W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Niewinny   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 2307
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 11:30, 26 Lut '16   Temat postu: Niewinny Odpowiedz z cytatem

Cytat:
USA: NIEWINNY WIĘZIEŃ PO 43 LATACH OPUŚCIŁ IZOLATKĘ JS 20 lutego 2016

Albert Woodfox, działacz Czarnych Panter, odzyskał wolność po ponad czterech dekadach spędzonych w całkowitym odosobnieniu. W ’72 r. trafił do izolatki za morderstwo strażnika; nigdy nie zgromadzono wiarygodnych dowodów na jego winę.


facebook.com/Free Albert Woodfox now Angola 3

Woodfox po wyjściu z więzienia w stanie Luizjana świętował swoje 69. urodziny. Znaczną część życia spędził w całkowitej izolacji. 23 godziny każdej doby spędzał samotnie w niewielkiej celi, raz dziennie był wyprowadzany na godzinny spacer, podczas którego również nie miał kontaktu z współwięźniami; koszmar ten trwał 43 lata. Jak podkreślają organizacje broniące praw człowieka, m.in. Amnesty International, długotrwała izolacja jest formą tortury.

Albert Woodfox jest jednym z tzw. „trójki z Angoli” (Angola to nazwa zakładu karnego) – trzech czarnoskórych mężczyzn, odsiadujących wyroki i należących do ruchu Czarnych Panter, którzy walczyli o równość rasową i zniesienie segregacji w więzieniu. Pozostali to żyjący wciąż Robert King, który w Angoli spędził 32 lata, z tego 29 w izolatce i został zwolniony w 2001 r. oraz Herman Wallace, który wyszedł na wolność na trzy dni przed swoją śmiercią w 2013 roku. Woodfox, Wallace i King organizowali w więzieniu strajki głodowe i inne pokojowe protesty przeciwko koszmarnej przemocy, jakiej poddawano więźniów, zwłaszcza tych czarnoskórych. Angola nazywana była „najbardziej krwawym więzieniem Południa”.

Według większości komentatorów to właśnie działalność polityczna spowodowała oskarżenie „trójki z Angoli” o zamordowanie 23-letniego strażnika, Brenta Millera. Nigdy nie zgromadzono żadnych fizycznych dowodów na to, że King, Woodfox i Wallace byli odpowiedzialni za morderstwo; próbki DNA zostały zniszczone. Zeznania świadków, które w 1973 r. doprowadziły do ich skazania, były wielokrotnie podważane. Mężczyźni nie mieli prawa do obrony, cała sprawa była postrzegana jednoznacznie jako prześladowanie na tle rasowym. Wyrok był dwukrotnie podważany w 1992 i 2008 roku, z za pierwszym razem z powodu braku zapewnionego prawa do obrony, za drugim – ze względu na manipulacje składem ławy przysięgłych, która składała się wyłącznie z białych Amerykanów. W zeszłym roku stan Luizjana oznajmił, że proces ma się odbyć po raz trzeci, jednak prawnicy Woodfoxa twierdzili, że nie ma to najmniejszego sensu – przesłuchiwani wówczas świadkowie nie żyją, nie zabezpieczono też żadnych dowodów w postaci próbek DNA. Ostatecznie doszło do ugody, której wynikiem jest zwolnienie Woodfoxa. – Bardzo chciałem udowodnić swoją niewinność w nowym procesie, jednak ze względu na swój wiek i stan zdrowia zdecydowałem się na ugodę; bardzo chciałem opuścić więzienie – mówi Woodfox.

– Nigdy nie było żadnego powodu, żeby trzymać go w izolatce tyle lat w ramach kary za zbrodnię, której mu nie udowodniono – mówi Robert King, drugi żyjący przedstawiciel „trójki z Angoli”. – Skazano go w ramach wojny z Czarnymi Panterami; potem nikt nie chciał się przyznać, że przez tyle lat się mylili – twierdzi.

Teraz Woodfox chce się skupić na kampanii społecznej, której celem ma być odejście od umieszczania więźniów w izolatkach. W chwili obecnej przetrzymuje się w nich 80 tys. Amerykanów. Jak ostrzegają naukowcy, nawet kilkudniowa izolacja jest bardzo szkodliwa dla zdrowia psychicznego. ONZ już od dwóch lat wzywa do tego, żeby całkowicie zrezygnować z tej kary jako skrajnie niehumanitarnej. Osoby, przebywające długotrwale w całkowitej samotności, mają skłonność do ataków paniki, lęków, halucynacji, aktów samookaleczania, myśli i zachowań samobójczych.

– Albert przetrwał 40 lat wyjątkowo okrutnej kary całkowitego odosobnienia tylko dzięki wyjątkowemu hartowi ducha – mówi George Kendall, prawnik Woodfoxa. – To nieludzkie traktowanie więźniów musi się skończyć.

– Boję się, że zacznę krzyczeć i nie będę mógł przestać – mówił w 2014 r. Woodfox. – Boję się, że zamienię się w małe dziecko, zwinę w kulkę i będę tak leżał, dzień po dniu, do końca moich dni. Boję się, że będę atakował moje własne ciało, może obetnę sobie jądra i rzucę nimi przez kraty – widziałem ludzi, którzy tak robili, kiedy nie mogli tego dłużej znieść.
http://strajk.eu/usa-niewinny-wiezien-po-43-latach-opuscil-izolatke/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:40, 02 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W sprawie zabójstwa.

Cytat:
Rusza proces Jacka Wacha, mylnie osądzonego za zabójstwo 01 marca 2016 PAP

W maju przed sądem okręgowym w Olsztynie ma się rozpocząć proces Jacka Wacha, który przed laty mylnie został skazany na dożywocie za zabójstwo. We wtorek olsztyński sąd na posiedzeniu organizacyjnym wyznaczył terminy pierwszych rozpraw w procesie. Mężczyzna zgadza się na ujawnianie personaliów.

Sprawa Jacka Wacha jest precedensowa w polskim sądownictwie. Przed laty został on skazany na dożywocie za porwanie i zabójstwo oraz rozczłonkowanie ciała suwalskiego gangstera Tomasza S.

W ubiegłym roku ktoś inny przyznał się jednak do tej zbrodni i wskazał miejsce ukrycia zwłok S. Dokładne badania DNA potwierdziły, że to rzeczywiście szczątki Tomasza S., a zwłoki, które rzekomo miał poćwiartować Wach, miały należeć do kogoś innego.

W związku z tym Sąd Najwyższy uchylił Wachowi wyrok dożywocia i nakazał sprawę rozpoznać ponownie. Wach po 15 latach wyszedł z więzienia.

Jak podał we wtorek PAP rzecznik sądu okręgowego w Olsztynie sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, we wtorek odbyło się posiedzenie organizacyjne, na którym sąd zobowiązał strony do złożenia wniosków dowodowych i wskazania świadków, jakich miałby sąd przesłuchać na sali rozpraw.

"Podczas tego posiedzenia oskarżony niespodziewanie złożył wniosek o przesłuchanie w charakterze świadka prokuratora obecnego na sali. Miałby być on przesłuchany odnośnie czynności procesowych, które prowadził w tej sprawie. Zdaniem oskarżonego te czynności odbyły się z naruszeniem prawa a nawet mogłyby wskazywać na popełnienie przestępstwa i dlatego chce, by sąd przesłuchał prokuratura w charakterze świadka" - podkreślił sędzia.

Dodał, że sąd na razie nie rozpatrzył wniosku, najprawdopodobniej zrobi to podczas pierwszego terminu postępowania sądowego. Ponadto obrońca oskarżonego złożył wniosek, by podczas postępowania sądowego przesłuchanych zostało 50 świadków.

Sąd Okręgowy w Olsztynie chciał rozpocząć proces Jacka Wacha w październiku ubiegłego roku, ale nie udało się to ze względu na wniosek Wacha o zmianę sędziego. W efekcie do zmiany sędziego nie doszło, ale stała się rzecz znacznie dla oskarżonego ważniejsza - po 15 latach pobytu za kratami Sąd Apelacyjny w Białymstoku zwolnił go z aresztu.

Wach 1 października zakończył odbywanie zasądzonych wyroków więzienia w innych sprawach; od tamtej pory był aresztowany decyzją sądu w Olsztynie. Sąd wyższej instancji w Białymstoku zdecydował, że nie ma potrzeby dalszej izolacji Wacha.

Obrońca Wacha mecenas Jakub Orłowski zapewniał wówczas PAP, że jego klient nie będzie blokował rozpoczęcia sprawy. Przyznał, że poczynił z nim "ustalenia co do linii obrony", przyznał PAP, że złożył m.in. wniosek o odtajnienie personaliów świadków incognito (tj. takich, których personalia są dotąd tajne).

Wach wcześniej mówił, że podczas ponownego swojego procesu będzie chciał ujawnić "matactwa policji i prokuratury, które fabrykowały dowody, by tylko go zamknąć".


http://fakty.interia.pl/polska/news-rusz.....olska24.pl


Cytat:
Sprawa „pomylonego zabójstwa”. Kogo ciało wyłowiono z jeziora pod Olsztynem? Kod DNA wykluczył, że to lokalny gangster ab, k 17.06.2015

Jacek Wach został mylnie skazany na dożywocie za zabójstwo, którego nie dokonał (fot. TVP)

Jest ostateczny dowód, że Jacek Wach nie dokonał zabójstwa gangstera z Olsztyna. Po badaniach kodu DNA okazało się, że z jeziora wydobyto ciało nieustalonego mężczyzny. Teraz policja będzie musiała od nowa rozpocząć śledztwo w sprawie porachunków w olsztyńskim półświatku.


Biegłym powołanym przez olsztyńską Prokuraturę Okręgową udało się ustalić kod DNA mężczyzny ze sprawy tzw. pomylonego zabójstwa, w której Jacek Wach został skazany na dożywocie. Przez lata zamordowany uchodził za suwalskiego gangstera Tomasza S.

Ciało rozczłonkowane i zapakowane w reklamówki

Podejrzewano, że jego szczątki w 1999 roku znaleziono w jeziorze Pluszne pod Olsztynem. Ciało było rozczłonkowane i zapakowane w reklamówki. Policjantom nie udało się odnaleźć wszystkich fragmentów zwłok, a jedynie głowę i części kończyn. Przeprowadzone wówczas badania DNA wykazały, że to szczątki gangstera Tomasza S. i pod takim nazwiskiem zostały pochowane na suwalskim cmentarzu.

Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem

Za zabicie Tomasza S. ze szczególnym okrucieństwem na dożywocie skazano Jacka Wacha. W ubiegłym roku, po kilkunastu latach okazało się, że wyłowione z jeziora ciało to nie był Tomasz S.

Inny gangster, Wiesław S., wskazał olsztyńskiej prokuraturze miejsce w lesie pod Olsztynem, gdzie zakopane były zwłoki S. Tożsamość zmarłego z całą pewnością potwierdziły zarówno badania daktyloskopijne, jak i DNA. W efekcie tego ustalenia Sąd Najwyższy zdecydował, że proces Wacha o zabójstwo Tomasza S. rozpocznie się na nowo. Zaś prokuratura w Olsztynie zaczęła ustalać, czyje szczątki wyłowiono w 1999 roku z jeziora Pluszne.

Nadal nie znana tożsamość ofiary

Rzecznik prasowy olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej Zbigniew Czerwiński poinformował, że nadal nie wiemy, czyje to szczątki, ale biegłym udało się ustalić profil DNA z tkanek pobranych z dwóch różnych fragmentów tych szczątków. Te profile DNA są zgodne co oznacza to, że te fragmenty ciała należały do jednej osoby. – Teraz jeszcze biegli próbują opracować DNA z trzeciego fragmentu tkanek, ale jest to utrudnione i potrzebują na to więcej czasu – wyjaśnił prokurator Czerwiński.

Zapewniał, że nic nie wie o zbrodni

Oczekując na wynik kolejnych badań śledczy już wytypowali krąg osób, które zaginęły w około 1999 roku. – Będziemy starali się porównać profile DNA wówczas zaginionych i te, które teraz otrzymaliśmy – przyznał prokurator. Śledczy mają nadzieję, że porównywanie profili osób zaginionych z profilem właśnie ustalonym szczątków NN pomoże w określeniu tego, kogo przed laty wyłowiono z jeziora.

Jacek Wach, którego wiązano z utopieniem rozczłonkowanych szczątków przez lata zapewniał, że nie wie nic o tej zbrodni. Jego ponowny proces ma się rozpocząć jesienią przed sądem w Olsztynie. Na razie Wach odsiaduje wyroki za pobicia, rozboje i kradzieże - sąd nie zwolnił go warunkowo z więzienia i do 4 października ma odsiadywać wyrok
PAP
http://www.tvp.info/20498062/ustalono-dn.....-tomasza-s



Cytat:
„Niesłusznie dostałem dożywocie. Wmanipulowali mnie” pw, kzbyt, rs publikacja: 26.08.2014

– Nie mam z tym morderstwem nic wspólnego – powiedział w rozmowie z TVP Olsztyn Jacek W., który od 15 lat odsiaduje dożywotni wyrok za zabójstwo, choć wiele wskazuje na to, że go nie popełnił.
Chodzi o sprawę zabójstwa z 1999 roku. Szczątki ofiary - jak przypuszczano Tomasza S. związanego z suwalskim światem przestępczym - wyłowiono z jeziora Pluszne pod Olsztynem. W 2006 r. ostatecznie Sąd Najwyższy orzekł, że sprawcą tego mordu jest Jacek W. i skazał go za to na dożywocie.

Inne szczątki

W ostatnich miesiącach śledczy, kierując się informacjami uzyskanymi od aresztowanego za włamania Wiesława S., odnaleźli w lesie pod Olsztynem inne szczątki, które poddali badaniom DNA i analizie daktyloskopijnej. Wykazały one, że to odnalezione niedawno zwłoki, a nie wyłowione przed laty z jeziora, należą do Tomasza S. Co więcej, do zabicia Tomasza S. przyznał się Wiesław S.

– Podkreślam to od początku i będę w tym konsekwentny. Nie mam z tym nic wspólnego – deklaruje Jacek W. w rozmowie z TVP Olsztyn. – To była manipulacja, którą stworzył prokurator. Potem posłużono się tym po stworzeniu aktu oskarżenia i przy skazywaniu mnie – tłumaczy więzień.

Jacek W. nie uważa się się jednak za zupełnie niewinnego. – Mam szereg innych wyroków, które odbywam równolegle i nie mogę mówić, że niesłusznie odbywam karę. Ale niesłusznie dostałem dożywocie – mówi. – Wmanipulowali mnie w to zabójstwo w sposób w pełni świadomy – twierdzi.

Na decyzje prokuratury w jego sprawie będzie czekać za kratami. – Najważniejsze, że znów będę żył, że wracam do życia – kończy Jacek W.
http://www.tvp.info/16585302/nieslusznie-dostalem-dozywocie-wmanipulowali-mnie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:58, 02 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

III RP - państwo bezprawników 28. 09.2014
WROBIONY W MORDERSTWO

Od dobrych kilku lat wspieram – w miarę swoich skromnych możliwości dziennikarskiego emeryta – walkę mieszkającej w Kanadzie Polki Grażynki Romanowej, szerzej znanej internautom jako blogerka „Faxe”, w walce o uwolnienie jej brata Jacka Wacha, skazanego w procesie poszlakowym na dożywocie za rzekome zabójstwo. Gdy przebywał on w zakładzie karnym w Wołowie, parokrotnie pośredniczyłem (z Wrocławia tam ciut bliżej niż z Toronto) w przekazywaniu uwięzionemu paczek, których zawartość wymagała doręczenia przez kogoś – niekoniecznie z rodziny, ale jednak – osobiście.

Nic dziwnego, że niezwykle poruszyła mnie publikacja Mariusza Kowalewskiego w najnowszym numerze tygodnika „Wprost” z 25-31.08.2014. Została zajawiona na okładce słowami „Olsztyn: niewinnie skazany na dożywocie”. Ma nadtytuł „Kompromitacja polskiej kryminalistyki” i tytuł „Akcja mistyfikacja”. Zamiast streszczać, jak robię to z prasówkami zazwyczaj, cytuję tekst w całości, jak leci.

15 lat temu mogło dojść do jednej z największych mistyfikacji w polskiej kryminalistyce. – W sprawie pewne jest tylko to, że są dwa trupy przypisywane tej samej osobie – mówi oficer CBŚ.

Z taką sprawą polski wymiar sprawiedliwości nie miał jeszcze do czynienia. 15 lat temu w jeziorze Pluszne pod Olsztynem znaleziono szczątki Tomasza Sokołowskiego (nazwisko zmienione) z Suwałk. Tożsamość denata potwierdziły badania DNA i opinia antropo logów. Sokołowski przed śmiercią był więziony w metalowej klatce dla psa. Zginął od dwóch strzałów w tył głowy. Już po zabójstwie jego ciało zostało poćwiartowane, szczątki zapakowano do plastikowych toreb i wrzucono do jeziora Pluszne. Policja, prokuratura i sąd nie miały wątpliwości, że Sokołowskiego zabił Jacek Wach z Olsztyna. Mężczyznę skazano na dożywocie.

Tymczasem w styczniu 2014 r. olsztyńskie CBŚ w lasach nad jeziorem Pluszne odnalazło zakopane zwłoki mężczyzny. Okazało się, że policjanci znaleźli ciało Tomasza Sokołowskiego z Suwałk. – Jego tożsamość potwierdzają badania DNA i, co bardziej niezwykłe, ślady linii papilarnych – mówi Arkadiusz Szwedowski, prokurator rejonowy Olsztyn-Południe.

ZABÓJSTWO

Pluszne to malownicze jezioro położone w lasach łańskich niedaleko Olsztyna. Latem 1999 r. para turystów, spacerując brzegiem jeziora, natknęła się na foliową torbę. W jej środku odkryli zawiniętą czaszkę z dwoma otworami po kuli. Sprawą tajemniczego znaleziska zajął się świetnie rokujący młody prokurator Piotr Jasiński z Olsztyna. Pomagała mu trójka doświadczonych policjantów. Na polecenie prokuratora nurkowie przeczesali jezioro Pluszne. Z wody wydobyli kolejne dwie foliowe torby ze szczątkami ludzkimi. I to ostatnia pewna informacja wynikająca z akt sprawy z 1999 r.

Dalej już nic się nie zgadza. Według protokołu oględzin z foliowych toreb miały zostać wyjęte odcięte ludzkie dłonie i podudzia. Gdyby szczątki należały do Tomasza Sokołowskiego, na lewym podudziu powinien się znajdować tatuaż. Jednak później w dokumentach policja przestała używać liczby mnogiej – używała już tylko pojedynczej: „podudzie”. Szczątki zwłok śledczy przewieźli do Zakładu Medycyny Sądowej w Olsztynie. Tam ich analizą zajął się Zygmunt Antoni Gidzgier, nieżyjący już patomorfolog z Olsztyna. Opisując otrzymane szczątki, lekarz pisał raz, że badał „podudzia”, innym razem, że tylko „jedno podudzie”. Policyjni technicy zdjęli też ślady biologiczne z foliowych toreb, w których były ludzkie szczątki. Identyfikacją tych materiałów zajął się Zakład Medycyny Sądowej przy Akademii Medycznej w Białymstoku. Także tamtejsi genetycy dostali od prokuratora Jasińskiego polecenie sprawdzenia, do kogo należą znalezione szczątki zwłok. Z informacji przedstawianej przez policję wynikało, że głowa, dłonie, podudzie prawe mogły należeć do zaginionego wiosną 1999 r. Tomasza Sokołowskiego z Suwałk.

DNA

Wersję policji potwierdziły przeprowadzone badania DNA znalezionych w 1999 r. ludzkich szczątków. Jako materiału porównawczego użyto materiału genetycznego pobranego od siostry i matki zaginionego Tomasza Sokołowskiego. Okazało się, że zamordowany mężczyzna musiał być z nimi spokrewniony. A więc wszystko się zgadzało. Prokurator Jasiński zlecił jeszcze Zakładowi Ekspertyz Sądowych z Poznania zrobienie wizualizacji twarzy na podstawie znalezionej czaszki. Ta opinia też nie pozostawiała żadnych wątpliwości – biegli napisali, że czaszka należy do Sokołowskiego.

Policja szybko wytypowała potencjalnych sprawców. Według śledczych za zabójstwem Tomasza Sokołowskiego mieli stać Jacek Wach z Olsztyna i Krzysztof A. z Suwałk. Obaj byli dobrymi znajomymi i obaj mieli motyw.

Sokołowski w latach 90. XX w. był dobrze znany suwalskiej policji. Jego kartoteka była imponująca – od napadów, kradzieży po udział w zorganizowaniu zamachu na Krzysztofa A., pod którego samochód Sokołowski miał podłożyć bombę. W wyniku wybuchu Krzysztof A. stracił nogę i to miał być motyw, dla którego zabił Tomasza Sokołowskiego. Swój motyw miał też, według policji, Jacek Wach, Sokołowski był bowiem kochankiem jego żony. Poza tym Wach i Krzysztof A. działali w konkurencyjnej wobec Sokołowskiego grupie przestępczej. – Takie gangsterskie porachunki z love story w tle. Przyjęto tę hipotezę i zaczęto ją udowadniać – wspomina emerytowany oficer CBŚ z Olsztyna.

Mając motyw, prokuratura zaczęła szukać dowodów winy Wacha i Krzysztofa A. Prokurator Jasiński i policja znaleźli nawet świadka, który zeznał, że będąc na siłowni w Suwałkach, podsłuchał rozmowę, w której Jacek Wach chwalił się, że zabił Sokołowskiego i poćwiartował jego ciało. Śledczy mieli w końcu twardy dowód. Prokuratura i policja szybko ustaliły przebieg zdarzenia, szczegółowo opisują to akta sprawy z 1999 r.

PORWANIE, KLATKA, EGZEKUCJA

Co wynika z ustaleń? Wiosną 1999 r. na polecenie Krzysztofa A. Tomasz Sokołowski został porwany w Suwałkach przez Marka J. i przewieziony do Plusek pod Olsztynem. Tam przez kilka kolejnych tygodni był więziony w metalowej klatce dla psa na posesji Wiesława S. Klatkę wykonał na zlecenie Krzysztofa A. rzemieślnik z Podlasia – nigdy jej nie znaleziono. Policja nigdy też nie odnalazła miejsca, w którym miał być więziony przed śmiercią Sokołowski.

Po kilku tygodniach więzienia w klatce Tomasz Sokołowski został wyprowadzony do lasu i zabity dwoma strzałami w tył głowy. Strzelać miał Wach, asystował mu Wiesław S. Następnie ciało poćwiartowano za pomocą piły mechanicznej i wrzucono do jeziora. Wersję prokuratury i policji potwierdzali liczni świadkowie, ale większość z nich swoje relacje opierała na zasłyszanych rozmowach. Jedynie sąsiad Wiesława S. zeznał, że widział, jak mężczyzna poszedł do lasu z piłą mechaniczną, a później słychać było dwa głuche strzały. Sąsiad nie wspominał jednak, że widział wtedy Wacha. Mimo to te zeznania, poza szczątkami zwłok i badaniami DNA, były kluczowym dowodem potwierdzającym, że Sokołowski został zabity dwoma strzałami w tył głowy i poćwiartowany piłą mechaniczną. Po Jasińskim sprawę zabójstwa Sokołowskiego badało jeszcze trzech prokuratorów z Podlasia. Jeden z nich, prokurator Tomasz Kamiński, miał wątpliwości, czy znalezione szczątki ciała należą do zaginionego bandyty z Suwałk. Napisał notatkę służbową, w której kazał przeszukać las i posesję Wiesława S. w celu znalezienia zwłok Sokołowskiego. Ale tej czynności nigdy nie wykonano. Ostatecznie prokuratura oskarżyła Jacka Wacha o zabójstwo. Prócz niego na ławie oskarżonych usiedli Wiesław S., Krzysztof A. i Marek J. Akt oskarżenia do sądu skierował prokurator Krzysztof Wojdakowski.

WYROK

Jacek Wach od samego początku twierdził, że nie zabił Tomasza Sokołowskiego. Jego adwokat kwestionował identyfikację szczątków oraz dowody zdobyte przez prokuraturę i policję. Podkreślał, że badanie DNA zostało zrobione niezgodnie ze sztuką. Nie zawierało wyliczeń statystycznych, a co najważniejsze, profile różniły się od profili krewnych Sokołowskiego. Nie do końca spójne były też opinie olsztyńskiego patomorfologa Gidzgiera i opinia antropologiczna. Z obu wynikało, że Sokołowski zginął od dwóch strzałów w tył głowy. Ale u Gidzgiera znalazła się obserwacja, że jedna z ran była zagojona. Oznaczałoby to, że ciało po postrzale zrosło się po śmierci!

Ale najpierw sąd okręgowy, później sąd apelacyjny, a na końcu Sąd Najwyższy stwierdziły to samo, co wcześniej prokuratura: Sokołowski został porwany, zabity dwoma strzałami, a jego ciało poćwiartowano i wrzucono do jeziora. Wach dostał dożywocie za zbrodnię ze szczególnym okrucieństwem. Akta trafiły do archiwum, wymiar sprawiedliwości uznał sprawę za zamkniętą. Tylko mieszkająca w Kanadzie siostra Jacka Wacha pisała a to do prokuratora generalnego, a to do Sądu Najwyższego i mediów, że jej brat został skazany na podstawie wymyślonych dowodów. Nikt jej nie wierzył.

15 LAT PÓŹNIEJ…

Listopad 2013 r. Do prokuratury Olsztyn-Południe trafia krótki list z zamkniętego zakładu psychiatrycznego w Warszawie. W kilku zdaniach mężczyzna pisze, że wie, co się stało z Tomaszem Sokołowskim i jest w stanie wskazać prokuraturze miejsce ukrycia zwłok. – Sokołowski, przecież to osądzona sprawa – myślą prokuratorzy. – I jeszcze ten zakład psychiatryczny! Mimo to na początku stycznia 2014 r. śledczy przesłuchali mężczyznę i pojechali z nim we wskazane miejsce do lasu nad jeziorem Pluszne. Tam na głębokości ponad dwóch metrów odkopali ludzkie zwłoki przysypane wapnem. Identyfikację ciała na podstawie DNA powierzono prof. Ryszardowi Pawłowskiemu z Gdańska – nazywanemu w policji detektywem genetyki. Po kilku tygodniach prokuratura dostała odpowiedź – znalezione ciało to Tomasz Sokołowski.

Wersję genetyków potwierdziła analiza linii papilarnych. Odnalezione w 2014 r. zwłoki były przysypane wapnem, które zadziałało jak swoisty sarkofag. – Dzięki temu stała się rzecz dość niezwykła – zachowała się cała dłoń ofiary – opowiada prokurator Arkadiusz Szwedowski. Mimo upływu lat można więc było zdjąć odciski palców. Badania te potwierdziły, że w lesie znaleziono ciało Tomasza Sokołowskiego. Zwłoki nie były pocięte ani nie miały żadnych śladów po kuli. – Wiemy na pewno, że w lesie odkryliśmy ciało zaginionego w 1999 r. Sokołowskiego. To mogę w tej chwili powiedzieć – mówi Szwedowski. Mężczyzna, który wskazał zwłoki, przyznał się także do zabicia Sokołowskiego. – Zrobił się straszny burdel. Sprawa znana była w CBŚ od stycznia 2014 r. i utrzymywano ją w tajemnicy.

Przecież za tę konkretną osobę zostali skazani konkretni ludzie. Mieli oni zabić w określony sposób. Teraz wszystko to, co ustaliły kiedyś prokuratura i sąd, okazało się bujdą na resorach – opowiada oficer CBŚ. Prokurator z białostockiej apelacji: – Czegoś takiego nie pamiętam, jak żyję. Zacząłem nawet szukać podobnej historii w literaturze kryminalistycznej i też nic. W Polsce nie było takiej sprawy. Pomyłki DNA się zdarzały, ale w USA. Masakra. Oficer CBŚ: – Sprawa zabójstwa Tomasza Sokołowskiego może rzutować na inne śledztwa, gdzie dowodem były badania DNA. Prokuratura nie ukrywa, że ze sprawą zabójstwa Tomasza Sokołowskiego ma problem. Nie dotyczy on tylko tego, że po 15 latach znaleziono jego ciało. Okazuje się bowiem, że Prokuratura Okręgowa w Białymstoku od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie broni, z której miał zostać zabity w 1999 r. Tomasz Sokołowski. – Mogę tylko powiedzieć, że mamy śledztwo dotyczące posiadania broni palnej bez wymaganego zezwolenia. Nic więcej – ucina Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. – Cyrk. My mamy trupa Sokołowskiego, który nie został zabity z pistoletu, oni prowadzą śledztwo w sprawie broni, z której miał być zabity nasz trup, a w więzieniu siedzi skazany na dożywocie, który miał zabić, a wszystko wskazuje, że tego nie zrobił – dodaje policjant z Olsztyna.

MISTYFIKACJA

Jacek Wach odsiaduje karę 15 lat więzienia w Zakładzie Karnym w Kamińsku za wcześniejsze przestępstwa – głównie kradzieże. Karę za zabójstwo Tomasza Sokołowskiego miał zacząć odbywać dopiero od 2015 r. – Czekam na finał tej sprawy. Nauczyłem się przyjmować wszystkie informacje dotyczące tamtego zabójstwa z pokorą – mówi. Wach ma też swoją teorię na temat tego, co się stało. – To była gra operacyjna policji. Oni od samego początku wiedzieli, że nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Ale że mnie znali z innej działalności, to wplątali mnie w to wszystko – twierdzi Wach. Jest też inna wersja, podsuwa ją nam emerytowany policjant z Podlasia. Przez lata zajmował się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej. Znał dobrze środowisko przestępcze wschodniej Polski. – Tomasz Sokołowski był zamieszany w sprawę napadu na konwojenta z pieniędzmi na wypłaty w suwalskim szpitalu. Dostał od nas status świadka incognito. Wskazał sprawców – mówi. Napad, o którym mówi emerytowany policjant, miał miejsce w 1996 r. Dwóch mężczyzn napadło wtedy na konwojenta, który w wyniku strzelaniny zginął. Sprawcami okazali się bracia Tadeusz i Artur D. – Tomasz Sokołowski podczas feralnego zdarzenia był ich kierowcą, a później poszedł z nami na układ – mówi nasz informator.

„Wprost” dotarł do zeznań innego świadka incognito złożonych w procesie braci D. w Sądzie Okręgowym w Suwałkach. „Jeśli chodzi o śmierć Tomasza Sokołowskiego, to plotka, jaka chodzi po mieście, że został on zamordowany przez Krzysztofa A., chodzi tu o wybuch bomby, jest tylko zasłoną dymną. Faktycznie to jest tak, że Artur D. eliminuje pewne osoby, współsprawców, żeby kryć siebie i brata Tomasza. Tomasz Sokołowski był kierowcą samochodu podczas napadu na szpital” – zeznał świadek incognito. Czy za zabójstwem Sokołowskiego, tak jak twierdzi świadek, mógł stać D.? – W tej sprawie pewny jest tylko trup – ucina prokurator znający akta. Dlaczego policja, prokuratura i biegli dopuścili się tylu błędów? Dlaczego nikt ich nie zauważył? Te pytania pozostają dziś bez odpowiedzi.

CDN.

Mecenas Jakub Orłowski, obrońca Jacka Wacha, skierował do Sądu Najwyższego wniosek o wszczęcie na nowo przewodu sądowego w sprawie zabójstwa Tomasza Sokołowskiego. Jako nową okoliczność wskazuje śledztwo prowadzone przez olsztyńską prokuraturę. Śledczy z Białego stoku głowią się, co zrobić ze sprawą broni, którą prowadzą od kilku miesięcy. Jacek Wach siedzi w areszcie i czeka. Jasiński i Gidzgier od 1999 r. współpracowali jeszcze z sobą przy różnych śledztwach. Najgłośniejsze, w którym brali udział, dotyczyło porwania Krzysztofa Olewnika. Macoch i Jasiński byli w 2006 r. podczas odkopywania zwłok porwanego syna biznesmena spod Drobina. Gidzgier robił sekcję zwłok Olewnika.

Po latach okazało się, że Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku musiała ekshumować ciało mężczyzny i przeprowadziła ponowne badania DNA, by potwierdzić, czy w 2006 r. znaleziono ciało Krzysztofa Olewnika. Po tych wydarzeniach Jasiński usunął się w cień. Nie prowadzi już wielkich śledztw. W 2014 r. awansował jednak na naczelnika Wydziału Nadzoru Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. To jego podwładni kontrolują dziś śledztwo w sprawie znalezienia zwłok Tomasza Sokołowskiego. Krzysztof Wojdakowski, prokurator, który oskarżał Jacka Wacha o zabójstwo, dziś kieruje elitarnym Wydziałem V ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. O sprawie z 1999 r. nikt nie chce rozmawiać. – Czekamy, co ustali prokuratura w Olsztynie – ucina Kozub, rzecznik prokuratury w Białymstoku.
http://adamklykow.bloog.pl/id,343243928,.....aid=616942
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:45, 02 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

This is fucking Poland Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Niewinny
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile