|
Kto będzie prezydentem? |
Korwin Mikke |
|
32% |
[ 23 ] |
Donald Tusk, |
|
18% |
[ 13 ] |
Lech Kaczyśki |
|
14% |
[ 10 ] |
Zbigniew Ziobro |
|
8% |
[ 6 ] |
Andrzej Olechowski |
|
25% |
[ 18 ] |
|
Wszystkich Głosów : 70 |
|
Autor
|
Wiadomość |
zainteresowany
Dołączył: 22 Lis 2008 Posty: 884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:47, 25 Mar '10
Temat postu: |
|
|
Wywiad z Andrzejem Olechowskim
Cytat: | Rozpoczynamy cykl wywiadów z potencjalnymi kandydatami na prezydenta RP. Mamy nadzieję zadać pewne kluczowe dla naszego środowiska pytania wszystkim, którzy w tej chwili ubiegają się o ten urząd. Kolejność publikacji poszczególnych wywiadów jest losowa. Po opublikowaniu wszystkich wywiadów spróbujemy podsumować poglądy polityków w obszernym tekście.
Jako pierwszy zgodził się z nami porozmawiać Andrzej Olechowski.
Odpowiedzi na stawiane przez nas pytania przesłali już do redakcji: Tomasz Nałęcz, Janusz Korwin-Mikke oraz Marek Jurek. Wypowiedzi te będziemy sukcesywnie na naszych łamach publikować. Liczymy na to, że i pozostali potencjalni kandydaci znajdą dla nas czas. Zapraszamy do lektury.
Wspólnota nie całkiem egzotyczna: Polacy i Żydzi
Z Andrzejem Olechowskim, kandydatem na prezydenta RP rozmawiają Paweł Czyszek i Przemysław Wiszniewski 25 marca 2010
"Wsiąkacie w nasz pejzaż, ale na razie my się wciąż jeszcze z tym oswajamy. To jest powrót z głębokiego niebytu."
Jak ocenia pan fakt, że mniejszość żydowska nie ma swojej politycznej reprezentacji w Polsce?
Andrzej Olechowski: No, wie pan, są Polacy, którzy uważają, że akurat mniejszość żydowska rządzi całkowicie, prawda? Że z kolei Polacy są w mniejszości. Natomiast, na poważnie, po prostu jest mała.
Istotnie, ale z drugiej strony nie jest to kwestia od razu partii politycznych. Nie ma tak naprawdę takich osób w polityce...
Tak, bo nie ma utalentowanych działaczy politycznych, którzy by chcieli to wziąć na sztandar i następnie w jednej, czy w kilku partiach chcieć działać na rzecz interesów tej grupy społecznej, co by mi się wydawało jak najbardziej naturalną drogą i tak się powinno zdarzyć. Ale jeszcze takich nie ma. Mamy w ogóle dzisiaj problem z działaczami politycznymi. Mamy dużo aspirantów do zawodu polityka, ale oni się bardziej postrzegają jako zawodowi pośrednicy w sprawach publicznych, a nie działacze, którzy by wnosili sprawy istotne dla ich środowiska i starali się o nie, zbierali wokół nich elektorat... I następnie staraliby się zdobyć pozycję wpływową. Także ja mogę tylko powiedzieć, że zachęcam.
Antysemityzm polski... Czy pańskim zdaniem zwalczanie antysemityzmu w Polsce przebiega prawidłowo i czy uważa pan, że szkolnictwo powinno zostać włączone w efektywną edukację o wspólnej polsko-żydowskiej historii? Programy nauczania o antysemityzmie, przygotowane przez fachowców są rekomendowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, ale ta edukacja generalnie się nie odbywa.
Co trudno inaczej ocenić jako niedobre i głupie. Panowie zadaliście dwa pytania: jedno, to jest ocena antysemityzmu, który ja zarówno jako Polak, jak i katolik po prostu uważam za hańbiącą rzecz. To jest uczucie, które jest mi całkowicie obce. I uważam za swój obowiązek, żeby tego typu postawy, odczucia, poglądy zwalczać. Nie tyle nie przyłączać się do nich, tylko zwyczajnie zwalczać. W poprzedniej kampanii, dziesięć lat temu, tej sprawie poświęciłem jedno ze swoich wystąpień programowych. Wybrałem na to wystąpienie Bielsk Podlaski. Uznałem, że to nie ma co mówić na Uniwersytecie Warszawskim, tylko w takim miejscu, gdzie Polacy żydowskiego pochodzenia dominowali i teraz znikli kompletnie. I pamięć o nich została zatarta... I to zatarcie pamięci było dla mnie pewnym symptomem antysemityzmu. W związku z tym też dzisiaj odruchy takie, kiedy mam do wyboru i mógłbym uczyć o obecności Żydów w Polsce - a nie uczę, są dla mnie niepokojącym syndromem... Zawsze uważałem, że człowiek, który nie chce wiedzieć, skąd pochodzi, nie chce wiedzieć, co się przed nim działo, jest barbarzyńcą. Ponieważ nie podejrzewam nauczycieli, żeby byli barbarzyńcami, więc jeśli świadomie by mieli wybierać taką drogę, że nie chcą na ten temat mówić, to wskazuje na jakieś pokłady właśnie uprzedzenia. Może czasem nie uzmysłowionego. Bardzo bym zachęcał też do nalegania w interesie nas, Polski, żeby uczyć. Cieszę się, że jest to jednakże mimo wszystko temat, który coraz bardziej wraca do kręgu zainteresowań przeciętnego Polaka.
