advena napisał: |
W dużym stopniu uogólniając, religia jest dla mnie formą duchowego zniewolenia jednostki. |
Może nią być i często jest w ten sposób wykorzystywana. Jednak nie w tym celu zostały (główne) religie stworzone i prawidłowo praktykowane są tego zupełnym przeciwieństwem.
Miałem kiedyś podobną opinię o religiach, do Twojej obecnej. Pozwoliłem sobie nawet ją wyrazić tu na forum:
one1 napisał: |
Nie chodzi tu o Chrzescijaizm, ale o kazda jedna religie - to wszystko jest jedno wielkie gowno!!!
Kiedys myslalem, ze nie ma znaczenia Twoja religia, ze kazda jest tak samo dobra. Dzis wiem, ze kazda jest tak samo zla. |
Ależ byłem głupi! A wydawało mi się, że przebudziłem się, lub co najmniej się budzę, i oto poznaję mądrości ukrywane przez wieki. Sądziłem, że wydostałem się z klatki mentalnej, w której tkwią masy, ale nic podobnego. Dałem się zapakować w inną klatkę, z napisami „wolność” , „wyzwolony umysł”, „myślę samodzielnie”.
Jak na ironię, powyższe napisałem siedem lat temu w temacie o filmie „Zeitgeist”, traktującym o tej astroteologi – kiedyś się tym zachwyciłem, ale dziś wiem, że to zwykłe bzdury i kłamstwa.
Później zacząłem głębiej badać sprawy, poznawać różne religie, m.in. zainteresowałem się buddyzmem zen. Mam o nim bardzo pozytywną opinię, myślę, że dużo wyciągnąłem z tych nauk. Zen ma dużą tradycję i bardzo dobre narzędzia do pracy ze swoim umysłem. Pytałeś wcześniej „jak uwolnić umysł?”. Nauczania zen bardzo w tym pomagają – jest masa bardzo dobrych książek na ten temat (są też ciekawe wykłady na youtube).
Dziś wiem, że są lepsze narzędzia do tej pracy, ale nauczaniu zen niczego w tej materii nie brakuje. Jest tylko jeden problem związany z tą tradycją, a mianowicie, że skupia się ona właśnie na umyśle.
W pracy nad sobą najważniejsze są dwa elementy: serce i umysł.
Są różne szkoły, różne metody tej pracy i różne podejścia. Zen skupia się na umyśle, a o sercu zapomina, lub odkłada tą pracę na później, gdy praca z umysłem jest zakończona. Jest duży problem z takim podejściem (charakterystycznym nie tylko dla zen), a mianowicie to, że na rozwój i naprawę serca może człowiekowi nie starczyć czasu. Praca z jaźnią jest ciężka i długotrwała, a w dzisiejszych czasach, gdzie każdy ma dużo obowiązków, zmartwień, jest zabiegany, itd., może to uczniowi zająć niemal całe życie i często człowiek nie osiąga celu podróży.
Dlatego uważam, że są lepsze tradycje niż zen. Gdyby nie fakt, że nie można płynąć mając jedną nogę w jednej łodzi, a drugą w drugiej, to być może polecałbym narzędzia zen do pracy z umysłem.
Astrologia a astroteologia to dwie zupełnie różne sprawy i nie wydaje mi się, żeby było między nimi jakieś porównanie.
Tesla to niewątpliwie interesująca postać, której głębiej się nie przyglądałem, z uwagi na brak wiarygodnych źródeł, ale to chyba faktycznie inny temat.