Dołączył: 05 Gru 2008 Posty: 193
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:43, 19 Sty '09
Temat postu:
Świadomość to świadomość, po co to komplikować. Świadomość bycia, nic więcej. Do niej doczepiają się inne rzeczy, budują wokół niej. Świadomości się nie traci.
_________________ Jam jest Hunahpu!
Jak można twierdzić, że "BÓG" nie istnieje i twierdzić, że samemu się jest?
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:05, 20 Sty '09
Temat postu:
Boja babcia zawsze wstawiała gromnicę do okna.
Jak byłem mały, to paliła się gromnica i wszyscy siedzieli cicho i srali w gacie.
Wtedy faktycznie pioruny zabijały sporo ludzi,
bo nie było lini energetycznej i słupów, które w tym momencie tworzą poteżną sieć nad powierzchnią ziemi, przechwytując większość wyładowań.
A jak ktoś mieszka przy linii wysokiego napięcia lub przemienniku do telefonii komórkowej, to ma w zasadzie z piorunami spokój.
Teoretycznie, to gromnica też działa, bo w 99% domów w których paliło się gromnicę piorun nie przywali.
Więc 99% ludzi, którzy ją palili potwierdzą, że to działa.
A ten jeden, który również palił, a w którego dom "przydupcyło", zostanie przyćmiony przez większość.
Jest szereg przykładów podobnych badań, niestety ponieważ nauka nie potrafi pogodzić tych eksperymentów ze swoimi aksjomatami, badania są wyłączane poza naukę (manipuluje się interpretacją mediany i t.p.)
Dla mnie ktoś, kto przestaje się dziwić, kto spodziewa się tylko spodziewanego - zamiast poszukiwać nieznanego, jest rzemieślnikiem, a nie naukowcem-badaczem-poszukiwaczem.
Nie pamiętam kto to powiedział: "Jeśli wiesz już wszystko - pora umierać." - coś w tym jest, co nie?
Człowiek to "rozum i emocje", to również istota pełna wątpliwości, wiary, nadziei, strachu, miłości...
Dziwne, że wszyscy, którzy tak bardzo wyrzekają się wiary, jednocześnie nie są w stanie wytłumaczyć istnienia materii, która jest dla nich fundamentalna...
Wierzą w istnienie (chyba zaklinając śmierć) i za wszelką cenę udowadniają, że to nie wiara tylko rozsadek.
Wiem, wiem - "Cogoto ergo sum"
Jednak: jak jesteś?, czy twoje własne myślenie, określa twój własny byt? czy zatem sam dla siebie jesteś Bogiem?
Nie widzę w takim rozumowaniu absolutnie nic złego.
Jednocześnie pokazuje to, że wiara w siebie potrafi być ogromna.
P.S. Jedynym pewnikiem dla nas jest krąg narodzin i śmierci. Całymi sobą staramy się je ogarnąć - niestety ponieważ możemy je określać tylko z wewnątrz procesu życia/umierania, chyba najrozsądniej skupić się na robieniu czegoś dobrego dla siebie i innych, niż na akademickich sporach "co jest poza?"
P.S. II Uważam, że przekonywanie ludzi, że Boga prawdopodobnie nie ma, jest nienaturalne i może prowadzić do tragedii. Nie powinno odbierać się nadziei... chyba... Szkoda, że cała ta akcja nie jest wymierzona w zrzucenie kieratu religii (monopolu na nasze dusze, niebo, piekło )- wtedy biłbym brawo. Rozprawianie się z pojęciem Boga nie uratuje ludzi wykorzystywanych przez religie, ale może gasić światełka tym, którzy chcą myśleć na własną rękę.
To jest jak kontynuacja eugeniki... nadczłowiek, twarde prawo przyrody, twarde rzymskie prawo (ale prawo), były i są źródłem okrucieństw. Nawet jeśli Bóg jest tylko figurą naszego języka - to z pewnością pomaga kontemplować miłość i dobro...
Gdzieś, kiedyś znalazłem taką modlitwę:
Cytat:
Wierzę w Boga
w którego mogę nie wierzyć
w którego mogę wątpić,
któremu mogę się opierać
którego mogę odrzucać,
którego mogę zagubić
z którym mogę się kłócić
na którego mogę się obrażać.
Wierze w Boga, który wołał:
"Boże mój, Boże mój
czemuś Mnie opuścił?"
Wierzę w Boga
nie obrażającego się na mnie
cierpliwego wobec moich kaprysów
wyrozumiałego dla moich pobłądzeń
nie zostawiającego mnie samemu sobie
przyjmującego mnie jakim jestem.
Wierzę w Boga
który choćby nie wiem co
we mnie nie zwątpi.
Wierzę w Boga
który we mnie wierzy!
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 669
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:46, 21 Sty '09
Temat postu:
[quote="inecki]
Jednak: jak jesteś?, czy twoje własne myślenie, określa twój własny byt? czy zatem sam dla siebie jesteś Bogiem?
Nie widzę w takim rozumowaniu absolutnie nic złego.
...[/quote]
Ogladałem kiedyś film o facecie z Francji totalnie niesprawnym fizycznie, ale w pełni sprawnym umysłowo, który porozumiewa się poprzez internet pisząc na klawiaturze długopisem trzymanym w ustach.
Stwierdził, że wg niego Bóg stworzył świat współtwórców świata - ludzi, więc tylko od nas zależy jaki on jest.
Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 1108
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:20, 22 Sty '09
Temat postu:
Inecki ta dyskusja to nie są rekolekcje w kościele, a Ty nie jesteś kaznodzieją. I nie przedstawiaj wierzących w boga jako takich biednych niewiniątek, którym paskudni ateiści odbierają jedyną nadzieję. Wierzący nie są niewiniątkami, przeciwnie. A jeśli coś komuś jest odbierane, to właśnie ateistom. Zapoznaj się z etymologią ateizmu. Skąd się wzięło to pojęcie. Czy nie jest to reakcja i bunt na narzucanie człowiekowi wiary w bogów czy boga od niepamiętnych czasów przez panujące religie? W starożytnym Rzymie ateizm był przestępstwem. W chrześciaństwie był tępiony jako herezja. Pojęcie ateizm zaczęło powracać w XVIw. Oczywiście nie obyło się bez prześladowań i stosów. Nawet w Polsce. Poza tym ciekawostką jest, że przeważająca większość uczonych są ateistami. Im wybitniejszy umysł, tym bardziej ugruntowany w ateiźmie. Ateiści są również bardziej humanitarni. Badania wykazały że właśnie większość wierzących opowiada się za karą śmierci i torturami w celu wyciągnięcia zeznań. Ateiści są rownież bardziej wierni w związkach małżeńskich. Wierzący rozwodzą się częściej.
Ciekawie to opisuje wikipedia.
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:29, 22 Sty '09
Temat postu:
Lara,wybacz, ale coś Ci wytłumaczę:
Teizm = wiara w Boga (Bogów)
Ateizm = odrzucanie poglądu o istnieniu (bądź nieistnieniu) Boga
Antyteizm = Zaprzeczanie istnieniu Boga
I skup się, bo raz piszesz, że wierzysz tylko nienawidzisz religii i KRK, a raz robisz sobie wycieczki personalne do mnie. Wybacz, ale gdybym był ateistą - to prosiłbym Cię, żebyś przestała robić mi krecią robotę
Ponieważ jestem raczej miłym gościem, to zamiast zacierać ręce, proszę Cię skup się... na poziomie dyskusji (bez urazy)
_________________ storyofstuff
Dołączył: 04 Gru 2008 Posty: 449
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:00, 22 Sty '09
Temat postu:
Lara, napisałaś:
Cytat:
(...)Wierzący nie są niewiniątkami, przeciwnie.(...)
"przeciwnie" co? "Wierzący są niewiniątkami >>przeciwnie<<?" Może rozjaśnij mi, o co tu chodzi. A żeby nie być gołosłowną, to poproszę o poparcie dowodami.
Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 1108
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:50, 22 Sty '09
Temat postu:
Inecki napisałeś wyraźnie tłustym drukiem, że ateiści nie powinni odbierać wierzącym nadziei. A kto im odbiera. I to Ty raczej próbujesz na siłę dowieść że istnieje taki bóg w jakiego Ty wierzysz. A każdy może mieć własnego boga. Ja mam mojego, ale ateiści mi nie przeszkadzają i ich bronię. A Tobie najwyraźniej przeszkadzają. To znaczy że nie jesteś tolerancyjny. Muszę Ci jednak powiedzieć że jesteś nawiedzony. I choć to Twoja sprawa, to wyczuwam u Ciebie lekkie poczucie wyższości, względem tych którzy nie wierzą w Twojego boga. Naturalna tendencja deklarujących się jako wierzących poprawnie. Co jest też naturalne na obecną sytuację w Polsce. Bo być wierzącym/wg obowiązującego schematu/ to cool. I można nawet łatwiej awansować. Rzeczywiście wierzący w Polsce są baardzo biedni. Tacy prześladowani. Inecki i to co napisałam o wyższości moralności ateistów nad moralnością teistów, to prawda. Ateiści są bardziej humanitarni.
