W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
zeznania Wałęsy ws. finansowania Solidarności  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
4 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 1861
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pcl




Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 148
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:56, 14 Mar '09   Temat postu: zeznania Wałęsy ws. finansowania Solidarności Odpowiedz z cytatem

To kolejny artykuł pozwalający zrozumieć np. skąd pociągane są sznurki itd.
http://wiadomosci.onet.pl/1934032,12,lr_.....,item.html
Cytat:
"LR": zeznania Wałęsy ws. finansowania "S"
Lech Wałęsa
PAP
Dziennik "La Repubblica" ujawnił w sobotę fragmenty wypowiedzi byłego prezydenta Lecha Wałęsy na temat finansowania "Solidarności" przez Watykan.
Chodzi o wypowiedzi z 28 października ubiegłego roku, które gazeta przedstawia jako zeznania złożone w Gdańsku przed włoskim prokuratorem, prowadzącym dochodzenie w sprawie śmierci prezesa włoskiego banku Ambrosiano Roberto Calviego w 1982 roku.
W toczących się dochodzeniach w tej sprawie jako jeden z powodów upadku tego wielkiego włoskiego banku od lat wskazuje się transakcje z watykańskim bankiem Ior, który był zaangażowany w niesienie pomocy finansowej Solidarności.
Calvi twierdził zawsze, że został w ten sposób zrujnowany.
Okoliczności jego śmierci nie są do tej pory jasne. Jego zwłoki znaleziono na moście w Londynie.
Włoska gazeta przytacza fragment zeznań Wałęsy: "To prawda, Kościół finansował Solidarność". Według dziennika były prezydent odpowiedział na wszystkie pytania włoskiego prokuratora. Miał powiedzieć, że Watykan przekazywał pieniądze na jego związek zawodowy poprzez księży, biskupów i organizacje religijne.

- Nigdy nie otrzymaliśmy bezpośrednio pieniędzy, związek liczył 10 milionów członków i działał w podziemiu. Wiele rzeczy działo się na poziomie regionalnym, a ja byłem tak śledzony, że niemożliwe było przekazywanie pieniędzy drogą oficjalną - mówił Wałęsa w zeznaniach, przytoczonych w dzienniku.

Dodał: "Kiedy słyszałem rozmowę o pieniądzach, odwracałem się w drugą stronę wiedząc, że jestem obserwowany i że nie mogę uczestniczyć w operacjach finansowych".

"La Repubblica" w obszernym artykule zwraca uwagę na to, że Wałęsa zauważył w swych zeznaniach, iż całą operację niesienia pomocy finansowej działającej po stanie wojennym w podziemiu Solidarności prowadził Kościół, który "nie był kontrolowany".

Według jego słów, pieniądze płynęły przede wszystkim z Watykanu i jego organizacji charytatywnych. Jednak, stwierdza dziennik, Lech Wałęsa nie pamięta żadnych nazwisk ludzi, którzy się tym zajmowali. Nie wyklucza natomiast, że Solidarność mogła otrzymywać pomoc od banku Ambrosiano.

Prokurator Luca Tescaroli, przed którym Wałęsa złożył zeznania, powiedział byłemu prezydentowi, że istnieje list prezesa Calviego do Jana Pawła II z 1982 r., w którym przypomniał on, że hojnie finansował Solidarność. Calvi dał wyraźnie do zrozumienia, że chodziło o olbrzymie sumy. W tym samym liście osaczony przez nieprzyjaciół Calvi tuż przed swą śmiercią błagał papieża o pomoc.

W reakcji na to Wałęsa przypomniał, że w stanie wojennym był internowany i nie dochodziły do niego żadne informacje. Dodał, że nie wyklucza, iż Roberto Calvi rzeczywiście mógł finansować podziemną działalność Solidarności.

To kolejny wątek finansowania polskiego podziemia z pieniędzy banku Ambrosiano przy pomocy watykańskiego banku Ior, poruszony przez dziennik "La Repubblica".

30 stycznia tego roku ta sama rzymska gazeta podała, że w 1981 r. w porozumieniu z Janem Pawłem II ówczesny szef banku Ior arcybiskup Paul Marcinkus zorganizował wysłanie w ramach pomocy dla Solidarności w Gdańsku samochodu wyładowanego ukrytymi w nim sztabkami złota wartości 4 milionów dolarów. Powiedział o tym dziennikowi były pośrednik finansowy, uważany powszechnie za aferzystę Francesco Pazienza, powiązany w przeszłości z włoskimi służbami specjalnymi.

Według jego informacji, pieniądze, przeznaczone na pomoc dla Solidarności, pochodziły ze wspólnych kont Ior i Banco Ambrosiano. Według niego "organizatorem był Marcinkus, w porozumieniu z papieżem Wojtyłą".

Następnie Pazienza wyjaśnił: "Koło Triestu przygotowaliśmy ładę z podwójnym dnem, a w środku były 4 miliony dolarów w sztabkach szwajcarskiego złota. Był kwiecień 1981, polski ksiądz przyjechał odebrać tę ładę i zabrał ją do Gdańska".

- Strajkującym robotnikom nie mogliśmy dać złotych ani dolarów, bo polskie służby specjalne by to odkryły - dodał Pazienza.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
franek12




Dołączył: 14 Kwi 2008
Posty: 664
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:28, 15 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kod:
Wałęsa nie pamięta żadnych nazwisk ludzi, którzy się tym zajmowali.


on cokolwiek pamieta oprocz tego ze walczyl Wink zakladajac ze te 4 miliony $ to tylko czesc, to tanio sie komuchy daly podejsc, oj tanio... niezly geszeft
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pcl




Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 148
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:27, 15 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no i skąd ta kasa?
Cytat:
Według jego słów, pieniądze płynęły przede wszystkim z Watykanu i jego organizacji charytatywnych.

Kup obrazek albo świeczkę - wspomożesz przewrót w jakimś biednym kraju Smile
Trudno przecież powiedzieć, kto był w takiej sytuacji fundatorem.
Trafiłem właśnie na fajny filmik w którym warto zwrócić uwagę na to GDZIE odbyła się konferencja naszych narodowych wybawców.
http://www.youtube.com/watch?v=bjH7v5sT19Y
ale to inny duży temat...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Zieliński




Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 2
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:49, 16 Mar '09   Temat postu: Forsa władza prestiż Wałęsa zeznaje. Odpowiedz z cytatem

Czy to nie jest dziwne, że finansowanie działania Solidarności lat 80-tych jest tematem tabu w polskich mediach, że milczy prokuratura , która tyle ma zawsze pytań jeśli nie chodzi o Kościół. Pani Walentynowicz , Pan Gwiazda i inni działacze b. Solidarności , którzy ten temat poruszali popadli w niełaskę. Solidarności z tamtych lat potrzebabyło pieniędzy , pieniędzy i męczenników najlepiej kilku, tych 11 zabitych pod kopalnią "Wójek" nie bardzo wypaliło , bo dość szybko przeciętny "Kowalski" zdał sobie sprawę , że prowodyrzy - czytaj przywódcy siedzieli sobie w tym czasie w wygodnych apartamentach w Arłamowie i chlali gorzałę , a ci biedacy wierzyli , że gdzieś ktoś za nimi się wstawia , że walczy tak jak oni... W czasie kiedy to się działo miałem już dwoje maleńkich dzieci rocznik 80 i 81 wiem jak zamieniałem kartki na wódkę i papierosy na kartki na masło, czekoladę lub mięso. Wiem jak te produkty były każdemu potrzebne. Można je było kupić za dolary jeśli się je miało - teraz wiem kto je miał.
Jedna z moich koleżanek miała ojca - klawisza , który pracował w ośrodku dla internowanych działaczy solidarności - dostawałem od niej czasem czekoladę lub cytrusy , których internowani nie mogli przejeść i oddawali je klawiszom za zakupienie za dolary gorzały niezwykle wzmagającej patriotyczne uniesienia i ambicje.
Ile lat upłynie zanim prawda o rzeczywistych mocodawcach zabójstwa Ś.. Ks. Popiełuszki ujrzy światło dzienne , jak długo informacje z kazamatów Watykanu będą największą tajemnicą?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
easy russian




Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 2578
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:12, 04 Kwi '22   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pcl napisał:
no i skąd ta kasa?
Cytat:
Według jego słów, pieniądze płynęły przede wszystkim z Watykanu i jego organizacji charytatywnych.

Kup obrazek albo świeczkę - wspomożesz przewrót w jakimś biednym kraju Smile
Trudno przecież powiedzieć, kto był w takiej sytuacji fundatorem.
Trafiłem właśnie na fajny filmik w którym warto zwrócić uwagę na to GDZIE odbyła się konferencja naszych narodowych wybawców.
http://www.youtube.com/watch?v=bjH7v5sT19Y
ale to inny duży temat...


taki artykuł na temat przejęcia koncernu prasowego PRASA KSIĄŻKA RUCH
https://uberkasta.pl/spolka-telegraf/
Cytat:
Jarosław Kaczyński i ludzie Solidarności uwłaszczyli się na majątku wypracowanym przez naród w czasach komunizmu

Obecne Prawo i Sprawiedliwość najprawdopodobniej by nie istniało gdyby nie zdarzenia z lat 90 ubiegłego wieku, kiedy to Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego kolegom z solidarnościowego styropianu trafił się deal życia, dzięki któremu do dzisiaj mają stałe źródło finansowania pozwalające przetrwać trudne opozycyjne czasy i utrzymać partię. Jarosław Kaczyński dowiedział się na początku lat 90-tych o planowanym przez rząd Tadeusza Mazowieckiego podziale majątku giganta prasowego RSW Prasa-Książka-Ruch. Majątek miał być rozdany za przysłowiowe grosze frakcjom postsolidarnościowym i postkomunistom. Ludzie z kierownictwa dawnej solidarności postanowili się bezczelnie uwłaszczyć na majątku wypracowanym przez naród w czasach komuny. Ograbili nas wszystkich. Jarosław Kaczyński dzięki poparciu Lecha Wałęsy uwłaszczył się na najbardziej lukratywnym kawałku. Przy okazji jego organizacje Telegraf i Fundacja Prasowa Solidarność otrzymały gigantyczne bezzwrotne wsparcie finansowe ze strony komunistycznego establishmentu, aferzystów a nawet samej włoskiej mafii Camorry. Od tego wszystko się zaczęło.
Parcelacja Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch” dla swoich z Solidarności

