W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski  
Podobne tematy
26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski6bez ocen
26 października 1926 to data utraty niepodleglości Polski13
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
3 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Odsłon: 9656
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:53, 12 Cze '08   Temat postu: 26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski Odpowiedz z cytatem

26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski

"Znamienne byly zmiany jakie musialy byc na zadanie amerykanskich kol
finansowych wprowadzone do statu Banku Polskiego.
Do rozporzadzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 pazdziernika 1927r.
,, o planie stabilizacyjnym i zaciagnieciu pozyczki zagranicznej" dolaczona zostala nastepujaca deklaracja rzadu:"Rzad oswiadcza , ze zgodnie z rozporzadzeniem z dnia 26 pazdziernika 1926 r. zrzekl sie prawa emisji biletow bankowych i ze nie bedzie ich wiecej emitowal.Bank Polski bedzie jedyna instytucja emisyjna.
Na mocy obecnego statusu Bank Polski jakospolka akcyjna jest calkowicie niezalezny od rzadu. Rzad nie jest upowazniony do uzyskiwania zaliczek od banku, do emisjibiletow na pozyczki dla rzadu z wyjatkiem tych, ktore sie mieszcza wyraznie w granicach obecnie dozwolonych przez Status Banku" str.26
Jerzy Zdziechowski - Skarb i pieniadz 1918- 1939

Przypomne ze :

"Dajcie mi prawo emisji pieniadza , a nie wazne bedzie kto rzadzi krajem"
-Rotszyld

Kenedy naruszyl prawo emisji pieniadza . Jego rzad wyemitowal pewna sume dolarow.
jaka cene za to zaplacil?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:47, 22 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Państwo które nie ma własnego banku, nie ma równiez własnej gospodarki!

Szkoda , że Polacy powtórzyli wszystkie błedy II RP

oto co pisał prof Wieczorkiewicz:
Elity i elitki

Numer: 46/2008 (1351)
Budowniczowie II RP ukształtowali się we wrogiej, ale dającej świetny efekt szkole zaborczej. Twórcy III RP uczyli się w systematycznie psutym systemie szkolnym PRL
Wtedy Polska miała do dyspozycji wszystkich i mogła przynajmniej teoretycznie dobierać najlepszych z najlepszych. Teraz pozostawał wybór pośród średniaków i słabeuszy. Taka jest podstawowa różnica pomiędzy rokiem 1918 a 1989, i to abstrahując od warunków, w jakich przejmowano władzę: na gruzach trzech państw zaborczych, budując gmach państwowy od fundamentów czy przejmując go opuszczony i zrujnowany przez poprzednich dzierżawców.

Wyuczeni kontra przyuczeni
Pierwsze pokolenie budowniczych Polski niepodległej korzystało bogato z kadr ukształtowanych we wrogiej, choć dającej świetny efekt wychowawczy szkole zaborczej. Twórcy III RP uczyli się w większości nawet nie w szkołach II RP, ale w ramach starannie i systematycznie psutego systemu szkolnego PRL. Ignacy Daszyński był powszechnie uznawany za najwybitniejszego oratora parlamentu wiedeńskiego. W Austro-Węgrzech Polacy bywali premierami i ministrami, generałami i profesorami. Podobnie było w Rosji. Urzędników państwowych znajdowało się tak wielu, że można było dokonywać wśród nich merytorycznych selekcji. Ludzie ci byli nadto hartowani w twardej walce z groźnymi przeciwnikami. Dla dziennikarza czy działacza społecznego odsiedzenie kilku miesięcy na cyrkule czy administracyjnej zsyłce nie było niczym niezwykłym ani strasznym.
________________________________________
Elity solidarnościowe, poza kombatanckim rodowodem, nie miały żadnego głębszego doświadczenia i stażu, zwłaszcza w pracy publicznej. Nie dawało go odsłużenie kilkunastu lat na podrzędnych stanowiskach w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów (Andrzej Wielowieyski), praca akademicka i w organizacjach międzynarodowych (Krzysztof Skubiszewski) czy odsłużenie kilku nawet kadencji na Wiejskiej (Tadeusz Mazowiecki). Zwłaszcza że wymienieni byli wyjątkami w swym środowisku. Przeciętny poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego nie miał żadnych kwalifikacji, aby zajmować się jakąkolwiek dziedziną życia państwowego.
Władze, a więc elita najściślejsza III Rzeczypospolitej, nie kształtowały się w wyniku jakiejkolwiek gry sił, lecz autorskiego zaufania premiera. Gdybyż tylko! Wiemy obecnie, że głos może i decydujący dla poszczególnych kandydatów mieli partnerzy z Magdalenki. „Nie mogliśmy przecież przekazywać władzy byle komu" – szczerze wyznał gen. Czesław Kiszczak. Stąd pojawienie się w składzie rządu postaci mało znanych lub zgoła nieoczekiwanych w tej roli, jak Małgorzata Niezabitowska czy Michał Bon
Elity III RP nie miały też w zdumiewającym stopniu instynktu uczenia się. Sztandarowym przykładem mogą być prace nad nową konstytucją i obarczenie jej tymi samymi grzechami pierworodnymi co jej niefortunnej marcowej antenatki z roku 1921. Sytuacja była też podobna. Dominująca w chwili uchwalenia ustawy zasadniczej Narodowa Demokracja bała się jak diabeł święconej wody Piłsudskiego na urzędzie prezydenta i starała się obciąć mu wszelkie prerogatywy. A ponad 70 lat później socjaldemokracja, żywiąc podobne uczucia wobec Wałęsy, zrobiła wszystko, aby ograniczyć jego kompetencje.


Sejmowa choroba
Projekt Polski niepodległej i suwerennej nie powstał od razu. Pierwsze podejście w latach 1921-1922 było bolesnym fiaskiem. Model demokracji parlamentarnej w wydaniu francuskim pasował II RP jak krowie chomąto, stąd też podejmowane na gorąco próby rewizji całego systemu. Szczególnie krytyczny wobec niego, a zwłaszcza wobec Sejmu jako instytucji, był marszałek Piłsudski: „Można zebrać łotrów, bo jest ich dużo w Sejmie, jakąś setkę, i mówić, że to Sejm. I od takich łotrów ma państwo zależeć?". Oceniając prace poselskie, zauważał z dosadną szczerością: „Toż oni się pierdolą miesiącami, toż oni zatracają na tyle wszystkie pojęcia, że mogą zapomnieć nawet swoje nazwisko". Do tej charakterystyki, jak do wzorca w Sèvres, można przymierzać współczesnych mieszkańców hotelu sejmowego. Większość z nich, ze Stefanem Niesiołowskim czy „doktorem" Palikotem włącznie, pasować będzie do niej jak ulał.
Ponieważ równie daleko w krytyce merytorycznej systemu posuwali się i antagoniści marszałka spod znaku Narodowej Demokracji, było oczywiste, iż interes państwa, które zatruwa – jak to określano – atmosfera kloaki, wymaga jak najszybszych zmian. Przypomnijmy, że zamach majowy 1926 r. odbył się pod hasłem sanacji moralnej, przegnania precz szujów, łajdaków i kanalii, co przyniosło marszałkowi, mimo tragicznych okoliczności przejęcia władzy, znaczne poparcie społeczne.
Odpowiednikiem maja 1926 r. miał być program IV Rzeczypospolitej PO-PiS. Miał podobne hasła, bo i sytuacja na początku pierwszej dekady XXI wieku niepokojąco zaczęła przypominać tę z lat 20. wieku XX. Niestety, ambicje osobiste i partyjne kilku rozwydrzonych polityków pogrzebały go chyba na zawsze. W zamian zafundowano nam „politykę miłości".
Nic dziwnego, że chęć wyrwania się z kręgu kłamliwej władzy, niesprawiedliwych sądów, niebudowanych autostrad, podupadającego i rozkradanego wciąż państwa (szpitale) gna młodych Polaków z ojczyzny, bowiem chcą i mają prawo pożyć choćby przez kilka lat normalnie.
Kariera Nikodema Dyzmy
W wypadku II Rzeczypospolitej znamy jej koniec. I chociaż jej katastrofa była wynikiem okoliczności zewnętrznych, tym bardziej warto przypomnieć kilka analogii. I tamten system miał oczywiście swego Lecha Wałęsę. Możliwość publicznej kariery autora bodaj czterech i czytelnika jednej lub dwóch książek była jednak tak nieprawdopodobna (ówczesny robotnik miał w sobie wiele godności i uważał, że reprezentowanie go przez podobnego prostaka będzie ubliżać mu osobiście), że można go było odnaleźć jedynie na kartach literatury. Nazywał się oczywiście Nikodem Dyzma. Jeśli porównać poziom kultury umysłowej, wiedzy o świecie i chęci samokształcenia jego i Lecha, to Nikodem wbijał sobie nocami do głowy encyklopedię i słowniki wyrazów obcych, uczył się elementarnych form. Był więc typem chama, który się cywilizował, a przynajmniej wierzył, że to możliwe. I przy wszystkim znał skalę swojej hucpy i własnych ograniczeń. Analogia była tak uderzająca, że w kampanii 1995 r. w telewizji publicznej zabroniono wykonywania nagranej przez któryś z zespołów młodzieżowych piosenki o zbliżającym się ku władzy Dyzmie. Z czasem Lech Wałęsa doczekał się oryginalnego, własnego przedstawienia komediowego w postaci Fredka Kiepskiego, w sensie mentalnym jego prawdziwego alter ego. Teraz, gdy nasz „mędrzec" trafił na najekskluzywniejsze europejskie salony, może znajdzie się ktoś, kto ukaże tam jego nieuchronne przygody i perturbacje z życzliwym przymrużeniem oka.

Dziwną mamy też kalkę partyjną. Nieboszczka Unia Demokratyczna/Unia Wolności do złudzenia przypominała mającą pewne wpływy i na gruncie polskim rosyjską Partię Wolności Ludu, inaczej Partię Konstytucyjnych Demokratów, działającą zwłaszcza w okresie 1905-1917. I tu, i tam intelektualna elita kraju, wielu działaczy pochodzenia żydowskiego, ale i rdzennych Rosjan/Polaków. I tu, i tam prawdziwi ojcowie demokracji, najtęższe umysły, najszlachetniejsze intencje. I tu, i tam historyk kultury na czele (prof. Pawieł Milukow z nieco wyższej półki niż prof. Bronisław Geremek). I co polityczna akcja, to klęska, co pomysł, to kulą w płot. Tak jakby ta rosyjska partia wtedy i ta polska całkiem niedawno uznały za swe zadanie niweczenie jakichkolwiek nadziei społecznych.

Spróchniałe deski
I wtedy, i teraz nieszczęściem systemu politycznego była szeroka reprezentacja wsi – w latach 20. wciąż niedojrzałej, a pod koniec ubiegłego stulecia przeżywającej okres schyłkowy. Przed wojną był jednak Wincenty Witos, postać z innego, szlachetniejszego stopu, panujący suwerennie nad ambicjami swoich kmiotków, pazernych na władzę i głuchych na jakiekolwiek przestrogi moralne, których apetyty były wcale nie mniejsze niż obecnie.
Miała wreszcie II RP swój problem pokoleniowy. W 1918 r. władze krzepko wzięły w ręce 40- i 50-latki, które jednak potem nie chciały oddać jej młodszym. Obozem sanacyjnym rządziła grupa formowana od czasu wyjścia na emigrację do Galicji po 1905 r. do zakończenia wojny światowej. Podobnie działo się w partiach i ruchach opozycyjnych, choć Dmowski starał się kosztem „starych" dzielić władzą z „młodymi". Wśród „sanatorów" po śmierci marszałka pierwszy z drugiej linii pojawił się Marian Zyndram-Kościałkowski, krótkotrwały minister i premier. Przypomina to warszawski salon lat 80. i 90. XX wieku, z jego długą kanapą i dyżurną grą towarzyską „komórki do wynajęcia". Mimo wszystkich analogii różnice są zatrważające. Powodem głównym jest o wiele gorszy materiał ludzki, do jakiego musieli sięgać odnowiciele państwowości. Przy budowie II RP używano pięknych, zdrowych belek. W 1989 r. podpróchniałymi deseczkami usiłowano załatać i ukryć pojawiające się dziury, zmurszałe cegły i przeciekające dachówki. Nie oszukujmy się, historia powtarza się prawie zawsze jako farsa.
TWÓRCY III RP

Leszek Balcerowicz

Przeprowadził reformy opracowane wraz z grupą ekspertów, potocznie zwane planem Balcerowicza, które umożliwiły przejście z socjalistycznej gospodarki planowej do gospodarki rynkowej i zahamowanie hiperinflacji. Profesor Szkoły Głównej Handlowej. Szef Unii Wolności. Trzykrotny wicepremier i minister finansów. Prezes Narodowego Banku Polskiego w latach 2001-2007.

Bronisław Geremek
(1932-2008)
Profesor historii. Współzałożyciel i wykładowca Towarzystwa Kursów Naukowych. Podczas obrad „okrągłego stołu" współprzewodniczył zespołowi ds. reform politycznych. W latach 1997-2000 był ministrem spraw zagranicznych, a od 2004 r. eurodeputowanym. Wspólnie z Adamem Michnikiem należał do największych obrońców dorobku III RP.

Jarosław Kaczyński
Współtwórca i prezes Porozumienia Centrum oraz Prawa i Sprawiedliwości. Współpracownik KOR. Członek jawnych i doradca podziemnych władz krajowych NSZZ „Solidarność". Uczestniczył w obradach „okrągłego stołu". Minister stanu, szef kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Premier w latach
2006-2007.

Lech Kaczyński
Prezydent RP. Współtwórca i pierwszy prezes w latach 2001-2003 PiS. Współpracownik KOR. Bliski współpracownik Lecha Wałęsy w drugiej połowie lat 80. W III RP piastował najważniejsze funkcje państwowe – był ministrem w kancelarii prezydenta Wałęsy, prezesem NIK, ministrem sprawiedliwości i prezydentem Warszawy. W 2005 r. wygrał wybory prezydenckie pod hasłem budowy IV RP.

Aleksander Kwaśniewski
W PRL komunistyczny działacz, m.in. minister ds. młodzieży. Uczestniczył w obradach „okrągłego stołu". Po 1990 r. organizator partii lewicowych SDRP oraz SLD. Zaledwie cztery lata po odzyskaniu suwerenności doprowadził postkomunistów do zwycięstwa w wolnych wyborach. Prezydent III RP w latach 1995-2005. Ratyfikował przystąpienie Polski do NATO.

Tadeusz Mazowiecki
Premier pierwszego rządu III RP, który wprowadził reformy gruntownie zmieniające ustrój polityczny, gospodarkę oraz zapewniające swobody obywatelskie. Jeden z architektów porozumienia „okrągłego stołu". Przewodniczący Unii Wolności. W PRL działał w stowarzyszeniu PAX i był posłem na Sejm. Od 1976 r. ściśle związany z ruchem opozycyjnym.

Adam Michnik
W peerelowskich więzieniach spędził sześć lat. Działał w KOR. Jeden z ważniejszych uczestników „okrągłego stołu". Poseł na Sejm w latach 1989-1991. Od 1989 r. jedna z najbardziej wpływowych osób III RP. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej", która konsekwentnie opowiada się za nierozliczaniem okresu PRL. W 1990 r. był członkiem specjalnej komisji historyków, która przejrzała akta Służby Bezpieczeństwa.

Jan Olszewski
W PRL m.in. współautor i sygnatariusz listu 59 w sprawie zmian konstytucji, założyciel KOR, doradca i współautor statutu NSZZ „Solidarność". Obrońca w procesach politycznych m.in. Jacka Kuronia, Adama Michnika, Janusza Szpotańskiego, Melchiora Wańkowicza. Premier w 1992 r. Odwołany po próbie przeprowadzenia lustracji czołowych polityków.

Lech Wałęsa
Lider NSZZ „Solidarność", symbol i przywódca strajku w stoczni gdańskiej w sierpniu 1980 r. Współtwórca porozumień „okrągłego stołu". W sierpniu 1989 r. zawiązał w Sejmie koalicję umożliwiającą powstanie pierwszego niekomunistycznego rządu po II wojnie światowej. Jedyny Polak będący laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Prezydent RP w latach 1990-1995.
TWÓRCY II RP

Roman Dmowski


(1864-1939)
Główny ideolog i współzałożyciel nurtu politycznego Narodowej Demokracji. Dzięki niemu powstała we Francji Błękitna Armia, która odegrała ważną rolę w walce o granice II RP. 28 czerwca 1919 r. podpisał w imieniu Polski traktat wersalski, uznający prawo Polaków do niepodległego państwa. W 1923 r. był ministrem spraw zagranicznych.

Władysław Grabski
(1874-1938)
Autor przeprowadzonej w 1924 r. reformy monetarnej, twórca polskiej waluty opartej na złocie – złotego (1 złoty miał wartość 0,1687 grama złota). Polityk Narodowej Demokracji i wybitny ekonomista. Z jego inicjatywy utworzono Bank Gospodarstwa Krajowego. Rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Dwukrotnie premier rządu oraz minister skarbu.

Wojciech Korfanty
(1873-1939)
Odegrał czołową rolę w kształtowaniu zachodnich granic II RP jako członek Komisariatu Naczelnej Rady= Ludowej w czasie powstania wielkopolskiego oraz polski komisarz plebiscytowy na Górnym Śląsku. Dyktator III powstania śląskiego. Obrońca polskości Górnego Śląska, polityk, publicysta. W 1923 r. był wicepremierem w rządzie Wincentego Witosa.

Józef Piłsudski
(1867-1935)
Twórca Wojska Polskiego i zwycięzca w wojnie z bolszewicką Rosją. Działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, zainicjował powstanie Związku Walki Czynnej, Polskiej Organizacji Wojskowej i Legionów Polskich. Naczelnik państwa polskiego i wódz naczelny Wojska Polskiego. Dwukrotnie premier rządu. Pierwszy marszałek Polski.

Maciej Rataj
(1884-1940)
Marszałek Sejmu II RP. Dwukrotnie pełnił funkcję głowy państwa. Współzałożyciel Stronnictwa Ludowego i jego prezes. Wiceprzewodniczący komisji sejmowej, która opracowała projekt konstytucji marcowej. Minister wyznań
religijnych i oświecenia publicznego oraz minister kultury i sztuki. Więziony na Pawiaku i rozstrzelany przez Niemców w Palmirach.

Wincenty Witos
(1874-1945)
Stał na czele polskiej Komisji Likwidacyjnej Galicji i Śląska
Cieszyńskiego, która przygotowała włączenie tych ziem do II RP. Prezes PSL Piast. Trzykrotnie premier rządu. Pozbawiony funkcji szefa rządu w wyniku przewrotu majowego. W 1930 r. został aresztowany, a później skazany w tzw. procesie brzeskim na półtora roku więzienia. Wybrał emigrację. Do kraju wrócił w marcu 1939 r.
Autor: Paweł Wieczorkiewicz
Współpraca: Rafał Przedmojski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:52, 07 Wrz '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kredyty zagraniczne były Polsce potrzebne dla ożywienia gospodarczego, do czego nie wystarczały kapitały krajowe. W przeciwieństwie do Grabskiego, który unikał zaciągania pożyczek, Czechowicz uznał je za jeden z priorytetów.

Potrzebne jest nam wprowadzenie Polski na rynek finansowy świata jako klienta, do którego się ma zaufanie. Potrzebne jest nam nawiązanie kontaktu z najpoważniejszymi możliwie grupami finansowymi.[3]

Najbardziej spektakularna tzw. "pożyczka stabilizacyjna" w wysokości 62 milionów dolarów i 2 milionów funtów, została zaciągnięta w październiku 1927 od międzynarodowego konsorcjum banków. Jednak oprocentowanie, jak i kurs wykupu były mniej korzystne od pożyczek wynegocjowanych w tym czasie przez Niemcy, Austrię i inne kraje europejskie[4]. Ponadto Polska musiała na trzy lata przyjąć amerykańskiego doradcę (był nim Charles Dewey), mianując go członkiem rady Banku Polskiego. Uzyskane fundusze, zgodnie z nazwą pożyczki spożytkowane zostały na stabilizację złotówki, a także na pokrywanie deficytu budżetowego. Nie zostały więc przeznaczone na inwestycje. Już na początku grudnia 1927 giełdowy kurs pożyczki zaczął gwałtownie spadać. Rząd nie zdecydował się na żadną interwencję w kierunku podtrzymania go. Przeciwdziałanie nastąpiło w połowie 1928, gdy notowania spadły już o jedną piątą, ale spadku nie powstrzymało. W 1932 kurs stanowił już 51% wartości początkowej.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:58, 07 Wrz '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polacy zrzekli się prawa do emisji pieniądz, a Kadafi chciał bić swój w złocie.
Nu i doigrał sie
Podobnie jak wczesniej Husajn który odmówił zapłaty w zielonym papierze toaletowych i chciał handlowac w złocie i Euro!
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:28, 07 Sty '12   Temat postu: Re: 26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polsk Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski

"Znamienne byly zmiany jakie musialy byc na zadanie amerykanskich kol
finansowych wprowadzone do statu Banku Polskiego.
Do rozporzadzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 pazdziernika 1927r.
,, o planie stabilizacyjnym i zaciagnieciu pozyczki zagranicznej" dolaczona zostala nastepujaca deklaracja rzadu:"Rzad oswiadcza , ze zgodnie z rozporzadzeniem z dnia 26 pazdziernika 1926 r. zrzekl sie prawa emisji biletow bankowych i ze nie bedzie ich wiecej emitowal.Bank Polski bedzie jedyna instytucja emisyjna.
Na mocy obecnego statusu Bank Polski jakospolka akcyjna jest calkowicie niezalezny od rzadu. Rzad nie jest upowazniony do uzyskiwania zaliczek od banku, do emisjibiletow na pozyczki dla rzadu z wyjatkiem tych, ktore sie mieszcza wyraznie w granicach obecnie dozwolonych przez Status Banku" str.26
Jerzy Zdziechowski - Skarb i pieniadz 1918- 1939

Przypomne ze :

"Dajcie mi prawo emisji pieniadza , a nie wazne bedzie kto rzadzi krajem"
-Rotszyld

Kenedy naruszyl prawo emisji pieniadza . Jego rzad wyemitowal pewna sume dolarow.
jaka cene za to zaplacil?


Węgry ograniczyły kompetencje banku centralnego
30 gru 11,

Deputowani węgierskiego Zgromadzenia Narodowego ograniczyli kompetencje Banku Centralnego i Rady Monetarnej. Opozycja zbojkotowała obrady nad rządowym projektem ustawy w tej sprawie, opuszczając salę posiedzeń.

Deputowani przegłosowali rządową wersję ustawy wbrew protestom Komisji Europejskiej, który zagroziła, że w przypadku jej zatwierdzenia Węgrom nie zostanie udzielona pożyczka.
Ustawę skrytykowała również amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton.
Premier Viktor Orban w ostrym wystąpieniu na forum parlamentu oświadczył jednak, że

"nikt nie będzie dyktował posłom, co mają robić, a jeśli Węgry - dodał - nie dostaną pożyczki, to pójdą swoją drogą i poradzą sobie sami".

Kontrowersyjna ustawa zakłada, że Bank Centralny zostanie połączony z Urzędem Nadzoru Finansowego. Prezesa nowej instytucji będzie powoływał prezydent Pal Schmitt pochodzący z tej samej opcji politycznej, co prawicowy rząd. Trzeciego wiceprezesa Banku będzie zatwierdzał premier, a większość członków Rady Monetarnej - deputowani parlamentu, w którym rządząca prawica zapewniła sobie przewagę większości konstytucyjnej.

Komisja Europejska twierdzi, że węgierski rząd przejmie kontrolę nad polityką pieniężną Banku Centralnego i ubezwłasnowolni Adrasa Simora - prezesa Banku Centralnego,
który prowadzi politykę sprzeczną z założeniam rządu:
podwyższa stopy procentowe,
protestuje przeciw opodatkowaniu banków,
koncernów finansowych
i nacjonalizacji funduszy emerytalnych.


W nowej instytucji Simor będzie jedynie jednym z trzech wiceprezesów i będzie mógł zostać odwołany. Attila Mesterhazy - lider lewicy, która zbojkotowała obrady parlamentu, nazwał ustawę "skokiem na bank".

Jej przyjęcie umożliwi bowiem rządowi dostęp do rezerw walutowych w wysokości 35 mld euro, a tym samym złagodzenie następstw kryzysu finansowego w sytuacji, gdyby Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy odmówiły udzielenia negocjowanej pożyczki w wysokości 20 mld euro.
============================================



A więc.....
-Węgrzy pożyczą zamiast od MFW, to od Chin
Chiński kapitał będzie pracował , a kapitał MFW leżakował.
Natomiast polski kapitał będzie sponsorował Greków Włpochów i innych, bo UE tak chce!

Chiny maja wystarczającą nadwyżkę, aby im pożyczyć.
Ciekawe co MFW zrobi.
Zakisi swoje euro o dolary?
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goniec Króla




Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 1303
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 02:01, 08 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

966 - data utraty niepodległości Polski.
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kreda007




Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 39
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 04:23, 08 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no to wyglada ze III wojna swiatowa zacznie się wcale nie w iranie. wiekszym problemem jest dla zydostwa wolnosc ludzi w europie niż atomowki iranskie, ktorych nikt nie widzial.

juz zydek sarkozy cos wymysli. w koncu sam pochodzi z węgier. taka potwarz, niesubordynacja?! to wrecz karalne!

orban ma w ogoe jakies wojsko, czy tylko takie pośmiewisko jak polska?

pokazanie faka eu na co sie zanosi, zrobi casus. "nie oddamy kasy i nie chcemy waszych pozyczek, spjerdalajcie".
nastepny w kolejce z taką deklaracja by byl vaclav claus.

to za duzo zeby takie pejsate otłuszczone łby przepuscily, dlatego cos mi sie zdaje ze bedą chcieli uwalic orbana tak jak kennnedyego. beda mieli tylko jedna szansę.

swoja droga orban powinien sam zrobic na siebie zamach i stworzyc w narodzie psychoze anty eu.

pewne jest to ze po 3 latach od uniezaleznienia sie od pejsatych z mfw, wegry bedą najslilniejszym krajem w regionie.pod warunkiem ze zasrane eu wykrwawi sie do tego czasu i bedzie miec inne zmartwienia typu: araby w niemczech, lub araby we francji. albo araby w londynie.

czego sobie i wszystkim tu piszącym szczerze życzę. właczajac w to opłacanych, ostatnio dość aktywnych na forum sciemniaczy.

// walę w stół - który pierwszy?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:10, 08 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

chemicloo napisał:
966 - data utraty niepodległości Polski.


Biorąc pod uwage to:

=========================================
Moravia Magna kluczem do Naszej Historii




Zapraszam do dyskusji na temat pierwszego naszego państwa Moravia Magna.

Co dziś wiemy:

Państwo wielkomorawskie (także Wielkie Morawy - cz. Velká Morava, słow. Veľká Morava, łac. Magna Moravia lub Rzesza Wielkomorawska - cz. Velkomoravská říše, słow. Veľkomoravská ríša) – średniowieczne państwo słowiańskie.
Powstało na początku IX wieku na terenach dzisiejszych Moraw, kilka lub kilkanaście lat po ostatecznym zniszczeniu Kaganatu Awarskiego przez armię Karola Wielkiego w 805 roku. Jest wysoce prawdopodobne, że to słowiańskie elity państwa Awarów przyczyniły się bezpośrednio do jego powstania. Rządzone było przez lokalną dynastię, której pierwszym znanym przedstawicielem był Mojmir I. Pierwsza wzmianka o tym państwie dotyczy włączenia do niego Księstwa Nitrzańskiego przez Mojmira I, co nastąpiło w roku 833 lub nieco wcześniej. Mniej więcej w tym samym czasie w państwie zaszczepione zostało chrześcijaństwo. Chrzest przyjęto w 822 od strony państwa wschodniofrankijskiego. Od 863 roku działalność misyjną w państwie wielkomorawskim prowadzili Cyryl i Metody, wraz z którymi pojawił się stworzony przez nich obrządek słowiański oraz język staro-cerkiewno-słowiański.

Epizod obrządku słowiańskiego zakończył się w roku 887,
kiedy to za sprawą wrogiej postawy duchowieństwa niemieckiego uczniowie Cyryla i Metodego zostali wygnani.


Szczyt ekspansji Wielkich Moraw przypadł
na panowanie Świętopełka I w latach 871-894,
kiedy w ich skład wchodziły poza Morawami
częściowo tereny dzisiejszych Węgier i Małopolski,
a także Czechy, Śląsk, Łużyce i Słowacja.



Co na ten temat piszą moi znajomi:

",polska historiografia traktowała to z zacięta mściwą pogarda i zapomnieniem... omijano temat szerokim lukiem...
materiały archeologiczne znajdzie pan w historiografii Slowackiej i Czeskiej i rosyjskiej, ...najwiecej dowodów pisanych znajdzie pan po grecku zwłaszcza w pismach cesarskiego kanclerza Procopiusa z Cezarei...


(Prokopiusz z Cezarei, Prokop z Cezarei (gr. Προκόπιος Καισαρεύς Prokopios Kaisareus; ur. ok. 490 r. w Cezarei Nadmorskiej, zm. ok. 561 r.) – ostatni wielki historyk starożytności, najsłynniejszy historyk bizantyjski.
Jego opus magnum to Historia wojen w którym w 8 księgach opisał wojny Justyniana z Persami, Wandalami i Gotami. Nad dziełem, które wydał w 550 r., pracował wiele lat. W pierwszych dwóch księgach opisuje walki na wschodzie z perskimi Sasanidami od 408 roku, po czasy mu współczesne. Następne dwie księgi Prokopiusz poświęcił walkom Justyniana przeciwko Wandalom i Maurom w Afryce, które przedstawia w szerszym kontekście historycznym. Pozostałe księgi Historii poświęcone są wojnom z Gotami o Italię. Wśród licznych dygresji historyczno-geograficzno-etnograficznych Prokopiusz podaje tu wiele informacji o plemionach słowiańskich
---
Kolejne jego dzieło, Historia sekretna, zostało odnalezione setki lat później w Bibliotece Watykańskiej, choć wcześniej było o nim wiadomo z wzmianki w bizantyjskim leksykonie encyklopedycznym Suda, w którym nazwane jest Ἀνέκδοτα (Anekdota, dosł. "Niepublikowane"). Historia opisuje zbrodnie, afery i intrygi dziejące się na dworze Justyniana i Teodory.
przyp mój)
polskich nie znam...jest trochę w jez angielskim...ale to prace autorów amerykańskich z naszych uniwersytetów w zasadzie prace doktorskie..z nich dostałem się na materiały greckie...
To absolutnie nowy temat.... ...bo uczono nas ... że nas nie było! Pisali tą historię za ciężkie pieniądze i wciskano ją w nas silą.... a wystarczyło posłuchać nazw miejscowości, jak na p Uherce...Uzhorod, Ustianowa, Lesko, Nieszow, Rzeszow, Preszow,.etc etc..Michalovce, Medzilaborce, Barwinek, Swidnik,i posłuchać ja to mówiliśmy jeszcze jako chłopczyska....niech pan zastanowi się dlaczego nie mieliśmy problemów z pisaniem O z kreska???
Nigdy...bo my mówilismy "O" z kreska...niech pan powie po naszemu Jozek, Lozko, gora....i mowilismy brzydko puzierej sie Janek, tamok o jako piykno kurcipa:-)))) Swoku pozyczcioe tatusiowi przetoka"

Szukam na ten temat informacji.
Może ktoś z kolegów zna grekę i może coś więcej na ten temat napisze.

Ciekawi mnie również Wasza opinia na zmowę milczenia w Polsce na ten temat
Jak wiedza rzeczywista o Moravia Magna wpłynęłaby na Oficjalna Historię Polski?

Ta Historia Sekretna Prokopiusza z Cezarei, -to takie Teorie Spiskowe Dziejów!

===============================================

to masz rację






_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:40, 18 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

(…) Jeszcze podczas I wojny światowej Neville Chamberlain /ten sam, który wsławił się później układem monachijskim/
na jakimś bankiecie rozmawiał z Dmowskim.

Dmowski jak zwykle, korzystając z okazji, starał się przekonać angielskiego polityka o tym,
że zbudowanie silnej Polski leży w interesie Wielkiej Brytanii.

Chamberlain odpowiedział mu jednak twardo,
że jest w błędzie, gdyż interes angielski wymaga,
aby Niemcy miały swobodne pole dla swej ekspansji na wschód,
a silna Polska przeszkadzałaby im w tym.



Chamberlain nie piastował jeszcze wówczas żadnego kierowniczego stanowiska w polityce brytyjskiej
i dlatego mógł sobie pozwolić na tego rodzaju szczerą wypowiedź,
która zresztą była tylko odbiciem perspektywicznych koncepcji polityki brytyjskiej w stosunku do Polski.


Z tego punktu widzenia jest rzeczą zupełnie zrozumiałą,
że już w Wersalu premier brytyjski Lloyd George
nie dopuścił do przyznania Polsce Gdańska, całości Śląska i Mazur.


W rozgrywkach wewnętrznych w Polsce Anglia stawiała na obóz Piłsudskiego.

W okresie gdy Piłsudski wycofał się z oficjalnego życia politycznego i zajmował się działalnością spiskową podczas swego pobytu w Sulejówku, odwiedzali go tam zarówno poseł brytyjski Max-Muller, jak i brytyjski attache wojskowy, Clayton.

Po zwycięstwie Piłsudskiego w 1926 r. zarówno w Polsce, jak i w radzieckich sferach dyplomatycznych panowało przekonanie,
że za zamachem Piłsudskiego stała Anglia.

Faktem jest, że jak dotychczas nie udało się historykom znaleźć wystarczających źródłowych potwierdzeń powiązań obozu Piłsudskiego z Anglią,
ale tu właśnie przychodzi z pomocą metoda analizy cybernetycznej.

Aby zrozumieć podwójne tajne sterowanie, które w badanym okresie stosowała Anglia w stosunku do Polski, trzeba najpierw zanalizować potencjały, którymi wówczas dysponowały najważniejsze państwa na kontynencie europejskim.

Wkrótce po dojściu do władzy Piłsudskiego rozpoczął się wielki kryzys, produkcja przemysłowa najważniejszych państw kapitalistycznych spadła bardzo wyraźnie, co oczywiście wpłynęło na ich potencjał polityczny. O ile w 1928 r. Francja wyprodukowała 9500 tys. ton stali, a Niemcy 14 500 tys. ton, o tyle w roku 1932 Francja wyprodukowała stali już tylko 5640 tys. ton, a Niemcy 5770 tys. ton. W tym samym czasie Związek Radziecki zwiększył swój potencjał przemysłowy i radziecka produkcja stali wzrosła z 4251 tys. ton w roku 1928 do 5927 tys. ton w roku 1932. Z porównania tych liczb wynika, że Związek Radziecki w 1932 r. w produkcji stali prześcignął zarówno Francję, jak i Niemcy, a produkcja stali w owym czasie może być traktowana jako zasadniczy /obok potencjału ludzkiego/ miernik potencjału gospodarczego państwa. Jeżeli chodzi o liczbę ludności, to w 1930 r. Związek Radziecki miał 154 miliony ludzi, podczas gdy Niemcy 64 miliony, a Francja 42 mln. Kraje kapitalistyczne trapiła wówczas plaga bezrobocia związana z niewykorzystaniem potencjału ludzkiego, podczas gdy w Związku Radzieckim starano się wykorzystać w gospodarce wszystkich ludzi zdolnych do pracy.
Również potencjał militarny ZSRR zaczynał w tym czasie górować nad potencjałami głównych krajów kapitalistycznych kontynentu europejskiego. W latach 1930/31 armia radziecka liczyła 562 tysiące żołnierzy, podczas gdy armia francuska /największa w owym czasie spośród armii europejskich krajów kapitalistycznych/ – 452 tysiące żołnierzy, Niemcy posiadały tylko stutysięczną Reichswehrę.
Związek Radziecki stawał się więc wówczas pierwszą potęgą kontynentu europejskiego i oczywiście polityka angielska – zgodnie ze swą podstawową zasadą – była w tym czasie skierowana przeciw ZSRR. Jedynym realnym sposobem zwalczania Kraju Rad mogło być wtedy wzmocnienie Niemiec i skierowanie ich ekspansji na wschód. Nic więc dziwnego, że polityka angielska nie mogła dopuścić do interwencji państw Ententy w Niemczech, w chwili gdy w 1933 r. doszedł do władzy Hitler, ani też do antyhitlerowskiej akcji militarnej, w chwili gdy wojska hitlerowskie zajmowały Nadrenię, a następnie Austrię, czy wreszcie Czechosłowację.




Żeby jednak doszło do zbrojnego konfliktu między Niemcami Hitlera a Związkiem Radzieckim, trzeba było doprowadzić do bezpośredniego styku między tymi państwami. Styk taki mógł powstać w dwojaki sposób: albo wówczas, gdy Polska sprzymierzy się militarnie z jednym ze swych sąsiadów przeciw drugiemu, albo wówczas, gdy państwo polskie zostanie zlikwidowane.

Ale gdyby Polska sprzymierzyła się z Hitlerem przeciw Związkowi Radzieckiemu, wówczas Rzesza niemiecka za bardzo by się wzmocniła – polska armia przedwrześniowa, zwłaszcza zmodernizowana i dozbrojona przez Niemcy, stanowiłaby siłę na tyle wielką, że Hitler stałby się zbyt silny jak na potrzeby polityki angielskiej.
Z kolei armia polska, sprzymierzona z ZSRR przeciw Hitlerowi, stanowiłaby zbyt wielkie – z punktu widzenia podstawowej zasady polityki angielskiej – wzmocnienie Związku Radzieckiego.
Ani więc sojusz ze Związkiem Radzieckim, ani też sojusz Polski z Niemcami nie był korzystny z punktu widzenia polityki angielskiej. Pozostawała więc tylko jedna ewentualność – załatwienia sprawy polskiej zgodnie z polityką angielską: osłabienie Polski, a potem jej likwidacja, po której prędzej czy później musiało dojść do ataku Hitlera na Związek Radziecki.
Jeżeli z tego punktu widzenia przeanalizujemy decyzje kierownictwa polskiego w okresie od 1926 do 1939 r., to uderzy nas zadziwiająca ich zgodność z podstawowym kierunkiem polityki brytyjskiej na naszym odcinku.

Kiedy w 1933 r. Hitler doszedł do władzy, wówczas Piłsudski – jak twierdzi Józef Feldman w swej książce „Problem polsko-niemiecki w dziejach”1 – chciał doprowadzić do wspólnej interwencji polsko-francusko-angielskiej w Niemczech,
ale ostatecznie mocarstwa zachodnie nie poszły na to i Piłsudski poniechał swych planów.
Tak czy inaczej stało się faktem, że polskie kierownictwo nie podjęło wówczas decyzji o interwencji w Niemczech przeciwko Hitlerowi.

Potem, kiedy wojska Hitlera zajęły Nadrenię, Polska mogła znowu – przynajmniej wspólnie z Francją – podjąć przeciwakcję militarną.
Wówczas Hitler był jeszcze słaby i można go było stosunkowo łatwo powstrzymać, ostatecznie jednak do decyzji takiej nie doszło.
Następnie wojska hitlerowskie zajęły Austrię i wówczas również kierownictwo polskie nie podejmuje żadnej decyzji o przeciwdziałaniu.

Wreszcie przychodzi jesień 1938 r. – Hitler zwraca się przeciw Czechosłowacji. Armia czechosłowacka była wówczas dobrze i nowocześnie uzbrojona, posiadała zaplecze we własnym nowoczesnym przemyśle zbrojeniowym, a czeska granica z Niemcami była dobrze ufortyfikowana. Szczególnie istotne z punktu widzenia polskiego było to, że Czechosłowacja dysponowała dużą liczbą samolotów i czołgów, których brakowało armii polskiej.

Elementarny interes państwa polskiego wymagał wówczas poparcia Czechosłowacji,
ale kierownictwo polskie podjęło wprost przeciwną decyzję.

Cały potencjał przemysłowo-wojenny Czechosłowacji wpadł w ręce Hitlera.

Wszystkie powyższe decyzje polskiego kierownictwa przedwrześniowego nie były wprawdzie zgodne z elementarnymi interesami polskimi, ale były niewątpliwie zgodne z omówionym wyżej kierunkiem polityki brytyjskiej wobec Polski.

Po zajęciu Czech przyszła kolej na Polskę.
Zgodnie ze swą podstawową zasadą Anglia nie mogła dopuścić, aby Polska sprzymierzyła się z którymkolwiek ze swych sąsiadów, a tymczasem pozostawiona sam na sam z Hitlerem mogła podjąć tego rodzaju decyzję.
Najlepszym sposobem zapobieżenia takiej decyzji było udzielenie Polsce przez Anglię gwarancji.
I tak się też stało.
Gwarancja angielska niewiele nam pomogła w 1939 r. bowiem nasi zachodni sojusznicy nie uderzyli na Hitlera.

Wielu ludziom wydawało się dziwne, dlaczego nie zdecydowali się oni uderzyć na Hitlera ani w roku 1939, ani też wcześniej.

4 czerwca 1946 r. hitlerowski generał Jodl w swych zeznaniach złożonych podczas procesu norymberskiego stwierdził:

„Aż do 1939 roku mieliśmy oczywiście możność zniszczyć Polskę samą. Ale nie mieliśmy nigdy – ani w r. 1938, ani w r. 1939 – możności wytrzymania koncentrycznego ataku ze strony tych państw /Polski, Francji, Czechosłowacji/ razem.

I jeśliśmy nie załamali się w r. 1939, zawdzięczać to należy tylko temu faktowi, iż w czasie polskiej kampanii około 110 francuskich i brytyjskich dywizji na zachodzie było kompletnie nieczynnych przeciw niemieckim 23 dywizjom”2.

A marszałek Keitel /szef Oberkommando der Wehrmacht/ zeznał w tym samym dniu:

,,... Z czysto wojskowego punktu widzenia trzeba dodać, że my, żołnierze, oczywiście zawsze spodziewaliśmy się ataku mocarstw zachodnich, tj. Francji, w ciągu kampanii polskiej i byliśmy bardzo zaskoczeni tym, że na zachodzie – prócz małych potyczek między linią Maginota a wałem zachodnim – do niczego wówczas nie doszło /.../
Z czysto wojskowego punktu widzenia francuski atak podczas kampanii polskiej miałby do czynienia tylko z wojskową przesłoną, a nie z rzeczywistą obroną.

Skoro nic w tym rodzaju nie nastąpiło, my, żołnierze, myśleliśmy oczywiście, że zachodnie mocarstwa nie miały poważnych zamiarów, ponieważ nie wykorzystały one skrajnie sprzyjającej sytuacji do operacji militarnych i nie przedsięwzięły niczego poważnego przeciw nam w ciągu 3-4 tygodni, kiedy wszystkie niemieckie formacje bojowe były użyte na Wschodzie”3.

Ale zastanówmy się, co oznaczałoby dla Anglii pokonanie Hitlera już w 1939 r.


Oczywiście wówczas Związek Radziecki stałby się głównym mocarstwem na kontynencie, a pokonane Niemcy nie mogłyby już uderzyć na ZSRR.

W takiej sytuacji całe uprzednie tajne sterowanie brytyjskie nie osiągnęłoby celu.
A zatem to, co faktycznie stało się w 1939 r. i 1940 r., było zgodne z zasadniczym kierunkiem tajnego sterowania brytyjskiego.
Warto jeszcze rozpatrzyć podstawowe decyzje polskiego kierownictwa z lat 1926-1939 w sprawach dotyczących naszej obronności.
Przede wszystkim w latach 1926-1935 nastąpił ogromny regres naszego wojska.

Lotnictwo polskie, które w 1926 r. posiadało około 800 nowoczesnych samolotów, w dziewięć lat później nie miało nawet jednej trzeciej tej liczby.

Wojska techniczne zostały tak zmniejszone, że niemal przestały istnieć: 30 batalionów saperów zostało skadrowanych do 8, pułki łączności rozwiązano, a broń pancerna i przeciwpancerna była tak mała, że praktycznie się nie liczyła.
Lotnictwu zabroniono nawet opracowywać doktrynę bojową.

Po 1935 r. rozpoczęto modernizację polskiej armii, rozbudowywano przemysł zbrojeniowy, który w ostatnich latach przed wojną produkował już całkiem nowoczesne samoloty, czołgi, działka przeciwpancerne i przeciwlotnicze.
Przyjęto jednak zasadę, że polski przemysł zbrojeniowy musi być samowystarczalny ekonomicznie.
W rezultacie najlepsze uzbrojenie produkowane przez polskie fabryki było nawet w przededniu wojny eksportowane za granicę.

Na przykład od 1937 r. Państwowe Zakłady Lotnicze produkowały doskonałe, nowoczesne myśliwce P-24, ale zamiast dla polskiej armii duża ich część szła na eksport za granicę. Jeszcze między majem a wrześniem 1939 r. sprzedano Bułgarii 36 doskonałych liniowych maszyn P-43.

Z 900 wyprodukowanych w 1938 r. pierwszorzędnych polskich działek przeciwpancernych 500 sprzedano za granicę.

Analogicznie większość produkowanych w Polsce nowoczesnych działek przeciwlotniczych również eksportowano za granicę.

Osoby odpowiedzialne za te decyzje tłumaczyły, że taka polityka jest słuszna, gdyż pozwala nam zdobyć cenne dewizy tak potrzebne dla rozwoju naszego przemysłu zbrojeniowego.

Odpowiedzialny za rozbudowę naszego lotnictwa generał Rayski stwierdził wręcz, że eksportujemy samoloty wyższej jakości niż te,
które dostaje nasze lotnictwo, gdyż tylko takie można sprzedać za granicą.


Tego rodzaju decyzje były niewątpliwie tragiczne w skutkach dla Polski, ale przecież były zgodne z zasadniczym kierunkiem polityki brytyjskiej wobec Polski – jeżeli państwo polskie miało zostać zlikwidowane, to z punktu widzenia polityki brytyjskiej nie była potrzebna silna i dobrze uzbrojona armia polska gdyż mogła tylko utrudnić realizację celu polityki brytyjskiej, jakim w tym czasie było doprowadzenie do konfrontacji Niemiec hitlerowskich ze Związkiem Radzieckim.
Ostatecznie więc, również w dziedzinie obronności większość decyzji polskiego kierownictwa przedwrześniowego była zgodna z zasadniczym kierunkiem polityki brytyjskiej.

Biorąc pod uwagę tego rodzaju zbiory decyzji i stosując znane w rachunku prawdopodobieństwa twierdzenie Bayesa o prawdopodobieństwie przyczyn, obliczono, że z prawdopodobieństwem 0,75 przyczyną decyzji polskiego kierownictwa w okresie 1926-1939 było tajne sterowanie angielskie.
Jest to wartość prawdopodobieństwa bardzo duża, zważywszy, że te wartości wahają się w granicach od 0 do 1. Prawdopodobieństwo równe 1 oznacza całkowitą pewność.
Oczywiście pozostaje do wyjaśnienia na razie nie zbadany problem: w jaki sposób sterowanie angielskie w stosunku do Polski w latach 1926-1939 mogło być aż tak skuteczne. Problem angielskich kanałów sterowniczych w Polsce przedwrześniowej czeka jeszcze na zbadanie.
Na koniec z perspektywy czasu trzeba stwierdzić, że okres drugiej wojny światowej stanowi przełom, jeżeli chodzi o skuteczność zarówno tajnej, jak i jawnej polityki brytyjskiej. Pod koniec wojny już nie udawało się Anglii uzyskiwanie pożądanych rezultatów. Nie było to zresztą przypadkiem, procesy rozwoju społeczno-gospodarczego doprowadziły do sytuacji, w której Anglia przestała liczyć się w świecie /a właściwie nawet w Europie/ jako potęga gospodarcza, co z kolei musiało pociągnąć za sobą zmniejszenie skuteczności oddziaływań politycznych.
Dość powiedzieć, że w XIX wieku Anglia była pierwszą potęgą gospodarczą świata. Na przykład w 1870 r. Anglia wyprodukowała 5960 tys. ton surówki żelaza, podczas gdy USA 1670 tys. ton, Francja 1420 tys. ton, Niemcy 1000 tys. ton, Rosja carska 360 tys. ton. Anglia zatem w tym czasie produkowała żelaza więcej niż USA, Francja, Niemcy i Rosja razem wzięte. Po drugiej wojnie światowej układ sił przedstawiał się zupełnie inaczej – Anglia nie była już pierwszą potęgą gospodarczą świata. Na przykład w 1950 r. wyprodukowano w Anglii 16,6 mln ton stali, podczas gdy w USA w tym samym roku wyprodukowano 87,8 mln ton, w ZSRR – 27,3 mln ton, w RFN – 14 mln ton, a we Francji – 8,7 mln ton.
Jak długo za tajną polityką brytyjską stała odpowiednia potęga gospodarcza, tak długo mogła ona odnosić sukcesy – z chwilą gdy gospodarcza baza tej polityki przestała być wystarczająca, sukcesy te się skończyły.
Tajne sterowanie w polityce międzynarodowej, podobnie jak w polityce wewnętrznej, nie może zbyt długo powstrzymywać biegu historii.


Tekst pochodzi ze str 253 – 259 Józef Kossecki Tajemnice mafii politycznych Wydawnictwo SZUMACHER Kielce 1991



=========================================
J. Kossecki pisze, że "Faktem jest, że jak dotychczas nie udało się historykom znaleźć wystarczających źródłowych potwierdzeń powiązań obozu Piłsudskiego z Anglią,
ale tu właśnie przychodzi z pomocą metoda analizy cybernetycznej."

Autor myli się!
Już udało się ustalić
Anglia zainwestowała w wojne domowa 700tys funtów
Piłsuski wykorzystał 540tys funtów , a resztę zwrócił z powrotem do Anglii.

podobnie było z finasowaniem Solidarności, kolrowych rewolucji
Znana jest historia OTPOR

====================================================
Otpor – albo jak zostać rewolucjonistą
http://gruenefee.salon24.pl/552800,otpor-albo-jak-zostac-rewolucjonista
W Serbii wydarzyło się to w 2000, w Gruzji w 2003, na Ukrainie rok później. To, w jaki sposób przebiegały te demonstracje i protesty prowadzące do upadku dyktatorów, czy znienawidzonych rządów były łudząco podobne, oczywiście spontaniczne, w rzeczywistości jednak bardzo dobrze zaplanowane. Pomagał Otpor, dawny ruch serbskich studentów, który w międzyczasie przerodził się w prężną organizację i doradza w sprawach bezkrwawych rewolucji. Nawet opozycja w Białorusi zainteresowana jest ich doradztwem.

Logo ruchu Otpor – zaciśnięta pięść

Jak obalić dyktatora, pogonić korupcyjny rząd, albo rozprawić się juntą wojskową – a wszystko to bez broni i rozbojów? Potrzebne jest tylko logo, rozpoznawalne kolory i slogany, które ludzie szybko chwycą.

Słynna rewolucja róż w Gruzji w 2003 roku ze swoim zawołaniem„Kmara“ – dosyć,

czy też pomarańczowa rewolucja na Ukrainie w 2004 roku ze sloganem „Pora” – już czas, albo podobne zamieszki z większym czy mniejszym sukcesem – w Usbekistanie, Azerbejdżanie i Kirgistanie – wszystkie mają jednego wspólnego ojca - Otpor.

Otpor szkoli opozycję także w Egipcie, Iranie i Tunezji.

Otpor – serbski ruch studencki, który przyczynił się do upadku Milosevicza.

Potem jedni bez sukcesu utworzyli partię, a druga grupa skoncentrowała się na usługach.
Oferują profesjonalne doradztwo i wspieranie aksamitnych rewolucji.
Otpor ma do swojej dyspozycji dobrych trenerów, którzy wysyłani są jak trzeba i za granicę.
Organizują obozy dla potencjalnych opozycjonistów,
pomagają w strategiach piarowskich, reklamach i kampaniach,
wydają specjalne poradniki.


Organizacja i przygotowanie plakatów, flag, gorącej kuchni, miasteczek namiotowych, w których króluje atmosfera woodstockowa, nie jest tania.

Do wielkich sponsorów należy fundacja Sorosa, która współpracuje ręka w ręke z fundacją Freedom House.

Ta pozarządowa amerykańska fundacja kierowana przez byłego dyrektora CIA,
Jamesa Woolseya kształci przyszłych trenerów Otporu, finansuje obozy treningowe i obozy dla międzynarodowych aktywistów.
Najnowszy sponsorowany przez Freedom House materiał dydaktyczny można zamówić przez internet.
Stworzono nawet grę interaktywną do ćwiczeń – "A Force More Powerful"


Ukraina 2013 rok

Czyżby tym razem też Otpor?
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:32, 19 Cze '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

|"I tak to, po przegranej wojnie domowej 1926 dostaliśmy do pilnowania Banku Polskiego.
na stanowisko członka rady nadzorczej, byłego wiceministra Skarbu USA Charles Dewey.
Wiceminister skarbu USA – mianowany został też doradca rządu polskiego i jednocześnie pełnił rolę członka Rady Banku Polskiego
"


Popatrz jak to się mado obecnej afery podsłuchowej zwanej Afera Taśmowa pan Belki
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 17:28, 31 Sie '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„Ręka Anglii?"

Zaledwie zakończyły się w Warszawie walki i po ustąpieniu prezydenta Wojciechowskiego oraz rządu nastąpiła „legalizacja" przewrotu, w całej Polsce i zagranicą przyjęło się szeroko przeko-nanie, że do przewrotu tego przyczynił się aktywnie rząd brytyjski przez swoje poselstwo w Warszawie. Odżyła dawna pogłoska o po¬parciu rzekomo udzielonym „przez posła Max-Mullera" Piłsudskie-mu w jego dążeniu do władzy, kiedy on ją teraz rzeczywiście zdo¬był. Obok posła wymieniany był również attache wojskowy puł¬kownik Clayton: obaj mieli odgrywać jakąś rolę w zamachu majo¬wym.
Sir William pisząc o „tej śmiesznej bajce" w liście do Grego-rego 23 maja, przypominał swój dawniejszy list z lutego, w któ¬rym informował o pogłosce, jakoby rząd brytyjski popierał Pił-sudskiego. Powracał też do .swego twierdzenia, że cała ta historia wyszła z Moskwy, na podłożu „starej idei, że Wielka Brytania montuje krucjatę przeciwko Związkowi Sowieckiemu". Pogłoska ta bez przerwy się utrzymywała od poprzedniego roku i Sir Wil¬liam nieustannie słyszał wzmianki o swoim poparciu dla marszał¬ka Piłsudskiego. Nieraz Skrzyński i koledzy z korpusu dyploma¬tycznego wspominali o tym żartobliwie, „rozumiejąc absurdal¬ność sprawy".4Cool
O szerokim zasięgu plotki poseł mógł się przekonać, kiedy przy końcu kwietnia pułkownik Clayton zasłyszał w pociągu rozmowę o finansowaniu przez Anglię przewrotu Piłsudskiego
(Anglicy mieli mu przekazać „80 tysięcy funtów, a po przewrocie
zerwie on z Francją, odda Niemcom korytarz i podejmie akcję przeciw Rosji").
Wówczas poseł był jeszcze zdania, aby rzecz zosta¬wić w spokoju, nie czynić żadnego dementi — i Gregory zgodził się z jego stanowiskiem.
Od tego czasu warunki się zmieniły — i zarzut, że rząd brytyjski popierał marszałka Piłsudskiego, chociaż nie uzasadniony, nabiera, zdaniem posła, innego aspektu.
Powszechnie się dzisiaj opowiada, że „rząd JKMości popierał dążenia Piłsudskiego finansowo i że jego sukces był w dużej mierze do zawdzięczenia naszemu poparciu."
Z „Frankfurter Zeitung" Sir William się dowia¬duje, że w prasie sowieckiej jest pełno wypowiedzi na ten te¬mat i że pojawia się w niej karykatura Piłsudskiego w polskim stroju, trzymającego jako sztandar — czek Banku Anglii!
Konsula Saverego — informował dalej poseł — odwiedzi¬ła rezolutna dziennikarka polska, korespondentka „Associated Press", która pisuje również do „Timesa", zapytując go, czy mo-głaby przesłać do tego pisma korespondencję na temat pogłosek „o poparciu Anglii dla puczu marszałka Piłsudskiego". Savery za¬pewnił ją, że pogłoski te wyszły z doniesienia prasy sowieckiej o tym, że poseł Max-Muller daje Piłsudskiemu pieniądze na organi¬zowanie ruchu anty-rosyjskiego. Ona mu odpowiedziała na to, że sowiecka „kaczka" może być tylko jedną z podstaw tych pogłosek, szczegóły jednak obecnie podawane, zwłaszcza w Poznaniu, są o wiele poważniejsze.

Tam zwraca się uwagę, że Anglia, jak zawsze, jest usposobiona pro-niemiecko, udziela zaś poparcia Piłsudskiemu, ponieważ nie jest szczególnie antyniemiecki.
Mówi się tam również, że rząd brytyjski stara się przeszkodzić otrzymaniu przez Polskę pożyczki amerykańskej, wywierając presję na Stron-ga (prezydent Federal Reserve Bank w N.Jorku — T.P.). Kiedy Savery zapytał na czym ta presja mogłaby polegać, odpowiedzia¬ła, że „mogłoby to oznaczać, że gubernator Banku Anglii i Sir Otto Niemeyer doradzają Strongowi — aby nie udzielał Polsce po¬życzki, dopóki nie zwróci się do Ligi Narodów".49)
Przytaczając te słowa, Słr William przyznawał, że „jest w tym trochę prawdy".

Obecnie zastanawia się on co ma uczynić w tej sprawie? Jedni doradzają mu spowodowanie (przez F.O.) interpelacji w Izibie Gmin, ma on jednak wątpliwości, „czy to by dało dobry skutek". Zaloski sugerował, aby mając dość wpływów w prasie prawicowej zamieścił w niej zaprzeczenie, „gdyż ogłoszenie za- przeczenia w pismach popierających Piłsudskiego byłoby więcej niż bezskuteczne." Na razie nie jest zdecydowany, co uczynić, odkłada to do dyskusji w Londynie, dokąd chciałby się wybrać na urlop.50)
Także i w Foreign'Office, po zapoznaniu się z treścią listu posła, zastanawiano się jakie powziąć kroki, przy czym decyzja nie była łatwa, zwłaszcza, że jak zauważył Gregory w swej no¬tatce, „oskarżenie o presję na Stronga jest rzeczą delikatną". Zadecydował krótko Chamberlain: „Niech Sir William ma od¬poczynek i zmianę. A jeżli o nas chodzi — nic nie robić (do nothing)".*')
Wkrótce jednak później, Collier meldował o wizycie, jaką mu złożył baron Ropp, Niemiec bałtycki, b.obywatel rosyjski, obecnie związany z niemieckimi kołami rządowymi.52) Głównym jego celem było dowiedzenie się, czy rząd brytyjski nie był w ja¬kiś sposób wmieszany w sprawę „puczu Piłsudskiego". Zapew¬niał, że w historię o „udziale Anglii" wierzą ludzie nie tylko w Rosji i w Polsce, ale również i w Niemczech. Uważałby on za rzecz pożyteczną, by rząd brytyjski złożył przez lorda d'Abernona „jakieś dementi" w tej sprawie rządowi niemieckiemu.
Jeżeli chodzi ogólnie o opinię niemiecką na temat przewrotu, to jak twierdził Ropp, „jedni widzą w nim rękę Rosji, drudzy rękę Anglii". Według najbardziej popularnej w Niemczech wersji, „Anglia chciałaby zająć miejsce Francji i użyje Piłsudskiego, aby przerobić Polskę na swoją modłę i uczynić z niej zaporę z jednej strony przeciw Rosji, a z drugiej przeciw Niemcom. W tym ce¬lu Anglicy zachęciliby Piłsudskiego do zliberalizowania insty¬tucji polskich przez takie posunięcia, jak reforma agrarna, zaś Polska poddałaby swoje finanse kontroli brytyjskiej lub brytyjsko-amerykańskiej.
Collier zaprzeczył temu:
„Anglia po fiasku misji Younga nie myśli o żadnej kontroli nad finansami Polski, chyba w ramach planu Ligi Narodów, na co jednak Polacy, niestety, wciąż jeszcze nie są skłonni zgodzić się." Ropp wyraził opinię, że Polacy uczynią to prędzej lub później — i że Niemcy posiadając poważne intere¬sy w Polsce będą mieli- swój głos w tej sprawie.
Ropp stwierdzał również, że obok skrajnych kół nacjonalistycznych oraz żydowskiej finansjery, zdecydowanie wrogich Polsce, istnieją koła umiarkowane, gotowe przyczynić się do gospodarczej odbudowy Polski, zarówno ze względu na interesy handlu niemieckiego jak i przez zrozumienie potrzeby silnej Polski, jako zabezpieczenia wobec bolszewickiej Rosji.
Do kół tych Ropp zaliczał katolickie Centrum, „głównych członków rządu, a także niektórych urzędników niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych
." Nikt, jego zdaniem, nie ruszy jednak palcem, jeżeli „nie będzie nadziei na ostateczną rektyfikację granicy w Korytarzu i na Górnym Śląsku".

Według opinii Departamentu Centralnego F.O. (Collier był kierownikiem Północnego), baron Ropp wybrany został przez rząd niemiecki w celu „zarzucenia balonu próbnego", aby dać do zrozumienia, że gdyby Anglia była zainteresowana w odbudowie (gospodarczej) Polski, może liczyć na pomoc ze strony Niemiec, za cenę presji na Polskę w kierunku tych „rektyfikacji". Ropp był mocno zawiedziony, kiedy się dowiedział, że dyskusje na ten te¬mat wydają się przedwczesne.53)
Tymczasem sprawa stawała się coraz bardziej kłopotliwa. Attache prasowy ambasady brytyjskiej w Paryżu, Sir Charles Mendl, w liście do Tyrrella z 7 czerwca zawiadamiał, że „sekre¬tarz poselstwa polskiego w Londynie i jego żona Angielka", obo¬je są przekonani, że poseł brytyjski w Warszawie „wiedział wszystko o zamachu zanim do niego doszło". Zwierzył się z tym Mendlowi attache honorowy ambasady brytyjskiej w Paryżu, a szwagier polskiego dyplomaty

Powiedział mu, że kiedy siostra jego, będąc z wizytą w Polsce, niemal bezpośrednio przed zamachem widziała się z Sir Williamem Max-Mullerem, ten „znacząco" radził jej, aby w ciągu najbliższych dni starała się znaleźć poza Warszawą. Również i własną żonę wysłał on z Warszawy.

Sir C. Mendl nie przywiązywałby takiej wagi do tej wiado¬mości, gdyby nie to, że poprzedniego dnia z innego źródła, pol¬skiego, usłyszał, że w Polsce „wszyscy wierzą, że Max-Muller i pułkownik Clayton pomogli Piłsudskiemu do przeprowadzenia zamachu" i że „Poznańczycy są z tego powodu bardzo na Anglię oburzeni".54)
Wiadomości te wywołały sensację w Foreign Office, gorszo¬no się tam zwłaszcza, że „sekretarz poselstwa polskiego może wierzyć w taką bajkę." Collier uznał, że wobec podobnego rozgło¬su sprawy, byłoby wskazane pójść po linii jednej z poprzednich sugestii Max-Mullera i poruszyć całą rzecz w rozmowie ze Skir-muntem, „przynajmniej po to, aby członkowie poselstwa nie wie-rzyli tej bajce i nie rozgłaszali jej".55)
Plotka — nie plotka, nie mogła wygasnąć od razu. W prasie polskiej odzywała się w dalszym ciągu. W czasie pobytu Max-Mullera w Londynie w drugiej połowie czerwca, sprawa ta była omawiania z nim w Foreign Office. Wniosek był taki, że „ w spra- wie tej nie da się uczynić nic pożytecznego". W Polsce nie brak jednak „rozsądnej opinii na ten temat i może z czasem weźmie ona górę nad fałszywymi poglądami".56)
Wniosek ten nie dawał wielkiej satysfakcji Sir Williamowi, który stawał się jak gdyby kozłem ofiarnym przewrotu w Polsce. Kiedy powrócił do Warszawy w lipcu, przekonał się, że „ta idio-tyczna sprawa" bynajmniej nie wygasła, a nawet była przedmiotem uwag w sejmie, „bez przywoływania do porządku".
W liście do Gregorego z 21 lipca poseł skarżył się, że ostatnio
„sprawa przybrała formę fantastycznej historii" w związku z jego spotkaniem z marszałkiem Piłsudskim w M.S.Z. u Zaleskiego, bezpośrednio przed swoim wyjazdem do Londynu.
Zaleski celowo wybrał tę formę spotkania, aby wiadomość o nim nie doszła do prasy
. „Tymczasem rzecz wyjść musiała z ministerstwa spaw zagranicznych — i w prasie pojawiła się notatka o tym, że rozmowa odbyła się w cztery oczy, Piłsudski wyprosił bowiem Zaleskiego z pokoju; miał do dyskutowania z posłem jakieś tajne sprawy i nie chciał, aby Zaleski był świadkiem".57)
Najgorszą jednak sprawą dla posła był fakt, że on i jego żo¬na byli przedmiotem „obrzydliwych kalumnii".


Poprzedniego wieczora Askenazy zwrócił mu uwagę na ohydny atak osobisty w „Rzeczpospolitej" i powiedział mu, że w związku z tym dyskutowana była sprawa zamknięcia („suppression") tego dziennika.
Na razie postanowiono nie czynić tego, ponieważ rządowi potrzebne są głosy partii Korfantego.
Askenazy dał mu jednak do zrozumienia, że „kiedy rząd będzie posiadał pełną władzę, dziennik zostanie zamknięty". Sir William kazał sobie ów artykuł przetłuma¬czyć i znalazł w nim ataki przeciwko sobie i swojej żonie, „przechodzące wszelkie granice przyzwoitości". Teraz nie wie, jakie powziąć kroki wobec „oszczerczych twierdzeń dotyczących działalności przedstawiciela brytyjskiego w tym kraju".

Czuł się szczególnie dotknięty zawartymi w artykule aluzjami na temat rzekomych, częstych wyjazdów swojej żony do Sulejówka! K)


Rozgoryczenie posła wyładowało się na osobie Zaleskiego, w czasie rozmowy z nim 22 lipca. Zaleski zapytywał go, czy czy¬tał ustępy jego przemówienia (przed komisją spraw zagranicz¬nych sejmu), dotyczące zamierzeń rządu polskiego rozwijania ści¬słych stosunków z rządem brytyjskim, dodając, że powiedział by więcej, „gdyby nie głupie podejrzenia na temat poparcia brytyjskie¬go dla marszałka Piłsudskiego". Max-Muller ostro odpowiedział, że „chciałby czynów, a nie słów." Pięknie to, że rząd polski skła¬da życzliwe oświadczenia, tymczasem jednak mają miejsce wy- padki szykan i antybrytyjskiego stanowiska ze strony podwład¬nych urzędów, a „w wypadku Białowieży ze strony ministra rol¬nictwa". Narzekał na opóźnienia przy udzielaniu pozwoleń przy¬wozu na towary brytyjskie i na brak podjęcia przez rząd jakiejś akcji, w związku z atakami przeciwko niemu i jego żonie. „Dopó¬ki nie otrzyma on dowodów chęci prawdziwej współpracy z Wielką Brytanią, nie może przywiązywać wielkiej wagi do publicznych zapewnień przyjaźni".
Żaden z dotychczasowych polskich ministrów spraw zagra¬nicznych nie wysłuchiwał podobnych połajanek ze strony przed¬stawiciela obcego państwa. Max-Muller donosząc w swym rapor¬cie (23.Y11) o przebiegu rozmowy, zaznaczał przy końcu, że mi¬nister, „który osobiście jest do nas przyjaźnie usposobiony, wy¬dawał się przygnębiony (upset) tymi uwagami i obiecał przedsta¬wić je swoim kolegom ..." M)
Raport ten nie spotkał się z uznaniem w Foreign Office, a Chamberlain był wyraźnie niezadowolony z wybuchu złego hu¬moru posła wobec ministra Zaleskiego. W swej notatce wyrażał „wielki żal", że Sir William wybrał właśnie ten moment aby prze¬mawiać w równie ostry sposób! Prawda, że spotkała go wielka prowokacja, w grę wchodzą jednak zbyt poważne interesy oraz trudności, na które napotkać może polityka brytyjska w Gene¬wie.60)
W rezultacie, w telegramie do Max-Mullera z 2 sierpnia, Chamberlain w pełni współczując z nim z powodu przykrości, „jakie znos/ą on i lady Max-Muller", prosił go o jak największą powściągliwość, ze względu na krytyczny charakter zbliżającego się zebrania Ligi Narodów i konieczność zachowania pełnego wpływu na rząd polski. Byłoby rzeczą jak najbardziej nieszczęśli¬wą podejmowanie jakiegokolwiek ostrego sporu w tym momencie, czy to na tle spraw osobistych, czy ekonomicznych.61)
Poprzednio, sekretarz stanu polecił Gregoremu porozmawiać ze Skirmuntem, „poważnie, ale jak przyjaciel, który ma prawo oczekiwać właściwego załatwienia przykrej sprawy". Skirmunt obiecał, że uczyni, co będzie mógł."2)
Z upływem czasu pogłoski o poparciu Anglii dla przewrotu majowego straciły nic tylko na ostrości, lecz i na aktualności: przestały być sensacją. Wersja ta jednak bynajmniej nie została zarzucona i jeszcze do niedawna miała swoich zwolenników. Świadczy o tymi opinia na ten temat Kajetana Morawskiego, który w czasie wypadków majowych był kierownikiem M.S.Z.-tu i któ¬ry w książce swojej pt. „Tamten brzeg" wersję tę w pełni podtrzy¬muje. Wspomina nawet o „depeszy okólnej Foreign Office", rze¬komo wyrażającej się przychylnie o opozycji przeciwko formują¬cemu się rządowi Witosa i zapowiadającej, że rząd ten zostanie obalony siłą.
Taki obrót rzeczy odpowiadał by interesom bry¬tyjskim, ponieważ

„Witos a zwłaszcza minister Zdziechowski sprzeciwiają się zalecanej przez Wielką Brytanię kontroli Ligi Na¬rodów nad gospodarką Polski",
podczas gdy przywódcy opozycji wykazują więcej zrozumienia „dla konieczności współpracy młode¬go państwa z instytucjami międzynarodowymi".63)
Podobnej depeszy okólnej nie ma w aktach Foreign Office, a szczegóły przez Morawskiego przytoczone, chociaż w motywach bliskie prawdy, nie zgadzają się z faktami.

W momencie kiedy tworzył się rząd Witosa, w Anglii miał jeszcze miejsce strajk generalny, powstanie zaś rządu w Polsce nie było aż takim ewenementem,
by Foreign Office w tym momencie poświęcał mu zbyt wiele uwagi i od razu wysyłał depeszę okólną!

Po upływie zaś trzech dni, rządu Witosa już nie było i żadna depesza nie była potrzebna.

W tej formie więc, w jakiej wersję swoją podaje Morawski, nie byłaby ona prawdopodobna ani tym bardziej prawdziwa. Po¬dobnie mijała się z prawdą szeroko przyjmowana w r. 1926 wersja o aktywnym udziale w zamachu posła MaK-Mulleera.i pułkownika Claytona. Wiemy z przytoczonych wypowiedzi zarówno jedne¬go jak drugiego, że obaj do ostatniej chwili nie wierzyli w możli¬wość zamachu stanu Piłsudskiego, a kiedy nastąpił, potępili go. Wiedzieli, że pozycja Marszałka stała się znowu bardzo mocna i że prezydent Wojciechowski pozostaje pod jego presją. Nie wie¬dzieli natomiast o „z dawna podejmowanych przygotowaniach do zamachu" — i. była to dla nich rewelacja.

Było to nawet trochę dziwne, ponieważ wszystkie wywiady musiały coś wiedzieć na ten temat.
Nawet goście zagraniczni, jak Paul Boncour, orientowali się, że „Piłsudski zbliża się do władzy".64) Briand podzielał tę opinię swojego przyjaciela politycznego
— i dlatego wysyłając Laroche'a, na miejsce Panafieu, jako nowego ambasadora Francji, polecił mu złożyć wizytę Piłsudskimu. Laroche,
który do Warszawy przybył 26 kwietnia 1926 r., 28 przyjęty został przez prezydenta Wojciechowskiego, któremu zło¬żył listy uwierzytelniające,
a w parę dni później złożył wizytę Piłsudskiemu w Sulejówku.65)


Briand bowiem, dla względów swojej polityki lokarneńskiej, sprzyjał objęciu władzy w Polsce przez Piłsudskiego, chociaż nie wydaje się, aby to było w interesie Francji. To też nie wszyscy we Francji, a nawet w rządzie francuskim, podzielali optymizm Brianda po przewrocie — i wnioski ich w tym względzie były peł¬ne sprzeczności. Ambasador francuski w Londynie, Fleurieau, powiedział 17 maja Chamberlainowi, że „rząd francuski wiedział, że marszałek Piłsudski prowadzi jakieś intrygi, był jednak zaskoczony jego otwartą akcją i uważał, że jej wpływ na ogólną sytuację w Europie będzie niekorzystny dla franka i kłopotliwy dla rządu.

Rząd francuski wiedział jednak że Marszałek prawdopodobnie prowadzić będzie w stosunku do Niemiec politykę pokojową i przyjazną".66)

Podobne sprzeczności nie istniały dla rządu brytyjskiego,
poza pewnymi skrupułami natury moralnej, jakie odczuwał Max-Muller w stosunku do „niekonstytucyjnego" zamachu stanu.


Polityka brytyjska nie miała nic do stracenia na zmianie rządów, mogła tylko skorzystać.
Dlatego rząd brytyjski z dużą życzliwością ustosunkował się po zamachu do nowego rządu pod egidą marszałka Piłsudskiego
— i wystarczyło mu całkowicie, że przewrót został zalegalizowany.


Tadeusz Piszczkowski Anglia a Polska 1914 -1939 w świetle dokumentow brytyjskich

====================================================================

taka mała analogia do zamachu na Ukrainie i odsunnięciu Janukowicza
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:21, 13 Lis '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Shen Zhihua - Rola Chin w 1956 r.


Chiny obroniły Polskę w 1956 roku

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:01, 13 Lis '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zaleski celowo wybrał tę formę spotkania, aby wiadomość o nim nie doszła do prasy.

„Tymczasem rzecz wyjść musiała z ministerstwa spaw zagranicznych — i w prasie pojawiła się notatka o tym, że rozmowa odbyła się w cztery oczy,
Piłsudski wyprosił bowiem Zaleskiego z pokoju

miał do dyskutowania z posłem jakieś tajne sprawy i nie chciał, aby Zaleski był świadkiem".57[/size]


Najgorszą jednak sprawą dla posła był fakt, że on i jego żona byli przedmiotem „obrzydliwych kalumnii".
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:14, 20 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem




_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:38, 03 Gru '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:43, 05 Lut '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawa Czechowicza, czyli jak Piłsudski na nosie Trybunału Stanu zagrał

20 marca 1929 roku Sejm Rzeczpospolitej Polskiej przegłosował wniosek o postawieniu przed Trybunałem Stanu byłego ministra skarbu Gabriela Czechowicza i oskarżeniu go o nieprawidłowe wydanie nadwyżek budżetowych. Smaczku sprawie dodawał fakt, że w całą aferę bezpośrednio wmieszany był Józef Piłsudski.
Ciekawostki i rocznice, Historia polityczna, Historia państwa i prawa, Sylwetki i biografie, I wojna światowa i dwudziestolecie międzywojenne, Polska

Zobacz też: Józef Piłsudski i przewrót majowy

W historii II RP tylko jedna osoba została postawiona w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu. Nie był to jednak żaden z polityków z okresu przedmajowego, a bliski współpracownik Piłsudskiego – Gabriel Czechowicz. Jak na ironię, to właśnie człowiek wywodzący się ze środowiska, które głosiło sanację obyczajów politycznych, jako jedyny miał okazję tłumaczyć się z malwersacji finansowych. Proces i jego przebieg jest idealnym przykładem w jaki sposób Marszałek rozwiązywał tego typu problemy. Ale po kolei.

Gabriel Czechowicz (domena publiczna). Kiedy Piłsudski w 1926 roku, w skutek „woli narodu”, przejął władzę,

[b] Polska znajdowała się w bardzo korzystnej sytuacji ekonomicznej, a w następnych czterech latach, głownie dzięki problemom reszty Europy, budżet Rzeczpospolitej okazał się większy niż początkowo zakładano[/b].

Powstał problem co zrobić z nadwyżkami budżetowymi. Czechowicz, który od 1926 roku piastował urząd ministra skarbu, miał prawo wydać te pieniądze, jednak zgodnie z obowiązującą konstytucją, nieplanowane wydatki wymagały odpowiedniej zgody Sejmu. Mówiąc dokładnie Czechowicz powinien, przynajmniej po fakcie, zwrócić się przynajmniej o zatwierdzenie wydatku i przedstawić raport na co pieniądze zostały wydane.

Tymczasem minister skarbu owe 560 milionów złotych stanowiących nadwyżkę zadysponował w 1927 r. wedle własnego uznania i nie raczył poinformować o szczegółach Sejmu. Dlaczego Gabriel Czechowicz nie postąpił w zgodzie z zapisami konstytucji?

Odpowiedź jest dosyć prosta – 8 milionów złotych przekazał do dyspozycji premiera Rzeczpospolitej Polskiej, czyli Józefa Piłsudskiego.
Premier jak sam potem przyznał wydał taki rozkaz swojemu ministrowi. Do czego potrzebne były te pieniądze?

Marszałek Polski widział, że tworzący się Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem miał poważne problemy ze znalezieniem pieniędzy na pokrycie kosztów kampanii wyborczej. Fakt, że żadna z innych partii politycznych nie korzystała z tego typu finansowania, oraz że załatwiono ją z ominięciem przepisów, byłby świetną pożywką dla partii opozycyjnych. Patrzcie państwo, oto ekipa, która przejęła władzę w imię walki z korupcja i rozkradania państwa, właśnie rozkrada państwo – mogliby całkowicie swobodnie mówić posłowie innych ugrupowań. Nic dziwnego, że opozycja próbowała nagłośnić sprawę.

Wszyscy wiedzieli, że prawdziwym winnym nie jest Czechowicz, ale Piłsudski, na którego polecenie minister działał. Ten jednak znajdował się, z racji swojej pozycji, poza zasięgiem posłów. Próbowano zatem dostać jego współpracownika. W lutym 1929 roku posłowie lewicy i ugrupowań chłopskich zgłosili wniosek o postawienia Czechowicza przed Trybunałem Stanu.
Ówczesny sanacyjny premier Kazimierz Bartel próbował ze wszystkich sił zatrzymać ich inicjatywę, jednak już 20 marca 1929 roku Sejm zadecydował, że Trybunał miał zająć się tą sprawą. Rzecz jasna posłowie BBWR nie złożyli broni i przez cały czas próbowali powstrzymać posłów opozycji przed doprowadzeniem swoich zamiarów do celu. Ich próby jednak na niewiele się zdały.

Kiedy było wiadomo, że Czechowicz jednak nie uniknie procesu, a co za tym idzie zdemaskowana zostanie również rola Piłsudskiego, Marszałek napisał słynny tekst pt. Dno oka, czyli wrażenia chorego człowieka z sesji budżetowej w Sejmie, w którym jak zwykle nie przebierając w słowach pisał:

Pamiętam jednak dobrze, że przyjechał do mnie p. Bartel szef mego gabinetu, stwierdzając mi początek owej operacji, straszącej Trybunałem Stanu i pytając mnie o me zdanie w tej sprawie. Odpowiedziałem, że uważam się oczywiście jako szef byłego gabinetu odpowiedzialnym za te przekroczenia tak zwanej ustawy skarbowej, które są związane z budżetem inwestycyjnym. Pamiętałem bowiem dokładnie, że całe moje starania bardzo usilnie kierowałem zawsze dla zgwałcenia p. Czechowicza, aby wszystko to, co jest inwestycją, nie szło pod obrady sejmu. Zawsze bowiem obawiałem się, ze wtedy będą nie inwestycje, ale zgodnie z tradycją sejmu lekkomyślne trwonienie pieniędzy podatkowych…

Do rozprawy jednak doszło i w czerwcu 1929 roku Czechowicz stanął prze Trybunałem.
Krótki, ledwie trzydniowy proces, stał się kolejnym pretekstem dla Piłsudskiego do manifestacji politycznej.
Zamiast grać rolę sprawcy postanowił skrytykować polski system prawny i sam Trybunał, jak również uderzyć w posłów opozycji.

Na sesji Trybunału Czechowicz wziął w obronę Piłsudskiego przekonując że zawdzięcza mu wszystko czego dokonał w życiu i że nie jest on winien malwersacji. Trybunał nie wiedząc co poradzić, zawyrokował, ku powszechnemu oburzeniu posłów opozycji, że sprawa wymaga ponownej oceny merytorycznej dokonanej przez Sejm. Do tego jednak nie doszło ponieważ posiedzenie z 29 marca 1930 roku zostało równie szybko otwarte co zamknięte.

Nowa sala posiedzeń sejmowych, otwarta w marcu 1928 r.

Można powiedzieć, że Piłsudski ukręcił sprawie łeb, ponieważ zaraz potem miały miejsce wybory brzeskie, w trakcie których sanacja skutecznie rozwiązała problem ze swawolną opozycją, po prostu zamykając ją w więzieniu.

Sprawa Czechowicza była jednym z punktów zwrotnych rządów ekipy Piłsudskiego.
Reakcja sanatorów była zapowiedzią ich przyszłej polityki, polegającej na bezwzględnym rozwiązywaniu problemów.

https://histmag.org/Sprawa-Czechowicza-c.....agral-9236
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:48, 26 Cze '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kulisy Przewrotu Majowego 1926 - Tomasz Ciołkowsk



od 20 minuty:

o angielskim finansowaniu wojny domowej 1926

i wyborze pomiędzy JP1 i Sikorskim

o 3 milionach 800 tys złotych na rebelię
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile