@ "Władcy much" - czytałem i polecam. Jednak książka pokazuje normy naszej socjalizacji, a nie jest analizą procesów stadnych u człowieka - carte blanche. Nie trafiło na wyspę stado noworodków, tylko stado dzieciaków o różnych przekonaniach i wartościach. Jest to raczej parabola naszego społeczeństwa. Choć analizy historyczno - kulturowe potwierdzają bardzo wysoki poziom agresji naszego garunku - upatruje się w tym nawet źródło naszego sukcesu.
Grzegorz - często bywam w podobnych sytuacjach (mowa o przemocy w obec mojego dziecka) i szlag mnie trafia na to co napisałeś. Tym bardziej gratuluję Ci odważnej postawy i tego, że wiedząc jaką masz przewagę (trzeźwość i umiejętności) nie zmasakrowałeś tego autostopowicza, żeby się wyżyć i dać mu nauczkę.
Jednak myślenie odwetowe to właśnie przejaw prymitywnej i podstawowej agresji, która leży u podstaw naszej zwierzęcości. Teksty w stylu "niech się plankton nie rozmnaża" (przepraszam za aluzję, ale widać też mam tego zwierza w sobie
) są przecież wysublimowaną agresją i czasem fiksacją gniewu (znowu sorry - no offence
).
Musimy sobie zdawać sprawę, że wszyscy jesteśmy tym samym kawałkiem kodu, który trafił na różne środowiska rozwoju.
Już tak jesteśmy zaprogramowani, żeby w czasach deficytu iść na ilość (zobaczcie kiedy i gdzie są wyże demograficzne), a w czasach dostatku na jakość (kto zapracuje na emerytury UE ??)
I jeszcze do Ciebie Grzegorz - ja w takich sytuacjach pocieszam się tym, że "napastnicy" mają przekichane i staram się przygotowywać syna na wszelkie ewentualności, żeby zawsze miał maksymalną przewagę (sam wiesz, że marna to pociecha jak chcesz wszystkich roz*&^%$ć), ale też jak nadarza się okazja poruszam temat z opiekunami i czasem daje to dobre efekty - chociaż tekst: "Państwo musicie mieć kłopoty, może mogę jakoś pomóc" nie jest przyjemnym rozpoczęciem rozmowy... to od razu zamyka wymówki, że "tak się staram, a on taki niedobry".
_________________
storyofstuff