I Ty również możesz zostać milionerem, czyli jak obskubać ptaszka.
Spór zatytułowany: bić, czy się nie bić o stołki w Brukseli został już dość dawno temu rozstrzygnięty zgodnie z tradycją powstańczą. Współczesne bitwy nie toczą się na kosy ustawione na sztorc. Bitwy polegają m.in. na wzięciu udziału w konkursie: „I Ty również możesz zostać milionerem”, czyli w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Do udziału w konkursie zgłosić się może każdy. Szanse dla wszystkich są równe. Jedni są równi a inni równiejsi, jeżeli startują na pozycji numer jeden z listy ułożonej przez politbiuro jednego z poważniejszych ugrupowań. Zwycięzcy otrzymają następującą nagrodę: 35 tys. zł x 12 miesięcy x 5 lat co daje razem 2.100.000 zł, czyli ok. 2 miliony. Do tego dietka za rozłąkę. Wiadomo, życie takiego eurodeputowanego nie jest lekkie: alimenty, kochanki, imprezki, wyskoki etc. To wszystko razem kosztuje krocie i dlatego taka radykalna podwyżka. Aby komuś wręczyć nagrodę, to trzeba znaleźć na to odpowiednie fundusze, czyli obskubać ptaszka. Tym razem jest nim zachodni podatnik. Zapewne tym można przyjąć stoicki spokój wyborców po opublikowaniu takiej wiadomości. W końcu na biednego nie trafiło.
W sprawie obskubania bogatszego ptaszka społeczeństwo somalijskie myśli podobnie, gdy piraci od czasu do czasu obskubią jakiś frachtowiec albo jakiś tankowiec. Część tych łupów trafi przecież do biednego społeczeństwa somalijskiego. Takie działania można nawet podbudować teorią Keynesa, zgodnie z którą główną przyczyną niepowodzeń w gospodarce jest niewystarczający popyt. Dlatego według Keynes'a należy zapewnić dużą ilość pieniądza w gospodarce. Jeżeli teraz piraci część otrzymanego okupu wydadzą w ojczyźnie, to w prosty sposób nakręcą koniunkturę w Somalii. Podobnie jest z eurodeputowanymi, gdy dostaną podwyżki za wygraną w konkursie i zaczną wydawać choćby połowę wygranej w ojczyźnie (1 milion na hulanki w Brukseli a 1 milion na gorsze czasy w biednej ojczyźnie). W ten oto sposób przyczynią się zupełnie patriotycznie do rozwoju ojczyzny.
Oczywiście piratów i eurodeputowanych nie można ze sobą porównywać, broń Boże. Piraci prowadzą działalność nielegalną. Natomiast działalność eurodeputowanych podbudowana jest całym systemem prawnym liczonym w tonach, czyli jest jak najbardziej legalna. Gdyby tak nie było to eurosceptyk Zbigniew Ziobro - zawsze wrażliwy, gdy ktoś szybko zbije majątek - na pewno domagałby się wszczęcia postępowania albo konfiskaty mienia. W tym wypadku Zbigniew Ziobro sam startuje w konkursie i to z pozycji numer jeden, bo tak go ustawiło politbiuro i ma duże szanse aby zostać laureatem konkursu, a następnie zebrać w naszych ciężkich czasach jedną z 50 głównych nagród w ratach po 35 tys. na miesiąc przez 5 lat. Dlatego obecność Zbigniewa Ziobro upewnia nas w tym, że sprawa konkursu jest jak najbardziej czysta i oddychamy z ulgą. Uff!
Jednakże już wkrótce może pojawić się następny problem. Co powiedzą posłowie ? Czy mają być dyskryminowani ? Przecież oni też ciężko pracują w pocie czoła dla dobra ojczyzny. A posłowie w sejmikach wojewódzkich to coś gorszego? A radni ? Przecież oni nie są gorsi i nie mogą zakończyć kadencji z pustymi rękami. Zapewne taka dyskryminacja zostanie zauważona przez kogoś kompetentnego. Środki na ten cel znajdą się niewątpliwie poprzez obskubanie następnych ptaszków zapewne już rodzimego chowu, ale w sposób jak najbardziej legalny, a nie w taki, jak to robią somalijscy piraci, zupełnie nielegalnie. Fuj!
Maciej Jachowicz
Wersja do druku