EL BISKUP napisał: |
Jak tak przyglądam się tej rozmowie to jak wół rzuca mi się w oczy pojęcie "dwójmyślenie" oraz "nowomowa" z Orwellowskiego 1984. Małżeństwo zawsze było związkiem kobiety i mężczyzny a teraz ma być związkiem dwóch osób po prostu. Może od tego świat się nie zawali ok, ale czy naprawdę trzeba zmieniac definicję? Niech sobie znajdą inną nazwę na ten rodzaj małżeństwa. Dlaczego nikt już nie chce uszanować tej jednej rzeczy a walczy o poszanowanie tysiąca innych odbierając w jakiś sposób kawałek historii i tradycji? O co w tym chodzi? Chcesz mieć gejowskie małżeństo? Czy nie lepiej nazwać to po swojemu i zalegalizować jako związek partnerski? W czym problem? ...Widziałem platformę na paradzie równości gdzie tłum roznegliżowanych ludzi imitował stosunki w bardzo wulgarny sposób, w założeniu chodziło o szerzenie tolerancji, widziały to dzieci i ludzie starsi nie przywykli do tego typu "widowisk". Ale nikogo to nie obchodzi że szarga się publicznie pewnymi wartościami bo masz być "tolerancyjny" jak nie to jesteś homofobem, katolem, faszystą, nietolerancyjnym gnojkiem itp. Jeżeli homoseksualiści chcą mieć swoje "małżeństwa" ( w celu dziedziczenia, ubezpieczeń, rozliczeń podatkowych itd.) to proszę bardzo. Ale niech stworzą własny system wartości i własne nazewnictwo bo według mnie jest to cholernie nietolerancyjne z ich strony że próbują zawłaszczyć pewne pojęcia i definicje które od wieków mają swoje konkretne znaczenie. Co im szkodzi? Wszyscy będą zadowoleni i nie będzie konfliktów. Ale pewnie mają w swoich szeregach kilku aktywistów z parciem na ekran co muszą iść drogą konfliktu żeby robić się na wielkich obrońców przeciwko podłym i złym katolikom i ciemnogrodzianom. Dla mnie tu nie ma konfliktu, dla mnie ten konflikt się tworzy sztucznie.
W nowomowie "dwójmyslenie" oznacza on przede wszystkim "umiejętność wyznawania dwóch sprzecznych poglądów i wierzenia w oba naraz", widzę tu jakąś próbę bazowania na idei Orwellowskiej nowomowy bo skoro mamy niemal nieograniczony zasób słów którymi możemy nazwać wszystko i wszystko opisać ktoś próbuje zmieniać definicje tak aby oznaczały dwie sprzeczne rzeczy, podczas gdy nie ma problemu z uszanowaniem starego "małżeństwa" przyjmując nowe określenia i system nazewnictwa dla w rzeczywistości odmiennych definicji. |
Popieram to, co napisał EL BISKUP.
Bimi - wg mnie jest to istotny temat, bo powinno nazywać się rzeczy po imieniu.
Lepiej wprowadzać nowe definicje, a nie zmieniać stare, by w ich ramach mieściły się kolejne zwłaszcza sprzeczne aspekty.