mooniek
Oto źródło Drogi Kolego
Wypowiedź samego Edwin Aldrin'a udzielił dość szerokiego wywiadu, program był wyemitowany na którymś z dokumentalnych kanałów najprawdopodobniej Viasat Explorer, otóż pan Edwin Aldrin osobiście opowiadał o przygodach jakie miała dzielna załoga Apollo i tak zaczął od tego że w trakcie lądowania komputer pokładowy lądownika zawiesił się, pojawił się nikomu nieznany komunikat - 1202 - komputer nie chciał działać i to w kluczowym momencie, dopiero młody 26-letni informatyk z NASA z kontroli lotu skojarzył komunikat i że jest to przeciążenie komputera spowodowane Radarowym sterowaniem i zbyt dużą ilością danych, należy "zrestartować" komputer i powinien działać - zrobili zadziałało, potem pan Neil Armstrong opowiedział jak udało im się wylądować z 15 sekundowym zapasem paliwa.
I teraz dochodzimy do włazu, Edwin wyznał że podczas lądowania trzeba było bardzo uważać, ponieważ w środku było strasznie ciasno, a ściany lądownika były bardzo cienkie - powtarzam to teraz za bohaterem - miały grubość jakiś dwóch grubości foli aluminiowej ...
Po wylądowaniu kiedy kamera na wysięgniku była już włączona wszyscy w centrum kontroli lotu czekali na wiekopomną chwilę, kiedy właz się otworzy i kiedy ludzkość stanie na Księżycu, ale nic się przez dłuższą chwile nie działo, Lunonauci nie mogli otworzyć włazu - bohater wspomina - była to różnica ciśnień, więc ... i uwaga sam to powiedział - odgiąłem delikatnie rękami (sic!) klapę włazu i wyrównałem ciśnienie .... (sic!)
Resztę znamy z filmów co robili i gdzie na Srebrnym Globie - w ciagu 2,5 godziny zebrali 20 kg księżycowych skał, wykonali 166 zdjęć.
Edwin Aldrin wspomniał jeszcze jaką przygodę mieli w trakcie startu w drodze powrotnej, gdy zajęli miejsca w środku lądownika okazało się że jeden z bardzo ważnych przełączników niezbędnych do rozpoczęcia procedury startu jest ułamany, najprawdopodobniej jeden z członków załogi musiał go niechcący zniszczyć w ciasnym środku (miejsca jak na lekarstwo, a wszyscy w skafandrach) Neil wspomina że poczuł się bardzo nieswojo, bo najbliższy serwis ponad 300 000 km, ale nie stracił zimnej krwi i użył jednego z długopisów, które znajdowały się w "pojeździe" i zwarł obwód i tak cali i zdrowi wrócili na Ziemie. Na pamiątkę pokazał ładnie do kamery ów długopis i że nosi go jako talizman ...
Program ten widziałem na własne oczy jakieś dwa i pół raza