Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 1440
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:14, 25 Sie '14
Temat postu:
Może warto wrócić do podstawowych informacji ? Rozumiem ,że sporo czytania , ale bez tego ani rusz .
viewtopic.php?t=21647 _________________ bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:17, 25 Sie '14
Temat postu:
jarondo napisał:
Racja. Należy mieć środek wymiany dóbr- pieniądz, którego nie można kreować z powietrza.
Te znamiona wypełniają jednostki zdolności produkcyjnej.
Wraz ze wzrostem możliwości produkcyjnych rośnie liczba jednostek.
Przy czym takie jednostki są jednotransakcyjne, tzn. po otrzymaniu towaru/usługi znikają.
Z każdym rokiem mamy nową pulę takich jednostek.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:44, 25 Sie '14
Temat postu:
jarondo napisał:
Tak, a donald tusk, jak potrzebuje ich więcej, robi to bez opamiętania.
W przyszłym systemie nie może być więcej jednostek (zdolności produkcyjnej) niż początkowa roczna pula, bo ich suma stanowi ogólną zdolność produkcyjną (roczną).
Zapisanie gdzieś dodatkowych takich jednostek nic nie daje, bo tak nie zwiększy się zdolności produkcyjnej.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:15, 25 Sie '14
Temat postu:
A kto, będzie kontrolował w jakiej ilości powstają, emitował, i jak są wykonane te: jednostki (zdolności produkcyjnej)?
Czy są materialne, czy elektroniczne?
Proszę o przykład, bez definicji, tylko jak krowie na rowie.
Bo stwierdzenie:
Cytat:
Zapisanie gdzieś dodatkowych takich jednostek nic nie daje, bo tak nie zwiększy się zdolności produkcyjnej.
Pasuje mi do tego: towarzysze, zróbcie tak, żeby było dobrze.
Zawsze można gdzieś, coś dopisać.
Dołączył: 30 Mar 2014 Posty: 41
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:24, 30 Sie '14
Temat postu:
Chciałbym zauważyć że temat ten nie dotyczy wartości pieniądza a sposobu na zadłużanie państwa z filmu "Money as Debt" i filmów pokrewnych. Bardzo bym prosił o omawianie w tym temacie wyłącznie tego sposobu zadłużenia Państwa.
Celem tematu jest ustalenie czy powyższy film mówi prawdę czy jest celowo naciągany i wyolbrzymiony.
Nikt nie zaczął polemizować z moimi ostatnimi postami. To znaczy że sie z nim zgadzacie i tym samym zgadzacie sie że film ten nie dotyczy bezpośrednio gospodarki Polski (i innych krajów) a jedynie gospodarki USA?
O ile oczywiście bajka o tym zadłużaniu w banku centralnym nie jest całkowicie wyssana z palca (wybaczcie ale nie zamierzam sie wgłębiać w gospodarkę obcego państwa by sie tego dowiedzieć).
Chciałbym zauważyć że temat ten nie dotyczy wartości pieniądza a sposobu na zadłużanie państwa z filmu "Money as Debt" i filmów pokrewnych. Bardzo bym prosił o omawianie w tym temacie wyłącznie tego sposobu zadłużenia Państwa.
Celem tematu jest ustalenie czy powyższy film mówi prawdę czy jest celowo naciągany i wyolbrzymiony.
Nikt nie zaczął polemizować z moimi ostatnimi postami. To znaczy że sie z nim zgadzacie i tym samym zgadzacie sie że film ten nie dotyczy bezpośrednio gospodarki Polski (i innych krajów) a jedynie gospodarki USA?
O ile oczywiście bajka o tym zadłużaniu w banku centralnym nie jest całkowicie wyssana z palca (wybaczcie ale nie zamierzam sie wgłębiać w gospodarkę obcego państwa by sie tego dowiedzieć).
Filmy typu "Money as Debt" są tworzone przez akapowców (anarchistów - kapitalistów), którzy powierzchownie rozumieją instytucję amerykańskiego FED. Instytucja ta przeznacza jak każdy bank centralny, skarbowi państwa wypracowany zysk. To samo robi NBP. Zatem nie ma kuriozalnej sytuacji "pożyczania" skarbowi USA, bo ten i tak zarabia na FED.
Problem z bankiem centralnym jaki wnoszą akapowcy - w tym i ja - jest to, że on w dzisiejszych realiach nie musi istnieć. BTC bez banku centralnego sobie radzi, a kreacja pieniądza jest z góry ustalona. Generalnie nic nie powinno stać na przeszkodzie by każdy sam sobie emitował pieniądz... w końcu się tylko "umówiliśmy", że uznajemy wiarygodność p. Belki i jego poprzedników / następców.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:01, 07 Wrz '14
Temat postu:
Uważam, że nie ma co wałkować tematu.
Mądrzy już dawno pojęli, czym jest pieniądz i banksterka.
Jeśli do kogoś nie trafia informacja o całym procederze, to już nigdy nie trafi.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:05, 04 Sie '16
Temat postu:
Cytat:
„Helikopterowy Ben” rusza na ratunek Japonii 2016-07-08
[...]
W japońskim światku rządowo-finansowym zapanowało wyraźne ożywienie. W piątek w nocy czasu polskiego spotkali się przedstawiciele ministerstwa finansów i Banku Japonii, aby uradzić, co zrobić z niepożądaną przez władze aprecjacją jena. Japońska waluta, od lat traktowana jako „bezpieczna przystań”, mocno zyskała po Brexicie – kurs USD/JPY spadł ze 106 do nieco ponad stu jenów za dolara.
W 2002 roku Bernanke mówił o „helikopter money” w kontekście Japonii, która wówczas znajdowała się (i zresztą nadal znajduje się) w permanentnym kryzysie gospodarczym, który próbowano (i nadal się próbuje) uleczyć za pomocą ekspansywnej polityki fiskalnej i monetarnej. Choć obie metody zawiodły, to ekonomiści z tzw. głównego nurtu nie stracili wiary w ich skuteczność. Jak donosi agencja Reuters, „helikopterowy Ben” ma już zaaranżowane spotkanie z premierem Shinzo Abe i prezesem Banku Japonii Haruhiko Kurodą.
Japonia jest obecnie miejscem najsilniejszej ekspansji monetarnej wśród dużych gospodarek. Bank Japonii skupuje obligacje skarbowe i papiery wartościowe emitowane przez podmioty prywatne w tempie 80 bilionów jenów rocznie, w styczniu wprowadzając ujemną stopę procentową (-0,1%).
W rezultacie bank centralny Japonii stał się dominującym kupcem długu emitowanego przez rząd. Efekt jest taki, że przy długu publicznym w relacji do PKB na poziomie 230% prawie wszystkie serie japońskich obligacji skarbowych (do 15-latek włącznie) notowane są przy ujemnej rentowności. Oznacza to, że inwestor kupujący taki papier płaci rządowi Japonii za przechowanie pieniędzy.
Lecz taki mix skrajnie ekspansywnej polityki fiskalnej (rząd wydaje pieniądze na kredyt) i monetarnej nie skutkuje przyspieszeniem wzrostu gospodarczego. Stąd też po rynku od tygodni krążą spekulacje, że Bank Japonii zdecyduje się na „coś więcej”. A w jego przypadku może to być już tylko bezpośredni „dodruk” pieniądza i przekazanie ich rządowi lub obywatelom. W przypadku QE (gdy bank centralny za nowo wykreowane pieniądze skupuje obligacje) świeże pieniądze pozostają w systemie finansowym, kreując wzrost cen aktywów finansowych, ale nie trafiają do realnej gospodarki.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:20, 04 Sie '16
Temat postu:
Ludowe QE
Aby obejść zakaz drukowania zawarty w Konstytucji: Art. 220. [...] Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa.
wystarczy, aby obywatele emitowali obligacje, które NBP skupowałby.
Drugi sposób to senioraż.
Cytat:
Pieniądze będą spadać z nieba. "Helicopter money" nadlatują 2016-04-19 Michał Żuławiński
Pieniądze spadające z nieba – oto nowy pomysł na wyciągnięcie zadłużonego po uszy świata z gospodarczego marazmu. Żaden helikopter z pieniędzmi do lotu jeszcze się nie poderwał, ale w hangarach banków centralnych słychać ożywione dyskusje. Kiedy śmigła naprawdę zaczną się kręcić, nic już nie będzie takie jak dawniej.
Opracowanie pierwszego projektu maszyny latającej działającej na zasadzie helikoptera przypisuje się Leonardo Da Vinciemu. Wśród licznych dziedzin nauki, którymi zajmował się renesansowy geniusz, nie było wprawdzie ekonomii, jednak nawet gdyby było inaczej – w końcu żył i tworzył w północnych Włoszech, jednej z kolebek kapitalizmu - to można wątpić czy wpadłby on na pomysł wykorzystania latającej maszyny do uzdrawiania gospodarki. Pół tysiąca lat po śmierci włoskiego mistrza takie pomysły krążą w głowach prezesów banków centralnych.
Pieniądze będą spadać z nieba. Helicopter money nadlatują (FORUM)
O ile helikopter to urządzenie skomplikowane, o tyle zyskująca na popularności koncepcja "helicopter money" jest znacznie prostsza. Władza rozdaje nowo wytworzone pieniądze ludziom i w ten sposób rozwiązuje problemy gospodarcze. Problemy te to zazwyczaj niedostatecznie wysoki wzrost i/lub niedostateczna inflacja i/lub wysokie bezrobocie.
Ekonomiczny helikopter w podstawowej wersji oznacza przekazywanie obywatelom pieniędzy (w formie fizycznej gotówki lub zapisów na kontach). W wersji zmodyfikowanej oznacza powszechne obniżenie podatków i pokrycie luki w budżecie (bo wydatki pozostałyby bez zmian) przy pomocy nowych pieniędzy. Efekt ma być ten sam – teoria zakłada, że po otrzymaniu pieniędzy w prezencie, ludzie zaczną wydawać, przedsiębiorcy zaobserwują wzrost popytu, zatrudnią nowych pracowników, którzy odprowadzą wyższe podatki i w ogóle wszystko w gospodarce będzie się lepiej kręcić.
Tyle tytułem wstępu. Zanim doszczętnie rozmontujemy ekonomiczny helikopter na części pierwsze, zajmijmy się jego konstruktorami i pilotami.
Milton Friedman i Ben Bernanke
Pojęcie "helicopter money" do ekonomii wprowadził Milton Friedman, choć korzeni zastosowanego przez niego eksperymentu myślowego szukać można zarówno u Johna Maynarda Keynesa (zakopywanie i odkopywanie butelek napełnionych pieniędzmi), czy jeszcze wcześniej, u Davida Hume’a (co by było, gdyby pewnej nocy podwojono podaż pieniądza).
- Załóżmy, że pewnego dnia helikopter przelatuje nad miastem i zrzuca z nieba banknoty o nominale 1000 dolarów, które oczywiście szybko zbierane są przez mieszkańców. Załóżmy też, że wszyscy są przekonani, że to wydarzenie jednorazowe, które nigdy się nie powtórzy – pisał Friedman w „The Optimum Quantity of Money” (1969).
Pamięć ludzka jest ulotna, a nie wszyscy sięgają po książki klasyków ekonomii. Z tego względu przez ostatnie lata koncepcja pieniędzy z helikoptera kojarzona była z Benem Bernanke.
Były przewodniczący Rezerwy Federalnej użył tego sformułowania w 1999 r. podając własną receptę na rozwiązanie problemów gospodarczych Japonii, która już wtedy zmagała się z deflacją. Słowa o helikopterze powtórzył w 2002 r., czyli na 4 lata przed objęciem sterów najpotężniejszego banku centralnego, kiedy prowadził teoretyczne rozważania o przeciwdziałaniu złym – jego zdaniem – skutkom deflacji poprzez masową obniżkę podatków połączoną z równie masową kreacją pieniądza.
Na marginesie - dwie wypowiedzi i jedna decyzja (o niej za chwilę) wystarczyły, aby do przewodniczącego Rezerwy Federalnej przylgnął przydomek „Helikopterowy Ben”. Przylgnął mocno, czego dowodem są niezliczone karykatury, a nawet gra komputerowa bazująca na tym skojarzeniu.
Decyzją, która na zawsze złączyła nazwisko Bernankego z helikopterem było uruchomienie programu skupu aktywów, zwanego w fachowej terminologii luzowaniem ilościowym (ang. quantitative easing, QE). Nie było to jedyne niekonwencjonalne działanie Rezerwy Federalnej (programów-akronimów było znacznie więcej), jednak z pewnością budziło najwięcej kontrowersji.
Oto bowiem bank centralny za świeżo wykreowane pieniądze skupował rządowe obligacje z rynku wtórnego. Celem miało być ustabilizowanie i zwiększenie płynności w sektorze finansowym oraz obniżenie stóp procentowych dla gospodarki, co miało dać jej wzrostowy impuls. Jak się stało, wszyscy wiemy. 3,5 biliona dolarów wspólnie z utrzymywaniem stóp na rekordowo niskim poziomie nie wystarczyło, aby szybko i na trwałe wyciągnąć amerykańską gospodarkę z kryzysowego dołka.
(Federal Reserve Bank of St. Louis)
Owszem, sytuacja banków została ustabilizowana, a rynki finansowe zaliczyły kilka dobrych rajdów, lecz wciąż nie można powiedzieć, że gospodarka zostawiła kryzys za sobą. Dodatkowo, co ważne ze względów politycznych, przeciętny Amerykanin wciąż nie powie, że QE poprawiło jego los. Trwająca kampania prezydencka dostarcza aż nadto dowodów.
Cudowny helikopter
Kluczową „przewagą” +helicopter money+ nad poprzednimi nadzwyczajnymi programami (np. QE) ma być to, że drukowane w jego ramach pieniądze nie muszą przechodzić przez cały mechanizm transmisji monetarnej, o którego zawodności w ostatnich latach napisano całe tomy. Pośrednik w postaci banku, do którego konsumenci i przedsiębiorcy mają udać się po kredyt na konsumpcję, zostałby wyeliminowany. Nowe środki, miast pompować bilanse banków, czy wycenę instrumentów na rynkach finansowych, od razu znalazłyby się w kieszeniach obywateli, a stąd droga do zwiększenia wydatków i wywołania inflacji (koniecznej wg ekonomicznego mainstreamu dla wzrostu) już bliska.
Wzięcie kredytu, nawet w sytuacji, gdy jest on, tak jak dzisiaj, rekordowo tani, nadal jest podjęciem pewnego ryzyka, na które nie wszyscy chcą się zdecydować w imię zwiększenia konsumpcji. Co będzie, gdy stracę pracę i nie będę miał z czego zapłacić rat? Co będzie, gdy rząd uchwali prawo, które uderzy w mój biznes? Co będzie, gdy koniunktura w mojej branży drastycznie się odmieni? Gotówka transferowana prosto do kieszeni jest wolna od tego typu rozterek – można śmiało ruszyć na zakupy.
Skoro pieniądze po prostu zostają tworzone i rozdawane obywatelom, nie trzeba też zwiększać długu publicznego. Obecnie państwa np. strefy euro emitują obligacje, które trafiają na rynek pierwotny, a następnie skupowane są przez EBC. Środki pozyskane w ten sposób przeznaczane są na wydatki rządowe (w ten sposób trafiają do obywateli), zaś zyski – w ramach finansowego kamienia filozoficznego – które bank centralny osiąga z faktu posiadania obligacji, są odprowadzane z powrotem do rządowej kasy.
Jednak rzeczywistość każe sądzić, że rządy zwykły utrzymywać deficyty i rolować kolejne transze zadłużenia. Tymczasem gotówka, która wchodzi w skład pasywów banku centralnego, nigdy nie musiałaby być ściągana z rynku, a jej wzrost – przynajmniej początkowo – nie musiałby być odbierany tak negatywnie, jak wzrost długu publicznego, czy utrzymywanie deficytu.
Warto też wspomnieć, że traktaty zabraniają wielu bankom centralnym bezpośredniego monetyzowania długu (to temat na osobny artykuł), lecz nie są tak ostre w przypadku bezpośredniego wspierania samych obywateli. Monetyzowanie długu świat już wielokrotnie przećwiczył i boleśnie się na tym przejechał - przykładów można szukać od XIX wiecznej Ameryki po współczesne Zimbabwe. "Helicopter money" to teoria na tyle nowa, że traktaty jej (jeszcze?) nie obejmują.
Najpierw bazooka, potem Eurocopter
Wsiądźmy do helikoptera i błyskawicznie wróćmy się przez Atlantyk do Europy. Mimo początkowego hamletyzowania, Europejski Bank Centralny także stosował szereg niekonwencjonalnych środków prowadzenia polityki monetarnej. W 2014 r. EBC obniżył depozytową stopę procentową poniżej zera, a rok temu monetarny Rubikon również zdecydował się na luzowanie ilościowe.
Podobnie jak w USA, cudów nie było i pierwotne lekkie ożywienie (tańsze euro wspierało eksport, a taniejąca w tym czasie ropa wzmacniała całą gospodarkę) nie przyniosło przełomu. Owszem, giełdy urosły, a bankom przybyło środków w bilansach, ale szeroka akcja kredytowa nie przetoczyła się przez strefę euro – ślamazarną dynamikę kredytu dla gospodarstw domowych przez lata określano mianem „koszmaru Draghiego”. Dodatkowo ceny paliw okazały się dla EBC także zmartwieniem, bowiem bank nie przestaje dążyć do realizacji celu inflacyjnego na poziomie bliskim 2%. W tej sytuacji Mario Draghi i spółka wytoczyli jeszcze cięższą bazookę i zaserwowali strefie euro jeszcze niższe stopy procentowe przy większym QE.
Tu dochodzimy do kulminacyjnego punktu naszej historii. Brak efektów kolejnych działań – od cięcia stóp tuż po Lehman Brothers, przez liczne pomniejsze programy interwencyjne, aż po ujemne stopy i masowe QE – sprawił, że po raz pierwszy w historii wdrożenie "helicopter money" faktycznie jest na stole. Banki centralne imały się już niemal wszystkiego i w walce z dwoma przeciwnikami, faktycznie szkodliwym spowolnieniem i iluzorycznie straszną deflacją, gotowe są na coraz bardziej radykalne eksperymenty.
Skoro ponad 600 obniżek stóp i skup aktywów o wartości ponad 12 bilionów dolarów (wyliczenia Bank of America sięgające 2008 r.) nie pomogły światu, to ratunku upatruje się w helikopterach, które w najgorszym momencie nadlecą i wszystkich uratują. Tym bardziej, że wśród opinii publicznej w wielu krajach (Wielka Brytania, strefa euro) pojawił się pomysł uruchomienia „ludowego QE”, które zamiast do wielkiej finansjery, byłoby skierowane do zwykłych ludzi.
Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego (fot. Kai Pfaffenbach / FORUM)
- To bardzo interesujący pomysł, który jest obecnie dyskutowany przez ekonomistów akademickich oraz w innych środowiskach. Jeszcze o nim jednak nie rozmawialiśmy – tak Mario Draghi odpowiedział na pytanie o pieniądze z helikoptera zadanie podczas konferencji prasowej po ostatnim posiedzeniu decyzyjnym Rady Prezesów.
Zwróćmy uwagę na słowo „jeszcze” i oddajmy głos Peterowi Praetowi, wiceprezesowi EBC. Na pytanie czy EBC mogłyby wydrukować czeki i wysłać je ludziom, Belg odpowiedział:
- Tak, wszystkie banki centralne mogą to zrobić. Można emitować pieniądze i rozdawać je ludziom. To "helicopter money", czyli przyznawanie ludziom części dzisiejszej wartości przyszłego zysku z emisji pieniądza (seniorażu). Pytanie brzmi, kiedy pojawiają się dogodne okoliczności do sięgnięcia po tak ekstremalny instrument.
Pojawiły się już nawet pierwsze plotki o ilościowym wymiarze Eurocoptera. Analitycy Nordea Banku stwierdzili, że EBC mógłby jednorazowo wypłacić każdemu obywatelowi państwa należącego do strefy euro maksymalnie 1300 euro. Doprowadziłoby to do wyparowania zasobów kapitałowych banku opiewających na 444 mld euro, choć i tu istnieje pewna furtka – banki centralne mogą latami funkcjonować przy ujemnych kapitałach, jak miało to miejsce w Czechach, Chile czy Izraelu (to też temat wymagający osobnego rozwinięcia). Jak widzimy, w polityce monetarnej ostatnich lat paradoks goni paradoks i końca tej parady osobliwości nie widać.
Mimo wszystkich ostatnich znaków na niebie i ziemi, wdrożenie koncepcji "helicopter money" wciąż może wydawać się dosyć odległe. Doświadczenie minionych lat uczy jednak, że instrumenty, których użycie początkowo też było nie do pomyślenia, z czasem trafiały do arsenałów banków centralnych. Pieniądze z helikoptera wydają się ostatnią fazą ewolucji polityki monetarnej, która w ostatnich latach dokonała się na naszych oczach. Dalej jest już tylko uzbrojony funkcjonariusz (banki centralne mają w końcu swoje straże), który „zachęca” klientów sklepów do większych zakupów. Alternatywą jest również całkowite zlikwidowanie gotówki (i walka z szarą strefą / handlem wymiennym) oraz wprowadzenie powszechnej ujemnej stopy depozytowej.
(YAY Foto)
W debacie ekonomicznej o pieniądzach z helikoptera odzywa się trwający od dekad spór o to, czy gospodarką rządzi popyt czy podaż, czy droga do wyjścia z kryzysu prowadzi przez oszczędności czy jeszcze większy dług i czy władza na dłuższą metę może zrobić z pieniądzem wszystko. Jak to wśród ekonomistów bywa, szans na porozumienie nie widać, jednak ostatecznie to nie oni, a politycy decydują o tym jak wygląda nasz świat. Tymczasem pod względem politycznym "helicopter money" jawi się jako instrument wyjątkowo niebezpieczny.
Z dużym powodzeniem można założyć, że moglibyśmy pożegnać się wówczas z niezależnością banku centralnego (o ile takowa istnieje). Kiedy raz wypuścimy z butelki dżina pozwalającego na rozdawanie pieniędzy, politycy prędzej doprowadzą do poważnej katastrofy niż zgodnie zamkną go tam z powrotem. Który premier czy prezydent nie chciałby, aby – oczywiście w wyniku narad szacownego grona ekspertów (to nic, że wcześniej dobranych przez niego) – w roku wyborczym stwierdzić, że gospodarce potrzeba impulsu w postaci okrągłej sumki dla każdego obywatela. Za drzwiami drogich restauracji szefowie banków centralnych będą rozmawiać z politykami nie o tym, jak obejść zakaz finansowania długu publicznego, tylko ile pieniędzy zrzucić z helikoptera.
Najbliższe miesiące przyniosą z pewnością nasilenie ogólnoświatowej debaty o "helicopter money". Warto patrzeć w ekonomiczne niebo, ponieważ samo poważne rozważanie tego typu pomysłów (obok "helicopter money" można wskazać też np. bezwarunkowy dochód podstawowy) może świadczyć, że światowy system finansowy w obecnym kształcie naprawdę doszedł już do ściany.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:57, 04 Sie '16
Temat postu:
Cytat:
Kuroda odcina się od ’heli money’ 29.07.2016
Szef BoJ kończąc konferencję prasową przestrzegł, że totalnie ujednolicenie polityk fiskalnej i monetarnej jest zakazane. Obecny miks tych polityk nie jest tym co rynki nazywają ’helicopter money’, czyli rozdawaniem dodrukowywanych pieniędzy (w tym wypadku rządowi). Program QQE prowadzony przez BoJ nie jest finansowaniem rządowego długu.
Oczywiście opinie obserwatorów w tej kwestii mogą być podzielone. Tak samo traktuje swoje działania EBC, przekonując, że zakupy obligacji mieszczą się w jego mandacie.
[...]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:51, 21 Wrz '16
Temat postu:
Cytat:
Bank Japonii zmienia znaczenia zera 2016-09-21 Krzysztof Kolany
Bank Japonii dokonał kolejnej rewolucji w polityce monetarnej. Nie będzie już utrzymywał ograniczeń w ilościowym luzowaniu (QE), lecz skupi się na utrzymaniu długoterminowej stopy procentowej w pobliżu zera.
Bez zmian pozostała stopa oprocentowania rezerw bankowych, która od stycznia wynosi -0,1%. Rewolucja objęła „drugi filar” polityki Banku Japonii, zwany „ilościowym i jakościowym” poluzowaniem monetarnym (QQE). BoJ zrezygnował z ilościowego celu QE w postaci limitu skupu aktywów w kwocie 80 bilionów jenów rocznie.
Zamiast tego Bank Japonii wprowadził politykę „kontroli krzywej terminowej”, co w praktyce oznacza manipulowaniem rentownościami obligacji skarbowych w taki sposób, aby dochodowość papierów 10-letnich utrzymała się w pobliżu obecnych poziomów (czyli blisko zera). W praktyce oznacza to jeszcze większe QE, polegające na kupowaniu aktywów finansowych za nowo wykreowane pieniądze.
Haruhiko Kuroda, szef Banku Japonii. (fot. Thomas Peter / FORUM)
Drugą nowością w antydeflacyjnym arsenale Banku Japonii jest oficjalne zobowiązanie do zwiększania bazy monetarnej tak długo, aż roczna dynamika indeksu CPI (tzw. inflacji konsumenckiej) nie przekroczy docelowych 2%. W praktyce najprawdopodobniej oznacza to zwiększenie QE, ponieważ inflacja CPI w Japonii w lipcu wyniosła -0,4% i przez ostatnie dwa lata sukcesywnie oddalała się od 2-procentowego celu inflacyjnego.
Bez zmian utrzymana została skala interwencji na rynkach kapitałowych. Bank Japonii nadal będzie kupował jednostki funduszy ETF za 6 bilionów jenów rocznie oraz udziały w funduszach nieruchomości (J-REITs) za ok. 90 miliardów jenów. Skup obligacji korporacyjnych nadal będzie opiewał na 3,2 biliona jenów.
Dzisiejsze decyzje uzyskały poparcie zdecydowanej większości Rady Monetarnej Banku Japonii. Przeciwko głosowało dwóch (w przypadku wytycznych dla kontroli krzywej terminowej i zakupu aktywów) lub tylko jeden członek Rady.
[...]
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 2131
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 05:37, 22 Wrz '16
Temat postu:
Japonia pod tym względem jest w pułapce ideologicznej. Nęka ją powracająca recesja i deflacja, a cały ich wysiłek w drukowaniu pieniędzy niweczy uznawanie jena za bezpieczną walutę, co powoduje wysoki jej kurs.
Rozwiązaniem byłoby rozdanie drukowanych jenów nie bankom, ale najbiedniejszym. Wtedy to te jeny nie pójdą w żadne papierki wartościowe czy też zapisy elektroniczne, ale do realnej gospodarki. Najpierw pójdą na żarcie, potem na AGD, a na końcu i tak trafią w do banków, ale zyska na tym cała gospodarka, a nie tylko banki. Ale ideologie kapitalistyczne nie zezwalają na rozdawanie nowo-drukowanych pieniędzy biednym...
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:05, 21 Wrz '17
Temat postu:
Cytat:
Rezerwa Federalna rozpoczyna "odkręcanie" QE 2017-09-20
Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) zadecydował o rozpoczęciu programu redukcji sumy bilansowej, czyli wygaszania efektów „ilościowego poluzowania” (QE) monetarnego.
Początkowo Rezerwa Federalna powstrzyma się przed reinwestowaniem 10 mld USD miesięcznie z zapadających obligacji. Przedstawione jeszcze w czerwcu „Zasady i Plany Normalizacji Polityki” zaczną obowiązywać od października.
(Rezerwa Federalna)
To początek redukcji gigantycznego bilansu banku centralnego Stanów Zjednoczonych. W latach 2008-13 Fed za wykreowane z powietrza pieniądze skupił obligacje za 3,5 biliona dolarów, rozdymając swój bilans do 4,5 bln USD.
„Nasz bilans nie ma być narzędziem polityki monetarnej w normalnych czasach (…) ale w razie istotnego pogorszenia sytuacji gospodarczej Rezerwa Federalna będzie gotowa do modyfikacji tego programu” – zaznaczyła na konferencji prasowej prezes Fed Janet Yellen.
Stopa funduszy federalnych zgodnie z oczekiwaniami analityków została utrzymana bez zmian w przedziale 1,00-1,25%. Decyzja zapadła jednogłośnie i była zgodna zarówno z prognozami ekonomistów, jak i oczekiwaniami uczestników rynku.
(Rezerwa Federalna)
Z analizy tzw. fedokropek wynika, że zdecydowana większość członków FOMC podtrzymuje zamiar podwyższenia stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych do końca roku. Rynek typuje, że decyzja ta zapadnie dopiero na grudniowym posiedzeniu.
Rozkład oczekiwań członków FOMC względem pożądanego poziomu stopy funduszy federalnych na koniec roku. Stan z września 2017 r. (Rezerwa Federalna)
Większość decydentów podtrzymała także założenie trzech kolejnych podwyżek stopy funduszy federalnych w 2018 roku. Oznaczałoby to podniesienie ceny pieniądza w Rezerwie Federalnej do 2,00-2,25%. Z drugiej jednak strony pożądany poziom stopy procentowej w „długim terminie: (tj. po roku 2020) został obniżony do zaledwie 2,75%.
W 2017 roku Rezerwa Federalna podwyższyła stopy procentowe dwukrotnie: w marcu i w czerwcu. Rynek kontraktów terminowych wycenia szanse na podwyżkę stopy funduszy federalnych w grudniu na ponad 70%.
Od grudnia 2008 roku do grudnia 2015 Fed utrzymywał stopy procentowe blisko zera. Ponadto w latach 2008-09 przeprowadził trzy fale tzw. ilościowego poluzowania (QE), zalewając system bankowy przeszło 3,5 bilionami dolarów świeżo wykreowanych pieniędzy.
Oceniając stan amerykańskiej gospodarki, FOMC w komunikacie wspomniał o dalszym wzmocnieniu rynku pracy i umiarkowanym wzroście aktywności gospodarczej. „W ostatnich miesiącach wzrost zatrudnienia był solidny, a stopa bezrobocia pozostawała niska. Wydatki gospodarstw domowych rosły w umiarkowanym tempie, a wzrost inwestycji przedsiębiorstw przyspieszył w ostatnich kwartałach” – czytamy w wrześniowym komunikacie FOMC. Podczas konferencji prasowej Janet Yellen umniejszała znaczenie obserwowanego w ostatnich miesiącach spowolnienia inflacji bazowej, zrzucając to na karb „czynników przejściowych, które zapewne przestaną oddziaływać w najbliższych latach”.
W reakcji na wiadomości z Rezerwy Federalnej ceny akcji na Wall Street nieznacznie się obniżyły. O 20:50 indeks S&P500 tracił niespełna 0,2%, a przed decyzją Fedu utrzymywał się na poziomach neutralnych. Znacznie silniejszą reakcję zaobserwowano na rynku walutowym, gdzie dolar wyraźnie umocnił się względem euro. Kurs EUR/USD spadł poniżej 1,19 wobec ok. 1,20 przed publikacją komunikatu FOMC. Umocnienie dolara pociągnęło w dół notowania złota. Żółty metal zniżkował o ponad 1%, chwilowo schodząc w pobliże 1.300 USD za uncję.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:50, 28 Paź '17
Temat postu:
Cytat:
EBC będzie nadal solidnie drukował 2017-10-27
Europejski Bank Centralny (EBC) będzie skupował obligacje jeszcze co najmniej przez kolejny rok, co zbliży jego sumę bilansową do 50 proc. PKB regionu. Silnie akomodacyjna polityka pieniężna ma szansę podtrzymać wysoki apetyt na ryzyko na rynkach. A po nas choćby potop.
EBC niejednogłośnie zdecydował, że od stycznia przyszłego roku kwota środków przeznaczanych na skup obligacji (QE) zostanie zmniejszona o połowę, do 30 mld EUR miesięcznie. Program potrwa co najmniej do września 2018 r. Może zostać wydłużony lub rozszerzony, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie zostanie zakończony nagle. Reinwestowanie środków z posiadanych papierów, innymi słowy utrzymywanie stabilnej sumy bilansowej - chodzi o ten element, którym od października manipuluje Fed - potrwa jeszcze długo po zakończeniu skupu. Podobnie, na stabilnym poziomie utrzymywane będą stopy procentowe. Te elementy polityki monetarnej są jednak niezależne od siebie i oczekiwania (guidance) dotyczące terminu trwania reinwestycji środków oraz utrzymywania stabilnych stóp procentowych nie są równoznaczne.
Na konferencji prasowej po posiedzeniu M. Draghi wskazywał, że zmniejszenie QE jest wyrazem zaufania, że inflacja powróci do celu. Nadal konieczne jest jednak, zdaniem EBC, utrzymywanie wysokiego stopnia akomodacyjności polityki monetarnej. Wzrost gospodarczy umacnia się i jest szeroki; widoczny w całym regionie. Pozostaje w dużym stopniu uzależniony od działań banku centralnego. Konsumpcja przyspiesza dzięki wzrostowi zatrudnienia. Panują sprzyjające warunki na światowych rynkach, co wspiera eksport. Bilans szans i zagrożeń dla wzrostu PKB jest zrównoważony. Czynnikiem ryzyka pozostaje kurs walutowy. Inflacja przejściowo zwolni na przełomie roku, ale w średnim terminie będzie przyspieszać.
Decyzję EBC można uznać za bliską tego, czego oczekiwał rynek lub nieznacznie bardziej gołębią. Euro osłabiło się po jej ogłoszeniu w relacji do większości walut G7, co M. Draghi może uznać za sukces. EUR/USD spadł do najniższego poziomu od 3 miesięcy. Zgodnie z założeniem złoty odczuwalnie stracił i pozostanie w trendzie spadkowym.
EBC w dużym stopniu kopiuje (ze znacznym opóźnieniem) działania amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Jest jednak w znacznie gorszym położeniu. Już teraz jego bilans wynosi 40 proc. PKB strefy euro (rośnie i w 2018 r. rósł będzie). W USA wynosi 23 proc. i spada. Stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych są już znacząco wyższe (i rosną). Fed ma przestrzeń do ich redukowania, w przypadku pogorszenia warunków ekonomicznych. EBC postępuje natomiast tak, jakby nie było przyszłości. Dziwić zatem nie powinna większa nośność pesymistycznych, długofalowych wizji gospodarczych dla Starego Kontynentu.
Krok podjęty przez EBC ma szansę przez jakiś czas podtrzymać dobre nastroje na rynkach; wysoki apetyt na ryzyko, wzrosty cen akcji, hossę na obligacjach i (za) niskie rynkowe stopy procentowe. Taka sytuacja może potrwać nawet tak długo, aż poważnie na płynności nie zaczną ciążyć podwyżki stóp procentowych i ograniczanie bilansu Fed. Amerykańska Rezerwa Federalna będzie dalej stopniowo zacieśniać politykę monetarną. Następną podwyżkę zaaplikuje już w grudniu. Po zmianie w styczniu na stanowisku prezesa (decyzja w tej sprawie w przyszłym tygodniu) proces zaostrzania warunków kredytowych zostanie z dużym prawdopodobieństwem zintensyfikowany.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2
Strona 2 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów