Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 263
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:23, 06 Sty '14
Temat postu: Polska oszukana po II wojnie światowej
Znalazłem ciekawy artykuł, ale niestety autor nie powołał się na konkretne źródła i nie za bardzo mam możliwość zweryfikowania podanych liczb.
Fajnie by było gdyby ktoś kto ma większą historyczną wiedzę o mojej potwierdził/zdementował treść artykułu.
Cytat:
Haracz za „wyzwolenie”. Jak Polska została wielokrotnie oszukana po wojnie. „Największy rabunek XX wieku”
Na rozliczeniach z Moskwą, która ze swej puli przekazywała otrzymane od Niemiec odszkodowania wojenne, a jednocześnie narzuciła drastycznie niskie stawki za polski węgiel, Polska straciła 600 milionów dolarów. Ten niekorzystny bilans pogłębiony został przez sowiecki rabunek urządzeń przemysłowych, surowców i innych dóbr między Bugiem a Odrą
Polska poniosła w czasie II wojny światowej niewątpliwie największe straty ludzkie i materialne w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Zdecydowana większość tych strat była skutkiem systematycznego terroru niemieckiego, czego symbolem, obok wymordowania około 5 milionów polskich obywateli, była zagłada Warszawy. Straty ludności stolicy Polski przewyższały kilkakrotnie straty całej Francji, nie mówiąc o innych okupowanych krajach zachodnich czy Czechosłowacji. Podobnie rzecz się miała ze stratami materialnymi.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:33, 06 Sty '14
Temat postu:
Eeee... znaczy co sugerujesz, że Polska została oszukana przez Moskwę?
Bo wiesz, akurat że została oszukana - tu pełna zgoda.
Z tym, że to chyba pierwszy znany przypadek, żeby jakiś kraj został "oszukany" na wojnie przez przedwojennego wroga, a nie przez sojuszników
Myślę, że właściwsze byłoby stwierdzenie, że Polska po prostu przegrała wojnę, a sojusznicy nie tylko że jej nie pomogli, ale wręcz pomogli zatuszować oszustwo.
Zresztą, umówmy się: tuszowanie oszustwa to nic przy tym co Brytole odjebali każąc polskim partyzantom rozpocząć Powstanie Warszawskie - bo to było zwyczajne, podręcznikowe i w pełni zamierzone ludobójstwo. Co bynajmniej nie znaczy, że ci co się dali Brytolom zajebać nie zasłużyli na to sami, własna głupotą i naiwnością. Ale tak czy owak, szkoda tej biednej Warszawy, bo wystarczyło żeby nic nie robili i tylko czekali, a nie dość że ocalili by własne dupy, to jeszcze nie rozjebali by całego miasta.
Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 263
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:51, 06 Sty '14
Temat postu:
Niczego nie sugeruję, po prostu liczę na dyskusję osób które mają większą wiedzę historyczną ode mnie i na to, że dowiem się czegoś ciekawego w tym temacie.
To że Brytole i Francuzi nas wyjebali swoją bezczynnością jest powszechnie wiadome, tak samo jak to, że 17-go września Związek Radziecki natarł na Polskę.
Tutaj po prostu znalazłem artykuł sugerujący, że po wojnie byliśmy jebani w dupę na reparacjach wojennych i to jest dla mnie coś nowego, bo w mojej szkole o tym nie uczyli
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:57, 06 Sty '14
Temat postu:
Reparacje wojenne - to tylko pieniądze. Pieniądze rzecz nabyta, a w dzisiejszych czasach wręcz wirtualna
Nasi bohaterscy alianci ojebali nas natomiast na żywych ludziach - naszych krewnych, każąc im walczyć po swojej strone "o wolną Polskę", aby na koniec ją spylić Stalinowi, przy okazji robiąc z nim deal'a i wrzucając w ogień wszystkich którzy mogli być ewentualnie przeciw takiemu zakończeniu wojny. A wszystko pod pretekstem pielęgnowanego po dziś dzień "bohaterskiego zrywu patriotyzmu", czyli Powstania Warszawskiego, które zajebało dosłownie wszystko co jeszcze pozostało z polskiego rządu, a nie spierdoliło do Anglii w ciągu trzech dni po pierwszym września 1939.
Moim zdaniem na drugiej wojnie światowej to akurat najbardziej oszukał nas nas własny rząd.
Co bynajmniej, znając nas obecny rząd, wcale mnie nie dziwi
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:58, 06 Sty '14
Temat postu:
Temat powinien brzmieć Polska oszukana/dymana przed, w trakcie, po wojnie oraz dziś i po wsze czasy.
W Jałcie i Poczdamie były jakieś gatki szmatki na temat reparacji dla rusków, gdzie poruszane kwoty były maksymalnie śmieszne circa kilkanaście miliardów dolarów. Stalin po prostu o to nie dbał, bo jemu zależało na strefie wpływów, która da mu setki miliardów przez następne lata.
Z tego jakieś tam sumy miały przypaść Polsce, a to że radzieccy nas na tym wydymali po wojnie na jakieś tam groszowe miliony to chuj z tym biorąc pod uwagę na ile wydymali nas radzieccy ludzie przez 50 bratniej współpracy. W takie szczegóły po prostu nie ma się co bawić.
Z radością przyjęte przez naszych drogich sojuszników, którzy już wówczas byli naszymi drogimi wrogami a dziś są znów naszymi drogimi sojusznikami, którzy budowali swój Nowy Porządek oraz przez naszych bratnich towarzyszy budujących swój Nowy Ład, zrzeczenie się reparacji wojennych, które przez pewnych ekspertów są na wartość dzisiejszych dolarów szacowane nawet na 1 bilion, jest w stosunku do marnych 600 baniek tak gigantyczną kwotą, że marcinm po prostu nie ma sensu najmniejszego się o owe 600 baniek szczypać.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:09, 06 Sty '14
Temat postu:
Bimi napisał:
Nasi bohaterscy alianci ojebali nas natomiast na żywych ludziach - naszych krewnych, każąc im walczyć po swojej strone "o wolną Polskę", aby na koniec ją spylić Stalinowi, przy okazji robiąc z nim deal'a i wrzucając w ogień wszystkich którzy mogli być ewentualnie przeciw takiemu zakończeniu wojny. A wszystko pod pretekstem pielęgnowanego po dziś dzień "bohaterskiego zrywu patriotyzmu", czyli Powstania Warszawskiego, które zajebało dosłownie wszystko co jeszcze pozostało z Polskiego rządu, a nie spierdoliło do Anglii w ciągu trzech dni po pierwszym września 1939.
Moim zdaniem na drugiej wojnie światowej to akurat najbardziej oszukał nas nas własny rząd.
Co bynajmniej, znając nas obecny rząd, wcale mnie nie dziwi
Piszesz jak Korwin-Mikke.
Ale jest w tym sporo prawdy.
Słaba armia, słaby obywatel, czytaj bez broni, słabe atuty.
Wracam do tematu lisowczyków. https://pl.wikipedia.org/wiki/Lisowczycy
Polska legia cudzoziemska. Jak się nie dało kogoś wziąć pod lenno, wysyłano lisowczyków.
Nieoficjalnie, sam król nie wiedział, co porabiają, i gdzie są.
Ale strefa wpływów szła za nimi, jak czołg.
A pieprzy się teraz bzdury, że można załatwić wszystko dyplomacją.
Jak dyplomata, nie wie, jak wygląda granica, i kto na niej żyje.
Władze zdobywa się: głodem, ogniem i mieczem.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:17, 06 Sty '14
Temat postu:
Zaufaj mi: wcale nie pisze jak Korwin-Mikke, bo Korwin-Mikke to debil co do pięt mi nie dorasta.
Polska armia była słaba, ale armie Francji, Belgii, czy Holandii też były słabe - a mimo to dziś wszyscy oni nam mówią bezczelnie, że nasza tania siła robocza przeszkadza im rynkom pracy w rozwoju...
Kurwa a czyja to jest wina, przepraszam, że nasza siła robocza jest dziś tania???
Tylko i wyłącznie ich - bo nas chuje sprzedali za czapkę gruszek, po tym jak im się pomogliśmy obrobić przed Niemcami.
Za to jankesom liżą pały - jakby to USA poniosły w II wojnie największe straty, ludzkie czy materialne. A chuja tam poniosły.
Zacznijmy może od tego, ze USA były na początku wojny skrytym sponsorem machiny wojennej Hitlera... a po wojnie jeszcze dali azyl wszystkim najbardziej "zaszczytnym" nazistowski naukowcom.
Cała historia drugiej wojny światowej jest przesiąknięta takimi przekrętami, ze jak sobie człowiek uzmysłowi tylko ułamek z nich to mu się od razu źle robi.
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:21, 06 Sty '14
Temat postu:
Tania siła robocza to nie słabość a jedyne na czym jeszcze trzymają tą fikcje. Kiedyś sprowadzało się niewolników do pracy bo tej zawsze jest więcej od potrzeb ludzi, szczególnie tych leniwych. Tak więc ta tania siłą robocza to nie przypadek ale wytwór skomplikowanych wieloletnich zabiegów.
Chińczyk może produkować tanie koszulki ale nie "posprząta" na odległość. Do tego potrzebny tani pracownik na miejscu.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:41, 06 Sty '14
Temat postu:
Komzar napisał:
Tania siła robocza to nie słabość a jedyne na czym jeszcze trzymają tą fikcje. Kiedyś sprowadzało się niewolników do pracy bo tej zawsze jest więcej od potrzeb ludzi, szczególnie tych leniwych. Tak więc ta tania siłą robocza to nie przypadek ale wytwór skomplikowanych wieloletnich zabiegów.
Chińczyk może produkować tanie koszulki ale nie "posprząta" na odległość. Do tego potrzebny tani pracownik na miejscu.
Tania siła robocza. To określenie na tych, co jeszcze żyją w pl, i mają nadzieję.
W bogatszej europie to jest siła, bez której część państw już sobie nie poradzi.
A co będzie potem, czas pokaże...
Hmm. Oni zakladają rodziny (nie jebane gender), mają dzieci, i to kilkoro.
Robią coraz wyższe kwalifikacje.
Odbierają reparacje wojenne w formie terenów do życia.
BTW. Byłem na imprezie z obcokrajowcami.
Jeden udawał hitlera, i jak się dowiedział, ilu on zabił polaków, i że jestem polakiem, powiedział: przepraszam.
Coś tam jeszcze pamiętają.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:47, 06 Sty '14
Temat postu:
Korwin-Mikke to debil.
Podpisuje się oboma rękoma i nogami, jak się nauczę
@jarondo
Polska armia nie była słaba lub była słaba w porównaniu do najpotężniejszych ówcześnie armii świata.
Polska armia ze względu na ówczesnych cymbałów i protoplastów dzisiejszych cymbałów tak zwanych zaściankowych frajerów była źle zarządzana, miała przestarzały sprzęt, opierała się na taktyce pola walki z wojny 20 letniej.
Dla przykładu Czesi mieli ówcześnie znacznie nowocześniejszy sprzęt. Znam opracowania, które sytuowały ówczesną Czeską armię jako 6 najnowocześniejszą armię świata.
Natomiast Polska armia miała etos, zdecydowanie lepsze morale, dobre wyszkolenie indywidualne, co ukazało się w wielu starciach II wojny.
Polską armię można umieścić spokojnie w 20 najlepiej przygotowanych do wojny armii tamtych czasów, jeśli nie w 10-tce. Niestety, ale znajdowaliśmy się w miejscu, gdzie spotkać trzeba było się z dwoma z czterech najlepszych armii ówczesnego świata.
Można wiele zarzucać i sam to czynię takim debilom jak Piłsudski i jego ekipa cip, zdrajców, sprzedawczyków i po prostu chujów, ale nawet gdyby rządził nami wówczas kolejny Kazik Wielki to bez wywiadu i dyplomacji nie dałoby rady obronić się przed wydarzeniami tamtych czasów.
Kluczem była dyplomacja, która wówczas po prostu nie istniała, co w Polsce jest standardem od jakiś 500 lat.
Druga sprawa polegała na tym, że nasz wywiad był pełen podwójnych agentów, kolesi, którzy robili kasę jak dzisiejsze ABW i wcześniejsze WSI mając w dupie kraj oraz pociesznych idiotów dających się dymać z szacunku do kolonialnych Panów z Francji, Anglii, NaziUSA lub Niemiec.
Polska nie miała żadnej wizji działań dyplomatycznych pełna ówczesnych Sikorskich i Fotyg. Nie miała wizji kraju jako całości. Nie miała przez to jednoznacznie działającego wywiadu.
@Bimi
Armie Belgii czy Holandii były oczywiście słabe, nieliczne i gówno znaczące.
Jednak armia Francji to jak dla mnie była najnowocześniejsza, najdroższa, najlepiej wyposażona, najliczniejsza armia świata, która niestety miała zerowe morale, przygłupich dowódców najwyższego szczebla, co przełożyło się na bezmyślną taktykę. Przyjmując optymalne możliwości francuskiej armii była to armia wśród 4 najpotężniejszych armii ówczesnego świata - zdecydowanie, co najmniej porównywalna do armii niemieckiej, radzieckiej i amerykańskiej.
Trochę z boku zawsze mnie zastanawia czemu wszyscy tak się dopierdalają do radzieckich ludzi, że wjebali się do Polski w '39, a nikt nie dopierdala się do Słowaków, którzy jakby nie patrzeć wjebali się nam z 50 tysiami woja i zajebali nam kawał terytorium.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:55, 06 Sty '14
Temat postu:
Dyplomacja przynosi efekty, jeśli wcześniej wybijesz swoich odpowiedników u wroga, i alianta.
Skorski na przykład zginął w giblartarze, bo bali się angole, że im na ich podwórku zrobi pucz.
Miał swoich lisowczyków na terenie anglii. I oni angole zdawali sobie z tego sprawę.
P.s. Nie trzeba silnej armii. Wystarczy, że będą to ludzie, którzy się nie pierdolą.
Na anglie wystarczyło wtedy ze 20 tysięcy chłopa, a było znacznie więcej.
Idą i wycinają ogniem i mieczem.
Czekali na rozkaz, po tym, co potwierdzono Sikorskiemu o katyniu, było ku temu bardzo bliziutko.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:51, 06 Sty '14
Temat postu:
@jarondo
Historia wojskowości to chyba nie jest Twoja domena.
Angole jeśli czegoś bali się w przypadku Sikorskiego to primo, że zatrzyma kilkaset tysięcy ludzi na froncie zachodnim. I to nie byle jakich frajerów z poboru w Arkansas tylko zaprawionych w bojach, często wyszkolonych przed II wojną żołnierzy, których trzeba by zastąpić co najmniej dwa razy taką liczbą własnych poborowych.
Secundo odjebie mu po Teheranie, który dopiero miał nastąpić i spierdoli jak Haller prosto na radzieckich ludzi.
Zapewniam Cię, że info o Katyniu dla pragmatycznego wojskowego jakim był Sikorski to był pikuś w porównaniu z info, które przyszłoby z Teheranu.
Ponadto twierdzisz, że 20 tysięcy ludzi byłoby w stanie zrobić pucz w największym kraju świata z 4 największą armią II wojny oraz najlepszym ówcześnie wywiadem. To nieźle muszę przyznać. Zapewne byłoby to 20 tysi polskich, pyzatych "narodowców".
Najzabawniejsze jest to, że Angole mogli zabić rękami Polaków Sikorskiego, ale według Ciebie bali się, że taki gostek im pucz zrobi. Ciekawe.
Kazik nie miał największej, najlepszej, ani najnowocześniejszej armii Europy. Miał za to najlepszą dyplomację i wywiad, dlatego po początkowym chyleniu czoła, kiedy wiedział, co wiedział, kontrolował, co kontrolował, mógł sobie srać na Cesarstwo, cesarskie koncepcje oraz planować ZAJEBANIE kochanków papieża krzyżaków.
Cóż, naprawdę wiele można zrobić, gdy się dla przykładu wie, że taki papież lubi posuwać owce a cesarz uwielbia bawić się ze swoimi żołnierzami.
W związku z tym dyplomacja wsparta wywiadem rządzi, bo napierdalanie się to zawsze ostateczność. Z tego względu największe pieniądze dostaje dziś NSA i im pokrewne w USA, tak samo jak w innych krajach jak Rusolandia czy Chiny.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:18, 06 Sty '14
Temat postu:
Tak. Zrobić pucz w londynie.
Nie trzeba zdobywać całego kraju.
Z tego to wiem, to CIA ma budżet, który nie ma końca, a do dyplomacji to jej bardzo daleko.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:04, 07 Sty '14
Temat postu:
@ jarondo
A propo puczu.
Pucz w Anglii to by było łatwiej zrobić dzisiaj
Zresztą pomysł zacny. Profilaktycznie gdybym był rządzącym i posiadał nawet taki wywiad jak polski to bym zaryzykował.
Za jednym zamachem można by zrobić dżemojadom bydło za przeszłe dymanie nas w dupę, wymordowanie nam całego pokolenia młodych ludzi z AK i tych z PW, nie wspominając o osranie nas w '39, w '43-49, zajebanie i dymanie nam Sikorskiego i reszty ekipy nieogarniętych i sprzedajnych, ale jednak naszych ziomków.
Po drugie można by im odpłacić za ich podejście obecne do Polaków, co spuściłoby im trochę powietrza z ich gigantycznego balonika pychy neokolonialistów.
Po trzecie można by im pokazać, że bydło jakie im mogą zrobić arabusy czy hindusy to jest taki mały pikuś w stosunku do bydła jakie mogą im zrobić Polacy, których aspektów działań zwanych bydłem bał się nawet sam Józef Wissarionowicz.
Aktualnie przy skupisku naszych w Anglii oraz wsparciu podjudzonych, pyzatych "narodowców" w postaci desantu z kraju, dżemojady by się kilkaset razy zastanowiły zanim ponownie postanowiły by dymać nas w dupę.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:57, 07 Sty '14
Temat postu:
Uwierz mi.
Teraz pucz nie potrzebny.
Jest tu polakom lepiej jak w kraju.
I mają przyszłość.
Wszystkie budowy to w większości polacy i polskie firmy, mówię o remontach i małych projektach.
Jak znam branżę, to będą i większe, niech okrzepną.
Anglia, bez polaków zatkałaby się śmieciami, i brakiem wody, prądu.
Nasze żulki nie tykane siedzą i piją piwko, żadna nacja ich nie rusza.
A przegląd załatwisz jak w starej polsce, i inne papiery bez problemu.
W każdym większym oddziale pracuje ktoś z kim załatwisz sprawę po polsku.
Większość kwalifikacji uzyskasz zdając je po polsku.
Hehe.
Są ludzie, co kilka lat siedzą w anglii, i zdania nie złożą po angielsku.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:09, 07 Sty '14
Temat postu:
jarondo Ja mam w dupie jak się żyje jakiejś tam większości Polaków w UK.
To, co napisałem w kwestii działań dotyczących puczu na dzień dzisiejszy to dotyczy polskich interesów krajowych, przez niektórych nazywanych narodowymi, a nie życia jakiś wesołych romków, którzy postanowili sobie układać życie w innym kraju.
Ponadto chętnych do puczu znalazłbym bez przeszkód. Służby musiałyby tylko zinfiltrować środowisko bezdomnych, którym dżemojady nie chcą już pomagać jak stracą miejsce zamieszkania a którzy stanowią 40 procent wszystkich bezdomnych imigrantów oraz środowiska patologiczne, które to z polskiej strony, dla przykładu realizują 25% wszystkich przestępstw w Londynie, w tym przodują w przestępstwach ciężkich jak gwałty, rozboje z użyciem przemocy, zabójstwa.
Ponadto jak możesz twierdzić, że wykonanie puczu w najbardziej judaistyczno-neokolonialnym kraju świata z największym centrum finansowym, bez względu na datę wykonania owego puczu, jest nie potrzebne ?
Nie widzisz realnych korzyści?
Z drugiej strony Twój pomysł, żeby zmusić do wyjazdu z WB wszystkich Polaków to też niezły numer
Stawiam na taka dywersję. Służby wywiadowcze polskie tworzą specjalną grupę terrorystów kaukaskich, którzy ogłaszają, że bedą mordować Polaków, którzy nie zachowają się patriotycznie i nie wrócą do kraju
P.S. kuźwa zaczynam się bać własnych pomysłów czyżbym był lepszy od tych co wykręcili numer rodzinie Nobla i ich koleżków E, chyba nie
Dołączył: 09 Gru 2008 Posty: 507
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:45, 07 Sty '14
Temat postu:
Cytat:
Polska armia ....... opierała się na taktyce pola walki z wojny 20 letniej.
No nie bardzo, nasza doktryna obronna opierała się na walce manewrowej. mieliśmy niestety zbyt mało sprzętu. pod względem wyposażenia polska armia nie odbiegała zbytnio od innych armii , największym mankamentem był brak nowoczesnego lotnictwa myśliwskiego chociaż tak na prawdę rozsmarowała nas artyleria dalekiego zasięgu a nie luftwaffe. Na wyposażenie polskiej armii jako pierwszej w europie wchodziły karabiny samopowtarzalne wz 38, w opracowaniu były nowe myśliwce i czołgi . Błędem było produkowanie pzl 24 tylko na eksport, fakt że przestarzały w stosunku do niemieckich myśliwców ale bez problemu mogły dopędzić sztukasy i he 111 z czym p 11c miały problem.
Cytat:
Polską armię można umieścić spokojnie w 20 najlepiej przygotowanych do wojny armii tamtych czasów, jeśli nie w 10-tce.
Pod względem siły militarnej polska armia była 6 w świecie.
Cytat:
Polska nie miała żadnej wizji działań dyplomatycznych pełna ówczesnych Sikorskich i Fotyg. Nie miała wizji kraju jako całości. Nie miała przez to jednoznacznie działającego wywiadu.
Ależ były działania dyplomatyczne i tylko dzięki nim dostaliśmy w '39 baty. wrzesień został przegrany w ciągu 4 pierwszych dni a został przegrany bo politycy nie pozwolili ruszyć bezczynnie stojącej armii poznań. a nie pozwolili dlatego że liczyli na pomoc żabo i frytkożerców, którzy swoje wsparcie uzależniali od obrony na całej granicy (obecne traktaty z nato mówią podobnie ) co do polskiego wywiadu to nie bądź śmieszny...
Cytat:
Przyjmując optymalne możliwości francuskiej armii była to armia wśród 4 najpotężniejszych armii ówczesnego świata - zdecydowanie, co najmniej porównywalna do armii niemieckiej, radzieckiej i amerykańskiej.
gdyby teleportować polska armię z '39 do usa to dziś amerykanie mówili by po polsku amerykańska armia w ;39 liczyła niespełna 200 tys chłopa w tym flota i jednostki zamorskie.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 80000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:29, 07 Sty '14
Temat postu:
@porfirij
Co do armii Amerykańskiej to oni zaczęli się na poważnie zbroić dopiero w '38 gdy zaanektowana była Czechosłowacja. Z drugiej strony nie musieli się oni zbytnio srać po gaciach. Desant na NaziUSA to była ówcześnie nie lada sztuka. Stratedzy NaziUSA doskonale zdawali sobie sprawę, że na taką inwazję nie jest w stanie pozwolić sobie nikt oprócz Brytyjczyków w zakresie dostępnej floty morskiej, stąd między innymi plany rozpoczęcia wojny z WB celem zdobycia panowania na oceanach.
Natomiast Amerykanie mieli niesamowite możliwości produkcyjne. Tak na przykładzie lotnictwa. Roosvelt w '38 ogłosił, że Ameryka powinna produkować 6 tysięcy samolotów rocznie, a mieli oni wówczas około 1200 samolotów oraz jakieś tysiąc w produkcji.
Co do armii polskiej. Są świry, które bronią II RP, ale bez jaj. Niemcy zbudowali niemal całe wyposażenie armii od zera {nie porównuję tu oczywiście potencjału gospodarczego obu krajów, który był nieporównywalny}. Wprawdzie Polska przeznaczała ponad 1/3 dochodu na zbrojenia, ale robiła to w sposób bezmyślny. Pod koniec lat 20. następować zaczął skok technologiczny. Polska miała znacznie więcej czasu na budowanie sensownego uzbrojenia. Zabawne jest na przykład, że w planie rozbudowy armii na lata 36-42 zakładano wprawdzie rozwój broni pancernej, ale również zwiększenie skuteczności kawalerii oraz piechoty
No, kurwa to niemal jak koncepcje francuskich przygłupów z ichniejszego sztabu.
Pisałem już na tym forum, że rozważając bardzo dużo uzbrojenie różnych armii, ich rozwój przed II WŚ kluczem była generalicja. Przestarzałe koncepcje zjadły w butach Francuzów. Nowoczesne rozwiązania dały sukces Niemcom.
W Polsce, jak zwykle pierdolono się z jakimiś fanaberiami i tradycjami w stylu kawaleria Robiło to dobrze paru wojskowym i co najwyżej tyle.
Co do armii Poznań to dla mnie jest to mrzonka dotycząca tego, że gdyby ją ustawić inaczej to dałoby radę obronić się przed Niemcami. W takie rozważania bawiłem się z kumplami z prawa na studiach. Jednak pragmatycznie patrząc różnica polegałaby na tym, że bronilibyśmy się nie 4 ale 5 dni. Liczba dni to oczywiście nie czas zabawy jakiś kozaków, którzy skończyli pod Kockiem, ale realnych zdolności bojowych i koordynacyjnych wszystkich armii na froncie. Zresztą obrona Polski to kolejny mit. Owa obrona skończyła się maksymalnie w bitwie nad Bzurą.
Spójrzmy, jednak na liczby. Mamy 600 czołgów rozpoznawczych. Mieliśmy 200 czołgów lekkich, w tym 50 sensownych Renault R35, 132 7TP i 38 złomu w postaci Vickers E. Do tego jeszcze 120 Renault FT-17y czyli złomu.
Teraz Niemcy. Pomijam ich koncepcje użycia czołgu, same liczby. 330 czołgów średnich, w tym fenomenalny konstrukcyjnie PzKpfw Pz-IV 210 i starszy PzKpfw Pz-III 120. Czołgi lekkie, stary PzKpfw Pz-I 1493, PzKpfw Pz-II 1224 PzKpfw Pz-35(t) - 200 oraz PzKpfw Pz-38(t) 98 {przeróbka z czeskiego LT vz. 38 - Hitler wiedział co robił zajebując Czechy}.
Pomijam nasze ciągniki artyleryjskie wobec niemieckich samochodów pancernych lekkich i pancernych ciężkich, bo to już jest nokaut przy takich SdKfz 222 czy SdKfz 231 8-Rad.
Innymi słowy po prostu bez posiadania primo innego sprzętu w każdej konstelacji ustawień wojska leżymy i kwiczymy.
Secundo tylko debil mógł wymyślić koncepcję obrony poprzez wojnę manewrową znaną ze frontu wschodniego I wojny nie mając odpowiedniej łączności i dysponując wolniejszych sprzętem. Jedyna koncepcja, która przy takim woju i takiej różnicy sił mogła się sprawdzić to, faktycznie przy dość sensownej artylerii, oprzeć się na przeszkodach terenowych i na nich utworzyć w miarę regularny front. Przy znacznym poświęceniu ludzkim ze strony polskiej byłaby możliwa realna obrona bez wyrw we froncie wynikających z różnicy szybkości przemieszczenia się poszczególnych dywizji oraz siły ogniowej.
Cóż, nie dość, że nie mieliśmy planistów, to jeszcze nie mieliśmy strategów.
Polecam "Testament wojskowy generała Rozwadowskiego" - geniusza wojskowego, zapomnianego jak zwykle dzięki działalności wielu "chujków" jakich w polskiej historii nie mało. Z tego względu dziś czci się pojebów w stylu Dmowskiego oraz Piłsudskiego, a nie takich ludzi. Rozwadowski przewidywał wojnę na '36 rok. Gdyby przyjąć jego przewidywania nasza armia w '36 roku byłaby w pełni zdolna do rywalizowania z jednym z krajów, czyli Niemcami lub Rosją. Rozwadowski postulował nawet dalej idące rozwiązania, niż Guderian, jeśli chodzi o taktykę pola walki, zastosowane dopiero przez radzieckich po odrzucaniu Niemców z pod Stalingradu.
Mobilne jednostki bojowe złożone z wojsk pancernych, zmotoryzowanych, logistycznych i artylerii, piechoty i wspartych lotnictwem. Z tych jednostek miała się składać specjalnie szkolona armia szybkiego reagowania o dużej mobilności i potrafiąca działać nawet w trudnych warunkach typu oblężenie - znane Rozwadowskiemu ze skutecznej obrony Lwowa lub okrążenie.
Rozwadowski był nienawidzony i opluwany przez polskich nazioli za działania we Lwowie, w którym bronił ludności przed pogromami. Nastąpiły one po zdjęciu Rozwadowskiego z placówki. Jeszcze bardziej nienawidzony przez Piłsudskiego ze względu na prawdopodobną wiedzę o przeszłości Józefa jako agenta wywiadu austriackiego - a pewnie był jeszcze innych krajów
Co do dyplomacji oraz wywiadu to po prostu ich nie było, bo były w pełni kontrolowane przez zewnętrzne czynniki co jest standardem w Polsce od setek lat, czyli tak circa od czasów wjazdu Habsburgów na salony ostatniego Jagiellończyka.
Natomiast bardzo interesująco prezentuje się nasza o kant dupy potłuc duma narodowa. W latach 30. rozbuchana do granic możliwości.
Na wykopie kiedyś znalazłem i wrzucę również ku przestrodze:
"Jak w 1938 roku amerykański historyk prawie dokładnie przewidział przebieg II wojny światowej"
Najlepsza jest polemika dziennikarzyny z "Ilustrowanego Kuriera Warszawskiego" nie z przewidywaniami owego profesora, ale z opinią, że Polska padnie w ciągu 3 dni. Jak się okazało gostek pomylił się o 1 dzień
Kawałek tekstu jest wprost genialny z perspektywy czasu:
"Są sparwy delikatne, głęboko nam na sercu leżące i ważne, o których tu pisać nie będzie ale świat zna opinję o polskim żołnierzu, który stanowi - według zdania francuskiego generała - najdzielniejsze wojsko Europy. Czyżby prof. Hart zapomniał, że Polska jest mocarstwem, a najsilniejszym argumentem jest właśnie armja? I że Polska jest narodem żólnierzy, mającym tyle wspaniałych zwycięstw w historji?...
Rodak sam daje odpowiedź niefortunemmu prorokowi pisząc w liście: "Szkoda, że pan prokrok nie był wczoraj wieczorem w kinie Roxy, tutaj w Curacao, ponieważ wyświetalno film o polskim wosjku, wracającym z nad granicy litewskiej. Cudne wojsko, zagranica nie ma lepszego. Mam zamiar odpwiedzieć w tej samej "La Prensa " temu profesorowi, ale zaczekam co powie "Knryer"...
...Otóż radzimy panu: na tego rodzaju brednie nie odpowiadać. Wystarczy Pana świadomość i przekonanie, że Polska jest potężna i idzie ku coraz większej sile. Polska stanie się dla każdego wroga - grobem. Zresztą najpięknięjszą odpowiedź autorowi bredni dał Pan w liście do nas, przesyłają na Funduesz Obrony Narodowej 10 dolarów amerykańskich..."
Kurwa boki zrywać. Z takim podejściem, znanym i dziś, dostać można manto zawsze i wszędzie.
Cały artykuł powinien być obowiązkowo czytany w liceum. Po pierwsze ku przestrodze, że trzeba być pragmatycznym w kwestiach możliwości, szans rozwojowych i przetrwania kraju, a po drugie celem wskazania, że przygłupy liżące dupę władzy, tudzież sprzedajne mendy były w mediach zawsze.
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:41, 08 Sty '14
Temat postu:
polska wtedy była tak samo podzielona jak dzisiaj, dzięki czemu wszyscy korzystali tylko nie oni. sprzedali nas politycy: jedni ciągnęli na zachód, inni na wschód, ale przeważająca siła polityczna była za tymi, którzy nas ostatecznie olali. zresztą hitler chciał wejść w pakt z polską, bo chodziło mu o dominację w europie i terytoria. można się tylko zastanawiać czy naprawdę byłoby tak źle gdyby polacy nie byli po prostu bierni. myślę, że nawet obozy koncentracyjne nie wyglądałyby tak jak się to dzisiaj głupawo przedstawia. hitlera finansowały prywatne korporacje, ale w początkowej fazie gdy budował siłę polityczną byli to głównie niemcy i żydzi, dopiero później doszedł do finansowania ford czy rockefeller. tyle że to były pożyczki, a hitlerowi chodziło bardziej o strefy wpływu aniżeli ideologię. nie odpowiadała mu masowa imigracja nie asymilujących się np. żydów i gdyby nie napotkał takiego oporu na wschodzie to pewnie by swoje plany ziścił, tj. oczyścił europę przede wszystkim z lichwy, z tej zarazy, która zajmowała już 1/3 warszawy i szła dalej na zachód. zresztą nastroje antysemickie panowały w całej europie, tylko polska szlachta bawiła się w tolerancję i wyrównywanie szans. tyle że żydzi inaczej na to patrzyli i do dzisiaj niewiele się zmieniło. dla narodu, którego się powszechnie nienawidzi to jest wręcz typowe, że mają jeszcze silniejsze poczucie wspólnoty i godności, ale co do polaków to niestety ale nie byłbym taki pewien.
po 2 wojnie światowej zresztą ten cały plan marshalla niewiele znaczył, ale same fakty, że niemcy za francją i anglią byli największym beneficjentem tejże pomocy, natomiast polacy się zgodzili, ale później zrezygnowali, bo znowu jednak wybrali wpływy od sowietów, później znowu wolnościowcy wywalczyli aż niepodległość na 17 lat, by następnie komuniści znów wybrali zachód, a dzisiaj jak posłuchasz prawicy [nie mówię o tych zjebach z rzadu]to oni powiedzą ci, że unii nie chcą. ot i ludzie dalej się na to nabierają. taka to nasza wspaniała jakże szlachetna historia: brak poczucia wspólnoty narodowej, choć faktycznie od początku do końca z naukowego puntu widzenia gdyby brać pod uwagę, że słowianie powinni się trzymać swoich to powinniśmy być dalej pod wpływem rosji.
Dołączył: 04 Sty 2014 Posty: 76
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:07, 09 Sty '14
Temat postu:
Polska przed wojną miała zarąbisty rząd i jeszcze lepszych dowódców, wspaniałe stosunki z krajami sasiedzkimi, tak wspaniałe że z wielką radością rzezały nas kochane bratnie narody ile wlazło, mieliśmy wspaniałych sojuszników i przyjacół, tylko polskie złoto gdzieś się zagubiło, doskonałe pomysły typu wybuch powstania warszawskiego, po wojnie wspaniały układ d z ZSRR, że w zamian za surowce nie będą wtrącać nam się do polityki, no przynajmniej nie będą zasiadać na szczeblach, i nie zasiadali - pod rosyjskimi nazwiskami. A wyngiel szedł na wschód. A, zapomniałam, nasi bracia ze wschodu zaserwowali kresowianom wczasy na Syberii podczas wojny i po wojnie też - zazwyczaj andersowcom i ich rodzinom, którzy zechcieli wrócić do kraju. My jako naród byliśmy mądrzy, dzielni, waleczni a wszyscy nas biednych wykorzystali. I w sumie nic się nie zmieniło. To w skrócie - zapomniałam o czymś?
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:25, 09 Sty '14
Temat postu:
Radunia napisał:
My jako naród byliśmy mądrzy, dzielni, waleczni a wszyscy nas biednych wykorzystali.
No niestety, ale trzeba sobie prosto powiedzieć w twarz. Sami się wydymaliśmy.
Jak się patrzy na II RP oraz to co się działo w okresie wojennym i tuż po - no, nie ma większego bezmiaru kretyństwa, bezmyślności i zidiocenia. Z drugiej strony sporo ludzi zrobiło na tym kariery i zajebiście się ustawiło.
Natomiast ani II RP ani okres później zupełnie mnie nie dziwi, bo Polska jest mistrzem wydymania się samodzielnie circa od 500 lat. Ilość debilnych posunięć politycznych, dyplomatycznych, ekonomicznych, itd. po prostu jest godna co najmniej politowania.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3 »
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów