Wysłany: 16:20, 02 Gru '08
Temat postu: Polskie realia energetyczne
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę ale 95% energii elektrycznej pochodzi z
elektrowni węglowych. Mój ojciec pracuje w jednej z nich, sam o niej dużo
wiem, nie tylko z jego opowiadań. Ale także z tego co sam widziałem.
Reklamuje się jako pro ekologiczna, na chłodniach kominowych widnieje
napis, że tworzy czystą energię. Wszystko na pozór wygląda bardzo ślicznie
i pięknie.
Niedawno wybudowano 3 nitkę odsiarczalni. Gdyby ktoś nie wiedział, chodzi
o specjalny kanał na spaliny w którym odciąga się siarkę i metale
ciężkie. Dzieki temu elektrownia jest masakrycznie zadłużona. Bo wiadomo to
nie jest byle filter ... kosztowało to spooro kasy.
Elektrownia składa się z 6 bloków energetycznych. Na każde 2 bloki
przypada jedna nitka odsiarczali.
Aktualnie elektrownia jest puszczona jest tylko na 3 bloki. Powodem tego
jest to że przychodzą glupie zarządzenia z Warszawy, która zarządza całą
siecią energetyczną, że elektrownia ma pracować tylko na 3 bloki.
Dodatkowo co około tydzień dają decyzje o zgaszeniu całkowitym i odpaleniu od
nowa danego bloku, robią to "tak dla jaj".
Tu pojawia się pierwsze pytanko :
- Po jakiego hu... budowali tą 3 nitkę odsiarczalni, skoro nawet przy 2
nitkach był jeszcze zapas na 4 blok energetyczny.
Na większości specjalistycznego sprzętu w elektrowni są już stemple
komornicze.
No ale dobra żeby było jeszcze śmieszniej, od nowego roku kopalnie
podnoszą cenę węgla dla całego konceru tych elektrowni o około 50%. A ten owo
koncert bardzo ale bardzo niedawno otworzył sobie nowy blok energetyczny
ponad 450MW. Porównując to, to 2 normalne bloki energetyczne jak w tej "mojej"
elektrowni. Dodatkowo są jeszcze z siebie bardzo dumni pisząc "Inwestycja
kosztuje około 2 mld zł i jest finansowana ze środków własnych spółki,
ze środków proekologicznych oraz ze środków pochodzących z emisji
obligacji. "
Nasuwa się kolejne pytanie: Czy to jest logiczne? Węgiel drożeje ... a na
innych elektrowniach jest jeszcze "spory zapas". Dodatkowo szacuje się że
cały koncern może zbankrutować.
Jest jeszcze coś. Wytłumacze to tak na chłopski rozum. Elektrownia tworzy
sobie energie, to myśli że nie musi jej oszczędzać. Na maszynowni non
stop, nie ważne czy ktoś jest czy go nie ma. Świecą się ogromne 500W lampy
w odstepie dosłownie 2-3 metrowym. A przypomne że takie pomieszczenie jest
bardzo duże. Ogromne transformatory które są tuż przed liniami
energetycznymi, chłodzone są ogromymi wiatrakami o średnicy 2m.
W odległości około 15m, gdy sie obok tego przechodzi, jest uderzenie
ciepłego powietrza. Czyli grzejemy powietrze na polu? Elektrownia nie posiada
elektrociepłowni. Wode o temperaturze około 50 stopni celcjusza wpuszczają
na chłodnie kominowe. No więc zaaajeeeefajne marnotrawienie energi.
Porównując to np. z programami na discovery, gdzie odzyskują energię z
różnicy 1 stopnia celcjusza, to poprostu jestem załamany.
Oprócz tego dochodzi fakt że cały koncert jest nastawiony na przyjmowanie
tylko INŻYNIERÓW. Którzy najczęściej grzeją stołki, kiedy to
właśnie potrzeba wielu pracowników fizycznych.
Mimo że koncert ma wielu niepotrzebnych specjalistów, nie potrafią
logicznie funkcjonować. Ani snią interesować się alternatywymi źródłami
energi. A dla nich strata kilku mega watów energi, to jest nic.
Propo tego artykułu, do którego link podałeś. To same liczniki nie zmieniają tutaj prawie nic. Bynajmniej według mnie.
Problem jest gdzie indziej. Oto jak nie myśleć:
- Elektrownia spalając węgiel wytwarza masę energi cieplnej. Nie posiada elektrociepłowni więc ciepło się marnuje. -> Energia elektryczna trafia do domów, gdzie ludzie potrzebują ciepłej wody. Przez co grzeją ją np. w bojlerach (elektycznych) lub spalają węgiel (wytwarza sie CO2 + płacisz za węgiel).
Oczywiście wiadomo że większośc elektrowni ma elektrociepłownie, ale po co budować elektrownie bez elektrociepłowni, i po co też dalej inwestować w taka elektrownie?
- Energia elektryczna przesyłana jest na ogromne odległości, gdyż cała sieć krajowa jest razem połączona. Na liniach wysokiego napiecia są duże straty -> Energia z elektrowni przykladowo w Warszawie trafia też do Poznania, Wrocławia, Torunia, Rzeszowa, a czasem i na Czechy.
Dlaczego więc nie tworzy się małych sieci energetycznych, nieuzaleznionych od sieci krajowej? Tworzyło by się wtedy odpowiednie elektrownie (Nalepiej ekologicznych) np. na teren samego powiatu?
Jeszcze dodam dla spokoju dyskutantów: W obawie przed awarią takiego systemu, tworzyło by się specjalne magazyny energi. Rodzajów magazynów jest dużo, podam przykłady:Hydroliza wody i magazynowanie wodoru, Zbiorniki wodne na wysokosci (wykorzystujące siłe spadku wody) itp.
Magazynowanie energi elektrycznej jest trudne i drogie.
Kilka elektrowni szczytowo-pompowych nie załatwi tu sprawy w skali kraju.
Podobnie z elektrolizą - gdzie i jak zmagazynować wodór.
No i najważniejsze: ile to będzie kosztowało.
Co ciekawe często słyszę w elektrowniach, że budują kolejne bloki, bo zaczyna brakować prądu w Polsce.
Ostatnio mają problem, żeby zrobić niezbędne przeglądy i remonty - zwykle robili je latem wyłączając bloki, bo było mniejsze zużycie - w ciągu kilku lat letnie zużycie tak wzrosło, że niedługo dogoni zimowe - wszystko przez klimatyzacje w biurach, domach itp.
Zastanawiałem się, dlaczego całe miasta są tak elegancko oświetlone w nocy skoro brakuje pieniędzy nawet na sprzątaczkę czy jeden nowy autobus czy tramwaj.
Zdaje się, że w nocy nie mają co robić z energią więc gdzieś ją muszę zużyć choćby w najgłupszy sposób.
Czy to taki problem przez 50 lat wymyślić technologię pozwalającą dopasowywać źródło zasilania do aktualnych potrzeb?
Dobry post Upierz, aż się włos na dupie jeży
Nie ma to jak posłuchać relacji z 1. ręki.
Sprawa z elektrociepłowniami jest znana - w Polszcze
mało kto mówiąc energia myśli co innego niż prąd
Po tym co piszesz (ja też miałem wrażenie, że brakuje nam
prądu, bo nie ma nowych bloków!!) zaczynam myśleć, że
ktoś ma ochotę, poważną ochotę na nasze elektrownie
I zobaczysz, jak je przejmie, to na pewno zgasną te 500W żarówki,
a woda popłynie do Twoich kaloryferów...
BOŻE JAKI TEN KRAJ JEST DZIWNY!!
...a w Poznaniu cyrk trwa, sic!
(nic tylko k...wa korki przez to)
_________________ amicus Plato, sed magis amica veritas
Wysłany: 08:20, 03 Gru '08
Temat postu: Re: Polskie realia energetyczne
Upierz napisał:
Tu pojawia się pierwsze pytanko :
- Po jakiego hu... budowali tą 3 nitkę odsiarczalni, skoro nawet przy 2
nitkach był jeszcze zapas na 4 blok energetyczny.
Prawdopodobnie dostali jakąś dotację z Unii,
chcą wyciągnąć kasę za wszelką cenę.
Przefiltrują ją przez firmy wykonawcze, i połowa zostanie w kieszeni.
Magazynowanie energi elektrycznej jest trudne i drogie.
Kilka elektrowni szczytowo-pompowych nie załatwi tu sprawy w skali kraju.
Podobnie z elektrolizą - gdzie i jak zmagazynować wodór.
No i najważniejsze: ile to będzie kosztowało.
@Suspenser
Wodór magazynuje się w butlach i zbiornikach. Wodór jest używany do schładzania generatora na elektrowniach (równierz na tej o której pisałem). Nie chce okłamywać ale około 10 butli takich jak na propan (wysokość z 1,5m) schodzi na dobe dla jednego generatora.
Gdyby każda jedna elektrownia zbudowała sobie malutką elektrownie szczytowo pompową, mogli by magazynować nadmiar energi który wytwarzany jest w nocy. A potem gdy jest potrzeba "wyciągali by kurek". Zawsze to lepsze niż gaszenie i odpalanie od nowa kotła węglowego. Więc oszczedność?
@Komzar
Nie sztuką jest wyprodukować energie i ją zmarnować. Tu chodzi o to aby nią dobrze gospodarować.
Pokaż mi jedną gąłzkę już nie gałąz , którą dobrze gospodarują politycy. Cymbał zawsze bedzie cymbałem bo nie ma interesu naszego tzn społecznego . Jest za to interes partyjny . proste rozwiązania zawsze są przez madrych politykierów tak rowalone żeby był interes Państwa ale nie społeczny tylko Państwowy.Bo wtedy można na wiatrowe elektrownie dojebać podatek i tak wywindowac cenę tego prostego urządzenia że korzysta Państwo a nie Ty.tak jest ze wszystkim na co bys nie popatrzył
Gospodarować to oni i nami ale kiedys ta guma z gaci im pęknie i goła dupa zostanie:)
_________________ Myśl jest bronią.
Oczywiście masz racje. Znam z opowiadań taty, że byli już tacy na tym świecie, którzy mieli własny wiatrak i chcieli odsprzedać energie do sieci. To państwo im taki podatek przyjebało, że im sie odechciało.
witam was mam małe plany mam odłożoną kase na dom i tak sobie mysle ze nie bvede sie podlanczal do sieci państwowej czy jest wogóle taka mozliwosc??????? jezeli jest to planuje sobie za tą cene kupic troche zajebistych solarów i dwa wiatraki takie które nie są powyzej 3,5 m bo czytalem ze jak ma sie wyższe to juz sie przyjebije państwo;/ co moglibyscie mi doradzic ( narazie tak planuje )
Proponuje Ci kupić barkę mieszkalną. Dzisiaj chyba jedyny sposób na wolność. Oprócz tego zamontuj w nią wszystko co zrobi ci użyteczną energie z "niczego".
Potem wystarczy zebrać mafie ludzi o podobnych poglądach i pobawić się troszkę w piratów morskich.
Ogólnie jeszcze kilka rad:
- Dbaj o swoją łajbe, przecierz to twój dom
- Kradnij ile wlezie
- Nie kochaj, nie tocz wojen, poprostu zabijaj odrazu.
Dodatkowo: Obmyśl plan rewolucji i stań na czele powstania.
W 2016 r. udało się oddalić widmo katastrofy 22.09.2016
Latem 2016 r. udało się oddalić widmo katastrofy w polskim systemie elektroenergetycznym - ocenił w czwartek prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Eryk Kłossowski. Stało się tak m. in. dzięki przesunięciu remontów bloków, importowi i przesuwnikom fazowym.
Foto: Shutterstock
Powtórka - z przełomu pierwszej i drugiej dekady sierpnia ub. roku, kiedy to po niemal trzech dekadach trzeba było wprowadzić ograniczenia w dostawach prądu - nie nastąpiła, bo udało się dokończyć kilka inwestycji, do tego wprowadzić działania, które zabezpieczyły polski system energetyczny. Jednym z takich działań było przesunięcie koniecznych remontów bloków energetycznych na okres wczesno i późno letni.
"Udało nam się oddalić widmo katastrofy. Pomni doświadczeń z ubiegłego roku wiedzieliśmy, że temperatura powietrza ma coraz większy wpływ na działanie Krajowego Systemu Elektroenergetycznego – powiedział Klossowski.
Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami prezes, PSE Eryk Kłossowski i towarzyszący mu dyrektor departamentu usług operatorskich w PSE Jerzy Dudzik zwracali uwagę, że w ostatnich latach najtrudniejsze dla polskiej energetyki są tzw. szczyty letnie. Przy utrzymujących się przez wiele dni wysokich temperaturach - szczególnie w środku dnia - następuje zwiększony pobór prądu, ze względu na rosnącą ilość urządzeń klimatyzacyjnych. Wielkość tę szacuje się nawet na 1500 MW. Jeśli w tym czasie nie pracują - ze względu na remonty bloki wytwórcze, a te posiadające tzw. otwarte obiegi chłodzenia, ze względu na wysoką temperaturę wody i jej niski stan nie mogą być użytkowane, Krajowy System Elektroenergetyczny (KSE) zaczyna mieć problemy.
Tak było właśnie w ub. roku, kiedy to 10 sierpnia ub.r. PSE wprowadziły - po raz pierwszy od niemal trzech dekad, - 20, najwyższy poziom zasilania. Oznaczało to, że wyczerpano wszystkie możliwości, by zaspokoić potrzeby odbiorców i wobec części z nich trzeba było wprowadzić ograniczenia poboru prądu. Jak informował operator, do 9 sierpnia br. Krajowy System Elektroenergetyczny (KSE) funkcjonował prawidłowo i był w stanie zapewnić potrzebną w kraju energię. Tąpnięcie nastąpiło w późnych godzinach wieczornych 9 sierpnia, kiedy to, wg operatora - "zarejestrowano skokowy wzrost ubytków mocy o kolejne 1200 MW, a w godzinach nocnych z 9 na 10 sierpnia ubytki mocy w elektrowniach uległy dalszemu zwiększeniu. W sumie nieplanowe ubytki mocy stanowiły aż około jedną piątą planowanego zapotrzebowania na moc w szczycie porannym 10 sierpnia, które było przewidywane na poziomie 22 200 MW".
Na ograniczenia te złożyło się wiele czynników. Upały, a co za tym idzie, gwałtowane pogorszenie sytuacji hydrologicznej, spowodowały problemy z chłodzeniem jednostek termicznych (w polskim systemie stanowią one ok. 90 proc. wszystkich, choć większość z nich ma zamknięte systemy chłodzenia), co w konsekwencji doprowadziło do ograniczenia ich mocy. Ograniczona (ze względu na lato) była też możliwość pracy elektrociepłowni. Poza tym zabrakło wiatru, przez co ubytków nie można było uzupełnić z tego źródła. Wreszcie w elektrowniach przeprowadzano planowane remonty bloków. Część ekspertów wskazywała właśnie na ten element, jako jedną z przyczyn sierpniowych perturbacji. Dowodzili, że lato to czas, kiedy następuje wzrost popytu na prąd, więc nie jest to najlepsza pora na wyłączanie bloków.
Jak mówił w czwartek Dudzik, wiele przeprowadzanych wówczas remontów związana była z tym, że od początku 2016 r. miały wejść w życie nowe przepisy dotyczące ochrony środowiska, więc podczas ubiegłego lata elektrownie przystosowywały swe bloki do nowych wymogów.
Od ubiegłego roku zmieniła się sytuacja na polsko - niemieckiej granicy, na której udało się zbudować tzw. przesuwniki fazowe, czyli specjalne transformatory, które działają podobnie jak zawory regulujące przepływ wody w wodociągu. Ich wykorzystanie pozwala na zwiększanie bądź zmniejszanie - w pewnym zakresie - przepływu mocy na danym połączeniu. Od listopada ub. roku działać zaczęły tzw. przesuwniki fazowe na stacji Mikułowa. Dzięki nim ograniczono zjawisko tzw. przepływów kołowych prądu na granicy z Niemcami. Dzięki temu i tymczasowemu wyłączeniu linii energetycznej Vierraden-Krajnik bezpieczniej będzie w obu sieciach; polskiej i niemieckiej, nawet w przypadku dużego obciążenia połączenia przez tzw. przepływy niegrafikowe(kołowe).
Polska i inne państwa regionu padały ofiarą tzw. przepływów kołowych prądu płynącego z niemieckich farm wiatrowych położonych na północy - na południe, m.in. do Bawarii i Austrii. chodziło nawet o 5 - 6 tys. MW, gdy tymczasem korytarz przesyłowy sieci na tym odcinku miał zdolność 2 tys. MW. Skoro nie był on w stanie przyjąć tak wielkich ilości prądu, który - zgodnie z prawami fizyki - szuka ujścia gdzie indziej, znajdował je m.in. w polskich sieciach, co powodowało ich "zapychanie".
We wrześniu ub. roku europejska agencja ACER przyznała Polsce rację. W swej opinii ACER wezwała kraje Europy Środkowo-Wschodniej do rozpoczęcia prac nad wprowadzeniem tzw. alokacji mocy na połączeniach elektroenergetycznych Austria-Niemcy i wdrożenie metodologii kalkulacji mocy opartej na rzeczywistych przepływach fizycznych (tzw. flow-based).
W kwietniu ub.r. Polska i Niemcy uzgodniły nowe zasady przesyłu energii elektrycznej. Polski operator systemu przesyłowego Polskie Sieci Elektroenergetyczne wspólnie z niemieckim operatorem 50 Hertz, postanowiły - na dwa lata - odciąć północne połączenie z Niemcami. W tym czasie Niemcy mają rozbudować swoje linie i zbudować tzw. przesuwniki fazowe, które zaczną działać w 2018 r.
Jednak - jak wskazywał szef PSE - przesuwniki mają tę wadę, że energia jest przesuwana gdzie indziej np. na granicę z Niemcami, z Czechami. Kiedy Czesi wybudują swój przesuwnik, skuteczność naszego będzie mniejsza.
Sytuację w tym roku poprawiły tez zwiększone możliwości importowe m. in. na połączeniu Polska-Litwa (tzw. most energetyczny). Jak powiedział Dudzik były momenty, kiedy wykorzystywaliśmy maksymalną moc tego połączenia - 500 MW.
Ponad tysiącu firm grożą kary za niewprowadzenie ograniczeń w poborze prądu w sierpniu 2015 r. 2016-09-30 Henryk Kaliś
[video]
Sektor przemysłowy ponosi wciąż skutki wprowadzenia przed rokiem obowiązkowych ograniczeń w poborze prądu. Firmom, które nie podporządkowały się restrykcjom, grożą kary finansowe, których maksymalna wysokość może wynieść nawet 15 proc. rocznych przychodów. Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii postuluje wprowadzenie abolicji, a także opracowanie i wdrożenie nowego systemu ograniczeń, dzięki któremu zyskają wszyscy.
– Proponujemy tzw. ustawową abolicję, czyli wprowadzenie rozwiązania, które spowodowałoby anulowanie obecnie toczących się postępowań Urzędu Regulacji Energetyki przeciwko podmiotom, które nie dostosowały się do ograniczeń w poborze energii – mówi agencji Newseria Biznes Henryk Kaliś z Forum Odbiorców Energii Elektrycznej oraz Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii (IEPiOE). – Proponujemy dodatkowo cały szereg rozwiązań, które mają zapobiegać w przyszłości podobnym sytuacjom.
10 sierpnia ubiegłego roku, w związku z rekordowymi upałami i awariami w zakładach energetycznych, rząd po raz pierwszy od lat 80. wprowadził dwudziesty stopień zasilania, czyli obowiązkowe ograniczenie zużycia energii przez przedsiębiorstwa. W wyniku tego nawet 8 tys. firm mogło być zmuszonych do ograniczenia zużycia energii. Jeżeli odbiorca nie podporządkował się nałożonym restrykcjom, dziś grożą mu kary. Jak informuje IEPiOE, mogą objąć one nawet 1,2 tys. przedsiębiorstw.
– Sam temat został wywołany postępowaniami wszczętymi przez prezesa URE wobec firm, które nie dostosowały się do tych ograniczeń – wyjaśnia Henryk Kaliś. – Szef urzędu musiał to zrobić, bo do jego obowiązków należy sprawdzanie zachowania podmiotów na rynku energii w trakcie ograniczeń. Skutki dla firmy są uzależnione od wielkości przedsiębiorstwa i czy jest to na przykład spółka giełdowa. Jeśli tak, problem bywa olbrzymi. Informacja o tym, że przedsiębiorstwo będzie musiało zapłacić karę w wysokości 15 proc. swojego rocznego przychodu, wpływa zarówno na kurs jego akcji, jak i ogólną kondycję finansową.
Od kilku miesięcy URE wysyła do firm, które nie podporządkowały się ograniczeniom, pisma o wszczęciu postępowań administracyjnych. Ich finałem może być kara finansowa, której maksymalny wymiar jest bardzo surowy (nawet 15 proc. rocznych przychodów spółki).
IEPiOE popiera pomysł dr hab. Mariusza Swory, by wprowadzić abolicję oraz opracować i wdrożyć system wprowadzania ograniczeń, który mógłby być zaakceptowany przez operatora systemu przesyłowego oraz prezesa URE.
– Dwa główne wnioski to uwzględnienie w mechanizmach pomiędzy rynkiem energii a administracyjnym wprowadzenia ograniczeń po pierwsze mechanizmów rynkowych, które byłyby oparte np. na dobrowolnej redukcji zapotrzebowania za wynagrodzeniem, na wyłączeniach kroczących czy innych rozwiązaniach stosowanych w krajach Unii Europejskiej – tłumaczy Henryk Kaliś. – Drugi bardzo istotny element to podejście do odbiorców przemysłowych jako do klientów energetyki zawodowej. Chcemy podkreślić, że ukaranie przedsiębiorstwa energetycznego stanowi problem, bo należy wykazać jego winę w oparciu o efekty. W przypadku odbiorcy przemysłowego wystarczy sam fakt przekroczenia.
Słabe strony obecnego systemu energetycznego według Henryka Kalisia to przede wszystkim komunikacja. Odbiorcy, którzy od wielu lat nie byli zaskakiwani nowymi mechanizmami, nie na czas byli poinformowani o obowiązku zredukowania poboru. Poza tym w różnych firmach jest cały szereg sytuacji usprawiedliwiających fakt, że do redukcji poboru szybko nie doszło: przypadki zagrożenia życia, zniszczenia mienia, wypuszczenia do atmosfery zanieczyszczeń czy utraty materiałów i surowców. Każdy przypadek jest indywidualnie analizowany przez prezesa URE.
– Uważamy, że do tego, aby usługi redukcji zapotrzebowania czy zarządzania nim były świadczone na odpowiednim, oczekiwanym przez operatora poziomie, konieczne jest spełnienie kilku warunków – twierdzi Henryk Kaliś. – Jednym z podstawowych jest wprowadzenie opłaty za gotowość do świadczenia takiej usługi.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez IEPiOE, operator systemu przesyłowego pracuje już nad takim rozwiązaniem i ma zamiar wprowadzić opłatę za tzw. operacyjną rezerwę mocy dla podmiotów świadczących usługę odbiorcy aktywnego. Chce również obciążać należnością za gotowość świadczenia takiej usługi podmioty zajmujące się redukcją zapotrzebowania na zlecenie operatora systemu przesyłowego.
– To bardzo istotne, szczególnie w momencie, gdy polski rynek energii zawiera pewną ilość niestabilnej mocy pochodzącej z odnawialnych źródeł energii takich jak fotowoltaika czy energetyka wiatrowa – precyzuje Henryk Kaliś. – Poza tym część źródeł systemowych, przynajmniej teoretycznie, może pracować tylko na podstawie, której regulacyjność jest bardzo niewielka. W tej sytuacji i mimo zainstalowanego nadmiaru mocy mogą się pojawić momenty, godziny czy dni niedoborów energii, które mogą służyć do bieżącego bilansowania zapotrzebowania. Proponujemy w tym zakresie dwa rozwiązania: oparcie się na stronie podażowej, czyli źródłach wytwórczych, albo zaangażowanie w cały proces odbiorców przemysłowych poprzez wprowadzenie zarządzania popytem. Izba opowiada się za drugim pomysłem.
Propozycja IEPiOE według Henryka Kalisia jest bardzo korzystna, skorzystają na niej wszyscy.
– W takim układzie zyskujemy przewidywalne, mierzalne regulacje, o których wiadomo, że na pewno zadziłają, a z drugiej strony poprawiamy wizerunek Polski – twierdzi Henryk Kaliś. – Prawo musi być przestrzegane, co podkreślamy bardzo wyraźnie. Chodzi tylko o to, by w sytuacji wyjątkowej, gdy praktycznie wszystkie podmioty uczestniczące w rynku energii miały problem, odbiorcy przemysłowi nie byli jedyną grupą, która zostanie ukarana.
PGE zapuka do drzwi Polaków. Szykuje się wielka wymiana u milionów odbiorców
spółka poinformowała o zakupie 400 tys. specjalnych urządzeń, które będą montowane w domach odbiorców energii.
24 lipca Polska Grupa Energetyczna poinformowała, że zakupiła 400 tys. liczników zdalnego odczytu. Specjalne urządzenia zostaną zamontowane u odbiorców końcowych – ich zadaniem jest pomiar poboru energii elektrycznej, a zasada działania jest podobna do tradycyjnego licznika elektronicznego. Jednakże w odróżnieniu od niego mają one m.in. możliwość zdalnego pozyskiwania danych pomiarowych, co wiąże się z brakiem konieczności wizyty przedstawicieli spółki w miejscu instalacji licznika. Wymiana urządzeń to wynik nowelizacji ustawy o prawie energetycznym.
Instalacja inteligentnych liczników przyniesie korzyści zarówno odbiorcom, jak i operatorowi systemu dystrybucyjnego. Umożliwią one zdalny odczyt zużycia energii elektrycznej w każdym czasie, zdalną zmianę grupy taryfowej oraz zmianę sprzedawcy bez konieczności angażowania naszych służb w terenie. Dodatkowo dzięki możliwości zdalnego pozyskiwania danych pomiarowych instalacja LZO (liczników zdalnego odczytu – dop. red.) pozwoli PGE na lepsze zarządzanie systemem elektroenergetycznym, co jest szczególnie ważne w sytuacji rosnącego nasycenia odnawialnymi źródłami energii – podkreślił Jarosław Kwasek, prezes zarządu PGE Dystrybucja.
Co ma piernik do wiatraka?
Cytat:
Połowa 2023 roku już dawno za nami, a PGE zamierza do jego końca zainstalować specjalne liczniki aż u 15 proc. odbiorców końcowych. Dwa lata później odsetek ten ma wzrosnąć już do 25 proc., a do 2027 roku liczniki zdalnego odczytu znajdą się u 65 proc. odbiorców. Co dalej?
Zgodnie z zapisami ustawy Prawo energetyczne do końca 2028 roku LZO pojawią się u co najmniej 80 proc. odbiorców końcowych. Natomiast do końca 2030 roku urządzenia będą już zamontowane u wszystkich odbiorcy końcowych w Polsce. Dla PGE Dystrybucja oznacza to obowiązek wymiany liczników docelowo u blisko 6 mln odbiorców – czytamy na stronie internetowej spółki.
Dołączył: 28 Sie 2022 Posty: 398
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 22:07, 02 Kwi '24
Temat postu:
Wreszcie ktoś to zauważa.
_________________ Dla ludzi mających wiedzę o lotach na Księżyc żadna hipoteza nie jest już potrzebna prócz czasoprzestrzeni Einst.
dowiedli tego Amerykanie w Kosmosie ~@Panocek
W ustawie o OZE zaszyto bezpiecznik, który polega na tym, że ujemna cena energii będzie zamieniana na zerową, czyli prosument nic nie straci, ale i nic nie zyska. Jednak jak sygnalizuje portal, operator zgodnie z podpisaną umową będzie mógł wyłączyć naszą instalację fotowoltaiczną, gdy pojawią się ujemne stawki energii i w takim wypadku reguła zerowych cen nie będzie stosowana. A jak tak, to znaczy że będzie się to wiązało z koniecznością dopłacania za wyprodukowaną przez siebie energię. https://superbiz.se.pl/wiadomosci/produc.....-CzDm.html Rewolucja w rachunkach za prąd. Co oznacza dla posiadaczy fotowoltaiki? https://www.money.pl/gospodarka/rewolucj.....6448a.html
Podobnie do "zaistaniełej" zarazy, pierw obiecujemy, że to dobre i że działa a po tym, dymanie bez trzymanki, aż wydymany padnie....i do następnej razy, bo raz czy dwa, to za mało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów