Dołączył: 12 Paź 2011 Posty: 368
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:54, 24 Lip '13
Temat postu:
Bardzo ciekawy tekst @chemicloo. W podobnym tonie pisałem tutaj: viewtopic.php?p=255404#255404 Errata: na myśli miałem oczywiście Ludzi bezdomnych, a nie Siłaczkę. Tak czy siak - Żeromski.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:07, 25 Lip '13
Temat postu:
- Kto budował szklane domy i zakładał fabryki, w Lalce?
Pisownia oryginalna:
Cytat:
W czasach rewolucji przemysłowej John mieszkał na wsi pod Manchasterem w stodole bogatego wieśniaka z rodziną i przymierał sobie z głodu nikomu nie wadząc.
Nie miał ziemi, domu i zatrudniał się po pomocy u innych a zimą roboty na wsi nie ma za wiele.
Spakował więc dobytek rodziny w węzełek, który powiesił na kiju, kij na ramię i pomaszerował do Manchesteru gdzie znalazł pracę w fabryce.
Żona też zresztą pracowała w fabryce, podobnie jak piątka z ich ośmiorga dzieci.
Jedna z córek mimo, że miała już dwanaście lat - do pracy nie poszła, bo zajmowała się dwójką rodzeństwa i gospodarstwem domowym.
Zarobione w fabryce pieniądze z trudem wystarczały rodzinie na opłacenie mieszkania - jednego pokoju w kamienicy, wyżywienie rodziny i najpotrzebniejsze wydatki - w tym na najgorszą gatunkowo odzież.
W miarę upływu czasu John nabierał wprawy w tym co w fabryce robił, jego dzieci również, ale w dalszym ciągu rodzina żyła ubogo.
Nie było ich stać ani na kupno domu, ani na wczasy a do pracy śmigał na butach (cała zresztą rodzina miała już buty, ale co z tego kiedy te buty to były liche i w dodatku część z nich - używane?) a nie powozem.
Co prawda posłał dwójkę najmłodszych dzieci do szkoły stworzonej przez tego skurwysyna fabrykanta ale wiadomo - dzieci w tej szkole to musiały się uczyć tego, co potrzebne było kapitaliście a nie na przykład baletu i w dodatku po szkole MUSIAŁY iść do tej samej fabryki do roboty.
Co prawda rodzina Johna nie zdechła z głodu bo mógł zarobić na jedzenie, jakoś wspólnym wysiłkiem miała dach nad głową (z czasem zamieszkali w dwóch pokojach) i nie musiała liczyć na łaskę tego bogatego wieśniaka ale jedna z córek poszła pracować na ulicy, jeden z synów zaczął pić (na wsi przynajmniej nie miał takich pokus bo szynkarz - bydlę - nie dawał na kredyt) i za jakąś awanturę po pijaku trafił do więzienia a jednemu z dzieci maszyna urwała rękę.
Mówię wam - przejebane mieli i wyzyskiwani byli tak, że głowa mała.
Co z tego, że ceny ubrań wraz z zalewem bawełny wkrótce spadły tak, że koszulę to miał każdy kilka leżało w szafie a nie - jak w "wiejskich czasach" - na dziesięć osób koszule były trzy o szafie nie wspominając?
Co z tego, że każdy mógł zarobić na chleb i dach nad głową skoro trzeba się było jednak narobić przez te 12 godzin dziennie a chleb czarny, masło do niego było raz w tygodniu a raz w miesiącu mięso?
Na wsi przynajmniej zawsze można było se ukraść kurę i nażreć się jak trzeba (o ile właściciel kury się nie połapał).
Nikt z głodu co prawda nie umierał na ulicy ale jednak choroby się panie dzieju szerzyły a robotnicy podstępem zwabiani byli do karczm (bo tam paliło się światło i było słychać gwar ludzi) i tam wydawali ciężko zarobione pieniądze na podłe piwo.
Szerzyły się choroby weneryczne bo przecież nie ma się co dziewczętom dziwić, że wolały się puszczać za parę groszy niż tyrać w fabryce za te same pieniądze.
A tymczasem fabrykanci to żarli kawior, chodzili na bale do opery i jeździli na wczasy na Seszele.
Przemysł tworzyli burżuje, zabierając cały zysk, a zostało poza nim, tylko tyle:
Cytat:
zwiększenie uprawy bawełny, powstanie plantacji bawełny
powstanie i rozwój kolei
zastosowanie maszyn parowych w fabrykach, na statkach oraz na kolei
szybszy rozwój miast północnej i północno-wschodniej Anglii (Manchester, Liverpool, Birmingham, Leeds, Sheffield, Bristol, Nottingham, Norwich, Hull, York, Exeter, Worcester)
rozwój komunikacji miejskiej (np. tramwaje parowe zastąpiły tramwaje konne)
rozwój transportu wodnego i żeglugi parowej
mechanizacja rolnictwa
A, ludzie otrzymali tylko tyle:
Cytat:
urbanizacja związana z masową migracją ludności ze wsi do miast
postęp wiedzy medycznej i higieny
zmniejszenie zatrudnienia w rolnictwie – zwiększenie w przemyśle (później w usługach)
prawo pracy
powstanie związków zawodowych
narodziny ruchu robotniczego i ideologii socjalistycznej
wzrost liczby ludności, przede wszystkim w miastach (migracja; zwiększony przyrost naturalny)
Jeśli dzieci były "zajeżdżane" w fabrykach, ich matki także i ojcowie, to skąd się wziął zwiększony przyrost naturalny?
Coś czego nie ma w obecnej zjednoczonej junii jewropy (mówię o starych krajach EU, bez ludności muzułmańskiej).
Często słyszę powoływanie się na argument, pracy dzieci w kapitaliźmie, rewolucji przemysłowej.
Praca nie była za ciężka, bo dzieci było coraz więcej. Dzięki czemu, był duży przyrost naturalny. I dlaczego dzieci nie mogły pracować? Obserwując obecną szkołę....
Więc? Łamane jest prawo do niepracowania dzieci, obecnie. Zdradzę Wam tajemnicę lewuchy.
W gospodarce rolnej, także pracują dzieci, i to czasem cały dzień. I to dnia dzisiejszego.
Zapraszam na wieś.
Gewałt, gewałt...
Dołączył: 03 Sty 2010 Posty: 1118
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:37, 25 Lip '13
Temat postu:
"idealny wolny rynek, bez ingerencji państwa i prywatnych monopoli stosując powszechnie stosowane zasady konkurencji, czyli w istocie bezwzględnej rywalizacji, doprowadziłby w rzeczywistości ceny dóbr i usług do zera. "
"W wyniku liberalnych i wolnorynkowych reform trwających w Polsce od 23 lat mamy obecnie:..."
Ja pierdolę, co za debilizm. Chemicolo i "współwyznawcy socjalu" - weź się ogarnij chłopie, zanim podpiszesz się pod podobnymi idiotyzmami.
Przypisywanie korporacjonizmu i rządowej korupcji wolnemu rynkowi to cynizm i draństwo. Albo zwyczajne niezrozumienie tematu. Nie wiem, co gorzej świadczy o autorze.
Wasze (socjalistów) pojmowanie wolności ma tyle z nią wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym
_________________ "Bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego"
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:11, 25 Lip '13
Temat postu:
@Adam:
Określ o jaki wolny rynek Ci chodzi?
Ja naprawdę cały czas tego nie rozumiem. Czy jesteś kolejnym wyznawcą koncepcji, iż na tzw. wolnym rynku nie jest w stanie powstać monopol.
Ponadto pisałem to już do Alepoco. Co to jest do chuja konkurencja? Czekam na definicję. Moja wiedza wskazuje, że jak na razie nikt jeszcze nie stworzył prawnej definicji tzw. konkurencji, ale może się mylę
Nie twierdzisz, chyba również, że korupcja poza państwowymi instytucjami nie istnieje, tudzież nie twierdzisz chyba, że biurokracja nie istnieje w przedsiębiorstwach, tudzież nie twierdzisz, chyba, że przedsiębiorstwa nawet na tzw. wolnym rynku w rozumieniu konkurencji doskonałej nie dążą do rozpierdolenia konkurencji, czyli do stania się korporacjami.
Nadmienię też po raz kolejny. Szkoły ekonomiczne, wszystkie dziś najważniejsze, wychodzące od koncepcji jeszcze z czasów Smitha popełniają jeden podstawowy błąd, który wynika z braku obserwacji empirycznej, a bardziej z niewyciągania wniosków z obserwacji. Tym błędem jest dalsze uznawanie koncepcji tzw. homo ecomomicus. Natomiast taka istota po prostu nie istnieje, co jest poważnym problemem budowania dzisiejszych koncepcji systemu ekonomicznego, czy to w aspekcie "kapitału", czy "pracy", czy korelacji między nimi, a już zwłaszcza rynku "pieniądza".
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20449
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:23, 25 Lip '13
Temat postu:
jarondo napisał:
Wolny rynek jest be.
Wolny rynek nie jest be - sama idea jest poniekąd słuszna, ale zrozum, że wolny rynek nie działa - bo nie może działać. W każdym razie nie na dłuższą metę.
Jedyna domena gdzie wolny rynek działa to arena międzynarodowa - tam od zawsze panowało prawo dżungli i chyba już zawsze będzie panować.. I tu dochodzimy do wniosku, że wolny rynek to w zasadzie prawo dżungli - z tą niewielka różnicą, że wzbogacone o pojęcie "własności". Jednakże własność ma to do siebie, że zawsze można ją zajebać - jak nie siłą, to sposobem, czyli dokładnie jak w dżungli.
Jeśli mogę dodać swoje trzy grosze - niewiele, bo niewiele mogę napisać w jednym poście.
W pracy A. Smitha "O Bogactwie Narodów" wskazane jest, że gospodarka rozwija się tylko wówczas jeśli państwo pełni rolę "nocnego stróża" nie mieszającego się jakkolwiek do ekonomii. Trzeba sobie jednak zadać fundamentalne pytanie: W jakimś okresie i odnośnie jakich wydarzeń Smith pisał swoją pracę? W Europie prócz Anglii tylko jeden naród tworzył swoją szkołę ekonomii, i była to Francja, która budowała coś co byśmy dzisiaj nazwali keynesizmem - mianowicie fizjokratyzm.
Królestwo Francuskie od Ludwika XIV zmagało się z poważnymi problemami ekonomicznymi, które mniej lub bardziej pogrążała zła polityka gospodarcza. Wówczas tez pojawił się słynny kardynał Richelieu i Mirabeau którzy zaczęli poniekąd ożywiać gospodarkę poprzez stymulowanie popytu wewnętrznego.
Nie mniej jednak by wyjaśnić fenomen polityki gospodarczej Francji, należy wyjaśnić czym był sam fizjokratyzm.
Jest to ubogie wytłumaczenie tej myśli ekonomicznej, ponieważ produkcja krajowa nie miała się skupiać wyłącznie na roli, a na wszystkim co jest dostępne w kraju i budowanie dodatniego na tym dodatniego bilansu handlowego. W wyniku pogłębiania tej doktryny powstały specjalne podatki m.in konsumpcyjny czy zbożowy, który miał doprowadzić do stymulacji popytu wewnątrzkrajowego dla zwiększenia obrotu międzynarodowego. Samą ideę można rozpatrzeć różnie, bo przyczyniła się do rewolucji francuskiej która jeszcze bardziej pogłębiała gospodarkę planowaną, ALE sama idea była poniekąd słuszna, gdyby tylko udało się uszczuplić sektor królewski i nadać prawa Tiersowi (stanu trzeciemu) Francja po dziś byłaby monarchią konstytucyjną.
Naczelnym dogmatem ASE jest idea, że na wolnym rynku nie powstanie monopol, gdyż monopol jest dziełem państwa, które daje narzędzia do tworzenia się tak owóż monopoli poprzez specjalne dekrety, ustawy itp. Fundamentalnym kontrargumentem w takim przypadku może być przykład upadłego syndykatu żarówkowego:
[youtube]http://vimeo.com/43241983[/youtube]
Beninger zginął nie z ręki państwa - tylko syndykatu, który również nie powstał z woli państw / instytucji. Mówimy tutaj o niczym innym jak o zmowie cenowej, którą najpotężniejsi producenci mogą zawiązać dzieląc rynek pomiędzy siebie i zarazem broniąc go przed interwencją kogoś nowego / obcego. Dopiero wówczas gdy syndykaliści dogadają się między sobą, tworzą front który ma uprawomocnić ich działania w jakiejś organizacji czy państwie oferując duże profity dla tych, którzy pójdą im na rękę. Ponadto, historia Beningera uczy, że jeśli znajdzie się ktoś kto zechce zniszczyć istniejący monopol, wyda na siebie wyrok śmierci. Ma to fundamentalne znaczenie i jest bezspornym argumentem wobec "korwinistów" utożsamianych z "wolnościowcami", którzy bredzą i konfabulują o uczciwości potentatów.
Nawet w obecnej sytuacji odnosząc się do rynku komputerowego nie trudno zauważyć podział rynku tabletowo - smartfonowego pomiędzy Samsunga a Apple, które tak zaszachowały ilość patentów i możliwości tworzenia nowych produktów od osób trzecich, ze nikt nie jest i nie będzie w stanie złamać ich monopolu. A wynika on nie z chęci państwa, tylko z miliardowych gaży dla polityków, którzy poszli tym producentom na rękę - przykład z Polski: zakup iPadów dla całego parlamentu.
Adam Polo napisał:
Przypisywanie korporacjonizmu i rządowej korupcji wolnemu rynkowi to cynizm i draństwo. Albo zwyczajne niezrozumienie tematu. Nie wiem, co gorzej świadczy o autorze.
Wasze (socjalistów) pojmowanie wolności ma tyle z nią wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym
Typowe korwinistyczne bredzenie.
Gdy kolonialiści wycofali się z Ameryki Południowej w większości tychże krajów zapanowali liberałowie, którzy chcieli wprowadzić doktryny A. Smitha w życie. Wynikiem tych działań był neokolonializm - czyli nawrót hegemonii byłych kolonizatorów w postaci gospodarczej. By utrzymać władzę, ów "liberałowie" sprzedawali ziemię i przywileje za bezcen - oni chcieli dobrze, ale wiedzieli, ze jeśli się nie zgodzą, to Europejczycy czy Amerykanie przekupią armię by ta zaprowadziła swoją juntę działającą na rękę swoich mocodawców.
Polecam książkę: "Ogień i Krew" Johna Charlesa Chasteena i rozdział poświęcony wydarzeniom w całej Ameryce Południowej w XIX w. którym oparła się poniekąd tylko Brazylia.
Mam nadzieję, że wniosłem coś konstruktywnego i mógłbym liczyć na powiększenie limitu by móc podjąć dyskusję w możliwie pojawiających się kontrargumentach.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:47, 25 Lip '13
Temat postu:
Bimi na rynku międzynarodowym wolny rynek nie działa, a przynajmniej nie w rozumieniu tych, którzy piszą o tzw. wolnym rynku.
Ten tzw. wolny rynek to w rozumieniu większości konkurencja doskonała, czyli tak zorganizowany rynek. Błędnym założeniem jest to, że każdy rynek będzie dążył do konkurencji doskonałej. Dla mnie to jest gówno prawda, gdyż każdy rynek będzie dążył do oligopolu, który jest po prostu znacznie korzystniejszym sposobem zorganizowania rynku dla poszczególnych podmiotów, choćby ze względu na jasno zdefiniowaną konkurencję oraz na możliwość wpływania na podaż i popyt.
Jak wskazuje encyklopedia zarządzania konkurencja doskonała to:
"model rynku, na którym występuje wielu nabywców i wielu sprzedawców, a żadni z nich nie mają wpływu na cenę, popyt i podaż"
Gdzie do chuja Wacława ktoś widzi taki rynek. Wielu stwierdza, że w USA był prawdziwy kapitalizm, czyli wolny rynek, czyli konkurencja doskonała w XIX wieku, czyli w jego początkach i co się stało?
I kurwa powstały korporacje, oligopole.
Nie mówię tu oczywiście w kontekście oligopolu o jego czystej postaci, ale o oligopolach zróżnicowanych.
W związku z tym jedyną szansą na utrzymanie tak hołubionej doskonałej konkurencji byłoby zakazanie istnienia monopoli, syndykatów, trustów, ale również koncernów, holdingów, konglomeratów oraz tak zwanego świadomego paralelizmu. Czy byłby to, jednak wolny rynek w rozumieniu neoliberałów i innych wolnego rynku fanów? Ni chuja.
W związku z tym wpadamy w błędne koło, którego ni chuja nie chcą zauważyć wyznawcy różnych form wolnego rynku, którzy ni chuja nie potrafią spojrzeć pragmatycznie na wciskane im farmazony. Wolny rynek to doskonała konkurencja, która nie jest objęta ograniczeniami prawnymi. Taka doskonała konkurencja w dłuższym czasie zamienia się w różne postacie oligopoli, co wynika z tego, że nie ma regulacji, co do doskonałej konkurencji w zakresie blokady możliwości powstania oligopoli
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:42, 25 Lip '13
Temat postu:
Cytat:
W związku z tym jedyną szansą na utrzymanie tak hołubionej doskonałej konkurencji byłoby zakazanie istnienia monopoli, syndykatów, trustów, ale również koncernów, holdingów, konglomeratów oraz tak zwanego świadomego paralelizmu.
przecież da się. wystarczy sprzyjać małym średnim przedsiębiorcom i obłożyć wyższymi podatkami molochy. ale to nie przejdzie no bo jak to: "przecież duży więcej zapłaci, przyniesie wyższy dochód, a my potrzebujemy więcej hajsu" etc. państwo które dokona coś takiego automatycznie stanie się wrogiem sojusznika, a jak nie jesteś demokratą stajesz się komunistą ot i obłęd trwa nadal. obie te definicje są nic nie warte podobnie jak wierzenia w wolne rynki, zniewolenia, spiski korpokratów. wszystko da się uregulować prawnie. problem tylko taki, że gdy przełamiesz dany trend zostaniesz automatycznie odludkiem. czyli możesz dobrze kombinować, a i tak zostaniesz pożarty przez hienę z dżungli. dzisiaj mocarstwa grają pierwsze skrzypce, mniejsze państwa zostają podporządkowane korporacjonizmowi. pytanie tylko czy na pewno tak musiało to wszystko przebiegać. z tego co wiem nigdy nie było takiej potrzeby by wyciągać rączki po pieniążki od większego, raczej nieudolność polityków doprowadziła do takich absurdów. polska była krajem który spokojnie mógłby grać na kilka frontów ze względu na swoje położenie, a jako że nigdy nikt tego nie dostrzegał to stała się zwykłym sprzedajnym popychadłem z tanią siłą roboczą dla panów z zachodu.
rynek przenosi się tam gdzie są niższe podatki, bardziej sprzyjające warunki. u nas nie wiedzieć czemu finansjera i organy państwowe wyraźnie chcą wytyczać kierunki ponad przedsiębiorcami. nasi stróże stali się jednocześnie oprawcami [ponieważ m.in. zostali kupieni], więc w czyim interesie byłoby dobrowolnie się na coś takiego zgadzać. wolność jakkolwiek ją chcecie pojmować polega głównie na niezależności, możliwości wyboru. wchodząc w kimś w układ zawsze zrzekamy się części własnych udziałów. im bardziej jesteśmy zniewoleni, przesadnie powiązani tym bardziej stajemy się niewolnikami określonej grupy, którą docelowo ponoć sami wybraliśmy.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:24, 25 Lip '13
Temat postu:
Każdy czytał "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella. POLECAM
Wolność jednostki jest ważna.
Stany USA nie są kapitalistyczne, od około 100 lat. Odkąd wprowadziły podatek dochodowy.
Co wy żeście się tak na nie uparli? Każdy mówi, że to szmata, ale ślepo się na nią gapi.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:24, 25 Lip '13
Temat postu:
@wunderwaffel
Widzisz monopolem jesteśmy straszeni. Syndykat jest nielegalny, ale jak napisałem poniżej jest wiele form legalnych działania oligopoli, jak koncerny, holdingi oraz konglomeraty.
W związku z tym, jak widać ewoluowanie w większe podmioty nie jest charakterystyczne jedynie dla nieświadomych obiektów, jak galaktyki, czy gwiazdy, ale również dla przedsiębiorstw. Jednak, niektóre ekonomiczne świry, z których pewnych znam osobiście, nadal próbują ludziom wciskać coś innego, a na dodatek nie chcą słuchać, że rzeczywistość ni chuja nie przystaje do ich założeń. Takimi świrami są między innymi "wyznawcy" ASE.
W związku z tym mogę zgodzić się z ASE, że na rynku wolnej konkurencji nie powstanie monopol, ale ni chuja nie jestem w stanie się zgodzić, że nie powstanie konglomerat, koncern, czy holding.
Ciekawy również jest paralelizm świadomy. Możemy go sobie zobaczyć w wielu małych miasteczkach, dla przykładu. Polega on na tym, że nie istnieje żadna zmowa cenowa, ale z czasem powstają niepisane zasady, którym podporządkowują się poszczególne podmioty najczęściej jednorodnych produktów. Znam to z działań audytorskich, więc z praktyki i ni chuja mi nikt nie wmówi, że nie istnieją np: zasady płacenia w jednej branży, w jednym regionie tylko płac do określonego pułapu, a jak się wyłamiesz to Cię nie ma.
Innymi słowy każda doskonała konkurencja prędzej, czy później zacznie się opierać na coraz większych podmiotach, które zaczną w coraz większym stopniu wpływać na popyt i podaż na całym rynku i nie ma tu znaczenia, czy będzie jakikolwiek regulator w postaci państwa, czy będziemy mieli do czynienia z anarchokapitalizmem. Jak się okazuje w wielu przypadkach ludzie potrafią doskonale żonglować tym, czy bardziej opłacalna jest rywalizacja, czy kooperacja
Jednak ludziom z klapkami na oczach się tego nie wytłumaczy.
@manhattanman
Jak zaczniesz sprzyjać małych i średnim przedsiębiorstwom to owe małe i średnie staną się dużymi, a duże staną się średnimi, małymi lub upadną Błędne koło.
Na pewno istnieje pewna charakterystyka, którą wielu nie zauważało {a która może tłumaczyć Ci, dlaczego tak się stało, jak jest - przynajmniej w ogólnym zakresie} , ale ona istnieje i może ktoś nazwać to spiskiem. Mianowicie zbudowanie silnie działającego i dziś, choć już odrzucanego przez paru teoretyków tzw. konfliktu pracy i kapitału, który wyprowadził Marks z wczesnych koncepcji kapitalistycznych. Innymi słowy zarówno tzw. kapitaliści, jak i komuniści się mylą. Nie ma konfliktu między pracą, a kapitałem, albowiem podmioty z obu tych sfer mają nieco inną pozycję, co nie zmienia postaci rzeczy, że zależne są jedynie od pieniądza - przynajmniej w takim systemie finansowym, jaki mamy obecnie.
Twierdzisz, że rynek przenosi się tam, gdzie są niższe podatki. Nie zgadzam się, co widać po spierdoleniu Fiata z Polski, czy prawie wycofaniu się Volksvagena. Rynek jest tam, gdzie są ludzie
Wolni nie będziemy do czasu, aż nie jednostkowo, ale jako społeczność nie zrozumiemy, że jesteśmy SUWERENEM tej pieprzonej ziemi i nie stworzymy takiego systemu, który zapewnia nam bycie owym suwerenem.
Wówczas będziemy wolni.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20449
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:27, 25 Lip '13
Temat postu:
jarondo napisał:
Stany USA nie są kapitalistyczne, od około 100 lat. Odkąd wprowadziły podatek dochodowy.
Co wy żeście się tak na nie uparli? Każdy mówi, że to szmata, ale ślepo się na nią gapi.
Więc co jest kapitalistyczne?
Podaj mi jeden przykład systemu kapitalistycznego, który działa w praktyce, tu i teraz.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:07, 25 Lip '13
Temat postu:
Tego się nie da wyjaśnić Bimi, bo jak na razie mi tego nikt nie wyjaśnij. Na przykład, jeśli jest wolny rynek to czy działają prawa patentowe, prawa do technologii, prawa do znaków towarowych, itd. a jeśli działają to jak tak regulowany rynek można nazwać wolnym rynkiem, gdzie wystarczy lepszy prawniczyna i dymasz każdego załóżmy przed tzw. niezależnym sądem, co czyniły na rynku "marzenie" w początkach XIX wieku, wszystkie większe firmy, które stały się potentatami. Jeśli, zaś nie działają to mamy anarchokapitalistyczny, gdzie sprawa kończy się kozactwem
Dla przykładu, jak doskonała konkurencja nie blokuje powstawania trzęsących rynkiem przedsiębiorstw dam taki oto wulgarny przykład.
Załóżmy, że na rynku powiedzmy meblarskim w Łodzi działa wunderwaffel, jarondo, bimi, elcomendante, adam polo. Wyobraźmy sobie, że każdy z nas startuje z taką samą technologią maszyn. Następnie bimi jest skurczybykiem, który łeb do zarządzania organizacjami. Wprowadza skuteczne i efektywne zasady organizacji pracy, które sprawiają, że zmienia się sytuacja na rynku, czyli nie mamy już każdy po 20% rynku, ale bimi zdobyta 30, a my po równo mamy po równo reszty rynku. W związku z taką sytuacją bimi kupuje nowoczesniejszą maszynę za większe zyski. Wkurwia mnie to niepomiernie. Idę, więc do jarondo i mówię. Słuchaj bimi to skurczybyk, co chce nas dymać w związku z tym nie wytniemy go kosztami, bo ona nas może połączmy, więc siły kupmy razem dwie nowoczesne maszyny i wydymamy go. Po pewnym czasie mamy z jarondo 45% rynku. Bimi spada ponownie do 25 procent, a wunderwaffel i adam polo mają po 15. Wkurwia ich to niepomiernie, bo w parę lat ujebano im 5 procent rynku i zysków. Bimi również czuje wkurw. Wunderwaffel nie jest w ciemię bity nawala do bimiego i mówi. Połączmy siły produkcyjne i wydymajmy te wafle jarondo i elcomendante. Łączą siły, kupują nowe maszyny z Mozambiku i szybko łykają z 40% rynku następne 10 i mają 50%. Adam Polo jest czerwony z wkurwu, bo jedzie już po kosztach mając 5% rynku. Przychodzi do nas i historia się powtarza. Zdobywamy z jarondo i adamem 60% rynku. Bimi nie jest, jednak w ciemię bity idzie do Wunderwaffel i mówi, że koniec dymania na rynku, idziemy do szejka z Mozambiku, dajemy mu 50% udziałów, a on wchodzi z mega kasą w nasz biznes i daje nam najnowocześniejszą technologię na świecie, ... itd. Tak można ciągnąć tą uproszczoną historyjkę pokazując w prosty sposób, jak doskonała konkurencja wali się na RYJ i powstają oligopole, które zaczynają trząść całym rynkiem z jego podażą oraz popytem.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20449
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:01, 25 Lip '13
Temat postu:
no właśnie jorando, może nam powiesz jak ten twój wolny rynek postrzega szeroko pojętą własność intelektualna. co byśmy wiedzieli o czym my tu właściwie mówimy
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:18, 25 Lip '13
Temat postu:
Innymi słowy wprowadzasz zasadę patent na rok i co myślisz, że cfaniaki tego nie wykorzystają.
