one1 napisał: |
A ja uwazam, ze w przypadku pogladow jest proznia. Np. moim pogladem na temat tego, czy jestes leworeczny, jest proznia. Nie wiem. |
Niewiedza nie może być źródłem poglądów. Sam to przyznałeś pisząc - "nie wiem".
Ta dyskusja od pewnego czasu jest absurdalna. Dlaczego?
Cytat: |
Nazywasz siebie chrzescijaninem, a nie wiesz nawet co to slowo oznacza (w powszechnym rozumieniu, nie chodzi o to, co oznacza dla Ciebie).
|
Możesz mi wyjaśnić, do czego zmierzasz? Czy jest to jakiś problem, że nazywam siebie chrześcijaninem pomimo, że dla ogółu znaczy to, coś zupełnie innego?
Cytat: |
A moze Krishnamurti Chrystus? Moze jest taka opcja? (co wcale nie przeszkadza Jezusowi byc Chrystusem)
|
1. Absolutnie nie przeszkadza Chrystusowi być Chrystusem nawet to, że Krishnamurti nazwałby się Chrystusem, czego (o ile wiem) nie zrobił. Sam przyznał, że Chrystusem nie jest. Do czego zmierzasz?
2. Żaden Krishnamurti i ktokolwiek nie może być Chrystusem. Żaden obłąkany człowiek nie może twierdzić, że jest wcieleniem Chrystusa, bo to absurd. To zaprzeczenie temu, czego nauczał Chrystus. To czysty obłęd, któremu może ulec tylko ktoś, kto zupełnie nie zna ewangelii Chrystusa. Napiszę tylko w skrócie, że teorie głoszone przez K. to uznanie, że Chrystus nie miał żadnego znaczenia i był wariatem podającym się za Syna Bożego.
Cytat: |
Ja moglbym Cie zapytac: Chrystus, czy Jezus - zyd? |
To Twój obłęd! Zestawię tylko to z pytaniem, które ja zadałem:
"Chrystus, czy Krishnamurti - teozof?"
Zgłoś jeśli możesz pole dyskusji, bo przestaję rozumieć
No chyba, że zaprzeczasz, że Jezus (żyd) był Chrystusem!
Cytat: |
Wiem, ze to dla Ciebie nieistotne, ale poinformuje Cie tylko, ze Krishnamurti nie byl teozofem. |
Jezuici też twierdzą, że nie mają nic wspólnego z masonerią.
Cytat: |
A tak poza tym, to JA jestem zyciem i prawda. |
Tu się nie mylisz. Dodam tylko, że aż
"do twojej śmierci" jest to w zupełności wystarczająca droga. Jeżeli nie potrzebujesz nic więcej - bardzo proszę. Nikt nikogo nie zmusza. Ty, JA, czy K., to wszystko jedno (bo straciłem wiedzę kto
), to wszystko jest tyle samo warte.
Kto więc jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM?
Chrystus, Krishnamurti, a może "JA"?
Krishnamurti żyje? A czy "JA" sam mogę coś zdziałać, aby ŻYĆ? Kto jest ŻYCIEM? Kto jest dawcą życia? Kto wobec tego jest PRAWDĄ i DROGĄ?
Ja wybieram Chrystusa Skałę, której chcę być kamieniem i to jest jedyna organizacja w której chcę trwać. I nie tam jest kościół, gdzie Piotr i stolica Piotrowa, bo to wynika nawet z tego, co mówił sam Piotr, że skałą jest Chrystus.
Mój Chrystus żyje i jestem o tym całkowicie przekonany.
Zwykle w takich sytuacjach pada stwierdzenie: wierzysz tak, bo boisz się śmierci - jesteś słaby... Kiedy nie byłem wyznawcą Chrystusa i nie rozumiałem DROGI i PRAWDY, to tak myślałem o chrześcijanach (mam tu na myśli "chrześcijan"
).
Kiedy zrozumiałem miłość Boga, jedność Chrystusa z Bogiem itd., to zapewniam: TAK! Chcę żyć jak najbliżej Boga, bo On jest miłością i jeżeli tylko się da, to wiecznie
Nie ze strachu przed śmiercią, a z powodu jego miłości do mnie i nieudolnie tylko odwzajemnionej przeze mnie. Amen
Nie zaprzeczam, że "chrześcijaństwo" upadło dzięki kompromisowi z Rzymem, to jest zupełnie inny temat i jest poruszany w wielu wątkach tego forum. Moja niegdysiejsza fascynacja iluzjami wchodu opierała się na tym, że nie rozumiałem Chrystusa, bo przyglądałem się katolicyzmowi, który odrzucam w tej chwili, jako religię antychrysta.