|
Autor
|
Wiadomość |
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:01, 19 Paź '17
Temat postu: |
|
|
Cytat: | TK: Eksmisja "na bruk" jest niekonstytucyjna 18.10.2017 PAP
Wrocław, zaniedbana kamienica źródło: ShutterStock
Regulacje umożliwiające tzw. eksmisję na bruk nie mogą być dopuszczalne; w związku z tym przepis umożliwiający taką eksmisję w trybie postępowania egzekucyjnego w administracji jest niezgodny z konstytucją - orzekł w środę Trybunał Konstytucyjny.
Wniosek w sprawie jednego z zapisów ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji skierował do TK w 2015 r. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. We wniosku wskazywał, że przepis ten nie zapewnia ochrony przed eksmisją "na bruk" w wypadkach, gdy obowiązek opuszczenia mieszkania wynika z decyzji administracyjnej, a nie z wyroku sądu, zaś postępowanie egzekucyjne jest prowadzone w trybie administracyjnym.
"Taka sytuacja dotyczy przede wszystkim osób zajmujących mieszkania policyjne bądź będące w dyspozycji innych formacji mundurowych oraz nieruchomości wywłaszczane pod realizację inwestycji o szczególnym znaczeniu dla państwa np. autostrad" - wskazywał RPO.
Trybunał podzielił argumentację RPO i uznał, że przepis ten w zakresie, w jakim odnosi się do egzekucji z nieruchomości lub lokalu służących zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, jest niezgodny z konstytucją "przez to, że nie zawiera regulacji gwarantujących minimalną ochronę przed bezdomnością osobom, które nie są w stanie we własnym zakresie zaspokoić swoich potrzeb mieszkaniowych".
Jak wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia TK Zbigniew Jędrzejewski, "eksmisje nie mogą prowadzić do bezdomności". Dodał, że nie ma znaczenia w tym przypadku charakter i tryb, w jakim prowadzona jest eksmisja.
"TK zwraca uwagę, że eksmisje z lokali są jedną z najczęstszych przyczyn bezdomności" - dodał sędzia Jędrzejewski. Jak podkreślił obowiązkiem ustawodawcy jest zaś ograniczanie bezdomności.
Jak wskazywał RPO w swym wniosku, problem dotyczący zaskarżonego przepisu "wyłonił się na tle skarg od policjantów, emerytów i rencistów policyjnych oraz od innych osób zajmujących lokale mieszkalne pozostające w dyspozycji organów Policji, którzy w listach kierowanych do Rzecznika wyrażali obawę, iż opróżnienie zajmowanych przez nich mieszkań zostanie przeprowadzone +na bruk+, czyli bez zapewnienia im jakiegokolwiek schronienia, nawet w tych przypadkach, gdy obowiązek opróżnienia lokalu dotyczy osób niepełnosprawnych, małoletnich, kobiet w ciąży, a więc również tych osób, które w sposób szczególny powinny być chronione przed bezdomnością".
"Opróżnienie lokalu przez osoby znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej bez wskazania jakiegokolwiek lokalu lub pomieszczenia do którego eksmisja ma nastąpić, czyli dokonanie eksmisji +na bruk+ nie może być uznane za dopuszczalne w świetle obowiązku poszanowania godności człowieka" - podkreślił w środę TK.
Sędzia Jędrzejewski zaznaczył, że przepisy dotyczące eksmisji z lokalu mieszkalnego w trybie egzekucji w administracji nie zawierają żadnych ograniczeń ochronnych - nie przewidują prawa do pomieszczenia tymczasowego, lokalu zamiennego lub lokalu socjalnego. "Nie zawierają przy tym ograniczeń podmiotowych, co oznacza, że zagrożone bezdomnością stają się także osoby wymagające od państwa szczególnej ochrony, takie jak osoby małoletnie czy niepełnosprawne" - dodał.
TK wskazał ponadto, że eksmisja "na bruk", bez odpowiednich przepisów ochronnych wywołuje "daleko idące konsekwencje społeczne, które w istocie rzeczy są nieodwracalne". Dlatego - jak poinformowano - TK nie zdecydował się na odroczenie wejścia w życie środowego wyroku.
Jednocześnie TK zastrzegł, że zaskarżony przez RPO przepis był oceniany tylko w części, w jakiej stanowił podstawę egzekucji z lokali służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych. "W zakresie niepoddanym kontroli, przepis pozostaje w mocy i nadal może być podstawą prowadzenia egzekucji w administracji" - zaznaczono w komunikacie Trybunału po wyroku.
TK rozpoznał sprawę w składzie pięciu sędziów - przewodniczącym składu był sędzia Andrzej Zielonacki. Orzeczenie zapadło jednogłośnie. | http://forsal.pl/nieruchomosci/aktualnos.....cyjna.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:56, 25 Paź '17
Temat postu: |
|
|
Aby ktoś miał zysk (dodatni cash flow), ktoś musi mieć stratę (ujemny cash flow).
Cytat: | Powstała za 95 mln zł, przetrwała trzy lata. "Sądecka Dolina Krzemowa" zbankrutowała 25 października 2017 PAP
Miasteczko multimedialne MMC Brainville. Źródło: materiały prasowe https://brainville.pl/mmc-brainville-building/źródło: Materiały Prasowe
Krakowski sąd ogłosił upadłość spółki Miasteczko Multimedialne, właściciela parku technologicznego MMC Brainville w Nowym Sączu. Inwestycja otwarta oficjalnie w maju 2014 r. powstała przy wsparciu unijnych funduszy w wysokości 94,9 mln zł.
Jak poinformowała PAP w środę Grażyna Rokita z zespołu prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie, postanowienie o ogłoszeniu upadłości spółki zapadło 19 października na posiedzeniu niejawnym. Wniosek o głoszenie upadłości zgłosił sam dłużnik – spółka Miasteczko Multimedialne. Sąd wyznaczył syndyka masy upadłościowej.
„Postępowanie jest obecnie na etapie zgłaszania wierzytelności przez wierzycieli, którzy mają na to 30 dni od dnia ogłoszenia postanowienia” - zaznaczyła Rokita.
MMC Brainville w założeniu pomysłodawcy - Wyższej Szkoły Biznesu - National Louis University, miało stać się „sądecką doliną krzemową” - ponadregionalnym ośrodkiem badań i rozwoju w zakresie nowych technologii, ze szczególnym uwzględnieniem branży IT, telekomunikacji, grafiki i animacji komputerowej, technologii mobilnych oraz multimediów. Park technologiczny dysponuje nowoczesnym budynkiem biurowo-laboratoryjnym, dedykowanym do działalności firm z dziedziny multimediów oraz IT o łącznej powierzchni blisko 16 tys. m.kw.
Miasteczko Multimedialne w sierpniu 2010 r. otrzymało unijne dofinansowanie na realizację projektu w wysokości 94,9 mln zł w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Łączna wartość inwestycji wyniosła 111,7 mln zł netto.
W kolejnych latach zmieniali się udziałowcy spółki, a termin oddania obiektu, pierwotnie planowany na wrzesień 2012 r., był przesuwany, co groziło utratą unijnej dotacji. Spółka borykała się z problemami finansowymi – po raz pierwszy wniosek o ogłoszenie upadłości Miasteczka Multimedialnego złożył do sądu w 2015 r. wykonawca inwestycji, konsorcjum firm Cerbud-Pietras. | http://forsal.pl/biznes/aktualnosci/arty.....dlosc.html
Komentarze:
Cytat: | As
Nowy Sącz, to nie jest miejsce do inwestowania przez ludzi "z zewnątrz". Tam jest klika, która rządzi miastem, zarówno klika przedsiębiorców, jak i urzędników. Żelazną ręką trzymają Nowy Sącz za gardło i nie pozwalają na jego rozwój w kierunku, który nie odpowiada ich własnej wizji, tj. takiej, w której tracą możliwość kontrolowania wszystkiego i wszystkich; w której jakaś firma bez ich wiedzy i kontroli wkracza na rynek sądecki. zwiń
RICO
Zapomniałem przypomnieć,ze to też wynik braku wyobraźni regionalnego administracyjnego establiszmentu,dła którego szczęśliwość dawania miejscowej społeczności gruszek na wierzbie była modą!
rokita
Sorry, ale jaki potencjał intelektualny ma Nowy Sącz, żeby robić IQ biznes. To był po prostu skok na kasę i tyle. Po nazwie "Brainville" można było poznać, że niezłe cwaniaki się za to wzięły. Luis też poszedł z dymem. | http://forsal.pl/biznes/aktualnosci/arty.....dlosc.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:49, 07 Lis '17
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Urzędnicy z Bytomia nie dostaną w grudniu pensji. Miasto zadłużone jest na 216 mln zł 3.11.2017 PAP
Bytom. Fot. http://www.bytom.pl/pl/12/1202766091/ źródło: Wikimedia Commons
Bytomscy urzędnicy nie otrzymają w grudniu pensji. Ze względu na trudną sytuację finansową lokalne władze zmieniły regulamin wynagrodzeń i przesunęły wypłaty na początek stycznia. Brak pensji przed świętami ma częściowo zrekompensować nagroda roczna i świadczenia socjalne.
Bytom od lat zmaga się z trudną sytuacją finansową. W tym roku deficyt w budżecie miasta wyniesie 44 mln zł. Aby załatać tę „dziurę” prezydent Damian Bartyla zamierzał wyemitować miejskie obligacje. Jednak ten pomysł nie zyskał poparcia radnych – Bartyla jakiś czas temu stracił większość w radzie.
„Skarbnik miasta poinformowała, że w tej sytuacji nie będzie pieniędzy na wypłaty w grudniu. Jedynym wyjściem była zmiana w regulaminie wynagrodzeń” - powiedziała PAP Katarzyna Nylec z bytomskiego magistratu.
Dotychczas urzędnicy w Bytomiu otrzymywali pensje do końca danego miesiąca, po zmianie regulaminu pieniądze będą otrzymywać do 10. dnia kolejnego miesiąca - po tym jak do miejskiej kasy spływają pieniądze z podatków.
„Aby zapewnić pracownikom środki na najpotrzebniejsze wydatki przed Świętami Bożego Narodzenia, zostaną im wypłacone nagrody roczne, na co zostanie przeznaczona kwota 1,2 mln zł. Urzędnicy otrzymają także świadczenia socjalne” - dodała Nylec.
Brak pensji w grudniu dotknie nie tylko blisko 600 pracowników bytomskiego magistratu, ale też zatrudnionych w jednostkach podległych lokalnemu samorządowi. Nie ucierpią na tym nauczyciele – terminy wypłacania im wynagrodzeń reguluje Karta Nauczyciela. Lokalne władze zaznaczają, że na przesunięcie wypłaty pensji i wcześniejsze nagrody zgodziła się większość związków zawodowych.