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:04, 23 Sty '09
Temat postu:
@Lara
1. Lubię ateistów - sądziłem, że jasno to wynika z treści moich postów(?)
2. Usiłowałem wykazać, że wiara to sprawa prywatna i nie podlega dowodom naukowym.
Sama mnie naciągnęłaś, żebym określił czy wierzę, a teraz robisz ze mnie ekshibicjonistę. Nie podoba mi się to.
Tak leciutko mnie oceniasz, to prawie diagnoza - pozwól, że zapytam po czym wnosisz?
Naprawdę tak mnie oceniasz?
Nie rozumiem, w którym momencie sprawiłem Ci przykrość?, w jaki sposób poniżam innych (bo skoro się wywyższam - to na jedno wychodzi)?
No ale trudno - dociera do mnie, że kiedy zaczyna brakować mi dobra od innych ludzi, to wtedy zaczynam potrzebować Boga. To chyba tak jest... może dlatego w ogóle zajmuję się takimi tematami...
Rozumiem, że zająłem tu już wystarczająco dużo miejsca
Suspenser - Bardzo dobre, ciekawe jak człowiek w tak ciężkim położeniu, może mieć tyle pozytywnej energii...? Możliwe, że nikt na tym forum nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić tak ciężkiego życia - a wewnętrznie gość ma więcej siły niż większość z nas.
Ładnie powiedziane. Rozumiem, że odnosi się to do mojej wypowiedzi, którą zacytowałeś . Zauważ, że jest ogromna różnica pomiędzy boskim człowiekiem władającym światem Stworzonym przez Boga, a między poglądem odrzucającym byt nadrzędny. Teza przedstawiona przez Ciebie jest piękna i się z nią zgadzam, natomiast ta którą zarzucałem zwolennikom poglądu "wiara albo rozum" to właściwie solipsyzm, który już dostatecznie mocno został obalony (chyba)
Oglądałem ostatnio "Choć goni nas czas" [Bucket List] i w pewnym momencie Freeman mówi do Nicholsona, że w Starożytnym Egipcie wierzono, że u bram Nieba zadawane są dwa pytania:
- czy znalazłeś szczęście w życiu?
- co zrobiłeś aby uszczęśliwić innych?
Chyba niezależnie od poglądów, koncepcja jest fajna...
Do zobaczenia w innych tematach
_________________ storyofstuff
Nie jestem obcykany w wierze katolickiej ale w dekalogu jest taki wpis:
"Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną". Jeśli nie wierzycie we wzór podawany przez Biblie to wierzycie w kogoś innego. Tak bynajmniej to rozumiem.
Nie wiem co atakują tutejsi ateiści w wierzących - jesli ktos potrzbuje wiery to po co mu ja odbierasz? Co bo nie chcesz by był "owieczką" wiernie słuchających księży? Piszecie o dążeniu do prawdy ale jednak chcecie ją narzucac mówiąc "Nie wierz bo jest be i cię ogłupia." Nie wierze ( ) w wasza bezinteresownośc i "pomoc" ludziom w negacji wiary.
Cytat:
Oglądałem ostatnio "Choć goni nas czas" [Bucket List] i w pewnym momencie Freeman mówi do Nicholsona, że w Starożytnym Egipcie wierzono, że u bram Nieba zadawane są dwa pytania:
- czy znalazłeś szczęście w życiu?
- co zrobiłeś aby uszczęśliwić innych?
Scenarzysta chyba musiał trochę nad tym pomyśleć.
Dla mnie sprawa jest prosta - jak Boga nie ma i przjedziesz na "tamtą" stronę i twa świadomośc zginie to co sie przejmujesz? Nie będziesz wiedział, że żyjesz
Jeżli jest - to znowu co się przejmujesz? Człowiek z reguły jest zbawiony (Biblia) ale to człowiek odrzuca istnienie Boga (potepienie). That's all Folks!
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów