Bimi napisał: |
goral_ napisał: | tak to jest jak główne funkcje w państwie powierza się rodzinę. A to Kazio umie przeinstalować Windowsa formatując dysk i potrafi zrobić firewall w Linux bo ma gazetę jak to zrobić, a to Stefan który super sobie radzi ze ściąganiem filmów i programów z neta... tacy są informatycy w urzędach. |
Protekcjonizm na pewno jest - w końcu to Polska; każdą robotę w urzędzie dostaje się tu po znajomości.
Ale umówmy się też, że ile oni tam płacą informatykom w tych swoich ministerstwach - pewnie pensja pana ministra podzielona przez co najmniej 5, zgodnie z ideą "masz kurwa średnią krajową i się ciesz - to ja tu jestem ministrem!".
Z takim budżetem na ekspertów od bezpieczeństwa systemów komputerowych - niższym niż budżet MSZ na kupowanie białoruskiej opozycji - to siłą rzeczy dostaną same dno. I to z dna, które jeszcze mieszka w Polsce... |
Bimi Swego czasu byłem bardzo blisko pewnego ministerstwa. Były to co prawda lata tuż przed 1998-2000 ale władza dokładnie ta sama. Głównym informatykiem pewnego urzędu był zięć jednego z podsekretarzy. Jego wiedza informatyczna zawarta była w kilku gazetach typu "Enter", "PC World" i jakieś pismo o Linux. To był główny informatyk tego ministerstwa z pensją najmniej 2x średnia krajowa. Większość prac informatycznych jak przygotowanie backupu, budowa witryny czy aplikowanie i instalowanie sprzętu robiona była przez firmy często bez przetargów. Trudno w to uwierzyć! Ale to prawda, ja to widziałem na własne oczy! Taki informatyk, że mnie prosił o napisanie krok po kroku po Polsku jak danemu komputerowi zablokować dostęp do internetu na Pix-ie!!! Bo chciał pokazać się jaki to on nie informatyk:) Bo o systemach UNIX-owych pojęcia nie miał, że coś takiego istnieje (ok, pochwalę się, mimo, iż nie jestem informatykiem zawodowym, mam lub miałem nie wiem czy to nie wygasa z czasem, certyfikat CCNA i MCSE (jeszcze na Win NT 4.0) - aha zaskoczeni co?!) hehe.
ps. bez pytań trudnych technicznie proszę, ja nie praktykowałem ponad 10 lat.
Tak więc to nie atak, czy jakiś niesamowity wyczyn a po prostu totalnie brak profesjonalizmu ze strony urzędników co do zachowania minimum bezpieczeństwa i profesjonalizmu. Najbardziej bolało to w 2000 roku, że mieli kupę kasy na szkolenia a się nic nie uczyli... jedynie z gazetek.
Ja na ich miejscu był bym w 2 lata jednym z najwyżej certyfikowanych informatyków w Warszawie. Ale co się dziwić skoro sam Premier Buzek zatrudniał jako swoich doradców chłopaków swojej córki... OK. 20 - ścioro ich się przewinęło, jeden zasłyną z gigantycznego rachunku za tel. komórkowy, chłopak lubił pogadać - hehe my podatnicy mu to zafundowaliśmy. Zresztą córeczka Buzka też wypłynęła jako aktorka w czasach kiedy tatuś był premierem. Ależ się o jej cudownym talencie rozpisywała prasa i TV:))) prawie Oscary dostać miała.
A pamiętacie ministra Edukacji Narodowej z PiS (wówczas to było chyba ZChN) który napisał książkę tak debilną, że czytanie ie jej nawet śmieszne nie było ale żenujące i kazał każdej bibliotece szkolnej zakupić po kilka kopi:))) Zresztą to na inne tematy.