W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Dialog między księdzem a umierającym  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Odsłon: 950
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
przebudzony




Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 968
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:38, 25 Lip '08   Temat postu: Dialog między księdzem a umierającym Odpowiedz z cytatem

Nie wiem czy znacie ten tekst.
Przeczytajcie dokładnie. Ciekaw jestem waszej opinii.

Dialog między księdzem a umierającym

KSIĄDZ

W obliczu tej ostatniej godziny, kiedy maska ułudy pęka po to jedynie, aby ukazać sprowadzonemu na złą drogę człowiekowi okrutny obraz jego błędów i występków, czy żałujesz, mój synu, że wiedziony ludzką słabością i ułomnością dałeś się wielekroć ponieść rozwiązłości?

UMIERAJĄCY

Tak, przyjacielu, żałuję.

KSIĄDZ

Skorzystaj więc w tym krótkim czasie, jaki ci pozostał, z tej szczęśliwej okazji do skruchy, by dostąpić od nieba absolucji zupełnej za twe grzechy i pamiętaj, że tylko przez rozpamiętywanie przenajświętszego sakramentu pokuty dane ci będzie otrzymać ją od Wiekuistego.

UMIERAJĄCY

Nie rozumiem cię, tak jak i ty mnie nie zrozumiałeś.

KSIĄDZ

Jakże to?

UMIERAJĄCY

Powiedziałem ci, że żałuję.

KSIĄDZ

Słyszałem.

UMIERAJĄCY

Tak, lecz nie zrozumiałeś.

KSIĄDZ

A to jak wytłumaczyć?...

UMIERAJĄCY

Tak oto... Natura obdarzyła mnie nader porywczymi upodobaniami i gwałtownymi namiętnościami; znalazłem się na tym świecie wyłącznie po to, by im się poddać i zaspokoić je. A ponieważ ów skutek stworzenia mnie jest tylko koniecznością tyczącą pierwotnych zamysłów natury, lub, jeśli wolisz, pochodną niezbędną do jej planów wobec mnie, które wszystkie biorą początek z jej praw - tego tylko żałuję, że nie dość przejrzałem jej wszechmoc i me jedyne wyrzuty sumienia skupiają się na miernym użytku, jaki uczyniłem z sił (zbrodniczych, według ciebie, według mnie zaś całkiem zwyczajnych), którymi obdarzyła mnie ona, bym jej służył. Niekiedy opierałem się jej i żałuję tego; zaślepiony twymi niedorzecznymi systemami, zwalczałem w ich imię całą gwałtowność żądz, danych mi przez o wiele bardziej boskie natchnienie - i żałuję tego, bo miast zebrać obfitość owoców, wąchałem jedynie kwiatki... Oto prawdziwe powodu mego żalu; miej dla mnie dość szacunku, by nie oczekiwać innych.

KSIĄDZ

Gdzież wpędzają się cię twe błędy, dokąd prowadzą twe sofizmaty! Rzeczy stworzonej przypisujesz całą potęgę stwórcy, nie pojmujesz, że owe nieszczęsne skłonności, jakie cię omamiły, są jedynie skutkiem zdeprawowanej natury, którą ty uznajesz za wszechmocną.

UMIERAJĄCY

Zdaje mi się, przyjacielu, że twoja dialektyka jest równie fałszywa jak twój umysł. Myśl rozsądniej, albo daj mi umrzeć w spokoju. Co rozumiesz przez stwórcę, a co przez zdeprawowaną naturę?

KSIĄDZ

Stwórca to pan wszechświata, to on wszystko sprawił, wszystko stworzył, to on zachowuje wszystko prostym skutkiem swej wszechmocy.

UMIERAJĄCY

To doprawdy wielki człowiek! Powiedz mi zatem, dlaczego ów człek tak potężny stworzył jednakże, jak powiadasz, naturę zdeprawowaną?

