teoretycznie 18, praktycznie - do końca życia 
nie o samą antykoncepcję, ale o metodę mi się rozchodzi. 
w statystycznym zestawieniu jeśli chodzi o skuteczność i czas i koszty
edukacja seksualna przegrywa z kretesem z prewencyjną,
czasową sterylizacją. 
ale i tak jestem zwolennikiem naturalnych metod w połączeniu z rozsądkiem i jako-taką zdolnością przewidywania konsekwencji i umiejętnością pohamowania popędów. Tylko kto byłby zaintersowany inwestowaniem w tak staroświeckie i niepostępowe metody?
zdaję sobie sprawę, że takie podejście to jakaś forma idealizmu.
wybór implantów jest tani, skuteczny i natychmiastowy, zabezpiecza interesy koncernów farmaceutycznych oraz znakomicie wpasowywuje się model 'technokratyczno-konsumpcyjny' społeczeństwa. 
gdybym był osobą decyzyjną przy takiej sprawie napewno nie przedłożyłbym swoich archaicznych poglądów ponad bilans ekonomiczny.
a tak, z punktu widzenia człowieka nie posiadjącego żadnego wpływu na ośrodek władzy, prozaicznie mogę sobie stwierdzić - ot jeszcze jedno świństwo władza ludowi sprawiła.