|
Autor
|
Wiadomość |
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:12, 31 Maj '08
Temat postu: Biblijne wskrzeszenia - czyżby podmiany ciał? |
|
|
Teoria na bazie współczesnej wiedzy, oraz wiedzy biblijnej.
Takie spojrzenie na zagadnienie zakrawające w naszym odczuciu wręcz na teorię spiskową ze strony "Nadzorcy" (Boga), nasunęło mi się w związku z tym, że na rozwój bioorganizmów istnieje jedynie sposób programowego samobudowanania się jego, od najmniejszej pierwszej komórki, wyposażonej w stosowny komplet chromosomów. Zakładam też, że pierwszy człowiek Adam i Ewa, też byli uczynieni tą metodą, a później osadzeni w Edenie. To czy Bóg pierwszy rozwój zarodkowy przeprowadzał na Ziemi, czy poza Ziemią, ew w swoim świecie duchowym o innej materii, a następnie transformował "produkt" na Ziemię to pozostawiłbym poza dyskusją. Skupiłbym się na tym, że rozwój bioorganizmu inną metodą jest logicznie niemożliwy, w współczesnym pojmowaniu. Plan nabudowywania się tkanek aż do gotowego produktu a zawarty w DNA, jest rzeczywiście dopracowanym kompleksowym przez Boga projektem.
Dziś powszechnie też wiadomo, że komórki neuronowe, nie są w stanie długo pozostać sprawne bez podtrzymania obiegu substancji odżywczych do nich. W razie ustania przepływu krwi w mózgu w normalnej temperaturze, szybko ulega on obumarciu. W kilka minut komórki neuronowe stają się już niezdatne do przywrócenia im normalnego funkcjonowania, gdy po tym czasie przywróciłoby się krążenie krwi. Śmierć człowieka spowodowana jest właściwie trwałym uszkodzeniem mózgu, i to staje się już stanem nieodwracalnym.
Jedyną powszechną alternatywą stosowaną w domyśle przez wielu ludzi, na zrozumienie biblijnych uzdrowień, a szczególnie powrotów z śmierci jest to, że Chrystus z pomocą aniołów dokonał czegoś naprawczego i spektakularnego w tkankach ludzkich, co spowodowało przywrócenie życia, ze stanu śmierci.
Ja natomiast skłoniłbym się do wyrażania innej hipotezy. Uważałbym ten zabieg naprawiania obumarłych tkanek neuronowych raczej za rzecz niemożliwą, natomiast w świetle działających innych zjawisk związanych z transformacjami telepotracyjnymi o których też "donosi" Biblia, mogłyby tu manifestować się inne metody.
Czynię takie założenie dlatego, bo np Bóg stwarzając sobie jakieś reguły konstrukcyjne, też zapewne działa wg zjawisk fizykalnych. Nie ze wszystkimi zjawiskami możemy być na dziś oczywiście zaznajomieni. Poczynię wiec założenie, że prawdopodobniejsze jest dojście do działania zjawiska teleportacyjnego, niż zaistnienie nieprawdopodobnego złamania zjawiska trwałego obumierania mózgu.
Może przypomnijmy sobie o tych teleportacjach. Pojawiał się i znikał np Jezus Chrystus (Jn 20:19 i 20:26 oraz w Łk 24:31 i 24:36,37) Teleportował się też Filip (Dz 8:39,40). Przybywali "skądś" np aniołowie zapewne się teleportowali. Zaskakiwali np Daniela swoim przybyciem. (Dn 9:21, 10:4,5,7) Współcześnie też spotykamy się z doniesieniami o takich rzeczach. Bliskie spotkania III-go stopnia i związane z tym "dziury czasowe". Pojawienia się po powrotach z takich spotkań np w innych miejscach.
Bóg dysponując więc tą technologią i wykorzystując te zjawiska, mógł np zaplanawać parę epizodów uzdrowczych w ramach programowego przyjścia Chrystusa i odpowiednio wcześniej wyhodować z boskich archiwów odpowiednio zamierzone osoby i to te, które potem będą zastępować np Łazarza, córkę Jaira, syna wdowy, Dorkas, Eutychusa i choćby np samego też Jezusa i to nawet w dwóch wersjach jako podobny i niepodobny, bo tak wynika z doniesień ewangielicznych. Raz go rozpoznawali, a raz nie. A dla Tomasza np exstra wersja z bliznami.
Muszę tu jeszcze dodać coś takiego do wyjaśnienia, że Bóg ma też możliwości implikowania czystej informacji binarnej w ośrodek mózgowy pamięci długotrwałej człowieka i dokonywania zarazem jej archiwizacji. A to choćby z takich powodów jak zapewnienie identyczności świadomości podczas zmartwychwstania, oraz nadzoru myślenia poszczególnych ludzi. Posługuje się zapewne służbami anielskimi których ma bez liku, i jakimś systemem transmisji binarnych zapisów mózgowych. Na przykład Biblia podaje przykłady doposażenia ludzi w "cudowny" sposób w dodatkową wiedzę. Np Besalel, Oholiab - 2Moj 36, Paweł dawny Szaweł który posiadł nagle wiedzę apostolską. Albo zesłanie ducha świętego i wyposażenie ludzi w umiejętności mówienia dodatkowymi językami bez chodzenia na lekcje nauczania języka.(Dz 2:2-4)
W stosownym więc czasie wystarczyło przy pomocy służb anielskich pokierować wydarzeniami, oraz posłużyć się apostołami, którzy dostawali "głosy" z dziedziny niebiańskiej co mają robić w danym momencie. "Duch im podpowiadał" - jak mówi Biblia. Oficjalnie widoczni więc uzdrowicele odgrywali "epizody teatralne" dla ludzi i dla potomnych, a cała technologia wyprodukowania sobowtórów z archiwów DNA, wyposażenia ich w mózgową pamięć długotrwałą tamtych podmienianych ludzi pozostała więc niezauważona. Po prostu Bogu musiało na tym zależeć, aby tego nie objaśniać aż tak szczegółowo, jak to się rzeczy mają.
Równie dobrze takie metody mogły być stosowane do samych też uzdrowień. Najbardziej typowe tu można by podać przywrócenie wzroku ślepemu od urodzenia poprzez oblepienie ich najpierw błotem.(Jana 9:1-41) Podmiana mogłaby być np zrobiona w momencie gdy delikwent był na drodze do sadzawki, gdzie miał obmyć te błotne zasłony. Jeden gość "wyteleportowany w kosmos", a następca klonowy z świadomością tamtego i z sprawnym wzrokiem, oraz wyćwiczonym systemem mózgowym współpracującym z zdrowymi oczami, osadzony został w jego miejsce. Nalepiono by mu też błoto na zdrowe oczy, ale świadomość miałby tamtego co "odleciał w kosmos". Nad sadzawką Syloe zmywa sobie błoto, ale nie domyśli się tego, że teraz to będzie inny egzemplarz nie tylko oczu, ale i całego jego organizmu. Jezus nawet tu wyraził dobitne słowa, które są w zgodzie z taka interpretacją:
"Ani ten człowiek nie zgrzeszył, ani jego rodzice, lecz stało się to (tu w kontekście że był ślepy od urodzenia), żeby na nim jawnie się dokonały dzieła boże"
Po prostu w związku z tym ślepcem, na parę lat wcześniej Bóg zadbał o wychodowanie duplikata tej osoby, już oczywiście widzącej, aby w odpowiednim czasie jawnie dokonać tego spektakularnego epizodu.
Nie wnikam w szczegóły, gdzie egzystował ten człowiek następca. Mógł być podobnie jak pierwszy człowiek wytworzony technologią "Adamową" i egzystować gdzieś inkognito w świecie, a potem zateleportowany i podmieniona została u niego pamięć długotrwała tamtego ślepego od urodzenia.
Technologia "Adamowa" to coś w rodzaju maszyny chemicznej z nano-technologią, która wytwarza fizyczne chromosomy od podstaw z czystej informacji sekwencyjnie ułożonych teoretycznych czterech znaków odpowiadających adeninie, tyminie, guaninie i cytozynie. Maszyna taka umieszczałaby potem ten komplet chromosomów w jądrze komórki zygoty. Po dostarczeniu zaś odżywiania do takiej zygoty i stworzenia jej sztucznej biologicznej bazy tkankowej gdzie mogłaby sie wszczepić, zapoczątkowałaby rozwój człowieka podobnie jak w macicy. Ta bio-tkanka, mogłaby mieć sztucznie podtrzymywany obieg krwi, do której uzupełniałoby się tylko odpowiednie potrzebne substancje odżywcze, wraz z natlenianiem tej krwi. Możnaby założyć, że Bóg jako twórca człowieka poprzez tego rodzaju technologię utworzył pierwszą parę ludzką, a potem ją skonfrontował w Edenie. Samo tworzenie człowieka przez Boga najprawdopodobniej, odbywać się może na poziomie informatycznym, poprzez posługiwanie się czymś w rodzaju programów i kompilowanie ostateczne gotowego projektu do czteroznakowej sekwencji całego genomu DNA. Taka więc metoda byłaby uniwersalną metodą na stwarzanie całego "biologicznego świata" Oczywiście jako alternatywna metoda, poza tą naturalnie zaprojektowaną metodą rozmnażania się świata biologicznego.
Zastanawiałem się też, co by to mogła być za przyczyna, aby Bóg miał to tak skrywać, gdyby tak miały się właśnie te rzeczy z biblijnymi zmartwychwstaniami. Pomyślmy, jak to by Chrystus objaśniał, że Bóg, czy anielskie służby uczynili następnego Łazarza parę lat temu aby wzrósł, a teraz wejdzie on na miejsce tego co umarł. No i że w związku z tym, jego śmierć była więc jakby zaplanowana, aby pokazać światu jaką to On Bóg ma wiedzę i możliwości do przywracania życia, które to obiecał zapewnić ludziom w przyszłości, a teraz to im pokazuje żeby to poznali. No i przyprowadziłby tego nowego Łazarza do tych, co byli pogrążeni w smutku po jego utracie. Jak miałby znów przekonywać ludzi, że to co ten nowy Łazarz wie to dokładnie to co wiedział tamten. Ileż to musieliby się jego znajomi konfrontować z nim, aby się do tego przekonać? Trochę by im to zajęło czasu. Nie byłoby to więc takie wymowne i przekonywujące dla postronnych, a szczególnie dla tych co znali go powierzchownie.
A jak trudno do nauki o takim życiu wiecznym byłoby przekonać faryzeuszy i saduceuszy, to pomyślmy tylko ile drwiących zarzutów stawiano by przy takich przywracaniach do życia, gdzie przyprowadzano by drugą identyczną osobę i twierdzono, że teraz ta jest tą samą osobą, tylko zmartwychwstałą.
To że wygląd się zgadza, to jeszcze o niczym nie świadczy gadaliby faryzeusze. Przecież to mogą być bliźniaki! Jak można publicznie udowodnić, że ich myśli i pamięć własna jest identyczna? To przecież jest niemożliwe, aby wówczas przekonać w jakiś sposób ludzi do nauki o zmartwychwstaniu, opowiadając o takich klonowaniach i "wkładaniach" engramów pamięciowych.
Choćby nawet Bóg użył sakramentalnych zjawisk z wizualnie manifestującą się wymianą ludzi zmarłych na żywych, nie przekonywałoby to już tak mocno do tego, że wraz z ta wymianą ciała, występuje też wymiana świadomości. Nie byłoby to więc mocno przekonywującą lekcją. Lepiej więc było logicznie skrywać fakt wymiany ciała. Łatwiej jest przyjąć fakt że to będzie tak samo myśląca osoba, jeśli ożyło ciało które zmarło, a nie to co pojawiło się zamiennie.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:21, 31 Maj '08
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:23, 31 Maj '08
Temat postu: |
|
|
AQuarte! Oczywiście może ci się to tak wydawać, że to mocne fantazje. Jednak zaznaczam, że jest to hipoteza na bazie między innymi Biblii. Tam są dane o takich teleportacjach. Świat duchowy i materia duchowa, to też pojęcie wyciągnięte z Biblii. Nauka nie udowodni, że tak być nie może. Jeśli istnieją cząstki elementarne które budują taką np materię duchową, a nie bedą powiązane wszystkimi np czterema oddziaływaniami podstawowymi z naszymi cząstkami, to materia ta nie ujawni się w naszym świecie. Będzie jak ażurowa struktura nachodząca na naszą materię. Nie zakoliduje z cząstkami, bo nie poczuje oddziaływań siłowych. Więc ją pominie i zignoruje. Nasze fotony z nią nie zareagują, więc się też i nie uwidoczni w naszym świecie. Jak Bóg i anioły mają taką materię, to będą grasować tu i teraz. Jeśli zadziałają zjawiska fizyczne na styku pozostawionych jakichś jeszcze oddziaływań, to może np popłynąć informacja między tymi różnymi materiami. Np fotony z materii duchowej oddziaływując w swojej materii mogłyby w pewnych stanach być reagującymi na naszą materię i wówczas może być stworzony kanał informacyjny. To tylko przykład luźnych przymiarek hipotezowych.
Może i ze wskrzeszniem zmarłych sprawa wydaje ci się prosta, ale z długotrwałym życiem, to już nie jest to takie proste, jeśli delikatny bioorganizm narażony jest na różne czynniki zewnętrzne.
A co do Sai Baby "dobry dałeś link", nie zaprzeczam. Właśnie korzysta z tych stanów pośrednich między materiami. Zadam ci jednak ja ciekawą myśl. On się starzeje jak i my wszyscy. Zejdzie w grób wcześniej czy później. Gwarantuję ci, że nie zapewni sobie duplikata o tej samej świadomości w sprawnym i młodym na nowo ciele. Skoro jednak on sam twierdzi, że jest reinkarnacją np Jezusa, to nie ma z jezusowym mózgem nic wspólnego, bo nie kontynuuje jego nauki. Nie zazębia się to z psychiką Jezusa. Robi podobne rzeczy z tymi "cudami", ale nie nawiązuje do podstawowej jego nauki. Nawet nie "siedzi" w tzw Nowym Testamencie. Więc to nie jest logicznie biorąc reinkarnacja Jezusa. Celem Jezusa nie było łączenie wyznań przez zacieranie różnic i łączenie poprzez wspólne cechy, ale odpolaryzowanie się od fałszywych nauk. Obj 18:4,5
Wg mojej tej tu hipotezy, taki Sai Baba odgrywa jedynie "epizody teatralne", a to co robi odbywa się za sprawą powiedzmy ogólnie "Nadzorców". On sam może być świadomy pewnych faktów, ale też i niekoniecznie jego wiedza nagromadzona w głowie na jego użytek może być pochodzenia własnego. Posłużę się np wyjaśnieniem Biblijnym. Mat 24:23-28, Gal 1:6-9.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:17, 01 Cze '08
Temat postu: |
|
|
chyba nie oglądaliście Prestiżu
wystarczy brat bliźniak
a czyż jezus nie miał brata bliźniaka? Judę Tomasza Didymosa? (thomas to po aramejsku bliźniak) w dniu pasji, jezus umiera na krzyżu, judasz powiesił się na drzewie jakoby, w każdym razie zniknął z pola widzenia, a potem myk myk
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:42, 01 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Erwin napisał: | Jednak zaznaczam, że jest to hipoteza na bazie między innymi Biblii. |
To już wystarczający powód aby były to mocne fantazje...
Cytat: | Świat duchowy i materia duchowa, to też pojęcie wyciągnięte z Biblii. |
Nie, każda kultura w to wierzy. Nawet najdziksze plemiona w najdalszych zakamarkach puszczy amazońskiej.
Cytat: | Nauka nie udowodni, że tak być nie może. |
Zgadza się. Tak samo jak nie udowodni, że istnieje niebo dla krasnali.
Nauka nie udowodni niczego absurdalnego, czego bym sobie nie wymyślił.
Cytat: | Jak Bóg i anioły mają taką materię, to będą grasować tu i teraz. |
Tak ale tylko w mózgach niektórych osób
Cytat: | A co do Sai Baby "dobry dałeś link", nie zaprzeczam. Właśnie korzysta z tych stanów pośrednich między materiami. |
Ja podałem ten link na jaja.
To oszust, żerujący na ludzkiej naiwności.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:43, 01 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Czyżby Jair miał córki bliźniaczki i o tym nie wiedział? Jedna byłaby wychowywana gdzie indziej, a potem Nadzorcy wymieniliby pamięć długotrwałą z samoświadomością tamtej? Matka córki Jaira musiałaby być świadoma, że ma bliźniaczki. Przecież by je rodziła. Chyba że Anioł by jej np. po porodzie odebrał jedną z córek i wymazał jej tę wiedzę z pamięci długotrwałej? Czy tak byś chciał to np widzieć w hipotezie kolego Voltar?
Powiedziałem w hipotezie, że sprawę pozostawiam otwartą co do tego, gdzie jest przygotowywany rozwój genetycznego sobowtóra. Może być nasz ląd Ziemia i jakiś tajny zakątek, albo w materii duchowej i osadzenie na Ziemi. Uważam natomiast, że mam podstawy tak budować hipotezę o rozwoju bioorganizmu, jak ją na wstępie określiłem, bo taki fakt zaistniał na podstawie nauki z Biblii. Pierwszą parę ludzką Bóg stworzył bez rodzącej ich kobiety. No a potem osadził ich w Edenie. Biblia nie niesie informacji gdzie rozwijały się te niemowlaki z zygoty.
Najprawdopodobniej właśnie takie były Boskie ograniczenia konstruktorsko-technologiczne, aby wszystko rozpocząć od zygoty. Nie wydaje się prawdopodobna technologia składania atomów bardzo złożonego biotworu przez elementarne inżynierskie składanie elementów, lub zespołów. Programowe nabudowywanie się tkanek dzięki DNA, poprzez procesy odżywcze i krążeniowe to kunszt konstruktorski, automatycznego samoczynnego budowania się biotworu. To właśnie kojarzy mi się z doskonałością projektancką, a nie jakaś metoda chirurgicznego składania, złożonymi urządzeniami. Jak duży musiałby istnieć typoszereg takich urządzeń choćby ze względu na szeroki przedział wymiarowy wszystkiego co żywe! Proszę zwrócić uwagę, że tym jednym metodycznym posunięciem, Projektant Bóg załatwia sprawę tworzenia wszystkiego co żyje. Jedna metoda na wszystko. Tylko poróżnicowane pomocnicze oprogramowanie twórcze, które zawsze jako wynik projektu poda skompilowaną sekwencję czteroznakową na poszczególne chromosomy wszystkiego co by się chciało stworzyć z żywych stworów. Od wirusów, bakterii, roślin aż do najprzeróżniejszych zwierząt.
A więc wg tej "Adamowej" metody, np z córki Jaira pobrana zostaje przez anioła próbka genetyczna i zarchiwizowana w bazie danych u Nadzorców, przez odpis czysto informatyczny 4-ch znaków na helisie dla każdego z chromosomów. Zostaje zarchiwizowany na jakichś tam niebiańskich nośnikach informatycznych. Potem w stosownym czasie można uruchomić już rozwój organizmu w powiedzmy jakiejś biowylęgarni i kolejny rozwój odpępowionej z kolei nadal wzrastającej i żyjącej zastępczej córki Jaira (można różnie przyjąć gdzie by się to odbywało). W chwili zaś śmierci tej pierwszej córki Jaira następowałoby "wgranie" pamięci długotrwałej tamtej zmarłej np w fazie naturalnego snu. W odpowiednim zaś momencie zamiana zmarłej, na normalnie śpiącą, ale już żywą zastępczą córkę, która tylko budzi się ze snu. Nie jest niczym zaskoczona, bo myśli już jak tamta pierwsza. Jej operacyjne programy mózgowe działają w oparciu o bazę nowej zaaplikowanej pamięci trwałej. Jej dawny rozwój ikognito jest wymazany. Po prostu ma amnezję z swojej młodości, bo ciało duplikatowe weszło w nową osobowość.
Czyżby brat Jezusa bliźniak zwany Judą, (ew Judaszem, czasem Tomaszem, co z hebrajskiego oznacza bliźniak) przejął więc po Jezusie engramy pamięci trwałej? A jego pamięć długotrwała i osobista świadomość "poszła na straty"? Czyli po prostu umarł "duchowo" i tylko Nadzorcy go zarchiwizowali na przyszłość do ew odtworzenia? Nie mylmy też tego Judasza z Judaszem apostołem który się powiesił. A z wpisu na to mi wygląda. określenie Bliźniak na brata Jezusa mogło być używane choćby z podobieństwa jak zdarza się w rodzeństwie. Z ogólnych nauk biblijnych Jezuz nie miał jednojajowego, ani wielojajowego bliźniaka.
Może kolego Voltar jaśniej to przedstaw co masz na myśli, "że wystarczy tylko brat bliźniak".
Co do zaś filmu Prestiż, nie oglądałem go. Nie wiem jakie tam hipotezy niesie ten film.
AQuatro! Oczywiście szanuję twoje poglądy i nie zamierzam cię nawet przekonywać. Może na początku powinienem jeszcze zaznaczyć, że teoria jest przynajmniej w części do strawienia, ale tylko wśród ludzi wierzących, którzy Biblię uważają za prawdziwe źródło informacji.
W pełni zdaję sobie sprawę, że dla wszystkich ateistów i ewolucjonistów bedzie się to jawić jako bajki i brednie.
Również ortodoksi religijni będą się mocno zjeżać, bo to ich będzie szokowało tylko z tego samego powodu, z jakiego być może Bóg nie dopuścił do pełnego ujawnienia technologii zmartwychwstania. Ich wiedza będzie najprawdopodobniej porównywalna z wiedzą ludzi żyjących w miejscu i czasie, gdzie przebywał dawniej Jezus na ziemi.
Podstawową sprawą aby tę hipotezę strawić jest posiadanie przekonania, że przypadek nie wybuduje informacji. Rzut kostkami z namalowanymi na ściankach literami nie wytworzy poezji. Ułożenie ciągu znaków na helisie przez przypadek nic nie będzie oznaczało i taki chromosom nie zainicjuje żadnego procesu w komórce. To tak jakby losowo wygenerowane znaki na kompakt dysku miały nam uruchomić cokolwiek sensownego w komputerze po zaaplikowaniu CD do napędu.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:09, 01 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Jasne, że nie ma się o co sprzeczać, ja jestem ateistą, a ty już wchodzisz w próby wyjaśnienia pewnych religijnych zjawisk, z poziomu postępującego rozwoju nauki.
Ale dzięki tym hipotezom mam mniej więcej rozeznnie, jak religia katolicka może ewoluować, za lat 50, 100, o ile nie zaprzestanie się rozwoju nauki.
Ogólnie to fajne macie te hipotezy. Ciekawy jestem jak w oparciu o te hipotezy wytłumaczyli byście bezkontaktowe "zapylenie" Maryi ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:19, 01 Cze '08
Temat postu: |
|
|
AQuatro napisał: | Ogólnie to fajne macie te hipotezy. Ciekawy jestem jak w oparciu o te hipotezy wytłumaczyli byście bezkontaktowe "zapylenie" Maryi ? |
Zaznaczam kolego AQuatro, że jest to moja autorska hipoteza wypracowana samodzielnie. Nie związana z żadną religią, a bazująca na najsensowniej wyciągniętych naukach podstawowych z Biblii i ogólnej wiedzy współczesnej.
Co do zaś drugiej kwestii o którą zapytujesz, to akurat jawi się to bardzo prosto, w świetle przyjętej tu hipotezy. Nawet dziś część z tego zabiegu, ludzie potrafią robić. Pobiera się jajo, sztucznie zapładnia "w probówce", wprowadza do macicy i kobieta zaciaża. W czasach Jezusa coś takiego, już by szokowało tamtejszych ludzi. Zygota (zapłodnione jajo) uruchamia już procesy, wszczepiania się w macicę. Tylko rozwijające się jajo osiąga zdolność tego wszczepiania.
No to ten anioł po prostu zaimplikował Marii zygotę jako przyszłe ciało dla Jezusa. Zygota pochodziła logicznie biorąc z technologii "Adamowej", bo chodziło o podkreślenie, że nie jest to człowiek za sprawą naturalnego ludzkiego poczęcia. Urządzenie nano-technologiczne wyprodukowało chromosomy z czystej informacji czteroznakowej, ew zapisanej w binarnym systemie.* Załadowało potem chromosomy do jądra komórki zygoty. Potem jedynie mała modyfikacja procesu, że zamiast wszczepiać zygotę do sztucznej tkanki macicznej w biowylęgarni, wszczepiono ją do Maryjnej macicy. Jeśli zaś chodzi o mózgową pamięć długotrwałą dla Jezusa, mogła być ona modyfikowana np w kilku jakichś np implikacjach. Wykazywał się już jako chłopiec zadziwiającą wiedzą. Generalnie jego pamięć z życia niebiańskiego najprawdopodobniej została mu ostatecznie dołożona w momencie chrztu w Jordanie, udzielonego przez Jana. Wtedy kiedy było to już potrzebne w związku jego misyjnym działaniem. Niekoniecznie musiał mieć zaimplikowaną całą swoją poprzednią niebiańską wiedzę. Mogła być to np część tej wiedzy. Pozostałe więc te inne zasoby Jezusowej pamięci (świadomości niebiańskiej), mogły więc być tylko zarchiwizowane, aby ponownie je użyć przy odtworzeniu spowrotem Jezusa duchowego, po jego ostatecznym wniebowstąpieniu. Czyli tzw już trwałym opuszczeniu apostołów, bo po zmartwychwstaniu ukazywał się jeszcze w postaci człowieczej. Najprawdopodobniej została zachowana jego ziemska pamięć i jest na dziś Jezus świadomy tego faktu, że był na ziemi i pamięta swoje ziemskie epizody.
* każdy z 4-ch znaków A, T, G, C najoszczędniej można opisać np dwoma bitami. Na jeden 3 znakowy kodon w helisie, potrzeba więc 6 bitów przy takim przetransformowaniu informacji genomu. Oczywiście informacja taka musi być najprawdopodobniej wyposażona jeszcze w dodatkowe informacje wykorzystywane przy np transmisji.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:39, 02 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Fajna teoria.
Ale przyznasz, że gdybyś ją wyłożył duchownym w średniowieczu, to spalili by Cię na stosie
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:59, 02 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Moja ta teoria jest już bardzo obszerna i obejmuje multum aspektów, szczególnie tych zwiazanych z biblijną obietnicą życia wiecznego. Tu jedynie rozpocząłem ją na przykładzie dawnych wskrzeszeń biblijnych. Jakby nie było, takie rozeznanie osiągnąłem po 18 - tu latach szerokiego scalania różnych nauk. Jak czas pozwoli i moderatorzy nie pohamują, będzie miała możliwość ta teoria tu zagościć. Właśnie mam nadzieję, że na tym forum administrator Bimi nie przyjmie postawy średniowiecznego duchownego, aby mnie spalić na stosie za wygłaszane tu hipotezy i po prostu zablokować mi możliwość swobodnego ich wyrażania.
A tak ogólnie AQuatro to fajnie, że nie urodziłem się w średniowieczu. Rzeczywiście mogłoby mnie to wtedy spotkać.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Easy_Rider
Dołączył: 18 Sty 2007 Posty: 1884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:15, 02 Cze '08
Temat postu: |
|
|
@Erwin - podoba mi się Twój sposób myślenia, ale sam nie wiem, co myśleć o prezentowanych przez Ciebie poglądach. Wydaje mi się, że to, co prezentujesz, wymagałoby pewnego uporządkowania - tj. ustalenia tez wyjściowych - czy wydarzenia biblijne to tylko literatura, czy ślad wydarzeń rzeczywistych, a jeśli tak, czy mamy tam do czynienia z bezpośrednią ingerencją istoty boskiej, czy tylko wyżej rozwiniętej cywilizacji. Dopiero później można przejść do szczegółów.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:47, 02 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Easy_Rider! Słuszna uwaga. Można by i od czegoś takiego zacząć, aby wypunktować założenia wstępne pod hipotezę, czyli to co nazwałeś tezami.
Właściwie w tych już tu postach, te główne tezy zostały już tu wplecione. Zrobiłem to jednak celowo tylko w zarysie, a nie przeszedłem do szczegółowego ich wyliczania. Po prostu byłby za długi wtedy ten post. Wolałem się skupić na pewnych drobiazgach dla przejrzystego przedstawienia tych dawnych wskrzeszeń. Twoje zaś zwrócenie uwagi na zagadnienie wstępne: czy wydarzenia biblijne to tylko literatura, czy ślad wydarzeń rzeczywistych?było lekko nadmienione.
A więc to co tu już padło z założeń w wcześniejszy moich postach to może wypunktuję. Część podkreślona to sformułowanie, którego wcześniej użyłem:
1. Biblię przyjmuje się jako prawdziwe źródło informacji. Więc to co tam jest napisane przez ludzi, to jest to jakby "podpieczętowane" przez Boga. Są to więc zarówno dane historyczne jak i pewne elementy wiedzy przekazane przez Boga dla ludzi na takim poziomie swojej wiedzy jaki posiadali na dany czas.
2. Teoria na bazie współczesnej wiedzy, oraz wiedzy biblijnej.Tak to wczesniej sformułowałem krótko na samym początku. Oznacza to, że przyjmuję za fakty ważne do mojej teori wszystkie te informacje, które niesie nam współczesna rzeczywistość. Tu może wydrobnię niektóre ważniejsze.
a) dotychczasowe osiągnięcia naukowe z biochemi i budowy mózgu ludzkiego.
b) przyjęcie do wiadomości, że fizyka współczesna nie osiągnęła jeszcze ostatecznego rozeznania co do budowy materii i wszechświata. Są np obiecujące dziedziny fizyki związane z ciemną materią. Nie jest poznany mechanizm teoretyczny inicjonowania zjawiska grawitacji i ogólnie mówiąc powstawania sił w 4-ech podstawowych oddziaływaniach fizycznych. Są jedynie one tylko odkryte. Nie rozumiemy jak to się dzieje, że coś się do czegoś przyciąga. Opisaliśmy to tylko teorią pola oddziaływania.
c) nieodrzucanie z świadomości faktu zjawisk UFO, które się dzieją w świecie, oraz wszystkich aspektów z tym związanych jak np zagadnienie utajniania lub trywializowania tego przez tych, co są w posiadaniu tych informacji.
d) nieodrzucanie z świadomości wszystkich tych rzeczy z którymi się spotykamy, jak manifestacje "nadprzyrodzone" związane bezpośrednio, czy pośrednio z religiami na świecie.
uzdrawiacze współcześni, czarni magicy, lewitatorzy, doniesienia o nadprzyrodzonych pomocach "z góry"
To wszystko więc rozumię pod pojęciem "współczesnej wiedzy", bo to współcześnie nas doświadcza.
3. Przypadek nie wybuduje informacji To założenie przedkładam ponad niektóre osiągnięcia naukowe, które stoja w sprzeczności z tym założeniem. Oznacza więc to, że teorię darwinowską będę uważał za nietrafioną co do np. aspektu pochodzenia człowieka. Nie jestem też i osamotniony przy takim pojmowaniu, bo w nauce pogląd, że informacja sama się nie zbuduje, lecz wymaga inteligencji i działania projektowego też ma swoich zwolenników.
Cały dopiero smaczek wstępnych założeń zaczyna dopiero nabierać kolorytu jeśli zacznie się ustalanie tez opartych na Biblii.
Ja użyłem tu wcześniej w poprzednich postach określenia, że hipoteza bazuje na najsensowniej wyciągniętych naukach podstawowych z Biblii i ogólnej wiedzy współczesnej
Tu po prostu należałoby zacząć wymieniać np kilkunasto-punktową listę tez mających oparcie na Biblii.
Nie robiłem tego na tym etapie, aby się nie rozdrabniać. Uczynię to ew nieco później.
Wiadomo, że teksty Biblijne są trudne w czytaniu, czasem niejednoznaczne, ma to różne źródło przyczyn takiego stanu, dlatego jest tyle różnych religii, a jedna Biblia.
Więc w zasadzie całe opowiedzenie się ludzi wierzących w Boga w wysnute tu hipotezy, będzie uzależnione od ilości tych tez biblijnych, które są w zgodzie z ich np uznawaną religią, lub ich nabytej dotychczas wiedzy z tej księgi.
Co do zaś osiągnięć nauki oficjalnej, ludzie w zasadzie nie mają obiekcji, chyba że zaczyna ona wkraczać już w specjalistyczne zagadnienia.
Co do zaś ustalania czy kosmitów będziemy uważać za Boga to właściwie ustalenie moje polega na ulokowaniu kosmitów jako bio produkt inteligencji mniej więcej na boskim poziomie.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:34, 03 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Zanim przejdę do systematycznego wykładu moich hipotez i założeń wstępnych opartych na Biblii wyjaśnię, że całość tych spraw podlega z czasem ciągłemu udoskonalaniu. Zawsze jest coś ciekawego do przemyślenia.
Jedynymi najtrudnejszymi do rozwiązania dylematami pozostało mi stworzenie najlepszych hipotez na wytłumaczenie przejść aniołów egzystujących w świecie duchowym do stanu kiedy np przebywają na ziemi. Mogą zaistnieć następujące np wersje:
1. Materia duchowa działająca wręcz na identycznych zasadach jak nasza materia, jedynie tylko nie reagująca poprzez siły czterech podstawowych wiązań. Należałoby założyć, że świat Nadzorców ma umiejętności do wzbudzania tych powiązań w ograniczonym zakresie na skalę miejscową, więc np wówczas możnaby założyć, że następowałaby materializacja tamtych rzeczy z materii duchowej do naszego świata. Aniołowie więc mogliby się pojawiać w naszej materi, czyli w naszym świecie poprzez tylko miejscowe wywołanie wzbudzenia i byliby więc wówczas widoczni. Przy takim założeniu więc świat anielskich nadzorców działałby analogicznie jak nasz, jedynie ich wiedza byłaby znacznie większa.
2. Powiązanie z światem duchowym istnieje głównie poprzez przepływ informacji przez zjawisko fizyczne typu podobnego jak promieniowanie elektromagnetyczne, odbywające się jednak w materii duchowej. Samo zaś przechodzenie informacji odbywałoby się w ściśle określonych miejscach przestrzennych w naszym świecie i to w takich, gdzie znajdują się urządzenia przekaźnikowe z świata duchowego. Wszelkie więc przejścia aniołów byłyby transformacjami ich świadomości czyli własnych anielskich pamięci tam w ich świecie do świadomości, czyli pamięci długotrwałych już w ludziach tu w naszym świecie. Przy takim założeniu, tę pamięć możnaby też przenosić do innych, czy inaczej wyglądających stworzeń lub postaci. Więc "materiał ciała" mógłby być w takiej hipotezie zarówno celowo przygotowywany, lub po prostu wykorzystywany ten co już egzystuje na ziemi. Ta chipoteza ma mocne oparcie na podstawie biblijnej nauki o Chrystusie.
Innym z kolei dylematem nad którym obecnie się zastanawiam, jest mechanizm oddziaływania owocu z drzewa życia na umożliwienie osiągnięcia opanowania życia wiecznego, w świetle konfliktów w świecie duchowym jakie zaistniały co do projektu człowieka.
Krótko wyjaśnię, że Adam i Ewa nie byli stworzeni nieśmiertelnymi. To po prostu wnikliwa wiedza z Biblii.
Wyjaśnię tu też przy okazji, że już mam wyrobioną konkluzję, co do tego, że życie wieczne polega na panowaniu nad technologią archiwizowania pamięci długotrwałych, stwarzaniu bioorganizmów, oraz posiadaniem wiedzy, sprzętu i umiejętności do wymiany tych pamięci długotrwałych w ludziach, lub jej modyfikowania polegającej na montażu zasobów tej pamięci, czy to w samym mózgu człowieka, czy też poza nim.
Więc myślenie o obiecanym życiu przyszłym na ziemi w świetle chrześcijanskiej wiary, musi się raczej właśnie tak jawić, jeśli polegać miałoby ono na tym samym egzystowaniu jak obecnie. Może się np zdarzyć, że wiatr np urwie suchą gałąź z drzewa i spadając dziobnie nas w oko dokonując poważnych spustoszeń w naszym organiźmie, albo spadniemy z drabiny i roztraskamy sobie głowę. Utoniemy na morzu, bo zawiedzie sprzęt. itd. Jeśli mamy być z biotkanki, a nie z nierdzewnej żaroodpornej stali z dodatkowymi gumowymi wkładkami i osłonami z płytek ceramicznych, to nasze życie wieczne musi logicznie polegać na systemie podtrzymywania naszej szczegółowej własnej historii istnienia gdzie sami decydujemy o czym zapominamy, a co pamiętać chcemy. I na tym polegać miałaby ciągłość naszego trwania. W czasie tego długiego "wiecznego życia" nasze opakowujące ciało to właściwie tylko rekwizyt. Najważniejsze, aby było jedynie w miarę sprawne i nie nastręczało problemów wraz z estetycznymi. Więc jak najbardziej służba zdrowia i profilaktyka, oraz zdrowy tryb życia, ale mniejszy udział chirurgii, na korzyść właśnie kompletnych wymian ciała przy poważnych uszkodzeniach losowych. No i oczywiście zmiana otoczenia szkodzącego. Mam tu na uwadze eliminacje wszystkich wirusów chorobotwórczych i szkodliwych dla ludzi bakterii.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:56, 04 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Wychodząc naprzeciw pomysłowi Easy_Rider dokonałem wybrania najważniejszych założeń wstępnych jako zasad pod wysuwane przezemnie hipotezy, które mam zamiar tu przedstawić. Część podstawową tych zasad już wcześniej wymieniłem. Tutaj zamieszczam te zasady, które opierają sie na Biblii i jak się wyraziłem wcześniej, będą nadawać więc już specjalny "smaczek" pod te hipotezy. Oczywiście jak zaznaczałem wcześniej, Biblia to trudna księga, choć ponoć i prości ludzie mogą ją zrozumieć. Jednak pewne fragmenty bywaja trudne i dlatego pełne jej zrozumienie zawsze ma jeszcze otwartą drogę.
Udało mi się te najważniejsze wstępne zasady z Biblii zamknąć w okrągłej liczbie 10-ciu. Na szczególne podkreślenie zasługuje zasada 10-ta. Sam dokładnie nie jestem jeszcze zdecydowany co do jej pełnego zrozumienia. Jednak ta zasada jest ważna. Jest to na razie dla mnie trudne zagadnienie, aby logicznie miało to jakieś znaczenie, jak może nasze życie zależeć od tego czy Jezus musiał zginąć czy też nie. Jeśli by miała grać rolę tylko symbolika i jej opisowy charakter to opracowania tego tematu można już czerpać, jednak ja pracuję nad hipotezą mającą jakieś realne znaczenie konieczności śmierci Jezusa.
1. Bóg jako jednoosobnowa jednostka inteligentna uczynił wiele stworzeń duchowych. Istnieją one jako samodzielne jednostki inteligentne, działające i przebywające w niewidzialnym dla nas systemie, a w którym to również egzystuje Bóg. Nazywane są synami bożymi lub aniołami. Szczególnym takim stworzeniem jest jego pierwsze stworzenie tego typu. Jest to Jezus Chrystus. Jako taki duchowy anioł, określany w Bibli jest też imieniem Michał. Odrzucona tu zostaje w założeniach błędna nauka o Bogu w formie tzw trójcy, gdzie Jezus stanowi jakiś boski składnik do jego całości.
2. Bóg wraz z aniołami podjęli się zagospodarowania Ziemi. W szczególności wszystko to co żywe na ziemi podlegało inteligentnemu projektowaniu. Uczyniono też pierwszą parę ludzką i postanowiono, aby ludzie przejęli dalszy ciąg gospodarowania sprawami związanymi z zarządzaniem Ziemią. Ludzie mieli też za zadanie zasiedlić całą planetę i opanować ją. Nie mieli być pozostawieni samym sobie, ale mieli posiadać wsparcie doradcze. Posiadali łączność bieżącą z Bogiem.
3. Sprawy dalszych losów ludzi po osadzeniu na Ziemi pierwszej pary ludzkiej, wymknęły się spod kontroli, czyli jak gdyby ustaleń wstępnych co do tego projektu. Stało się to przede wszystkim z powodów w samej duchowej korporacji.
4. Bóg czy ew. duchowa korporacja jest zaangażowana w to co dzieje się na Ziemi. W szczególności śledzi myśli ludzkie, odbiera np tzw modlitwy, czyli myśli lub słowa wypowiadane do Boga. Korporacja może też modyfikować zasoby pamięciowe ludzi w ich mózgach, oraz je archiwizować. Ma do tego logicznie biorąc pewien działający system łączności i transmisji informacji.
5. Bóg dba o to, aby docelowo doprowadzić swój kompleksowy projekt co do Ziemi do prawidłowego finału zamierzonego już dawno na wstępie, w związku z osadzeniem pierwszych ludzi Adama i Ewy. Jest jednak uwarunkowany układami jakie istnieją w duchowej korporacji i tym, że wymknęło się to spod kontroli.
6. Podstawową nauką Biblijną, inaczej mówiąc głównym jej wątkiem jest to, jak dojdzie do tego, że Bóg przywróci zamierzone na wstępie cele w związku z projektem zarzadzania Ziemią, a które to sprawy uległy zakłóceniu. Jest to więc nauka o Królestwie Bożym jako rządzie w dziedzinie duchowej, oraz druga ważna nauka o tzw życiu wiecznym. Polegającym na tym, że nie tracimy ciągłości życia na przestrzeni biegnacego czasu.
7. W skład rządu Królestwa Bożego będzie wchodził Jezus Chrystus jako Król, oraz jeszcze szczególni aniołowie, bo wywodzący się z wybranych przez Boga najwłaściwszych ludzi, którzy żyli na przestrzeni czasu od pojawienia się Jezusa na Ziemi. Ich ilość jest określona w Bibli na 144 tyś. Ludzie ci więc zaistnieją jako osoby w świecie duchowym i będą mieli zachowaną swoją ziemską pamięć dawnego poprzedniego istnienia na Ziemi. Rząd ten zadba o przywrócenie na ziemi porządku likwidując ziemskie systemy rządów ludzkich, oraz zapewni ludziom umarłym i wybranym żywym dalsze istnienie na ziemi, czyniąc od tego momentu życie tych ludzi już wiecznym, bez doznawania przerwy w jego ciągłości czasowej. Okres zagospodarowywania i przywracania do życia umarłych obejmie czas 1000 lat.
8.Biblijne pojęcia duch i dusza to terminy słowne oznaczające dwie różne rzeczy. Duch to pojęcie wieloznaczeniowe odnoszące się do kilku pojęć. Homonim ten ma charakter wiążący określane rzeczy przez wspólną ich cechę, bo robi to identycznie w dwóch językach - hebrajskim (ruach) i greckim (pneuma). Dodatkowym argumentem przemawiającym za tym, że wspólna cecha łączyła te homonimy jest to, że słownik grecki podaje aż 11 znaczeń tego słowa. Wspólna cecha w różnych określeniach tego homonimu jest łatwo dostrzegalna. To greckie słowo "pneuma" występujące zamiennie w hebrajskim jako "ruach", a tłumaczone w Bibli na "duch" jest to więc coś niewidzialnego dla ludzkiego wzroku, a objawiające się poprzez wywoływanie skutku w swoim oddziaływaniu.
Dusza zaś z kolei to istota żywa (może być też zwierzę). Czasem w Biblii określa się tym terminem również pojęcie "życie istoty"
9. Człowiek nie posiada wewnątrz siebie czynnika nieśmiertelnego określanego powszechnie duchem lub duszą, która miałaby kontynuować zaraz dalszy bieg życia ludzi co umierają. Śmierć która teraz spotyka człowieka, to urwanie ciągłości jego życia i przepadnięcie jego istnienia.
10. Dodatkowym wątkiem biblijnym jest sprawa zapowiadanego i potem zrealizowanego okupu, dla osiągnięcia przez ludzi życia wiecznego. Dokonuje tego Jezus przez poddanie się na ofiarną śmierć i ma to jakiś związek z odzyskaniem możliwości do osiągania w przyszłości przez ludzi życia wiecznego.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:33, 06 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Na czym polega życie wieczne.
Jak już można się zorientować, przy założeniu że człowiek po śmierci przestaje istnieć w biegnącym czasie, oznacza to zerwanie ciągłości jego istnienia w odczuciu jego otoczenia. Inaczej zaś przedstawia się to w odczuciu samego umierającego delikwenta, przy założeniu istnienia przyszłościowego zmartwychwstania. Dla niego nie ma więc zerwania ciągłości istnienia, bo śmierć w jego odczuciu jest tylko czymś podobnym do snu. Gdy się wybudzamy z zwykłego snu, czas trwania snu, jest tu bez znaczenia dla nas z punktu samego życia w kolejnym dniu. I takie odczucie właśnie osiąga się przy teorii chrześcijańskiego zmartwychwstania.
Na to aby móc osiągnać stan identyczności osoby przy jej odtworzeniu przez Boga wg nauki Biblijnej, gdzie mamy zostać przywróceni do życia, osoba taka powinna wyglądać przynajmniej na tyle podobnie, aby była rozpoznawalna pośród swoich znajomych, którzy też byliby przywróceni do życia. Przede wszystkim zaś powinna mieć przynajmniej na początek ten sam zasób swojej świadomości jaką miała za dawnego życia.
Więc to co wcześniej już wspominałem, że Bóg dokonuje archiwizacji zasobów tzw. ośrodka mózgowego pamięci długotrwałej, ma podstawowe znaczenie w całej nauce o zmartwychwstaniu.
Archiwizowaniu muszą więc podlegać następujące dwie rzeczy.
1. Dokładny plan opisujący budowę organizmu. Dziś powszechnie już wiadomo, że tą rzeczą która to spełnia jest cały genom człowieka składający się z podzespołów w postaci helis DNA ulokowanych w chromosomach. Dla każdego z nas genom zostaje określony dokładnie po zapłodnieniu jaja. Sprawę pozostawiam otwartą co do tego, jakim sposobem odbywa się pobranie komórki, czy dowolnego fragmentu ciała, aby docelowo korporacja duchowa przetransformowała numeryczne znaki na helisach w poszczególnych chromosomach i dokonała zarchiwizowania.
2. Bieżące okresowe archiwizowanie zasobów pamięci długotrwałej w człowieku. Oznacza to że zarówno elementy idywidualnych pamięci proceduralnych odpowiadających za wyuczone umiejętności manualne, jak i deklaratywnych, związanych z pojęciami wyuczonymi abstrakcyjnymi i wszystkim tym co związane jest z całym zasobem naszej wiedzy, musi być zawsze uaktualniane. Musi sie to więc odbywać dość często. Najprawdopodobniej też system takiego zbierania tych danych umożliwia przetrzymywanie wcześniejszych takich zapisów świadomości. Byłby więc on w swoich zasobach całym zbiorem naszej wiedzy z życia. Nie tylko tej na dzień ostatni, ale i tej z dawniejszych naszych chwil w życiu. Nasza wiedza jest zawsze poskąpiony o wszystko to czego już nie pamiętamy o nas samych z przeszłości i z naszych dawniejszych umiejętnosci, oraz dawniejszej wiedzy, która poprzez nieużywanie uległa trwałemu zapomnieniu.
Hipotezami o sposobach transmisji tych danych z mózgu zajmę się później. Natomiast tutaj chcę zwrócić uwagę na to, że te dwa wypunktowane elementy są już wystarczającą podstawą na dokonanie zmartwychwstania przy posiadaniu technologi "Adamowej". Obejmowałaby ona między innymi informatyczne projektowanie i modyfikowanie organizmów żywych, przy pomocy oprogramowania. Kompilowanie wyników projektowych do informatycznej postaci jako genom. System ten umożliwiałby również np wizualizację gotowych genomowych projektów. Ponadto w ramach tego systemu miałaby być cała inżynieria nano-technologiczna umożliwiająca już realizację materialną gotowego żywego produktu. Więc najpierw wybudowanie samego DNA, wmontowanie go do komórki jajowej i ew dalsze inne etapy rozwoju. Dla ssaków np jeszcze etap symulujący rozwój maciczny. Dla człowieka dodatkowo jeszcze działanie montażowe na pamięci długotrwałej z racji tej szczególności w przypadku człowieka. Chodzi tu o życie wieczne, które ma być więc całym systemem polegającym na utrzymywaniu indywidualnej i osobistej ciągłości pamięciowej. Co do zaś samego ciała, które zawsze będzie do pewnego stopnia nietrwałe, zużywalne i narażone na czynniki zewnętrzne, będzie logiczne podlegało ono okresowo wielu wymianom, przy mającym istnieć życiu wiecznym. Tym jednak będą się te wymiany różniły od tej jakby pierwszej wymiany utozsamianej z chrześcijańskim zmartwychwstaniem, że nie bedzie już przerwy czasowej. Co najwyżej bedzie ona nieduża. O szczegółach bedę mówił później.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:31, 07 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Ciekawostka
Jak ktoś z was miał okazję wczoraj pooglądać na TVN film S.F. pt."Szósty dzień" prod USA i Kanada z roku 2000, traktujący o klonowaniu ludzi i skanowaniu mózgów, to miał okazję się przekonać o dość znacznej zbieżności wielu zagadnień, które tu poruszyłem na łamach tego wątku.
Rzecz dzieje się w przyszłości, gdy nauka opanowała wielokrotne kompletne odtwarzanie ludzi co do identyczności wyglądu, jak i stanu świadomości wraz z modyfikowaniem tego. Prawo jednak zabraniało tego procederu, ale dozwolone to było natomiast w przypadku zwierząt. Kwitła więc szara strefa tych usług jeśli chodzi o reprodukowanie ludzi. Oczywiście cały urok filmu to pomysłowe wątki. Jednak porównując metody koncepcyjne użyte w filmie już co do samych realności technik tam stosowanych są one bardzo uproszczone i nie biorą pod uwagę wielu aspektów, z którymi należałoby się liczyć. W moich koncepcjach przebija się większa ilość realności w hipotezach. Film natomiast dobrze ukazuje jak poważny byłby to problem, gdyby sprawę zmiany zasobów mózgowych pozostawić pod zarządzaniem ludzkim. Objawia się tu to, co zawsze wynika z ludzkiej chciwości, więc ta wspaniała technika umożliwiająca przedłużanie życia nie jest wykorzystywana dla pożytku ludzi.
Wg mnie mało realne jest to, że przy modyfikowaniu wyglądu ciała nie dokonywało się tego z poziomu zmian w skompilowanym już genomie, ale dokonywało się to na "półfabrykatach" w postaci rozwijających się już standartowych ciał w biowylęgarni. Więc naciągane jest tu to, że jakoby wygląd kogoś zmieniać by się miał w ostatniej chwili.
Potem sama biowylęgarnia buduje ciało do momentu osiagnięcia pełnych wymiarów człowieka. Jest więc on aż do ostatniej chwili zapęmpowiony w i przebywa w płynie. Pominieto zagadnienie rozwoju siły mięśni, wybudowywaniu powiazań neuronowych co do wykształcania koordynacji ruchowych? Film zakłada więc, że wręcz cała struktura mózgowa, musiałaby ulegać archiwizacji nawet z tą częścią uniwersalną co do czynności wegetatywnych. Ponadto rozwój płodowy, nie jest w rzeczywistości zakodowany w DNA, aż do pełnych wymiarów. Więc brak tu w tym filmie nacisku na wytworzenie dużego urealnienia.
Mózg skaneruje się w mig poprzez interfejs siatkówki oczu. Więc takie skanerowanie musiałoby miec w mózgu oprogramowanie do transmisji danych z zasobów pamieciowych. A więc czyżby rezydowały w mózgu od zarania? Film nie wnika w szczegóły. Ponadto zasób pamięci długotrwałej to ogrom danych. To nie przejdzie tak szybko i w mig, jak dzieje się to na w/w filmie. Prąd jonowy w synapsach jest o wiele rzędów wolniejszy niż elektryczny w metalach. Nawet w przypadku śmierci zaraz po niej też było tam możliwe zeskanowanie jeszcze mózgu.
Zwrócę uwagę, że ja w hipotezach podkreślam, że ta dziedzina osadzania pamięci musiałaby być robiona tylko przez przedstawicielstwo boskie. Z racji zaś powolności prądu jonowego zakładam więc to skanowanie w trakcie snu. Pełna wolna wola ludzi i taka technologia u nich, nie będzie nigdy charmonizowała. Film jest tego przykładem. W każdym razie byłem miło zaskoczony filmem traktującym o tych zagadnieniach. To właściwie dobrze, że ludzie zastanawiają się nad tymi rzeczami i takie dzieła powstają. To kwestia czasu, że może powstanie film o tych sprawach w zazębieniu z tematem Boga.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:32, 07 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Relatywność zmartwychwstania i śmierci.
Nie wszystkie historie z własnego życia pamiętamy. Są takie które są w stanie powrócić, jeśli ktoś lub coś je tylko przypomni. Bywają też takie, których nawet przy ich przypominaniu nie jesteśmy sobie ich uzmysłowić z pamięci własnej. Te wspomnienia po prostu w naszych mózgach całkowicie wymarły. Brakowało podtrzymywania stanów synapsycznych w pamięci długotrwałej, więc z czasem one uległy zatraceniu, gubiąc w końcu na trwale pewne informacje. Niektóre zaś dawne informacje, były po prostu "spychane" przez kolejne aktualne.
Dla np logicznego tłumaczenia w wielu religiach na sądzie ostatecznym nie miałoby sensu sądzenie ludzi za coś co nie wiedzą, lub nie znają, bo tego fizycznie nie pamiętają. Aby taki boski sąd ostateczny móc przeprowadzić, należałoby w mózg pouzupełniać wszystkie szczegóły z życia. Więc osobnik na tzw "sądzie ostatecznym" w ujęciu pewnych religii, musiałby mieć inny stan mózgowy niż w chwili śmierci. A więc zmartwychwstanie z głową nabitą jak "balon". Więc właściwie to nie taki sam osobnik jak w chwili śmierci, bo z innym stanem mózgowym. Musiałby pamiętać dosłownie wszystko co przeżył. Sądzić na sądzie ostatecznym można logicznie za to co się wie, czyli to co się pamięta. Nawet podobnie ludzkie prawo, inaczej traktuje ludzi nieświadomych pewnych rzeczy w przypadku chorób umysłowych.
O wiele trafniej jest rozumować w doktrynerii na podstawie Biblii, że śmierć zmazuje grzech (Rz 6:23) i nie ma sensu sądzenie ludzi po śmierci za to, co było w dawnym życiu. Więc sądzenie ludzi w przyszłym nowym porządku bożym logicznie może być za to, co ktoś będzie robił już po zmartwychwstaniu.
Ja natomiast podywagowałbym o relatywizacji zmartwychwstania na bazie właśnie tego co zawierają nasze mózgi pod kątem gubienia informacji z osobistego życia.
Otóż przedstawię problem.
Czy ktoś miałby wielkie pretensje do Twórcy, gdyby przywrócił go do życia z pamięcią cofniętą o jeden dzień, względem dnia w którym umarł? Otóż napewno nie. Niektórzy co np poumierali np w czasie tortur, może by i nawet tak woleli.
Już nadmieniłem tu w postach teorię archiwizacji stanów synapsycznych odnośnie pamięci długotrwałej w mózgach ludzkich, przeprowadzanych w systemie obsługiwanym przez aniołów.
Idąc wspomnianym tokiem rozumowania, co by się działo, gdyby przy przywracania życia "wgrywać" bardziej cofnięty zapis stanu świadomości?
Czy miałby ktoś pretensje do Boga, gdyby użył zapisu zrobionego na tydzień przed śmiercią? Ja np osobiście nie miałbym z powodu takiego technicznego zagadnienia pretensji do Twórcy.
A co pomyśleć o sytuacji, gdyby użyto zapisu zrobionego przed rokiem? Właściwie nawet wtedy wiele nie odbiegalibyśmy w swoim "Ja" od wzorca z dnia w chwili naszej śmierci.
W relacjach z znajomymi co później poumierali niż my, po naszym przywróceniu do życia dowiadywalibyśmy się od nich nowych rzeczy o sobie które przeżyliśmy, bo "technika" np rocznej regresji nie wstawiła w głowy tych naszych historii.
Więc byłoby podobnie jak obecnie za życia, gdy ktoś nam mówi jak to było z jakimś epizodem w naszym życiu, a my tego nijak nie możemy sobie przypomnieć, bo było bardzo dawno. I mamy wrażenie, że ktoś nam coś imputuje.
I tak analizując teoretycznie przy zastosowaniu coraz bardziej cofniętego naszego zapisu mózgowego możemy dojść do niemowlęctwa i otrzymujemy więc pełną relatywność tego zagadnienia. Mamy wtedy funkcję ciągłą naszej osobowości, osiąganą przy zmartwychwstaniu.
Dochodząc do sytuacji pamięci z naszego dzieciństwa pozostaje już bardzo niewiele z naszego "zdobytego" za życia "Ja" i nie jesteśmy już tym samym osobnikiem. Właściwie zanika zagadnienie zmartwychwstania. W przypadku wgrywania pamięci noworodka nie ma w ogóle pojęcia zmartwychwstania. I w takim rozumowaniu nie ma drugiego naszego powtórzonego życia.
Nakreśliłem tu właśnie jak cenny jest przy zmartwychwstaniu właśnie ten element zdobytej pamięci własnej. Wydaje się on bardziej cenniejszy niż dokładność naszego fizycznego wyglądu po przywrócenia do życia. Te zdobyte wiadomości i umiejętność ich trzymania są tak cenne, że jeśli je tracimy, to tak jakbyśmy podlegali już umieraniu. Umieranie jest też właściwie w takim spostrzeżeniu relatywne. Gdy mamy beznadziejną własną zdolność do zapamiętywania, to tak jakbyśmy żyli resztkami życia.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 03:25, 11 Cze '08
Temat postu: |
|
|
100%-we życie wieczne.
Po wyjaśnieniu o relatywności zmartwychwstania i śmierci pora na kolejny wykład.
Wczesniej poruszyłem już temat życia wiecznego. Konkluzją było stwierdzenie, że polegałoby ono na technologii umożliwiającej archiwizowanie pamięci długotrwałej w mózgu stanowiącej składnik osobowości, oraz archiwizowanie planu biologicznego zbudowania organizmu. Dodatkowo technologia ta miałaby umożliwiać każdorazowo w razie potrzeby skorzystania z możliwości wytworzenia organizmu na podstawie tych zasobów. System powinien jeszcze posiadać ewidencję kontrolującą wymiany lub zastępowania trwale utraconych organizmów. To z kolei po to, aby nie dochodziło do niekontrolowanego namnażania identycznych jednostek biologicznych.
Poruszyłem ostatnio problem relatywności śmierci. Pod tym pojęciem określiłem trwałe zapominanie własnych dawnych przeżyć i nabytej poprzednio wiedzy oraz umiejętności. Zdefinowałem to też jako śmierć. Wprowadzę tu np termin słowny dla określenia tego rodzaju śmierci i nazwię ją tu na potrzeby własnych rozważań jako "śmierć pamięciowa". Czyli wszyscy ludzie są również śmiertelni pamięciowo. Co ciekawe mają możliwość na częściowe pokonywanie tej śmierci pamięciowej poprzez np pisanie pamiętników, albo zbieranie znacznej ilości fotografi pamiątkowych, lub też ciągłe powtarzanie choćby części dawniej zdobytej wiedzy.
Chrześcijańskie życie wieczne jeśli miałoby być pozbawione relatywności musiałoby polegać na dokładnym odtworzeniu ostatniej pamięci przed śmiercią i stworzenia takich warunków, aby nie podlegać już śmierci pamięciowej. Kolejnym nasuwającym się tu natychmiast skojarzeniem byłby problem ograniczonej pamięci mózgowej, która logicznie nie zapewni nieskończonego zbierania informacji na przestrzeni wiecznie trwającego życia. Trudno nam sobie wyobrazić siebie jako człowieka pozbawionego "zdolności" zapominania, która w niektórych sprawach bywa i przydatną cechą pozwalającą na lepsze modyfikowanie własnej osobowości.
Skorzystam więc tu z 4-go pkt. założenia wstępnego wynikającego z Biblii. Skoro korporacja Nadzorców w kompleksowym systemie umożliwiającym śledzenie myśli i zasobów pamięciowych ma możliwości do śledzenia wszystkich ludzi, to logiczne staje się, że to może być wykorzystane do rozwiązania problemu śmierci pamięciowej. Wspominałem również w pierwszym poście, że: cyt - "Bóg ma też możliwości implikowania czystej informacji binarnej w ośrodek mózgowy pamięci długotrwałej człowieka", bo takie rzeczy już się działy, że ludzie osiągali wiedzę w mózg, porzez boski interfejs.
Więc powróćmy do tematu śmierci pamięciowej, ograniczonej pojemności mózgu, problemu życia wiecznego i "przyjemnej" czasem ludzkiej właściwości zapominania. Temat śmierci pamięciowej może być łatwo rozwiązany, dzięki systemowi łączności ludzkich mózgów z boską centralą nadzorczą, obsługiwaną przez sprzęty które już na dzisiaj funkcjonują, skoro modlitwy są przekazywane a pamięci zaś archiwizowane.
Nasze mózgi musiałyby działać coś na podobieństwo operacyjnej pamięci sprzężonej z własnymi archiwami pamięciowymi z których to na nasze "zlecenie" byłyby nam przez służby anielskie dokładane podczas naturalnego snu. Po przebudzeniu przypominało by nam się wszystko to co utraciliśmy przez zapomnienie lub przez brak ćwiczeń, jeśliby chodziło np o utracone pewne umiejętności, które rzecz jasna dawniej wykonywaliśmy. Wszystkie te podprogramy mózgowe i nieodzowne zasoby pamięciowe do manualnych umiejętności byłyby na nowo odzyskiwane, w razie konieczności skorzystania z nich. Podobnie rzecz miałaby się z wiedzą wyuczoną dawniej.
To odwoływanie się do naszych dawniejszych osobistych stanów pamięci zgromadzonych przez służby anieskie, mogłoby się odbywać choćby na zasadzie określania daty archiwizacji pamięci. Ulegałaby ona tylko dodaniu do pamieci bieżąco posiadanej. Nie byłoby to więc proste zastąpienie bieżącego stanu mózgu na ten dawny stan z przeszłości, ale włożenie tamtych engramów w mniej piorytetowe pokłady pamięciowe, tak, aby nie zaburzały one już posiadanych umiejętności i wiedzy przez zajęcie ośrodków pamięciowych dokładnie tych jakie zajmowały dawniej w przeszłości. Takie uzupełnienia w inne rejestry wymagałby jeszcze krótkiego procesu przystosowawczego, aby one wsprzęgły się do bieżąco innego już stanu mózgowego.
Jest to tylko czysto teoretyczne rozważanie, jeśli zakładamy tzw 100% życie wieczne, gdzie nie istnieje śmierć pamięciowa. Jesteśmy wtedy jakby doskonali i nic z tego co się nauczyliśmy nie tracimy tak łatwo. Bo jeśli nawet zapomnimy, to mamy możliwości w miarę szybkiego przywołania tych dawnych naszych umiejetności. W takiej sytuacji odpadają problemy przechodzenia kolejnego mozolnego procesu przypominania, powtórnego nauczania itd. A wszystko to dzięki boskiemu systemowi zmodemowania naszych mózgów z kompleksowym systemem archiwizacyjnym, prowadzonym przez boskich Nadzorców.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:45, 11 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Erwin napisał: | 100%-we życie wieczne. |
Wspominasz coś tam o mózgach. Więc rozumiem, że dżdżownica i pantofelek nie zostaną zbawione, ale mysz, nietoperz, ryby i inne stworzenia posiadające mózgi będą się mogły cieszyć po śmierci życiem wiecznym w raju ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 01:44, 12 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o zwierzeta AQuatro i ich rolę tu na ziemi, to w ramach całego projektu Boga, są to składniki całego systemu ziemskiego wraz z roślinami. Jednak te mózgi zwierzęce nie są zmodemowane. To wiedza dodatkowa z Biblii, że człowiek miał panować nad zwierzetami. Np mógł regulować ich populacje, aby jemu właśnie miało się żyć najlepiej. To człowiek w założeniu Boga miał być gospodarzem tu na Ziemi. (Rdz 1:26)Bóg natomiast miał być doradcą i pomocą dla człowieka.
A tzw 100%-we życie wieczne to tylko rozważania filozoficzne, że mogłoby być w ramach boskiego systemu, też takie nawet poszerzanie pamięci własnej. Nie jest to nauka z Biblii, lecz tylko moja teoretyczna hipoteza. Mogłoby być równie też dopuszczone naturalne zapominanie jak jest to i obecnie, a życie byłoby wieczne w sensie przepakowywania zasobów pamięciowych ludzi zawsze tych, jakie one są na ostatnią chwilę ich intelektualnego i bieżącego rozwoju. Takie przepakowywanie odbywałoby się przy okazjach wymiany biologicznego ciała po jego np kilkusetletnim używaniu.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:16, 14 Cze '08
Temat postu: |
|
|
O co właściwie poszło?
Że Bóg uwzględnia pewne uwarunkowania i ograniczenia to jawi się logicznie. Jeśli narzuca jakieś prawa fizyczne, to potem projektuje resztę do tych ograniczeń jakie sobie poustalał. Więc jeśli będziemy abstrachować ogólnie, to aby zrobić człowieka niezniszczalnego, musiałby zmienić diametralnie konstrukcję człowieka. Np z materiałów jak guma, stal nierdzewna, powłoki chemio odporne itd. Jest jednak poczynione tak, że system ludzi z zabezpieczeniem archiwizacyjnym jest widocznie o wiele lepszy. Więc w ramach tego Boskiego projektu są pewne ograniczenia. Musimy pewnie nadal uważać w mającym nadejść raju na skaleczenia, upadki itd. Nie obędzie się i też chyba bez służby zdrowia. Ale nie będzie bólu długiego. Nie będzie kalectwa trwającego latami. Nastąpi wymiana ciała przy poważniejszych uszkodzeniach, a świadomość zostanie przepisana w nowo rozwinięty organizm. Tak mi się to jawi logicznie z wiedzy współczesnej i wiedzy z Biblii. Np jest fragment biblijny z Iz 65:17-25. Dotyczy on przyszłości. Zaczyna się w 17-tym wersecie o stworzeniu nowych niebios i nowej ziemi, a kończy się na 25-ym gdzie mowa o trawożernym wilku. Tego nie było w uwolnionych spod okupacji babilońskiej Izraelitach, aby posiadali trawożerne wilki. Nie był to też czas na Nowe Niebiosa, o których dopiero słychać w Objawieniu Jana.
Nie dotyczy to więc dawnego Izraela, ale przyszłości. Co ciekawe, w Iz 65:22 mowa o długości życia ludzi w raju i nie ma tam nic o wieczności, jedynie o dłuższym życiu porównywalnym do życia drzewa. Np tak długiego jak życie patryjarchów. A Jezus zaś mówił o życiu wiecznym. Ewangielie nie skupiły się zaś na dokładnym wyjaśnieniu pojęcia wiecznego życia.
Dlatego właśnie teoria o wiecznie trwającej informacji o życiu każdego jest sensowna, a nie o wiecznie trwającym życiu ciała biologicznego, jeśli chodzi o konkretnie te same scalone na daną chwilę organy biologiczne.
Napewno logicznie jawi się też i sprawa dlaczego Bóg tak długo dopuszcza niegodziwość na ziemi, a nie zaprowadza jak najszybciej obiecanego porządku. Nam może wydawać się to dziwne, ale może chodzić o sprawy rozgrywające się właśnie u projektantów tego całego ludzko-ziemskiego systemu. (Tu jedynie nadmienię, że może chodzić o tzw temat zbierania zasobów ludzkich na rząd chrystusowy. Tzw 144 tyś)
Właściwie czy z Bibli można wykapować o co właściwie rozgrywa się w niebie na dworze królewskim ten cały problem? Czy można łatwo dociec o co właściwie chodzi wśród wszystkich tych nadzorców jak Bóg, aniołowie, Szatan i jego poplecznicy, tudzież ew sprawy z UFO-lami, które się współcześnie objawiają?
To że my niedomagamy i mamy mnóstwo wad jako ludzie i rozpleniliniśmy dziadostwo tu na Ziemi, to w końcu nie do końca nasza wina. My jesteśmy tylko produktem Bożym. Skoro jeszcze niedopracowanym, to problem leży tylko w zasadzie u Nadzorców. Niedopracowanie może polegać również nie tylko może co do nas samych, ale może dotyczyć choćby systemu nadzorczego i sądowniczego, który mógłby panować "z góry". Ludzie jak poczują bat, to zaczynają chodzić jak w zegarku. Muszą widzieć też i zarazem, że wokół nich rozgrywa się sprawiedliwość.
W końcu wpływ na naprawę złego i niedopracowanego systemu mamy znikomy. Nie jesteśmy w posiadaniu np technologii Adamowej. W sumie jesteśmy jak zwierzęta z niewielką tylko przewagą co do mózgu. Idziemy w glebę jak i one i w końcu nie mamy pewności co z nami dalej będzie. Kaz 3:19-21.
Trudno obwiniać tylko człowieka za zjedzenie w Edenie owocu z drzewa "pułapki", skoro problemy mieli aniołowie z Bogiem w kwestii tego projektu z człowiekiem. Jest tu może przyczyna w niedoedukowaniu ludzi przez Boga. Powiedział jedynie "Nie zjadać", bez wyjaśnienia szczegółów dlaczego. Jak było to takie niebezpieczne, a drzewo być może potrzebne, więc mógł zagrodzić dostęp do niego. Przykład biorę z samej Biblii. Jak zaczęło być np już zbyt niebezpiecznie w Boskim pojęciu, to zagrodzenie dostępu z kolei do drzewa życia, Bóg poczynił już sprawnie. Wtedy to się dało no nie. (Rdz 3:22,24) Więc naprawdę Biblia daje wielki mętlik o co właściwie poszło u zarania tego konfliktu Boga z pierwszymi ludźmi, w świetle wzajemnych problemów między Bogiem i aniołami. Nie jest to jasno i wyraźnie wytłumaczone. Ile czytaczy biblijnych tyle koncepcji.
Można jedynie z Bibli snuć dywagację co do tych istotnych kwesti, i do końca nigdy nie bedziemy pewni o co właściwie wtedy poszło.
Np mogą być takie kwestie:
1. Kierownictwo co do zarządzania programem zaludnienia ziemi Bóg mógł powierzyć Lucyferowi (jest to imię anioła) znaczy tyle co Jutrzenka (Iz 14:12-20) Porównaj też Ezechiela 28:12-19. Tam są treści, że Edenem i ludźmi na początku zarzadzał z bożego ustalenia anioł, który potem niedopisał. Potem zapragnął ten anioł rządzić po swojemu, a nie według wytycznych boskich no i konflikt wziął początek u Nadzorców, a my "bogu ducha winni" ludzie, obrywamy tylko "po uszach".
2. Może też iść problem "w górze" w kwestii problemu zaludniania ziemi, czy ludźmi poddanymi na zasadzie posłusznych mało myślących ludzi, czy ludźmi z pełną własną wolną wolą.
Przemawia za taką kwestią epizod z pomieszaniem języków, bo poszło tam nie o wieże którą przecież można było rozwalić, jedynie o usunięcie koncepcji skupiania się ludzi w jednym miejscu na Ziemi. Za tą kwestią przemawia też z jaką determinacją Bóg wypędził Ludzi z Edenu tylko po to, aby nie posiedli życia wiecznego jeśli wraz z nim mieli nieokiełznaną wolną wolę, po konsumpcji zakazanego owocu. Tak tu piszę, bo zarazem uważam, że Adam i Ewa nie byli stworzeni jako nieśmiertelni. Drzewo życia i owoce z niego miały to jakoś zapewniać. To że Bóg powiedział, "że pomrzecie", mogło po prostu oznaczać, że wtedy po prostu nie przedłuży im życia. Szatan w końcu nie skłamał. Zjedli owoce i nie umarli po zjedzeniu. Żyli jeszcze b. długo. Jedyne co pewne to to, że poddał w wątpliwość boskie ustalenia. (Rdz 3:1,5) W ogóle to jest b. dziwne jak by te owoce miały wpływać na mechanizm życia wiecznego, zależnego w końcu tylko od Nadzorców, którzy archiwizują nas co do DNA i własnych pamięci długotrwałych, a swoimi technologiami mogą przecież wielokrotnie z tych danych przywracać życie każdego. W tej koncepcji zaludniania ziemi ludźmi posłusznymi w stosownym czasie, wolna wola może być dawkowana. W zorganizowanym systemie ludzkim jest też i miejsce na wolną wolę. Jednak na początku przy nadmiarze wolnej woli nic wspólnie nie da się osiągnąć wybudować lub zorganizować.
To pokrótce dwie pewne kwestie. Może być ich więcej. Wyłuskiwanie ich daje więc pewne rozeznanie. Znana jest też powszechnie sprawa sporna związana z Hiobem, która miała swoje żródło w sporze w dziedzinie duchowej między Szatanem, a Bogiem.
Inną z kolei jest kwestia związana z pierwszym proroctwem (Rdz 3:14,15)
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:24, 17 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Po co właściwie była ta śmierć Jezusa?
Postaram się wyjaśnić, dlaczego do tego aby osiągnąć życie wieczne przez ludzi, musiał zginąć Chrystus. Mówi się powszechnie w wielu np wyznaniach chrześcijańskich, że wykupił nas ze śmierci, albo umożliwił nam życie wieczne, albo kto w niego wierzy będzie zbawiony. To wynika z nauki biblijnej. Jest trudno dostrzec prosty związek, cóż to ma wspólnego z tym naszym życiem wiecznym, skoro przecież to tylko zależy od prostej decyzji Boga, kiedy i jak zastosować decyzję odtwarzania ludzi wg nagromadzonych danych w jego archiwach co do pomarłych ludzi.
Nauki o wykupieniu ludzi przez Boga, czyli o okupie, czy też śmierci ofiarnej dla wyzwolenia nas z grzechu śmierci są mało przemawiające i znacznie zawikłane. Nawiązują one jedynie do dawnych tradycji jakie istniały w Izraelu. Zresztą tradycje ofiar zwierzęcych dla Boga, wywodzą się od samych pierwszych ludzi, chcących nawiązać utracony pierwotny kontakt z Bogiem. Tę ludzką tradycję Bóg tylko "przechwycił" po ludziach. Nic im tam specjalnie nie narzucał, jedynie kontynuował to co ludzie sami zaczęli.
Otóż dla wyjaśnienia dlaczego musiał zginąć Jezus, sprawę trzeba rozważyć w oparciu o pierwotny konflikt w dziedzinach duchowych.
Bóg wiele swoich zamierzeń i działań nie wykonuje sam osobiście. Ma do tego armię specjalistów. Są to podobne jemu stworzenia duchowe i zarazem podległe. Jeśli chodzi o projekt zaludnienia ziemi stworzeniami o wyższej inteligencji niż zwierzęta, czyli ludźmi, które miały mieć cechy podobne do stworzeń duchowych, to Bóg przydzielił do tego anioła, nadzorującego całym tym zarządzaniem. Był nim, jak niektóre przekłady biblijne nazywają - Lucyfer. Jest to imię anioła w innych przekładach tłumaczone jako Jutrzenka. Miał on powierzone zarządzanie tym kompleksowym projektem. O tym aspekcie wspomina tzw pieśń żałobna o królu Tyru.(Eze 28:12-19) Ma ona dwuznaczą wymowę. Anioł pierwotnie przydzielony do zarządzania, nie dopisał w spełnieniu powierzonego zadania i powstał więc pewien spór w dziedzinie niebiańskiej co do tego, jak ma przebiegać rozwój tego projektu co do zaludnienia i zorganizowania życia ziemskiego. Proste odsunięcie niewłaściwego zarządcy i wstawienie następnego nie załatwiało problemu, bo nie dawało gwarancji na to, że przypadek podobny się nie powtórzy.
Boży plan dopięcia projektu polegał na posłużeniu się najznakomitszym aniołem i na dodatek przetestowaniem jego, aby sytuacja zniekształcania zamierzonego projektu nie powtórzyła się.
Mało tego! Bóg postanowił zwrócić uwagę innych aniołów, że sprawa nie polega tylko na jakości samego anioła zarządcy. Wypowiadając więc do Szatana pierwsze proroctwo (Rdz 3:14, 15), Bóg postanowił udowodnić wielu aniołom świadkom, że do zarządzania wcale nie potrzeba nawet super doskonałych aniołów, ale mogą to być aniołowie, którzy będą wywodzić się rodem z ludzi ziemskich. Czyli stworzeń niższego rzędu. Przedsięwziął więc Bóg strategiczny zamiar, aby w stosownym czasie wybrać z ludzi ziemskich odpowiednio usposobione jednostki i dołączyć ich po oczywiście przeistoczeniu w aniołów, do głównego, mającego zarządzać anioła.
Jak niektórzy już się może domyslają tym głównym przetestowanym aniołem to pierwsze stworzenie duchowe Boga, czyli Jezus Chrystus, w niebie zwany też jako Michał, a wybrani to 144 tyś ludzi o których wspomina Objawienie, że będą współkrólować z Jezusem. Rzecz w tym, że na przestrzeni dziejów aniołowie nie byli rozeznani do końca, na czym miał polegać ten dalekosiężny zamiar Boży. Podobnie jak i my ludzie. Sprawa ta była sukcesywnie wyjawiana. (1Pt 1:10-12)
Więc konieczność śmierci Jezusa, należy rozpatrywać jako nieodzowny test do sprawdzenia głębokiej jego lojalności do Głównego Projektanta całego zamierzenia projektowego ludzi na ziemi, jaki to zamiar powstał u Boga na samym początku. Ten projekt miał być doskonały, jak wszystko co się wywodzi spod Jego "rąk".
Biblia dawała ludziom pewne podpowiedzi "filozofii boskiej", gdzie można było dostrzegać metodykę bożego rozumowania. Jeśli chodzi o to testowanie Chrystusa co do lojalności, to mamy analogiczny przykład z sprawdzaniem Abrahama, gdy Bóg polecił mu dać na ofiarę swojego syna Izaaka. Innym ważnym tekstem do zrozumienia, że Bogu bardzo zależy na dopięciu swojego projektu jest też werset z ewangielii Jana 3:16.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:42, 17 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Erwin, trudno ogarnąć umysłem Twoje teorie.
Czy nie myślałeś aby zostać teologiem, lub uczonym duchownym ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Erwin
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:46, 18 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Widzę kolego AQuatro, że będąc ateistą nawet postarałeś się coś tu powiedzieć, a większość ludzi którzy może bardziej powinni tu coś wyrazić nie kwapią się do tego. Dzisiaj nie trzeba studiować teologii, aby rozeznawać sprawy związane z Bogiem i różne tego typu tam sprawy. To już nie te czasy, gdzie monopol na te treści miał tylko Watykan. Już przemineło ich panowanie, na wyżynach wiedzy. W wyścigu do tej specyficznej wiedzy pozostali w tyle. Jakbym został duchownym, tobym się tylko zaklapkował. Jakbym będąc nim poszedł na swobodne rozważania, no to symboliczne spalenie na stosie. Tacy co doktrynom się przeciwstawiają nie znajdują tam miejsca. Ja dla przykładu jestem typowym 3 zmianowym harownikiem, a to że sprawy te interesowały mnie przez całe życie z różnie zmienną intensywnością dały dość ciekawy w sumie efekt.
Przeczytałem, że wstawiasz różne wypowiedzi w paru wątkach i nawet pytania typu: kto stworzył boga itp. Nigdy nie ma głupich pytań. Każde pytanie jest dziełem pracującego mózgu. Najlepiej jak na pytania jest w stanie ktoś odpowiedzieć, kto towarzyszy temu który pyta. Rodzice, opiekun, nauczyciele, dostepne opracowania naukowe itp. Taki proces nam w życiu towarzyszy zawsze, ale do pewnego etapu. W pewnym momencie rozwoju zaczyna nauczyciel i ew dostępne źródła wiedzy nie dorównywać naszym pytaniom, i należy przechodzić sobie na tzw krótko mówiąc samokształcenie. Tu na forum nikt obiektywnie nie odpowie na tego typu pytania, bo ten zestaw pytań nie ma jeszcze wypracowanej obiektywnie jasno udowodnionej odpowiedzi.
Trzeba więc zacząć być samemu dla siebie filozofem jeśli nie chce się pozostawić sobie własnych pytań bez odpowiedzi. Trzeba być też świadomym, że i tak wszystkiego nie będzie się dało rozeznać. Dobrze sobie postawić granice poszukiwawcze, aby nie zamęczać sobie umysłu tymi pytaniami, na które nie możemy dać sobie odpowiedzi, bo zupełnie brak jakichś danych początkowych do wysuwania hipotez.
Np w wątku co z tym chrześcijaństwem udawadniałeś, że nie ma duchów (istot duchowych), bo nie da się nawiązać z nimi kontaktu, a tylko narkomani go nawiązują. Podałeś przykład że jak kogoś widzisz, to nawiążesz kontakt. Ale tam w kontekście chodziło dodatkowo o pozytywny kontakt.
Nie nawiążesz dobrego kontaktu z kimś kogo dostrzegasz np "kolega" antyziom, bo po prostu cię zignoruje. Więc w tym kontekście problemu pochopny wniosek, że niema istoty duchowej skoro nie da nawiązać się dobrej relacji. Musi być jeszcze ochota do nawiązania relacji ze strony istoty duchowej. Sama ochota z jednej strony nie jest wystarczającym powodem do nawiązania relacji.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:10, 18 Cze '08
Temat postu: |
|
|
Erwin, zejdź na ziemię bo na razie to poruszasz się w rejonie science-fiction, by nie rzec inaczej
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|