Dołączył: 31 Maj 2014 Posty: 28
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:49, 03 Lip '14
Temat postu:
Dzięki taśmom Krul Korwin dojdzie do władzy i wypełnią się ostatnie punkty z planu "Protokoły Mędrców Syjonu". heh
Mam nadzieję, że taśmy ujawniono z pobudek czysto altruistycznych, aby ludzie zobaczyli, o co chodzi tu i teraz.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:04, 03 Lip '14
Temat postu:
Pan Eugenius - nie może być większej żulerni i przygłupów od POPIS-u. To jest już dno dna i już nic nie zapuka od spodu.
Właściwe stan państwa polskiego nie jest znany, ale przypuszczam, że jest tak gówniany, iż po zakręceniu kurka mamony przez niemiaszków idziemy w wariant grecki, bo PO zostanie zamienione na PIS z kanapkami, więc pikowanie w dół będzie szło dalej.
A Korwin nigdy w Polsce nie wygra wyborów w taki sposób by móc rządzić samodzielnie. Po prostu nie ma takiej ilości alkoholu w Polsce, co by schlać wszystkich wyborców w dniu wyborów, co by opuściła ich pomroczność jasna i odżył w nich słowiański a nie judeochrześcijański duch.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:32, 03 Lip '14
Temat postu:
Pan Eugenius napisał:
Dzięki taśmom Krul Korwin dojdzie do władzy i wypełnią się ostatnie punkty z planu "Protokoły Mędrców Syjonu". heh
Mam nadzieję, że taśmy ujawniono z pobudek czysto altruistycznych, aby ludzie zobaczyli, o co chodzi tu i teraz.
Jasne, tak samo jak i nagrano je pewnie z pobudek czysto altruistycznych
Ktokolwiek to robi wie po co to robi i robi to zajebiście - tu akurat ma mój pełen szacun.
Z tym że nie są to moim zdaniem żadne pobudki altruistyczne
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:08, 03 Lip '14
Temat postu:
Panowie, gdybyśmy nie mieli do czynienia z pojebami, którzy służbowe rozmowy prowadzą w pierwszej, lepszej, podrzędnej restauracji, tudzież podczas rozmów prywatnych, co niby ma miejsce według nich, rozmawiają o wszystkim tylko nie kurwa o tym, co dotyczy ich spraw prywatnych to nawet, gdyby się najlepsi spece z Mosadu, FSB i NSA razem zebrali to chuja by sobie podsłuchali a ich wielomiesięczne podsłuchy mogliby sobie w dupę wsadzić. No, ale my żyjemy w teoretycznym państwie i mamy tylko teoretycznych ministrów, polityków, urzędników, czyli w 99% debili, jakich mało.
"– Pierwszą osobą, która naciskała na "Wprost", aby nie publikował rozmów był Jan Kulczyk – stwierdził na antenie Telewizji Republika Cezary Gmyz. Dziennikarz śledczy tygodnika "Do Rzeczy" dodał, że Kulczyk i ludzie go reprezentujący nie chcą udzielać informacji dziennikarzom. 16 czerwca "Wprost" publikując pierwsze nagrania, poinformował, że prawdopodobnie zarejestrowano również dwa spotkania Kulczyka: z szefem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim i pierwszym sekretarzem PO Pawłem Grasiem."
"Pod zarzutem korupcji przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej CBA zatrzymała Jana W. - byłego prezesa Kulczyk Holding oraz byłego szefa rady nadzorczej PKN Orlen. Zatrzymany został także Wojciech J., który był wiceprezesem Kulczyk Holding.
Informację o zatrzymaniu Jana W., podaną w środę przez portal gazeta.pl potwierdził Tomasz Tadla z prowadzącej śledztwo w tej sprawie Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Sprawa dotyczy zachowań korupcyjnych przy prywatyzacji
- powiedział prokurator. Chodzi o to samo śledztwo, w którym wcześniej zarzuty przedstawiono m.in. gen. Gromosławowi Czempińskiemu.
Jak PAP dowiedziała się w prokuraturze, razem z Janem W. na polecenie prokuratury zatrzymano także drugą osobę - Wojciecha J., który był wiceprezesem w Kulczyk Holding. Zatrzymania miały miejsce na początku czerwca. Po przedstawieniu podejrzanym zarzutów zwolniono ich do domów, zobowiązując do wpłaty wysokich poręczeń majątkowych.
Prokuratura odmawia podania jakichkolwiek szczegółów związanych z ostatnimi zatrzymaniami. Z nieoficjalnych informacji ze śledztwa wynika, że obaj b. szefowie Kulczyk Holding usłyszeli takie same zarzuty. Według portalu gazeta.pl, chodzi o niegospodarność oraz przyjęcie około miliona złotych łapówki przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. W latach 2000-2001 47 proc. udziałów spółki kupiło konsorcjum złożone z France Telecom oraz Kulczyk Holding. W 2005 r. francuska firma odkupiła od Kulczyk Holding udziały w Telekomunikacji Polskiej.
W Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach od 2006 toczy się śledztwo, w którym badane są nieprawidłowości przy prywatyzacji przedsiębiorstw. Pod koniec listopada 2011 r. zatrzymano pięciu pierwszych podejrzanych, wśród nich b. szefa UOP gen. Czempińskiego. Prokuratura postawiła im zarzuty dotyczące korupcji i prania pieniędzy pochodzących z korupcji w związku z prywatyzacją PLL LOT i Stoenu.
W przypadku PLL LOT chodzi o korzyści w wysokości 1 mln dolarów, w przypadku Stoenu - 1,4 mln euro. Czempiński usłyszał zarzut przyjęcia - wspólnie i w porozumieniu z innymi podejrzanymi - 1,4 mln euro w związku z prywatyzacją spółki Stoen. Inny zarzut wobec niego dotyczy prania brudnych pieniędzy - również wspólnie i w porozumieniu; w tym wypadku chodzi o kwotę ok. 600 tys. euro.
Nieco później, w grudniu, zarzuty przyjęcia z innymi osobami kwoty ok. 1 mln dolarów, prania pieniędzy - ok. 800 tys. dolarów, a także niegospodarności na kwotę ok. 470 tys. dolarów postawiono b. wiceministrowi infrastruktury Wojciechowi J. W tym przypadku chodzi o kwestie związane z przebiegiem prywatyzacji LOT-u.
Zdaniem prokuratury, ujawniony w śledztwie mechanizm „był powtarzalny w wielu innych sytuacjach”. Według śledczych, gdy planowano prywatyzacje, minister gospodarki w ramach ustawy o komercjalizacji powoływał do współpracy spółki, które za państwowe pieniądze miały przygotowywać proces prywatyzacyjny.
W przypadku prywatyzacji LOT-u i Stoenu spółki te w toku procesu prywatyzacyjnego miały sugerować, że będzie dobry klimat dla określonej prywatyzacji lub zakończy się ona w sposób prawidłowy dla inwestora, jeśli pieniądze przepłyną na konta innych firm, z którymi zawierały umowy już na końcowym etapie negocjacji - uważa prokuratura, która dodaje, że wykonywane przez te firmy umowy były całkowicie fikcyjne i zawierano je tylko po to, by móc uzyskać pieniądze.
Inwestorzy przekazywali je już po zakończeniu prywatyzacji. W przypadku LOT-u i Stoenu zostały potem podzielone między osoby podejrzane w sprawie - podawała prokuratura, która zaznacza, że same prywatyzacje zostały przeprowadzone w sposób właściwy.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w procesach prywatyzacyjnych jest przedłużone do końca tego roku."
"Zanim przeczytacie kolejny odcinek „afery podsłuchowej”, proponuję krótki tekst o prywatyzacji polskiego przemysłu chemicznego z udziałem: Wiaczesława Kantora, Jana Kulczyka i Pawła Tamborskiego, który za chwilę zostanie prezesem Giełdy Papierów Wartościowych.
Na początku czerwca doszło do następującej sekwencji wydarzeń: Jan Kulczyk kupił Ciech, Wiaczesław Kantor zaczął kontrolować Grupę Azoty, a Paweł Tamborski, który negocjował z nimi w imieniu Skarbu Państwa, odszedł z ministerstwa. W dużym skrócie wyglądało to tak:
Gdy cała Polska obchodziła 4. czerwca „25-lecie Wolności” Jan Kulczyk przejął Ciech. Według nieoficjalnych i niepotwierdzonych informacji najbogatszy Polak finansuje ten zakup w banku PKO BP, biorąc na 3 miesiące kredyt na kwotę ponad 1 mld PLN. Na rynku pojawiły się wątpliwości czy KI Chemistry i Kulczyk Investment działały samodzielnie, czy może, pełnią rolę słupa dla rosyjskiego Acronu, który kilka dni później zwiększył swoje zaangażowanie w Grupie Azoty.
Doszło do tego w dniach 6 i 9 czerwca gdy spółka Norica Holding, będąca pośrednikiem rosyjskiego giganta chemicznego Acronu, nabyła kolejny pakiet akcji tarnowskiego potentata branży chemicznej. W sumie Rosjanie posiadają już 20,0026 proc. akcji Azotów, co daje im możliwość wprowadzenia do Rady Nadzorczej spółki własnego przedstawiciela i wgląd w ważne dla Azotów informacje czyli m.in. w plany inwestycyjne.
W międzyczasie, dzień po zamknięciu prywatyzacji Ciechu, okazało się, że z posady wiceministra rezygnuje Paweł Tamborski, który nadzorował departament prywatyzacji w Ministerstwie Skarbu Państwa (MSP) i osobiście pilotował sprzedaż Azotów oraz Ciechu. W piątek, późnym popołudniem MSP opublikowało następujący komunikat:
„Wiceminister skarbu Paweł Tamborski podał się do dymisji; premier Donald Tusk ją przyjął. Rezygnacja ma związek z planowanym zgłoszeniem Tamborskiego na stanowisko prezesa Giełdy Papierów Wartościowych”.
Czy te trzy zdarzenia miały ze sobą bezpośredni związek? By nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków warto prześledzić co się w ostatnich latach działo z prywatyzacją tzw. polskie chemii czyli największymi przedsiębiorstwami w polskiej branży chemicznej.
Najlepiej zacząć od początku, czyli od maja 2012 roku gdy rosyjski koncern Acron ogłosił wezwanie na zakup akcji tarnowskich Azotów. Mimo przedłużania wezwania i podnoszenia ceny Rosjanom nie udało się przejąć kontroli nad polską firmą. Mikołaj Budzanowski, który był wtedy ministrem Skarbu Państwa uznał to za próbę wrogiego przejęcia i by do niego nie dopuścić ogłosił fuzję tarnowskich Azotów z zakładami w Puławach. Konsolidacja grupy miała odstraszyć Rosjan. Ale Rosjanie się nie poddali i rozpoczęli grę o kontrolę nad polskimi Azotami.
W listopadzie 2012 roku by uniknąć ryzyk i kolejnych spekulacji Mikołaj Budzanowski konsekwentnie realizował scenariusz konsolidacji grupy. W tym czasie Rosjanie mieli już duży pakiet akcji Grupy Azoty ale bez żadnego wpływu na firmę. Nie poddawali się jednak. Wybuchła wojna nerwów i wielomiesięczna gra o każdy pakiet akcji.
W kwietniu 2013 roku Budzanowski stracił posadę ministra (Donald Tusk powodów podawał co najmniej kilka ale nieoficjalnie wiadomo, że jedną z głównych przyczyn odwołania była porażka związana z brakiem skuteczności w wydobyciu gazu łupkowego). Budzanowskiego zastąpił kojarzony ze służbami Włodzimierz Karpiński, blisko związany z Bartłomiejem Sienkiewiczem i Pawłem Grasiem. Karpiński, jako były członek zarządu Grupy Azoty Zakładów Azotowych "Puławy", miał fachowym okiem przypatrywać się i bacznie nadzorować prywatyzację polskiej chemii.
W dniu 1 czerwca 2013 roku Wiaczesław Kantor, szef rosyjskiego Acronu stracił cierpliwość do polskich partnerów. W programie „Studio-Wschód” w TVP Info ujawnił kto zaprosił go do gry o polskie Azoty.
Okazało się, że Kantora wspierali w Polsce prezydent Aleksander Kwaśniewski i były premier Jan Krzysztof Bielecki. Zaś urzędujący wiceminister skarbu Paweł Tamborski, który działał wbrew oficjalnemu stanowisku szefa resortu skarbu wręcz namawiał Kantora do wejścia w Azoty. Tamborski usiłował dementować te informacje zanim szef Acronu udzielił wywiadu w TVP Info.
Nigdy nie składałem takich propozycji. To od Acronu wyszła inicjatywa kupna akcji
przekonywał Tamborski na łamach „Parkietu”.
Wypowiedź Kantora dla polskiej telewizji nie pozostawiała jednak złudzeń.
Z całą odpowiedzialnością potwierdzam, że przed złożeniem ekonomicznej propozycji, przeprowadziliśmy konsultacje. Konsultowaliśmy się z ministerstwem skarbu, z wiceministrem Pawłem Tamborskim, który osobiście zaproponował mechanizm publicznego wezwania na sprzedaż akcji Tarnowa. Osobiście określił próg cenowy
złościł się szef Acronu na antenie TVP Info.
Po incydencie w telewizji polskiej i nagłośnieniu zaangażowania Tamborskiego, informacje na temat rosyjskiego udziału w prywatyzacji polskiej chemii zaczęły powoli znikać z mediów. W tym czasie Acron sukcesywnie zwiększał zaangażowanie w Azotach. W efekcie, pod koniec 2013 roku stał się drugim co do wielkości akcjonariuszem jednego z największych w Europie koncernów chemicznych.
Tymczasem w grudniu 2013 roku rozpoczynają się nieformalne rozmowy na temat innej spółki chemicznej – Ciechu. Przejęciem kontroli nad nią interesuje się Jan Kulczyk. W dniu 5 marca 2014 roku KI Chemistry spółka z grupy Kulczyk Investment ogłasza wezwanie na 66 proc. akcji Ciechu, by to zrealizować musi odpowiedzieć Skarb Państwa posiadający powyżej 38 proc. akcji. Dochodzi do serii spotkań Jana Kulczyka z Pawłem Tamborskim w warszawskich restauracjach. Szef Tamborskiego - Włodzimierz Karpiński pytany (na kilka tygodni przed wybuchem tzw. „afery podsłuchowej”) o charakter tych mityngów, odpowiada mi bardzo wyraźnie:
„Spotkania przedstawicieli resortu w sprawach spółek przeznaczonych do prywatyzacji mają charakter formalny”.
Dziś, patrząc przez pryzmat „afery podsłuchowej”, można się tylko domyślać, że minister Karpiński nie byłby już tak pewny swego, bo Kulczyk z Tamborskim spotykali się w lokalach zainfekowanych podsłuchami.
Ale idźmy dalej: nieoczekiwanie na przełomie marca i kwietnia 2014 roku rozpoczyna się szeroko zakrojona akcja lobbingowa na rzecz Pawła Tamborskiego, lansująca go na prezesa Giełdy Papierów Wartościowych, której zarząd kończy kadencję w czerwcu 2014 roku (nieoficjalnie miał być w tę kampanię zaangażowany Piotr Wawrzynowicz, bliski współpracownik Jana Kulczyka). Tamborski – były makler – przedstawiany jest w mediach („Puls Biznesu”, „Polityka Insight”, „Reuters”, „TVN24”) jako idealny kandydat do pełnienia funkcji szefa warszawskiej giełdy. Aby to zrealizować musi mieć jednak zgodę Premiera i specjalnej komisji rządowej. Tamborski tkwi bowiem w permanentnym konflikcie interesów: będąc wiceministrem nadzoruje GPW i jednocześnie faktycznie decyduje kto może być jej szefem.
W maju dochodzi do nagłego przyśpieszenia na wszystkich frontach związanych pośrednio lub bezpośrednio z prywatyzacją polskiej chemii. Akcjonariusze mniejszościowi Azotów sprzedają pakiety akcji. Podejrzenie pada na Acron, iż przez działające na jego zlecenie i jego spółki Norica Holding (kontrolującej już ponad 15 proc. Azotów) skupuje kolejne pakiety akcji aby przekroczyć próg 20 proc. i wprowadzić swojego przedstawiciela do Rady Nadzorczej, a i być może w przyszłości być największym akcjonariuszem Grupy Azoty. W tym samym czasie negocjacje Jana Kulczyka ze Skarbem Państwa nabierają rumieńców. Przejęcie Ciechu przez KI Chemistry jest przesądzone.
Równocześnie rozgrywa się szeroko zakrojona i kosztowna akcja wymierzona w aktualnego prezesa GPW Adama Maciejewskiego. Media zaczynają publikować artykuły z anonimowymi wypowiedziami, chwalącymi potencjalną zmianę na stanowisku szefa GPW. Do redakcji prasowych i innych instytucji trafiają przecieki z wewnętrznej korespondencji szefa giełdy i anonimy ze spreparowanymi informacjami, mającymi oczernić Maciejewskiego i tym samym uzasadnić konieczność zmiany w firmie. Anonimy i przecieki okraszają zdjęcia prezesa GPW robione w miejscach publicznych. Okazuje się, że Maciejewski był od dawna inwigilowany. Sprawą zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W dniu 26 czerwca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy wybierze Pawła Tamborskiego na szefa Giełdy Papierów Wartościowych. Nie będzie żadnego konkursu. Nie zanosi się, że tygodnik „Wprost” dostanie nagrania rozmów Pawła Tamborskiego z Janem Kulczykiem. Tym bardziej, że już gdzieś zaginęło nagranie rozmowy najbogatszego Polaka z Krzysztofem Kwiatkowskim, szefem Najwyższej Izby Kontroli. Kto wie, być może rozmawiali o prywatyzacji polskiej chemii?
A co z tym Tamborskim na giełdzie i jego związkach z Acronem, Ciechem, Kantorem i Kulczykiem? Ano wygląda to tak, jakby wysoki urzędnik państwowy wykonał zadanie i ewakuował się na z góry upatrzoną pozycję. Tak się składa, że jest to całkiem atrakcyjna posada w spółce Skarbu Państwa z perspektywami na ciekawą prywatyzację. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości pojawi się jakiś atrakcyjny inwestor z Rosji, który chciałby przejąć kontrolę nad giełdą tak, jak nad polską chemią? Paweł Tamborski idealnie się nadaje do prowadzenia takich rozmów – rynek kapitałowy zna jak własną kieszeń, a i z rosyjskimi oligarchami miał już do czynienia."
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:24, 04 Lip '14
Temat postu:
Nie dość, że cyc, kondon jeden blady z żulii bydgoskiej wpierdala w najlepsze według własnej wersji na prywatnym spotkaniu {choć chuj już wiadomo, bo cyc zapłacił za wino, ale żarcie było już służbowe i nie zapłacił - innymi słowy był to nowy rodzaj spotkania tzw. spotkanie służbowo-prywatne, a kiedy, które to już zależy kto "pyta" - pyta wężykiem, bo to część ciała, która bardzo zajmuje naszych polityków i urzędników i to zgodnie z gender tych płci męskiej } za publiczne pieniądze to jeszcze wysyła swoich koleżków, nielotów intelektualnych do pierdolenia bzdur, które mają na celu zrobienie z ludzi wała.
Prawdopodobnie ostateczna interpretacja:
Innymi słowy wspaniałomyślny gest Radka, który nie chciał marnować pieniędzy publicznych na zbyt drogie wino.
Co za gest. Normalnie powinien mu zapewnić dożywotnio stanowisko ministra MSZ. Zawsze dba o grosz publiczny
A gest to był dla Radka naprawdę ciężki do wykonania, bo przecież wiemy, jak chłop kocha wino, zwłaszcza te z publicznych pieniędzy, które smakuje mu jakoś bardziej, co tym bardziej winniśmy docenić:
„Podczas wieczornych, mniej formalnych obrad rządu za Marcinkiewicza podawano
wino, a nawet koniak. I to się skończyło po zmianie premiera. Nie wiem, czy nie
przesadzamy z tym tanim państwem” – mówił w wywiadzie-rzece z Łukaszem Warzechą
minister Sikorski. "
"Zaczął kolega Radosława Sikorskiego, Michał Kamiński. W rozmowie z Moniką Olejnik tłumacząc treść spotkania swojego kumpla z Jackiem Rostowskim, przekonywał, że tak naprawdę to Sikorski nie mówił o "robieniu laski" Amerykanom, tylko... o "robieniu łaski". - Tej wersji będziemy się trzymać - napisał na Twitterze szef MSZ i szybko stał się, kolejny raz pośmiewiskiem Internautów.
Rozbawienia tłumaczeniem Michała Kamińskiego (w ostatnich wyborach startował do Parlamentu Europejskiego z list PO i się nie dostał) nie kryła nawet Olejnik. Rozmowa z Kamińskim wyglądała tak:
MK: W tych rozmowach, które słyszałem nie ma nic kompromitującego dla państwa polskiego
MO: Nie ma nic kompromitującego kiedy minister Sikorski mówi, że niepotrzebnie - tu cytuję, może dzieci odejdą na chwilę od telewizorów - niepotrzebnie robiliśmy laskę Amerykanom?
MK: Ja rozmawiałem na ten temat, pani redaktor, z ministrem Sikorskim (...) i wiem to z jego wyjaśnień. Chodziło o zrobienie "łaski"...
- Aaaa, nie laski, tylko łaski? - zaśmiała się Olejnik, a pupil Platformy dalej tłumaczył: Chodziło o zrobienie łaski Stanom Zjednoczonym i miał na myśli głównie Leszka Millera, który jak wiadomo wysłał jako pierwszy żołnierzy do Afganistanu, wysłał żołnierzy do Iraku - tłumaczył słowa Sikorskiego Kamiński, co ubawiło prowadzącą program. - Bardzo często litery wiele zmieniają - dodał, jąkając się Kamiński.
Nawet Olejnik go wyśmiała i spytała: Długo panowie nad tym myśleli, że zamiast "laski" "łaska"? Na reakcję, zapewne oglądającego program z udziałem kolegi, Radosława Sikorski nie trzeba było czekać. Polityk, wciąż tytułujący się jako "szef dyplomacji" zacytował słowa Kamińskiego i lasce i łasce i dodał od siebie."
I teraz fragment rozmowy:
"Sikorski: - Wiesz, że polsko amerykański sojusz jest nic nie warty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza w Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Rostowski: - Dlaczego?
Sikorski: - Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę {łaskę} Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy.
Sikorski: - Problem w Polsce jest, że mamy bardzo płytka dumę i samoocenę.
Rostowski: - Taki sentymentalizm.
Sikorski: - Taka murzyńskość.
Rostowski: - Jak, jak?
Sikorski: - Murzyńskość."
Innymi słowy mamy mentalność murzyńską i z tego powodu, iż mamy taką mentalność to robimy Amerykanom ŁASKĘ będąc z nimi dalej w sojuszu
Biorąc pod uwagę ich wybitne wybory miejsc na spotkania służbowe to myślę, że oni naprawdę już myślą, że ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem.
Po interpretacjach Radka w sprawie murzyńskości oraz laski od razu przypomina mi się skecz młodego Stuhra z polską wersją tłumaczenia jankeskiego filmu akcji. Uważam, że chłopak jest już w temacie takich interpretacji obcykany, więc warto go zatrudnić, co by przedstawił właściwe rozumienie tekstu rozmów i co by nieloty intelektualne nie musiał się już dalej wysilać.
Mam nadzieję, że ten kondon blady usłyszy kiedyś przy ogłaszaniu wyroku banicji zamiast dożywocia: "Znaj łaskę Pana, nędzny skurwysynu"
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:16, 05 Lip '14
Temat postu:
I wszystko zaczyna być jasne. Na pewno jednym z głównych powodów dlaczego taśmy wypłynęły do mediów był węgiel. Jeśli nie był to główny powód, to ktoś stwierdził, że przy okazji ubije interes i przejmie lwią część rynku energetycznego... Zarówno węgiel jak i nawozy służące do produkcji żywności są surowcami strategicznymi, mającymi duży wpływ na bezpieczeństwo państwa. Nie przypadkiem Rosjanie szczególnie nimi się tak interesują.
Poniżej fragmenty artykułu z Pulsu Biznesu, a poniżej napiszę czemu uważam, że to słuszny trop.
Cytat:
Dlaczego nagrania wypłynęły teraz?
Problem importu węgla nabrzmiewa – rosyjski węgiel, który jest średnio o 30 proc. tańszy niż oferowany przez polskie kopalnie w szybkim tempie zdobywa serca polskich odbiorców. Według szacunków Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla minionej zimy udział rosyjskiego węgla w całkowitym zużyciu węgla w sektorze socjalno-bytowym wzrósł z 30 do około 40 proc.
Jednym z beneficjentów takiej sytuacji na rynku są SkładyWęgla.pl. Za ogromnym sukcesem spółki stoi m.in. import taniego węgla zza Wschodniej granicy, jak się później zasugerują śledczy w znacznej części nielegalny.
Na drugim biegunie są polskie kopalnie, które wpadają w finansowe tarapaty – Kompania Węglowa czy Jastrzębska Spółka Węglowa notują wielomilionowe straty. Ta pierwsza, największy gracz w kraju balansuje nawet na granicy bankructwa. Na początku maja do gry wkracza rząd. 6 maja podczas wizyty na Śląsku premier Donald Tusk zapowiada „ochronę dla polskiego węgla”. Na czym ma polegać?
- Będziemy starali się eliminować nieuczciwy import (...), przestrzegać norm jakościowych, aby węgiel polski nie był ofiarą nieuczciwych czy dwuznacznych operacji na węglu importowanym – mówił Donald Tusk.
Szef rządu zauważył, że wart zbadania jest łańcuch dystrybucji, bo „na zwałach leży węgiel tani, u odbiorcy w detalu jest on drogi, a po drodze cena rośnie "geometrycznie".
Według naszych ustaleń spotkał się z Bartłomiejem Sienkiewiczem, ministrem spraw wewnętrznych i nakazał mu, by służby zajęły się analizą czy w tym łańcuchu nie dochodzi do działalności przestępczej. Miesiąc później ma już plan – rzuca koncepcją stworzenia państwowej sieci składów węgla, czyli państwowej sieci dystrybucji. Miałyby ją stworzyć państwowe spółki dystrybucyjne.
Zadanie wykonują również służby. 4 czerwca Centralne Biuro Śledcze zatrzymało 10 osób związanych ze spółką SkładyWęgla.pl, wśród nich dyrektora generalnego SkładówWęgla.pl Marcina W. Menadżerowie MM Group (ma 40 proc. SkładówWęgla.pl) są podejrzewani m. in. o oszustwa, wyłudzanie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy na kwotę 85 mln zł. Bydgoska policja informowała, że węgiel sprowadzany z Rosji i Kazachstanu oferowany był jako polski, oszukiwano na jego jakości i ilości, tworzono fikcyjną dokumentację związaną z dystrybucją, części transakcji w ogóle nie ewidencjonowano. Podejrzanym postawiono zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnienie przestępstw i przestępstw skarbowych, oszustwa przy sprzedaży węgla i prania pieniędzy. Śledczy szacują, że podejrzani mogli wyłudzić zwrot nienależnego podatku VAT na kwotę co najmniej 35 mln zł, dopuścić się oszustw na kwotę ok. 30 mln zł i wyprać ponad 22 mln zł pochodzące z przestępstw.
To podkopuje biznes prywatnej spółce, mającej związek z rosyjskimi interesami. Postanawiają sięgnąć po armatę i wypuszczają do mediów wcześniej pozyskane nagrania rozmowy ministra Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki. Cel? Zdyskredytowanie szefa resortu spraw wewnętrznych i wywołania szoku na polskiej scenie politycznej. Jednym z prawdopodobnych scenariuszy było to że w reakcji na ujawnioną treść premier miał odwołać Sienkiewicza, posady mieli też stracić szefowie służb za to, że dopuścili do nagrania najważniejszych osób w państwie. To na pewien czas zdestabilizowałoby pracę służb i skierowało ich całą uwagę na wytropienie sprawców podsłuchów i całkowicie odwróciło uwagę od węglowej mafii.
Cytat:
W momencie, gdy polskie służby zaczynają skutecznie walczyć z nielegalnym importem węgla, a państwo chce budować konkurencyjną sieć składów, biznes związany z rosyjskim kapitałem przystępuje do kontrataku i wypuszcza taśmy do mediów.
A teraz "dowód" na to, że Rosjanie wiedzieli o tym już co najmniej od początku roku, a nawet wcześniej, bo musieli się przygotować do.....:
Otóż od początku tego roku na naszej wschodniej i północnej (lądowej) granicy trwał wzmożony przywóz i składowanie węgla pochodzącego z Rosji i będącego własnością rosyjskich firm (co można łatwo sprawdzić jak ktoś bada temat) - ogromne hałdy węgla, znacznie większe niż normalnie, zostały zgromadzone, i to na wiosnę, a nie jakby zdrowy rozsądek nakazywał jesienią, przed zimą, kiedy to jest zwiększone zapotrzebowanie!
A kto posiada [co najmniej] jeden z takich wielkich przygranicznych składów, gdzie koleją zwozi się i składuje tysiące ton węgla, gazu i nawozów? Nasz "bohater" Jan Kulczyk w Braniewie - Chemikals Braniewo ("Logistic Terminal Braniewo to największy i najnowocześniejszy terminal przeładunkowy na granicy polsko-rosyjskiej."). Wiemy już czemu pierwszą osobą, która naciskała na "Wprost", aby nie publikował rozmów był Jan Kulczyk?
Chyba że to przypadek? Ciekawe co na to Ci nieliczni co prawda na tym forum zwolennicy naszych "przyjaciół" ze wschodu oraz wyśmiewający się z tzw. "teorii spiskowych"?
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 06:23, 06 Lip '14
Temat postu:
R. Giertych:
"Natomiast jestem zwolennikiem tego, by działać wspólnotowo. Naród jest rodziną rodzin, jak zdefiniował to kardynał Stefan Wyszyński. Szczególnie w Europie. Jeśli nie będziemy kultywować więzi narodowych, jeżeli nie będziemy umieli się bronić i wspólnie realizować swoich interesów – to przegramy. Tylko wtedy, kiedy popiera się swoich, wszyscy na tym zyskują. Nasz program gospodarczy będzie polegał na popieraniu swoich, wszystkiego co polskie, tych, którzy płacą podatki w kraju i nie wyprowadzają stąd kapitału. Nie chodzi tu o kategorię etniczną, ale ekonomiczną."
Jeśli mówią, że będą wspierać rodzinę zawsze zapytaj czyją
""Dorwać Kulczyka" - to tytuł z okładki najnowszego numeru tygodnika "Wprost", który ukaże się w poniedziałek. Jak sugeruje okładka, bohaterem najnowszej odsłony taśmowej jest Roman Giertych.
Redakcja opublikowała nową okładkę na Twitterze. Czytamy na niej również, że "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa.
O tym że kolejnym bohaterem afery taśmowej jest były wicepremier w rządzie PiS a dziś mecenas Roman Giertych pisze sobotnia "Gazeta Wyborcza". Dziennik twierdzi, że "Wprost" dysponuje nagraniem rozmowy prawnika z dziennikarzem Piotrem Nisztorem, do której doszło prawie trzy lata temu.
- W tej historii pewne jest jedno: 18 sierpnia 2011 roku były wicepremier w rządzie PiS, dziś adwokat, Roman Giertych i dwaj prawicowi dziennikarze, Piotr Nisztor i Jan Piński, spotkali się przy wódce. Wypili trzy butelki 0,75 l. Tematem ich rozmowy była sprzedaż za 400 tys. zł. praw autorskich do książki, którą Nisztor napisał o Janie Kulczyku - czytamy w gazecie.
Z jej informacji wynika, że chodziło o to, by książka nigdy się nie ukazała. - Wedle Giertycha negocjacje się nie powiodły, ponieważ Nisztor chciał więcej pieniędzy. Ale musiał je w końcu od kogoś dostać, bo ostatecznie książka się nie ukazała - piszą dziennikarze. I daje: - Nisztor wszystko nagrał i właśnie przekazał do tygodnika "Wprost", z którym teraz współpracuje.
W czwartek wieczorem dziennikarz "Wprost" Michał Majewski poinformował, że redakcja jest w posiadaniu kolejnych nagrań. - Nowe taśmy "Wprost". Mocne i nie kelnerów. Po co piszę? Żebyśmy nie mieli ponownej wizyty służb w redakcji - napisał na portalu społecznościowym.
Także Piotr Nisztor poinformował, że tym razem nagrania nie pochodzą od kelnerów.
Zdaniem dziennikarza, kolejne taśmy - podobnie jak poprzednie - obnażą kulisy patologii w polityce. - To dla wielu będzie szokiem - powiedział. Nisztor zastrzegł na antenie Telewizji Republika, że nie może ujawniać wielu szczegółów. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że to nie są taśmy kelnerów, nie oni nagrywali - powiedział dziennikarz.
W odpowiedzi na informacje "GW" tygodnik zamieścił na swojej stronie internetowej fragment artykułu, który ma się ukazać w poniedziałkowym, papierowym wydaniu gazety. - Tłumaczenia mecenasa są kuriozalne, pokrętne. Stoją w całkowitej w sprzeczności z tym, co słychać na taśmach - piszą dziennikarze "Wprost". Według nich, "największym problemem Giertycha jest to, że jego wersję kompletnie burzy to, co słychać na nagraniach".
- Bo w rzeczywistości to były wicepremier naciska na kupienie książki, zależy mu na czasie, chce dopinać biznes z Nisztorem. A sam Nisztor, wbrew temu, co mówi Giertych, wcale nie żąda pieniędzy, unika deklaracji. inicjatywa w rozmowie jest po stronie mecenasa - czytamy w tygodniku.
W połowie czerwca "Wprost" opublikował nagrania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i szefa NBP Marka Belki oraz posła PO Sławomira Nowaka z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Później ujawniono kolejne rozmowy, między innymi byłego rzecznika rządu Pawła Grasia z szefem PKN Orlen Jackiem Krawcem oraz ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą prokuratura, ABW i CBŚ. Dotychczas zarzuty usłyszały cztery osoby: pracownicy dwóch restauracji, w których nielegalnie podsłuchiwano i nagrywano rozmowy gości oraz dwóch biznesmenów, którzy - rzekomo - mieli zlecać i opłacać ten proceder.
Z ustaleń śledczych wynika, że nagrywano kilkadziesiąt osób: polityków, biznesmenów oraz "byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych".
Występując kilka dni temu w TVN 24, Roman Giertych nie tylko stanął w obronie ministra spraw zagranicznych, ale też domagał się dymisji szefa ABW.
Giertych oskarżył też redakcję "Wprost" o łamanie prawa przy publikacji podsłuchanych rozmów. Zdaniem byłego wicepremiera właśnie fakt, że materiały pochodzą z nielegalnego podsłuchu, wyklucza możliwość chronienia ich źródła tajemnicą dziennikarską.
Zdaniem Giertycha, redaktorzy "Wprost" odpowiedzialni za publikację podsłuchów powinni stanąć przed prokuratorem w charakterze podejrzanych."
"Szef MSZ Radosław Sikorski kilkakrotnie spotykał się z Janem Kulczykiem w Pałacyku Sobańskich - dowiedział się "Newsweek". Nie wiadomo jednak, czy są nagrania z tych rozmów.
– Minister widywał się z Janem Kulczykiem raz na kilka miesięcy w sprawie dyplomacji ekonomicznej, którą prowadzi resort. Do spotkań dochodziło w gabinecie pana Kulczyka w siedzibie Polskiej Rady Biznesu - przyznaje w rozmowie z "Newsweekiem" rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Polska Rada Biznesu ma swoją siedzibę w Pałacyku Sobańskich. To tu mieści się restauracja Amber Room, w której nagrywano polityków. Czy podkładający podsłuchy miał dostęp do tej części Pałacyku, w której widywali się Sikorski z Kulczykiem? Nasi rozmówcy znający ten budynek nie mają pewności
Kto jeszcze może pojawić się na liście podsłuchanych osób? Niewykluczone, że sam prezydent. Jak twierdzi informator „Newsweeka” z otoczenia głowy państwa, Bronisław Komorowski był w restauracji Sowa i Przyjaciele „na prywatnej kolacji”. Próbowaliśmy potwierdzić tę informację oficjalnie, ale biuro prasowe odpisało nam, że „nie posiada informacji na temat spotkań prezydenta w tym lokalu”. Ta odpowiedź jednak niczego nie przesądza, bo służby głowy państwa przeanalizowały jedynie faktury znajdujące się w Kancelarii a Komorowski według naszego rozmówcy miał być u Sowy prywatnie.
Kolejnym politykiem, który mógł zostać nagrany, jest szef SLD Leszek Miller. Osoba zorientowana w śledztwie twierdzi, że nagranie z jego rozmowy pochodzi z Pałacyku Sobańskich. „Newsweek” spytał Millera o tę wizytę, ale nasza prośba o kontakt pozostała bez odpowiedzi. "
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:38, 07 Lip '14
Temat postu:
Roman "Długi" Giertych.
"W rozmowie z Nisztorem Giertych precyzyjnie przedstawia, jak chce zrobić biznes
na biografii Kulczyka. Mecenas twierdzi, że najbogatszy Polak jest tchórzem, który zrobi
wiele, by książka się nie ukazała. – Ja wiem, że Kulczyk za tym chodzi [by biografia nie
pojawiła się na rynku – red.] – przedstawia sprawę mecenas. Giertych w tamtym okresie
jest w szczególnej sytuacji, jako adwokat reprezentuje bowiem Edytę Sieczkowską,
która wytoczyła proces Janowi Kulczykowi. Kobieta twierdzi, że umożliwiła najbogatszemu
Polakowi zrobienie intratnego biznesu na Bliskim Wschodzie i została przez niego
oszukana w interesach. Dziś Sieczkowska uważa, że w trakcie trwania procesu Giertych
ją oszukał i przeszedł na stronę Kulczyka. Od wielu miesięcy próbuje tą sprawą zainteresować
dziennikarzy. W ostatni piątek przesłała do redakcji e-mail: „Giertych, będąc
moim pełnomocnikiem, postąpił nieetycznie. Przekazał stronie przeciwnej, czyli Kulczykowi,
naszą korespondencję, która stała się jedynym dowodem w sprawie i podstawą do umorzenia. Tak się chroni Kulczyka”."
"GIERTYCH: „Jakie są perspektywy [procesu
Sieczkowska vs. Kulczyk – red.]: ława
oskarżonych [dla Kulczyka – red.], proces,
gdzie ja mu wszystkich tych emirów będę
ścigał, żeby się stawili, tak? […] Całą firmę
mu przeczeszą, wszystkie komputery mu
pozabezpieczam. Wszystko. […] Oczywiście
ja to robię dla pieniędzy. […] I chętnie bym
dodał do pakietu groźbę książki, tak?”.
Nisztor kluczy, ucieka od jasnych deklaracji.
Tłumaczy, że ma już podpisaną umowę
z wydawnictwem na biografię miliardera.
Mecenas się nie zraża.
GIERTYCH: „Jak im powiesz, że nie
bierzesz odpowiedzialności za książkę, to
przecież nie wydadzą, tak? […] Znajdziemy
sposób, żeby wypowiedzieć tę umowę temu
wydawnictwu. Nie dotrzymali tego, śmego
i owego”.
Przy wsparciu Pińskiego próbuje przekonać
Nisztora, że wydanie książki przyniesie
mu jedynie kłopoty.
GIERTYCH: „Trochę się na tym znam.
Cała odpowiedzialność skupi się na tobie”.
PIŃSKI: „Będziesz jedyną osobą”.
GIERTYCH: „Bo przecież Kulczyk cię
będzie ścigał do końca świata. Wszystkimi
możliwymi metodami”.
Nisztor ucieka w dygresje, opowieści
o zebranym materiale. Mecenas tłumaczy,
że książka ma swoją siłę rażenia, zanim się
ukaże.
GIERTYCH: „Powstanie jest najlepsze
wtedy, kiedy jeszcze nie wybuchnie”.
NISZTOR: „No, to prawda”.
GIERTYCH: „Bo jak wybuchnie, to przychodzi
siepacz [w tym przypadku chodzi
o Kulczyka – red.]. Ponosi koszty, ryzyko, ale
wyrżnie i ma spokój, tak? A póki powstanie
nie wybuchnie, to jest problem, bo on musi
wstrzymać handel, boi się”.
Nisztor upiera się, żeby książka wyszła.
Mecenas jednak nalega.
GIERTYCH: „Wyjdzie książka, oni cię
pozwą za chwilę. I tyle, tak? Cała para […]
pójdzie w gwizdek. Ty nie wyrwiesz kasy,
ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy
mu [Kulczykowi – red.] tę książkę, to
książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty
musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz
następną książkę. No, o kimś innym”.
Były wicepremier opisuje, w jaki sposób
operacja ma być opłacona.
GIERTYCH: „Spółka kupuje anonimowo.
Oczywiście przez mojego człowieka, mojego
nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki,
wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy
tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie
megabestsellerów. I zabieramy się za następnego
gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla
mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie
ukrywam […]. W tej chwili modus operandi,
że se bierzemy następnego gościa, tak?”.
W końcu adwokat przechodzi do rzeczy
i proponuje konkretne pieniądze.
GIERTYCH: „Piotrek, moja ostateczna
propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.]
i dziesięć pro [chodzi o procent od tego, co
uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.]. Mogę
zainwestować, zaryzykuję, największe moje
ryzyko”.
Wcześniej Giertych mówi nawet
o 20 proc. dla Nisztora od tego, co sam
wytarguje u Kulczyka za zakopanie książki.
GIERTYCH: „Ja mogę umówić się z tobą
tak, że przeleje ci sumę od razu. Na moje
ryzyko i 20 proc. od tego, co wynegocjuję
z nimi. Jeżeli mi zapłacą, tak? Bo może być
tak, że nie zapłacą. Wiesz. Na pewno, że
szukają, ale czy mi zapłacą tyle, ile chcę? […]
To jak akcje kupujesz. Nie wiesz, czy pójdą
w górę, czy…”.
GIERTYCH: „Słuchaj, powiem ci poważnie:
gdyby nam się razem udało zdobyć
te pieniądze, to ja bym wszedł z następną
[nienapisaną książką – red.], naprawdę. Jeżeli
dziennikarsko, wiesz, masz hobby pisać źle
o ludziach, to robisz, tak? A jeżeli korzystasz
ze sławy, że robisz książki, które wydajesz
albo nie wydajesz”.
Nisztor znów ucieka od odpowiedzi. Zaczyna
odpowiadać o studiach Kulczyka. Jego
rozmówca znów jednak roztacza rysujące się
perspektywy:
GIERTYCH: „Bo możemy taki »way of
life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj,
sprzedawał to. Dawał ci support prawny”.
Mecenas zapewnia, że wszystko będzie
bezpieczne.
GIERTYCH: „Bierzemy sobie następnego
[miliardera – red.]. Bezpieczeństwo całej
operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”.
W tym kontekście pada nazwisko Zygmunta
Solorza.
GIERTYCH: „Czy nie możemy napisać
książki o Sołowowie [Michale – red.]? […]
O Czarneckim [Leszku – red.] można napisać
trzecią książkę. […] No to słuchaj. Ja
mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im
pytania? Czy już rzuciłeś? […] Zadasz mu
[Sołowowowi – red.] pytanie, czy w 1982 r.
przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie.
Dziewięć takich pytań”.
Były wicepremier mówi jasno, jak
miałaby działać firma zbierająca haki
na biznesmenów.
GIERTYCH: „Masz materiał na następną
książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja
daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak,
żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały,
ty piszesz, zadajesz pytania”.
Nisztor spółki nie chce. Jego rozmówca
tłumaczy jednak, że i tak książka nie wyjdzie,
bo Kulczyk zdusi sprawę dzięki swoim
finansowym możliwościom.
GIERTYCH: „Piotr, ale tego, Andrzej
Andrzejem, co robimy z książką?”.
NISZTOR: „Znaczy ten, ja ci powiem, ja
bym chciał to wydać”.
GIERTYCH: „No dobrze, ale dlaczego
tu i teraz?”.
Nisztor przekonuje, że ukazanie się biografii
Kulczyka będzie swoistym testem na
to, czy tego typu książki mają w Polsce sens.
PIŃSKI: „Ale pytanie po co?”.
NISZTOR: „Jak? Po to, żeby następne
książki były lepsze”.
W pewnym momencie Giertych mówi
o Kulczyku: „Ja tego gościa nie znoszę.
Generalnie z przyjemnością bym patrzył,
jak mu inni urywają, co mogą”.
Po blisko dwóch i pół godzinie przekonywania
mecenas konkluduje.
GIERTYCH: „Masz konkretną ofertę, tak?
To nie są, wiesz, machloje, tak dalej […]. Nie
ma w tym nic niemoralnego, bo to jest taka
sytuacja na rynku. Uważam, że w tym moim
działaniu nie ma nic niemoralnego”.
"GIERTYCH: „Lista stu, i to byłby bardzo
ciekawy proces. Bo lista stu homoseksualistów
polskiej polityki, tak? Na pierwszym
dałbym: Jarek, drugie Kulczyk, trzeci Ziobro,
po kolei. I teraz dojdzie do procesu”.
PIŃSKI: „No i jak udowodnić, że to
obraźliwe?”.
GIERTYCH: „No właśnie. I to jest, kurwa,
problem. Bo co powiedzą, że to obraża? Może
i nie, prawda? […] Więc zrobiłbyś listę stu
i dałbyś przypis tam na dole, że to są typy
anonimowych aktywistów. […] Ale co by ci
zrobili? Musiałbyś powiedzieć, że w następnym
numerze zrobiłbyś listę stu najbardziej
wpływowych hetero […] więc pierwszy
Donald Tusk, tak? Drugi Komorowski, trzeci
Sikorski, czwarty Marek Suski”.
Giertych parodiuje też ostatnią rozmowę
braci Kaczyńskich. Tę, którą prezydent
prowadził z prezesem PiS już z pokładu
tupolewa na 20 minut przed katastrofą
10 kwietnia 2010 r.
GIERTYCH: „I piszesz: Jarosław K.
albo tak jak ten Sakowicz, piszesz: K. do K.:
– Cześć L. Jak mamusia, zdrowa? – Mamusia
zdrowa. – W szpitalu? – No, jeszcze
w szpitalu. – Co u ciebie słychać, drogi L.?
– No u mnie […] prowokację zrobić. Na pewno
Tusk prosił Putina, żebyśmy […]. No więc
chce, żebyśmy byli zablokowani. – Ląduj
i tyle. No. No to pogadamy później. Wyślij
Błasika, nie rób tego sam”."
Pełny artykuł oraz wywiad z red. Pińskim {uczestnik rozmowy obok Nisztora i Długiego} WPROST 28/2014:
"Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, wkroczyli dziś do rzeszowskiego biura poselskiego Jana Burego z PSL - poinformował portal TVN24.pl. Nieoficjalnie mówi się, że przeszukanie ma związek ze śledztwem w sprawie powoływania się na wpływy w Ministerstwie Infrastruktury. W ubiegły piątek CBA przeszukało też gabinet wiceministra z tego resortu - Zbigniewa Rynasiewicza, a także zatrzymało dwóch biznesmenów z Podkarpacia.
- Prowadzimy pewne działania wspólnie z Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie. W trakcie czynności nie udzielamy szczegółowych informacji - komentował krótko sprawę Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA.
Według informacji TVN24.pl - funkcjonariusze prowadzą przeszukania także w innych obiektach, a akcja CBA dotyczy śledztwa ws. powoływania się na wpływy w Ministerstwie Infrastruktury.
Wiceminister podsłuchiwany i nagrywany?
W piątek w tej sprawie zatrzymano dwóch biznesmenów z Leżajska. Mieli oni powoływać się na wpływy u wiceministra Zbigniewa Rynasiewicza. Polityk ten był wcześniej starostą leżajskim. Również w piątek przeszukano jego gabinet, a jak dowiedziała się nieoficjalnie "Wyborcza", także jego dom w Grodzisku koło Leżajska. Wiceminister miał ponoć być także podsłuchiwany i nagrywany.
Jaki związek ze sprawą może mieć szef klubu PSL wywodzący się również z Podkarpacia? To na razie pozostaje zagadką. W momencie wejścia agentów CBA do jego biura Bury przebywał na spotkaniu klubu PSL z... nadzorującym służby mundurowe ministrem spraw wewnętrznych i administracji - Bartłomiejem Sienkiewiczem.
Bury: Nie wiem o co chodzi
- Nie ma to nic wspólnego z aferą taśmową - zapewniał w Sejmie dziennikarzy Bury, po spotkaniu z ministrem. Dlaczego jego biuro zostało przeszukane? - Nie jestem dysponentem tych informacji, nie wiem czego ta akcja mogła dotyczyć. Może działalności z przeszłości, a może bieżącej? - zastanawiał się szef klubu PSL.
Zapytany zaś czy zna zatrzymanych w piątek biznesmenów, przyznał: - Wiem, co to są za biznesmeni, jednego z nich znam. Jest dość znaną osobą, w ostatnich 2-3 latach nie miałem z nim kontaktu, ale wcześniej tak - przyznał."
Czyżby historia miała się powtórzyć {choć, jak zwykle w nieco zmienionej, co do szczegółów wersji}, jak to bywa, że ma w zwyczaju a Bury będzie robił za nowego Andrzeja Leppera.
Dołączył: 23 Sty 2009 Posty: 1082
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:25, 12 Lip '14
Temat postu:
Kurwa, za jedną kolację 1300 zł , wielu ludzi musi za takie pieniądzę utrzymać rodzinę i przeżyć od pierwszego do pierwszego, że o emerytach i rencistach nie wspomnę bo o 1300 zł mogą pomarzyć.
Byłoby to w pełni zrozomiałe gdyby byli biznesmenami, przedsiębiorcami, chuj tam, jedli by za swoje a tak ?
Dołączył: 08 Gru 2013 Posty: 548
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 05:24, 15 Lip '14
Temat postu:
h3xer napisał:
Kurwa, za jedną kolację 1300 zł , wielu ludzi musi za takie pieniądzę utrzymać rodzinę i przeżyć od pierwszego do pierwszego, że o emerytach i rencistach nie wspomnę bo o 1300 zł mogą pomarzyć.
Byłoby to w pełni zrozomiałe gdyby byli biznesmenami, przedsiębiorcami, chuj tam, jedli by za swoje a tak ?
Dzień Dobry Hexer,
wiesz, jednak to nie jest zrozumiale, przynajmniej dla mnie i bardzo zycze Ci by kiedys stalo sie TO niezrozumiale takze dla ciebie.
Tak, jak czasem staje sie jutro.
A wracjac do tematu podsluchanych taśm...
Wsluchiwanie sie w podsluchane pogawedki z czasem staje sie bardzo niebezpiecznym zajeciem dla podsluchujacego. Dopoki jego rola ogranicza sie do usluznego donosiciela - dla tych ktorzy go oplacja, niby wszystko jest w porzadku.
-
Ale w koncu jego wladcy zauwaza, ze codzienne raporty nie sa juz przesaczone jego cnotliwą gorliwością, poniekąd synonimem donosicielskiej niewinności, jak tylko zostanie to zauważone, wtedy zazwyczaj ślad po nim ginie. Ewentualnie jego ciało zostaje znalezione w rzece, by nikt nie miał wątpliwości mogących się pojawić w czasie identyfikacji, wraz z dokumentami. Badanie DNA rozwiewa wszelakie wątpliwości.
_________________ */ Wróżę z fusów. Na księżycu. I to na pewno nie jest ziemski księżyc.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:04, 18 Lip '14
Temat postu:
de99ial napisał:
Nie macie wrażenia, że ta wymiana poglądów jest taka trochę... bezcelowa? Bo czemu ona ma służyć? Na rzeczywistość nie wpływa. Jest teoretycznym rozważaniem na temat "jaki system może być lepszy niż obecny".
A gdzie ten realny wpływ?
Cel, czyli system docelowy jest ważny, inaczej nie wiadomo do czego się dąży.
To co obecnie można szybko wprowadzić to podatek kastralny (od wartosci nieruchomości).
Byłby pierwszym krokiem w kierunku wprowadzania społecznej własności nieruchomości (z czasem właścicieli części nieruchomości nie będzie stać na taki podatek).
"Sikorski: - Problem w Polsce jest taki, że mamy bardzo płytką dumę i samoocenę.
Rostowski: - Taki sentymentalizm.
Sikorski: - Taka murzyńskość.
Rostowski: - Jak, jak?
Sikorski: - Murzyńskość.
Sprawa ma żenujący epilog, który pozostał niezauważony przez media. Otóż chwilę po wypłynięciu taśmy z „murzyńskością”, dnia 22.06.2014r „ktoś” intensywnie majstrował w Wikipedii pod hasłem literackiego ruchu Négritude, gdzie jako polska nazwa tego ruchu została zmieniona na… murzyńskość. Jak widać na historii zmian w Wikipedii, albo na screenie TUTAJ- artykuł był 22 czerwca edytowany 4-krotnie, między godziną 20:32 a 20:53. Chwilę później Sikorski tłumaczył się, że z „murzyńskością” chodziło mu (a jakże!) o Ruch Literacki Négritude, powołując się na świeżo spreparowaną Wikipedię. Oczywiście największe polskojęzyczne portale od razu zaczęły Radka cytować i solidaryzować się z nim:
ONET WYBORCZA WP RMF
Czy to nie przypadek, że w ciągu JEDNEGO DNIA (22.06.2014r) wypływa taśma podsłuchowa o „murzyńskości”, wikipedia edytowana jest 4 razy (podczepione słowo „murzyńskość” pod ruch literacki), a Radek tłumaczy się na twitterze, podpierając się wikipedią? Coś dużo tych zbiegów okoliczności jak na jeden dzień…
Sikorski ma chyba naprawdę ludzi za idiotów… Przy okazji sprawa pokazała, że Radek posiada własnych żołnierzy, którzy uprawiają dla niego propagandę w internecie. Kolejny raz też przekonujemy się, że Wikipedia to słabej jakości źródło informacji, skoro jej treść ustalana jest z pobudek politycznych.
Skutek tej hucpy jest taki, że od dnia 22.06.2014r wszyscy możemy bezkarnie używać w Polsce słowa murzyńskość i nikt nie ma prawa nas nazwać rasistą, w końcu chodzi o Ruch Literacki. Ciekawe co na to poseł Godson albo Stowarzyszenie Nigdy Więcej?"
"Opinie, cytaty, sprostowania, a przede wszystkim - wyliczenie wszystkich błędów, które popełnili dziennikarze "Wprost", spisując głośną rozmowę Marka Belki z ministrem Sienkiewiczem - to wszystko znaleźć można na tajemniczej stronie Mowiacwprost.pl. Kto ją stworzył? NBP i MSW przekonują, że nie mają z nią nic wspólnego.
"O! Powstała specjalna strona internetowa w obronie Marka Belki. Brak informacji, kto ją prowadzi" - napisała dziś na Twitterze dziennikarka "Do Rzeczy" Kamila Baranowska, która jako jedna z pierwszych zauważyła nowo powstałą stronę Mowiacwprost.pl.
Czym jest ten tajemniczy projekt? To swego rodzaju kompendium wiedzy o głośnej rozmowie Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem i Sławomirem Cytryckim, opracowane z wyraźnym zamiarem "wybielenia" rozmówców i odparcia krytyki, która spadła na nich po publikacji "Wprost".
Cytaty, kalendarium, transkrypcja
Na stronie znaleźć można więc m.in. kalendarium wydarzeń, zbiór pochlebnych cytatów poświęconych Markowi Belce (np. "Marek Belka jest bardzo dobrym prezesem banku centralnego. Moim zdaniem jest najwybitniejszym polskim ekonomistą transformacji" - Jan Krzysztof Bielecki) oraz wypowiedzi samego Belki komentującego rozmowę z restauracji Sowa & Przyjaciele.
Na "Mówiąc Wprost" znajduje się też pełna, 41-stronicowa transkrypcja konwersacji obu mężczyzn, opracowana na podstawie opublikowanych przez "Wprost" w internecie "taśm". W intencji autorów publikacja ta ma wykazać, że dziennikarze tygodnika swój materiał oparli na bardzo skrótowej, niedbale przygotowanej lub po prostu niekompletnej transkrypcji rozmowy.
O tym, że strona wymierzona jest we "Wprost", świadczyć może też umieszczone na niej zestawienie "12 fragmentów rozmowy opublikowanych przez pewien tygodnik z wierną transkrypcją". Porównanie to dobitnie wykazuje błędy, które popełnił "Wprost", pracując nad swoim głośnym, "taśmowym" tekstem.
Kto za tym stoi? NBP? Belka?
Pojawienie się w sieci tej strony szybko wywołało wiele komentarzy. Duża część z nich sugerowała, że za stroną (na której nie ma żadnych wzmianek o jej twórcach ani informacji kontaktowych) stoi sam Marek Belka.
NBP się odcina
Jednak najczęściej powtarzanym pytaniem było: kto stoi za tajemniczą stroną "Mówiąc Wprost"? Postanowiliśmy sprawdzić jedną z bardziej popularnych sugestii. - NBP nie zlecało napisania i stworzenia tej strony - podkreślił jednak w rozmowie z Gazeta.pl Przemysław Kuk, dyrektor biura prasowego NBP.
O stronie na swoim profilu na Twitterze pisał też m.in. rzecznik MSW Paweł Majcher (a więc podwładny nagranego w restauracji ministra Sienkiewicza), sugerując, że pokazuje ona, "jak było naprawdę".
W rozmowie z Gazeta.pl twierdzi jednak, że "nie ma wiedzy na temat tego, kto stworzył tę stronę"."
- I kto za to płaci? Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo.
Gazeta Polska" znalazła taśmy prawdy! Będzie można wysłuchać całości nagrań polskich urzędników.
Na jednym z amerykańskich serwerów dostępne są cztery pełne nagrania, które jedynie we fragmentach w czerwcu 2014 r. ujawnił tygodnik „Wprost”. Żadna z rozmów nie została jeszcze nigdy w całości ujawniona. Tygodnik "Gazeta Polska" w najbliższym środowym wydaniu podaje adres internetowy, z którego można ściągnąć nagrania.
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:14, 08 Sty '15
Temat postu:
Nasz bohater Owsik to niezły aferzysta się okazuje - ostatnio ciężko o aferę, w której nie brałby udziału, lub nie było o nim przynajmniej wzmianki:
Cytat:
"To Owsiak organizuje, chce ściągnąć kasę od spółek". Rozmowa Grasia i Krawca [STENOGRAM + NAGRANIE]
Afera taśmowa. Paweł Graś i prezes PKN Orlen spotkali się w restauracji Sowa & Przyjaciele w lutym. O czym rozmawiali? Publikujemy stenogram, cytaty oraz nagranie, które otrzymał tygodnik "Wprost".
Owsiak oświadczył w komunikacie przesłanym mediom, że rozmowa Pawła Grasia i Jacka Krawca dotyczy planowanych obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca w Polsce.
- Wiele miesięcy temu planująca oficjalny program obchodów Kancelaria Prezydenta RP zwróciła się m.in. do mnie, abym zaproponował pomysł na uświetnienie tej ważnej rocznicy. Od samego początku z projektem związany byłem osobiście - pisze Owsiak. Dodaje, że "jednym z pomysłów było zaproszenie na rocznicowy koncert wielkiej, światowej gwiazdy, takiej jak The Rolling Stones, Kings Of Leon, U2, czy Coldplay".
Owsiak wyjaśnia, że to Kancelaria Prezydenta zaproponowała, by sponsorów imprezy szukać wśród spółek Skarbu Państwa.
- Zaproszono mnie na spotkanie, które odbyło się w listopadzie 2013 roku (...). Prezentowałem wtedy scenariusz kilkugodzinnego spektaklu, który miał odbywać się na Stadionie Narodowym i okolicznych błoniach (...). Całościowe koszty oszacowane zostały na około 25 milionów złotych złotych i tylko taka kwota została zaprezentowana na spotkaniu - można przeczytać także w oświadczeniu.
Prezes zarządu WOŚP wyjaśnia, że w spotkaniu zorganizowanym uczestniczyli przedstawiciele PKN ORLEN, PZU, PKO BP, Tauron i KGHM, oraz przedstawiciele gospodarza spotkania, a więc Kancelarii Prezydenta: Jacek Michałowski oraz Paweł Lisiewicz. Owsiak pisze, że po kilku tygodniach, wobec braku zainteresowania firm, zrezygnował z udziału w przedsięwzięciu.
- Opisywanie tych profesjonalnych rozmów biznesowych, dotyczących ważnych obchodów państwowego święta, prowadzonych w siedzibie Prezydenta RP, tak potocznym i nieprzebierającym w słowach językiem, jest niedopuszczalne i jest znamienne dla poziomu polityków, których nagrania są w ostatnich dniach regularnie publikowane - ocenia Jerzy Owsiak.
Do spotkania Pawła Grasia i Jacka Krawca doszło w lutym. Polityk PO i prezes Orlenu mówili między innymi o planach obchodów rocznicy 4 czerwca 1989 roku. - Ta, bo 4 czerwca to obsadza rozumiem Bronek, te wszystkie obchody, jakichś tam koncert Rolling Stonesów chce według najnowszych moich informacji. Tylko kasy szukają oczywiście. To Owsiak organizuje, chce ściągnąć kasę od spółek (...), 30 baniek, nie? - mówił Jacek Krawiec.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/a.....smowa.html
Sprawa co prawda sprzed kilku miesięcy (chociaż tu nie było i może ktoś nie słyszał), ale aktualna ze względu na naszego "bohatera", który lada dzień będzie miał swoje coroczne 5 minut.
Jakże można by organizować obchody 25 lat wolności bez jej (tej "wolności") największego propagatora Jurka "róbta co chceta" Owsika?
Swoją drogą Owsiak jest jeszcze bardziej teflonowy niż Kwachu swego czasu. Żadna afera go nie tyka.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:53, 27 Lut '15
Temat postu:
Sprawa wraca jak bumerang i nawet GóWno włączyło się do tematu, czyli innymi słowy mamy wojnę na szczytach.
Był taki film o tytule "Prywatna wojna Murphy'ego", więc w propo obecnej sytuacji, czyli zabaw Sienkiewicza stawiam na prześmiewczy tytuł tej sprawy "Prywatna wojna Burego".
Tak mi się składa to w taką całość na mojego nochala w związku z pewną koincydencją zdarzeń, że albo grillowany jest Bury i jego wpływy oraz ludzie, albo nawet część PSL-u, czyli mamy starcie pewnej grupy z Zielonej Zarazy oraz pewnej grupy POjebów.
" Z OSTATNIEJ CHWILI | Tygodnik „Do Rzeczy” dotarł do akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Dokumenty te są również w posiadaniu innych redakcji. Pierwsza zaczęła je ujawniać „Gazeta Wyborcza”.
Lektura akt robi ogromne wrażanie. Z wyjaśnień kelnerów wynika, że zarejestrowali oni rozmowy czołowych przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Kelnerzy udzielili informacji obciążających nie tylko Marka Falentę, ale przede wszystkim czołowe postaci polskiego życia publicznego.
Na taśmach według wyjaśnień kelnerów znajdować się miały dowody m.in. na udział Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego w aferze Rywina oraz w sprawie więzień CIA. Pisze o tym na swoich stronach internetowych tygodnik „Wprost”.
Najobszerniejsze informacje złożył Konrad L., sommelier z Amber Room. Wyjaśnienia jakich udzielił dotyczą najważniejszych osób w Polsce.
Fragment notatki CBŚ z rozmowy z Konradem L.
„Ważne spotkania jakie nagrałem dotyczyły:
Spotkania Jana Kulczyka z:
Pawłem Grasiem (kilka spotkań) – dotyczące przejęcia przez Jana Kulczyka firmy CIECH S.A. na warunkach stawianych przez Kulczyka
Ministrem Skarbu Państwa Pawłem Tamborskim (dwa lub trzy spotkania) dotyczące wywierania nacisku przez Jana Kulczyka za pośrednictwem Tamborskiego na Radę Nadzorczą CIECH S.A.
Janem Krzysztofem Bieleckim – dotyczącym możliwości dotarcia przez Jana Kulczyka do grona zaufanych ludzi premiera Donalda Tuska
Radosławem Sikorskim – dotycząca obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej na Ukrainie w perspektywie robienia interesów przez Jana Kulczyka na Ukrainie wspólnie z RP (Kulczyk miał być osobą inicjującą działania). Radosław Sikorski podczas tej rozmowy wyraża swoją przychylność propozycjom Kulczyka oraz dodatkowo wiąże z tymi planami własne plany tj. zamierza zostać Unijnym Komisarzem ds. Energetyki – aby mógł czuwać nad tymi inwestycjami i mieć z tego korzyści.
Spotkanie Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego z Jackiem Rostowskim (rozmowa opublikowana przez Wprost)
Spotkanie Jacka Rostowskiego ze Sławomirem Sikorą – prezesem Citibanku Handlowego dotyczących planów politycznych Sikory i rozwiązań, o których rozmawiał z Rostowskim dot. ekonomii i gospodarki.
Spotkanie Marka Dochnala ze swoimi doradcami – rozmowa dot. luk w prawie dzięki którym można zrealizować intratne inwestycje w branży transportu i energetyki z korzyścią dla Marka Dochnala.
Spotkanie Sławomira Nowaka z prezesem PKP Jackiem (naprawdę Jakubem – przyp. red.) Karnowskim odnośnie prywatyzacji PKP i zamieszania związanego ze składami Pendolino. Rozmówcy uzgadniali możliwości wytłumaczenia nieprawidłowości przy zakupie składów Pendolino oraz echa prywatyzacji PKP CARGO.
Spotkania Janusza (naprawdę Józefa przyp. red.) Wojciechowskiego prezesa JW. Construction z członkiem Rady Nadzorczej i jednym z doradców Wojciechowskiego, rozmowa na temat kopalni węglowych na terenie RP (w posiadaniu Wojciechowskiego oraz innych należących do Skarbu Państwa). Dotyczy możliwości kupna-sprzedaży państwowych kopalni oraz ich rentowności;
Spotkania prezesa KGHM Huberta (naprawdę Herberta – przyp. red.) Wirtha z jedną z osób zarządzających grupą KGHM w obecności asystenta Huberta Wirtha – Łukasza Kowalika. Rozmowa dotyczy planów inwestycyjnych KGHM oraz ewentualnych rozgrywek personalnych i inwestycyjnych z negatywnymi skutkami dla Skarbu Państwa;
Spotkania ministra sportu Marka (w rzeczywistości Andrzeja – przyp. red) Biernata – rozmowa dotycząca sytuacji w polskim sporcie, okraszona dużą ilością anegdot – treść rozmowy mogłaby ośmieszyć rozmówców przy upublicznieniu;
Spotkanie Krzysztofa Kwiatkowskiego prezesa NIK z Janem Kulczykiem – podczas rozmowy Jan Kulczyk sonduje możliwość uzyskania preferencyjnych rozwiązań prawnych dla spółek, których jest właścicielem przy czym słychać wyraźny nacisk ze strony Kulczyka, aby interpretacja przepisów przez NIK była korzystna dla Kulczyka. Kwiatkowski poleca konkretne osoby, które mogą udzielić pomocy w tej sprawie. Sprawa dotyczy prawdopodobnie przejęcia firmy CIECH przez Jana Kulczyka. Kwiatkowski powołuje się na jakąś sprawę na terenie Ukrainy, w której wykorzystując swoje możliwości rozwiązał ją w podobny sposób na korzyć zainteresowanego” – czytamy w notatce CBŚ."
Dołączył: 26 Cze 2014 Posty: 72
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:06, 18 Maj '15
Temat postu:
Nowe, stare nagrania? Po odsłuchaniu całości wydaje mi się że cała rozmowa jest totalnie z dupy. Nawet całości nie trzeba odsłuchiwać. Przecież to w ogóle nie gra ze sobą. Wygląda jak jakaś marna prowokacja żeby komuś utrzeć nosa, ta "rozmowa" albo raczej monolog Wojtunika nie trzyma się kupy z jajami Bieńkowskiej.
Dołączył: 05 Mar 2009 Posty: 1466
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:04, 24 Maj '15
Temat postu:
Po przeczytaniu książki "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" Trochę zmieni wam się perspektywa z jakiej będziecie spoglądać na przecieki...Często szokujący prawdziwy i demaskujący przeciek ma w tle zupełnie inne cele niż to co się pozornie gawiedzi wydaje...
od 0:50
https://www.youtube.com/watch?v=9JcajrhsVMA _________________ Gaza Strefa śmierci
Dołączył: 05 Mar 2009 Posty: 1466
Post zebrał 80000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:45, 25 Maj '15
Temat postu:
Cytat:
Wojciech Sumliński o przeszłości kryminalnej Sylwestra Latkowskiego. Fragment książki „Afery III RP”
„Sylwester wychodzi z więzienia i niemal od razu po wyjściu dostaje własną ekipę filmową do kręcenia materiałów w telewizji publicznej. Funkcjonował w mojej głowie jako człowiek, który wyszedł z więzienia i momentalnie stanął na nogi, co w naszej rzeczywistości, w zasadzie chyba nie tylko w naszej, ot tak się nie zdarza. Musi się coś do tego przyczynić, tak to ujmę” - mówi Wojciech Sumliński w rozmowie z Aleksandrem Majewskim, autorem książki „Afery III RP”.
Aleksander Majewski: Przypomina mi się film Sylwestra Latkowskiego „Pedofile”. Jest w nim taka scena, w której mówi Pan do Latkowskiego, że nie sprzeda Pan informatora, natomiast Latkowski odpowiada z oburzeniem: „Przecież to pedofil!”.
Wojciech Sumliński: Sylwester Latkowski to materiał na kolejny wątek. Po kolei. Był 1998 rok. Miałem dyżur redakcyjny w ,,Życiu”, przyszedł do mnie wtedy pewien młody człowiek – był to Sylwester Latkowski. Wyłożył na stół kilka dokumentów, każdy na inne nazwisko, ale na każdym było jego zdjęcie. Powiedział: „Proszę pana, jestem ścigany listem gończym za podwójne zabójstwo. Nikogo nie zabiłem, ale wymuszałem haracze. Od kilku lat się ukrywam, mam tego dość. Nie widziałem swojego dziecka od lat. Chcę się panu wyspowiadać”. Zgłosił się do nas, bo ,,Życie” było wówczas najprężniejszą redakcją śledczą. „Chcę opowiedzieć tę historię, a potem proszę, żeby mnie pan odprowadził do prokuratury, bo chcę mieć dowód, że zgłosiłem się sam”. Do redakcji przychodziło wiele osób, które czasami konfabulowały. Tutaj jednak widziałem dokumenty tożsamości na różne nazwiska, ale z tą samą twarzą, więc wiedziałem, że muszę podejść do sprawy poważnie. Pogadaliśmy chwilę, poszedłem do redaktora naczelnego i do Tomka Wróblewskiego, zastępcy Tomka Wołka. Mówię do nich: ,,Słuchajcie panowie, mam takiego delikwenta…”. Jesz- cze wcześniej wykonałem telefon do mojego znajomego funkcjonariusza policji. Wiedziałem, że sam niczego nie zrobi z tą sprawą, bo mieliśmy prywatne relacje. Powiedziałem do niego: ,,Przyszedł taki delikwent, mówi, że zrobił to i to. Możesz go dla mnie sprawdzić?”. Po godzinie dostałem potrzebne informacje i – rzeczywiście – okazało się, że Latkowski jest ścigany listem gończym w kontekście podwójnego zabójstwa.
O tej sprawie niedawno znowu zrobiło się głośno…
Tak, to jest dokładnie ta sprawa. Podwójne zabójstwo i inne oskarżenia. Idę do Tomka Wołka i Tomka Wróblewskiego i pytam, co robić. Nie chciałem sam podejmować decyzji, bo zarzuty wobec tego człowieka były poważne. Oni mówią: „Zgłosił się do ciebie sam?”. „Tak, zgłosił się sam”. „Chce się oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości?”. „Tak”. Zrobiliśmy wtedy małą naradę i postanowiliśmy się tym zająć. Latkowski przychodził do mnie przez dwa tygodnie. Przychodził, mówił, a my go nagrywaliśmy – audio i wideo. W sumie powstało z tego kilkanaście taśm, na których opowiadał o swoim życiu, o różnych rzeczach. To była jego historia. Myślę, że miała go ona w jakiś sposób wybielić. Ja, oczywiście, sobie wszystko weryfikowałem, bo na bieżąco miałem kontakt z policją. Sylwester przekonywał, że nie będzie mówił o innych, tylko o sobie. Chce się oczyścić, odsiedzieć swoje i zacząć życie na nowo. I rzeczywiście, po tym wszystkim, co powiedział, uznaliśmy, że to koniec. Poszedłem razem z nim do prokuratury, prosto z redakcji ,,Życia”, wtedy na rogu Alei Solidarności i Jana Pawła II, czyli w samym centrum. Poszliśmy pieszo na Nowy Świat do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Zadzwoniłem wcześniej do rzecznika prokuratury Ryszarda Kucińskiego, późniejszego adwokata Leppera, który – podobnie jak jego klient – zginął kilka lat temu w niewyjaśnionych okolicznościach. Zaprowadziłem Latkowskiego do Kucińskiego, który już na nas czekał. Wezwał policjantów, oni na moich oczach założyli Sylwestrowi kajdanki. Do dziś pamiętam jego zbolałą twarz. Wiadomo, że była to bardzo nieprzyjemna sytuacja – perspektywa kilkuletniego więzienia, a może więcej. Opublikowaliśmy z tego reportaż w dzienniku ,,Życie”. Była to opowieść człowieka, który został przestępcą, ale teraz chce z tym skończyć, oddaje się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Zgłosił się do nas, a my go wysłuchaliśmy, zweryfikowaliśmy, odprowadziliśmy do prokuratury i publikujemy jego historię.
A jak Pan ocenia tę sprawę z perspektywy czasu, w kontekście ostatnich doniesień?
Sytuacja wyglądała tak, że Sylwester po około trzech latach zadzwonił do mnie, do redakcji. Byłem już chyba wtedy w ,,Gazecie Polskiej”, ale nie jestem pewny. W każdym razie funkcjonowałem w mediach, więc odnalazł mnie bez problemu. Powiedział, że chciałby się spotkać. Ucieszyłem się i z chęcią zgodziłem. W czasie spotkania powiedział: ,,Bardzo ci dziękuję, że wtedy mnie odprowadziłeś”. Podziękował mi również za dwa listy, które napisałem do aresztu i więzienia, w związku z negowaniem faktu, że sam zgłosił się do prokuratury. Gdzieś w papierach zostało zapisane, że został złapany i to miało mieć w sądzie negatywny wpływ na ocenę jego zachowania. Napisałem więc sprostowanie. Te listy bardzo mu pomogły i dlatego mi podziękował. Powiedział mi wtedy o czymś, co bardzo mnie zszokowało: „Słuchaj, zaczynam nowe życie. Przekonałem Ninę Terentiew, żeby dała mi ekipę telewizyjną. Zrobię film o przestępcach, z którymi siedziałem”. W końcowym etapie siedział w Gdyni, a tam była drużyna wśród osadzonych…
Rugbiści.
Tak, rugbiści. Zdobyli wicemistrzostwo Polski w rugby. Latkowski postanowił zrobić o nich film. Pomyślałem sobie wtedy, że to prawdziwy cud. Człowiek odbija się od głębokiego dna i zaczyna robić film w Telewizji Polskiej. O święta naiwności! Dzisiaj myślę o tym trochę inaczej, ale wtedy rzeczywiście traktowałem to jako prawdziwy cud.
A jak Pan myśli o tym dzisiaj?
Dzisiaj wiem, że takich cudów nie ma. Nie chcę jednak mówić o tym wprost, bo nie mam na to dowodów. Wydaje mi się, że domyśla się Pan, o czym mówię.
Ja – tak. Ale czytelnicy?
Mówiąc krótko, Sylwester wychodzi z więzienia i niemal od razu po wyjściu dostaje własną ekipę filmową do kręcenia materiałów w telewizji publicznej. Patrzyłem na niego jak na biblij- ny przykład człowieka, który zmartwychwstaje. Siedział w pudle z bardzo poważnymi zarzutami. Udowodniono mu parę rzeczy, ta sprawa podwójnego zabójstwa gdzieś przepadła, jakoś się z tego wybronił. Chyba nawet nie postawiono mu oficjalnych zarzutów w związku z tą kwestią. W każdym razie wychodzi z więzienia i zaczyna robić film za filmem dla TVP. Dostaje nawet własny program ,,Konfrontacja”. Zaprasza mnie i innych dziennikarzy, m.in. Piotra Pytlakowskiego, do współpracy. Po prostu swobodnie wszedł w ten świat. Funkcjonował w mojej głowie jako człowiek, który wyszedł z więzienia i momentalnie stanął na nogi, co w naszej rzeczywistości, w zasadzie chyba nie tylko w naszej, ot tak się nie zdarza. Musi się coś do tego przyczynić, tak to ujmę.
autor: wSumie.pl
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 »
Strona 8 z 9
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów