Alepoco? napisał: |
@Asq
Jesus de Soto jest jednym z najlepszych pisarzy ekonomistów...
...Życzę owocnej lektury |
@Alepoco? -
książka, jaką mi już
dawno poleciłeś - bardzo dobra ! - lecz dopiero ostatnio miałem trochę czasu, by ją przeczytać, więc wracam z otchłani codzienności, by to tu przyznać i podziękować - choć momentami ciężko się czyta - pierwsze rozdziały z racji niezliczonych powtórzeń definicji depozytu nieprawidłowego, a dalsze z racji już dość hermetycznego języka ekonomicznego i jego specyficznego kodu, który odwołuje się do własnych definicji pojęć, nierzadko odmiennych od ich potocznego rozumienia, a także z racji nieprecyzyjnego tłumaczenia - ale przeczytać warto z wielu względów;
m.in. znalazłem w niej satysfakcjonującą mnie na dziś genezę prawa (a konkretnie na stronach 14-26), jakiej szukałem, a którą syntetycznie można zapisać, jak następuje:
Prawo, rozumiane jako zespół norm i instytucji, do których w sposób stały, powtarzalny i uporządkowany przystosowują się zachowania ludzi, nie powstało w próżni i nie są też rezultatem wiedzy a priori, lecz powstało i rozwinęło się w toku długotrwałej ewolucji, w której uczestniczyła ogromna liczba ludzi, wyposażonych we własne wyjątkowe cechy, subiektywną wiedzę, dziedzictwo, doświadczenie, kierujących się osobistymi potrzebami, celami, przeżywających rozterki, emocje, etc. U podstaw tej ewolucji leży odkrywanie, które uruchamia zdecentralizowany proces prób i błędów, trwający całe pokolenia, odkrywając skuteczniejsze metody działania umożliwiające osiąganie celów. W jego wyniku upowszechniają się te wzorce działania, które pozwalają najskuteczniej eliminować z życia społecznego zjawiska niepożądane.Ta dynamiczna ewolucja spowodowała wykształcenie się zespołu zachowań lub raczej instytucji w sferze ekonomii, języka i prawa, dzięki którym życie w społeczeństwie jest możliwe.
a przy okazji dowiedziałem się, że Rzymianie wcale tego prawa (zwanego dziś potocznie rzymskim) nie "
stworzyli", a tylko je zebrali, usystematyzowali, no i po drodze jeszcze trochę pouzupełniali o ich współczesne odkrycia - na razie nie bardzo wiem jeszcze, jakim terminem należałoby ten uniwersalny zespół norm i instytucji prawa nazywać dla odróżnienia go od innych zbiorów praw, w tym od prawa stanowionego - może naturalne, choć za naturalne można uznać prawa, jakimi rządzi się natura, a nie kultura, którą tworzy człowiek, może więc tradycyjne, albo zwyczajowe, gdyż taką w istocie ma ono genezę - muszę jeszcze poszperać, bo zapewne ma już jakieś nazwy
lecz przede wszystkim warto ją przeczytać, ponieważ obnaża kryminalny charakter współczesnego procederu bankowego opartego na rezerwie cząstkowej, "
zalegalizowany" przez zachodnie rządy, które nie dość, że nie podejmują właściwej obrony praw ich społeczeństw, to jeszcze wręcz wspierają nadużycia i oszustwa bankierów, przyznając im przywileje, monopolistyczne pozycje i ochronę prawną, aby uzyskać z takich działań własne korzyści. Bliskie współdziałanie i solidarność, tradycyjnie charakteryzujące relacje pomiędzy państwem a instytucjami bankowymi, doskonale tłumaczy powody. dla których rządy stawały się ostatecznie wspólnikami bankowego oszustwa, przyznając bankierom przywileje i legalizując ich niewłaściwe działania w zamian za milczącą akceptację tego procederu i możliwość bezpośredniego lub pośredniego udziału w ogromnych zyskach.
co więcej, odkąd rządy stały się ostatecznie głównymi beneficjentami oszukańczych praktyk bankowych, to nie poprzestają już tylko na milczącej akceptacji i utrzymywaniu takiego rodzaju oszustw w tajemnicy, lecz prawem stanowionym legalizują paradoksy prawne dla ochrony bankierów przed uznaniem za przestępców, choć żadną miarą nie wyrównuje to braku prawnego uzasadnienia, więc i nie szczędzą też wysiłków, by znaleźć prawne uzasadnienie tego, co niezmiennie od początków bankowości uznawano za przestępstwo kradzieży, fałszerstwa, oszustwa, defraudacji lub sprzeniewierzenia, a co dziś też wydaje się wewnętrznie sprzeczne i niemożliwe do uzasadnienia: a mianowicie, iż z punktu widzenia ogólnych zasad prawa uprawnione jest sprzeniewierzanie środków zdeponowanych w celu bezpiecznego przechowywania, wydawanie kwitów depozytowych na więcej pieniędzy, niż rzeczywiście znajduje się w depozycie, czy emisja kredytów bankowych
ex nihilo opartych na depozytach tworzonych z niczego. Bankierzy i rządy uznały za tak ważne znalezienie odpowiedniego uzasadnienia „
ohydnych” przywilejów, które by wykraczało poza łatwe rozwiązanie polegające na zwykłym zadeklarowaniu legalności zepsutej, przestępczej praktyki, że wielu jurystów wciąż podejmuje próby prawnego usankcjonowania tego powszechnego procederu z wykorzystaniem wszystkich doktrynalnych fasad i interpretacji.
znamiennym dziś jest też wspieranie przez rządy nieprzejrzystości systemu bankowego i zamętu pojęciowego wprowadzającego społeczeństwa w błąd dla ukrycia natury współczesnych praktyk bankowych opartych na rezerwie cząstkowej, by społeczeństwa pozbawione orientacji i możliwości właściwej percepcji mechanizmów tego procederu, zachowywały zaufanie do bankierów, umożliwiając im kontynuowanie oszukańczej działalności - i nie chodzi tu o sporadycznie oświecone jednostki, które zawsze można wykpić i zakrzyczeć albo i uciszyć, lecz o masy, efekt skali, no i jakże użyteczny efekt "
stada baranów".
moim zdaniem, De Soto przedstawił w niej (pośrednio) doskonałą ilustrację metodologii, jaką bankierzy uzależnili rządy w zachodnim systemie bankowym, aby
de facto przejąć władzę rzeczywistą w krajach zachodnich za pośrednictwem takich iluzorycznych rządów sprowadzonych do ról marionetek w pełni uzależnionych od bankierów;
książka jest solidnie i obszernie podparta faktami historycznymi i pracami poprzedników, np. "
Usher wielokrotnie pokazuje, że współczesny system bankowości wyrósł z bankowości opartej na rezerwie cząstkowej, która była wynikiem oszustwa i współudziału rządów, a Hayek:
Historia zarządzania pieniądzem przez rządy była (...) pełna niekończących się oszustw i kłamstw. Pod tym względem rządy okazały się znacznie bardziej niemoralne, niż mogłaby być jakakolwiek agencja dostarczająca pieniądza w warunkach konkurencji (Hayek,
Zgubna pycha rozumu)";
w konkluzji tego dzieła De Soto proponuje radykalną reformę zachodniego systemu bankowości – jedynej dziedziny, która aż dotąd grzęźnie w centralnym planowaniu (banki „centralne”), skrajnym interwencjonizmie (ustalanie stóp procentowych, splątana sieć regulacji rządowych) i monopolu państwowym (ustawodawstwo dotyczące prawnego środka płatniczego, które wymaga przyjmowania aktualnego emitowanego przez państwo pieniądza fiducjarnego), a więc prowadzi do konsekwencji wysoce negatywnych i dramatycznych skutkach społecznych i gospodarczych – reformę zdolną wyeliminować te oszustwa i uzdrowić zachodni system bankowy i współczesną gospodarkę, która polegałaby na bezwzględnym przywróceniu 100% rezerwy, likwidacji banków centralnych, eliminacji monopoli i powrocie do klasycznego, czystego standardu złota.
tak mniej więcej w skrócie przedstawia się ogólna wymowa tych 600 stron o charakterze traktatu, a w szczegółach mamy analizy szeregu instrumentów, jakimi dziś posługują się banki, jak m.in., depozyt nieprawidłowy pieniężny i papierów wartościowych, pożyczka (lokata), kredyt bankowy ex nihilo oparty na depozytach tworzonych z niczego, emisja banknotów bez pokrycia (dodruk), powszechnie stosowane dziś przez banki metody defraudacji pieniędzy powierzonych przez deponentów oraz grabieży na masową skalę poprzez inflację sztucznie generowaną emisją kredytów
ex nihilo w rezerwie cząstkowej (tzw. ukryty podatek inflacyjny) - jest to więc niewątpliwie pozycja warta rekomendacji dla wszystkich, którzy mają do czynienia w jakimkolwiek zakresie ze współczesnymi bankami, bo mają w bankach np. konta, depozyty, lokaty lub jakiekolwiek kredyty
dla nich dedykuję tu dla przykładu argumenty przemawiające za nieważnością umów depozytów w systemie rezerwy cząstkowej (s. 119):
Siedem możliwych sposobów prawnego zaklasyfikowania umowy depozytu bankowego z rezerwą cząstkową:
1. Jest to podstęp i oszustwo; popełnia się przestępstwo sprzeniewierzenia, więc umowa nie ma mocy prawnej (historycznie niemoralne źródło bankowości opartej na rezerwie cząstkowej).
2. Nie ma podstępu, lecz zachodzi
error in negotio: umowa nie ma mocy prawnej.
3. Nie zachodzi
error in negotio, lecz każda strona umowy ma własną przyczynę jej zawarcia: umowa nie ma mocy prawnej ze względu na zasadniczą niezgodność celów.
4. Nawet jeśli niezgodne cele uznaje się za możliwe do uzgodnienia, umowa nie ma mocy prawnej, gdyż niemożliwa jest jej realizacja (bez banku centralnego).
5. Argument pomocniczy: nawet gdyby obowiązywało „
prawo wielkich liczb” (a tak nie jest), umowa pozostawałaby umową losową (nie byłaby ani umową depozytu, ani pożyczki).
6. Realizacja umowy zależy od uprawnienia przyznanego przez rząd (przywileju) i wsparcia banku centralnego, który nacjonalizuje pieniądz, narzuca regulacje w sprawie prawnego środka płatniczego oraz zapewnia bankom płynność.
7. W każdym przypadku umowa nie ma mocy prawnej, ponieważ wyrządza poważną szkodę stronom trzecim (wskutek kryzysów ekonomicznych pogłębianych przez bank centralny), która jest znacznie większa, niż szkoda spowodowana przez fałszerza pieniądza.
i bardzo podobny zestaw argumentów można zebrać odnośnie udzielanych ostatnio na potęgę kredytów bankowych
ex nihilo opartych w systemie rezerwy cząstkowej na depozytach tworzonych z niczego, ale to już zostawiam zainteresowanym, którzy powpadali w ostatnich latach w pułapki bankowych kredytów (walutowych i złotowych razem wziętych, bez różnicy);
jeśli zaś chodzi o lichwę (przez co rozumiem nieuprawniony zysk bez pokrycia), to na razie utrzymałem moje wcześniejsze wątpliwości, gdyż De Soto ich nie rozwiał w sposób wystarczająco mnie przekonujący – lecz to raczej z tego powodu, że nie mam jeszcze wystarczająco spójnego poglądu odnośnie źródeł własności – poza własnością efektów własnej pracy, do czego przekonał mnie
Kinsella na marginesie jego wywodów odnośnie tzw. "własności intelektualnej", bo do pierwotnego zawłaszczenia zasobów naturalnych jednak mnie nie przekonał, mimo, że wspomniane na wstępie prawo ukształtowane drogą ewolucji, jak się zdaje za źródło własności materialnej uznaje w pierwszej kolejności zarówno pierwotne posiadanie (pierwotne zawłaszczenie zasobów naturalnych nieposiadających jeszcze właściciela), jak i pracę (poprzez objęcie w posiadanie efektów własnej pracy), a dopiero w drugiej kolejności dystrybucję własności materialnej zapewnia przez wymianę handlową (kontrakt), czyli swobodę umów i prawo zobowiązań – mimo to nie przemawia do mnie pierwotne zawłaszczenie zasobów naturalnych, ale z tym to już powinienem sobie poradzić, bo przynajmniej wiem czego szukać
i na "Etykę Wolności" Rothbarda też jeszcze nie trafiłem, więc wciąż przede mną jeszcze parę lekcji do odrobienia