W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Czy jest nas za duzo na Ziemi? Jak sadzisz?  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 1410
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
QBAQ




Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 17
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:30, 04 Mar '09   Temat postu: Czy jest nas za duzo na Ziemi? Jak sadzisz? Odpowiedz z cytatem

Nie jest prawda ze na Ziemi jest więcej ludzi niż jest ona w stanie wyżywić obliczono ze gdyby zebrać wszystkich ludzi którzy obecnie zamieszkują nasza planetę na kontynencie Australii dać każdemu 1/4h tak aby mógł na niej uprawiać żywność tylko dla siebie to w Australii nadal pozostało by około 1/8 powierzchni tego kontynentu nie zagospodarowanej tak samo ma się to do produkcji CO2.jedyna rzeczą do jakiej ludzie muszą dojrzeć to jest właściwe gospodarowanie złożami jakie natura nam oferuje i życie w harmonii z nią.Niestety ci którzy są odpowiedzialni za gospodarkę na naszej planecie zostali dosłownie oślepieni najpierw pieniądzem a następnie władzą którą zdobyli dzięki niemu.Pomyśl-kto na tym skorzystał.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aya Sophia




Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 1227
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:42, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gratuluje wywodu. Gdybyś poparł jeszcze to jakimiś swoimi argumentami, a nie zaczerpniętymi z bądz co bądz wartościowego filmu, byłoby o czym rozmawiać...

Autorzy "BigPicture" nie wzieli niestety pod uwagę uwarunkowań klimatycznych w obecnym czasie panujących na kontynencie Australijskim, innymi słowy "na goło" nie byłoby możliwe urzeczywistnienie idei przeniesienia ludzkości w te strony.

Prawda jest natomiast iż australijskie gleby są w wiekszosci glebami żyznymi, obfitymi w niezbędne minerały. Reasumując : nie jest nas za dużo, a źle wykorzystujemy technologię.
_________________
"W pozornie beznadziejnej walce, rozwiązanie tych problemów jest proste. Jedyną broń jaką mają przeciwko nam jest ukrywanie przed nami wiedzy. Musicie dużo czytać, by
poznać prawdę i dostrzec korzenie zła"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
coyote




Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 259
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:58, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie wiem jak to zostało wyliczone, ale coś mi tu nie gra.

Powierzchnia Australii: 7 686 850 km² (768 685 000 ha)
Ilość mieszkańców Ziemi: 6 751 800 000
A to daje nam 0,11 ha / osobę

Czy ja dobrze liczę??
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
astrit




Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 940
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:11, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zapewne nie jest za mało miejsca na ziemi tylko ludzi tyle przybywa na planetę, ponieważ ciągle nie mogą się rozwijać przez to wszechobecne manipulowanie świadomością i działanie strachem na podświadomość, z tego względu ludzi jest tyle bo ciągle powtarzają te same błędy i tu jest problem , a nie w tym żeby na siłę przebywać na tej planecie. możecie w to wierzyć lub nie ale co będzie jeśli zaczną wykorzystywać orgon do własnych skorumpowanych idei, nawet nie chcę sobie tu wyobrażać jakich aby przypadkiem jakiemuś nie przyszło na myśl to samo Silenced . ciało już wykorzystują i to jawnie choćby w klonowaniu a co z innymi ciałami bardziej lekkimi? czy sklonowane ciało ma tą samą zawartość co pierwowzór? scratch
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aya Sophia




Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 1227
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:17, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

coyote napisał:
Powierzchnia Australii: 7 686 850 km² (768 685 000 ha)
Ilość mieszkańców Ziemi: 6 751 800 000
A to daje nam 0,11 ha / osobę
Czy ja dobrze liczę??


Mnie też wychodzi ten wynik Wink I tam miał zostać jakiś stan jeszcze całkowicie wolny od zamieszkania... Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Leszek




Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 230
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:17, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W jednym z najbardziej odludnych miejsc amerykańskiego stanu Georgia, z dala od szlaków turystycznych i zainteresowania postronnych osób, na niewielkim wzniesieniu wznosi się mało znany monument zwany The Georgia Guidestones — Kamiennymi Wskazaniami z Georgii. (...)


http://en.wikipedia.org/wiki/Georgia_Guidestones

The Georgia Guidestones tworzy sześć kamiennych płyt o łącznej wadze 120 ton. Centralny blok otoczony jest czterema monolitami, z których każdy zawiera ten sam tekst składający się z nowej, racjonalistycznej wersji „dziesięciorga przykazań" — w języku angielskim, hiszpańskim, rosyjskim, chińskim, arabskim, hebrajskim, hindi i suahili:

* Maintain humanity under 500,000,000 in perpetual balance with nature
* Guide reproduction wisely — improving fitness and diversity
* Unite humanity with a living new language
* Rule passion — faith — tradition — and all things with tempered reason
* Protect people and nations with fair laws and just courts
* Let all nations rule internally resolving external disputes in a world court
* Avoid petty laws and useless officials
* Balance personal rights with social duties
* Prize truth — beauty — love — seeking harmony with the Infinite
* Be not a cancer on the Earth — leave room for nature — leave room for nature

To samo w oryginale

http://en.wikipedia.org/wiki/Georgia_Guidestones

Co w wolnym tłumaczeniu oznacza:

* Utrzymujcie populację poniżej 500 mln w trwałej równowadze z przyrodą.
* Zarządzajcie mądrze reprodukcją — wzmacniając sprawność i zróżnicowanie.
* Zjednoczcie ludzkość nowym, żywym językiem.
* Obchodźcie się ze swą pasją, wiarą, tradycją i całością rzeczy ze spokojem rozumu.
* Chrońcie ludzi i narody uczciwymi prawami i sprawiedliwymi sądami.
* Pozwólcie rządzić się każdemu narodowi rozwiązując zewnętrzne kłótnie w sądzie międzynarodowym.
* Unikajcie niepotrzebnych praw i bezużytecznych urzędników.
* Równoważcie prawa jednostki z obowiązkami wobec społeczeństwa.
* Ceńcie prawdę, piękno, miłość, poszukiwanie harmonii z Nieskończonością.
* Nie bądźcie rakiem na Ziemi — pozostawcie miejsce dla natury, pozostawcie miejsce dla natury.

Całość przykryta jest kolejną granitową płytą zawierającą krótką sentencję w językach wymarłych: babilońskim piśmie klinowym, starożytnej grece, sanskrycie i w egipskich hieroglifach:

"Let these be guidestones to an Age of Reason", czyli
"Niech będą to wskazania prowadzące ku Wiekowi Rozumu"

Spoglądając na powyższe wskazania można odnieść wrażenie jakby odrębności twórców tego przekazu w stosunku do nas, jego odbiorców. Nie bądźcie rakiem na Ziemi… niczym w filmowym Matriksie: Human beings are a disease, a cancer of this planet, you are a plague, and we are the cure. Słowa kierowane do przyszłych pokoleń czy do obecnych? Uwagę zwraca skrajny ekologizm, czyli zespół poglądów, których istotą jest przeciwdziałanie niszczeniu środowiska: na pierwszym miejscu postawiono kwestię przeludnienia i reprodukcji. „Utrzymujcie populację ludności poniżej 500 mln w trwałej równowadze z przyrodą" — w momencie gdy pisano te słowa ludzkość przekraczała 4,5 mld mieszkańców naszej planety. Jednocześnie kwestie ochrony środowiska i przeludnienia stanowiły jedne z głównych problemów końca lat 70. W 1980 r. powstała pierwsza partia „Zielonych", w 1971 — Greenpeace. Kissinger otwarcie opowiadał się za polityką depopulacyjną w krajach III świata...