Nie znasz pomysłowości ludzkiej i tego jak można taką zasadę wykorzystać.
Podaję Ci już sprawdzony pomysł {"patent"} zmieniam jedną rzecz w patencie i patentują po raz kolejny. Powiedzmy zmieniam jeden element w związku chemicznym, leku, jedną wajchę w maszynie i mam nowy patent.
Malutkich tym może uwalisz, ale wielcy oleją ten Twój straszak ciepłym moczem.
Takie numery jarondo to są robione już dziś
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:21, 25 Lip '13
Temat postu:
Comendancie.
Robisz błąd w założeniach. Nie liczą się udziały w rynku.
To kupujący decyduje w wolnym rynku. Jego decyzja, to to, gdzie wyda pieniądze.
Każdy chce kupić tanie meble.
Nie interesuje mnie pracownik/producent.
Dbam o kupującego.
Apropos. Znam ludzi, którzy dziennie zarabiają 500 funtów (pięćset) za 14-16 godzin pracy. Dorabiają sie, ja to rozumiem Jeśliby usłyszeli, że ktoś chce im wtłoczyć kodeks pracy, to w najlżejszym wypadku, wyśmialiby go.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:23, 25 Lip '13
Temat postu:
ElComendante napisał:
zmieniam jedną rzecz w patencie i patentują po raz kolejny. Powiedzmy zmieniam jeden element w związku chemicznym, leku, jedną wajchę w maszynie i mam nowy patent.
Zmieniam jeden związek, wajchę w twoim patencie i robię swoje.
Albo przenoszę produkcję, gdzie indziej.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:31, 25 Lip '13
Temat postu:
Jeśli jesteś odpowiednio duży, a jak nie to zjadam Cię na śniadanie i chuja przenosisz. Rozpierdalam Ci firmę w sądach jednym beknięciem.
Gówno prawda, że liczy się tylko cena jarondo. Nawet kurwa szkoły ekonomiczne mówią o efekcie ekskluzywności. Wiele ludzi szuka dobrej jakości, a inni po prostu słowa w nazwie
Jeśli natomiast twierdzisz, że ludzie kupują tylko to, co jest tanie - to wyjaśnij mi jedną rzecz. PO JAKIEGO CHUJA FIRMY BUDUJĄ COŚ TAKIEGO JAK MARKA PRZEDSIĘBIORSTW, CZY PRODUKTÓW.
Wyrzucają pieniądze w błoto. Wszystkich im jod na łeb siodł.
Patrz nie na założenia teoretyczne, ale na rzeczywistość.
Ludzie nie idą tłumami na wspaniały pod względem fabuły, obrazu i muzyki film norweskiego reżysera, tylko walą oknami i drzwiami na kolejną odsłonę komiksu Marvela.
Co kurwa robią galerie handlowe, gdzie płacisz w CHUJ kasy za tzw. markowe ciuchy?
Czy funkcjonujemy na jakimś innym świecie?
Zapewniam Cię, że nie znam przedsiębiorstwa, która dba - tak naprawdę dba o klienta - to jest ściema. Liczą się odpowiednie działania marketingowe, obsługa klienta, niskie koszty, maksymalna marża. Klienta jest tyle warty ile jego kasa w kieszeni.
Oczywiście każdy się do Ciebie uśmiecha, ale to jest uśmiech żydowskiego kupca i chińskiego straganiarza, który kończy się dokładnie w tym momencie, gdy skończy się zainteresowanie produktem lub wyjdziesz z miejsca zakupu.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:26, 25 Lip '13
Temat postu:
Czekan konflikt "pracy" i "kapitału" nie istnieje. Przynajmniej większość przesłanek na to wskazuje.
Wszystko rozbija się tylko o kreację pieniądza i system finansowy.
Zarówno "kapitał", jak i "praca" są zależne tylko i wyłącznie od systemu bankowego i to od 100 lat.
Innymi słowy ani "praca", ani "kapitał" nic bez systemu finansowego nie zrobią.
Jednak sztuczny konflikt trwa nadal
Dołączył: 12 Paź 2011 Posty: 368
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:32, 25 Lip '13
Temat postu:
jarondo napisał:
Pisownia oryginalna:
Cytat:
W czasach rewolucji przemysłowej John mieszkał na wsi pod Manchasterem w stodole bogatego wieśniaka z rodziną i przymierał sobie z głodu nikomu nie wadząc.
Nie miał ziemi, domu i zatrudniał się po pomocy u innych a zimą roboty na wsi nie ma za wiele.
Spakował więc dobytek rodziny w węzełek, który powiesił na kiju, kij na ramię i pomaszerował do Manchesteru gdzie znalazł pracę w fabryce.
Żona też zresztą pracowała w fabryce, podobnie jak piątka z ich ośmiorga dzieci.
Jedna z córek mimo, że miała już dwanaście lat - do pracy nie poszła, bo zajmowała się dwójką rodzeństwa i gospodarstwem domowym.
Zarobione w fabryce pieniądze z trudem wystarczały rodzinie na opłacenie mieszkania - jednego pokoju w kamienicy, wyżywienie rodziny i najpotrzebniejsze wydatki - w tym na najgorszą gatunkowo odzież.
W miarę upływu czasu John nabierał wprawy w tym co w fabryce robił, jego dzieci również, ale w dalszym ciągu rodzina żyła ubogo.
Nie było ich stać ani na kupno domu, ani na wczasy a do pracy śmigał na butach (cała zresztą rodzina miała już buty, ale co z tego kiedy te buty to były liche i w dodatku część z nich - używane?) a nie powozem.
Co prawda posłał dwójkę najmłodszych dzieci do szkoły stworzonej przez tego skurwysyna fabrykanta ale wiadomo - dzieci w tej szkole to musiały się uczyć tego, co potrzebne było kapitaliście a nie na przykład baletu i w dodatku po szkole MUSIAŁY iść do tej samej fabryki do roboty.
Co prawda rodzina Johna nie zdechła z głodu bo mógł zarobić na jedzenie, jakoś wspólnym wysiłkiem miała dach nad głową (z czasem zamieszkali w dwóch pokojach) i nie musiała liczyć na łaskę tego bogatego wieśniaka ale jedna z córek poszła pracować na ulicy, jeden z synów zaczął pić (na wsi przynajmniej nie miał takich pokus bo szynkarz - bydlę - nie dawał na kredyt) i za jakąś awanturę po pijaku trafił do więzienia a jednemu z dzieci maszyna urwała rękę.
Mówię wam - przejebane mieli i wyzyskiwani byli tak, że głowa mała.
Co z tego, że ceny ubrań wraz z zalewem bawełny wkrótce spadły tak, że koszulę to miał każdy kilka leżało w szafie a nie - jak w "wiejskich czasach" - na dziesięć osób koszule były trzy o szafie nie wspominając?
Co z tego, że każdy mógł zarobić na chleb i dach nad głową skoro trzeba się było jednak narobić przez te 12 godzin dziennie a chleb czarny, masło do niego było raz w tygodniu a raz w miesiącu mięso?
Na wsi przynajmniej zawsze można było se ukraść kurę i nażreć się jak trzeba (o ile właściciel kury się nie połapał).
Nikt z głodu co prawda nie umierał na ulicy ale jednak choroby się panie dzieju szerzyły a robotnicy podstępem zwabiani byli do karczm (bo tam paliło się światło i było słychać gwar ludzi) i tam wydawali ciężko zarobione pieniądze na podłe piwo.
Szerzyły się choroby weneryczne bo przecież nie ma się co dziewczętom dziwić, że wolały się puszczać za parę groszy niż tyrać w fabryce za te same pieniądze.
A tymczasem fabrykanci to żarli kawior, chodzili na bale do opery i jeździli na wczasy na Seszele.
I czego ta (napisana chyba na kolanie) bajka ma rzekomo dowodzić? Nieskładny i tendencyjny słowotok jakiegoś grafomana. Licha beletrystyka. Fikcja [pseudo]literacka.
Cytat:
A, ludzie otrzymali tylko tyle:
Cytat:
urbanizacja związana z masową migracją ludności ze wsi do miast
postęp wiedzy medycznej i higieny
zmniejszenie zatrudnienia w rolnictwie – zwiększenie w przemyśle (później w usługach)
prawo pracy
powstanie związków zawodowych
narodziny ruchu robotniczego i ideologii socjalistycznej
wzrost liczby ludności, przede wszystkim w miastach (migracja; zwiększony przyrost naturalny)
Czy on w ogóle widzi, co napisał? Znowu strzał w stopę. Owe rzeczy nie zawdzięczają swojego powstania kapitalizmowi per se, one powstały w opozycji do wyzysku kapitalistów!
Cytat:
Jeśli dzieci były "zajeżdżane" w fabrykach, ich matki także i ojcowie, to skąd się wziął zwiększony przyrost naturalny?
Coś czego nie ma w obecnej zjednoczonej junii jewropy (mówię o starych krajach EU, bez ludności muzułmańskiej).
Często słyszę powoływanie się na argument, pracy dzieci w kapitaliźmie, rewolucji przemysłowej.
Praca nie była za ciężka, bo dzieci było coraz więcej. Dzięki czemu, był duży przyrost naturalny. I dlaczego dzieci nie mogły pracować? Obserwując obecną szkołę....
Więc? Łamane jest prawo do niepracowania dzieci, obecnie. Zdradzę Wam tajemnicę lewuchy.
W gospodarce rolnej, także pracują dzieci, i to czasem cały dzień. I to dnia dzisiejszego.
Zapraszam na wieś.
Gewałt, gewałt...
O motywację do prokreacji to już musiałbyś pytać poszczególnych zainteresowanych, ale wydaje mi się, iż może mieć to związek z tym, że w owych czasach (vide Ludzie bezdomni) środki antykoncepcyjne nie były jeszcze upowszechnione, powszechny był za to chrześcijański model rodziny, być może świadczenia socjalne były jeszcze wówczas naprawdę świadczeniami socjalnymi, co również nie byłoby bez znaczenia. Zresztą, doedukuj się we własnym zakresie ( http://en.wikipedia.org/wiki/Child_labour ), panie liberasto - istnieje cień szansy, że przestaniesz popełniać takie kwiatki, jak ten w rodzaju: praca nie była ciężka. Dla was praca (gojów) nigdy nie jest ciężka, bo nie wykonujecie jej własnymi rękoma. Wy swoich rączek uczciwą pracą przecież nie brukacie.
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 06:58, 26 Lip '13
Temat postu:
Cytat:
O motywację do prokreacji to już musiałbyś pytać poszczególnych zainteresowanych, ale wydaje mi się, iż może mieć to związek z tym, że w owych czasach (vide Ludzie bezdomni) środki antykoncepcyjne nie były jeszcze upowszechnione, powszechny był za to chrześcijański model rodziny, być może świadczenia socjalne były jeszcze wówczas naprawdę świadczeniami socjalnymi, co również nie byłoby bez znaczenia
Moim zdaniem wzmożona prokreacja wynikała także z faktu, że jakosć przechodziął w ilość. Im więcej narobili dzieci, tym wiecej miało szansę przetrwać, a czasy były cięzkie, oj ciężkie. Ze sto filmów o tym nakręciłem.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20449
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:15, 26 Lip '13
Temat postu:
jarondo napisał:
Termin własności intelektualnej jest źle skonstrłowany.
W formie obecnej, blokuje ona rozwój technologi.
Patent na rok, bezwzględnie.
Ale dlaczego akurat na rok? Czy możesz podać jakieś źródło, cytat z jakiejś kapitalistycznej biblii, która w sposób ekonomiczny uzasadnia, że rok jest lepszy niż pół roku, albo dwa lata?
Jeśli nie potrafisz uzasadnić w sposób naukowy dlaczego akurat rok, jeśli sobie tylko tak jebnąłeś "na rok", bo tak ci się wydaje, że wtedy będzie OK - to czym to się niby różni od tych wszystkich arbitralnych zasad obowiązujących we wszystkich tych różnych krajach które nazywasz socjalistycznymi?
Moim zdaniem niczym - oni też tylko ulepszają wolny rynek wprowadzając wszelkiej maści durnowate regulacje, obowiązujące przez różnego rodzaju durnowate okresy.
Albo coś jest wolnym rynkiem, albo nie jest - albo uznajesz własność intelektualną jako własność, albo nie uznajesz - zdecyduj się! Od kogoś o tak ugruntowanych poglądach spodziewał bym się czegoś bardziej konkretnego niż "uznaję, ale tylko na rok".
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:04, 26 Lip '13
Temat postu:
Cytat:
Jak zaczniesz sprzyjać małych i średnim przedsiębiorstwom to owe małe i średnie staną się dużymi, a duże staną się średnimi, małymi lub upadną
ej mędrek, po to wymyślono prawo i regulacje by sprzyjać sprawiedliwości na rynku. przynajmniej takie idee przyświecały powstawaniu demokracji. aktualnie zassaliśmy muł z komuny i wszyscy go nieświadomie stosujemy myśląc, że postępujemy słusznie. jeżeli dążysz do uczciwej konkurencji i zdrowego rynku postępujesz zgodnie z rachunkiem sumienia i interesem własnego państwa. jeżeli jesteś kimś innym, postępujesz na jego szkodę dbając wyłącznie o swoją kabzę i niezdrową acz pochlebną reputację. nie wiem czy faszyzowaniem środowiska, w którym się obracamy można cokolwiek zdziałać - raczej tak, ale czy określenie go pożytecznym działaniem jest przecież absurdem. w mojej opinii zwykła służalczość, frajerskie posłuszeństwo i kotara milczenia w sytuacji gdy coś nie idzie po myśli oprawców. tak funkcjonuje dzisiejszy system i nie bierz z niego przykładu, bo jest szkodliwy dla nas wszystkich.
także wcale nie musi być jak piszesz i wszystko zależy od zasad jakimi rządzi się rynek. dzisiaj nie opłaca się zakładać małych biznesów, opłaca się monopolizować innych. wystarczyłoby powoli odwracać ten trend. wątpię aby komukolwiek opłacało się zakładać 30 spółek po to tylko by wyplenić tych mniejszych. kluczem są podatki i kontrola państwowa. frajerstwem dzisiejszych czasów jest chciwość, dla której więcej znaczy lepiej i w ten sposób wydaje się ludziom, że da się normalnie współistnieć czy to na rynku, czy w życiu poza nim. a nie da się. skoro tacy jesteśmy niby demokratyczni i prawdziwi to przyznajmy sami przed sobą, że nasz rząd nas sprzedał i zamykamy temat.
skoro potrzebujemy pomocy innych to znaczy, że jesteśmy wyraźnie słabi i oni chętnie nam pomogą a powinniśmy sami sobie pomagać.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 »
Strona 6 z 8
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów