GrzegorzP napisał: |
Ciekawi mnie jedno. Czemu ten Bóg ciągle robi takie mętne cuda. Najpierw mówi, że "niech wasza mowa (i życie) będzie tak, tak - nie, nie. Czyli, że wszystko powinno być jasne, proste, jawne, prawdziwe, łatwe do zweryfikowania. Mówi, że nie stawia się prawdy pod korcem, czyli nie ukrywa się niczego.
A potem swoimi "cudami" gmatwa, mąci, wszystko jest wieloznaczne i trudne do sprawdzenia. Jaki z tego logiczny wniosek?
Zresztą gdyby ten bóg pełen miłości istniał, nie opierałby kwestii życia na łańcuchu pokarmowym. Co to za życie, które żeby istnieć musi dosłownie niszczyć inne życie? |
Wygląda na to, że to narazie tylko prowizorka tymczasowa i w obiecanej przez Boga przyszłości w jego królestwie ziemskim więcej będzie stworzeń roślinożernych, ew padlinożernych. W końcu choć zwierzęta wzajemnie się zżerają, to każde ma w swoim istnieniu ważna rolę na utrzymanie sprawności i czystości systemu ziemskiego (ekosystemu). To specyfika tego projektu i nie należy się aż tak zrzymać na ten aspekt niszczenia życia.
W królestwie bożym choć mamy obiecane życie wieczne, nie musi to oznaczać, że nic nam się już nie stanie na ciele. Przecież choćby nas nawet zżarło jakieś wściekłe zwierzę, to system królestwa bożego gwarantuje nam to życie wieczne poprzez system archiwizacji każdego człowieka na bieżąco w takim królestwie i system ten pozwoli na wielokrotne wytwarzanie duplikatów w awaryjnych przypadkach utraty życia, aby bez długotrwającej zwłoki czasowej spowrotem odzyskiwać człowieka co się stracił. Projekt zapewni dokładny duplikat z jego oczywiście całym dawnym zasobem myśli.
Ten nasz Bóg to ma obecnie naprawdę przekichane. Cały projekt ludzki wyleciał mu spod kontroli, całą naprawę tego musiał rozłożyć więc na multum lat. Nie może jawnie wszystkiego sobie promować o co mu właściwie chodzi i musi swoją prawdę skrywać pod korcem, choćby jak sam mówił poprzez delegata Chrystusa, że jej tam chować nie należy.
Ludzkość nie może pojąć jednoznacznie na kim temu Bogu właściwie bardziej zależy. Czy na jego wcześniejszym synu Lucyferze, co mu narobił szajsu w jego projekcie, czy na ludziach co do których jak mówi w Bibli bardzo mu zależy. No bo daje Lucyferowi niesamowite fory na szajsowanie względem ludzkości ziemskiej, która musi znosić ten wywoływany przez niego obecny ucisk i beznadziejne ogólne warunki bytowania współczesnego.
Gra u Nich idzie napewno o rzeczy które na dziś nie mamy prawa poznać, bo to jest boża strategia walki z jego ideologicznym przeciwnikiem Lucyferem.
Ja to odnoszę wrażenie że między tymi nadzorczymi korporacjami trwa spór co lepsze dla piękna tego mającego być ziemskiego ludzkiego systemu.
Lucyfer najwyraźniej widzi to jako system zbliżony do filozofi roju pszczelego. Większość biologicznych stworów ludzkich miałaby być automatami zaprogramowanymi jak pszczółki robotnice co krótko żyją. Cały system więc pięknie i sprawnie oraz stabilnie działający ku uciesze paru ludzkich kierowników z schorzeniem władzofilii, no i ku uciesze kawkujących za niebiańskimi biureczkami Nadzorców zachwycających się swoim zmajstrowanym "wynalazkiem zabawką" w którą mogą spoglądać i się zachwycać, jak np niektórzy ludzie gapiący się w mechanizmy miniaturowego zegarka z przeźroczystą obudową. Takie by to były wyżyny intelektualne Lucyfera i spółki.
Zaś Bóg najwyraźniej z nim się spiera, że to ma działać na zasadzie większych swobód dla ludzi. No i szykuje dla niego wypad z tego fotelika na którym sobie teraz kawkuje na swoim biureczku. Będzie to napewno ciekawe jak z niego wyleci. A im dłużej trwa to przygotowanie do tego wylotu niespodzianki, tym bardziej będzie on lepiej przygotowany.
Wszyscy co dożyją tego finału, lub o nim usłyszą w przyszłości po swoim zmartwychwstaniu z opowiadań innych ludzi, będą mieli okazję poznać jak to nastąpi lub nastapiło.