W latach 90, tuż po upadku komunizmu, Jarosław Kaczyński postanowił wykorzystać czasy chaosu związanego z transformacją i uwłaszczyć się na majątku narodowym. W owym czasie był senatorem i naczelnym tygodnika „Solidarność”. Znał się na działalności wydawniczej i właśnie w obszarze rozparcelowywania rynku medialnego szukał okazji do zdobycia środków finansowych na swoje projekty polityczne.
Express-Wieczorny

Budynek Expressu Wieczornego przekazany za darmo Fundacji Prasowej Solidarność Jarosława Kaczyńskiego

W PRL-u działalność wydawnicza był oczywiście mocno scentralizowana. Największym koncernem wydawniczym była Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch”. Był to prawdziwy gigant prasowy. Największy koncern wydawniczy w Europie Środkowo-Wschodniej. Wydawał: 45 gazet codziennych, 235 czasopism, setki książek rocznie, kalendarze, pocztówki, płyty, kasety audio i video itp. Taki państwowy gigant nie miał racji bytu w gospodarce wolnorynkowej, więc rząd Tadeusza Mazowieckiego postanowił go podzielić, a na jego majątku uwłaszczyć środowiska postsolidarnościowe i postkomunistyczne.
Jarosława Kaczyńskiego interesowały wyłącznie nieruchomości bo ich wartość nigdy nie maleje

Oficjalnie części majątku po RSW „Prasa Książka Ruch” miały być sprzedane na zasadach rynkowych, jednakże nieformalne preferencje miały w tym procederze partie polityczne. Jarosław Kaczyński postanowił to wykorzystać i wziąć udział w wielkim uwłaszczaniu się na majątku RSW „Prasa Książka Ruch”. Nie interesowały go jakieś tam tytuły prasowe, książki czy prasy drukarskie. Jego interesowały konkrety, a więc nieruchomości w centrum Warszawy, które należały do medialnego koncernu. Nieruchomości i teren pod nimi w centrum stolicy to ogromna wartość, która z roku na rok wzrasta.

Jarosław Kaczyński postanowił więc złożyć ofertę kupna Expressu Wieczornego oraz zakładów graficznych przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Przejęcie tych przedsiębiorstw otwierało drogę do uwłaszczenia się na ich budynkach i terenie pod nimi. Konkretnie chodziło o następujące warszawskie nieruchomości: Aleje Jerozolimskie 125/127, Nowogrodzka 84/86 oraz Srebrna 16.

Chętnych na kupno Expressu Wieczornego oraz zakładów graficznych przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej było wielu np. spółdzielnia założona przez dziennikarzy gazety. Do przejęcia szykowali się również inni ze środowiska Solidarności. Jednakże Kaczyński mógł liczyć na większe preferencje przy sprzedaży niż oni. W czasie podejmowania ostatecznych decyzji likwidacyjnych premierem był Jan Bielecki. Rządził obóz wałęsowski i ludzie tego obozu znajdowali się w Komisji Likwidacyjnej, a Jarosław Kaczyński był wówczas człowiekiem Lecha Wałęsy. Zajmował stanowisko Szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.
Spółka Telegraf i Fundacja Prasowa Solidarność powołane w celu zdobycia środków finansowych i przejęcia Expressu Wieczornego

Jarosław Kaczyński mógł liczyć na przychylność Komisji Likwidacyjnej RSW „Prasa Książka Ruch” ale musiał mieć również pieniądze na pokrycie ceny minimalnej – 16 mld starych złotych (1,6 mln nowych złotych). Takiej kwoty oczywiście nie miał ale postanowił ją zdobyć wszelkimi metodami. W tym celu założył dwie organizacje: spółkę Telegraf i Fundację Prasową Solidarność.

Spółka akcyjna Telegraf miała kapitał zakładowy w wysokości jedynie 250 mln starych złotych (25 tys. nowych zł). Założycielami spółki byli: Jarosław Kaczyński, Marian Parchowski i Maciej Zalewski. Do władz weszli: Jarosław i Lech Kaczyńscy, Maciej Zalewski, Andrzej Urbański i Krzysztof Czabański. Główną misją Telegrafu było zdobycie środków na przejęcie Expressu Wieczornego oraz zakładów graficznych przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Fundacja Prasowa Solidarność miała natomiast oficjalnie firmować sam proces przejęcia. Kaczyńscy musieli zorganizować 16 mld starych złotych ceny minimalnej w krótkim czasie. Jak się potem okazało rzeczywistość znacznie przerosła ich oczekiwania.
Organizacje Jarosława Kaczyńskiego wsparły państwowe firmy zarządzane przez postkomunistów

Lech i Jarosław Kaczyńscy byli w owym czasie wysoko postawionymi urzędnikami w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy. Jarosław Kaczyński był szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy a Lech Kaczyński ministrem stanu do spraw bezpieczeństwa nadzorującym Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Byli więc urzędnikami o sporych możliwościach. Szybko znaleźli się tacy, którzy postanowili wkupić się w ich łaski poprzez inwestycje w Telegraf i Fundację Prasową Solidarność.

Świeże biznesy Kaczyńskich wsparło kilka państwowych firm zarządzanych przez PZPR-owskich notabli liczących na intratne układy w nowej rzeczywistości. I tak, państwowy Bank Przemysłowo-Handlowy doinwestował Telegraf 11 miliardami starych złotych (1,1 mln nowych zł.). Ponadto BPH przedpłacił Fundacji Prasowej Solidarność za 13 lat z góry wynajmowania pomieszczeń w budynku Expressu Wieczornego, który dopiero miała przejąć! Z kolei państwowy Kredyt Bank wsparł Telegraf kredytem na 15 mld zł (1,5 mln nowych zł), a państwowy Bank Rozwoju Energetyki kredytem na 18 mld zł (1,8 mln nowych zł). W spółkę Telegraf zainwestowała również, państwowa w owym czasie, Centrala Handlu Zagranicznego Budimex wykupując udziały w spółce za 9 mld zł (900 tys. nowych zł).
Art-B Bagsika i Gąsiorowskiego przekazuje 57 mld złotych na spółkę Telegraf Jarosława Kaczyńskiego

Oprócz państwowych spółek, w braci Kaczyńskich zainwestowały również organizacje prywatne. Jedną z nich była słynna spółka Art-B znana z gigantycznego przekrętu metodą na oscylator. Oscylator polegał na zawieraniu lokaty pieniężnej w banku A, realizowaniu czeków na tę lokatę w banku B z jednoczesnym założeniem tam kolejnej lokaty i realizowaniem na nią czeków w banku C … itd. W ten sposób te same pieniądze były równocześnie oprocentowane w wielu bankach. Oscylator był możliwy dzięki temu, iż w dawnych czasach banki informowały się wzajemnie o realizacji czeku za pośrednictwem zwykłej przesyłki pocztowej, a więc z kilkudniowym opóźnieniem.

Szefowie Art-B – Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik oskarżyli potem jednego z współwłaścicieli Telegrafu – Macieja Zalewskiego o to, że wymusił od nich dla Telegrafu – 17 mld starych zł w dolarach oraz 40 mld starych zł (w sumie 5,7 mln nowych zł). Obiecał im w zamian akcje Telegrafu ale niczego nie dostali.

Gdy prokuratura chciała zatrzymać Bagsika i Gąsiorowskiego za oscylator, Maciej Zalewski ostrzegł ich o planowanym aresztowaniu. Dzięki temu mogli uciec do Izraela, z którym Polska nie miała umowy o ekstradycję. Zalewski ostrzegł ich, gdyż nie chciał by w swoich zeznaniach opowiadali o finansowaniu spółki Telegraf. Ostatecznie Maciej Zalewski został oskarżony i uznany w procesie karnym za winnego wyłudzenia od szefów Art-B pieniędzy dla spółki „Telegraf”. Skazano go na 2,5 roku więzienia. Odsiedział ponad rok i został zwolniony za „dobre sprawowanie” po dojściu Prawa i Sprawiedliwości do władzy.
Spółka włoskiej mafii Camorry DI.FRA.BI kupiła specjalnie wyemitowane dla niej akcje spółki Telegraf

W spółkę Telegraf zainwestowała również włoska mafia Camorra. Chodzi o neapolitańską spółkę DI.FRA.BI (skrót od nazwisk właścicieli: Giorgio di Francia i Francesco la Marca). Spółka należała do klanu Camorry – Casalesi. Zajmowała się jednym z ulubionych zajęć neapolitańskiej mafii a więc oszustwami ekologicznymi. Brała udział w przetargach na utylizację odpadów oferując zaniżone ceny. Po wygraniu przetargu DI.FRA.BI śmieci nie utylizowała ale składowała w nieskończoność na swoich wysypiskach pod Neapolem, ewentualnie zakopywała w ziemi, upychała w jaskiniach lub wywoziła do Polski czy Turcji by tam porzucić gdzie się tylko da.

W zeznaniach skruszonych włoskich mafiosów DI.FRA.BI wymieniana jest jako najważniejsza spółka w mafijnym procederze śmieciowym. Na jej wysypiska trafiały śmieci z całych Włoch. Klan Camorry Casalesi, do którego należała DI.FRA.BI. jest do dzisiaj uważany za najbrutalniejszy odłam włoskiej mafii. Oprócz oszustw ekologicznych zajmował się również przestępstwami narkotykowymi i monopolizowaniem działalności budowlanej w podległym rejonie. Jest odpowiedzialny za ogromną liczbę zabójstw, okaleczeń i zniszczeń.

Tuż przed powstaniem Telegrafu w mafijnej spółce Camorry – DI.FRA.BI asystentem zarządu był pan Wojciech Fedko. Do kwietnia 2019 roku Wojciech Fedko był wiceprezesem Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Mianował go na to stanowisko premier Mateusz Morawiecki. Wojciech Fedko sam pochwalił się pracą dla DI.FRA.BI w prospekcie emisyjnym firmy Śrubex S.A. gdy był jej prezesem. W okresie gdy pracował dla zarządu DI.FRA.BI, spółka Camorry zajmowała się intensywnie oszustwami ekologicznymi, więc nie jest możliwe by Wojciech Fedko, jako asystent zarządu, o niczym nie wiedział. Co ciekawe, miał wtedy jedynie 17 lat. Z jakiegoś powodu tak młody człowiek był przydatny dla Camorry.

Zaraz potem, jak Wojciech Fedko przestał pracować dla DI.FRA.BI, spółka Camorry Casalesi DI.FRA.BI postanowiła zainwestować w projekty polityczne Jarosława Kaczyńskiego. Kupiła specjalnie wyemitowany dla niej pakiet mniejszościowy akcji spółki Telegraf o wartości 15,4 mld starych złotych (1,5 mln nowych zł). Jak wiadomo włoska mafia nie inwestuje w nic pieniędzy od tak sobie. Można się domyślać, że nie chodziło o zwykłe dywidendy.

Na marginesie należy dodać, że w marcu 1991 roku ówczesny minister budownictwa Adam Glapiński (obecnie prezes Narodowego Banku Polskiego) podpisał list intencyjny pomiędzy spółką Telegraf a kolejną włoską firmą – Itelco. Itelco miała wybudować 7 stacji telewizyjny za 80 mln dolarów. Pieniądze miała pozyskać we włoskich bankach przy poręczeniu polskiego rządu. Do realizacji inwestycji ostatecznie nie doszło.

Do dzisiaj tajemniczy włoski kapitał pojawia się nadzwyczaj często w sprawach dotyczących Prawa i Sprawiedliwości, jak chociażby w sprawie spółki P&P Investment i tajemniczego przelewu na pół miliarda euro.
Majątek spółki Telegraf Jarosława Kaczyńskiego wzrósł ponad 140-krotnie w przeciągu 10 miesięcy i to bez prowadzenia działalności operacyjnej

Dzięki zrzutce tzw. „sponsorów”, majątek spółki Telegraf Jarosława Kaczyńskiego wzrósł w przeciągu 10 miesięcy od założenia 140-krotnie. Co ciekawe spółka Telegraf nie przyniosła przez ten czas ani grosza ze swojej zasadniczej działalności operacyjnej. W statucie miała wpisane dosłownie wszystko, mydło i powidło – od wydawania czasopism, poprzez usługi, do budowania: lotnisk, centrów handlowych, stacji telewizyjnych oraz benzynowych. W rzeczywistości cały gigantyczny wzrost majątku Telegrafu pochodził ze zrzutki tzw. „inwestorów”. Wszyscy ci sponsorzy uznali zapewne, że Kaczyńscy tworzą nowy układ polityczno-mafijny w Polsce i trzeba się dorzucić finansowo do tego układu żeby się załapać i móc dalej kręcić w Polsce lody na mega skalę.
Przejęcie bez przetargu i po cenie minimalnej Expressu Wieczornego przez Fundację Prasową Solidarność

Kiedy Jarosław Kaczyński z kolegami z tzw. styropianu zgromadził odpowiedni majątek, mógł zrealizować przejęcie Expressu Wieczornego oraz zakładów graficznych przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Dla bezpieczeństwa, lepiej było dokonać tego na drugą, czystą jeszcze organizację Jarosława Kaczyńskiego, a więc Fundację Prasową „Solidarność”. Założycielami Fundacji byli ludzie z otoczenia Prezydenta Lecha Wałęsy: Jarosław Kaczyński, Sławomir Siwek, Krzysztof Czabański, Maciej Zalewski. Fundacja Prasowa Solidarność została założona również przy wsparciu episkopatu kościelnego. Oprócz założycieli do kapituły fundacji trafił biskup diecezjalny diecezji gdańskiej Tadeusz Gocłowski.

22 marca 1990 roku Sejm uchwalił ustawę o likwidacji Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch”, która ustalała zasady podziału koncernu wydawniczego. Powołana została Komisja Likwidacyjna i jej pełnomocnicy terenowi.

Jarosław Kaczyński i Fundacja Prasowa Solidarność złożyli ofertę na zakup Expressu Wieczornego oraz zakładów graficznych przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Konkurentów do przejęcia było wielu ale Kaczyński przedstawił pełnomocnikowi komisji likwidacyjnej list polecający od Prezydenta Lecha Wałęsy, który w owych czasach był dla środowiska postsolidarnościowego prawdziwym Bogiem. Fundacja miała finanse by zapłacić za przejęcie, gdyż została dofinansowana ze spółki Telegraf. Ponadto państwowy Bank Przemysłowo Handlowy zapłacił Fundacji z góry za 13 lat do przodu wynajmowania pomieszczeń w budynku Expressu Wieczornego, który miała dopiero kupić.

Przejęcie Expressu Wieczornego i jego drukarni poszło ekspresowo. Nie było żadnego przetargu czy konkursu ofert. Jarosław Kaczyński i jego Fundacja Prasowa Solidarność dostali wszystko. Jak podaje tygodnik Polityka, Szef Komisji Likwidacyjnej Kazimierz Strzyczkowski zrzekł się nawet ostentacyjnie terminu na odwołanie, dopisując na decyzji: „Od powyższego nie będę wnosił odwołania. Żeby było szybciej„.
Uwłaszczenie się Fundacji Prasowej Solidarność na nieruchomościach: Al. Jerozolimskie 125/127, Nowogrodzka 84/86 oraz Srebrna 16

W ten sposób Fundacja Jarosława Kaczyńskiego przejęła przedsiębiorstwa. Na uwłaszczenie się na ich gruntach i budynkach musiała jeszcze poczekać do ustawy uwłaszczeniowej, ale umowa dzierżawy pomieszczeń została podpisana na skandalicznie niskich warunkach: 5 nowych zł za m. kw.
Nieruchomość Srebrna 16

Nieruchomość zakładów graficznych Srebrna 16 przekazana za darmo Fundacji Prasowej Solidarność Jarosława Kaczyńskiego

Ostatecznie przejęcie nieruchomości zostało sfinalizowane dzięki ustawie uwłaszczeniowej przygotowanej w Ministerstwie Budownictwa przez ministra Adama Glapińskiego, a więc polityka powiązanego z Jarosławem Kaczyńskim. Nieruchomości zostały oddane Fundacji Prasowej Solidarność z mocy ustawy w trybie bezprzetargowym i nieodpłatnie. Jarosław Kaczyński i jego ludzie uwłaszczyli się na następujących nieruchomościach: Al. Jerozolimskie 125/127 (siedziba Expressu Wieczornego), Nowogrodzka 84/86 (zakłady graficzne gazety) oraz Srebrna 16 (zakłady graficzne).

W efekcie całej operacji, Fundacja Prasowa Solidarność Jarosława Kaczyńskiego zapłaciła śmieszną kwotę za Express Wieczorny, dwa zakłady graficzne oraz 15000 m.kw. powierzchni użytkowej nieruchomości. Było to około 16 mld zł (1,6 mln nowych zł). To tak jakby dzisiaj płacić za zakup metra użytkowego nieruchomości w Śródmieściu Warszawy równowartość 100 zł. Na dodatek dostali do tego najpoczytniejszy tytuł prasowy wraz z jego drukarniami, samochodami, maszynami etc.

Jarosław Kaczyński i jego ludzie dostali praktycznie za darmo część majątku, który wypracował w czasach komunizmu naród. Ten majątek powinien należeć do nas wszystkich!
Jarosław Kaczyński i jego otoczenie uwłaszczyli się na nieruchomościach i jeszcze dostali za friko 10 mld starych zł

Fundacji Prasowej Solidarność i Jarosławowi Kaczyńskiemu, Express Wieczorny jako tytuł prasowy, nie był potrzebny. Chodziło im tylko o jego nieruchomości. W lipcu 1993 r. „Express Wieczorny” został więc sprzedany za 25,9 mld starych zł (2,59 mln nowych zł) szwajcarskiej spółce Marquard Media. Ogólny bilans był taki, że spółki Jarosława Kaczyńskiego do dzisiaj posiadają super nieruchomości w ścisłym centrum Warszawy a ponadto jeszcze na tym zarobili bo ze sprzedaży Expressu Wieczornego wyciągnęli o 10 mld zł (1 mln nowych zł) więcej niż włożyli w całą operację przejęcia.
Likwidacja Telegrafu i przeniesienie majątku Fundacji Prasowej Solidarność na Spółkę Srebrna

Zarówno Telegraf jak i Fundacja Prasowa Solidarność obecnie już nie istnieją. Spółka Telegraf upadła zaraz po wytransferowaniu z niej wszystkich funduszy. Z kolei Fundacja Prasowa Solidarność został zlikwidowana, a nieruchomości przy Al. Jerozolimskich 125/127 i Srebrnej 16 wraz z prawami wieczystego użytkowania działek, wniosła aportem do kolejnej spółki założonej przez Jarosława Kaczyńskiego – Spółki Srebrna.

Nieco bardziej skomplikowany jest sytuacją nieruchomości przy Nowogrodzka 84/86, a więc tej w której mieści się obecna siedziba Prawa i Sprawiedliwości. Nieruchomość ta została podzielona pomiędzy spółki dawnych założycieli Fundacji Prasowej Solidarność: Srebrną Jarosława Kaczyńskiego oraz Air Link Sławomira Siwka. Air Link przypadł budynek, w którym znajduje się siedziba PIS, a Spółce Srebrna nieruchomość przyległa do tego budynku.

Air Link ostatecznie sprzedał swoją nieruchomość. Obecnie budynek siedziby Prawa i Sprawiedliwości ma zostać wyburzony, a w tym miejscu powstanie hotel. Budowa będzie trudna do zrealizowania ze względu na fakt, iż część parkingu, podwórka i garażu podziemnego należy do Spółki Srebrna. Prawo i Sprawiedliwość blokuje więc budowę hotelu.
„O dwóch takich co ukradli księżyc” – film z 1962 roku z udziałem Lecha i Jarosława Kaczyńskich:

Proszę wsłuchać się w tekst piosenki śpiewanej przez 13-letnich braci Kaczyńskich:
https://youtu.be/BcAn-JlF2cs 24 MIN 55 SEK

_________________
"istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "

- Sokrates
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
easy russian




Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 2578
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:24, 04 Kwi '22   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ciąg dalszy :
https://uberkasta.pl/spolka-srebrna/
Cytat:


19.03.2021
23.03.2021

Jarosław Kaczyński i jego marzenie o budowie dwóch bliźniaczych wież.