Według informacji z magistratu, zadłużenie Bytomia do roku 2006 wynosiło 10,5 mln zł. W latach 2007-2012 lokalne władze zaciągnęły kredyty, pożyczki i wyemitowały obligacje na łączną kwotę prawie 279 mln zł. W 2013 r. Bytom wyemitował obligacje na kwotę 86 mln zł. W znacznej części zostały one przeznaczone na poczet spłaty zadłużenia zaciągniętego w latach poprzednich. W latach 2015-2016 zaciągnięto zobowiązanie z tytułu obligacji i pożyczek na łączną kwotę ponad 65 mln zł. Na koniec września br. miastu pozostało do spłaty 216 mln zł zobowiązań długoterminowych.
3 grudnia w Bytomiu odbędzie się referendum w sprawie odwołania prezydenta Bartyli ze stanowiska. Uchwałę w tej sprawie bytomscy radni podjęli 5 września. Ogłoszenie referendum przez Radę Miasta było następstwem nieudzielenia prezydentowi absolutorium z wykonania budżetu miasta za ubiegły rok. Wykonanie budżetu negatywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa.
Ogłoszenie referendum przez Radę to jedna z dwóch możliwych ścieżek prawnych, inicjujących głosowanie w sprawie odwołania prezydenta miasta przed upływem jego kadencji. Drugą możliwością jest inicjatywa obywatelska, związana z koniecznością zebrania odpowiedniej liczby podpisów poparcia.
Damian Bartyla po raz pierwszy został wybrany na prezydenta Bytomia w październiku 2012 r. w przedterminowych wyborach. Wcześniej, w czerwcu tegoż roku, ponad 28 tys. bytomian opowiedziało się w referendum za odwołaniem ze stanowiska prezydenta Piotra Koja (PO) oraz Rady Miasta. Bartyla działał na rzecz referendum, w którym odwołano Koja. W wyborach samorządowych jesienią 2014 r. Bartyla zwyciężył w pierwszej turze, ponownie obejmując stanowisko prezydenta miasta. | http://forsal.pl/praca/wynagrodzenia/art.....ln-zl.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:52, 11 Lis '17
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Co czwarty lokator zalega z czynszem za mieszkanie; łączne zadłużenie sięga 4,6 mld zł 2017-11-10
Na ponad 7,5 mln mieszkań pozostających w zasobach gmin, spółdzielni i innych podmiotów, co czwarte posiada zaległości czynszowe - podał GUS. Na koniec 2016 r. łączne zadłużenie z tego tytułu wyniosło 4,6 mld zł, z czego zaległości wobec gmin wyniosły 2,25 mld zł.
(fot. jarek78 / YAY Foto)
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na 31 grudnia 2016 r. z ok. 7,56 mln zasobów mieszkaniowych (łącznie z mieszkaniami stanowiącymi odrębną własność, a zarządzanymi nadal przez spółdzielnie mieszkaniowe) w 25,8 proc. mieszkań lokatorzy zalegali z czynszem. Łączna kwota zaległości od początku ich powstania (wraz z odsetkami) z tytułu nieuiszczania opłat za mieszkanie wyniosła około 4,6 mld zł.
Najwyższy udział w ogólnej kwocie zaległości mieli lokatorzy mieszkań pozostających w zasobach gmin - 2,25 mld zł oraz spółdzielni mieszkaniowych - ok. 1,25 mld zł.
Jak podał GUS, w - przeliczeniu na mieszkanie, których lokatorzy zalegają z opłatami, najwyższe zaległości odnotowano dla mieszkań należących do zasobów innych podmiotów - 8,8 tys. zł oraz mieszkań z zasobów zakładów pracy - 8,7 tys. zł. Przeciętnie najmniejsze zaległości w opłatach za 1 mieszkanie przypadają na zasoby należące do spółdzielni mieszkaniowych - 1,3 tys. zł i zasoby osób fizycznych w budynkach objętych wspólnotami mieszkaniowymi - 1,6 tys. zł.
W stosunku do ogółu zadłużonych mieszkań (mieszkań, w których lokatorzy nie uiszczali opłat) 50,4 proc. dotyczyło mieszkań spółdzielczych, 25,3 proc. - będących własnością osób fizycznych w budynkach objętych wspólnotami mieszkaniowymi, 21 proc. - komunalnych, 1,4 proc. - TBS-ów, 1,3 proc. zakładów pracy, 0,5 proc. - Skarbu Państwa i najmniej, tj. 0,1 proc. mieszkań stanowiących własność innych podmiotów.
W sądach w ubr. toczyło się 17,6 tys. postępowań eksmisyjnych. 66,3 proc. z nich dotyczyło lokatorów zajmujących mieszkania gminne, a w dalszej kolejności były to postępowania wobec osób fizycznych w budynkach objętych wspólnotami mieszkaniowymi - 15,8 proc. - oraz wobec lokatorów mieszkań spółdzielni mieszkaniowych - 9,2 proc. Najmniejszy udział stanowiły postępowania wobec lokatorów mieszkań pozostających w zasobach innych podmiotów - 0,1 proc.
W 2016 r. wykonano eksmisje z 7,2 tys. lokali mieszkalnych, z czego najwięcej - bo 68,5 proc. dotyczyło zasobów gminnych, a 16,5 proc. - spółdzielczych. Najwięcej eksmisji, bo ponad 20 proc., zostało wykonanych w województwie śląskim, 19,5 proc. - mazowieckim, 10,1 proc. - w dolnośląskim i 8,7 proc. w województwie łódzkim. Najmniej eksmisji miało miejsce w województwach: świętokrzyskim i podkarpackim - po 1,1 proc. oraz lubelskim - 1,6 proc.
Marcin Przybylski | https://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-czwa.....32434.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 03:16, 14 Lis '17
Temat postu: |
|
|
I nastepna Unia ~~~~
Pomoc Anglii juz bedzie niemozliwa !