Co jest jeszcze warte uwagi? Obelisk posiada szereg korelacji astronomicznych, wskazanych zresztą przez samych projektantów w tablicy erekcyjnej, wmurowanej w podłoże w dniu 22.3.1980 r. Poszczególne boki budowli oraz szczelina wykuta w środkowym bloku wskazują na wschody i zachody Słońca w dni przesileń wiosennych i zimowych. Kanał biegnący przez jeden z bloków wyznacza pozycję Gwiazdy Północnej. Otwór wykuty w kamiennym zadaszeniu stanowi rodzaj kalendarza słonecznego — w każde południe promienie Słońca wpadając przez niego oświetlają centralny kamień na określonej wysokości, co pozwala określić aktualny dzień roku, stąd też pomnik nazywany jest przez wielu „amerykańskim Stonehenge".

Kim są twórcy tego monumentu? Pomimo upływu prawie 30 lat od jego postawienia nikt tego nie wie, a ci co wiedzą (bankierzy z Elberton) milczą jak grób. Dla jednych jest to dzieło megalomanów niemających co robić z gotówką i wolnym czasem, dla innych — mniej lub bardziej szalonych okultystów, masonów, różokrzyżowców, iluminatów (a jak!), członków amerykańskiego, elitarnego zakonu Skull&Bones, ekoterrorystów, czy nawet… kosmitów! Może zamiast szukać twórców powinniśmy bardziej zastanowić się nad przesłaniem?

Źródło:
http://www.playback.pl/numer18/pibi/terr.....tones.html
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5414
i google:
http://www.google.pl/search?q=georgia+st.....=firefox-a
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Prrivan




Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 1832
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:25, 04 Mar '09   Temat postu: Czy jest nas za duzo na Ziemi? Jak sadzisz? Odpowiedz z cytatem

Jakby w rezonansie z poprzednim postem pozostaje ogłoszony przedwczoraj manifest otwarcia organizacji The Army of Gaia zapowiadający walkę z wyzyskiem Ziemi na wszelkich frontach,włącznie z gospodarczym:

http://projectavalon.net/forum/showthread.php?t=11755

Cytat:

A message from an unknown Person/Group..

The communication was typewritten with no return address and was post-marked in Los Angeles. I transcribed their message, have destroyed the envelope and its contents, and am now passing it along to the world. Make of it what you will.


3/2/09

Anonymous Communiqué from The Army of Gaia:

We battle for all the exploited, oppressed, and genocided human beings—wage slaves, gays, blacks, Latinos, women, indigenous people, Muslims, Palestinians, trafficked children, conscripted military personnel, NAFTA-impoverished farmers, those enslaved and murdered by US imperialism, and all the victims of Western industrial civilization, a relentless, merciless machine that churns out nothing but profits and misery.


We battle for all the exploited, oppressed, and genocided animals—factory farmed cows, pigs and chickens; vivisected mice, rabbits, and primates; slaughtered fish, dolphins, and whales; imprisoned zoo animals; and the many innocent beings slaughtered by sadistic murderers calling themselves “hunters.”

We battle for Mother Earth, mutilated, raped, and contaminated as she is—-her waters fouled by untold millions of gallons of toxins, sludges and sewage; her air permeated with unbearable stenches and noxious pollutants; her once beautifully forested terrain denuded and barren; her mountains and prairies torn asunder by devastating explosions and the relentless pounding of heavy machinery; and her climate destabilized by the incessant discharge of acrid exhaust from all manner of industrial activity.

We are everywhere and we are nowhere. We are teachers, bus drivers, waitresses, cashiers, nurses, pastors, electricians, National Guardsmen, postal workers, and maybe even your neighbor or the homeless man on the corner—-we could be anyone. We move amongst you freely and anonymously. You don’t know, and will never know, who we are. But no matter. If you are one of the victims of the abomination of Western industrial civilization, and most of you reading this probably are, then you have no reason to fear us.

We are relentlessly pursuing the exploiters, the oppressors, and the genociders. The hunters have now become the hunted. We will not rest until we have severed all their blood-stained hands, forever arresting their capacity to rape, plunder and murder. Captains of industry, corporate executives, the excessively wealthy, corporate media mouth-pieces, top-ranking military officials, major corporate shareholders, top level politicians, US puppets abroad, Zionists, scientists, and any and all who participate in the systematic enslavement of the Earth and its inhabitants for their pleasure, enrichment, amusement, and security are the subjects of our wrath.

We will achieve our objectives. They are well-protected but we are ubiquitous, patient, and resourceful. Their power is immense, but they and their system are deeply vulnerable to our stealth and asymmetrical, guerilla tactics. They realize this, and they are afraid. Hence their ferocious blitzkrieg of propaganda to portray all who oppose their murderous agenda as terrorists. They are the true terrorists and we will give them a dose of their own bitter medicine.

We mourn the loss of innocent lives, but celebrate the symbolic victory of 9/11. We stand in solidarity with Kaczynski, McVeigh, the Weathermen, Hamas, Al Quaeda, Hizbollah, the Iraqi resistance, EZLN, AIM, the ALF, the ELF, Earth First, the Taliban, and all who have resisted the murderous reign of Western industrial civilization.

We realize that some with whom we align ourselves have erred. In the process of striking significant blows against the scourge of Western industrial civilization, some have recklessly injured or sacrificed the undeserving. We pledge to avoid maiming or slaughtering the blameless—unlike our sociopathic foes who kill millions of humans and animals indiscriminately and euphemistically label them as collateral damage.

We recognize that the needs of the many outweigh the wants of the few. And that Western industrial civilization caters to the wants of the few at the expense of the many.

We discern that the only changes enacted under Obama will be the names and faces of the politicians and bureaucrats who perpetuate ecocide, omnicide, and Holocaust and that the only hopes fulfilled will be those of the few who benefit from the misery of the many and from the ruination of Mother Earth.

We cry and rage for the tens of thousands of humans, millions of animals, and thousands of acres of plants and trees annihilated by the rapacious minions of Western industrial civilization every day.

We see that time is short and we must slay this cruel, pitiless monstrosity.

We will attack Western industrial civilization at its roots, when and where its loathsome gatekeepers least expect it. We will cripple it, weaken it, and eventually eradicate it.

We are The Army of Gaia and we will not rest until we’ve rid the Earth of the scourge of Western industrial civilization.




Widać pokojowe przesłania nie poskutkowały...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
QBAQ




Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 17
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:53, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprostowanie dla Aya Sophia Australia jest podana jako przykład dla wizualnej oceny proporcji ludności do wielkości lądu Smile
_________________
PRAWDA PORAZA,PRAWDA ZWYCIEZY
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aya Sophia




Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 1227
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:54, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co nie zmienia faktu że osiedlając ludzi na jakimkolwiek terenie należałoby wziąć pod uwagę warunki glebowe...
_________________
"W pozornie beznadziejnej walce, rozwiązanie tych problemów jest proste. Jedyną broń jaką mają przeciwko nam jest ukrywanie przed nami wiedzy. Musicie dużo czytać, by
poznać prawdę i dostrzec korzenie zła"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Filjan




Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:13, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Według mnie jest nas bardzo dużo. 0/11 ha na osobę uważacie że to dużo? To było liczone tylko na domy z działkami. Dodajcie choćby drogi, fabryki, pola uprawne, markety, chodniki, parki. Lasy, góry, zbocza, gdzie nie można zamieszkać. Jakąś przestrzeń by nie było wszystko obok siebie. Człowiek potrzebuje przestrzeni.

Myślę że jest nas dużo, nie bardzo dużo ale dużo. I więcej nie potrzeba jeśli nie umiemy kolonizować innych planet.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Sikorski




Dołączył: 08 Gru 2007
Posty: 1898
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:29, 04 Mar '09   Temat postu: Re: Czy jest nas za duzo na Ziemi? Jak sadzisz? Odpowiedz z cytatem

QBAQ napisał:
Nie jest prawda ze na Ziemi jest więcej ludzi niż jest ona w stanie wyżywić


Jeżeli dla kogoś wyżywienie w zupełni wystarcza żeby żyć pełnią życia to ok, ale mi nie. Ja chcę mieszkać z dala od wszelkich sąsiadów gdzieś blisko natury, nie chcę żeby mi ktoś zaglądał na podwórko, chcę mieć dużo miejsca, chcę rano wstać wyjść w piżamie na własne podwórko, chcę pobiegać w lesie bez nikogo innego, chcę mieć zwykły poczciwy dom. Brzydzę się tłoczeniem mas w miastach i obskurnych blokach, nie mógłbym żyć w takiej "duchocie". Pytanie nie powinno brzmieć czy starczy wszystkim żarcia, bo to każdy wie że starczy, lecz czy każdemu można dać do życia przyzwoitą przestrzeń. Odpowiedź: nie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
DarkTech




Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1218
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:48, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Widać nie każdemu podoba się pomysł depopulacji. 500000000 ludzi... Faktycznie może być wtedy problem ze spotkaniem drugiego człowieka, nie wspominając już o znalezieniu wspólnego języka i wspólnych zainteresowań. Ktoś próbuje wyhodować małe stadko posłusznych idiotów. Taką populację można podzielić na małe wyspecjalizowane grupki na których główny architekt planety będzie prowadzić niezależne eksperymenty.

Cytat:
* Utrzymujcie populację poniżej 500 mln w trwałej równowadze z przyrodą.
* Zarządzajcie mądrze reprodukcją — wzmacniając sprawność i zróżnicowanie.
* Zjednoczcie ludzkość nowym, żywym językiem.
* Obchodźcie się ze swą pasją, wiarą, tradycją i całością rzeczy ze spokojem rozumu.
* Chrońcie ludzi i narody uczciwymi prawami i sprawiedliwymi sądami.
* Pozwólcie rządzić się każdemu narodowi rozwiązując zewnętrzne kłótnie w sądzie międzynarodowym.
* Unikajcie niepotrzebnych praw i bezużytecznych urzędników.
* Równoważcie prawa jednostki z obowiązkami wobec społeczeństwa.
* Ceńcie prawdę, piękno, miłość, poszukiwanie harmonii z Nieskończonością.
* Nie bądźcie rakiem na Ziemi — pozostawcie miejsce dla natury, pozostawcie miejsce dla natury.


Autor: Dyzio Marzyciel

Sikorski napisał:
Ja chcę mieszkać z dala od wszelkich sąsiadów gdzieś blisko natury, nie chcę żeby mi ktoś zaglądał na podwórko, chcę mieć dużo miejsca, chcę rano wstać wyjść w piżamie na własne podwórko, chcę pobiegać w lesie bez nikogo innego,
- Nie lubisz ludzi, czy konfrontacji? Ja nie wyobrażam sobie pustelniczego trybu życia, bez wymiany poglądów. Nasz rozwój polega w głównej mierze na wymianie poglądów. Im więcej się kłócimy, tym lepsze wnioski możemy wyciągać. Był kiedyś taki program w telewizorni który nosił tytuł "Sonda". (Kurek i Kamiński). Kto pamięta konwencję tego programu?
_________________
Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
iaro




Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 1147
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:34, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jest ludzi za dużo, stłoczenie zawsze rodzi patologie.
_________________
Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ostrożny




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 779
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:43, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Człowiek jest zwierzęciem stadnym
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
iaro




Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 1147
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:44, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ostrożny napisał:
Człowiek jest zwierzęciem stadnym
To nie oznacza, że należy się namnażać w trybie króliczym.
_________________
Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
DarkTech




Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1218
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:54, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie oznacza również że należy nas zlikwidować, bo jakaś grupa skretyniałych bogatych dziadków tak sobie wymyśliła.

_________________
Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aiedail




Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 361
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:20, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moim zdaniem założenia wyryte na kamieniach są dobre, jeśli nie doskonałe. Pytanie tylko: kto i w jaki sposób ma je wprowadzić w życie? Bo pierwszy punkt wcale nie musi oznaczać zabicia wszystkich poza 500 000 000 osób. Można to przecież osiągnąć w powolnym i świadomym procesie zmniejszania liczby urodzeń w stosunku do liczby zgonów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Sikorski




Dołączył: 08 Gru 2007
Posty: 1898
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:22, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

QBAQ napisał mi (nie wiem czemu nie w temacie?) na pw:

Cytat:
Od: QBAQ
Do: Sikorski
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 1:30 am
Temat: Czy jest nas za duzo na Ziemi? (GLOBUS) kretynie Cytuj wiadomość
Az zal ze tak kompletnego kretyna ktoś przez przypadek jak sadze zaakceptował na tym forum widać ze nie masz kompletnego pojęcia jeżeli chodzi o cel w jakim ta strona została stworzona UŚWIADAMIAĆ I BYĆ ŚWIADOMYM Australia jako wzór została podana aby prosty człowiek znający w miarę proporcje planety (GLOBUS) mógł wyobrazić sobie jak wiele jest jeszcze miejsca na Ziemi (GLOBUS) niestety jak widać są tacy którzy nigdy tego nie pojmą zal sik orski.


Mój post powyżej brzmi:

Cytat:
Jeżeli dla kogoś wyżywienie w zupełni wystarcza żeby żyć pełnią życia to ok, ale mi nie. Ja chcę mieszkać z dala od wszelkich sąsiadów gdzieś blisko natury, nie chcę żeby mi ktoś zaglądał na podwórko, chcę mieć dużo miejsca, chcę rano wstać wyjść w piżamie na własne podwórko, chcę pobiegać w lesie bez nikogo innego, chcę mieć zwykły poczciwy dom. Brzydzę się tłoczeniem mas w miastach i obskurnych blokach, nie mógłbym żyć w takiej "duchocie". Pytanie nie powinno brzmieć czy starczy wszystkim żarcia, bo to każdy wie że starczy, lecz czy każdemu można dać do życia przyzwoitą przestrzeń. Odpowiedź: nie.


Czy jest w moim poście słowo o Australii?

A tak w ogóle to jestem na form dużo dłużej niż ty. Wiem o nim dużo więcej niż ty. Człowieku czy ty jesteś jakimś mędrcem żeby aż "UŚWIADAMIAĆ" ? Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing

Radzę wizytę u psychiatry. Przyznaj się, jesteś jakimś profesorem, doktorem, uczonym? Myślisz żeś najmądrzejszy na świecie, albo to schodzące od ponad roku na psy forum? UŚWIADOM sobie że jak obejrzałeś kilka marnych filmików A. Jonesa to jesteś na etapie małpy w drodze do poznania prawdy.


Co do tej Australii. Czy uwzględniono tam pustynie, góry, dżungle, tereny gdzie klimat nie pozwala na wygodne życie, obecność niebezpiecznych zwierząt, warunki glebowe i wiele innych czynników, przez które ludzie nie chcą tam mieszkać?



Aiedail napisał:
Moim zdaniem założenia wyryte na kamieniach są dobre, jeśli nie doskonałe. Pytanie tylko: kto i w jaki sposób ma je wprowadzić w życie? Bo pierwszy punkt wcale nie musi oznaczać zabicia wszystkich poza 500 000 000 osób. Można to przecież osiągnąć w powolnym i świadomym procesie zmniejszania liczby urodzeń w stosunku do liczby zgonów.


Te kamienie to twór jakichś psychopatów. Co masz na myśli pisząc "powolny proces" chcesz zabronić ludziom posiadania więcej jak 1 dziecka? Wprowadzić jakiś faszyzm jak made in China? Taki "powolny" proces mógłby być możliwy tylko i wyłącznie z własnej nieprzymuszonej woli rodziców (ludzi). TYLKO I WYŁĄCZNIE. I nie skończyłoby się to dla ludzkości dobrze.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jabba




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1186
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:34, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aiedail napisał:
Moim zdaniem założenia wyryte na kamieniach są dobre, jeśli nie doskonałe. Pytanie tylko: kto i w jaki sposób ma je wprowadzić w życie? Bo pierwszy punkt wcale nie musi oznaczać zabicia wszystkich poza 500 000 000 osób. Można to przecież osiągnąć w powolnym i świadomym procesie zmniejszania liczby urodzeń w stosunku do liczby zgonów.


i doprowadzić do sytuacji gdzie ziemia będzie globalnym domem starców.
Żeby ta idea 500kk ludzi na ziemi była zrealizowana i była sprawna ekonomicznie to niestety każdemu kto skończył 45 lat należy się eutanazja.
Problem polega na tym że rozwój naszej cywilizacji powodują "starcy". Czyli ludzie po 40
_________________
http://republika.pl/blog_fa_550912/991430/sz/zwoliludu.gif
________________________________
A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści
i LEWACY

Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aiedail




Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 361
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:58, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Te kamienie to twór jakichś psychopatów. Co masz na myśli pisząc "powolny proces" chcesz zabronić ludziom posiadania więcej jak 1 dziecka? Wprowadzić jakiś faszyzm jak made in China? Taki "powolny" proces mógłby być możliwy tylko i wyłącznie z własnej nieprzymuszonej woli rodziców (ludzi). TYLKO I WYŁĄCZNIE. I nie skończyłoby się to dla ludzkości dobrze


Oczywiście, że miałem na myśli dobrowolny wybór rodziców. Problem nie leży w tym, żeby rządy ustanowiły jakieś nieludzkie prawo, lecz by ludzie w pełni swej świadomości wzięli odpowiedzialność za swoje czyny i za swoją planetę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
QBAQ




Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 17
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:05, 06 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To ze jesteś dłużej na forum sik orski oznacza również ze informacje dochodzą do twojej świadomości równie długo,nie jestem profesorem a ty jak sadze jesteś inżynierem.Nie mam zamiaru cie cytować wyjaśnię jednak ze podany przykład Australii nie karze twej chorej wyobraźni pakować się i jechać na pustynie.Chodzi o przedstawienie prostemu człowiekowi jak wiele jest miejsca na Ziemi i aby nie wierzył w telewizyjne brednie ze jest nas za dożo i musimy przestać wytwarzać CO2 bo się podusimy.Ciekaw jestem jak dużo osób ty zainteresowałeś choćby jednym tematem poruszanym na tym forum , jak to opisałeś schodzącym na psy? Niestety jeśli tak się dzieje to tylko dzięki takim CZŁONKOM jak ty.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
p4lm




Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 1854
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:15, 06 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

polecam temat już ku tej dyskusji otworzyony
viewtopic.php?t=3987&highlight=przeludnienie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ropppson




Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 512
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:45, 06 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ostrożny napisał:
Człowiek jest zwierzęciem stadnym


a jeżeli tak nie jest, to juz nie jest czlowiekiem?


ps. w temacie :
Cytat:
Ziemia – planeta zamieszkana przez ponad 6,5 mld ludzkich istnień – skupionych w prawie 200 państwach. Jedność globu zakłóca zróżnicowanie geograficznie, wyznaniowe, ustrojowe i systemowe. Jednak to nie powyższe kryteria zagrażają spójności świata, mimo iż zdają się być poważnymi przesłankami dezintegracji.

W przeciągu ostatnich dziesięcioleci planetę podzieliła zupełnie inna siła – pieniądz. Na mapie globu współistnieją dwa światy - bieguny bogactwa, wokół których rozlało się morze ubóstwa i nędzy. Widzimy świat opływający w dobrobyt i świat pozbawiony podstawowych środków do egzystowania. Świat, w którym nauka manipuluje ludzkimi genami i świat umierający na zwyczajne, uleczalne choroby. Świat nowoczesnych technologii i świat, gdzie uprawia się poletka tradycyjnymi technikami. Świat wydający gigantyczne kwoty na wspaniałe konstrukcje architektoniczne i świat, w którym ludzie nie posiadają godnego do miejsca mieszkania. Świat ludzi sukcesu i świat, dla których sukcesem jest przeżycie kolejnego dnia. Świat, w którym liczy się przede wszystkim pieniądz i świat, gdzie najwyższą wartość stanowi woda.

Bogaci jeszcze się bogacą

Chcąc naszkicować obraz współczesnego świata można stwierdzić, iż znalazł się on w fazie najwyższego w całej swej historii poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego, przy niespotykanej dotychczas polaryzacji w rozkładzie efektów tegoż rozwoju. Zgodnie z ostatnim raportem World Institute for Development and Economic Research w 2000 r. 2 proc. najbogatszych ludzi świata posiadało ponad połowę globalnego bogactwa. 1 proc. krezusów zarządzających 40 proc. światowego dobrobytu skupił się głównie w USA (37 proc.) i Japonii (27 proc.). Najbogatsze 10 proc. populacji kontrolowało 85 proc. światowego majątku. Prawie 90 proc. produkcji światowej koncentrowało się na obszarach Ameryki Północnej, Europy oraz wysoko rozwiniętych krajów Azji i Pacyfiku. Natomiast 50 proc. ludności globu o najniższych dochodach partycypowało w zaledwie 1 proc. światowego bogactwa.

Na liście miliarderów opracowanej przez magazyn Forbes – zaledwie 946 osoby posiadały w 2007 r. majątek wielkości około 3,5 bln USD! Największe przedsiębiorstwa transnarodowe z listy Fortune Global 500, takie jak Exxon Mobil, Wal-mart Stores, Royal Dutch Shell, Chevron, Ford Motor, czy General Motors osiągają dużo wyższe przychody niż PKB wielu państw. Przykładowo, Wal-mart Stores – lider ostatniego rankingu Fortune - w 2007 r. osiągnął przychody ponad 140-krotnie przewyższające nominalny PKB Rwandy i prawie 228 razy większe od nominalnego PKB Sierra Leone. Najbogatszy człowiek świata - Warren Buffett posiadał na koniec 2007 majątek będący 28-krotnością PKB Zimbabwe liczonego korzystniejszym dla kraju parytetem siły nabywczej. Aktywa zarządzane przez najpotężniejszy rządowy fundusz inwestycyjny - Abu Dhabi Investment Council ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich - przewyższają roczne zapotrzebowanie na walkę z biedą na świecie ponad 10 razy.

Tezę o coraz większym zróżnicowaniu potwierdzają wskaźniki nierówności rozkładu dochodów. Bardzo popularny współczynnik Giniego, czy już trochę mniej znany indeks Theila, alarmują, że globalne społeczeństwo się rozwarstwia. Współczesny świat podzielił się na kraje rozwinięte (najbogatsze), do których zaliczane są: USA, Japonia, kraje Europy Zachodniej, Australia, Nowa Zelandia, Kanada i rozwijające się (reszta świata), obejmujące także najniżej rozwinięte państwa świata, np. Angolę, Burundi, Nepal, Niger, czy Somalię.

Czy zawsze tak było?

Do połowy XVIII w. zjawisko międzynarodowego zróżnicowania w poziomie rozwoju prawie nie istniało. Zdarzały się cywilizacje, które przeżywały okresy prosperity, budowały swoją potęgę podbijając inne narody, dokonywały odkryć naukowych i technicznych oraz usprawniały technologie produkcji. Jednak żadna z tych społeczności nie wkroczyła na ścieżkę trwałego rozwoju gospodarczego. Narody rozwijały się w zbliżonym, powolnym tempie, trwając często przez wieki w stagnacji. Panowało powszechne ubóstwo i niski poziom jakości życia. Z szacunków historyków gospodarczych wynika, że od X w. do rewolucji przemysłowej, PKB na świecie wzrósł z 116,8 mld USD do 695,3 mld USD (prawie 6-krotnie), przeciętny dochód per capita zwiększył się zaledwie z 441 do 578 USD, natomiast liczba ludności wzrosła 4 razy (z 268 mln do 1042 mln ludzi). Obecnie najbogatsze państwa niewiele różniły się od pozostałych krajów pod względem poziomu rozwoju, a ich całkowita produkcja stanowiła nieznaczny procent globalnego PKB.

Rewolucja przemysłowa i poprzedzająca ją rewolucja naukowa stały się głównymi stymulantami rozwoju gospodarki światowej. Ponieważ tylko część państw skorzystała z dobrodziejstw przemian, od tego okresu z każdym rokiem pogłębiała się dywergencja dochodowa na świecie. W 1913 r. kraje współcześnie zaliczane do rozwiniętych wytwarzały prawie 57 proc. światowego PKB w ujęciu nominalnym, a w 2006 – już ok. 76 proc. W przeciwieństwie do zwiększającej się roli gospodarek krajów rozwiniętych w światowej produkcji, udział ludności zamieszkującej te państwa w całkowitej populacji świata zawsze kształtował się na niskim poziomie - oscylował wokół 16 proc. W okresie 1820-2006 najbogatsze państwa powiększyły wskaźnik dochodu na mieszkańca ponad 31-krotnie, podczas gdy reszta świata – tylko niespełna 10-krotnie. W 1870 r. relację PKB per capita między krajami najwyżej rozwiniętymi a rozwijającymi się szacowano na 3:1, w 1980 r. wyniosła ona 15:1, w 1993 – 22:1, w 2001 - 23:1. Od roku 2002 bardzo powoli zmniejsza się przepaść między państwami rozwiniętymi a resztą świata. W 2004 zróżnicowanie między dochodami narodowymi per capita kształtowało się 22:1, a w 2006 spadło do 18:1. Zmniejszania się przepaści między dochodami krajów rozwiniętych i rozwijających się nie można interpretować jako równomiernego podniesienia się poziomu życia we wszystkich państwach rozwijających się. Bardziej szczegółowe analizy wskazują, iż wybrane kraje azjatyckie, Ameryki Łacińskiej i Środkowego Wschodu rozwijają się bardzo dynamicznie pomniejszając lukę dochodową, podczas gdy wiele najuboższych państw nadal boryka się ze stagnacją i skrajną biedą. Dlatego do wszelkich ogólnych wskaźników zróżnicowania należy podchodzić ze sporą ostrożnością, ponieważ niejednokrotnie nie oddają one do stanu faktycznego.

Analiza w ostatnich dwóch stuleciach kształtowania się zaawansowania społeczno-gospodarczego państw, pokazuje narastanie różnic w tempie przyrostu dochodu na mieszkańca. Do wybuchu rewolucji przemysłowej, stopy wzrostu dochodu narodowego per capita w grupie krajów rozwijających się zrównywały się z wynikami osiąganymi przez współczesne państwa najwyżej rozwinięte. Potem tempo przyrostu PKB per capita w krajach rozwiniętych wyraźnie przewyższało wzrost w pozostałych obszarach świata. Taka tendencja panowała do końca XX w. Przeciętnie w okresie 1960-2000 kraje rozwinięte notowały 1,9 proc. rocznego przyrostu dochodu per capita, podczas gdy najuboższe obszary Afryki cofały się w swoim rozwoju (- 0,1 proc.). Wraz z początkiem nowego millenium stopa wzrostu dochodu per capita krajów najwyżej rozwiniętych zaczęła wyhamowywać. W okresie 2000-2006 wyniosła średnio 1,7 proc. Odwrotną tendencję obserwuje się w państwach rozwijających się. Dynamika zwiększania się dochodu przypadającego na mieszkańca ponad dwukrotnie przewyższała kraje rozwinięte i oszacowano ją średnio na 4 proc. rocznie. Prognozy wskazują, iż państwa rozwijające się, a w szczególności kraje Azji Wschodniej i Ameryki Łacińskiej, będą notowały coraz wyższe tempo przyrostu dochodu na osobę.

Chcąc prześledzić proces rozwarstwiania się dochodów na świecie, można posłużyć się przykładem USA i jednego z najuboższych państw afrykańskich –Sierra Leone. Szacuje się, że jeszcze w 1870 r. USA osiągały nominalny dochód per capita 9-krotnie przewyższający dochody mieszkańca kraju afrykańskiego. W roku 1950 dochód przeciętnego Amerykanina był 15 razy wyższy niż mieszkańca Sierra Leone. W 1980 r. przepaść ta wzrosła do 41:1, natomiast 15 lat później różnica pogłębiła się czterokrotnie. Do roku 2006 różnica między osiąganymi dochodami dwóch analizowanych krajów wzrosła do 186:1!

Stop biedzie! Ale nie tak szybko

Jeśli chodzi o problem skrajnego ubóstwa na świecie, sytuacja ulega stopniowej poprawie w ostatnich latach. W 1985 r. prawie 1/3 populacji świata żyła poniżej międzynarodowej linii ubóstwa (około 1,08 USD dziennie). Najwięcej ludzi egzystujących w chronicznej biedzie zamieszkiwało Azję Południową (40,1 proc. światowej populacji żyjącej poniżej linii ubóstwa), Azję Wschodnią i Pacyfik (35,3 proc.) oraz Afrykę Subsaharyjską (18,4 proc.). W 1998 r. 1/5 (1,2 mld) z 6 mld populacji żyła za mniej niż dolara dziennie. Od 2004 r. sytuacja uległa pewnej poprawie - 1,12 mld ludności świata (niecała 1/5) znajdowało się poniżej światowej linii ubóstwa. Biegunem biedy była Afryka Subsaharyjska (44 proc. ogółu ludności regionu żyło z mniej niż dolara dziennie).W Mali, Zambii, czy Nigerii wskaźnik przekraczał nawet 70 proc. społeczeństwa. Drugą lokatę w niechlubnym rankingu zajmował region Azji Południowej, gdzie prawie co trzeci mieszkaniec cierpiał z powodu ubóstwa. Aktualnie około 3 mld ludzi usiłuje przeżyć za 2 USD dziennie. W 2006 r. 57 mln ludzi zmarło na skutek biedy, z tego 10,5 mln dzieci poniżej piątego roku życia. Pomimo licznych deklaracji walki z biedą wygłaszanych przez organizacje międzynarodowe, statystyki są nieubłagane - ubóstwo ciągle istnieje. Co prawda ogólna liczba egzystujących poniżej międzynarodowej linii ubóstwa powoli spada, jednak redukcja nie odbywa się równomiernie na wszystkich obszarach. Skuteczną walkę z biedą prowadzą kraje Azji Wschodniej i Pacyfiku (ponad trzykrotny spadek) oraz Azja Południowa (redukcja o ponad 1/5). Odwrotną tendencję obserwuje się w krajach Afryki Subsaharyjskiej, gdzie nędza przyjmuje kolosalne rozmiary i od 20 lat wzrosła ponad dwukrotnie.

Liczby są przerażające. W 2005 r. około 850 mln ludzi na świecie cierpiało na niedożywienie, z czego około 820 mln zamieszkiwało państwa rozwijające się. Zgodnie z danymi FAO, w latach 2001-2003 najwięcej osób dotkniętych głodem żyło w Azji Południowej (300 mln), na obszarach Afryki Subsaharyjskiej (206 mln) i Azji Wschodniej (160 mln). W krajach rozwijających się corocznie umiera około 6,6 mln dzieci w wyniku głodu i niedożywienia. Oznacza to, iż przeciętnie co 5 sekund odchodzi jedno dziecko. Najwięcej dzieci niedożywionych zamieszkiwało Azję Południową, gdzie prawie co drugie dziecko miało niedowagę, i Afrykę Subsaharyjską, na której obszarze co trzecie dziecko dotykał problem zbyt niskiej masy ciała. Zgony dzieci poniżej piątego roku życia w krajach rozwijających się w 3 spowodowane są bezpośrednio niedożywieniem lub chorobami z nim związanymi. Jeśli wierzyć statystykom FAO, sytuacja ta ulega stopniowej poprawie, gdyż w coraz mniejszej liczbie państw spożywa się dziennie średnio poniżej 2000 kcal (np. Demokratyczna Republika Konga, Etiopia, Sierra Leone, Tadżykistan, Liberia, Tanzania, czy Zambia). Jednak mając na uwadze obecny kryzys cen żywnościowych, należy przygotować się na pogłębienie problemu niedożywienia w krajach najuboższych. Dla porównania, przeciętny Amerykanin spożywa średnio 3770 kcal dziennie, Brytyjczyk i Holender niewiele mniej, bo 3440 kcal, a Portugalczyk – aż 3750 kcal. Ponadto istnieje spora polaryzacja żywnościowa w ramach pojedynczych państw. W większości przypadków można zauważyć prawidłowość – im kraj biedniejszy, tym większe wewnętrzne zróżnicowanie ilości spożywanych kalorii.

Wiele krajów najniżej rozwiniętych wpadło w pułapkę ubóstwa. Bieda, niedożywienie i liczne choroby przyczyniają się do wysokiej śmiertelności w tych państwach. Wysoka umieralność (co czwarte dziecko umiera przed ukończeniem piątego roku życia) i nieznaczny wzrost przeciętnej długości życia (z 52 lat w 1996 r. do 54 - w 2005 r.) stanowią cechy charakterystyczne krajów Trzeciego i Czwartego Świata. Głód i nędza powodują zapóźnienia w edukacji, a wielokrotnie jej zupełny brak. Około 875 mln dorosłej ludności globu to analfabeci, którzy zamieszkują najbiedniejsze obszary Azji Południowej i Afryki.

Choroby całkowicie uleczalne w państwach rozwiniętych, takie jak malaria, zapalenie płuc, różyczka, odra, dyzenteria czy gruźlica, przekształcają się na obszarach najbiedniejszych w pandemie. Pasożytnicza choroba przenoszona przez samce komara widliszka – malaria, w okresie 1990-2001 uśmiercała ponad milion ludzi rocznie (dziennie umierało 3000 osób). Współcześnie, co pół minuty w wyniku malarii umiera dziecko. Co roku wykrywa się około 500 milionów przypadków zachorowań. Najbardziej narażone na chorobę są kraje o wilgotnym i gorącym klimacie równikowym, zamieszkiwane przez około 40% populacji świata. W Afryce 80 proc. przypadków malarii leczonych jest w warunkach domowych, czego skutkiem jest tak wysoka umieralność. Drugą najczęstszą przyczynę śmierci w krajach rozwijających się stanowi AIDS. Zgodnie z oficjalnymi danymi, w krajach Afryki Subsaharyjskiej w 2006 r. żyło 24,7 mln osób z wirusem HIV (63 proc. wszystkich przypadków na świecie), a w Azji Południowej było ich 7,8 mln (20 proc.). W 2006 r. 2,1 mln mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej zmarło w wyniku AIDS, co stanowiło prawie 3 wszystkich śmiertelnych przypadków na świecie.

Tropikalny klimat sprzyjający rozprzestrzenianiu się wirusów, bakterii i pasożytów je przenoszących należy w dużej mierze uznać za sprawcę nadal przegrywanej batalii z chorobami w krajach najuboższych. Przyczyn szerzenia się epidemii należy także szukać w niskim poziomie higieny i braku dostępu do podstawowych urządzeń sanitarnych. Współcześnie 1,1 mld ludności nie ma dostępu do czystej wody. Z kanalizacji nie korzysta 2,6 mld ludzi. Ponad 2 mld osób nie posiada elektryczności, z czego najwięcej zamieszkuje Afrykę Subsaharyjską, gdzie zaledwie 1 ludności korzysta z prądu. W niewiele lepszej sytuacji znajduje się Azja Południowa, na której obszarze co trzeci mieszkaniec nie ma elektryczności.

Czy ratunek nadejdzie?

W pewnej audycji telewizyjnej poświęconej biedzie, przypadkowo zapytana przez reportera mieszkanka jednego z najuboższych krajów, stwierdziła: ”Bieda jest jak gorączka - nie zobaczysz jej, więc jeśli chcesz poznać biedę, musisz przez nią przejść”. Słowa te oddają istotę problemu.

O stopniowym i powolnym eliminowaniu skrajnej nędzy informują raporty ONZ, Banku Światowego i innych międzynarodowych organizacji zajmujących się problem ubóstwa na świecie. Wiele publikowanych statystyk często opiera się na szacunkach z powodu niemożności zgromadzenia dokładnych danych. Pomimo to opracowania te można traktować jako barometry tendencji rozwojowych świata. Sporą zasługę w monitorowaniu i redukcji ubóstwa posiada ONZ. Ogłoszone w 2000 r. przez nią Milenijne Cele Rozwoju (Millennium Development Goals - MDGs), zaaprobowane przez wszystkich jej członków, w swej konstrukcji nie są czysto teoretycznymi postanowieniami. MDGs stanowią największy, ośmiowymiarowy projekt walki z zacofaniem, w który zaangażowane są prawie wszystkie państwa świata i na realizację którego kierowane są ogromne fundusze. W swych założeniach Milenijne Cele dążą do zmniejszenia o połowę liczby ludzi żyjących poniżej międzynarodowej linii ubóstwa i osób głodujących, obniżenia zgonów noworodków, zwiększenia dostępu do podstawowej edukacji, czy redukcji zachorowalności na AIDS. Organizacja, wyznaczając konkretne, skwantyfikowane cele do osiągnięcia na polu walki z zapóźnieniem gospodarczym, oszacowała środki potrzebne do ich realizacji. Regularnie są wydawane raporty ukazujące postępy w wykonywaniu planu. Zgodnie z wyliczeniami Earth Institute, by pokonać współczesną biedę do 2015 r. potrzeba będzie rocznie średnio 200 mld USD. Suma faktycznie niebagatelna, gdyby obciążyć nią jedno państwo. Jednak rozłożenie jej na najzamożniejsze kraje powoduje, że zebranie takiej kwoty będzie kosztowało każde z państw w granicach 0,7 proc. rocznego dochodu narodowego. Tak niewiele, można stwierdzić, a jednak okazuje się, że dla oligarchów zbyt dużo! W 2005 r. nie osiągnięto kwoty pomocy. Wyniosła ona zaledwie 106 mld USD, co oznaczało, iż przeznaczono zaledwie 0,33 proc. dochodu narodowego krajów rozwiniętych. W następnych latach sytuacja się powtórzyła. Tendencja jest niepokojąca, ponieważ pomoc płynąca od większości donatorów zmalała. Jedynie kraje skandynawskie wraz z Holandią, Danią i Luksemburgiem wpłacają do skarbonki na rzecz najbiedniejszych zadeklarowany w 2000 r. procent dochodu narodowego.

Przykładowo, w USA wystarczy przekazać zaledwie 7 centów z 1 dolara rocznie na redukcję biedy na świecie, czego społeczeństwo amerykańskie nie jest w stanie zrealizować. Paradoksem jest, że rząd Ameryki potrafi wydać taką sumę w ciągu dwóch tygodni na zaspokojenie potrzeb wojny w Iraku. Jednak w wyniku światowej krytyki postawy USA wobec nędzy, prezydent, w projektach budżetu na rok 2009, zapowiedział wzrost wydatków na MDGs o prawie 700 mln USD. Jednak warto zauważyć, że w bieżącym roku zredukował fundusze kierowane do kasy ONZ o ponad 200 mln USD. W maju tego roku USA skierowało do najuboższych krajów 200 mln USD ponadprogramowej pomocy żywnościowej.

Nie trzeba sięgać aż za Atlantyk, żeby przekonać się o niedotrzymywaniu obietnic złożonych w Deklaracji Milenijnej. Wystarczy spojrzeć na własne podwórko. Pomoc kierowana z Polski na realizację walki z biedą stanowiła w 2007 r. 0,09 proc. naszego PKB (297,2 mln USD). Na lata następne zaplanowano stopniowy jej wzrost do 0,17 proc. PKB w 2010 i 0,33 proc. PKB - w 2015 r., ale czy zapowiedź zostanie zrealizowana? Co ciekawe, w listopadzie roku ubiegłego TNS OBOP na zlecenie Departamentu Współpracy Rozwojowej MSZ przeprowadził badanie dotyczące nastawienia Polaków do pomocy najuboższym. Ankietą objęto losową reprezentatywną 1004-osobową grupę powyżej 15 roku życia. Wyniki wskazały, że aż 77 proc. (w 2004 r. tylko 63 proc.) respondentów poparło inicjatywy wspierające rozwój krajów ubogich. Czyżby nie było w badanej próbie osób rządzących?

Cóż z tego, że po głośnych konferencjach, podczas których prowadzone są burzliwe rozmowy, jak rozwiązać problem nędzy na świecie, politycy deklarują zwiększenie pomocy, a następnie w gąszczu biurokracji obiecane kwoty są uszczuplane. Co więcej, okresowo pojawiają się pomysły typu, zapewnijmy wioskom afrykańskim stały dostęp do Internetu, albo niech każde dziecko z krajów najniżej rozwiniętych dysponuje własnym laptopem. Aż trudno czasem uwierzyć, że można wysuwać takie postulaty, podczas gdy w krajach potrzeba żywności, wody i leków.

Więc jaki plan działania?

Niestety jednoznacznej i uniwersalnej recepty na wyjście z nędzy jeszcze nikt nie opracował. Coraz częściej wskazuje się, iż do problemu biedy należy podchodzić indywidualnie. Znany ekonomista, J. Sachs, postulował stosowanie ekonomii klinicznej, nakazującej każdy przypadek traktować z osobna. Z taką opinią trudno się nie zgodzić, ponieważ innego rodzaju pomocy potrzebuje afrykańska wioska, gdzie nie są zaspokajane potrzeby najniższego rzędu, natomiast odmiennych sposobów redukcji ubóstwa wymaga znajdujące się na wyższym szczeblu rozwoju miasteczko w Indiach. Jednak zaproponowane przez Sachsa podejście staje się mało realne do implementacji na dużą skalę.

Także likwidacja ubóstwa w ramach realizacji Celów Milenijnych okazuje się niewystarczająca. Okrojone środki płynące z najbogatszych krajów nie zaspokajają ogromnych potrzeb, stąd zredukowanie poziomu biedy zaproponowanego w planie zdaje się być bardzo trudne do osiągnięcia. Jednak połączenie sił donatorów oraz krajów będących odbiorcami ich pomocy może przynieść wymierne efekty. Dlatego niezbędne okazują się przekształcenia w gospodarkach krajów znajdujących się na najniższym szczeblu drabiny rozwojowej. Po pierwsze, polityka ekonomiczna najuboższych państw rozwijających się powinna zwrócić się ku promowaniu handlu i sektorów produkcyjnych, dokonując ich dywersyfikacji. Po drugie, należy budować odpowiednie środowisko sprzyjające międzynarodowej wymianie towarowej. Po trzecie, zachodzi potrzeba zmian w polityce krajów, które często prowadzą nazbyt rozbudowany interwencjonizm. Wpływa to niekorzystnie na rynki finansowe, towarowe, inwestycje i często hamuje rozbudowę infrastruktury oraz rozwój społeczny. Stąd postuluje się o stopniowe wycofywanie się władz ze sfery gospodarczej. Jednocześnie istnieje potrzeba zapewnienia odpowiedniego poziomu wydatków publicznych, które będą ograniczały rozprzestrzenianie się nierówności wewnątrz kraju. Coraz częściej akcentuje się także konieczność przeprowadzenia reform instytucjonalnych z zachowaniem specyfiki systemu państwa.

W ostatnich miesiącach pojawiło się nowe zagrożenie dla realizacji planu walki z nędzą. Rosnące w szybkim tempie ceny żywności powodują niepokój i zamieszki w krajach, gdzie brakuje podstawowych artykułów konsumpcyjnych. Bangladesz, Egipt, Kamerun, czy Burkina Faso mają największe trudności w zahamowaniu fali wzrostu cen ryżu, cukru i oleju jadalnego oraz walczą z zamieszkami ulicznymi wywołanymi drożejącą żywnością. Agflację wywołały w znacznej mierze słabnący dolar, wzrost popytu na biopaliwa, ale także zwiększające się zapotrzebowaniem na żywność w Chinach i Indiach oraz susza w Australii. Żywność podrożała od połowy 2007 r. w skali światowej średnio aż o 40 proc. Najwyższy skok cen zanotowały: kukurydza (200 proc.), pszenica (80 proc.) i ryż (70 proc.). Sytuacja zagraża stabilizacji, a co najgorsze hamuje rozwój najuboższych państw. Do walki z rosnącymi cenami włączył się Bank Światowy. R. Zoellick zwrócił się z apelem do państw, aby zgromadziły 500 mln USD w ramach Światowego Programu Żywnościowego, a Komisja Europejska zaproponowała, aby niewykorzystane środki z unijnego budżetu, głównie z puli na wspólną politykę rolną, przeznaczyć na pomoc krajom rozwijającym się. Fundusze zostałyby przeznaczone na zakup zbóż i nawozów. Jednak postulaty te nie spotykały się z akceptacją wszystkich państw członkowskich. Także podczas spotkania krajów G8 debatowano na temat problemów żywnościowych. Po szczycie wygłoszono tylko „miękkie” deklaracje o przeznaczaniu zaledwie 10 mld USD na zwalczanie kryzysu żywnościowego. W obliczu takich niepewnych obietnic pozostaje tylko wiara, że trudności na rynku żywności jakoś się uda przezwyciężyć i dalej będą realizowane działania zwalczające ubóstwo na świecie.

Przecież miała być konwergencja

Skoro zróżnicowanie dochodów i jakości życia w skali globalnej jest zjawiskiem niepodważalnym w świetle danych statystycznych, rodzi się pytanie: czy warto, zatem mówić o konwergencji? Liczby są nieubłagane i wskazują, że teoria głosząca zbieganie się poziomów rozwojowych w wymiarze globalnym słabo funkcjonuje. Jednak, jeżeli odrzucimy optymistyczne proroctwo konwergencji, to rodzi się następna wątpliwość: czy warto zatem podejmować wysiłki i walczyć z dysproporcjami oraz biedą. Tutaj odpowiedź wydaje się bardziej oczywista. Jeżeli pozostawimy miliony ludzi bez wsparcia, obszary ubóstwa staną się zalążkami chorób, terroryzmu, niepokojów społecznych oraz innych patologii mogących rozprzestrzenić się na rozwinięty świat i zburzyć jego harmonię. Więc nie odwołując się do sumienia, humanitaryzmu, zasad religijnych, czy etycznych, racjonalne jest wspólne niesienie pomocy najbiedniejszym krajom rozwijającym się. Za przykład dobrze prowadzonej polityki spójności może posłużyć Unia Europejska, która wdrażając kosztowne programy w tym zakresie mające na celu wyeliminowanie nierówności między państwami członkowskimi, sukcesywnie redukuje zróżnicowanie rozwojowe. Skoro na mniejszym obszarze się udało, a zaangażowanych w projekt było niewiele państw, więc przy ogólnej współpracy istnieje możliwość podobnego sukcesu w skali świata.

http://biznes.onet.pl/11,1503898,prasa.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
RaaQ




Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 144
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:02, 08 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Problem przeludnienia to wymysł ekoterrorystów i bliżej nieznanych organizacji mocno ich ''mobilizujących''.

Wiele się mówi o problemie głodu na świecie... Głód jest wynikiem złej organizacji produkcji i czego nie neguję-świadomych działań niektorych korporacji mocno powiązanych z bogatymi krajami tzw Zasobnej Pólnocy. Uwierzcie mi że na 3/4 uprawianych areałów plony można zwiększyć co najmniej o 50%. Rolnictwo z racji przestarzałych technologii nie osiąga dobrej wydajności. Nie zapomnijcie, że na świecie istnieją jeszcze ogromne połacie ziemi uprawnej, ktore nie są wykorzystywane. Przykladem jest Ukraina. Ogromna ilość ziemi, nawyżej klasy bonitacyjnej,ktora nie jest wykorzystana, leży odłogiem. Rzec można,że Ukraina moglaby sama wykarmić całą Europę. Nie ma tu przesady. Obeznani w jagielonskiej historii wiedzą zapewnę jak mocno Europa Zachodnia byla uzależniona od dostaw zboża z Rzeczypospolitej. Nie wspomnę już o Kazachstanie, Kirgistanie i innych ''Stanach''. Rosja też ma ogromne możliwosci jeśli chodzi o produkcję żywności. Problem jednak jak zawsze powtarzam tkwi w organizacji produkcji, niesprawnej wciąż dystrybucji i przestarzalych technologiach.




Pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Sikorski




Dołączył: 08 Gru 2007
Posty: 1898
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:21, 09 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

QBAQ napisał:
To ze jesteś dłużej na forum sik orski oznacza również ze informacje dochodzą do twojej świadomości równie długo,nie jestem profesorem a ty jak sadze jesteś inżynierem.Nie mam zamiaru cie cytować wyjaśnię jednak ze podany przykład Australii nie karze twej chorej wyobraźni pakować się i jechać na pustynie.Chodzi o przedstawienie prostemu człowiekowi jak wiele jest miejsca na Ziemi i aby nie wierzył w telewizyjne brednie ze jest nas za dożo i musimy przestać wytwarzać CO2 bo się podusimy.Ciekaw jestem jak dużo osób ty zainteresowałeś choćby jednym tematem poruszanym na tym forum , jak to opisałeś schodzącym na psy? Niestety jeśli tak się dzieje to tylko dzięki takim CZŁONKOM jak ty.


Nie ja zakładam na forum wątki typu "gady atakują" czy "planeta X strzela meteorytami" Ale powiem jedno widać że na forum jesteś krótko bo ciężko ci wejść na mój profil i samemu sprawdzić jakie tematy zakładałem. Tak więc nie przeze mnie to forum schodzi na psy lecz przez nowicjuszy, którzy myślą że odkryli amerykę (twu)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Czy jest nas za duzo na Ziemi? Jak sadzisz?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile