|
Autor
|
Wiadomość |
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:22, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
To pytanie, Grzegorz, mogłoby być argumentem, ale nie jest - na szczęście. Bo każdy z nas był dzieckiem. Człowiek świadomy siebie nie separuje swoich emocji. Dziecko to robi w imię obrony dobrego imienia rodziców. Wypiera w nieświadomość krzywdę. W wieku dorosłym, O ILE NIE PRZEPRACUJE i nie nazwie po imieniu swoich krzywd i nie obwini krzywdzącego - bedzie trwać w nieświadomym, zakletym kole powielania wzorców. W innych przypadkach dopuści się morderstw, gwałtów. Będzie żył w separacji od prawdy na temat swojego dzieciństwa.
Nie posiadamy dzieci. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Pracowałem z trudną młodzieżą i wyrosłem wśród trojga rodzeństwa. Mam bardzo dobry kontakt z dziećmi i z dzieckiem, którym byłem.
ps: Zwróćcie uwage na stosunek babek do wnucząt. Jest inny, bardziej ciepły od tego rodzicielskiego. Bywa więcej rozumienia, bo wnuczek to nie dziecko - to nie własność rodzica. Bywa też tak samo.
Zwróccie uwagę na istniejące tu dwójmyślenie. Z jednej strony forum to walczy z systemem okłamywania, gwąłtu i represji. I ci sami forumowicze hołdują autorytarnemu, opartemu na wybitym na tyłku szacunku ze strachu przed karą, wychowaniu. Przerażające, że ludzie krzyczący, że pały leją na ulicach, stosują system represyjnego wychowania własnych dzieci. No dziwne to jest.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:26, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
GrzegorzP napisał: | Mam do Was pytanie. Kto z was ma dzieci i w jakim wieku? |
Od ponad sześciu lat jestem dumnym ojcem. Nie mniej jednak zauważyłem, że dojrzałość rodzicielska nie koniecznie idzie w parze z posiadaniem dziatwy.
Znam przykłady ludzi, którzy mimo ogromnej świadomości wychowawczej i bardzo dobrym kontakcie z dziećmi sami rodzicami nie są, jak i odwrotne przykłady. Staram się nie należeć do
tej drugiej grupy, ale z wychowaniem dziecka jest tak, że zawsze możesz być lepszy - nie jest to jakaś umiejętność zero - jedynkowa.
Mój syn powiedział dziś:
" Przemocą kwiatów nie wyhodujesz"
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rivera
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 801
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:56, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
Prezentujecie typowy poglad lansowany ostatnimi czasy w mediach:
klaps = bicie.
oraz
dawanie klapsow = brak miłości
I jedynymi osobami ktore mimo ze sa przeciwni panstwu policyjnemu, a foruja rozwiazania i poglady promujace takie panstwo jestescie Wy. Nie widzicie do czego to dazy? Za danie klapsa rodzic moze miec na glowie policje, MOPS, media. Do tego daza elity, a wy staliscie sie czescia ich agendy.
Zreszta os tego sporu przebiega po zlej plaszczyznie, czyli po plaszczyznie klaps-brak klaspa jako czynnik determinujacy rozwoj dziecka. Powinno byc autorytet-brak autorytetu.
Czym jest brak autorytetu widzialem na rzeczonym grillu u wujostwa. Mala dziewczynka miala swoich rodzicow w garsci
_________________ THE THREE FORCES
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
GrzegorzP
Dołączył: 16 Paź 2008 Posty: 313
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:58, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
Polecam wam wspaniałą książkę A.S. Neilla "Summerhill".
Jest to opowieść wybitnego brytyjskiego pedagoga i psychologa, który założył szkołę bez stopni, bez kar i szykanowania. Dzieci w tej szkole mogły się uczyć tyle ile chciały, tego co chciały i kiedy chciały. Dzieci na równi z nauczycielami rządziły w szkole. Na cotygodniowych zebraniach ustalały reguły. Głos kilkuletniego dziecka był tak samo ważny jak nauczyciela. Jeśli ktoś chciał mógł chodzić nawet nago. Ale jeśli ktoś chciał wziąć rower drugiego dziecka musiał od niego mieć pozwolenie. Rezultaty takiego wychowania były nieprawdopodobne. Neill zamieniał najgorszych łobuzów w szczęśliwe, wolne dzieci, które wyrastały na szczęśliwych dorosłych.
Znalazłem urywki tej książki tutaj, ale warto ją przeczytać całą.
http://209.85.135.104/search?q=cache:i0Z.....&gl=pl
Chciałem zacytować fragment poświęcony biciu. Oczywiście Neill był całkowicie przeciwny biciu dzieci, ale napisał coś takiego:
"... uderzenie dziecka wywołuje u niego lęk tylko wtedy, gdy wiąże się to z ideą moralną, z pojęciem zła. Jeżeli urwis z ulicy zrzuci mi kapelusz grudą gliny, a ja złapię go i dam mu w ucho, będzie on uważał moją reakcję za naturalną. Żadna krzywda nie zostanie wyrządzona duszy chłopca. Natomiast gdybym poszedł do dyrektora jego szkoły i żądał ukarania winowajcy, lęk wywołany przez karę byłby dla niego zły. Całe zdarzenie stałoby się natychmiast kwestią moralności i kary. Dziecko czułoby, że popełniło przestępstwo....
[pzeciwnie] Goniąc za nim po ulicy byłem mu równy... chłopiec odebrał konieczną w życiu lekcję - nauczkę, że jeśli uderzysz faceta, to on się wkurzy i ci odda."
Tu jest ukazana różnica pomiędzy karaniem z zemsty i z pozycji autorytetu, a daniem prostej nauczki na zasadzie akcji-reakcji.
Dlatego zarówno twarde stanowisko, że nie wolno nigdy uderzyć dziecka, ani przeciwny pogląd nie są mądre, bo wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
Jeżeli ten przykładowy klaps ma służyć jakiejś lekcji, a nie jest zemstą i pokazaniem kto tu rządzi, to wydaje mi się, że może być uzasadniony.
Czy byłoby ok, że ustalam z dzieckiem regułę: Jeśli skasujesz mi pliki w komputerze to dostaniesz lanie, bo te pliki są dla mnie niesłychanie ważne. Z kolei dziecko mi mówi: Jeżeli poprzestawiasz mi zabawki w moim pokoju, to cię kopnę pięć razy z całej siły w kostkę, bo moje zabawki są dla mnie ważne. Czy takie coś byłoby ok?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rivera
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 801
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:05, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tu jest ukazana różnica pomiędzy karaniem z zemsty i z pozycji autorytetu, a daniem prostej nauczki na zasadzie akcji-reakcji.
Dlatego zarówno twarde stanowisko, że nie wolno nigdy uderzyć dziecka, ani przeciwny pogląd nie są mądre, bo wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
Jeżeli ten przykładowy klaps ma służyć jakiejś lekcji, a nie jest zemstą i pokazaniem kto tu rządzi, to wydaje mi się, że może być uzasadniony.
Czy byłoby ok, że ustalam z dzieckiem regułę: Jeśli skasujesz mi pliki w komputerze to dostaniesz lanie, bo te pliki są dla mnie niesłychanie ważne. Z kolei dziecko mi mówi: Jeżeli poprzestawiasz mi zabawki w moim pokoju, to cię kopnę pięć razy z całej siły w kostkę, bo moje zabawki są dla mnie ważne. Czy takie coś byłoby ok? |
Trafiles w sedno w kwestii klapsow. Popieram
_________________ THE THREE FORCES
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:40, 29 Paź '08
Temat postu: |
|
|
GrzegorzP napisał: | Czy byłoby ok, że ustalam z dzieckiem regułę: Jeśli skasujesz mi pliki w komputerze to dostaniesz lanie, bo te pliki są dla mnie niesłychanie ważne. Z kolei dziecko mi mówi: Jeżeli poprzestawiasz mi zabawki w moim pokoju, to cię kopnę pięć razy z całej siły w kostkę, bo moje zabawki są dla mnie ważne. Czy takie coś byłoby ok? |
Objaw wąskiej wyobraźni. Koszmarny układ. A nie lepiej powiedzieć "Jeśli usuniesz mi pliki, nie będziesz mógł korzystac z komputera" ?
Rivera, nie interesuje mnie co gadają media w sprawie wychowania. Durnych programów nie oglądam. Durnych ludzi nie ma sensu słuchać. Wszlekie zakazy , nakazy istniejące poza poziomem świadomości człowieka, nie mają żadnego sensu.
Rivera, skoro traktujesz podmiotowo dziecko, to czemu nie klapsujesz żony ? Tez popełnia - podobnie jak wszyscy - błędy. Ty uwazasz, że klaps nie jest uderzeniem (biciem), tylko dlatego, że dostawałeś w domu. Na dodatek jeszcze to usprawiedliwiasz. Dlatego będziesz bił dziecko. Nie zrozum mnie źle , ale powielasz schemat tatuśka. To czysta matematyka. Wyparcie-powielenie-usprawiedliwienie-zaprzeczanie.
Jeszcze raz - NIE INTERESUJE MNIE, co ma do powiedzenia rząd czy inna zgraja w tym temacie. Interesuje mnie moja świadomość, moje doświadczenia i oczywistość cytatu z Miller, który umiesciłem w poście otwierającym wątek.
Autorytet - to ktoś, na kogo się całkowicie zdajesz. Nie podważasz go. Jesteś podatny na sterowanie. Tak rodzi się podłoże pod dyktaturę.
ps: Wartałoby zaprzestać sypania banalnymi ogólnikami w typie klaps to nie bicie, bo to urąga podstawowemu zasobowi inteligencji. Rodzic musi być dojrzałym emocjonalnie, niezależnym od autorytetów, świadomym, odpowiedzialnym człowiekiem. To wyklucza klapsy. Dziecko odczuwa ból, do kurwy nędzy, a ból , który zadaje osoba "kochająca" przeczy miłości. To też przyciężkie, jak mniemam, do zrozumienia. Ale pozostaje opcja hodowania w domu "planktonu".
Rivera, Twoja dziecinna przekora wobec zakazów Tuskowych , to jedyny argument za klapsami ? Bo Tusk ich zakazał ? To jakis żart ? A gdzie Twoja własna świadomość ? Gdzie empatia wobec dziecka ? Odpowiedzi tkwią w cytacie z pierwszego wątku. Załóżmy, że żyjesz w błogostanie nieświadomości. A może to i lepiej - dla Ciebie, bo nie dla dziecka.
Jeśli rodzic używa siłowych argumentów przeciwko własnemu dziecku, oznacza to jego totalną bezradność wychowawczą i - za przeproszeniem - uwiąd emocjonalno-intelektualny. Ja to rozumiem, bo to proces nieświadomy, ale czy to może być czymś usprawiedliwiającym ? Każdy może to odwrócić, okupując sukces jednak wielkim wysiłkiem pracy nad sobą. Ale ludziom się nie chce. Tony postów na tym forum o przemocy i zakłamaniu, ale jakie jest wieksze niż uważanie klapsa za ..no właśnie, za co ? Czym jest uderzenie dziecka ? Wychowaniem ? Nawet nie tresurą, bo pitbulli i tego rodzaju psów bić nie wolno, bo dupy poodgryzają. Czym jest klaps ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Samouczek
Dołączył: 31 Mar 2008 Posty: 294
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:34, 30 Paź '08
Temat postu: |
|
|
Alice Miller - to "Geisteskranke" konował - biologiczny żołnierz!
A Tomkiewicz, nie pierwszy już raz, swoimi wywodami zaśmieca to forum medialna propaganda z polskojęzycznych dywersyjnych środków masowego przekazu.
Nie dajcie się wciągnąć w temat tzw. wychowywania dzieci. Robi się to po to, aby kasta konowałów - lekarzy - biologicznych żołnierzy (jak to ich Hitler nazywał) miała jeszcze większe przywileje - uprawnienia.
Przemysł sobie.
Bez kontroli i przyzwolenia konowała - biologicznego żołnierza, dzisiaj nikt nie może się urodzić, spędzić normalne dzieciństwa, podjąć nauka, podjąć prace, spokoje się zestarzeć ani tez umrzeć!
Konowal - biologiczny żołnierz - to wysoce uprzywilejowana osoba publiczna, której gwarantowana jest bezkarność!
PS
Alice Miller - ten chory psychicznie psychoanalityk to "starsza siostra w wierze" Michnika.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 02:53, 03 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Samouczek napisał: | Alice Miller - to "Geisteskranke" konował - biologiczny żołnierz!
A Tomkiewicz, nie pierwszy już raz, swoimi wywodami zaśmieca to forum medialna propaganda z polskojęzycznych dywersyjnych środków masowego przekazu.
Nie dajcie się wciągnąć w temat tzw. wychowywania dzieci. Robi się to po to, aby kasta konowałów - lekarzy - biologicznych żołnierzy (jak to ich Hitler nazywał) miała jeszcze większe przywileje - uprawnienia.
Przemysł sobie.
Bez kontroli i przyzwolenia konowała - biologicznego żołnierza, dzisiaj nikt nie może się urodzić, spędzić normalne dzieciństwa, podjąć nauka, podjąć prace, spokoje się zestarzeć ani tez umrzeć!
Konowal - biologiczny żołnierz - to wysoce uprzywilejowana osoba publiczna, której gwarantowana jest bezkarność!
PS
Alice Miller - ten chory psychicznie psychoanalityk to "starsza siostra w wierze" Michnika. |
A tyś co? Bromu nie dostałeś?
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 02:34, 09 Lis '08
Temat postu: |
|
|
http://www.koniecmilczenia.pl/art/12amwdc.html
Czasem, żeby mówić o prawdzie, trzeba zerwać ze skostniałym, zakłamanym środowiskiem naukowym. Tu potrzebna jest odwaga, ale nie taka ślepa, tylko świadoma swej konsekwencji. To kapitalne, wspaniałe, pocieszające i budujące, że są jeszcze autentyczni naukowcy, którzy trwają przy faktach i całe swoje życie poświęcają, by chronić człowieka przed powieleniem przemocy, jaką otrzymał w wieku dorastania.
Właściwie powinienem robić szum na forach psychologicznych, ale uważam - o czym już pisałem - że profil forum Bimiego, również doskonale się nadaje. A może nadaje się najlepiej ? Bo co, jeśli prawda o cofnięciu emocjonalnym, maltretowaniu psych. i fizycznym, ignorancji i deprywacji emocjonalnej, rodzącej przemoc w wydaniu człowieczym - to ta część przysłowiowej góry lodowej, która jest niewidoczna pod wodą ? Ja przynajmniej tak uważam. Moja rodząca się świadomość siebie była procesem bolesnym. Nie u każdego tak musi być. To nie sarkazm, ale powinno być pocieszające, że istnieje kilka procent szans, że nieadekwatni rodzice sami zobaczą , co im zrobiono - co pozwoli na wolność im samym i ich dzieciom oraz wnukom, a potem dzieciom wnuków. Zakładam, że nie jest konieczne posiadanie dzieci, by to wiedzieć. Każdy był dzieckiem, które w imię czci dla rodzica, musiało stłamsić lub poniżyć rangę pamięci o swoich krzywdach, o ile mu je wyrządzono. Uważam też, że każda nieadekwatna reakcja, jest wynikiem tej kłębiącej się nieświadomej frustracji. Lista takich reakcji jest zastraszająco monstrualna.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:09, 09 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Ciekawe, że psychologia freudowska nie ma pełnej racji bytu w marketingu i sprzedaży.
Jak to jest, że efektywność sprzedaży wiąże się z podejśceim humanistycznym, a jednocześnie problemy stara się załatwiać poprzez psychoanalizę?
Przecież mandatem do psychoanalizy jest superwizja, czyli po prostu cenzurka od innego psychoanalityka, który został wcześniej uznany za zanalizowanego.
To znaczy, że istnieje jakaś skala, którą można przeskoczyć?
Można osiągnąć psychologiczną doskonałość i trwać w tym stanie do końca życia?
Podejście humanistyczne zawiera w sobie zbyt dużo wolności dla osób, które akceptują i chcą akceptować poniżenie zaasymilowane w dzieciństwie - przez to wydaje się być wcieleniem chaosu.
Tak właśnie rodzi się osobowość uległa, podatna na wpływy siły ("autorytetu"). Piszemy na tym forum o kłamstwach, przemocy, zbrodniach wojennych - a mało komu przychodzi do głowy, że te zjawiska są możliwe tylko dzięki tej specyficznej socjalizacji, która sprawia, że społeczeństwo i jego autorytet mają większy prestiż niż indywidualność, wolność jednostki, dobro i jego świadomy autonomiczny wybór.
Nie istnieje coś takiego jak konieczność wyboru mniejszego zła.
Zastanawiające, że dziś nikt nie mówi o IIWŚ jako o dowodzie na to, że współczesne wychowanie umożliwia przejęcie kontroli nad dobrymi ludźmi i wykorzystaniu ich do najbardziej niecnych celów. Wolimy myśleć, że to wszystko wina jednego, chorego człowieka. Zupełnie tak jakby on sam i osobiście zbudował tą masakryczną maszynerię składającą się z ludzi, którzy występowali przeciw ludziom.
Dlatego uważam, że nie tylko jest to doskonałe miejsce do takich dyskusji jak ta, ale wręcz małe zmiany, które możemy tworzyć w okół nas, w sobie i w relacjach z najbliższymi - mają większą moc niż powstania i rewolucje.
Dzisiaj, aby dopasować się do społeczeństwa możemy zapisać się na dość popularny rodzaj terapii - trening odwrażliwiający.
Marzę o tym, że będziemy żyli w świecie bliższym natury - i będziemy się uwrażliwiać na drugiego człowieka.
Bo idę o zakład, że gdybyśmy rozmawiali z Rotschieldami, Rokefelerami i Bushami - to podobnie jak na tym forum, spotkalibyśmy się wyłącznie ze staraniami aby powołać lepszy świat... i pewnie mało potrzeby zmiany samego siebie.
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tańcząca
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:23, 09 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Świetny post Inecki:)
Cytat: | Marzę o tym, że będziemy żyli w świecie bliższym natury - i będziemy się uwrażliwiać na drugiego człowieka. |
Tak:) bardzo ważny postulat:) więcej empatii:)
Jest jeszcze rzecz, którą chciałabym żebyś rozwinął skoro tak dobrze mówisz (czytaj: zgodnie z moim pojmowaniem )
Otóż:
Cytat: | Podejście humanistyczne zawiera w sobie zbyt dużo wolności dla osób, które akceptują i chcą akceptować poniżenie zaasymilowane w dzieciństwie - przez to wydaje się być wcieleniem chaosu. |
Proszę rozwiń tą myśl... konkretniej i podaj przykład co bym mogła to przeanalizować
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:39, 09 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Tańcząca z wilkami napisał: |
Cytat: | Podejście humanistyczne zawiera w sobidla osóbe zbyt dużo wolności , które akceptują i chcą akceptować poniżenie zaasymilowane w dzieciństwie - przez to wydaje się być wcieleniem chaosu. |
Proszę rozwiń tą myśl...konkretniej i podaj przykład co bym mogła to przeanalizować |
Wyraziłem się dwuznacznie;
Zwyczajnie mam poczucie, że dla ludzi którzy koniecznie szukają zewnętrznego podziału na dobro i zło, psychologia humanistyczna zostawia zbyt dużo miejsca na indywidualność. (że ci ludzie tego nie mogą zaakceptowac, a nie, ze psychologia humanistyczna źle robi)
Psychoanalityczne podejście umożliwia postawienie takiej poprzeczki i przez to podzielenie świata na tych którzy są zanalizowani i światli i na tych, których trzeba analizować i edukować.
Dlatego łatwiej powiedzieć: Jestem bitym dzieckiem i teraz jestem z tego dumny, niż zaakceptować i spotkać siebie, niż z szacunkiem spotkać drugiego człowieka.
Łatwiej pójść na wojnę i mordować w imię "dobra i pokoju" niż spojrzeć w lustro i zacząć bardziej się starać w codziennym życiu.
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:13, 09 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Skoro padł termin "freudyzm", warto zaznajomić się z książką Alicji "Kiedy runą mury milczenia". Jest ona doskonałą polemiką z freudowską teorią instynktów, a właściwie stanowi udaną próbę przewartościowania samej psychoanalizy - nauki, która ma piękny fundament, ale ostatecznie stała się narzedziem tortur dla pacjentów, samych terapeutów, a szczególnie dla dzieci.
Szkoda, że tak długo trzeba czekać na najnowszą książkę tej leciwej już psycholog. Marzy mi się - tak na marginesie - zmasowany atak na m.in. NLP (za samooszukiwanie się na krótką metę), a zwłaszcza na zbrodniczą działalność szarlatana - misjonarza Berta Hellingera (mającego na swym koncie już nie tyle ogromną sumkę za propagowanie wyparcia i tłumienia, ale kilka osób, które pod wpływem jego czarów, zaaplikowało sobie skutecznego samobója). Prawdziwa terapia to wielka sztuka, wielkie wyzwanie dla psychoterapeuty i przede wszystkim samego pacjenta, a nie bioenergoterapetyczne (za to mi się tu dostanie, ale jestem w stanie się wybronić) - szarlatańskie "hokus-pokus". Zresztą, czego to człowiek nie zrobi, by odejść jak najdalej od wiedzy o swoich prawdziwych uczuciach.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tom Ash
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 86
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:55, 23 Mar '09
Temat postu: |
|
|
O przyczynach zła, micie szczęśliwego dzieciństwa, IV przykazaniu i o tym dlaczego większość z nas ma Tożsamość Owcy.
Cytat: | Dlaczego jesteśmy ulegli? Źródła bierności wobec tyranii.
Kimkolwiek są i jakkolwiek potworne są ich przestępstwa, w głębi każdego dyktatora, masowego mordercy czy terrorysty tkwi poniżone niegdyś przez opiekunów małe dziecko, które przeżyło tylko dzięki zupełnemu zaprzeczeniu doświadczanym przez siebie krzywdom, uczuciom i bezradności. Jednakże owo zaprzeczenie rodzi w ofiarach pustkę wewnętrzną. W efekcie większość z nich nigdy nie rozwija zdolności do normalnego, ludzkiego współczucia i dlatego nie ma żadnych skrupułów, lub tylko znikome, by niszczyć życie – innych lub własne, z noszoną w środku pustką.
W mojej opinii, jak i na podstawie moich badań nad historiami dzieciństwa najbardziej bezwzględnych dyktatorów jak Hitler, Stalin, Mao Tse Tung bądź Ceausescu, twierdzę, że terroryzm w ogóle, a w szczególności ostatnie, przerażające ataki na USA są makabrycznym lecz ścisłym odzwierciedleniem cierpienia, jakie pod szyldem dobrego wychowania spotyka miliony dzieci na świecie. Niestety, społeczeństwo udaje, że tego nie widzi. Horrory przemocy terrorystycznej możemy oglądać na ekranach telewizorów. Jednak domowe horrory, w jakich dorasta mnóstwo dzieci, bardzo rzadko są ukazywane w mediach. Dlatego też większość ludzi pozbawiona jest informacji o głównym źródle nienawiści na świecie. Publicznie spekuluje się na temat politycznych, religijnych, ekonomicznych czy kulturowych przyczyn przemocy, jednak spekulacje te błądzą w mroku, ponieważ jej główny powód wciąż pozostaje ukryty: stłumienie i następujące po nim zaprzeczanie wczesnodziecięcej, prawomocnej wściekłości, które przeradza się w nienawiść napędzającą rozliczne ideologie.
Na całym świecie i bez względu na czasy – w Serbii, Rwandzie czy Afganistanie – nienawiść pozostaje nienawiścią, a wściekłość wściekłością. Emocje te są zawsze pokłosiem bardzo silnych uczuć, jakimi reagowaliśmy na zranienia i krzywdy doznawane w dzieciństwie oraz normalnych reakcji naszego ciała, któremu zabroniono bezpiecznej ekspresji siebie. Nikt nie przychodzi na świat z pragnieniem niszczenia i śmierci. Każdy noworodek, niezależnie od kultury, religii czy pochodzenia etnicznego potrzebuje bezwarunkowej miłości, ochrony, troski i szacunku. Takie są jego biologicznie założenia. Jeśli zaznaje maltretowania wskutek okrutnych metod wychowania, rozwinie w sobie bardzo silną nienawiść i pragnienie zemsty. Będzie parł do niszczenia innych lub samego siebie (lub obie opcje na raz), ale zawsze będzie to wynik jego wczesnej historii życia, a nigdy wrodzonych wad czy genów. Teorie o destruktywnych genach są współczesną wersją bajek o „diabelskim nasieniu” sugerujących istnienie złych ze swej natury dzieci, które muszą być karane i bite, żeby były miłe i grzeczne.
(…)
Wszystkimi możliwymi sposobami musimy rozpowszechniać te wiedzę – wiedzę, że przez poniżanie i wykorzystywanie naszych małych dzieci nieuchronnie tworzymy i użyźniamy glebę, z której wyrasta przemoc i śmierć.
Nowe prawo, chroniące niemowlęta przed przemocą domową, jak to, którego wprowadzenie w Szwecji znacznie zmniejszyło przestępczość w tym kraju, przyniesie bez wątpienia zasadnicze zmiany w każdym społeczeństwie – jeśli nie natychmiast, to w ciągu 20 lat, kiedy dorosną nigdy nie krzywdzone dzieci, które nie będą zainteresowane przemocą i wywoływaniem wojen.
Alice Miller (2001) „Źródło horroru w kołysce”
Czy w tej sytuacji możemy się dziwić, że podobnie wygląda sytuacja społeczeństwa, całkowicie poddanego władzy polityków i dążącego – niczym Wielki Brat – do totalitarnej kontroli nad obywatelami systemu państwowego?
Przez krótką chwilę cieszyliśmy się humanitarnymi prawami obywatelskimi, nota bene permanentnie łamanymi, a przynajmniej zagrożonymi przez różnego rodzaju władze, lecz już coraz bardziej widoczna staje się tendencja do wprowadzania wręcz totalitarnego systemu kontroli. Jeszcze krócej z humanitarnych praw cieszą się dzieci, którym (z wielkimi oporami) przyznano prawo do życia bez bicia dopiero w latach 80. XX wieku, i to tylko w nielicznych krajach. Te przywileje są tak kruche, że w każdej chwili możemy je utracić na rzecz stale czającej się gdzieś w mroku tyranii.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tyrania wciąż się odradza?
Kończymy kolejną z niezliczonych, krwawych wojen, zamykamy w więzieniach nielicznych zbrodniarzy wojennych, którzy byli na tyle głupi, że dali się złapać lub zostali rzuceni na pożarcie przez swoich mocodawców i naiwnie się cieszymy, że wreszcie nastał pokój i że wreszcie będzie można żyć w harmonii. Czasem ktoś rzuci pytanie, jak to w ogóle jest możliwe, że ci wszyscy sympatyczni i uroczy sąsiedzi, od dziesięcioleci zgodnie współżyjący na danym terenie, mogli w jednej chwili zamienić się w dzikie, krwiożercze, przerażające bestie, ale nie potrafimy znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi ani sposobu zaradzeniu złu.
Problem polega na tym, że zawsze dostrzegamy i próbujemy leczyć objawy zamiast poszukać przyczyn i je usunąć. Dopóki nie dobierzemy się do korzeni zła i nienawiści, nie osiągniemy niczego.
Nie jest prawdą, że człowiek jest zły z samej swojej natury i że nic nie można na to zaradzić. Psychoterapeutka Alice Miller już wystarczająco dawno odkryła i ogłosiła światu, jakie są prawdziwe przyczyny ludzkiego okrucieństwa i co należy zrobić, by położyć temu kres. Kolejne bombardowania „złych krajów” ani zamykanie okrutników w więzieniach nie zmienią sytuacji.
Zmienić należy system rodzinny, bo przyczyny zła lęgną się właśnie w domu rodzinnym, a nie na poligonie.
Richard Dawkins twierdzi, że religie są źródłem wszelkiego zła, bo produkują terrorystów. W pewnym sensie ma rację, ale samo zlikwidowanie religii nic nie zmieni, dopóki nie zmieni się mentalność każdego z nas.
Zastanówmy się, jak i dlaczego religie (i nie tylko religie) to robią?
Nad ponad połową świata przejęły władzę dwie potężne religie monoteistyczne: chrześcijaństwo i islam i to właśnie z nich wywodzi się największa patologia społeczna. Cechą charakterystyczną tych religii jest mająca swe źródła w patriarchacie „hierarchia dziobania”.
System patriarchalny zaczyna się od boga-ojca, męskiego, straszliwego, mściwego, karzącego, władającego piekłem i wieczystymi karami, siedzącego na samym szczycie i dziobiącego wszystkich, którzy są niżej i którzy są słabsi. Starotestamentowy bóg bezlitośnie poniewiera wszystkimi, którzy… nie są bogiem. Pod bogiem jest ojciec, męska „głowa rodziny”, który dziobie żonę i dzieci. U boku ojca siedzi matka, która jest dziobana przez ojca, ale może na równi z nim dziobać dzieci i innych słabszych od siebie. Rodzice nie dziobią swoich rodziców, bo chroni ich IV przykazanie. Dzieci mogą skopać psa lub słabszego (siostrę/brata, kolegę, inwalidę).
Ojciec bywa dziobany przez swojego szefa, policjanta, polityka… ale raczej stara się to ukrywać przed rodziną i znajomymi.
Taka piramida rodzi frustrację we wszystkich, może z wyjątkiem boga, który jest poza zasięgiem dziobów i dziobania.
Tak jak bóg jest terroryzujący i karzący, tak i rodzice, a szczególnie ojciec, mają władzę i uprawnienia, żeby tyranizować, upokarzać i zamieniać w piekło życie dzieci i podobnie jak bóg jest bezkarny, tak i oni mają społeczne przyzwolenie na okrucieństwo. „Sprawa rodzinna”: to hasło do niedawna uniemożliwiało wszelką interwencję policji, gdy sąsiedzi donosili, że w mieszkaniu obok dochodzi do przemocy. Bity dorosły, gdy został napadnięty w domu lub na ulicy, miał prawo wezwać policję, ale maltretowana żona i dzieci zostały tego prawa całkowicie pozbawione.
Bicie w rodzinie przez wieki było „świętą krową”, która nie podlegała żadnym uregulowaniom prawnym. Politycy i policjanci również byli bici jako dzieci, uważali więc, że to jest normalne i że tak musi wyglądać życie rodzinne. Nie tylko uważali to za normalne, ale wręcz za konieczne, gdyż, jak wierzyli, bez bicia nie da się wychować dziecka na porządnego człowieka.
Bite dziecko nie miało żadnych praw. Przede wszystkim nie miało prawa do protestu, a okazywanie złości była zbrodnią karaną szczególnie surowo. Złość została uznana za najgorszą rzecz, jaka istnieje na świecie. Inną powinnością dziecka było bezwarunkowe wybaczanie. Rodzic mógł przekroczyć wszelkie granice okrucieństwa, ale nigdy nie był uznany za złego. Złe – i przez wszystkich potępiane – było dziecko, jeśli okazało złość, a szczególnie, jeśli nie wybaczyło (i nie wyparło z pamięci) tego, co mu zrobili rodzice.
Bycie na dole „hierarchii dziobania” wiąże się też z koniecznością odstępowania wszelkich przywilejów tym, którzy byli wyżej, na przykład nielubianej cioci, która przyszła z wizytą. Gdy ciocia wkraczała w drzwi następował koniec rozwalania się w ulubionym fotelu lub na kanapie, oglądania telewizji w salonie, słuchania radia lub innych, radosnych harców. Trzeba było dla cioci zwolnić wygodny i ulubiony mebel, wyłączyć telewizor i usiąść cicho a kącie. Sprzeciw lub jakikolwiek przejaw niegrzeczności wobec cioci był traktowany jak zbrodnia i jeśli kara nie została wymierzona od razu, można było być pewnym, że i tak będzie nieuchronna.
Wychowywanie dzieci w naszej cywilizacji przypomina raczej pełną przemocy i okrucieństwa tresurę. „Dobrze wychowane” dziecko reaguje na dyskretne spojrzenie rodzica, bo wie, że jeśli nie zrobi tego, czego się od niego oczekuje, spadną na nie gromy. A rodzic jest dumny ze swoich sukcesów wychowawczych, więc chwali się w towarzystwie, jaką to ma grzeczną córeczkę – wystarczy jedno spojrzenie i ona już wie, że zrobiła coś nie tak.
Inną metodą jest zawstydzanie. Matka wprost „płonie ze wstydu” lub „zapada się pod ziemię” z zażenowania, po czym cała w pąsach przeprasza wszystkich, że ma tak niewychowanego bachora, który ją kompromituje.
Szczytem okrucieństwa są kary cielesne, wręcz zalecane przez Biblię i dawne podręczniki dla rodziców. Większość z nas doświadczyła takiego traktowania, czy można się więc dziwić, że ustępujemy, wycofujemy się i nie bronimy swoich nawet najoczywistszych praw? Jak możemy zachowywać się asertywnie, gdy każdy sprzeciw, nawet najbardziej uzasadniony, traktowany był jak zbrodnia i natychmiast karany biciem, upokarzaniem i zawstydzaniem?
Skutki tego są tragiczne. Nawyk ustępowania „silniejszemu” staje się automatycznym odruchem, więc nawet nie zauważamy, kiedy robimy bez szemrania wszystko, co władze nam każą.
Ludzie robią dobrą minę do złej gry, zakłamując samych siebie, że mieli cudownych rodziców i bajkowo szczęśliwe dzieciństwo, że są silni, pewni siebie i asertywni, ale niewyrażona złość i skrywane poczucie upokorzenia tlą się pod spodem, gotowe wybuchnąć w każdej chwili w niekontrolowany sposób. Czasem atakujemy bez powodu – bo się nam zdawało, że ktoś krzywo patrzy albo miał coś na myśli. Zamiast spytać, czy rzeczywiście i wyjaśnić nieporozumienie w sposób cywilizowany, skaczemy sobie do oczu wykrzykując urojone zarzuty. Wystarczy komuś delikatnie zwrócić uwagę na jakiś błąd lub niedoskonałość, żeby ten skoczył krytykującemu do gardła niczym harpia i totalnie zmieszał go z błotem. Nie raz doznałam wręcz szoku, gdy różne osoby, które nierzadko miałam za przyjaciół, rzucały się na mnie z dziką furią, po czym wychodziły trzaskając drzwiami lub przestawały się do mnie odzywać. Uraziłam w jakiś sposób czuły punkt tych ludzi, nie mając o tym nawet pojęcia.
Nic więc dziwnego, że między ludźmi stale wybuchają wojny. Od małych wojenek w domu i pracy (trzeba przecież ustalić „hierarchię dziobania”), poprzez wojny w parlamencie, aż do wojen światowych. Gdzieś przecież trzeba tę złość wyładować. Najlepiej znaleźć kozła ofiarnego: jakiś naród, który jest „gorszy”, „niewłaściwą” religię, niesłuszną ideę, którą trzeba zetrzeć z powierzchni ziemi lub cokolwiek innego, co usprawiedliwi agresję i nienawiść. Skoro nie możemy zemścić się na naszych rodzicielskich oprawcach musimy znaleźć obiekt zastępczy, na który skierujemy całą swoją skumulowaną przez długie lata i niewyrażoną złość oraz frustrację.
Jeśli nie zrobimy czegoś ze swoją złością będziemy chorować. Stłumiona i niewyrażona złość przejawia się w postaci różnych stanów zapalnych, np. gardła, jeśli nie wolno nam było „pyskować” i musieliśmy w milczeniu wysłuchiwać pełnych wściekłości rodzicielskich tyrad lub zapalenia nerwów, gdy w rodzinie zupełnie brakowało wzajemnego porozumienia. Co wiec zrobić z tymi „złymi” emocjami? Na pewno nie należy ich w sobie dusić. Ale to jest temat na osobną notkę.
|
http://astromaria.wordpress.com/2009/03/...../#comments
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
iron32
Dołączył: 25 Wrz 2008 Posty: 106
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:57, 23 Mar '09
Temat postu: |
|
|
z dzieciakiem jest jak z psem <baez> jak se go nie wychowaz to cie upieprzy w noge jak mu cos odwali. Gdy dzieciak sie slucha i jest dobry i wogóle to rozumie bezstresowo mozna . ale zalezy to od postawy rodziców bo jak rodzice są przyglupami krzyczą na siebie itp itd to dziecko zawsze bedzie miec nerwe i wogóle i jak taki ojciec bedzie mu zadawal kare to on sie bedzie go tylko bał a w przyszlosci i tak bedzie zly . wszystko zależy od tresera i jaką sie ma rase psa hihihihihi
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Mariel
Dołączył: 21 Lip 2008 Posty: 44
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:12, 23 Mar '09
Temat postu: |
|
|
mimo że twój tekst prosty i cyniczny to mi sę podoba...
pracuję z dziećmi i z własnym i ze zwierzętami
wychowanie w prostej definicji to organizowanie świadome sytuacji w których dziecko czy zwierz może się uczyć
ale jeśli się nie wie jak organizować i czego chce dziecko się nauczyć to nie powinno się mieć dzieci
klaps to też agresja fizyczna, która narusza prawo człowieka do nietykalności cielesnej
jeśli ktoś nie panuje nad emocjami, albo nie wie jak wyjść z sytuacji kiedy stracił kontrolę, jeśli używa przemocy to świadczy o jego słabości i niekompetencji rodzica i tyle
taka osoba ma typ umysłu niestety odporny jednocześnie na argumenty o tym że jest wiele metod którymi można osiągnąć cel bez przemocy
niestety klaps jest łatwiejszy
jeśli ktoś jest mało inteligentny, mało świadomy, mało elastyczny i do tego leniwy i negatywnie nastawiony... jedyne co robi to przekazuje marne geny i taka przyszłość
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
iron32
Dołączył: 25 Wrz 2008 Posty: 106
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:35, 24 Mar '09
Temat postu: |
|
|
w 100% sie zgadzam z przedmówcą jak ktos nie umie dziecka wychowac to nawet milion klapsów lub milion dobrych słów mu nie pomoze >>>>>pozdrawiam normalnie myslących
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|