KSIĄDZ

Czymże zasłużyliby sobie ludzie, gdyby Bóg nie obdarzył ich wolną wolą? I jakiż dobry uczynek mieliby z korzystania z niej, gdyby nie istniała na ziemi możliwość czynienia dobra i unikania zła?

UMIERAJĄCY

Tak więc twój Bóg był łaskaw stworzyć wszystko na opak po to jedynie, by kusić i wystawiać na próbę swoje dziecię: czyżby więc nie znał go, nie spodziewał się, jaki będzie skutek?

KSIĄDZ

Znał je, bez wątpienia, lecz powtarzam raz jeszcze, chciał pozostawić mu zasługę wyboru.

UMIERAJĄCY

Po co, skoro wiedział, czyją weźmie stronę? A tylko od niego zależało - ponieważ nazywasz go wszechmocnym - tylko od niego, powiadam, zależało, aby kazać mu opowiedzieć się za dobrem.

KSIĄDZ

Któż zdoła ogarnąć ogrom i nieskończoność zamysłów Boga wobec człowieka, któż zdoła zrozumieć to wszystko, co widzimy?

UMIERAJĄCY

Ten, przyjacielu, kto upraszcza rzeczy, ten nade wszystko, kto nie mnoży przyczyn dla większego zagmatwania skutków. Po cóż ci kolejna trudność, jeśli nie umiesz rozwikłać pierwszej? Skoro możliwe jest, że natura sama jedna stworzyła to, co ty przypisujesz swemu bogu, po co chcesz dać jej pana? Przyczyną twego niezrozumienia jest być może rzecz najprostsza na świecie: doskonal swą znajomość fizyki, a lepiej zrozumiesz naturę; oczyść rozum, porzuć swe przesądy, a nie będziesz już więcej potrzebować swego boga.

KSIĄDZ

Nieszczęsny, sądziłem, żeś tylko socynian i miałem oręż, by cię pokonać. Widzę jednak, żeś jest ateuszem i skoro twe serce opiera się ogromowi prawdziwych dowodów na istnienie stwórcy, jakie otrzymujemy co dnia, nie mam ci już nic do powiedzenia. Ślepcowi wzroku przywrócić się nie da.

UMIERAJĄCY

Przyjacielu, przyznaj jedno: że spośród dwojga z pewnością większym ślepcem musi być ten raczej, co nakłada sobie przepaskę na oczy niźli ten, co ją zdziera. Ty budujesz, wymyślasz, mnożysz: ja burzę i upraszczam. Ty dodajesz błąd do błędu: ja zbijam je wszystkie. Który z nas dwojga jest ślepcem?

KSIĄDZ

Nie wierzysz więc wcale w Boga?

UMIERAJĄCY

Nie. A to z bardzo prostej przyczyny: ponieważ oczywistą niemożliwością jest wierzyć w coś, czego się nie rozumie. Pomiędzy zrozumieniem a wiarą winien istnieć bezpośredni związek; zrozumienie jest dla wiary strawą podstawową. Gdzie nie ma zrozumienia, tam wiara jest martwa i w takim przypadku ci, co utrzymują, że rozumieją, są oszustami. Idę o zakład, że ty sam nie wierzysz w boga, którego mi głosisz, ponieważ nie możesz mi go dowieść, nie jesteś w mocy go opisać, a przeto go nie rozumiesz; skoro go nie rozumiesz, nie możesz mi dostarczyć na jego temat żadnego racjonalnego argumentu, słowem - wszystko, co wykracza poza granice ludzkiego umysłu, jest już to urojone, już to zbędne. Ponieważ twój bóg może być tylko jednym albo drugim, w pierwszym przypadku byłbym szaleńcem, wierząc weń, w drugim zaś - głupcem.

Przyjacielu, udowodnij mi bezruch materii, a zgodzę się na twego boga; udowodnij, że natura wystarcza sobie samej, a uznam, że możesz zakładać istnieje jej pana.

Prędzej nie oczekuj ode mnie niczego. Uznaję tylko oczywistość, a tę dobieram jedynie dzięki mym zmysłom; tam, gdzie kończą się zmysły, moja wiara jest bezsilna.

Wierzę, że istnieje słońce, ponieważ je widzę. Pojmuję je jako centrum, w którym zbiera się cała zapalna materia natury. Odpowiada mi jego cykliczny bieg i nie zadziwia mnie on; jest to proces fizyczny, być może równie prosty jak elektryczność, lecz nie nam dane go zrozumieć. Po cóż mam zmierzać dalej? Kiedy nad tym wszystkim ty postawisz mi swego boga, czy posunę się przez to naprzód? Czy nie będę musiał włożyć tyle samo wysiłku w zrozumienie stwórcy, co w opisanie jego dzieła?

Przeto tworząc swe urojenia, nie wyrządziłeś mi żadnej przysługi, nie oświeciłeś mego umysłu, lecz zmąciłeś go i miast wdzięczności, winien ci jestem nienawiść. Twój bóg to maszyna; stworzyłeś ją, by służyła twym namiętnościom i to one wprawiły ją w ruch; lecz skoro krępuje ona moje namiętności, nie dziw się, że ją odrzuciłem. I w chwili, kiedy moja słaba dusza potrzebuje spokoju i filozofii, nie przychodź jej straszyć swoimi sofizmatami, które prędzej napełnią ją przerażeniem niż przekonają, prędzej rozdrażnią ją niż zbudują. Owa dusza, mój przyjacielu, jest taka, jaką upodobała ją sobie natura, to znaczy jest efektem organów, które spodobało się jej wykształcić we mnie z racji swych zamierzeń i potrzeb; a ponieważ jednakowo potrzeba jej cnót i występków, skoro spodobało jej się skłonić mnie ku jednym - uczyniła to, jeśli zaś pragnęła drugich - zbudziła we mnie żądze, a ja poddałem się im mimo wszystko. Tylko w prawach natury szukaj jedynej przyczyny naszej ludzkiej niestałości, a dla jej praw nie szukaj innych zasad jak jej pragnienia i potrzeby.

KSIĄDZ

Tak więc wszystko na świecie jest konieczne?

UMIERAJĄCY

Niewątpliwie.

KSIĄDZ

Jeśli jednak wszystko jest konieczne, wszystko jest też uporządkowane.

UMIERAJĄCY

A któż ci mówi, że nie jest?

KSIĄDZ

Ale kto, jeśli nie jakaś wszechmocna i skończenie mądra ręka, potrafi uporządkować wszystko tak, jak jest?

UMIERAJĄCY

Czy nie musi zapalić się proch, gdy przyłożyć doń ogień?

KSIĄDZ

Tak.

UMIERAJĄCY

Dostrzegasz w tym jaką mądrość?

KSIĄDZ

Żadnej.

UMIERAJĄCY

Zatem mogą istnieć rzeczy konieczne bez mądrości, a przeto możliwe, że wszystko pochodzi od pierwszej przyczyny, w której nie ma ani rozumu, ani mądrości.

KSIĄDZ

Dokąd zmierzasz?

UMIERAJĄCY

Chcę ci udowodnić, że wszystko może być tym, czym jest i takim, jakim je widzisz, i nie stoi za tym żadna mądra ani rozumna przyczyna; że naturalne skutki mają swoje naturalne przyczyny, bez potrzeby zakładania dla nich przyczyn naturze przeciwnych, takich jak twój bóg, który - jak już ci mówiłem - miast dostarczyć wyjaśnień, sam ich potrzebuje; że skoro nic mi po twoim bogu, jest on przeto absolutnie zbędny; i wreszcie, że istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że to, co jest zbędne, jest niczym, a to, co jest niczym, nie jest bytem. Toteż aby przekonać się, że twój bóg jest urojeniem, nie trzeba mi żadnego innego rozumowania jak takie, które dostarcza mi pewności, że jest on zbędny.

KSIĄDZ

Skoro sprawy tak się mają, nie sądzę, bym musiał ci jeszcze mówić o religii.

UMIERAJĄCY

Dlaczegóżby nie? To bardzo zabawne, do czego doprowadzili ludzie fanatyzm i głupotę w kwestii religii. Według mnie, to owe niebywałe wybryki sprawiają, że obraz ten, choć okropny, jest ciągle zajmujący. Odpowiedz szczerze, a nade wszystko wyzbądź się egoizmu: gdybym był na tyle słaby, by dać się nabrać na twe śmieszne systemy o istnieniu baśniowej istoty, która wymaga religii, to w jakiej formie miałbym, według ciebie, oddawać jej cześć? Chciałbyś, abym przyjął majaczenia Konfucjusza czy też niedorzeczności Brahmy? Mam wielbić wielkiego węża Murzynów, słońce Inków czy boga zastępów Mojżesza? Do której z sekt Mahometa mam się zwrócić? Albo która z chrześcijańskich herezji byłaby, twoim zdaniem, odpowiednia? Zważ dobrze swą odpowiedź.

KSIĄDZ

Czyż można o niej wątpić?...

UMIERAJĄCY

A więc to odpowiedź egoisty.

KSIĄDZ

Nie, dlatego polecam ci moją wiarę, bo kocham ciebie jak siebie samego.

UMIERAJĄCY

I dlatego słucham podobnych bredni, bo kochamy się wzajem bardzo słabo.

KSIĄDZ

Och, któż może zamykać oczy na cuda naszego boskiego odkupiciela!

UMIERAJĄCY

Ten, kto widzi w nim jedynie najzwyklejszego szelmę i pospolitego oszusta.

KSIĄDZ

"Boże, ty słyszysz i nie grzmisz!"

UMIERAJĄCY

Nie, mój przyjacielu, nic się nie stanie, ponieważ twój bóg, istota bezsilna albo rozumna, albo jaka tam jeszcze chcesz, którą uznaję chwilowo jedynie z pobłażliwości dla ciebie lub, jeśli wolisz, by zrozumieć twe poglądy - twój bóg więc, powiadam, jeśli istnieje, tak jak wierzysz w to obłąkańczo, nie mógł starać się nas przekonać środkami równie śmiesznymi jak wyobraża to sobie twój Jezus.

KSIĄDZ

Coś podobnego! Proroctwa, cuda, męczennicy - to wszystko nie dowody?

UMIERAJĄCY

Jakże chcesz, w zgodzie z logiką, bym mógł przyjąć za dowód coś, co samo w sobie potrzebuje dowodu? Aby proroctwo stało się dowodem, trzeba by mi najpierw upewnić się całkowicie co do jego zaistnienia. Otóż fakt taki został zapisany na kartach historii i dlatego nie może mieć on dla mnie większej wartości niż wszystkie inne fakty historyczne, z których trzy ćwierci jest mocno wątpliwych. Jeśli jeszcze dodam do tego bardziej niż prawdopodobne oznaki, że przekazali mi je jedynie interesowni historycy, to, jak widzisz, mam więcej niż pełne prawo wątpić. A poza tym, któż mi udowodni, że owo proroctwo nie nastąpiło post factum? Że nie było ono rezultatem praktyk najzwyklejszej pod słońcem polityki, takiej, co to szczęśliwe panowanie widzi w rządach sprawiedliwego króla, tak jak mróz dostrzega zimą? A jeśli tak, to jakże chcesz, by tak bardzo potrzebujące udowodnienia proroctwo mogło samo stać się dowodem?

Co do twych cudów, to im także nie dam się zwieść. Czynił je każdy szelma, a każdy głupiec w nie wierzył. Aby przekonać się o prawdziwości jakiegoś cudu, musiałbym być pewny, że wydarzenie, które w ten sposób nazywasz, jest absolutnie przeciwnie prawom natury, bo to jedynie może uchodzić za cud, co jest sprzeczne z naturą: a któż zna ją na tyle, by ośmielał się twierdzić, iż w tym dokładnie punkcie kończy się ona i dokładnie w tamtym punkcie coś wykracza poza nią? Dwie tylko rzeczy starczą do uwierzytelnienia rzekomego cudu: kuglarz i baby. To wszystko, nie szukaj dla nich innych źródeł; postępowali tak wszyscy neofici i co dziwniejsze, wszyscy znaleźli głupców, którzy im uwierzyli. Twój Jezus nie dokonał niczego bardziej niezwykłego od Apoloniusza z Tyany, jednakże nikomu nie przyszło do głowy brać tego ostatniego za boga.

Co się tyczy twoich męczenników, to są to z całą pewnością najsłabsze spośród wszystkich twoich argumentów. By stać się męczennikiem, trzeba tylko zapału i odporności. A jeśli nawet znajdzie się tyluż męczenników innej sprawy, nie upoważni mnie to nigdy, aby uważać jedną za lepszą od drugiej, przeciwnie - przyjmę raczej, że obie są żałosne.

Och, mój przyjacielu, jeśli prawdą jest, że twój bóg, którego mi głosisz, istnieje, miałżeby on potrzebować cudów, męczenników i proroctw, by ustanowić swe królestwo? A jeśli, jak powiadasz, dziełem jego jest ludzkie serce, to czyż nie tam powinien był on umieścić świątynię swego prawa? Prawa równego dla wszystkich, bo pochodzącego od sprawiedliwego boga? Nieodparcie wyryte byłoby ono we wszystkich sercach, jak świat długi i szeroki; podobni do siebie przez ów organ delikatny i czuły, wszyscy ludzie byliby również podobni sobie przez hołd składany bogu, od którego je otrzymali; wszyscy kochaliby go na jeden tylko sposób, jednakowo czcili i służyli mu, i niemożliwe byłoby tak nie znać owego boga, jak opierać się tajemnemu pociągowi ku jego religii.

A zamiast tego, cóż widzę po całym świecie? Co kraj to inne bóstwo, im bardziej różnią się ludzie i ich wyobraźnia, tym więcej sposobów służenia im. I taka wielość przekonań, w której mój wybór jest fizyczną niemożliwością, byłaby, według ciebie, dziełem sprawiedliwego boga?

Daj spokój, klecho, obrażasz tylko swego boga, przedstawiając mi go w taki sposób; pozwól mi negować go całkowicie, bo jeśli istnieje, moim niedowiarstwem obrażam go o wiele mniej niż ty swymi bluźnierstwami. Odzyskaj rozum, klecho: twój Jezus nie jest więcej wart od Mahometa, Mahomet od Mojżesza, a wszyscy trzej nie są lepsi od Konfucjusza, który przynajmniej wskazał kilka dobrych zasad, podczas gdy tamci tylko gadali od rzeczy. Na ogół jednak wszyscy ci ludzie to zwykli oszuści; kpił z nich filozof, uwierzył w nich motłoch, a sprawiedliwość powinna była kazać ich powiesić.

KSIĄDZ

Niestety, uczyniła to tylko wobec jednego z nich.

UMIERAJĄCY

Bo też i on najbardziej na to zasługiwał. Był to wichrzyciel, buntownik, oszczerca, szelma, libertyn, prymitywny blagier i niebezpieczny niegodziwiec. Posiadał sztukę oszukiwania ludzi, przez co zasłużył na karę w państwie, do którego należało podówczas królestwo Jerozolimy. Dobrze więc uczyniono, pozbywając się go i jest to być może jedyny przypadek, kiedy moje zasady, nadzwyczaj łagodne i tolerancyjne, mogą uznać surowość Temidy. Wybaczam wszelkie błędy, wyjąwszy te, które mogą okazać się niebezpieczne dla panującej władzy; królowie i ich majestat to jedyne, co mi imponuje i budzi mój szacunek. Kto nie kocha swego kraju, ten nie jest godzien żyć.

KSIĄDZ

Ale w końcu zakładasz przecież, że istnieje coś po tym życiu? To niemożliwe, aby twój umysł nie zechciał nigdy przeniknąć głębi mroków losu, jaki nas czeka: który więc system mógł zadowolić go bardziej niż system ogromu cierpień za życie złe i wiecznych nagród za życie prawe?

UMIERAJĄCY

Który, przyjacielu? System niebytu. Nie napełniał mnie on nigdy przerażeniem, znajduję w nim tylko pociechę i prostotę. Wszystkie inne są dziełem pychy, ten jeden jest dziełem rozumu. Zresztą, ów niebyt nie jest ani straszny, ani absolutny. Czyż nie ma przed oczyma przykładów wciąż nowego i nowego odradzania się natury? W świecie nic nie idzie na marne, przyjacielu, nic nie ginie; dziś człowiek, jutro robak, pojutrze mucha - czyż nie oznacza to ciągłego istnienia? Dlaczego więc mam zostać nagrodzony za cnoty, w których nie ma żadnej zasługi albo ukarany za zbrodnie, którym nie mogłem się oprzeć? Zdołasz pogodzić dobroć twego rzekomego boga z takim systemem? Miał mnie stwarzać po to tylko, by doznać przyjemności ukarania mnie jedynie za wybór, którego nie uczynił mnie panem?

KSIĄDZ

Jesteś panem swojego losu.

UMIERAJĄCY

Tak, zgodnie z twoimi przesądami, ale obala je rozum. System wolności człowieka wymyślono jedynie po to, aby stworzyć system łaski, tak dobrze pasujący do waszych majaczeń. Pokaż mi na świecie jednego człowieka, który, jeśli nie musi popełnić zbrodni, dokona jej, widząc obok siebie zbrodnię i szafot? Pociąga nas jakaś przemożna siła, nigdy nie jesteśmy w mocy skierować się ani na chwilę w inną stronę, jak ku naszym skłonnościom. Wszystkie cnoty są niezbędne dla natury i odwrotnie, nie masz ani jednej zbrodni, której by ona nie potrzebowała; cała jej sztuka polega właśnie na doskonałej równowadze, w której utrzymuje jedne i drugie. Lecz czyż możemy być winni tego, że pchnęła nas akurat w tę, a nie w inną stronę? Nie bardziej niż osa, zapuszczająca żądło w twoją skórę.

KSIĄDZ

Zatem największa ze wszystkich zbrodnia nie powinna w nas budzić żadnej trwogi?

UMIERAJĄCY

Tego nie powiedziałem. By wzbudziła trwogę i odrazę, wystarczy, że potępia ją prawo i każe miecz sprawiedliwości; lecz skoro została już na nieszczęście popełniona, trzeba umieć się z tym pogodzić, miast poddawać się próżnym wyrzutom sumienia. Ich skutek będzie żaden, tak jak nie uchroniły nas od zbrodni, tak nie naprawią jej. Poddawać się więc im jest niedorzecznością, a jeszcze większą spodziewać się kary na tamtym świecie, jeśli tutaj szczęśliwie jej uniknęliśmy. Boże broń, żebym zachęcał tym samym do zbrodni! Trzeba ich oczywiście unikać jak tylko można, lecz należy kierować się przy tym rozumem, a nie fałszywymi obawami, które prowadzą donikąd, a w co nieugiętszej duszy ich skutek szybko zostaje unicestwiony. Rozum, mój przyjacielu, tak właśnie, sam rozum musi przekonać nas o tym, że szkodząc bliźnim nigdy nie staniemy się szczęśliwsi; samo nasze serce musi nas przekonać, że przyczynianie się do szczęścia bliźnich jest najbardziej wzniosła rzeczą, jaką otrzymaliśmy od natury na tej ziemi. W tym jednym słowie zamyka się cała ludzka moralność: uczynić innych równie szczęśliwymi, jakbyśmy sami tego pragnęli i nie wyrządzać im nigdy zła większego niż takie, którego sami gotowi bylibyśmy doznać. Oto, mój przyjacielu, jedyne zasady, wedle których powinniśmy postępować i nie trzeba ani boga, ani religii, by zakosztować ich i je uznać: trzeba tylko dobrego serca.


Lecz czuję, klecho, że słabnę. Porzuć swe przesądy, bądź prawdziwym człowiekiem, bez obaw i nadziei. Zostaw swych bogów i religie; to wszystko jest dobre po to jedynie, aby włożyć miecz w ludzkie ręce i już samo imię tych wszystkich okropieństw sprawiło, że na ziemi przelano więcej krwi niż przez wszystkie pozostałe wojny i plagi razem wzięte. Wyrzeknij się mrzonek o tamtym świecie, nie ma go wcale; nie wyrzekaj się tylko rozkoszy życia szczęśliwego.

Oto jedyny sposób, w jaki natura pozwala ci przedłużyć twe istnienie... Rozkosz, mój przyjacielu, była zawsze mym najcenniejszym dobrem. Całe życie paliłem jej kadzidła i w jej ramionach pragnę je zakończyć. Mój koniec jest bliski, a czeka tu w sąsiednim gabinecie sześć kobiet piękniejszych niż poranek, które zatrzymałem na tę chwilę; weź i ty swoją część, za moim przykładem postaraj się zapomnieć w ich ramionach o wszystkich pustych sofizmatach twojego zabobonu i głupich błędach hipokryzji.
_________________
Nie sprzeczaj się z Bimim. Nie krytykuj tego tego co mówi Bimi. Zawsze zgadzaj się z tym co mówi Bimi. Kochaj gejów tak jak Bimi. Nie krytykuj gejów. Inaczej dostaniesz 1 post na dzień. To się nazywa wolność słowa w rozumieniu Bimiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Easy_Rider




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 1884
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:03, 26 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie jestem filologiem, ale to chyba fragment jakiejś literatury. Coś w rodzaju manifestu ateistycznego.

Uważam, że ateizm popełnia podstawowy błąd, wyrzucając razem z Bogiem jako tworem religijnym - całą duchowość człowieka, która jest innym wymiarem rzeczywistości i jako taka jest czymś obiektywnym. Sądzę, że ten umierający (jeśli był postacią realną, a nie fikcją literacką) wkrótce miał możliwość przekonać się co do słuszności swoich poglądów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
q8ic




Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 487
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:43, 27 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze większym błędem jest słuchanie/spowiadanie się/płacenie czarnym oszustom.
Oczywiście, że nie znamy wszystkiego, nie wiemy co sie kryje pod "niewytłumaczalnymi" zjawiskami.
Tybetańscy mnisi suszący ręczniki na własnym ciele w temperaturze 5*C pokazują nam to dobitnie. Niestety żaden z czarno odzianych - zwykle korpulentnych - panów nie pokazywał mi takiej "sztuczki" i tym bardziej nie mógł by mnie jej nauczyć - a szkoda [;
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:51, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zdecydowanie bliżej mi do UMIERAJĄCEGO niż KSIĘDZA Smile. Jeden zarzut jaki mogę w tym wywodzie postawić to podobnie jak poprzednicy, zapomniał on o tym, że tak jak świata nie znamy do końca tak i siebie i w swym poznawaniu świata zmysłami powinien też poświęcić czas na poznawanie swoich zmysłów, bo zwyczajnie w Świecie może się okazać, że ma ich jeszcze kilka o których zapomniał Smile
Cytat:
uczynić innych równie szczęśliwymi, jakbyśmy sami tego pragnęli i nie wyrządzać im nigdy zła większego niż takie, którego sami gotowi bylibyśmy doznać. Oto, mój przyjacielu, jedyne zasady, wedle których powinniśmy postępować i nie trzeba ani boga, ani religii, by zakosztować ich i je uznać: trzeba tylko dobrego serca.

To zdecydowanie jest sedno sprawy, prawdziwe z logicznego punktu widzenia i sprawdza się zastosowane w praktyce, a do tego proste do zastosowania i ocenienia skutków zwykłymi zmysłami Smile, bez konieczności wzywania Księdza by orzekł czy było to dobre czy nie. Wystarczy bliźniemu zadać pytanie: Czy jesteś zadowolony?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Easy_Rider




Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 1884
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:50, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No właśnie - pytanie zasadnicze: to po co ten umierający właściwie wzywał księdza? Czy ktoś go do tego zmusił - jakoś nie wynika z tej opowiastki. Aby było jasne - nie chcę bronić stanowiska księdza, ale z tym umierającym też mi nie po drodze.

Ponadto, zastanowiło mnie jeszcze jedno
Cytat:
Rozkosz, mój przyjacielu, była zawsze mym najcenniejszym dobrem. Całe życie paliłem jej kadzidła i w jej ramionach pragnę je zakończyć. Mój koniec jest bliski, a czeka tu w sąsiednim gabinecie sześć kobiet piękniejszych niż poranek, które zatrzymałem na tę chwilę

No no - umierający i przeleci sześć panienek za jednym posiedzeniem. Wielu chciałoby być takimi "umierającymi" w młodości.

Ale ten cytat świadczy też o czymś innym - że ten umierający ateista tak naprawdę miał boga, którym był Kutas i to właśnie jemu chciał oddać cześć w godzinie śmierci. Taka to już widać natura człowieka - musi mieć jakiegoś boga, jak nie z ducha, to z materii.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:11, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@Easy, używasz dwóch różnych definicji Boga. Co innego Bóg osobowy a co innego penis. Co innego szczytne nierealne idee a co innego zwierzęce instynkty Smile
Ten tekst to raczej nie fakt, tylko fikcja literacka mająca na celu przekazać istotne treści, i w dlatego te 6 panienek było potrzebnych. Poza tym nikt nie mówił, że ten umierający wzywał księdza, może sam przylazł do niego by mu zepsuć marudzeniem ostatnie chwile jego życia Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
dr02d2u




Dołączył: 21 Lis 2007
Posty: 426
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:46, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie dałem rady przeczytać całości. Ale po tej części którą przeczytałem chcę powiedzieć, że i ksiądz i umierający błądzą. Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:54, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A niewątpliwie, teraz wiemy znacznie więcej niż wtedy gdy pisany był tekst.
Prosimy o więcej szczegółów, wskazanie gdzie twoim zdaniem w tekście są błędy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
dr02d2u




Dołączył: 21 Lis 2007
Posty: 426
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:32, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komzar, czy Twoja wypowiedź odnosi się do mojej wypowiedzi?
Ponieważ mam inne spojrzenie na Boga, człowieka, świat, życie jak ma go przedstawiony umierający, oraz ksiądz, nie potrafię z tym tekstem polemizować (dlatego też nie dałem rady go przeczytać do końca). Mogę jedynie nakreślić kilka myśli w temacie życia i śmierci.
Życie nie jest po to aby w nim sobie folgować, ale nie jest też celem ascezy. Tak długo jak długo człowiek sam dla siebie nie stanie się źródłem poznania tak długo nie ma co sobie zawracać głowy Bogiem. Śmierć nie jest ani końcem ani początkiem. Życie trwa i przed narodzinami i po śmierci. Za takie czy inne życie nikt (Bóg itp.) nikogo nie sądzi. Każdy sam na bieżąco ponosi konsekwencje swoich czynów, co oznacza, że to my określamy i odpowiadamy za jego jakość. Życie "umierającego" to życie bezmyślne, podobnie jak życie księdza wierzącego w jedno życie, sąd, pokutę itp.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:44, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Smile to masz podobne podjeście do mojego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:58, 28 Lip '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeżeli już poruszamy temat umierającego i księdza,
to trzeba wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy, takiej jak wyłudzanie majątku.

Dziś poza środowiskami o. Rydzyka, nie ma to raczej miejsca, jednak dawniej, proboszczowie często odwiedzali ciężko chorych, i wizyta niejednokrotnie kończyła się przekazaniem ziemi na kościół.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Dialog między księdzem a umierającym
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile