Upływający czas, a w nim zachodzące zmiany, które są dziełem zorganizowanej grupy osób sprawiły, że tematyczny bóg i jego odmiany istniejące w ludzkich umysłach, zszedł na drugi lub jeszcze inny, w swojej uzasadnionej kolejności, plan.
Czasem słyszy się wyrosłe ze strachu "pohukiwania", iż z pewnością ukarze on wszystkich tych, którzy zagrozili w jakiś sposób jego wiernym wyznawcom, tyle tylko, że tym wiernym brak jest pojęcia, z jakiego powodu mieliby doczekać jakiejś pomocy i to takiej, która wedle ich pragnień miałaby w jakikolwiek sposób "uszkodzić" sprawców ich złego sampoczucia?
Jak żesz można być tak mało rozsądnym, oczekując na taki rozwój wypadków, skoro ten rozwój i te wypadki, sa zamierzonym planem ich boga?
"Jak żesz można być tak mało rozsądnym, oczekując na taki rozwój wypadków, skoro ten rozwój i te wypadki, sa zamierzonym planem ich boga? "
Bog, to przede wszystkim Ziemia ! Ludzie tutaj nastali i dostali rozum i wolna wole. Rozum na ludzi na Ziemi sie rozwijal w roznych kierunkach i w roznych nacjach. Ziemianie zostali upomnieni przez Mojrzesza - dobytek, ale tez Dziesiec Przykazan, jako prawo, ktore pozwoli pokojowo wspoistniec na Ziemi. Co dzisiaj z tego zostalo ? Rozum ma kazdy swoj na swoj uzytek ! Co ma wspolnego z tym Bog ?
Na Ziemi powstala bron. Dla jednych jest to technika, a dla drugich jest to zdobywanie wladzy, pieniedzy i ziemi. Niektorzy mysla nawet o niewolnikach. Majac bron mozna czasem wiecej osiagnac jak praca !!! Byc technikiem, a byc bandyta tylko, to duza roznica - rozumu tez !!!
Wolna wola moze spowodowac na Ziemi kataklizm, ktory zagrozi nawet Ziemi . Jaki rozum, takie dzialanie ! Tutaj tylko wykazuja sie ludzie, a nie Bog !!! Od dawna na Ziemi brakuje gospodarza. Madrego gospodarza, ktory rozumnie bedzie potrafil ocenic pokojowe wspolistnienie na Ziemi. Ocenic i uregulowac to wspoistnienie, bo inaczej moze dojsc do katastrofy nieobliczalnej, jak wszystko zacznie sie zdobywac tylko bronia - siłą.
Na codzien Bog nie uczestniczy w zyciu Ziemi i Ziemian i dlatego my sami musimy decydowac o wielu sprawach zwiazanych z zyciem na Ziemi ! Jak zyc zeby tu byl zapowiedziany RAJ przeciez !!!?
"Niedawno odkryto nowy fragment tłumaczenia Ewangelii Mateusza, datowany na około 1750 lat. Odkrycie to zostało dokonane przez badaczy z Österreichische Akademie der Wissenschaften (Austriacka Akademia Nauk), w tym przez mediewistę Grigory'ego Kessela, który zastosował fotografię ultrafioletową do analizy rękopisu przechowywanego w Bibliotece Watykańskiej."
"Tłumaczenie po raz pierwszy napisane w III wieku naszej ery,, nie zostało jeszcze opublikowane w całości, ale zawiera nieco więcej szczegółów niż greckie tłumaczenie rozdziału 12 Ewangelii Mateusza. W greckim tłumaczeniu zdanie brzmi: „W owym czasie Jezus przechadzał się w sabat po miejscach zielonych, a uczniowie jego odczuli głód, zaczęli zbierać zboża i je jeść”, a tłumaczenie na język syryjski kończy się słowami „zaczęli zbierać zboże, własnoręcznie je mielić i tak zostało”."
Szkoda, że brakuje "źródłowego" źródła tych fascynacji.
Natomiast, jest całkiem możliwe, że po tym sensacyjnym odkryciu, nastapią równie odkrywcze tłumaczenia lub inne, kolejne odkrycia, które mogą objawiać kolejne prawdy, któż to wie jakie...
Spierdolił co miał spierdolic i wymienia go na czarnego. "Tak to było przepowiedziane" a czasy idealne.
_________________ https://freebitco.in/?r=4609917
soon I would back to place where I never been before.
Spierdolił co miał spierdolic i wymienia go na czarnego. "Tak to było przepowiedziane" a czasy idealne.
Jeśli zrobił to, co jest przepowiedziane, tzn, że zrobił jak trzeba było.
Gdyby do tego, było wiadome kto ustanowił to co przepowiedziane, możnaby słać zapytania, po jakiego grzyba taka zabawa?
W zasadzie - co widać i słychać - brak jest jakiejkolwiek konkretnej wiedzy na poruszony temat a mimo to, 'wszyscy' wierzą w to, o czym wiadomo w zasadzie nic.
I chyba to właśnie, jest ta wielka tajemnica wiary.
By zaś podtrzymać jej niezłomny status, konieczne są takie - jak ta wklejona - pogaduszki, w których oczywisty autorytet poparty intencjonalną prezentacją bardzo obiektywnego prowadzącego, wyjaśniają wszekie meandry osobliwych wątpliwości. W trakcie swoich dociekań i wyjaśnień koniecznych - a jakże - dla zachowania absolutnej wartości swych rozważań, byli jednak uprzejmi pominąć całkiem możliwą wersję dotyczącą zniknięcia ich szczegónego obiektu zainteresowania, mianowicie, że ktoś lub w szerszym gronie, zjedli rzeczonego, stąd i pustka w świetle artefaktów.
Jednak dla zachowania ciągłości tajemnic towarzyszących tematowi, podaje się jako jedną z możliwości: pochłonięcie poprzez trzęsienie ziemi, co w oczywisty sposób sugeruje, że dalsza konieczność poszukiwań, jest poparta realnym do osiągnięcia sukcesem. Czyli, że nadal trzeba grzebać i kopać.
Tyle, że umyka poszukiwaczom i wiernym również, pewnien szczegół, taki że, gdyby nawet odnaleziono cokolwiek i ponad wszelką wątpliwość prawdziwego, byłby to jedynie szczątek, miejsce, coś bez życia i, co łatwe do przewidzenia, stałoby się to najważniejszą na ziemi relikwią, oczywiście zarządzaną przez wybranych spośród siebie wybrańców. I na nic zdałyby się tłumaczenia, że ich wybraniec, którego czczą jako swego Boga żyje, bo przecież wg ich najważniej wiedzy, zmartwychwstał. I tak, gdyby pojawił się na ziemi, pośród wierzących w niego wiernych, uczyniłby na to na swoją zgubę, bo to co by go spotkało, jest dość łatwe do przewidzenia, bo i raczej w takiego żywego, mało kto by uwierzył. A, co gosze, gdyby zobaczyli, że Bóg żywym jest jak i oni, pozabijali by się nawzajem o prawo pierwszeństwa, bo jak i On mógłby żywym Bogiem być, to oni, ludzie, tym bardziej.
Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 1437
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 20:25, 05 Kwi '24
Temat postu:
krycha coś od siebie w sprawie nieprawdy czy terz oprawdy albo którejszejsiejsiejszej o Bogu ?
bo idzie kręcioła dostać
CZY ty masz jakieś zdanie swoje osobiste,czy znowu pede Bimi robi z ludzi spagetti?
_________________ bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Splunięcie
Jednym z najstarszych gestów o funkcji magicznej jest splu-
nięcie. Wyplucie śliny – jednokrotne lub wielokrotne – może
mieć szereg różnych, nierzadko przeciwstawnych znaczeń;
może być wyrazem pogardy, obrazą, znakiem odrzucenia, ale
także życzeniem szczęścia czy odpędzeniem złych mocy. Moż-
na splunąć faktycznie, ale także udać splunięcie lub zastąpić
je onomatopeją, np. ‘tfu’ w Polsce czy ‘ftu’ w Grecji, rzadziej
‘phtooy’ lub ‘ptui!’ w krajach anglosaskich.
Gest splunięcia znany i opisywany był już w starożytno-
ści. W III w. p.n.e. Teofrast napisał w Charakterach (16.14):
„μαινόμενον δὲ ἰδὼν ἢ ἐπίληπτον φρίξας εἰς κόλπον3 πτύσαι”
(„zobaczywszy szaleńca lub epileptyka, [człowiek zabobonny]
otrząśnie się i splunie na swoją pierś”). Podobną uwagę można
znaleźć u Teokryta w Idyllach (6.39): „ὡς μὴ βασκανθῶ δέ, τρὶς
εἰς ἐμὸν ἔπτυσα κόλπον” („aby uniknąć złego oka, trzykrotnie
splunąłem na swój tors”). Praktyki te są nieobce nie tylko Gre-
kom. Również Żydzi głośno spluwają trzykrotnie, zwłaszcza
po poruszeniu jakiegoś wstrząsającego tematu, a gorliwi – me-
hadrin – jednocześnie spluwają i odpukują w drewno. Według
wierzeń słowiańskich splunięciem można było m.in. oddalić de-
mony, ochronić noworodka przed ingerencją złych nocy czy od-
czynić urok, który mógł rzucić podejrzany o to człowiek4. Forst-
ner (1990: 363) dodaje, że „pierwsi chrześcijanie na znak odrazy
spluwali niekiedy w kierunku wyobrażeń bożków i demonów”.
We współczesnej Grecji jednokrotne splunięcie może być
przekleństwem, ale także może wyrażać rozczarowanie czy
3 Greckie słowo κόλπος („kolpos”) znaczy m.in. ‘łono’ (jak w wyrażeniu ‘łono Abraha-
ma’), ale także ‘tors’, ‘korpus’ czy ‘pierś’.
4 Przykłady magicznego spluwania podają m.in. Paluch (1995: 102-104) i Kowalski
(1998: 547-550).
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2021, nr 13308
zniesmaczenie. Grecy mogą użyć onomatopei ‘ftu’ wraz z prze-
kleństwem lub nacechowanym słowem, aby wyrazić złość (np.
‘φτου, ατυχία!’, ‘φτου να πάρει (ο διάολος)!’ – ‘ftu, a to pech!’,
‘ftu, a niech to diabli!’) czy wypomnieć komuś brak wstydu,
w dobitnej wersji udając spluwanie komuś w twarz (‘φτου σου,
δεν ντρέπεσαι!’ – ‘ftu tobie, wstydu nie masz!’). Z drugiej stro-
ny trzykrotne powiedzenie komuś w twarz ‘ftu’ ma zgoła inną
funkcję – podobnie jak w starożytności, ma ustrzec przed tzw.
złym okiem, czyli urokiem. Jeśli mówiący ma zamiar ochronić
tym gestem siebie, wówczas odciąga nieco bluzkę czy koszulę
od ciała i imituje trzykrotne splunięcie na swoją pierś, czasem
dodając frazę typu: ‘uciekaj, licho’ (‘φύγε κακό’) albo ‘trzymaj
się z daleka’ (‘μακριά από μας’) (Il. 1).
Il. 1. Splunięcie na pierś
Najczęściej jednak gest udawanego splunięcia jest wykony-
wany wobec komplementowanych (z reguły urodziwych) osób,
jak również wobec dzieci czy nowożeńców. To z jednej strony
życzenie szczęścia i pomyślności, a z drugiej amulet – osoby
młode lub będące w trakcie rytuału przejścia są szczególnie po-
datne na działanie złych mocy. Eugenia w Encyclopedia of Me-
dical Anthropology (hasło: Urok, s. 684) zaznacza, że rzucanie
uroku jest świadomym lub nieświadomym produktem ludzkiej
zazdrości, która emanuje z oczu i jest podsycana przez złego
ducha (diabła). Wszelkie choroby (bóle głowy, ciała i poważniej-
sze przypadłości) to jego dzieło. Może on także przekształcić
309
Gesty magiczne i rytualne.Przykłady gestów emblematycznych
nadmierny podziw w szkodę dla komplementowanego, dlatego
należy unikać chwalenia innych, zwłaszcza niemowląt i dzieci
albo „obłożyć” swój zachwyt rytualnym splunięciem lub trzy-
krotnym dźwiękiem splunięcia5.
Podobną siłę i znaczenie ma dwukrotne wypowiedzenie
‘ftu’, jak we frazie ‘ftu, ftu skorda’ (‘φτου φτου σκόρδα’), w któ-
rej pobrzmiewa odniesienie do wierzeń w magiczną moc czo-
snku (σκόρδο), który miał odganiać złe duchy. Co więcej, gest
splunięcia może być także symbolem sakralnym – w Grecji
spluwa się podczas chrztu prawosławnego w rytuale wyrzeka-
nia się szatana6.
Również w Polsce splunięcie – prawdziwe i udawane – jest
odbierane jako znak pogardy i odniesienie do braku wstydu.
Bardzo obraźliwe jest splunięcie komuś pod nogi lub za czyimiś
plecami; splunięcie za kimś może być też gestem złorzeczącym,
sprowadzającym na kogoś nieszczęście (por. Opie i Tatem 1989:
373). Największą obelgą jest splunięcie komuś w twarz lub na
przedmiot kultu7. Splunięcie w bok z kolei ma odpędzić złe du-
chy, zwłaszcza gdy wierzy się, że są one w pobliżu. Przesądni
Polacy nierzadko spluwali, np. podczas mijania cmentarza nocą
czy gdy nagle płoszyły się konie. Uczestnicy przytoczonych we
wstępie badań podawali również przykłady zaobserwowanego
splunięcia na widok ładnego niemowlęcia, by „złe” nie miało
do dziecka dostępu8. Echem dawnych rytuałów przepędzania
złych mocy jest fraza ‘tfu tfu, na psa urok’ i trzykrotne splunię-
cie przez lewe ramię (Il. 2).
5 “To forestall the undesirable effects of the evil eye, and to avoid being blamed for
causing another’s misfortune, one should either avoid making compliments, especially
of babies and children, who are thought to be especially vulnerable to the evil eye, or
be thoughtful enough to bracket one’s admiration with an apotropaic gesture: formulaic
spitting, or making the sound of spitting (“ftou”) three times, or uttering a ritual phrase.”
(Eugenia 2004: 684).
6 Również w Bułgarii spluwa się i dmucha podczas chrztu (Wakarelski 1965: 216).
7 Paluch (1995: 103) podaje, że Żydzi opluwali Jezusa, a średniowieczne czarownice
pluły na krzyż.
8 Podobne informacje można znaleźć w Leksykonie Kowalskiego (1998: 547-550).
Z kolei Paluch (1995: 103) pisze, że „Żydzi polscy trzykrotnie plują ziewającemu dziecku
w usta, aby siły nieczyste nie przedostały się tą drogą do dziecka”.
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2021, nr 13310
Il. 2. Splunięcie przez lewe ramię
W użyciu jest również powiedzenie ‘wypluj to słowo’ lub
udawane splunięcie po powiedzeniu jakiegoś słowa. To rytual-
ne anulowanie swojej wypowiedzi, by „nie zapeszyć”, zapobiec
powiedzeniu czegoś „nie w porę” czy „w złą godzinę’, zwłasz-
cza jeśli tematem rozmowy jest choroba, śmierć, czy inne nie-
pożądane zjawisko (bo licho, które wszak nie śpi, mogłoby
rozmowę podsłuchać i złośliwie spełnić to, czego mówiący się
obawia lub czego by sobie nie życzył). W toku wypowiedzi na-
tomiast splunięcie lub fraza ‘tfu, co ja mówię’ może towarzy-
szyć korekcie oczywistej pomyłki czy złego doboru słów. Warto
dodać, że także w języku angielskim funkcjonuje fraza ‘spit it
out’ (‘wypluj to’), ale ma ona zupełnie inne znaczenie niż fraza
polska – jest nakazem lub zachętą do szybkiego wyartykułowa-
nia tego, co mówiący ma na myśli (bez odniesienia do funkcji
magicznej).
Splunięcie w twarz na znak pogardy i obrazy jest gestem,
który można zaobserwować m.in. na filmach produkcji brytyj-
skiej czy amerykańskiej; w toku badań Brytyjczycy zaznaczali
jednak, że w rzeczywistości gest ten występuje bardzo rzad-
ko. Badacze kultury brytyjskiej podają jednak, że w XIX w.
powszechne było spluwanie np. na zarobione, znalezione lub
otrzymane (chociażby od wiedźmy) pieniądze, a w XX w. nie-
mal wszyscy marynarze opluwali swoją łódź na szczęście (zob.
Opie i Tatem 1989: 372).
W trzech badanych kulturach, jak również w wielu krajach
Europy rozpoznawany jest też gest splunięcia (komuś) pod sto-
311
Gesty magiczne i rytualne.Przykłady gestów emblematycznych
py na znak niechęci, pogardy czy stanowczego zakończenia
kontaktu i zdystansowania się.
Splunięcie jest nieodłącznie powiązane ze śliną i przypisy-
waną jej mocą uzdrawiającą9. Około 70 r. n.e. św. Marek (7,
32-35) opisał, jak Jezus otworzył uszy i usta głuchoniemego,
dotykając je swoją śliną; innym cudem Jezusa było zmiesza-
nie śliny z piaskiem i obłożenie otrzymaną masą oczu ślepego.
Co prawda użycie śliny w tym wypadku miało być widzial-
nym znakiem i „nośnikiem” uzdrawiającej mocy Bożej, ale nie
zmienia to faktu, że również Pliniusz w swojej Historii natu-
ralnej (około 77 r. n.e.) zaleca kurowanie zapalenia spojówek
porannym wcieraniem w oczy śliny produkowanej na czczo.
Śliną leczyła też żyjąca w XIII w. św. Ludgarda z Flandrii (por.
Paluch 1995: 103). Grzegorz Wielki natomiast w swojej homilii
głosił, że „ślina symbolizuje nam mądrość otrzymaną z ust Od-
kupiciela w Boskich słowach. Ślina przecież spływa z głowy do
ust.”
Wyznawcy współczesnych nauk gnostycznych i okultystycznych nie są jedynie teoretykami ani bywalcami literackich salonów gnostycznych; ich celem jest zmiana, a raczej zniszczenie świata, i świadomie realizują ten cel. Marilyn Manson w jednym ze swoich wywiadów twierdził, że na jego koncertach jest więcej duchowości niż w kościołach. https://globalna.info/2024/07/16/uwaga-te-rodzaje-muzyki-niszcza-twoje-wibracje/
Naszą obsesją staje się potrzeba dowodzenia wszystkiego za pomocą metod naukowych lub nauk, które same przecież wspierają się na niedowodliwych, aksjomatycznych fundamentach i operują, mniej lub bardziej wiarygodnymi wyrażeniami pierwotnymi, postulatami i hipotezami. Ale o tej pierwotnej „niedowodliwości dowodu” zdajemy się zapominać, zapatrzeni w bożka weryfikacji.
Miejsce Veritas zajęła Weryfikacja i odbiera ludzkie hołdy – podśmiewując się po cichu z naszej naiwności. A kto zweryfikował… weryfikację? Powiadacie: zdrowy rozsądek. A któż wydał mu certyfikat zdrowia? Któż osądził jego zdolność rozsądzania? Który ze zdrowych rozsądków wybraliście na sędziego? Zdrowy rozsądek spryciarza? Zdrowy rozsądek tego, kto wyznaje prawo silniejszego? Zdrowy rozsądek sceptyka, który wątpi we wszystko z wyjątkiem… własnego wątpienia, niczym jakiejś rzadkiej maści dowcipniś? Zdrowy rozsądek jakiegoś słownego kuglarza, co to z rodu być może tych, o których napisano, że oni „zawsze łgarze, wstrętne bydlęta, brzuchy leniwe”?
Zdrowy rozsądek kompromisu? A któż ustalił zasady kompromisu i rozkład korzyści dla obu stron? Mówicie, że waszym ideałem jest pewność jak w geometrii. A czy ktoś z was wmyślił się w… niepewność, fikcyjność i umowność zarówno istnienia jak i definicji „punktu”, bez przyjęcia których znika cała geometria z jej legendarną pewnością. Powiecie: a pewność matematyki? No cóż, zliczanie przedmiotów i środków płatniczych oraz reguły rządzące naliczaniem odsetek – to faktycznie chyba jedyne co buduje wasze poczucie racjonalności świata.
M.Massonius określił to tak:
“Pomiędzy przedmiotami mojego poznania jest jeden, będący (…) tajemnicą tajemnic: Ja sam.” Codzienne obcowanie z tym cudem oswaja nas z niepojętym ewenementem trwania niczym niezakłóconej ciągłości naszego zycia psychicznego i z towarzyszącą mu Samoświadomością oraz pewnoscią bycia kimś absolutnie jedynym w swoim rodzaju, niepowtarzalnym. Z jakiejś nigdy niepoznanej przyczyny każdy z nas czuje z pewnością, która zamienia to poczucie w wiedzę, że jest kimś niezastąpionym i bezcennym – wśród tak samo nieporównywalnych, jednostkowych i niezastąpionych innych Ja.
Drugim fenomenem całkowicie niedostępnym dla naszego ziemskiego rozumu jest nasze życie moralne. „Niezgłębioną tajemnicą jest samo istnienie Życia Moralnego”. I obydwie te wieczne tajemnice – wobec sensu istnienia których w świecie bezwzględnej walki o byt, każdy rozum jest bezsilny – są jednocześnie… kapitałem największej naszej pewności, jedynym, tak naprawdę, dostępnym nieustannie i bezwarunkowo, niepodważalnym fundamentem. Fundamentem nie potrzebującym dowodu, bo będącym podłożem i autorem wszystkich możliwych i niemożliwych dowodów.
Tajemnica tajemnic w swym dwojakim kształcie staje się czymś najpewniejszym, co dano nam poznać. Tajemnica staje się najpewniejszą wiedzą! W niepojętym paradoksie, to co najbardziej tajemnicze, jest dla każdego człowieka tym, co najjaśniejsze. To co pozornie najsłabiej udowodnione i potwierdzone, daje najtwardszą i najbardziej niezłomną siłę. To, co niby całkowicie nieugruntowane, daje grunt najtrwalszy. A te drobne rzeczy, których istnienia i praw nimi rządzących potrafimy dowieść – te drobiazgi, czekają na zaprzęgnięcie w kierat przemysłu i techniki albo na kogoś kto je prędzej czy później obali, wykaże ich nieprawdziwość, czasową li tylko obowiązywalność lub fałszywość.
Istnienie JA oraz istnienie Życia Moralnego, są nie do obalenia i nie podlegają weryfikacji, gdyż to właśnie one weryfikują wszystko.
...Czy Ja potrafi się wytłumaczyć ze swego ja, tak, by zrozumiało samo siebie?
1
1 Działo się to roku trzydziestego, dnia piątego czwartego miesiąca, gdy się znajdowałem wśród zesłańców nad rzeką Kebar. Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. 2 Piątego dnia miesiąca - rok to był piąty od uprowadzenia do niewoli króla Jojakina - 3 Pan skierował słowo do kapłana Ezechiela, syna Buziego, w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar; była tam nad nim ręka Pańska1.
Wizja rydwanu Bożego2
4 Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący <oraz>, a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, <ze>. 5 Pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka. 6 Każda z nich miała po cztery twarze i po cztery skrzydła. 7 Nogi ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśniły jak brąz czysto wygładzony. 8 Miały one pod skrzydłami ręce ludzkie po swych czterech bokach. Oblicza owych czterech istot - 9 skrzydła ich mianowicie przylegały wzajemnie do siebie - nie odwracały się, gdy one szły; każda szła prosto przed siebie. 10 Oblicza ich miały taki wygląd: każda z czterech istot miała z prawej strony oblicze człowieka i oblicze lwa, z lewej zaś strony każda z czterech miała oblicze wołu i oblicze orła3, 11 <oblicza> i skrzydła ich były rozwinięte ku górze; dwa przylegały wzajemnie do siebie, a dwa okrywały ich tułowie. 12 Każda posuwała się prosto przed siebie; szły tam, dokąd duch je prowadził; idąc nie odwracały się.
13 W środku pomiędzy tymi istotami żyjącymi pojawiły się jakby żarzące się w ogniu węgle, podobne do pochodni, poruszające się między owymi istotami żyjącymi. Ogień rzucał jasny blask i z ognia wychodziły błyskawice. 14 Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice.
15 Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. 16 Wygląd tych kół odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. 17 Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. 18 Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu4 wokoło. 19 A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła. 20 Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły także koła; równocześnie podnosiły się z nimi, ponieważ duch życia5 znajdował się w kołach. 21 Gdy się poruszały [te istoty], ruszały się i koła, a gdy przestawały, również i koła się zatrzymywały: gdy one podnosiły się z ziemi, koła podnosiły się również, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. 22 Nad głowami tych istot żyjących6 było coś jakby sklepienie niebieskie, jakby kryształ lśniący, rozpostarty ponad ich głowami, ku górze. 23 Pod sklepieniem skrzydła ich były wzniesione, jedno obok drugiego; każde miało ich po dwa, którymi pokrywały swoje tułowie. 24 Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego7, odgłos ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła miały opuszczone. 25 Nad sklepieniem które było nad ich głowami, rozlegał się głos; gdy stały, skrzydła miały opuszczone.
26 Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami, było coś, o miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka. 27 Następnie widziałem coś jakby połysk stopu złota ze srebrem, <kt>. Ku górze od tego, co wyglądało jak biodra, i w dół od tego, co wyglądało jak biodra, widziałem coś, co wyglądało jak ogień, a wokół niego promieniował blask. 28 Jak pojawienie się tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się ów blask dokoła. Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej8. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego.
...
Co by się stało, gdyby "chodzący do kościoła" sami czytali "święte książki" i przynajmniej starali się je rozumiec tak, jak są one napisane...?
https://ekspedyt.org/2024/08/04/ceremoni.....jest-mszy/
(...)Trójkątna symbolika masońska, zawarta w wieży narzucona została więc nie przez spisek, ale przez prawa fizyki. Skoro już jednak taka symbolika musiała się pojawić, nie ma przeszkód, aby jej nie wykorzystać. Od biedy wieżę można przyrównać do piramidy, nieco bliżej jej do cyrkla, jeszcze bardziej przypomina „kompas”, trójkąt ostrokątny bez podstawy, skierowany wierzchołkiem ku górze, w symbolice masońskiej oznaczający fallusa. Poza znaczeniami stricte masońskimi Wieża Eiffla spełnia jeszcze postulaty wcześniejszej symboliki ezoterycznej, i tak prosty pionowy kształt jest symbolem fallicznym – lingani, co ma konotacje nie tylko seksualne. Od hinduskiego słowa pala, oznaczającego męski organ płciowy (stąd słowiański pal) wzięło się łacińskie określenie palladium, co dziś pojmujemy jako pałac – znaczenie konkretne – siedzibę władcy, pierwotnie jednak miało znaczenie abstrakcyjne, oznaczało władzę królewską i było uniwersalną alegorią króla – władcy. W kształcie wieży mieści się więc zarówno symbol seksualny jak i symbol władzy. Te konotacje pochodzą z czasów przedhistorycznych, ale wyrażają obserwacje uniwersalne – dotyczące niezmiennych zachowań, zależności i procesów gatunku homo sapiens.
Po zawieszeniu odwróconej flagi, ogłoszeniu przez augura Macrona dies fasti, złożeniu inkluzywnej przysięgi, ponownym pojawieniu się pochodni i wyruszeniu sztafety do znicza rozpoczął się pokaz świateł laserowych z Wieżą Eiffla w centrum. Oszałamiająca feeria promieni ciekawsza była od oklepanych już fajerwerków, poza tym mniej emisyjna. Pośród promieni, rozchodzących się od dołu ku wierzchołkowi kilka razy pojawiło się mocne światło na samym szczycie, wysyłające promienie w dół, ogarniając zgromadzony lud. Wyglądało to jak oko Saurona, omiatające Mordor ze szczytu Barad-Dur. Poza tym włączono stałą instalację, zamontowaną na szczycie wieży w 2000 r., obrotowo wysyłającą smugi światła w dwa przeciwległe kierunki, jak w latarni morskiej. Natomiast wśród krzyżujących się promieni widać było przenikające się cyrkiel i węgielnicę. Można ten pokaz interpretować następująco: pokazano apoteozę władzy Lucyfera nad Ziemią, który wskazuje kierunek jak latarnia morska. Tym, którzy odrzucili wiarę w Boga w Trójcy Jedynego, którzy nie mają Jego pieczęci zastąpił Gwiazdę Morza, odwieczny kompas żeglarzy – Maryję, pośredniczkę z Chrystusem, osłaniającą swym ochronnym płaszczem wszystkie stany Kościoła. Ci jednak, którzy od Kościoła odpadli nie mają tej ochrony i tej busoli. Zamiast tego przyjmują inny kompas – masoński, prowadzący do Lucyfera jako pana, za pośrednictwem braci spod znaku cyrkla i węgielnicy.
Symbolika władzy łączy się z symboliką seksualną, lucyferyczno – masoński kompas jest zarazem symbolem fallicznym. Gdy odbywał się pokaz świateł, wykonano utwór Marc Ceronne’a „Supernature” – nadprzyrodzone, ponad naturą. Od czasów Oświecenia kolejne pokolenia globalistów próbują postawić się ponad naturą, co ma trzy źródła – gnostycki dualizm, traktujący świat materialny jako zły, a duchowy jako dobry, kabalistyczny żal do Stwórcy, że ośmielił się przekazać wybraństwo ludu komu innemu, i przede wszystkim lucyferyczny bunt przeciwko Bogu, wyrażający się okrzykiem: „non serviam”. I tu na ekranach pokazano niezwykłą scenę o wielkiej doniosłości, powszechnie nie zauważoną, przykryta oburzeniem wobec bluźnierstwa na moście Debilly. Kamera pokazała zbliżenie jednej osoby z tłumu zgromadzonych na Trocadero, tak, że wyglądało to jak przypadkowe uchwycenie spontanicznego zachowania. Był to jednak wyjątek w całej transmisji. Kamera nie przyglądała się osobom w tłumie, a każda osoba, na którą została zwrócona uwaga była częścią scenariusza i miała jakąś rolę do odegrania.
Ukazała się młoda kobieta, dziewczę nieledwie, atrakcyjna, dobrze zbudowana brunetka z długim warkoczem i wydatnym biustem w obcisłej, czarnej bluzeczce, dziewczyna jak marzenie. Rozbawiona kobieta poruszała się zmysłowo w takt muzyki, wykonując rękami gesty języka migowego. Dwukrotnie ułożyła dłonie w charakterystyczne „diabełki” – mano cornuta – rogatą dłoń z wystawionym kciukiem i małym palcem – popularny w środowiskach heavymetalowych symbol satanistyczny. Ten znak w języku migowym ma swoje znaczenie – „kocham cię” – jednak jest wykonywany wewnętrzną stroną dłoni do rozmówcy. Tymczasem podczas rytuału paryskiego młoda, rozbawiona kobieta odwróciła dłonie, wyraźnie prezentując satanistyczny gest dwukrotnie, wzmacniając przekaz wystawionym językiem.
Stanowi to domknięcie programu społeczno – polityczno – religijnego, zaprezentowanego podczas ceremonii. Oznacza rozbicie rodzin i zepsucie moralne społeczeństwa poprzez odrzucenie chrześcijaństwa jako religii i etyki, seksualizację życia społecznego, promocję dewiacji, antykoncepcji i aborcji. W tym celu każda dziewczyna powinna poświęcić się Lucyferowi i oddać hołd jego ziemskiej władzy. Zrobi to prowadząc życie rozpustne i bezpłodne, do czego namawiają celebrytki, media i psycholożki. Nie zostanie żoną i nie urodzi potomstwa, a jeśli zajdzie w ciążę, złoży swoje nienarodzone dziecko na ołtarzu Molocha w ramach państwowego kultu. Takie ofiary szczególnie miłe są diabłu. Oddając się poliamorycznej rozpuście okaże swoje przywiązanie i miłość do Lucyfera, a on będzie wobec niej wykonywał prawo feudalnego pana – ius primae noctis – prawo pierwszej nocy. Z kimkolwiek kobieta się nie zwiąże, Lucyfer zawsze będzie tym pierwszym. W ten sposób w Anty-Francji zostały ustanowione prawa Sodomy i Lucyfera, a Republika będzie ich strzec, ponieważ są to prawa człowieka i prawa kobiet. Ludność Republiki będzie tych praw bronić, gdyż korzysta z nich na co dzień i nie zamierza rezygnować z osiągnięć Rewolucji, będących podstawą nowych wartości europejskich. Dla Republiki jest ważne, aby kobiety mogły się oddawać sankiulotom, i żeby żaden mąż, ojciec czy ksiądz nie odwodził ich od tego. Rozbawione dziewczę zaś jest nową figurą Marianne – symbolu Francji, na obrazie Delacroix z obnażonymi piersiami – symbolem wyzwolenia. Współczesna Marianne Anty-Francji jest wyzwolona ze stereotypów seksualnych, zakochana w Lucyferze, otwarta i zawsze dostępna, czyli inkluzywna. Rozbawione dziewczyny z pewnością nie wiedzą, do czego są wciągane one same i wszyscy, których za sobą pociągają. Dla nich to impreza życia – beztroska zabawa, przywilej młodości.
Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 1437
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 16:46, 24 Sie '24
Temat postu:
Zazwyczaj perdolenieee kończy się ciążą .Znane są przestępstwa tej reguły..
Co zmienia fakty i mity oraz poglądy naszych bocianów na strzelających do nich kretynów.
pozdro dzieje
_________________ bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3... , 18, 19, 20 »
Strona 19 z 20
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów