Według mnie dobrze, że widzimy innych i się zastanawiamy nad ich zachowaniem. Dopóki słowo nie wejdzie do akcji wydaje mi się, że można czuć się bezpiecznym - zachowanie, które obserwuję będę rozpatrywał w świetle własnego intelektu, najprawdopodobniej sam odnajdę czynnik, który według mojego odczucia sprawi, że jest ono opłacalne. Dla jednego smak obrobionego mięsa może być kluczowy, dla innego konsystencja będzie miała większe znaczenie, jeszcze inny weźmie pod uwagę wszystkie czynniki, ale dopóki, ktoś nie będzie mi narzucał cechy pieczonego mięsa, która sprawia, że jest ono lepsze od surowego, mam szanse zobaczyć na własne oczy, zobaczyć wiele czynników. Gorzej jak zaufam uzasadnieniu, które jest fałszywe.
Głos wewnętrzny jest konieczny aby informacja, wiedza stała się dla nas czymś więcej, znaczy zrozumieniem i mądrością. Aby się to mogło stać musimy przepuścić informacje przez intelekt, najpierw kodując ją w tym w czym operuje nasz umysł, potem zrobić kilka hipotetycznych symulacji i zadecydować czy coś trzyma się kupy czy nie. Wydaje mi się, że największą porażkę odnosi człowiek którego głośność wewnętrznego głosu wynosi np. 1 a jakieś zewnętrzne źródła mają 100. Wtedy nie słyszymy siebie. Dlatego stan idealny to taki, kiedy wszystkie myśli są nasze własne - no bo wiedza przerobiona na zrozumienie już może być nazywana naszą. Różnica jest tylko wewnątrz albo aż, bo determinuje wielkość zaufania do siebie.
Co do bycia powalanym przez grupę, to nazwał bym to czymś w rodzaju samobójstwa - dopuszczenie do siebie narkotyku, który uzależnia. Wielu zanim zrozumie jakiego rodzaju smak wytworzyli nie potrafi już się zatrzymać i zaczyna tańczyć tak jak życzy sobie tego grupa. Według mnie jedyna szansa to przy pierwszych oznakach aprobaty uciekać gdzie pieprz rośnie, najlepiej oczywiście być nie widzialnym, z tym, że czasami to nie możliwe. Trochę jak u władcy pierścienia, każdy z nas musi wykreować, znaleźć ten pierścień, ale nie może go użyć bo wtedy się zniszczy, ale tak samo nie posiadanie go czyni nas podatnym na tych, którzy nie zdołali się oprzeć pokusie jego użycia. Wyczuć granicę między przekazem informacji dla prokreacji a dla przyjemności?
A gdyby tak spróbować znaleźć najgorszy wirus jaki chcą nam wgrać od samego dzieciństwa, to co by tym czymś było?
|