Polska i 22 kraje notyfikowały przystąpienie do współpracy wojskowej UE
Polska i 22 inne kraje unijne notyfikowały przystąpienie do stałej współpracy strukturalnej w dziedzinie obronności (PESCO) w ramach UE. Państwa te przyjęły konkretne zobowiązania, które mają wzmacniać ich zdolności obronne.
Polska długo wahała się, czy przystąpić do tej współpracy z obawy, czy nie zaszkodzi ona NATO. Szefowa dyplomacji UE zapewniała, że stała współpraca strukturalna w ramach UE i NATO będzie się raczej uzupełniać, a często również wzmacniać, niż nakładać. Jako przykład Mogherini podała zagrożenia hybrydowe, w których Unia Europejska posiada narzędzia i kompetencje, a NATO jako sojusz czysto wojskowy już nie.
– Drugą kwestią są pieniądze. (…) Problemem w UE nie jest to, ile wydajemy (na obronność – red.), ale to, że wydajemy pieniądze w sposób bardzo rozproszony. Jeśli państwa chcą wydawać na obronność w sposób skoordynowany, podejmując wspólnie inwestycje, programy badawczo-rozwojowe i produkcję, mogą to robić w ramach Unii Europejskiej – zwróciła uwagę Mogherini.
Stała współpraca strukturalna to krok, na jaki UE nie była się w stanie zdecydować od lat. Jeszcze w latach 50. Francja proponowała utworzenie Europejskiej Wspólnoty Obronnej, którą poza nią miały tworzyć Belgia, Holandia, Luksemburg, RFN i Włochy. Ostatecznie plan jednak upadł, a państwa UE przez niechęć do oddawania swoich narodowych kompetencji, zwłaszcza w dziedzinie obronności, nie zdecydowały się na podobny krok. Teraz do ściślejszej współpracy pchnęła UE decyzja Wielkiej Brytanii o opuszczeniu Wspólnoty.
Stała współpraca strukturalna w obszarze obronności została przewidziana w traktacie lizbońskim. Daje ona możliwość państwom członkowskim wspólnego rozwijania zdolności obronnych, inwestowania we wspólne projekty czy przygotowywania się do udziału w operacjach.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polska-i.....ue/jfdk41r
Od wczoraj pytaja - "Moze juz czas na sklepy Nur fur Deutsche" ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:28, 18 Gru '17
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Teren pod galerią Wola Park przejęty bezprawnie? W proceder zamieszani najbogatsi Polacy 18.12.2017 Dziennik Gazeta Prawna
Wola Park / fot. Wikimedia Commonsźródło: Inne
– W grę mogą wchodzić miliardy złotych, a śledczy odkrywają nowe tropy. W tych sprawach mogą się pojawić znane nazwiska – mówi DGP minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I zapewnia, że patologia zostanie wypalona gorącym żelazem dzięki działaniom prokuratury, CBA i komisji weryfikacyjnej.
Jak zamienić wartość sentymentalną w majątek
Z naszych ustaleń wynika, że wśród znanych nazwisk, znajdują się osoby uznawane za biznesowych wizjonerów.
– Teraz wychodzi, że ich wizjonerstwo oparte było o przekręt. Chodzi o osobę, która nawet dziś znajduje się w pierwszej dziesiątce najbogatszych Polaków, o osobę, która jest w pierwszej trzydziestce. I – tu nie ma sensu robić tajemnic – o Ryszarda Krauzego – słyszymy od informatora dobrze zorientowanego w śledztwie.
Przekręt miał być oparty na jednym ze sposobów wyłudzania nieruchomości lub odszkodowań, na papiery przedwojennych spółek.
– Grupa osób spostrzegła, że można było bez problemu, za grosze, nabyć dokumenty przedwojennych spółek na bazarach, w antykwariatach i aukcjach internetowych. W oparciu o kupione akcje „reaktywatorzy” wyobrazili sobie, że mogą podawać się za akcjonariuszy przedwojennych spółek – wyjaśnia Leszek Koziorowski, wspólnik w kancelarii GESSEL. Składano do samorządów wnioski o zwrot nieruchomości, które dawnym właścicielom były odebrane wskutek nacjonalizacji.
Mówiąc prościej: osoba, która kupiła dokument o kolekcjonerskim znaczeniu, mający wartość sentymentalną, robiła z niego użytek przed lokalną władzą i sądami. I często odzyskiwała grunty warte majątek, podając się za byłego właściciela.
Po co Krauze reaktywował C. Ulricha
Zdaniem CBA, którego funkcjonariusze w ostatni czwartek przeprowadzili zmasowaną akcję w Warszawie, Kielcach, Krakowie, Gdańsku i kilku innych mniejszych miastach, w ponad 40 przypadkach mogło dojść do popełnienia przestępstw oszustwa, wskutek których Skarb Państwa stracił majątek wart co najmniej kilkaset milionów złotych.
Jedna ze spółek, która została przejęta w kontrowersyjny sposób, to warszawskie Zakłady Ogrodnicze C. Ulrich. Założona w 1805 r. firma została w latach 90. reaktywowana przez Ryszarda Krauzego. Na pozyskanych w ramach reprywatyzacji terenach stoi dziś m.in. galeria handlowa Wola Park, znajduje się tam duża spółdzielnia mieszkaniowa. Budowana jest też stacja drugiej linii metra.
– To gargantuiczny majątek. Jeśli uda się udowodnić, że został przejęty w nielegalny sposób, byłaby to nowa, większa afera reprywatyzacyjna – mówi osoba dobrze zorientowana w śledztwie.
Wśród reaktywowanych spółek są znane przedwojenne podmioty. – Warszawskie Towarzystwo Fabryk Cukru SA, Warszawskie Towarzystwo „Motor” SA, Warszawska Fabryka Masowych Wyrobów Blaszanych „Tłocznia” SA, Przemysł Mydlarski i Perfumeryjny „Fryderyk Puls” SA, Siła i Światło SA, ESGE SA w Krakowie, Elektrownia w Kielcach SA, Zjednoczone Browary Warszawskie „Haberbusch i Schiele” SA, Zakłady Amunicyjne „Pocisk” SA, Jaworzyńskie Komunalne Kopalnie Węgla SA i wiele innych – wylicza jednym tchem mec. Leszek Koziorowski.
Problem na życzenie państwa
Przez lata państwowe służby otrzymywały sygnały o możliwych nieprawidłowościach, lecz nie podejmowano zdecydowanych działań. Jerzy Mrygoń, były wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami, w książce „Reprywatyzacja warszawska. Byli urzędnicy przerywają milczenie”, zapytany o proceder reaktywacji przedwojennych spółek, utyskuje, że informował o takich przypadkach.
„Chodziło o spory majątek, więc chcieliśmy zainteresować sprawą Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która prosiła swego czasu o informacje o próbach reaktywacji spółek na podstawie akcji kolekcjonerskich. Moje pismo pozostało jednak bez odpowiedzi. Napisałem więc po raz drugi. Dostałem wtedy odpowiedź, zgodnie z którą miałem się zwrócić do jednej z prokuratur apelacyjnych. Powiadomiłem więc o sprawie wskazaną prokuraturę apelacyjną. Po kilku tygodniach dostałem informację, że sprawę przekazano do prokuratury okręgowej. A po kolejnych, że znowu nastąpiło przekazanie, tym razem do prokuratury rejonowej” – stwierdził Mrygoń.
Marcin Bajko, były szef stołecznego BGN, zapewnia w rozmowie z DGP, że stołeczni urzędnicy nie mogli nic więcej zrobić.
– Sądy, KRS i inne organy rejestrujące pochylały się nad problemem reaktywacji przedwojennych spółek i dochodzili do wniosku, że czynności były dokonywane zgodnie z prawem. Problem w tym, że większość z tych spółek nie została wykreślona z rejestru handlowego. Organy państwowe nie zniszczyły ani skutecznie nie anulowały dawnych akcji spółek, a przecież państwo było w ich posiadaniu – tłumaczy Bajko.
– Ówczesny minister Skarbu Państwa powinien wykonywać swoje funkcje w reaktywowanej spółce, np. brać udział w głosowaniach lub doprowadzić do likwidacji reaktywowanej spółki – nie robił tego. A zatem to problem, który powstał na własne życzenie państwa – dodaje.
Zbigniew Ziobro przyznaje, że skala nieprawidłowości miała gigantyczne rozmiary. I z miesiąca na miesiąc wychodzą nowe kwestie, a śledczy dziwią się, że przez lata dochodziło do skandalicznych zaniechań. Dlatego trzeba działać dwutorowo. Po pierwsze, osądzić wszystkich, którzy dorobili się na reprywatyzacyjnym procederze, choć nijak nie ucierpieli na nacjonalizacji majątku. Po drugie – jak podkreśla minister sprawiedliwości – fundamentalne znaczenie ma przygotowana przez wiceministra Patryka Jakiego ustawa reprywatyzacyjna. Tak, by problem już nigdy nie powrócił. | http://forsal.pl/gospodarka/inwestycje/a.....olacy.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:08, 20 Gru '17
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Po majątku wartym 4,5 mld zł nie zostało śladu. Ryszard Krauze znów ma kłopoty 19.12.2017 Dziennik Gazeta Prawna
Ryszard Krauze źródło: Agencja Gazeta autor zdjęcia: Fot. Dawid Chalimoniuk Agencja Gazeta
Ten jeden z najbogatszych Polaków wycofał się z życia publicznego już przed trzema laty, ale kolejne kłopoty z prokuraturą nie dają o nim zapomnieć. Tym razem chodzi o reprywatyzację.
„Kierując się względami osobistymi, podjąłem decyzję o wycofaniu się z zarządzania Prokomem oraz Grupą Kapitałową Prokom. Nie będę pełnił funkcji prezesa zarządu Prokomu, zaś Prokomem kierować będzie dotychczasowy zarząd spółki” – takim oświadczeniem przed ponad trzema laty Ryszard Krauze pożegnał się z opinią publiczną.
Zrezygnował z kontroli nad Prokom Investments, swoim wehikułem, za pomocą którego inwestował w spółki branży informatycznej, biotechnologicznej, wydobywczej czy deweloperskiej. Firmę zostawił w długach, bez gotówki. Wierzyciele zgłosili wniosek o upadłość, przejęli znajdujące się na rachunkach Prokomu akcje giełdowych spółek Bioton i Petrolinvest, w przeszłości kontrolowanych przez Krauzego. Postępowanie zakończyło się w październiku 2015 r. wycofaniem wniosku przez wierzycieli, bo Prokom nie miał dość pieniędzy na przeprowadzenie upadłości. W kwietniu tego roku spółka zmieniła nazwę na Futurion 1 i przeniosła siedzibę z Gdyni do Warszawy.
Od opinii publicznej Krauze odciął się całkowicie. Niektórzy mówią, że jest bankrutem, z garbem zobowiązań nie do spłacenia, ale jednocześnie dużą kwotą roszczeń wobec swoich dłużników. Inni – że wprawdzie stracił niemal wszystko, ale w dalszym ciągu stać go na wygodne życie w Szwajcarii. Miał się tam ukryć z powodu braku umowy ekstradycyjnej. To jednak tylko plotki, bo można też usłyszeć, że Krauze w dalszym ciągu spokojnie mieszka w ukochanej Gdyni. Nie ma jednak wątpliwości, że po jego majątku wycenianym przed dekadą na 4,5 mld zł nie ma już śladu. W 2007 r. na liście najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost” znalazł się na piątym miejscu, nieznacznie tylko ustępując pod względem wartości majątku Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi, właścicielowi telewizji Polsat i sieci komórkowej Plus. Solorz jest dziś najbogatszym Polakiem, Krauze znów znalazł się w kręgu zainteresowań prokuratury.
Tym razem chodzi o przeprowadzoną w latach 90. reaktywację spółki Zakłady Ogrodnicze C. Ulrich założonej w 1805 r. Na podstawie wyemitowanych jeszcze przed wojną akcji spółka wznowiła działalność i w ramach reprywatyzacji odzyskała grunty na warszawskim Bemowie, na których stoi dziś m.in. galeria handlowa Wola Park. Zdaniem CBA mogło w tym przypadku dojść do popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę Skarbu Państwa.
Lex Krauze już nie będzie
Kiedy poprzednim razem prokuratura wzięła na celownik Krauzego, posłowie w szybkim tempie zmienili prawo. Uchylenie art. 585 kodeksu spółek handlowych uniemożliwiło prokuraturze oskarżenie Krauzego o działania na szkodę własnej firmy. Zmiany w prawie weszły na kilka tygodni przed startem procesu przeciw Krauzemu, co zmusiło sąd do umorzenia sprawy. Chodziło o pożyczki, których gdyński biznesmen i powiązane z nim firmy udzielały spółce King & King. Tylko Petrolinvest wyłożył 23 mln zł na podwyższenie kapitału zakładowego K&K, do którego nigdy nie doszło. Firma miała znaleźć dla Krauzego złoża ropy naftowej w Kongo, ale niejako przy okazji próbowała przejąć kontrolę nad piszącą krytycznie o biznesmenie „Gazetą Polską”. Tomaszowi Sakiewiczowi, naczelnemu pisma, udało się obronić przed atakiem K&K. To on zainteresował całą sprawą w 2006 r. prokuraturę. Pięć lat później posłowie znowelizowali prawo, a cała operacja przeszła do historii jako „Lex Krauze”. Biznesmen zdecydowanie odpierał zarzuty, że w jakikolwiek sposób wpływał na działania parlamentu.
Krauze już wtedy tracił na znaczeniu, a jego biznesowe przedsięwzięcia więdły w oczach. Z pozycji króla polskiej informatyki abdykował w 2008 r. Sprzedał wtedy za 580 mln zł jedną czwartą akcji Prokomu. Firmę założył pod koniec lat 80., dysponując kwotą 35 tys. dolarów, zarobioną dzięki dwuletniemu kontraktowi w Niemczech, zleconemu przez centralę handlu zagranicznego Polservice. Pytany w 1999 r. przez dziennikarza „Gazety Wyborczej” Michała Matysa, co robił za granicą, odpowiadał, że nie musi o tym mówić. Później stwierdził, że handlował komputerami.
Prokom wyrósł na lidera branży, zdobywając kontrakty od urzędów i kontrolowanych przez państwo firm. Jego klientami był Ruch, Telekomunikacja Polska, KRUS, NIK, URM, MON i wiele innych. W 1997 r. Prokom podpisał kontrakt stulecia o wartości 1,2 mld zł na informatyzację ZUS.
Sprzedaż Prokomu wymusiły na Krauzem okoliczności. Latem 2007 r. wybuchła tzw. afera gruntowa. Według prokuratury biznesmen miał przekazać posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi informację, że CBA zamierza aresztować dwóch współpracowników ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, którzy za łapówkę zobowiązali się odrolnić działkę w mazurskim Muntowie. Informację Krauze miał uzyskać od Janusza Kaczmarka, ówczesnego szefa MSWiA. Według prokuratury od Woszczerowicza trafiła ona m.in. za pośrednictwem Leppera do jego współpracowników w przeddzień aresztowania. Prokuratura wydała nakaz aresztowania Krauzego. Skończyło się na przesłuchaniu i umorzeniu w 2009 r. wątku śledztwa związanego z gdyńskim biznesmenem. W Polsce jednak Krauzemu interesy prowadzić było coraz trudniej.
2 mld stracone na Wschodzie
Wtedy jeszcze walczył o dobre imię. Szeroko korzystał z usług agencji dbających o wizerunek, starając się w ten sposób wpłynąć na medialny przekaz. Dla Krauzego pracowała między innymi znana z agresywnej polityki PR-owskiej firma MDI Strategic Solutions, założona przez Rafała Kasprówa i Macieja Gorzelińskiego, byłych dziennikarzy odpowiednio „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej”. MDI pracowało także dla spółki J&S (dziś Mercuria Energy Group), która miała pozwolenie Kremla na pełnienie roli pośrednika w handlu ropą między Rosją i polskimi rafineriami. Także interesy Ryszarda Krauzego coraz bardziej zaczęły ciążyć na Wschód. W 2007 r. wprowadził na giełdę Petrolinvest, z którym chciał dokopać się do ropy w Kazachstanie. Obiecywał także inwestorom, że przejmie jedną z rosyjskich spółek, która ropę już wydobywa. Na poszukiwanie czarnego złota wydał przynajmniej 400 mln dol. i nie potrafił w porę wycofać się z tego projektu. Petrolinvest stracił w ciągu dekady 2 mld zł. To ten projekt zadecydował o biznesowym upadku Krauzego. Wyceniana przed dekadą na ponad 5 mld zł spółka dziś jest warta 30 mln zł.
W maju Komisja Nadzoru Finansowego wykluczyła firmę z publicznego obrotu za wielokrotne łamanie obowiązków informacyjnych. Spółka nie informowała m.in. o tym, że udostępniając firmie aktywa pod zabezpieczenie kredytów, Ryszard Krauze pobiera za to wynagrodzenie.
To dobrze oddaje sposób, w jaki biznesmen traktował swoje firmy – choć miały one status publiczny i wielu mniejszościowych inwestorów. Wierzyciele domagali się jej upadłości, ale tak jak Prokom, także ta firma nie miała dość gotówki na przeprowadzenie procesu. Obecnie jej notowania są zawieszone, bo Petrolinvest odwołał się od decyzji KNF do sądu administracyjnego.
Nie inaczej było w farmaceutycznym Biotonie. Spółka, która miała podbić świat insuliną, wyemitowała od debiutu w 2005 r. łącznie 8,4 mld akcji, najwięcej ze wszystkich notowanych spółek. Za akcje przejmowała aktywa po cenach budzących wątpliwości analityków (np. Biolek za 60 mln zł we wrześniu 2011 r.). Inwestorzy podejrzewali, że pieniądze z tego typu transakcji, wielokrotnie powtarzanych także w Petrolinveście, płyną do Krauzego.
Ostatnie akcje Biotonu Krauze sprzedał w 2015 r. chińskiemu inwestorowi. Rok wcześniej gdyński biznesmen wycofał się z rad nadzorczych swoich spółek. Pozbył się ostatnich akcji Petrolinvestu, sprzedał udziały w działającym w branży deweloperskiej Polnordzie. To kolejna wprowadzona na giełdę spółka Krauzego, która rozczarowała inwestorów. Zadebiutowała na parkiecie jeszcze w 1998 r. i obecnie jej kurs jest mniej więcej na tym samym poziomie co przed dwoma dekadami.
MDI po raz drugi
Sam Ryszard Krauze jest w sytuacji dużo gorszej niż przed dwoma dekadami. Starannie tkana sieć biznesowych i personalnych powiązań, która pozwalała mu chwytać takie biznesowe okazje, jak zakup pod koniec lat 90. 170 ha ziemi na warszawskim Wilanowie, przestała istnieć. To nie znaczy, że Krauze, którego swoim przyjacielem nazywał prezydent Lech Kaczyński, a pochlebnie wypowiadał się o nim także Jarosław Kaczyński, nic już nie jest w stanie zrobić.
Jego losy znów krzyżują się z MDI. Jak można usłyszeć z otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego, to ta agencja kojarzona jest z kampanią, która ma przypiąć byłemu szefowi BZ WBK łatkę „bankstera” i tym samym osłabić jego polityczną pozycję. A wzmocnić frakcję obozu władzy kojarzoną z wicepremier Beatą Szydło i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, kontrolującym prokuraturę prowadzącą śledztwo, w którym przewija się Krauze. | http://forsal.pl/biznes/aktualnosci/arty.....smena.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:26, 23 Sty '18
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:08, 25 Sty '18
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dlaczego masło w Polsce jest prawie o połowę droższe niż w Finlandii? 24 stycznia 2018 PAP
masło źródło: ShutterStock
Kończy się maślane szaleństwo cenowe, jednak w polskich sklepach ceny topnieją bardzo powoli. Za masło płacimy dziś mniej więcej tyle samo co Holendrzy i o blisko 45 proc. więcej niż Finowie. Dlaczego? - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Od czterech miesięcy spadają hurtowe ceny masła w Europie. Skala obniżek jest jednak bardzo różna. Ostatnie publikacje polskiego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) pokazują, że ceny na giełdach masła w Niemczech czy w Holandii spadły z historycznych szczytów o prawie 40 proc. W Polsce te obniżki są znacznie skromniejsze, co powoduje, że hurtowe ceny masła są wyższe w naszym kraju niż u naszych zachodnich sąsiadów.
Hurtowe ceny wyższe u nas niż w Holandii czy w Niemczech
Biuletyny informacyjne MRiRW ze stycznia, zestawiające ceny masła w Polsce oraz na głównych rynkach hurtowych w Europie, mogą tłumaczyć dlaczego przed świętami Bożego Narodzenia polscy konsumenci wciąż słono płacili za masło, mimo że trend na rynku zmienił się już kilka miesięcy wcześniej.
Średnia grudniowa cena sprzedaży 100 kg masła wynosiła wynosiła w Polsce 481 euro. Z kolei w Niemczech czy w Holandii było to odpowiednio 425 oraz 420 euro.
Jesienią płaciliśmy w sklepach więcej niż Holendrzy
Według danych Eurostatu przeciętna cena detaliczna kilograma masła w 2015 r wynosiła w Holandii 5,12 euro, a w Polsce 4,92 euro. Tempo wzrostu cen sklepowych smarowidła w porównaniu do przeciętnych wartości z 2015 r. np. w październiku br. było jednak wyższe w Polsce - 51,9 proc. niż w Holandii - 44,3 proc. Oznacza to, że Holendrzy płacili w sklepach za masło mniej niż Polacy. Było to odpowiednio 7,39 oraz 7,47 euro za kilogram.
Masło w Polsce droższe o ok. 45 proc. niż w Finlandii
Zaskakuje, już sam fakt, że za masło holenderscy konsumenci płacą mniej więcej tyle samo co polscy, biorąc pod uwagę np. różnice w kosztach pracy pomiędzy tymi krajami.
Co ciekawsze - z danych Eurostatu za grudzień br. wynika, że ceny detaliczne masła w Finlandii wzrosły jedynie o 3,03 proc. w porównaniu ze średnim poziomem w 2015 r, a w Polsce w analogicznym okresie było to 49,1 proc. Ponieważ w 2015 r. Finowie i Polacy płacili w sklepach praktycznie tyle samo za ten popularny tłuszcz - ok. 5 euro kg, teraz masło kosztuje nas ok. 45 proc. więcej niż Finów. | http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....andii.html
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:57, 25 Sty '18
Temat postu: |
|
|
W Polsce jest wszystko drozsze do jedzenia jak w reszcie UE. Polak i tak najlepiej lubi kit !!!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:14, 25 Sty '18
Temat postu: |
|
|
Goska napisał: | W Polsce jest wszystko drozsze do jedzenia jak w reszcie UE. Polak i tak najlepiej lubi kit !!! |
Goska sprzedaje tani kit, czyli nie każde ... jest droższe niż w reszcie UE.
Cytat: | Żywność w Polsce najtańsza w całej Unii. 15.06.2016
[...]
Unijne biuro statystyczne porównało ceny żywności w 2015 roku w poszczególnych krajach UE do średniej dla całej Unii. Koszyk produktów jaki wzięto pod uwagę w badaniu składał się z chleba, płatków zbożowych, mięsa, mleka, sera, jaj, tytoniu oraz napojów bezalkoholowych.
I jak się okazuje, za te produkty najmniej w całej Unii płacą Polacy.
|
[...]
http://tvn24bis.pl/pieniadze,79/unia-eur.....52890.html
Price level index for food, beverages, clothing and footwear 2016, EU-28=100
http://ec.europa.eu/eurostat/statistics-.....d_services
_________________ Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:31, 10 Mar '18
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wiceminister: Możliwa delegalizacja Partii Razem. Zandberg: Żenująca szopka
Prokuratura prowadzi postępowanie, które być może będzie zakończone wnioskiem o delegalizację Partii Razem z racji propagowania komunizmu - powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Słowa ministra skomentował jeden z liderów partii Adrian Zandberg. Jak powiedział, oczekuje "natychmiastowego zakończenia tej żenującej szopki oraz przeprosin".
Woś zapytany w Polsat News, co zrobi prokuratura ws. rzekomego propagowania komunizmu przez Partię Razem, odparł: "rzeczywiście trwa postępowanie, które być może będzie zakończone wnioskiem o delegalizację Partii Razem z racji propagowania właśnie komunizmu".
- Spekulacje też są przedwczesne, bo tu trzeba wyjaśnić wszelkie wątpliwości - zaznaczył wiceminister. - Każdy stan faktyczny jest szczegółowo badany przez prokuratora referenta, który zapoznaje się z tą sprawą - wskazał.
Jak dodał, jeżeli prokurator w toku postępowania "stwierdzi rzeczywiście, że coś jest na rzeczy i powinno się wejść z wnioskiem o delegalizację, to to zrobi". - Natomiast musi mieć dokładnie zbadany stan faktyczny i nikt z nas, nikt z ministrów, nikt z kierownictwa prokuratury przecież nie będzie tego przesądzał do czasu, kiedy nie będzie konkretnej informacji - wyjaśnił wiceminister.
Pytany, na czyj wniosek toczy się postępowanie, Woś odparł, że nie ma takiej informacji.
O postępowaniu prokuratorskim, które toczy się wobec Partii Razem, poinformowała w piątek gazeta.pl. "O prześwietlaniu Partii Razem napisał zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand w piśmie do posła Roberta Warwasa z PiS, który chciał wiedzieć, jakie partie są sprawdzane. Okazuje się, że dwie: Partia Razem i Komunistyczna Partia Polski" - podał portal.
Zandberg: Żenująca szopka
Działania prokuratury skomentował lider Partii Razem Adrian Zandberg. - Działania prokuratury wobec Partii Razem to odwet - powiedział. Dodał, że oczekuje "natychmiastowego zakończenia tej żenującej szopki oraz przeprosin".
Zandberg ocenił, że działania prokuratury pokazują, kogo PiS się boi. Zwrócił też uwagę, że "Partia Razem krytykowała PiS za aferę billboardową, sprawę bankowych akcji Morawieckiego, czy złamanie przez rząd obietnic dotyczących Mieszkania Plus". - Działania prokuratury to, jak rozumiem, odwet. Dosyć słaby, bo nawet pięciolatek nie uwierzy, że Partia Razem ma cokolwiek wspólnego z totalitaryzmem - zaznaczył.
Wiceminister sprawiedliwości właśnie potwierdził w Polsacie, że prokuratura szuka pretekstu do delegalizacji @partiarazem. Parę miesięcy temu tenże sam wiceminister mówił na łamach @rzeczpospolita, że prawica bardziej obawia się Razem niż opozycji liberalnej.
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) 9 marca 2018
Art. 13 konstytucji stanowi, że zakazane jest istnienie "partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa". | http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1110.....nizmu.html
No i właśnie bardziej się boją Razem niż PO , bo z PO grają razem , a Razem z nimi nie będzie grać .
Dlatego są próby delegalizacji dlatego ludzi wsadzają do więzienia jak Mateusza Piskorskiego z partii Zmiana , ot taki polski kurwidołek sobie robią .
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Azyren
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 4105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:55, 10 Mar '18
Temat postu: |
|
|
Dorwały się kurwy PIS-wskie do koryta, i już mordy z tego koryta nie wyjmą, tylko będą szukali wszelkich sposobów na zwalczanie konkurencji. To szło przewidzieć że tak będzie.
_________________ Stagflacja to połączenie inflacji i hiperinflacji ~ specjalista od ekonomii, filantrop, debil, @one1
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|