględnie obowiązujące wewnątrz tych wspólnot i szacunek,
jakim je obdarzano sprawiał, że społeczność ta była w zasadzie samowystarczalna
i nowe prawa przyjmowała z pewną przekorą i wyższością. Nowe urządzenia socjalne
państwa traktowali nieufnie, natomiast bez negacji dopuszczali do działania w swych
środowiskach nowe organizacje żydowskie sekularne, wspomagali je, a te powoli 8
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
podporządkowywały ich swoim własnym celom i woli przywódców.
Do zupełnie zsekularyzowanych dołączyli Żydzi jeszcze religijni, ale bardziej
tolerancyjni, nie wymagający tak drobiazgowego stosowania przepisów Tory czy
Talmudu. Tworzyli oni nowe związki wyznaniowe, tzw. Temple, w których
dopuszczano język narodowy. W środowiskach żydowskich krok po kroku, ale
w szybkim tempie, główną rolę zaczęły odgrywać samorządy złożone z najbardziej
wpływowych osobistości lokalnych.
Sekularyzacja powodowała zmniejszenie znaczenia reba - przywódcy duchowego.
Przestawał być jedyną wykładnią Prawa, jego rola została stopniowo ograniczona do
funkcji religijnych. Inne przejęli ludzie świeccy, w większości syjoniści lub też ich
sympatycy.
Ile było w tym świadomych zamierzonych działań, trudno powiedzieć.
Najprawdopodobniej było to wynikiem procesów naturalnej selekcji.
Komuniści bowiem głosili otwarcie ateizm, zatem nie mogli wchodzić w związki
religijne; inni socjaliści też nie byli zbytnio pobożni. Syjoniści natomiast umieli
pogodzić socjalizm z religią i dlatego opanowali większość znaczących stanowisk
i strategicznych pozycji w środowisku żydowskim. Kiedy takie działanie okazało się
skuteczne, z całą pewnością było zalecane w innych środowiskach i społecznościach.
Zapoczątkowany w 1896 roku przez Teodora Herzla
, poruszonego słynnym
procesem francuskiego Żyda kapitana Alfreda Dreyfusa, ruch syjonistyczny stał się
w krótkim czasie ruchem centralnym, administrowanym z ogromnym talentem przez
jego animatorów, zdobywającym serca żydowskich mas i wypełniającym ich
wyobraźnię[
(1
Jest to pewnego rodzaju uproszczenie i należy tu wyjaśnić, że nie był to punkt początkowy
syjonizmu. Był raczej ukoronowaniem nowego trendu myślowego, który odwracając się od
tradycjonalistycznego syjonizmu typu mesjanistycznego, polegającego na cierpliwym
czekaniu na wypełnienie proroctw, skierował się na syjonizm polityczny. Upraszcząjąc
sprawę możemy powiedzieć, że był to ruch, który zniecierpliwiony czekaniem na Mesjasza
postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Prawdziwym "Ojcem Syjonizmu" jest Lord
Shaftesbury, który pierwszy napisał: "Jestem niecierpliwy oraz pełen nadziei co do
przeznaczenia Żydów. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja dojrzewa kiedy powrócą do
Palestyny." Patrz Maurice Samuel "Harvest in the Desert" (Philadelphia, The Jewish
Publication Society of America, 1944, str. 39)
Ogromnego wsparcia udzielał mu Laurence Oliphant, ekspert od Imperium Otomańskiego.
Owe wysiłki polityczne czynnie wsparły prominentne rody żydowskie Europy i Ameryki,
jak Sir Moses Montefiore, Judah Touro z Nowego Orleanu, rodzina Hirschów
z Halberstad, Elise Herz von Lamel z Wiednia, Rothschildowie, przeznaczając na cel
kolonizacji i osadnictwa znaczne sumy. Poparli ich ludzie z ludu, tacy jak Moses Hess
w Niemczech (książka "Rzym i Jeruzalem"), Rabin Zevi Kalisher ("Dirshat Zion") i Perez
Smolenski z Rosji ("Wiecznyj Narod"), namawiający do odrzucenia idei asymilacji i do
osiedlania się w Palestynie. Spotkał ich za to gwałtowny atak prasy żydowskiej, która
uważała takie idee za stawianie problemu na głowie. Przełom nastąpił dopiero w 1881
roku, kiedy po mającym miejsce 3 marca 1881 roku zamachu na cara Aleksandra II,
w który zamieszanych było wielu żydowskich terrorystów, doszło do poważnych wystąpień
i pogromów w guberniach Kijowskiej, Połtawskiej, Hersońskiej i Jekaterynosławskiej.
Doprowadziło to do wydania tzw. Majowego Ukazu (maj 1882), który poważnie ograniczał
prawa i swobody obywatelskie ludności żydowskiej. Ukaz ten obowiązywał aż do Rewolucji
Bolszewickiej.
2
Teodor Herzl nadał kształt materialny i wyraźną wizję tego co proponowali jego
poprzednicy, a zwłaszcza dr Pinsker. W swoim "Jewish State" (Państwo Żydowskie)
dokonuje dogłębnej analizy sytuacji (kasty) ludu żydowskiego w Diasporze i stwierdza, że
materialna jak i moralna ułomność ludu żydowskiego może się skończyć tylko i wyłącznie
przez stworzenie Żydowskiego Państwa, cyt. "Jestem pewny, że tzw. kwestia żydowska nie
jest dłużej żadną kwestią socjalną ani religijną, jakkolwiek czasami przybiera takie czy 9
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
Sekularyzacja społeczności żydowskiej powodowała także inne zjawiska.
W okresie międzywojennym odbywała się ogromna emigracja do Ameryki. Dotyczyło
to również mniejszości żydowskiej. W Ameryce w krótkim czasie (1880-1924)
znalazła się dość duża (bo licząca ponad 3 mln) grupa Żydów, prawie w całości
pochodząca z Europy Wschodniej. Pierwsze żydowskie związki wyznaniowe
w Ameryce tworzone były przez Żydów brytyjskich, holenderskich, niemieckich
(w 1880 roku liczba ich sięgnęła 225 tys.) Społeczności te sprowadzały z Europy
Wschodniej rabinów, ale nie pozwalały na odtworzenie się wschodnioeuropejskich
sztetli w Ameryce.
Bogata społeczność Żydów amerykańskich bardzo dbała o swój image i pilnowała
mocno, aby nie dopuścić do przewagi, a nawet do masowej emigracji ortodoksyjnych
Żydów.
Dużą w tym pomocą dla nich było wprowadzenie dla Żydów kwot emigracyjnych
w 1924 r. Oczywiście nie udało się to w stu procentach, ale do dzisiaj ortodoksyjne
środowiska Nowego Jorku są zjawiskiem marginalnym i praktycznie nie mają
wpływu na ogólny obraz, wyobrażenie o Żydostwie amerykańskim.
Tradycyjnie, organizacje żydowskie przejęły obowiązki pomocy nowoprzybyłym,
a ponieważ miały doskonałą komunikację z całym światem, mogły pozwolić sobie
przez odpowiednie działania na sterowanie w dużym stopniu emigracją
i osiedlaniem.
Podziwu godnym jest fakt doskonałego wykorzystania wiedzy jak i sytuacji do
stworzenia perfekcyjnego aparatu organizacyjnego, który doprowadził do założonego
celu, czyli do powstania państwa Izrael w przeciągu zaledwie 50 lat.
Na przełomie XIX i XX wieku nastąpił dość duży wzrost populacji. Większy
jednak przyrost naturalny wykazywała znakomita mniejszość żydowska, która już
w latach dwudziestych miała sięgnąć w Polsce w skali kraju 13%. Tłumaczyć można
to nie tylko obowiązującym rabinicznym prawem sprzyjającym niekontrolowanemu
przyrostowi. Ważnym czynnikiem były duże straty, jakie poniósł naród polski
w szeregu powstań narodowych, jak i udział polskiego rekruta w działaniach
wojennych krajów zaborczych. Utrata tysięcy młodych mężczyzn to zagrożenie dla
bytu narodowego, to strata, której nigdy i nic nie jest w stanie uzupełnić.
inne formy. Jest to kwestia Narodowa, która może znaleźć rozwiązanie tylko przez
uczynienie jej kwestią polityki światowej, dyskutowaną i rozwiązaną przez cywilizowane
narody świata". Od słów Herzl przeszedł do czynów ogłaszając je światu na Kongresie
zwołanym do Bazylei pod koniec sierpnia 1897 roku. Patrz Theodor Herzl: "The Jewish
State: an Attempt at a Modern Solution of the Jewish Question", tłum. Sylvie D'avigdor
(London, Zionist Organization, 1936), str. 15.
Apel Kongresu spotkał się z gwałtownymi protestami tzw. "protestujących rabinów"
z Niemiec, Anglii i Ameryki, którzy postrzegali tworzenie syjonistycznego państwa jako
całkowite zaprzeczenie ich deklarowanej lojalności wobec państw, w których przyszło im
żyć. Patrz (I.Elbogen, op.cit., str. 283) cyt.: Komitet wykonawczy Assocjacji Rabinistycznej
Niemiec błaga "wszystkich, którym na sercu leży dobro Judaizmu", aby odcięli się od
Kongresu.
Centralna Konferencja Rabinów Amerykańskich wyraziła głębokie przekonanie, że
powołanie do życia państwa Żydowskiego przyniesie "nie pożytek, ale nieskończone szkody"
(tamże, tłum. autor).
Ciekawostką jest, że jeszcze w owym czasie w swych broszurach ani Pinsker ani Herzl nie
określili ostatecznie terytorium, na którym zbudowane będzie państwo Żydowskie. Cyt.
"Powinniśmy wybrać Palestynę, czy Argentynę? Czy wziąć to co nam dają, i co wybrane
zostanie przez żydowską opinię publiczną. Niech zadecyduje Społeczność." (tamże, tłum.
autor) 10
Roman Kafel „Spotwarzona przeszłość” - opublikowano na:
http://jozefbizon.wordpress.com/roman-kafel/
Wiedzieli o tym Żydzi. Millenia historii pisanej i tradycji, prześladowań, dały
umiejętność przystosowania się do każdych warunków, nieporównywalną zdolność do
samoprezerwacji, przetrwania, przeżycia. Społeczność żydowska broniła się jak mogła
przed obowiązkiem rekruta. Wcielenie do wojska Żyda równało się jego śmierci. Nie
śmierci fizycznej oczywiście, ale śmierci kulturowej. Włączony w społeczność
o zupełnie odmiennej obyczajowości, religijności, etyce, poddany dyscyplinie
wojskowej i patriotyczno-politycznej indoktrynacji, młody człowiek najczęściej nigdy
nie wracał do swego środowiska takim samym. Żadna Haskalah nie była w stanie
uczynić takiego spustoszenia, jak służba w obojętnie jakiej Armii.
Zarówno w Rosji jak i Austrii obowiązywało prawo zwalniające ze służby
wojskowej jedynego potomka płci męskiej. Ponieważ sprawy ewidencyjne były
pozostawione w rękach gmin wyznaniowych, powszechnie uprawiano proceder
zapisywania każdego następnego potomka płci męskiej pod innym nazwiskiem -
dokonywał tego rabin.
Wynikiem tego było dość kłopotliwe i wprowadzające wiele nieporozumień
występowanie tylko i wyłącznie wśród Żydów zjawiska braci noszących różne
nazwiska.
Czy dotyczyło to wszystkich? Oczywiście nie! Jak w każdej wspólnocie wszyscy byli
cenni, ale też niektórzy cenniejsi. Do takiego procederu przyznał się sam dr Nahum
Goldman, wieloletni przywódca wielu międzynarodowych organizacji
syjonistycznych, w swojej autobiograficznej książce The Jewish Paradox)
Calosc tutaj:
https://attachment.fbsbx.com/file_downlo.....wN0viUoVJr