Zdecydowanie, historia, kultura żydowska staje się popularna, wręcz modna.
Wiecie panowie, przestaje być egzotyczna powoli. Cały czas jest jeszcze, nie przesadzajmy, cały czas obserwuje przecież, jak - jeśli się gdzieś pokaże tradycyjnie ubrany chasyd, to ludzie robią to dyskretnie, ale jednakże patrzą jak na cudaka trochę.
Robią zdjęcia komórką...
Tak, gdzieś tam z boczku, a nawet leciałem teraz niedawno samolotem do Gdańska i młody człowiek szedł właśnie tak tradycyjnie ubrany. Myślałem, że jakiś Amerykanin. Nie, leciał z kolegami z jakiejś firmy consultingowej do Gdańska na prezentację. I to powoli będzie wsiąkać...
W nasz pejzaż...
W nasz pejzaż, ale na razie my się wciąż jeszcze z tym oswajamy. To jest powrót z głębokiego niebytu. Z głębokiego niebytu.
Mam pytanie na temat reprywatyzacji mienia żydowskiego. Jaką ma pan opinię na temat braku ustawy i całej tej sytuacji?
Taką samą, jak na temat reprywatyzacji w ogóle. O czym tu mówić? To jest taki wołający o pomstę do nieba przykład niewydolności, nieskuteczności polskiej polityki. 20 lat minęło, nie jesteśmy w stanie sobie poradzić z uporządkowaniem spraw wokół podstawowego, fundamentalnego dla rozwoju państwa prawa własności. I jeszcze trzeba sobie powiedzieć: jesteśmy jedynym narodem w okolicy, który tego nie jest w stanie zrobić. Mogę tak powiedzieć, że ja nie miałbym żadnych wątpliwości, tak jak niektórzy moi poprzednicy, żeby podpisać ustawę reprywatyzacyjną, gdyby trafiła na moje biurko jako prezydenta Rzeczpospolitej. A tak między nami panom powiem, że podpisałbym każdą, żeby tylko ruszyć sprawę do przodu. Bo ona jest jakąś klątwą wyraźnie obłożona. Uważam, że presja, która jest wywierana przez środowiska żydowskie w tej sprawie, jest presją , którą popieram, ponieważ ona nas przynagla do rozwiązania problemu, naszego własnego, który musimy rozwiązać.
A jeśli mówimy o wspólnym dziedzictwie polsko-żydowskim, w jaki sposób należy o nie dbać? Czy państwowy mecenat mógłby wesprzeć starania o renowację zrujnowanych synagog? Żeby ciężar tych wydatków, niezbędnych do odbudowy czy też do renowacji spoczywał nie tylko na ubogich gminach żydowskich, ale także w jakiejś mierze na państwie?
Słuchajcie, dwie rzeczy mi tylko przychodzą do głowy. Jedna to jest, to są takie same moje ślady, jak wasze ślady. To jest nasza wspólna przeszłość, to są polskie ślady z przeszłości, więc chcę widzieć je odbudowane. Jednakże odbudować i zamknąć na klucz, to trochę jest też bez sensu. Musi być praktyczny wymiar tej sprawy brany pod uwagę. Innymi słowy, tam, gdzie jest wola, tam, gdzie zabiegają ludzie o to, żeby coś odbudować, to chciałbym, żeby taki projekt mógł konkurować o finansowanie publiczne na równych prawach z innymi projektami, a nie był postrzegany jako obcy. Czyli nie, żeby powiedziano tak: chcecie? To sobie odbudujcie! Nie, bo powiadam, to jest tak samo moje, jak i wasze. Ale dzisiaj jest niemożliwe, żeby zbudować dla takich projektów priorytet. Ponieważ możemy odpowiedzieć, że tak, chcielibyśmy, ale z tego nic nie będzie. Ludzie patrzą na takie projekty bardzo praktycznie. Nie zapominamy, że należymy cały czas do grona trzech najuboższych krajów w Unii Europejskiej. Może w bogatym środowisku, ale jesteśmy cały czas "bidakami" i tego grosza publicznego jest niewiele.
Ja w rozmowie z osobami, które zajmują się tą ochroną, usłyszałem takie zdanie, że tak naprawdę powodem całej tej sytuacji jest II wojna światowa, czyli Niemcy, którzy doprowadzili do tego, że po pierwsze te obiekty uległy zniszczeniu, a z drugiej strony - przez eksterminację społeczności, która mogłaby się opiekować tymi budowlami. Ten temat nie był chyba nigdy podnoszony w rozmowach polsko-niemieckich? Co pan myśli o takim spojrzeniu na sprawę?
Polska jest pełna trupów budynków: domów, pałaców, kościołów, zamków, których nie odbudowujemy, bo nie ma sensu. Zapewne, pełna też budowli, na których nam zależało, żeby odbudować. Właśnie: nie pozostawić trupami. I dobór był zawsze dokonywany: z jednej strony kierując się sercem, emocją, przywiązaniem, symboliką tych budynków, a z drugiej strony - pragmatycznie. Polacy odbudowali Stare Miasto, bo chcieli pokazać Hitlerowi, że nie miał racji. Odbudowaliśmy Zamek Królewski w Warszawie, bo jak dobrze pamiętacie, postanowił to Gierek sprezentować w jakiś sposób. Był symbol, chociaż nie wszyscy byli przekonani, że to ma ręce i nogi. Odpowiadam wprost na pytanie, czy publiczne pieniądze powinny być dostępne dla takich projektów - tak, nie ma wątpliwości. Czy takich projektów powinno być dużo, czy nie, odpowiadam - nie wiem.
Czy prezydent Olechowski powoła radę prezydencką ds. dialogu polsko-żydowskiego i czy miałby pan teraz jakichś kandydatów?
Prezydent Olechowski będzie chciał być patronem społeczeństwa obywatelskiego. Trzech spraw chcę być patronem: przedsiębiorczości, równego statusu kobiet i społeczeństwa obywatelskiego. To są trzy takie moje projekty. W ramach społeczeństwa obywatelskiego prezydent Olechowski chce wspierać wszystkich tych, którzy chcą działać na niwie publicznej i nie chcą się tak po prostu beznadziejnie zdawać, skazywać na pośrednictwo partii politycznych. Panowie pytają mnie jednakże oczywiście o obszar w Polsce szczególny i symboliczny. Już jako minister spraw zagranicznych przywiązywałem duże znaczenie do dialogu polsko-żydowskiego. Odbywałem wiele spotkań na ten temat. Dzisiaj sytuacja po 15. latach jest szczęśliwsza, bo ten dialog może się odbywać wewnątrz Polski i to nie jest już domena ministra spraw zagranicznych. Nie myślałem o tym, ale jeśli taka rada byłaby pożyteczna, niewątpliwie bym ją powołał. Nie zastanawiałem się nad tym, jakie osoby bym powołał, ale sprowokowaliście mnie, więc jak dostanę to pytanie jeszcze raz, to już będę umiał odpowiedzieć. Mam bardzo dobre doświadczenia z przeszłości z panem Krajewskim i z ludźmi, których poznałem przy okazji. Na przykład jestem członkiem takiej Fundacji Katedry Studiów Polskich na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i tam też poznałem wiele osób, które na tej niwie pracowały. Uważam, jest w Polsce bogactwo osób dobrej woli. Czasem są oczywiście bardzo przykre rozczarowania. Jak wiemy z przeszłości, ludzie okazują się nieautentyczni w takich postawach. Ale, wiemy już dzisiaj, kto jest co wart.
W ostatnich latach rocznie spływa około 20 tysięcy wniosków o przywrócenie obywatelstwa polskiego. Żydowska diaspora z obywatelstwem polskim, to są setki tysięcy ludzi, zarówno w Europie Zachodniej, jak i w Izraelu. Czy zatem uważa pan, że politycy polscy mają świadomość tej liczby i tego, że są to obywatele polscy, z polskim paszportem, z prawem głosu?
Akurat wiem o tym, że to jest dość poważna liczba. Zdaję sobie sprawę z pragmatycznych powodów często, czasem są to powody sentymentalne, ale też europejskie obywatelstwo jest bardziej wartościowe, niż przedtem. Niemniej to są osoby, którym się to obywatelstwo należy, w związku z czym nie ma o czym dyskutować. Jedyny moment, kiedy byłem przejęty tą sprawą, to była historia tych upokarzających procedur, którym poddawani byli ludzie z emigracji 68 roku. Tam było wielu moich kolegów. Zetknąłem się również z procedurami trudnymi dla mnie do zrozumienia. Pomagałem w jednej z takich spraw. Ludziom, którzy wyszli z wojska polskiego w Palestynie i walczyli o niepodległość Izraela, starałem się pomóc, bo tu są jakieś zupełnie jakieś absurdalne przepisy, jeszcze przedwojenne... To dla mnie jest naturalny proces i ten proces ujawnia na nowo taką fantastyczną, ale to są cały czas małe liczby, ale po prostu różnorodność Polski: nie jesteśmy z jednej sztancy. To jest bardzo przyjemne.
Jakie pańskim zdaniem powinno być stanowisko Polski wobec idei przystąpienia Izraela do Unii Europejskiej?
Za wcześnie, żeby zadać to pytanie. Dzisiaj priorytetem dla Unii Europejskiej jest pokonanie podziału Europy. Cały czas ten problem występuje. I priorytetem dla Polaków jest sprawa wschodnich sąsiadów. Ja jestem dumny z tego, że moje pokolenie polityków - w tym także z moim osobistym wkładem, przyłączyło Środkową Europę do integrującej się części zachodniej, południowej i północnej. Pozostała nam jeszcze wschodnia - i to pozostanie priorytet dla nas, zanim przekroczymy wodę. Natomiast jestem absolutnie świadomy, że kwestia Izraela, ale również Północnej Afryki, czyli tej historycznej i w jakimś sensie cywilizacyjnie części też europejskiej, stanie przed nami w pewnym momencie. Ale jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj, myślę, byłaby to sprawa dla Polaków niezrozumiała i nawet dla przywódców Polaków trochę wczesna. Od razu powiem pragmatycznie, i może zabrzmi to cynicznie: nie chciałbym uwagi Polaków odciągać od Wschodniej Europy.
To pytanie zadaję dlatego, że werbalizują tę chęć przyłączenia Izraela politycy włoscy...
Ja znam tę sprawę. Uczestniczyłem kilkakrotnie w dyskusjach międzynarodowych, poświęconych temu zagadnieniu. Wydaje mi się, że ono dzisiaj jest postrzegane w następującym kontekście, który jest niezgodny póki co z polskim interesem, a mianowicie taka figura dzisiaj byłaby możliwa, gdybyśmy mieli Europę dwóch prędkości. To znaczy, mielibyśmy jakieś twarde jądro, mocniej i szybciej integrujące się i poszerzającą się sferę takiej Europy politycznej, gospodarczej, ale już np. bez własnej waluty, o luźniejszej integracji. To nie jest koncepcja, która jest dla Polaków dobra. Polski strateg jest dzisiaj rozdarty między tym imperatywem polskiej polityki zagranicznej, żeby przyłączać sąsiadów, którzy są do tego nie tak do końca przygotowani, a równocześnie - nie hamować tempa pogłębiania się integracji. No, i w tym dylemacie musimy jakoś balansować. Gdybyśmy jeszcze do tego mieli dołożyć dzisiaj troskę i rzeczywiste starania, a nie tylko mówienie, o tym, żeby przyłączać narody i obszary, które są jeszcze miejscem konfliktu istotnego, to wtedy na pewno musimy zapłacić tempem integracji, albo zezwolić na twarde jądro, na te dwie szybkości.
Dziękujemy za rozmowę.
Artukuł został opublikowany w serwisie Forum Żydów Polskich
http://fzp.net.pl/roz13.html |
http://fzp.salon24.pl/165695,wywiad-z-andrzejem-olechowskim
*Wytłuszczenia moje.
_________________ Myśl jest bronią.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goniec Króla
Dołączył: 18 Sie 2009 Posty: 1305
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:56, 25 Mar '10
Temat postu: |
|
|
W TVN co i rusz pokazuje się tego olechowskiego - niby przypadkiem, ni z gruchy ni z pietruchy. Dlaczego nie pyta się o zdanie na ten i ów temat korwina mikke, albo innego "kandydata na prezydenta"? Toż gołym okiem widać jak reżym próbuje umacniać rolę tego bildeberga.
_________________ w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
M8
Dołączył: 08 Cze 2008 Posty: 612
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:48, 26 Mar '10
Temat postu: |
|
|
Może byście ruszyli dupy i zrobili coś żeby ten palant nie wygrał wyborów... Wiecie kogo macie reklamować.
_________________ Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tańcząca
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:22, 15 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Nie będzie poparty przez PO , ale przez SLD:
Cytat: |
Poważniejszy problem, po śmierci Jerzego Szmajdzińskiego i Jolanty Szymanek-Deresz, ma SLD. Według nieoficjalnych informacji, były prezydent Aleksander Kwaśniewski będzie namawiał Grzegorza Napieralskiego, by SLD poparł Andrzeja Olechowskiego, kandydata Stronnictwa Demokratycznego. Bowiem nakłaniany ponownie Włodzimierz Cimoszewicz zdecydowanie odmówił - czytamy dziś w publikacji "Rzeczpospolitej".
|
http://wiadomosci.onet.pl/2155439,11,j_k.....,item.html
No chyba nie jest to zaskoczeniem obaj są członkami Bilderberg
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
goldbug
Dołączył: 27 Lis 2007 Posty: 1202
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:58, 15 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Nawet na infowars.com poruszyli kwestię Olechowskiego jako potencjalnego kandydata na prezydenta Polski:
CFR, Trilateral Commission Member to Replace Poland’s Kaczynski?
Cytat: | BusinessWeek reported yesterday that Andrzej Olechowski will enter a presidential race in Poland to replace Lech Kaczynski.
“The Polish Peasants’ Party, the junior partner in the governing coalition, will probably nominate its leader, Economy Minister Waldemar Pawlak, and Andrzej Olechowski, a former foreign minister and finance minister, will run as an independent,” it is reported.
Odds on Andrzej Olechowski. He is a member of the Council on Foreign Relations and the Trilateral Commission. He was also an economist for the World Bank.
He also appears to work closely with the banksters: Olechowski sat on the supervisory boards of a number of European banks and corporations. Most notably he was on the advisory board of Goldman Sachs (see this biography on Olechowski’s personal home page; in Polish).
I am not saying Lech Kaczynski was killed in order for a one-worlder to take his place. I am saying that it is an opportunity for another bankster minion to rule a country that seemed to be at odds with the European Union and the one-world project. |
http://www.infowars.com/cfr-trilateral-c.....kaczynski/
_________________ Mossad did 9/11, ALL THE PROOF IN THE WORLD!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
qwerty01
Dołączył: 01 Kwi 2010 Posty: 64
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:13, 15 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Skoro olechowski ma takie poparcie to trzeba coś z tym zrobić. PO za bardzo obiecuje i z chęcią wszystko by sprzedał, to samo PiS. Lewica to tylko korupcja, więc nie ma szans na normalne rozwój państwa.SLD często jest w koalicji, a też co chwila słychać o ich zabawach itp.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Kociu99
Dołączył: 23 Lip 2009 Posty: 104
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:46, 19 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
wiadomosci.onet.pl/2157463,11,polsce_grozi_realne_niebezpieczenstwo__ze_prezydentem_zostanie_jaroslaw_kaczynski,item.html
- Życie polityczne nie znosi próżni - między innymi z takim zdaniem zwraca się Jan Widacki ze Stronnictwa Demokratycznego w specjalnym liście do lidera SLD, Grzegorza Napieralskiego, w którym namawia go do poparcia przez SLD kandydatury Andrzeja Olechowskiego.
Jan Widacki na początku listu pisze o żałobie, w jakiej pogrążona jest Polska "po największej tragedii, jaka zdarzyć się mogła w czasie pokoju". Specjalne wyrazy współczucia składa z powodu śmierci polityków SLD: Izabeli Jarugi-Nowackiej, Jolanty Szymanek-Deresz i Jerzego Szmajdzińskiego.
Widacki następnie od razu przechodzi do rzeczy i pisze o przyspieszonych, wymuszonych tragedią smoleńską i terminami konstytucyjnymi wyborach prezydenckich.
- Wbrew wypowiadanym przez niektórych opiniom, PiS jest teraz silniejsze niż kiedykolwiek, a szanse kandydata tej partii w wyborach prezydenckich – Jarosława Kaczyńskiego - są bez porównania większe, niż byłyby szanse ubiegającego się o reelekcję śp. Lecha Kaczyńskiego - pisze Widacki w liście do Grzegorza Napieralskiego.
Poseł SD pisze, że "Jarosław Kaczyński będzie miał za sobą nie tylko nastroje społeczne, ale będzie miał swoisty immunitet". - Przeciwnikom, z uwagi na pamięć jego brata, nie będzie wypadało atakować go, przypominać lata obłędu IV RP. PiS – oraz podporządkowane tej partii media - będą działać bez takich skrępowań. Polsce grozi realne niebezpieczeństwo, że prezydentem zostanie Jarosław Kaczyński. On sam w kampanii nikogo osobiście atakować nie musi. Zrobią to jego pretorianie. On sam będzie ukazywał tylko cierpiącą twarz na tle symboli narodowych i religijnych, co zresztą w tej sytuacji nie będzie niczym nienaturalnym - pisze Widacki.
Następnie ostrzega, że z powodu krótkiej kampanii wyborczej, niektóre komitety wyborcze mogą mieć problemy z zebraniem wymaganych 100 tysięcy podpisów potrzebnych do wystawienia kandydata na prezydenta.
- Wszystko wskazuje na to, że druga tura, o ile w ogóle do niej dojdzie, rozegra się między kandydatem Platformy Bronisławem Komorowskim a kandydatem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim. W walce o partyjną prezydenturę nikt inny nie ma szans. W tej sytuacji, można spróbować partyjnym kandydaturom Kaczyńskiego i Komorowskiego – przeciwstawić zupełnie inny model prezydentury, a mianowicie prezydenturę ponadpartyjną - pisze Widacki i gorąco namawia Napieralskiego do nie wystawiania kandydata SLD, a zamiast tego wsparcia kandydatury Andrzeja Olechowskiego.
- Kandydatura ta, jako kandydata niezależnego i ponadpartyjnego, funkcjonuje już w świadomości społecznej od grudnia ubiegłego roku. Za ponadpartyjną prezydenturą, jako zasadą, opowiada się wiele środowisk i wiele znaczących osobistości. Andrzej Olechowski – jako kandydat niezależny i ponadpartyjny, uzyskał dotąd poparcie Stronnictwa Demokratycznego. Na podobnych zasadach mógłby go poprzeć Sojusz Lewicy Demokratycznej - pisze Widacki.
- Panie Przewodniczący, od Pana postawy i od wyboru uczynionego przez SLD zależy dziś w Polsce bardzo wiele - kończy swój list poseł S
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Widacki
i ani slowa o zarzutach dotyczących nakłaniania do skladania falszywych zeznan.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Storczyk
Dołączył: 03 Kwi 2009 Posty: 218
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:03, 27 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mazowsze: OPZZ i ZNP popierają Olechowskiego
[2010-04-26 16:12:20]
Przewodniczący mazowieckiego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, a jednocześnie prezes tamtejszego Związku Nauczycielstwa Polskiego Jerzy Wiśniewski oraz Sławomir Potapowicz - prezes mazowieckiego zarządu Stronnictwa Demokratycznego - podpisali 23 kwietnia porozumienie. Mazowieckie struktury OPZZ i ZNP udzieliły poparcia w tegorocznych wyborach prezydenckich Andrzejowi Olechowskiegu, kandydatowi niezależnemu popieranemu przez SD. Wspólny dokument rozpoczyna się słowami: Polska potrzebuje innego niż dotychczasowe spojrzenia na sferę służb publicznych w państwie." Trzy postulaty porozumienia to: powszechny dostęp do opieki zdrowotnej, wyrównywanie szans edukacyjnych i "życie w państwie przyjaznym dla wszystkich.
Związkowcy wezmą udział w akcji zbierania podpisów pod kandydaturą Olechowskiego, których sto tysięcy jego komitet musi złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej do 6 maja. Porozumienie zakłada również współpracę OPZZ, ZNP i SD w najbliższych wyborach samorządowych w województwie mazowieckim. Związkowcy i Stronnictwo mają wystawić w nich wspólne obywatelskie listy wyborcze.
Andrzej Olechowski startuje w wyborach prezydenckich już po raz drugi. W roku 2000 zajął w nich drugie miejsce, z wynikiem 17,3 proc. głosów. Zanim razem z Donaldem Tuskiem i Markiem Płażyńskim założył Platformę Obywatelską, był ministrem finansów w rządzie Jana Olszewskiego, oraz ministrem spraw zagranicznych w drugim rządzie Waldemara Pawlaka - za każdym razem dzięki poparciu prezydenta Lecha Wałęsy. Wcześniej, w latach 1989-1991, pełnił funkcję zastępcy prezesa Narodowego Banku Polskiego.
|
http://lewica.pl/?id=21527
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Storczyk
Dołączył: 03 Kwi 2009 Posty: 218
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:29, 29 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Machalica: Kto rozstrzygnie te wybory?
Bartosz Machalica*
29.04.2010
W wyborach prezydenckich na pierwszy rzut oka stawką jest prezydentura. Jednak wszyscy kandydaci walczą również o osiągnięcie swoich małych celów.
O cel główny rywalizować będzie dwójka pretendentów: Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński. Kandydaci partii, których walka stała się perpetum mobile prawicowej hegemonii w Polsce. Jedynym, który mógł włączyć się skutecznie do tej walki, był Włodzimierz Cimoszewicz. Do końca jednak mówił, że „nie planuje startować w tych wyborach”. I mówił tak aż do 26 kwietnia, do godziny 16.15, kiedy to ostatecznie klamka zapadła.
Klucz Olechowskiego
Żadnych szans na włączenie się do walki o drugą turę nie ma Andrzej Olechowski. Mam poważne wątpliwości, czy w ogóle dysponuje on strukturami mogącymi zebrać 100 tysięcy podpisów w tak krótkim czasie. Oczywiście wszystko w dzisiejszym czasie ulega utowarowieniu, pytanie: po co wydawać miliony na kampanię, skoro realną stawką jest wyprzedzenie Napieralskiego i Pawlaka. Jako dowód oderwania od rzeczywistości należy więc odczytywać pytanie sformułowane przez Pawła Piskorskiego: „Co, jeśli jedyną rolą kandydata SLD będzie odebranie możliwości wejścia do drugiej tury Andrzejowi Olechowskiemu. Sojusz miałby chyba wtedy kaca moralnego”. W jednym z sondaży Olechowski ma 5 proc., a Napieralski 3 proc., w drugim Napieralski 5 a Olechowski 3. Trudno zrozumieć więc, dlaczego Piskorski przemawia do SLD z pozycji siły. A po drugie, czy dodamy 3 do 5, czy 5 do 3 i tak wychodzi 8, czyli otrzymujemy wynik, który nie pozwala poważnie mówić o drugiej turze wyborów. Niemniej jednak TVN24 nie ma oporów przed przedstawianiem sondażowej drugiej tury z udziałem Olechowskiego, co stwarza pozory, że jest on kandydatem pierwszoligowym. W rzeczywistości jednak start Olechowskiego skończy się wielką klapą. Daleko mu nie tylko do walki o prezydenturę, ale również do powtórzenia dobrego wyniku sprzed 10 lat.
Nie znaczy to, że Olechowski będzie w wyborach tylko statystą. Wprost przeciwnie, być może w jego rękach leży klucz do ostatecznego rozstrzygnięcia. Jeśli Olechowski wycofa się z prezydenckiego wyścigu, wówczas pozostanie czwórka kandydatów: Komorowski, Kaczyński, Napieralski, Pawlak. W tym układzie Komorowski będzie miał realne szanse na zwycięstwo w pierwszej turze. Jeśli Olechowski wystartuje, może zgarnąć swoje kilka procent i właśnie tych kilku procent zabraknie kandydatowi PO do triumfu w pierwszej turze. A byłby to scenariusz dla tej formacji wielce pożądany. Nie tylko, ze względu na zdobycie bardzo silnego mandatu społecznego. Również z powodu podskórnego strachu sztabowców PO przed drugą turą. Doskonale pamiętają, że przed pięciu laty triumfujący w pierwszym starciu Tusk, w drugim zobaczył plecy Lecha Kaczyńskiego. W tym roku znów niewiele będzie trzeba, aby historia się powtórzyła. Trzy gafy Komorowskiego, dwa spoty PiS-u z pustymi lodówkami i lewicowy wyborca może uznać, że lepiej taktycznie zagłosować na Kaczyńskiego. Tak być nie musi, ale na pewno może. Sztabowcy PO woleliby wyeliminować ten czarny scenariusz poprzez rozstrzygnięcie wszystkiego w pierwszej turze.
Widzimy już, że przekroczenie przez SD pięcioprocentowego progu w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych jest mocno wątpliwe. Znacznie więcej Piskorski z Olechowskim będą mogli ugrać, jeśli pojednają się z Tuskiem. Pytanie, czy takie pojednanie jest psychologicznie możliwe? Pojednanie nie, ale układ tak. Wszak mówimy o polityce prowadzonej przez ludzi interesu.
Interes Waldemara Pawlaka jest prosty. Wziąć swoje (koniecznie powyżej 5 proc.), utrzymać przywództwo w PSL i nie dopuścić do wykopania emocjonalnego rowu między peeselowcami a platformersami. Zadanie nie wydaje się trudne. Osobiście zresztą nie wierzę, że scenariusze mówiące o tym, że w najbliższych wyborach do Sejmu ludowcy mogliby znaleźć się pod kreską.
O przyszłość lewicy
Znacznie ciekawiej rysuje się sytuacja w SLD. Grzegorz Napieralski walczy o życie. I to niemal dosłownie, bo trudno sobie wyobrazić, że mógłby z sukcesem funkcjonować poza polityką. Ta motywacja, jego i jego najbliższego otoczenia, może dać mu wynik, który zapewni mu utrzymanie się na funkcji przewodniczącego SLD.
Pytanie, za pomocą jakich środków Napieralski będzie prowadził tę walkę. Czy będzie ograniczał się do arsenału środków „obamopodobnych” (mówienie o „zmianie”, „innej polityce” itp.) i ocieplających wizerunek (pokazywanie się publicznie z rodziną). Czy będzie w stanie sformułować polityczny przekaz odróżniający go – i całą lewicę – od Kaczyńskiego i Komorowskiego? Czy targetując się na młodych wyborców jest w stanie zaproponować im jakiś budzący emocję konkret, choćby radykalną zmianę polityki narkotykowej? Od odpowiedzi na te pytania zależy odpowiedź na pytanie chyba najważniejsze: Co lewicy z kampanii Napieralskiego pozostanie w sferze toczącej się każdego dnia walki o hegemonię?
Co będzie to oznaczało? Że SLD będzie nadal najsilniejszym podmiotem politycznym na lewicy. Nie będzie mowy o otwarciu na środowiska „na prawo od SLD i na lewo od PO”. Strategicznym partnerem będą związki zawodowe. Wątpliwe jednak, czy nastąpi otwarcie na środowiska lewicy niepartyjnej, niezwiązane dotąd z SLD. Chociaż ten ruch sugeruje Napieralskiemu część doradców, to do tej pory nie zdecydował się na jego wykonanie. Czy wykona go w kampanii? Czy w obecnych okolicznościach będzie to propozycja warta zainteresowania przez potencjalnych partnerów? Lista wątpliwości nie jest krótka.
Osoby będące w wewnątrzpartyjnej opozycji wobec Napieralskiego wydają się stawiać na budowę szerokiego frontu „na lewo od PO”. Od LiD-u odróżniałaby go stosunkowo silna (z przyczyn finansowych) obecność SD. Prawdopodobnie front ten nie byłby tylko porozumieniem czterech partii politycznych, lecz stanowił otwarcie na lewicowe i centrolewicowe i centrowe instytucje niepartyjne. Byłby to ważny krok naprzód. Jest to jednak tylko jeden z wariantów.
Napieralski walczy, o przyszłość SLD, co w sposób bezpośredni będzie rzutować, na to jaka będzie przyszłość lewicy w Polsce.
Jałowy spór
Następująca polaryzacja – jak określił – to Sławomir Sierakowski między „Polską Kaczora” a „Polską obrońców przed Kaczorem” to fatalna wiadomość dla lewicy. „Polska Kaczora” to zwarty blok hegemoniczny, który za pomocą opanowanych przez siebie instytucji będzie prowadził ostrą kampanię Jarosława Kaczyńskiego. Wierszem, blogiem i komentarzem z offu o 19.30. Przy okazji Jarosław Kaczyński, którego dotknęła osobista tragedia, znalazł się w niezwykle wygodnej sytuacji. Od dłuższego czasu sprawdza się bowiem prawo pop-politologiczne mówiące, że „im mniej Kaczyńskiego w mediach, tym wyższe poparcie dla PiS-u”. Teraz Jarosława Kaczyńskiego będzie mogło być jak najmniej. PiS będzie mógł prowadzić kampanię prezydencką, nie eksponując kandydata na prezydenta. Wszak w mediach najwięcej będzie Lecha Kaczyńskiego. A o zmarłych tylko dobrze.
Z drugiej strony obóz „obrońców przed Kaczorem” chociaż mniej jednorodny jest znacznie silniejszy. U wielu prominentnych członków tego obozu „Jowialski z flintą” nie budzi entuzjazmu, ale gdy „wróg u bram” nie ma to większego znaczenia. Wydaje się, że nadal istnieje bardzo liczna grupa Polaków, którzy są w stanie głosować w myśl zasady „każdy byle nie Kaczyński”. Pytanie, czy ta bardzo duża grupa Polaków to ponad połowa społeczeństwa. Albo konkretyzując, czy będzie to ponad połowa wyborców, którzy odwiedzą lokale wyborcze w dniu 20 czerwca? Taką większość obozowi „obrońców przed Kaczorem” będzie łatwiej zebrać w tym dniu niż dwa tygodnie później, kiedy to część elektoratu PO będzie wygrzewać się w Tunezji.
Puste głowy czy puste lodówki
Nie da się ukryć, że kampania będzie odbywać się w cieniu tragedii smoleńskiej. Naturalnym przekazem kampanii Jarosława Kaczyńskiego będzie chęć realizacji politycznego testamentu zmarłego brata. Pytanie, czy testament ten będzie rozumiany tak jak zdefiniował to w kościele mariackim Janusz Śniadek, czyli w kategoriach nazwijmy to chadeckich, czy w endeckich kategoriach obrony wspólnoty narodowej przed obcymi. Na ten drugi scenariusz wskazuje rozplenienie się w Internecie spiskowych teorii, o tym kto, jak i dlaczego „zamordował Lecha Kaczyńskiego”, czyniąc z niego „narodowej sprawy męczennika”. Ile będzie wet blokujących prywatyzację usług publicznych, a ile o wymierzonym w Rosję dziedzictwie Katynia, to wiedzą dzisiaj chyba tylko sztabowcy Jarosława Kaczyńskiego. Chociaż i tutaj trudno o pewność.
Z pozoru PiS jest w łatwej sytuacji: może najostrzejszy przekaz formułować za pośrednictwem poszczególnych elementów swojego bloku hegemonicznego. Jan Pospieszalski z Ewą Stankiewicz do pary mogą jednak łatwo przedobrzyć. Zyski z mobilizacji twardego antyrosyjskiego elektoratu mogą być mniejsze od strat płynących z mobilizacji ludzi, który inteligencję obrażają insynuacje, że Lecha Kaczyńskiego „zabił” triumwirat Putin-Tusk-Gazeta Wyborcza.
Na ile uda się do kampanii wprowadzić taką tematykę, jak prawa kobiet, osób homoseksualnych, świeckość państwa, w znacznym stopniu zależy od taktyki obranej przez sztab Grzegorza Napieralskiego, który może być ich jedynym rzecznikiem. Aby wprowadzać nowe tematy do kampanii, trzeba mieć silne zaplecze w mediach głównego nurtu. Z tym od lat lewica ma niemały problem. Stąd też swoją rolę do odegrania będą miały lewicowe media, które na główny nurt próbują wywierać wpływ.
Przeklęte „mniejsze zło”
Jak będzie scena polityczna po wyborach? Chociaż sukces Jarosława Kaczyńskiego może stanowić tamę wobec drugiego etapu realizacji nad Wisła „doktryny szoku”, spowoduje ostateczną polaryzację na „Polskę Kaczora” i „Polskę obrońców przed Kaczorem”. Być może elektorat uzna, że Tusk i PO to nieskuteczni „obrońcy przed Kaczorem” i tę rolę obejmie inne środowisko. Cały czas jednak polityczną treścią tego projektu będzie „obrona przed Kaczorem”. Nietrudno dostrzec, że lewicy trudno znaleźć miejsce w tym scenariuszu.
Inaczej rysuje się przyszłość po bardziej prawdopodobnym zwycięstwie Komorowskiego. Wówczas zafundowana zostanie nam zapewne skuteczna próba prywatyzacji usług publicznych. To czarny scenariusz. Być może jednak społeczny opór wobec tych „koniecznych reform” doprowadzi do powstania ruchu społecznego, który zaowocuje do odrodzenia się w Polsce lewicy? Być może. Nie zapominajmy bowiem, że reformy te będą miały zapewnione odpowiednią osłonę medialną. Zwycięstwo Komorowskiego, po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, nie musi również oznaczać dekompozycji obozu PiS i jego stopniowego zanikania. To zła wiadomość dla lewicy. Chociaż wydaje się, że w scenariuszu po zwycięstwie Komorowskiego dużo łatwiej będzie lewicy utrzymać społeczne poparcie, zarówno eselowskiej – na poziomie 10 proc, jak i szerszej lewicowej formacji – być może na wyższym niż 10-procentowy poziomie.
Scenariusze dla lewicy nie są więc hurraoptymistyczne. Ale to akurat nic nowego.
*Bartosz Machalica - historyk, politolog, publicysta m.in. tygodnika „Przegląd”
|
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/M.....-id-1.html
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Jerzy Ulicki-Rek
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:30, 29 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Wszystkim POLAKOM ,ktorzy beda glosowac na polskiego prezydenta polecam ten wywiad.
Mowi to czlowiek ,ktory tez uwaza ,ze jest Polakiem i chce jak najlepiej dla Polski i jej mieszkancow.
Przeczytajcie go powoli .Zobaczcie sami kto jest bliski sercu p.Olechowskiego i kogo ten zawodowy bojownik o wygodny stolek bedzie popieral.
Przeciez nie tych "bidakow" bo od nich nic mu nie kapnie.
Dawno nie czytalem czegos tak obrzydliwego.
Mamy swojego POLSKIEGO I NARODOWEGO KANDYDATA-DARIUSZA KOSIURA.
Porownajcie konkretny program Dariusza z frazesami tej kolejnej zydowskiej marionetki .
na kogo oddacie swoj glos?
Na Polaka i narodowego patriote czy na kolejna sprzedajna kurwe ,ktorej WASZ los jako narodu jest zupelnie obojetny .
Bedzie to pierwszy w historii przypadek gdzie najpierw wszyscy zaplacimy a potem jeszcze damy dupy....
Macie tylko jeden glos...
Jerzy Ulicki-Rek
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:18, 30 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Po co rozsyłasz ten spam skoro ten twój narodowy socjalista już nie kandyduje?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:00, 30 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
A co z Kononowiczem?
Na niektórych listach jest jako kandydat, na innych go nie ma.
Teoretycznie to mółbym na niego głosować, gdyby nie był sterowany przez jakichś nacjonalistycznych świrów.
_________________ Zobacz też tutaj
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Jerzy Ulicki-Rek
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:49, 30 Kwi '10
Temat postu: |
|
|
Voltar napisał: | Po co rozsyłasz ten spam skoro ten twój narodowy socjalista już nie kandyduje? |
Poczekamy...zoabczymy..decyzja sadu nie zapadla...
Jerzy
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
gilastyle
Dołączył: 28 Maj 2009 Posty: 81
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:03, 02 Maj '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:18, 27 Maj '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|