Afera Dwóch Wież jest od dawna tuszowana i gmatwana przez Prawo i Sprawiedliwość, tak żeby z czasem nikt nie pamiętał o co właściwie chodziło. Jarosław Kaczyński i jego ludzie w kwestii wszelkich swoich niewyjaśnionych afer stosują zwykle to samo wytłumaczenie: „prokuratura już się tym zajmowała i nie dopatrzono się nieprawidłowości„. Powtarzają to w kółko przy każdej niewyjaśnionej aferze. Jest w tym cień prawdy, gdyż rzeczywiście PIS-owska prokuratura w żadnej z PiS-owskich afer nie dostrzegła nigdy żadnych nieprawidłowości. Oni na ich afery są ślepi i głusi. Sami nie wszczynają śledztw w interesie publicznym, a otrzymane zawiadomienia wykorzystują jedynie do wzywania i zastraszania świadków oraz poszkodowanych.
Domy Jarosława Kaczyńskiego

Domy Jarosława Kaczyńskiego na ul. Mickiewicza w Warszawie

Niniejszy artykuł stanowi w zasadzie kontynuację tekstu: „Telegraf i Fundacja Prasowa Solidarność”. Opisywany tutaj projekt wybudowania Dwóch Wież Jarosława Kaczyńskiego miał być zrealizowany na działce budowlanej przejętej przez Jarosława Kaczyńskiego w aferze Telegrafu i Fundacji Prasowej Solidarność. Tak więc przed przeczytaniem tego artykułu dobrze jest zapoznać się z tekstem: „Telegraf i Fundacja Prasowa Solidarność„.
Przenoszenie praw wieczystego użytkowania pomiędzy spółkami i fundacjami Jarosława Kaczyńskiego

Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku Jarosław Kaczyński i jego najbliżsi koledzy uwłaszczyli się na części majątku Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch”. Miedzy innymi, praktycznie za darmo, przejęli Express Wieczorny z siedzibą przy Al. Jerozolimskich 125/127 oraz zakłady graficzne przy ulicy Srebrnej 16 w Warszawie. Przejęcia dokonali na specjalnie w tym celu założoną Fundację Prasową Solidarność. Następnie, dzięki ustawie uwłaszczeniowej ministra budownictwa – Adama Glapińskiego, przejęte budynki oraz grunty pod nimi w trybie bezprzetargowym i nieodpłatnie przeszły na własność powołanej Fundacji. W ten sposób Fundacja Jarosława Kaczyńskiego dostała z naszego majątku narodowego 15000 m. kw. w centrum Warszawy. Obecna wartość przejętego majątku to około 130 mln zł.

Przejęcie majątku po Expressie Wieczornym zostało przeprowadzone w sposób skandaliczny. Jarosław Kaczyński nie miał zamiaru wydawać Expressu Wieczornego. Chodziło mu po prostu o przejęcie nieruchomości w centrum Warszawy. Express Wieczorny szybko więc podupadł i został sprzedany spółce Marquard Media. Nowemu właścicielowi nie udało się naprawić tego co zniszczyli Jarosław Kaczyński z Krzysztofem Czabańskim i Express Wieczorny, po kilku latach, przestał być wydawany.

W 1993 roku prokuratura postawiła udziałowcom Fundacji Prasowej Solidarność: Jarosławowi Kaczyńskiemu, Krzysztofowi Czabańskiemu i Sławomirowi Siwkowi zarzuty działania na szkodę Fundacji. Jarosław Kaczyński postanowił wówczas odciąć się od skojarzeń ze skandalicznym procesem grabieży majątku Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch”. W tym celu przeprowadził szereg operacji przeniesienia własności przejętego majątku pomiędzy różnymi spółkami i fundacjami.

W 1995 roku zarejestrował Spółkę Srebrna S.A. Głównym udziałowcem Srebrnej została Fundacja Prasowa Solidarność. Chodziło o przeniesienie praw do przejętych nieruchomości na „zupełnie czystą” spółkę. Fundacja Prasowa Solidarność wniosła więc aportem do Spółki Srebrna nieruchomości przy Al. Jerozolimskich 125/127 oraz Srebrnej 16 wraz z prawami wieczystego użytkowania gruntów.

Kolejnym etapem odcinania się od afery likwidacji RSW „Prasa Książka Ruch” było utworzenie kolejnej fundacji, w celu przepisania na nią udziałów w Spółce Srebrna. Jarosław Kaczyński wraz z abp. Tadeuszem Gocłowskim i Krzysztofem Czabańskim zarejestrowali Fundację Nowe Państwo. Równocześnie Spółka Srebrna zmieniła formę działalności ze spółki akcyjnej na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Następnie Fundacja Nowe Państwo zakupiła udziały w Spółce Srebrna od obciążonej podejrzeniami Fundacji Prasowej Solidarność. Fundacja Prasowa Solidarność po kilku latach braku działalności operacyjnej została zlikwidowana. Z kolei Fundacja Nowe Państwo po katastrofie Smoleńskiej zmieniła nazwę na Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Taki kołowrotek zmian własnościowych prawa do nieruchomości utrudnia znacznie odwrócenie procesu w przypadku pojawienia się roszczeń byłych spadkobierców terenu lub w przypadku uznania, że przejęcie majątku RSW „Prasa Książka Ruch” odbyło się z naruszeniem prawa. Dziś już wiadomo, że spadkobiercy przejętego terenu zgłosili swoje roszczenia i sprawa jest otwarta.
Instytut im. Lecha Kaczyńskiego

Po całej serii zmian własnościowych, nieruchomości przy Al. Jerozolimskich 125/127 oraz Srebrnej 16 poprzez Spółkę Srebrna należą do Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Spółka Srebrna posiada wieczyste prawo użytkowania tych nieruchomości, a Instytut im. Lecha Kaczyńskiego jest jej właścicielem. Należy dodać, że rząd Zjednoczonej Prawicy stopniowo przekształca prawo wieczystego użytkowania na prawo własności. Aktualnie dotyczy to nieruchomości zabudowanych na cele mieszkaniowe ale zapewne następnym krokiem będzie podobne przekształcenie w przypadku pozostałych nieruchomości. Wówczas prawo wieczystego użytkowania Al. Jerozolimskich 125/127 oraz Srebrnej 16 zostanie przekształcone na prawo własności.
Instytut im. Lecha Kaczyńskiego

Sala upamiętniająca dokonania Lecha Kaczyńskiego w Instytucie jego imienia

W statucie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego zapisane są cele jego działania. Szczególny nacisk położono tam na sprawy związane z utrwalaniem demokracji i wolnością słowa, cyt. „Działanie na rzecz pomocy ludziom, pracującym w niezależnym ruchu edytorskim – zarówno prasowym jak i książkowym, telewizyjnym, radiowym, filmowym, komputerowym i poligraficznym – jak również pracującym na rzecz demokracji i świadomości politycznej Polaków.” Brzmi to absurdalnie zważywszy fakt, że sam jestem bez przerwy ciągany po pisowskich komisariatach za wolność słowa. Zapewne gdybym poprosił o wsparcie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego to ich policja zgarnęła by mnie już na drugi dzień o 6 rano.

Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, według KRS, mieści się pod adresem Srebrna 16. W rzeczywistości Instytut zajmuje dom obok domu rodzinnego Jarosława Kaczyńskiego. Działa w domu przy ulicy Adama Mickiewicza 51 w Warszawie. Dom ten został zakupiony od sąsiadów Prezesa przez Spółkę Srebrna. Jarosław Kaczyński mieszka w sąsiednim bliźniaku, pod adresem ul. Mickiewicza 49. Druga połowa bliźniaka (ul. Mickiewicza 47) została również wykupiona od sąsiadów Kaczyńskiego przez Spółkę Srebrna. Tak więc domy sąsiadów Prezesa Jarosława Kaczyńskiego są stopniowo wykupywane przez Spółkę Srebrna. Dzięki temu Prezes może czuć się bardziej swobodnie.
Izba Pamięci Lecha Kaczyńskiego – wstęp tylko dla Prezesa

W domu przy ul. Mickiewicza 51 Instytut im. Lecha Kaczyńskiego urządził izbę pamięci poświęconą zmarłemu tragicznie prezydentowi. Izba ma upamiętniać dokonania byłego prezydenta ale nie jest miejscem otwartym dla zwykłych odwiedzających. Strzeże ją ochrona byłych żołnierzy GROM. Ochrona Jarosława Kaczyńskiego i jego nieruchomości przez byłych GROM-owców kosztuje 100 tys. zł miesięcznie i jest zapewne płacona z dotacji budżetu państwa na rzecz Prawa i Sprawiedliwości, a więc przez nas wszystkich.

Aby zapoznać się z dokonaniami Lecha Kaczyńskiego przedstawionymi w izbie pamięci, potrzebne jest specjalne imienne zaproszenie od samego Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Tego zaszczytu dostąpili jedynie wybrańcy. Z nielicznych fotografii zrobionych w Instytucie wynika, że właściwie w sali pamięci jest niewiele do oglądania. Parę zdjęć na ścianach oraz gipsowe popiersie, które kompletnie nie przypomina Lecha Kaczyńskiego.

W piwnicach Sali Pamięci Lecha Kaczyńskiego prawdopodobnie znajduje się również zaginiony pierwszy sarkofag pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich z Wawelu. Sarkofag o wartości 170 tys. zł zaginął podczas ekshumacji.

Sala pamięci Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego ma nawet swojego kustosza. Jest nim dr Wojciech Stańczak, który chętnych do zapoznania się ze schedą Lecha Kaczyńskiego zbywa zwykle twierdzeniem, że Izba Pamięci Lecha Kaczyńskiego jest właściwie tylko dla Prezesa. Prezes ma tam nawet swój gabinet z wielkim biurkiem i skórzanym fotelem dla siebie oraz drewnianym krzesłem dla swojego rozmówcy. To do tego gabinetu jest wzywany na rozmowy nawet prezydent Andrzej Duda.
Marzenie Jarosława Kaczyńskiego o budowie Dwóch Wież przy Srebrnej 16

Dla Jarosława Kaczyńskiego uwłaszczenie się na części majątku RSW „Prasa Książka Ruch” było dealem życia. Przejęte nieruchomości przynoszą rocznie 7 mln przychodu z wynajmu. Nic dziwnego, że Jarosław Kaczyński postanowił iść dalej w deweloperkę. Na działce przy Srebrnej 16 chce zburzyć istniejący tam obecnie 3 piętrowy budynek i na całości działki postawić gigantyczny wieżowiec o wysokości 190 metrów, składający się z dwóch bliźniaczych wież. Inwestycja po ukończeniu, ma według szacunków, przynosić roczny dochód z wynajmu w wysokości 90 mln złotych. Do Dwóch Wież mogłaby również przenieść się siedziba Prawa i Sprawiedliwości, gdyż dotychczasowa siedziba przy Nowogrodzkiej 84/86 została sprzedana przez Air Link Sławomira Siwka i zostanie zburzona pod budowę hotelu.

Problemy z realizacją inwestycji Dwóch Wież Kaczyńskiego są dwa. Po pierwsze teren przy Srebrnej 16 ma ciągle niewyjaśniony status własnościowy. Do Urzędu Miasta Warszawy zgłosili swoje roszczenia spadkobiercy byłych właścicieli tego terenu. Po drugie budowa tak gigantycznego budynku spotyka się oporem warszawskiego ratusza.
Roszczenia byłych spadkobierców do nieruchomości Srebrna 16

Według zeznań mecenasa Roberta Nowaczyka zwanego „rekinem reprywatyzacji” złożonych na komisji śledczej ds. dzikiej reprywatyzacji rozwiązaniem problemu roszczeń do Srebrnej 16 miał zająć się pan Jakub Rudnicki. Rudnicki w roku 2006 został podobno zatrudniony w ratuszu specjalnie w tym celu. Pracę w Urzędzie Miasta Warszawy zorganizował mu podobno Maciej Wąsik z Prawa i Sprawiedliwości, będący w owym czasie zastępcą szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ratuszem rządził wówczas pełniący obowiązki prezydenta Mirosław Kochalski, również powiązany z PiS.

Według zeznań Nowaczyka, Jakub Rudnicki poprzez specjalnie stworzoną kancelarię prawną, skupywał roszczenia dotyczące Srebrnej 16, tak by można było tam spokojnie wybudować Dwie Wieże. Co ciekawe, owa kancelaria miała podobno zajmować się szerzej kręceniem lodów na rzecz Prawa i Sprawiedliwości poprzez skupywanie roszczeń do różnych nieruchomości. Jeżeli zeznania Roberta Nowaczyka są prawdą to mamy sytuację, w której Prawo i Sprawiedliwość powołało komisję ds. dzikiej reprywatyzacji i jednocześnie samo w tym niecnym procederze uczestniczyło.

Największą przeszkodą w rozwiązaniu problemu roszczeń dotyczących Srebrnej 16 okazał się jednak wybór Hanny Gronkiewicza Waltz z Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy. Rządziła dwie kadencje i na ten czas Jarosław Kaczyński musiał zapomnieć o swojej wizji Dwóch Wież. Do wyborów samorządowych w 2018 roku Zjednoczona Prawica wystawiła Patryka Jakiego. Jego wybór na prezydenta Warszawy miał otworzyć drogę do pomyślnego dla PiS, uregulowania kwestii roszczeń wobec Srebrnej 16.
Gerald Birgfellner rozpoczyna przygotowania do budowy Dwóch Wież przy Srebrnej 16

W 2017 roku Jarosławowi Kaczyńskiemu wydawało się, że nadszedł w końcu odpowiedni moment na realizację wielkiego marzenia budowy Dwóch Wież. Zbliżały się wybory na prezydenta Warszawy, w których nie mogła już brać udziału Hanna Gronkiewicz Waltz. Prawo i Sprawiedliwość było na fali i miało mocnego kandydata ze sporym poparciem – Patryka Jakiego. Sondaże dawały mu przewagę nad innymi kandydatami. Wydawało się, że można już rozpocząć przygotowania do projektu budowy Dwóch Wież.

Do realizacji swojego pomysłu deweloperskiego Jarosław Kaczyński wybrał zięcia swojego brata ciotecznego Jana Marii Tomaszewskiego. Chodzi o Austriaka Geralda Birgfellnera. Birgfellner to bardzo tajemnicza postać. Pojawia się w rejestrach wielu małych polskich i austriackich spółek, jednak nie sposób znaleźć żadnych konkretów na temat jego realizacji deweloperskich. W rodzimej Austrii nikt o nim w zasadzie nie słyszał.
Dwie Wieże Kaczyńskiego

Wizualizacja Dwóch Wież Kaczyńskiego

Prezes Kaczyński obawiając się utraty poparcia społecznego chciał by realizacja inwestycji, do czasu wyborów samorządowych w 2018 roku, przebiegała w ścisłej tajemnicy przed opinią publiczną. Przygotowania do realizacji projektu miały się odbywać bez umowy i bez podpisywania jakichkolwiek dokumentów przez Jarosława Kaczyńskiego oraz przez innych członków władz Spółki Srebrna. Takie podejście stwarzało spore ryzyko dla Geralda Birgfellnera ale dostrzegł on w projekcie budowy Dwóch Wież Kaczyńskiego szansę na interes życia i postanowił zaryzykować. Można powiedzieć, że zapalił się bardziej do realizacji projektu niż sam Jarosław Kaczyński. Nie znał polskich realiów politycznych i wydawało mu się, że ryzyko jest akceptowalne, szczególnie że inwestycja miała obiecane atrakcyjne kredytowanie ze strony Banku Pekao. W owym czasie prezesem Pekao był Michał Krupiński ściśle powiązany z Prawem i Sprawiedliwością oraz Zbigniewem Ziobro. Ponadto w Banku Pekao doradcą prezesa ds. cyberbezpieczeństwa był Witold Ziobro, brat Zbigniewa Ziobro. Bank Pekao na realizację projektu Dwóch Wież miał udzielić kredytu w wysokości 1,3 mld złotych i to na absolutnie fantastycznych warunkach. Odsetki miały być kredytowane, a raty wraz z odsetkami spłacane dopiero po zakończeniu inwestycji. Takich warunków nie otrzymują nawet najlepsi deweloperzy na rynku. Tutaj taki super kredyt miał być przyznany dla Spółki Srebrna, która nie posiadała żadnego doświadczenia deweloperskiego. Na dodatek dla Pekao nieistotny był fakt nieuregulowanych roszczeń do gruntu, na którym miała powstać inwestycja.

Projekt realizacji inwestycji budowy Dwóch Wież był omawiany zawsze bezpośrednio pomiędzy Geraldem Birgfellnerem a Jarosławem Kaczyńskim. Doszło do kilkunastu spotkań w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy Nowogrodzkiej. Birgfellner do realizacji projektu powołał spółkę Nuneaton i został jej prezesem. Austriak przygotował plany budowy i umowy z wykonawcami i deweloperami. Faktury na wykonane prace przygotowawcze opiewały na 1,3 mln euro.
Spółka Srebrna odmawia wypłaty wynagrodzenia Geraldowi Birgfellnerowi za dotychczas wykonane prace

W 2017 roku Gerald Birgfellner udał się z dokumentacją inwestycji do Spółki Srebrna po transzę swojego wynagrodzenia. Dostarczył kilkanaście segregatorów dokumentów: porozumienia w sprawie budowy, dokumentację bankową, umowy i drafty umów z podwykonawcami, pełnomocnictwa oraz sprawozdania finansowe. Zarząd Spółki Srebrna odmówił jednak Austriakowi wypłaty wynagrodzenia za dotychczas wykonane prace twierdząc, że Spółka Srebrna nie może płacić za coś, czego nigdy nie zamawiała! Birgfellner udał się wówczas z całą dokumentacją do Jarosława Kaczyńskiego. Na spotkaniu Jarosław Kaczyński ogłosił mu wstrzymanie inwestycji i stwierdził, że nie może zmusić zarządu Spółki Srebrna do wypłaty wynagrodzenia. Nie był członkiem jej rady nadzorczej. Był natomiast członkiem rady fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, a więc jedynego udziałowca Srebrnej. Jarosław Kaczyński poradził Birgfellnerowi aby kwestie wypłaty wynagrodzenia oddał pod rozstrzygniecie sądowe. Wiadomo było jednak, że bez dokumentu podpisanej umowy trudno będzie Austriakowi w sądzie udowodnić, iż prace zostały wykonane zgodnie z jakimkolwiek zleceniem od Spółki Srebrna.

W owym czasie inwestycja budowy Dwóch Wież nie była już tajna. Całe przedsięwzięcie ujawnił jeden z kandydatów na prezydenta Warszawy – Jan Śpiewak. Jarosław Kaczyński nie był też już pewien zwycięstwa Patryka Jakiego w wyborach na prezydenta Warszawy. Według sondaży Patryk Jaki tracił poparcie na rzecz Rafała Trzaskowskiego. Prezes zaczął mieć wątpliwości co do możliwości zrealizowania inwestycji. Zdawał sobie sprawę, że w sytuacji gdy prezydentem Warszawy będzie Rafał Trzaskowski są nikłe szanse na szybkie i pomyślne rozpatrzenie przez Ratusz kwestii roszczeniowych oraz warunków zabudowy dla Srebrnej 16.
Gerard Birgfellner składa do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa

Gerard Birgfellner nie otrzymał nigdy wynagrodzenia za wykonane prace i nie mógł zapłacić swoim podwykonawcom. Austriak na początku 2019 roku złożył więc do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Jarosława Kaczyńskiego „oszustwa wielkich rozmiarów”.

Z zeznań Birgfellnera złożonych w prokuraturze wynika, że po problemach z wypłatą wynagrodzenia, projekt budowy Dwóch Wież nie został porzucony. Przygotowania postępowały dalej. Trwało zbieranie dokumentacji niezbędnej do rozpoczęcia inwestycji i uzyskania transzy 300 mln euro kredytu w Banku Pekao S.A. Potrzebne były uchwały Spółki Srebrna oraz jej właściciela – Instytutu Im. Lecha Kaczyńskiego, wyrażające zgodę na zaciągnięcie kredytu i rozpoczęcie inwestycji. W radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego zasiadali wówczas: Jarosław Kaczyński, Krzysztof Czabański oraz ksiądz Rafał Sawicz. Ksiądz Rafał Sawicz to były kapelan arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Po śmierci arcybiskupa został wykonawcą jego testamentu i wszedł na jego miejsce do rady Instytutu.

Austriacki biznesmen zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński i dwie inne osoby podpisały się pod uchwałami wyrażającym zgodę na wzięcie kredytu i inwestycję. Zeznał również, że dowiedział się od Jarosława Kaczyńskiego, iż niezbędny jest jeszcze podpis księdza Rafała Sawicza. Kaczyński podobno dodał, że „zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić„. Birgfellner wypłacił więc ze swojego prywatnego konta 50 tys. zł i podobno zaniósł je do siedziby Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzkiej. Zeznał, że pamięta jakoby kopertę z pieniędzmi miał w rękach Jarosław Kaczyński. Pieniądze zostały podobno przekazane księdzu Rafałowi Sawiczowi po złożeniu przez niego podpisów pod uchwałami.

Od momentu kłopotów z wypłatą wynagrodzenia, Gerard Birgfellner swoje spotkania z Jarosławem Kaczyńskim nagrywał dyktafonem. Nagrania te zostały przekazane do prokuratury. Część nagrań wyciekła do prasy i została upubliczniona. Nagrania potwierdzającego wręczenie łapówki dla księdza nie upubliczniono, ewentualnie takiego nagrania nie ma.

Prokuratura Okręgowa, po 9 miesiącach od zawiadomienia odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie ze względu na brak znamion czynu karalnego. Jarosław Kaczyński nie został w sprawie ani razu przesłuchany, natomiast Geralda Birgfellnera przesłuchiwano aż 7 razy. Decyzję prokuratury podtrzymał Sąd Okręgowy w Warszawie. Uznano, że brak pisemnej umowy pomiędzy stronami uniemożliwia rozliczenie inwestycji?!
Pozwy cywilne przeciwko Spółce Srebrna i Jarosławowi Kaczyńskiemu

Gerardowi Birgfellnerowi pozostało dochodzenie roszczenia na normalnej drodze cywilnej. Austriak wystąpił do sądu z pozwem cywilnym przeciwko Spółce Srebrna o zapłatę. Domaga się zwrotu 1,3 mln euro za dotychczas wykonane prace. Rozprawa ugodowa odbyła się w listopadzie 2019 r. Spółka Srebrna podtrzymała swoje stanowisko, że zapłata się nie należy. Do ugody więc nie doszło. Mało prawdopodobna jest kontynuacja sprawy, gdyż opłata od pozwu w tej sprawie to aż 200 000 zł. Po rozpoczęciu rozprawy opłata ta nie zostałaby Birgfellnerowi zwrócona. Aktualnie mija już trzyletni okres przedawnienia się roszczenia.

Gerard Birgfellner wystąpił również z pozwem cywilnym przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu o zwrot 50 000 zł tzw. łapówki dla księdza Sawicza. W tej sprawie również nie doszło do ugody, gdyż Jarosław Kaczyński odrzucił roszczenie.

Dochodzenie sprawiedliwości w Polsce przeciwko Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu wydaje się nie mieć żadnych szans na powodzenie. W związku z tym adwokaci Gerarda Birgfellnera zapowiedzieli skierowanie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Znając jednakże słabą wydolność i absurdalność działania tej euro-instytucji można niestety być pewnym, że Austriak również i tam nie odnajdzie sprawiedliwości.
Koniec marzeń Jarosława Kaczyńskiego o budowie Dwóch Wież przy Srebrnej 16

W wyborach samorządowych 2018 roku Warszawiacy nie wybrali Patryka Jakiego na prezydenta miasta. Prezydentem Warszawy został Rafał Trzaskowski uzyskując dwukrotnie większe poparcie od urodzonego w Opolu Jakiego. Obecnie sprawa roszczeń do Srebrnej 16 jest ciągle otwarta. Nie została ostatecznie uregulowana do dnia dzisiejszego i ciągle istnieje szansa na unieważnienie przeniesienia użytkowania wieczystego Srebrnej 16 na Fundację Prasową Solidarność i potem na kolejne spółki Jarosława Kaczyńskiego.

Drugim zasadniczym problemem przy budowie Dwóch Wież Kaczyńskiego jest uzyskanie od kierowanego przez Rafała Trzaskowskiego Urzędu Miasta Warszawy zgody na budowę przy Srebrnej 16 wieżowca o wysokości aż 190 metrów. Ratusz odmówił wydania decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetki) dla tak dużego wieżowca i ograniczył pozwolenie do wysokość jedynie 35 m. Spółka Srebrna odwołała się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i sprawę wygrała. Na chwilę obecną Spółka Srebrna może więc budować wieżowiec ale musi zacząć budowę szybko, gdyż w Ratuszu trwają już intensywne prace nad uchwaleniem planu zagospodarowania obejmującego działkę Srebrna 16. Jeżeli plan zostanie uchwalony przed rozpoczęciem budowy to wuzetka zezwalająca na 190-metrowy budynek straci ważność. Miejska Pracownia Planowania Przestrzennego i Strategii Rozwoju Warszawy wydała już rekomendację na maksymalną wysokość dla budynków na tym terenie do 35 m. Plan zagospodarowania będzie więc zapewne dopuszczał jedynie 35-metrowy budynek. Jak na razie wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość dało za wygraną i porzuciło plany budowy słynnych Dwóch Wież. W obecnej sytuacji nie mają już chyba szans na rozpoczęcie inwestycji przed uchwaleniem przez Ratusz Warszawy planu zabudowy terenu.


Na zdjęciu domy Jarosława Kaczyńskiego od ul. Solskiego


i jeszcze kolejny artykuł: AFERA SKOK
https://uberkasta.pl/afera-skok/

Cytat:
Afera Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych największym przekrętem w historii Polski
Czym są Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe (SKOK) to parabankowe instytucje spółdzielcze. Zrzeszają osoby, które wspólnie gromadzą oszczędności w celu pomnażania kapitału i udzielania sobie pożyczek na bardziej atrakcyjnych warunkach niż w banku. Ideą ich działania jest pomoc ludziom niezamożnym w dostępie do kapitału. SKOK-i są instytucjami spółdzielczymi, a więc nie działają dla zysku. Do SKOK-u przystąpić może każdy, kto zaakceptuje deklaracje członkowską, opłaci wpisowe i wykupi co najmniej jeden udział. Wszystkie polskie SKOK-i zrzeszone są w Krajowej Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej (Kasa Krajowa SKOK).

SKOK-i istniały jeszcze przed wojną jako Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Pożyczkowe. W latach 90-tych SKOK-i zostały reaktywowane przez Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości oraz prawnika od prawa spółdzielczego – Adama Jedlińskiego. Ojcem chrzestnym SKOK-ów został Lech Kaczyński (wówczas wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność”).
Zacna idea spółdzielczych związków kredytowych wykorzystana do budowy mega piramidy finansowej

Spółdzielcze związki kredytowe znane są na całym świecie i zazwyczaj funkcjonują prawidłowo i uczciwie pod publiczną kontrolą. Niestety w warunkach polskiej transformacji okazały się sposobem na drenaż biednych ludzi z pieniędzy przez uberkastę. W Polsce wykorzystano ideę spółdzielczych związków kredytowych do stworzenia gigantycznej piramidy finansowej.
Afera SKOK

Afera SKOK

Według głównego założenia, Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe powinny zrzeszać mniej zamożnych ludzi, gromadzących wspólnie swoje oszczędności i z tych pieniędzy udzielających sobie wzajemnie pożyczek na atrakcyjnych warunkach. W polskiej rzeczywistości tylko pierwsza część tego założenia została spełniona. Owszem SKOK-i gromadzą oszczędności mniej zamożnych ludzi ale ich pieniądze w zasadniczej większości przez wiele lat były wytransferowywane na prywatne konta uberkasty. W tym celu stworzony został specjalny system spółek oraz fundacji w Polsce i rajach podatkowych, głównie w Luksemburgu. W najbardziej intensywnym okresie trwania procederu, drenaż Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Pożyczkowych doprowadził 13 SKOK-ów do upadku, a łączna suma wytransferowanych pieniędzy sięgnęła astronomicznej kwoty 6 mld zł. Afera SKOK-ów przewyższa więc wielokrotnie skalą wszystkie inne afery.
Drenaż SKOK-ów przez Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych z Grzegorzem Biereckim jako prezesem

Największą patologią w działalności SKOK-ów był fakt, iż przez długi czas działały one bez publicznego nadzoru. Przez 15 lat działalność SKOK-ów regulowała ustawa z roku 1995 O spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych napisana pod kierunkiem Adama Jedlińskiego. Według tej ustawy, wszystkie SKOK-i musiały należeć do tzw. Kasy Krajowej SKOK. Kasa Krajowa była dla nich jedyną instytucją nadrzędną i kontrolną. Problem w tym, że nie była ona instytucją publiczną. 75% głosów na walnych zebraniach Kasy Krajowej SKOK miała prywatna Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Na dodatek szefem obu podmiotów był ten sam człowiek – senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki. W efekcie system SKOK-ów uzależniony były praktycznie od jednego człowieka. To Grzegorz Bierecki mógł decydować o byciu lub nie, poszczególnych SKOK-ów. Na dodatek senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki był praktycznie nieodwoływalny. Zarząd Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych składał się z: Grzegorza Biereckiego, jego brata Jarosława Biereckiego oraz twórcy patologicznej ustawy o SKOK – Adama Jedlińskiego.

Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych wykorzystywała swoją pozycję w systemie i z czasem stała się głównym partnerem biznesowym poszczególnych SKOK-ów oraz spółek świadczących dla SKOK-ów usługi. Wynajmowała SKOK-om lokale, udostępniała znak firmowy SKOK, prowadziła usługi szkoleniowe. Usługi Fundacji z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele były dla SKOK-ów po prostu obowiązkowe np. szkolenia należało obowiązkowo ponawiać w specjalnej szkole należącej do Fundacji, co dwa lata. Jeżeli SKOK chciał działać to musiał korzystać z całego pakietu usług Fundacji. Za wszystkie te usługi SKOK-i musiały Fundacji słono płacić. Ceny owych „usług” były mocno zawyżone w stosunku do cen rynkowych. SKOKI płaciły zawyżone ceny za coś czego nie potrzebowały (np. obowiązkowe szkolenia co dwa lata) lub za coś za co nie powinny w zasadzie płacić w ogóle (używanie logo SKOK).

Jakby tego było mało, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych dokonywała zakupów akcji i udziałów w różnych spółkach tylko po to by je potem odsprzedać Kasie Krajowej SKOK z kilkukrotnym przebiciem cenowym. Ponieważ szefem obu podmiotów był ten sam Grzegorz Bierecki z PiS, więc w takiej transakcji reprezentował zarówno kupującego jak i sprzedającego!

W efekcie drenażu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele w przeciągu dwudziestu lat pomnożyła majątek 300 razy, z 70 tys. USD do 21,5 mln USD (65 mln PLN)!
Wyciąganie środków finansowych ze Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych metodą na outsourcing.

Z czasem wokół SKOK-ów wyrosła całą masa podejrzanych spółek, do których wyprowadzane były zadania i funkcje wykonywane dotychczas przez pracowników SKOK. Wiele SKOK-ów zlecało odpłatnie wszystko co się tylko dało firmom zewnętrznym założonym specjalnie w tym celu przez ich zarządy lub osoby powiązane z zarządem. Za taki outsourcing SKOK-i słono płaciły.

Przykładowo, tworzono zewnętrzną firmę do oceny zdolności kredytowej. Do firmy tej przechodzili ci pracownicy SKOK-u, którzy do tej pory zajmowali się oceną wniosków wewnątrz samej kasy. Od tego momentu SKOK płacił już tej zewnętrznej firmie spore pieniądze za ocenę wniosków kredytowych. Niektóre SKOK-i płaciły firmom zewnętrznym nawet za używanie własnych znaków graficznych np. logo. W zarządach firm okołoskokowych zasiadali często członkowie zarządu lub pracownicy tego SKOK-u, dla którego firma świadczyła odpłatnie usługi. Zdarzały się nawet sytuacje, że zarząd SKOK-u i obsługującej go firmy zewnętrznej był identyczny. W efekcie takiej patologii, umowy outsourcingu pomiędzy tymi podmiotami negocjowali sami ze sobą, ci sami ludzie!

Wysysanie środków finansowych ze SKOK-ów metodą na outsourcing odbywało się bardzo często bez umiaru. Przykładowo, SKOK Wspólnota powołał do swojej obsługi aż 50 firm zewnętrznych, do których przeniósł wszystkich pracowników, cały sprzęt, systemy informatyczne oraz budynki. W efekcie tego, sam SKOK Wspólnota nie posiadał już nic i nie zatrudniał pracowników. Za wszystko płacił firmom zewnętrznym. Podobnie, choć zazwyczaj na mniejszą skalę, działało wiele innych SKOK-ów.

SKOKI zawierały, z owymi specjalnie powołanymi firmami, wieloletnie umowy z bardzo długimi okresami wypowiedzenia oraz wysokimi karami umownymi. Płaciły horrendalnie wysokie ceny za wyprowadzone na zewnątrz usługi. Poszczególne firmy zewnętrzne tworzone były tylko do obsługi konkretnego SKOK-u i nie wykonywały żadnych zleceń dla innych podmiotów gospodarczych. Należy dodać, że wszelkie ryzyko operacyjne ponosiły przy tym już tylko i wyłącznie SKOK-i a nie obsługujące je firmy zewnętrzne. Ryzyko nie było wyprowadzane na zewnątrz razem z usługą. Przykładowo, jeżeli firma zewnętrzna źle oceniła zdolność kredytową to koszty złego kredytu ponosił tylko i wyłącznie sam SKOK.

Należy wspomnieć, że jedną z takich firm powołanych do drenowania SKOK-ów była założona przez Grzegorza Biereckiego agencja reklamowa Media SKOK, przemianowana później na Agencję Reklamową Apella. Firma ta działa dla SKOK-ów do dzisiaj. Jej siedziba znajduje się w budynku SKOK-u Stefczyka. W agencji Apella, w latach 2009- 2016, kierownikiem ds. projektów medialnych była Patrycja Kotecka – żona Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Tak więc Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro również wzbogacił się się na drenażu SKOK-ów.
Transferowanie pieniędzy Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych do raju podatkowego

Aby usprawnić proceder drenowania SKOK-ów ze środków finansowych, w Luksemburgu (raj podatkowy) utworzona została specjalna spółka SKOK Holding S.a.r.l. Spółka ta przejmowała stopniowo kontrolę nad firmami obsługującymi SKOK-i od Kasy Krajowej SKOK. Środki finansowe pozyskane od SKOK-ów za usługi wyprowadzane były poza system kas i trafiały na konta w raju podatkowym. W samym tylko roku 2013 wytransferowano w ten sposób do Luksemburga 140 mln złotych! Przy takim drenażu finansowym, Kasa Krajowa SKOK nie miała już wystarczających środków by wspierać SKOK-i w sytuacjach kryzysowych. Aby pozyskać środki wyemitowała obligacje o wartości 50 mln zł., które zakupił również SKOK Holding. W ten sposób Kasa Krajowa SKOK na ratowanie SKOK-ów pożyczała swoje własne wcześniej wytransferowane pieniądze. SKOK-i zadłużały się w luksemburskim SKOK Holding, gdyż jak wiadomo, obligacje trzeba z czasem wykupić płacąc odsetki. Jest to po prostu rodzaj oprocentowanej pożyczki.
Kreatywna księgowość SKOK-ów metodą na ukrycie strat

W celu ukrycia strat, SKOK-i prowadziły również kreatywną księgowość np. dokonując jedynie 10% odpisu od przeterminowanych wierzytelności. Z czasem powołano w Luksemburgu kolejną specjalną spółkę ASK Invest S.a.r.l, która skupywała złe wierzytelności SKOK-ów płacąc za nie bezwartościowymi warunkowymi skryptami dłużnymi. Płatności związane ze skryptami uzależnione były od spłaty przejętych wierzytelności (często nieegzekwowalnych). W efekcie SKOK-i otrzymywały bezwartościowe papiery ale dzięki temu pozbywały się również należności i mogły zaniżać odpisy aktualizacyjne. Krótko rzecz ujmując ukrywano straty.
Senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki – twórca, zarządca i mózg systemu SKOK

Jak już wspomniałem wcześniej, senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki łączył stanowisko prezesa Kasy Krajowej SKOK ze stanowiskiem prezydenta Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która miała 75% udział w Kasie. Dzięki temu Grzegorz Bierecki uzależnił SKOK-i od opłacania się fundacji, w której był praktycznie nieodwoływalnym prezesem. Niestety nie był to jedyny sposób wykorzystywania SKOK-ów przez Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości. Ponadto:

był współwłaścicielem spółki Arenda, od której SKOK-i wynajmowały lokale;
przewodniczył radzie nadzorczej największego ze SKOK-ów – Kasy Stefczyka;
był współwłaścicielem Spółdzielczego Instytutu Naukowego, który miał 1% udział w luksemburskim SKOK Holding ale, dzięki prawu luksemburskiemu, pobierał z tego tytułu większą dywidendę niż Kasa Krajowa z 80% udziałem;
był prezesem w luksemburskim SKOK Holding, który kontrolował spółki świadczące usługi dla SKOK-ów i pobierał dywidendy od ich działalności;
zasiadał we władzach kilkunastu spółek świadczących usługi dla SKOK-ów;
do władz Kasy Krajowej SKOK wprowadził swojego brata Jarosława a później syna Dominika;
po likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, jej majątek (ponad 77 mln zł) trafił do spółki braci Biereckich zamiast do Kasy Krajowej SKOK.

Grzegorz Bierecki i Adam Jedliński

Twórcy systemu SKOK: senator PiS Grzegorz Bierecki i nieżyjący już Adam Jedliński

W czasach gdy SKOK-i nie były objęte nadzorem publicznym, Grzegorz Bierecki z PiS zarobił na nich 65 mln zł i stał się jednym z najbogatszych polityków. Jego brat Jarosław Bierecki na SKOK-ach zarobił wówczas 11 mln złotych. Niedawno ujawnione zostały nagrania z rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim. W rozmowie Leszek Czarnecki informuje, iż Grzegorz Bierecki chciał u niego w Getin Banku zdeponować potajemnie 60-70 mln zł z Kasy Krajowej SKOK. Czarnecki odmówił, gdyż uznał te pieniądze za „brudne i nielegalnie wyciągnięte ze SKOK-ów„. Ta szczerość Leszka Czarneckiego nie spodobała się oczywiście Prawu i Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro „zmusił więc swoimi metodami” Leszka Czarneckiego do wyjazdu na zawsze do Stanów Zjednoczonych. Tam zapewne nikt nie będzie Czarneckiego już pytał o aferę SKOK.
Gigantyczne zarobki członków zarządu i rad nadzorczych Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Rozliczeniowych

Największe ze SKOK-ów okazywały się często tymi, które przynosiły największe straty. Nie przeszkadzało to jednak członkom ich zarządów, w wypłacaniu sobie gigantycznych wynagrodzeń. Średnio brali 70 000 zł wynagrodzenia miesięcznie. Z kolei sam szef Kasy Krajowej SKOK, mózg i twórca systemu – Grzegorz Bierecki otrzymywał z systemu SKOK 300 000 zł miesięcznego wynagrodzenia. W przypadku rozwiązania umowy, członek zarządu zatrudniony w systemie SKOK pobierał gigantyczną odprawę. Zarabiali nawet członkowie rad nadzorczych (pomimo ustawowego zakazu). Podpisywano z nimi umowy zlecenia i zatrudniano ich w firmach obsługujących SKOK-i. Do SKOK-ów zanosili swoje oszczędności głównie biedni emeryci. Tak więc na samo jedno wynagrodzenie Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości zrzutkę musiało robić setki emerytów miesięcznie.
Blokowanie wprowadzenia nadzoru publicznego nad Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo Kredytowymi

Należy jeszcze raz podkreślić, iż cała afera SKOK rozwinęła się na ogromną skalę, przede wszystkim dzięki temu, że Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe przez wiele lat pozostawały poza publiczną kontrolą. Gdyby SKOK-i objęto odpowiednio wcześnie nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, to afer SKOK-ów by nie było. Furtki do przekrętów w SKOK-ach znajdowały się w patologicznej Ustawie z dnia 14 grudnia 1995 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo kredytowych napisanej pod kierunkiem współtwórcy systemu SKOK – Adama Jedlińskiego.

Ustawa z 1995 roku wprowadzała przymus zrzeszania się SKOK-ów w Kasie Krajowej SKOK, w której 75% głosów na walnych zebraniach miała prywatna Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Nieodwoływalnym prezesem Fundacji był Grzegorz Bierecki. Obok niego, w jej zarządzie zasiadał jego brat oraz autor ustawy Adam Jedliński.

System SKOK był przez kilkanaście lat prawdziwą dojną krową dla ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Ludzie ci bogacili się na drenażu SKOK-ów i przez kilkanaście lat blokowali na różne sposoby objęcie SKOK-ów nadzorem publicznym. W 2006 roku posłowie opozycyjnej wówczas Platformy Obywatelskiej wnioskowali o objęcie SKOK-ów nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego. Ich wniosek został odrzucony przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość oraz Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę. Prezesem LPR był wówczas Roman Giertych, a Samoobrony – Andrzej Lepper.
Lech Kaczyński – ojciec chrzestny systemu SKOK

W kwietniu 2008 roku Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt nowej ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo kredytowych. Projekt zakładał nadzór publiczny Komisji Nadzoru Finansowego nad SKOK-ami oraz wyłączał z systemu Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych, której praktycznie nieodwoływalnym prezesem był Grzegorz Bierecki z Prawa i Sprawiedliwości.

Wtedy do gry wkroczyło PiS-owskie lobby obrońców patologii SKOK z ówczesnym prezydentem Lechem Kaczyński na czele. Należy dodać, że Lech Kaczyński był pierwszym prezesem i współzałożycielem Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, a więc tej która miała wszechwładzę nad SKOK-ami. Był również współtwórcą systemu. Nazywano go nawet ojcem chrzestnym SKOK-ów. Gdyby Lech Kaczyński nie pełnił eksponowanych funkcji publicznych, zapewne poświeciłby się „działalności” w SKOK-ach razem z Grzegorzem Biereckim, a tak wspomagał je w ramach pełnionych wysokich funkcji publicznych.
Projekt ustawy o SKOK Prezydenta Lecha Kaczyńskiego umożliwiał przekręty na jeszcze większą skale

Lech Kaczyński i jego otoczenie (m.in. podsekretarz stanu Andrzej Duda) postanowili obronić patologiczny system SKOK przed propozycjami Platformy Obywatelskiej wprowadzającymi publiczny nadzór nad kasami. W tym celu uradzili, że przygotują na szybko kontr projekt ustawy o SKOK-ach. W zasadzie projekt taki mieli w znacznym stopniu gotowy, gdyż w 2006 roku Kasa Krajowa SKOK, z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele, opracowała pod kierunkiem Adama Jedlińskiego, projekt umożliwiający robienie przekrętów w SKOK-ach z jeszcze większym rozmachem. Adam Jedliński dodał więc do tego projektu atrapę kontroli publicznej nad SKOK-ami i złożono to do w sejmu licząc naiwnie, że sejm w którym większość posiadała Platforma Obywatelska, to im przegłosuje. Potem anty-przekrętowy projekt Platformy Obywatelskiej straciłby sens prawny i nie byłby w ogóle głosowany.

W projekcie ustawy o SKOK wniesionym przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiała się jedynie fikcja kontroli publicznej nad SKOK-ami. Komisja Nadzoru Finansowego miała kontrolować SKOK-i jedynie poprzez ich Kasę Krajową i przy jej ścisłym udziale. Przykładowo, KNF nie mogłaby nakazywać działań naprawczych bezpośrednio kontrolowanemu SKOK-owi. Ze wszystkimi zaleceniami musiałaby zwracać się do Kasy Krajowej, aby to ona podjęła stosowne działania w SKOK-u. Kasa Krajowa SKOK pozostawałaby przy tym dalej pod kontrolą Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych prezesa Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości.

Na domiar złego, projekt ustawy o SKOK wniesiony do sejmu przez Lecha Kaczyńskiego, wprowadzał do regulacji kolejne zapisy umożliwiające robienie przekrętów na jeszcze większą skalę:

Kasa Krajowa SKOK zyskiwałaby prawo do zatwierdzania członków zarządu poszczególnych SKOK-ów (zapewne zatwierdzałaby wtedy samych PiS-owskich działaczy lub członków ich rodzin);
SKOK-i miałyby świadczyć usługi finansowe również dla klientów nie będących ich członkami (dzięki temu zyskałyby możliwości zarezerwowane dotychczas dla banków);
wydłużano maksymalny okres pożyczek udzielanych przez SKOK-i z 5 do aż 30 lat;
SKOK-i zyskiwały możliwość wystawiania tytułu egzekucyjnego (mogłyby egzekwować wierzytelności z pominięciem sądów);
SKOK-i miały dostać możliwość handlowania wierzytelnościami na rynku komercyjnym.

Po przyjęciu projektu ustawy o SKOK według propozycji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego SKOK-i otrzymałyby możliwości i uprawnienia zarezerwowane dotychczas dla banków, a jednocześnie ich zabezpieczenia pozostałyby w zasadzie na dotychczasowym niskim, sprzyjającym patologiom, poziomie. Wszystko kontrolowałaby dalej Kasa Krajowa zależna całkowicie od Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Kontrola Komisji Nadzoru Finansowego byłaby iluzoryczna. Absolutnie pewne jest, że po przyjęciu takiego projektu ustawy, patologie w SKOK-ach osiągnęłyby ogromny rozmiar. Konieczna byłaby interwencja Państwa na szeroka skalę.
Prezydent Lech Kaczyński i Andrzej Duda opóźnili wprowadzenie nadzoru publicznego nad SKOK-ami o 3 lata.

Na szczęście sejm, w którym Platforma Obywatelska miała wówczas większość, odrzucił projektu stawy o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo Kredytowych według propozycji Lecha Kaczyńskiego. Przyjęty został natomiast projekt ustawy o SKOK w kształcie proponowanym przez Platformę Obywatelską. SKOK-i objęte zostały kontrolą publiczną poprzez Krajowy Nadzór Finansowy. Nadchodził koniec SKOK-owego eldorado. Wtedy obrońcy patologii SKOK postanowili opóźnić wejście przyjętej ustawy w życie. Potrzebowano czasu by wytransferować jak najwięcej środków finansowych z systemu SKOK do rajów podatkowych. Prezydent Lech Kaczyński zaskarżył ustawę o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego. Uzasadnienie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego przygotował Andrzej Duda.

W 2010 roku Lecha Kaczyński zginął tragicznie w Katastrofie Smoleńskiej. Ustawa o SKOK-ach wróciła do sejmu z Trybunału Konstytucyjnego dopiero w 2012 roku i po nieznacznych poprawkach została ostatecznie uchwalona. Od tego czasu Komisja Nadzoru Finansowego, jako organ publiczny, nadzoruje Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe.

Decyzja Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o skierowaniu Ustawy o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego opóźniła o 3 lata wprowadzenie nadzoru publicznego nad SKOK-ami. Zostało to wykorzystane do wytransferowania ze Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych znacznych środków finansowych:

majątek Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych w wysokości 65 mln. zł został wytransferowany do spółki Grzegorza Biereckiego, Jarosława Biereckiego i Adama Jedlińskiego;
udziały w spółkach świadczących usługi dla SKOK-ów zostały wytransferowane do raju podatkowego, a konkretnie do spółki SKOK Holding w Luksemburgu, której prezesem był Grzegorz Bierecki;
część złych należności przekazano do spółki ASK Invest w Luksemburgu, w zamian za bezwartościowe obligacje.

Opóźnienie wprowadzenia nadzoru KNF nad SKOK-ami doprowadziło również pośrednio do słynnej afery SKOK-u Wołomin, w której oszukano Polaków na 2,2 mld zł. Zresztą, Pan Piotr P. mózg i pomysłodawca afery SKOK Wołomin był częstym bywalcem w pałacu prezydenta Lecha Kaczyńskiego (wg. słów ostatniego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marka Dukaczewskiego w Radiu RMF FM).

Zablokowanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę wprowadzenia Ustawy o SKOK-ach z nadzorem KNF, kosztowało Państwo Polskie, a więc nas wszystkich, około 6 mld złotych. Po opóźnionym wprowadzeniu ustawy, wiele SKOK-ów było już nie do uratowania i rozpoczęła się fala ich upadłości. Z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wypłacono ich depozytariuszom 3 mld zł rekompensat. Szacuje się, że każde konto bankowe w Polsce dołożyło się około 1000 zł do pokrycia strat w systemie SKOK. Dołożyliśmy się my wszyscy poprzez płacenie wyższych opłat bankowych.
System SKOK i jego twórca Grzegorz Bierecki według stanu na dzisiaj

Od czasu powstania systemu SKOK upadło do dzisiaj kilkadziesiąt Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych. W 22 z nich depozyty gwarantowane były już przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, tak więc straty tych SKOK-ów rozłożone zostały na wszystkich posiadaczy kont bankowych w Polsce. Łączna skala strat w systemie SKOK może sięgać nawet 9 mld złotych! Obecnie działa 35 Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych. 40% z nich wykazuje straty i z pewnością będą kolejne plajty w systemie. Lepiej trzymać pieniądze z daleka od systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych.

Główny twórca systemu SKOK – senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki ma się natomiast bardzo dobrze. Jest najbogatszym politykiem najbogatszej partii Prawo i Sprawiedliwość. Związany jest obecnie z 22 spółkami i fundacjami. Większość z nich świadczy dla SKOK-ów usługi. Grzegorz Bierecki dalej też działa wewnątrz systemu SKOK. Jest obecnie związany ze SKOK Stefczyka (Kasa Stefczyka), który jest prawdziwym gigantem wśród SKOK-ów. Grzegorz Bierecki, razem z bratem Jarosławem Biereckim, zasiada w radzie nadzorczej SKOK Stefczyka. Bracia Biereccy zasiadają również w radzie nadzorczej Stefczyk Finanse, a sam Grzegorz Bierecki dodatkowo w radzie Fundacji Stefczyka.

_________________
"istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "

- Sokrates
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


zeznania Wałęsy ws. finansowania Solidarności
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile